Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Mój ślub (dodajmy, że cywilny, zaproszone tylko absolutnie najbliższe osoby w liczbie…

Mój ślub (dodajmy, że cywilny, zaproszone tylko absolutnie najbliższe osoby w liczbie mniejszej niż 20, a wszystko to z wyboru, a nie braku innych możliwości) zbliża się wielkimi krokami. Tak wielkimi, że minął już przyzwoity termin wysyłania zaproszeń. Tym samym zaczęła się telefoniczna parada niezadowolonych i oburzonych brakiem zaproszenia. Parada głównie na linii niezadowolony - moja babcia lub niezadowolony - moja mama. Poniżej kilka co ciekawszych wyjątków.

- Wujek ze strony mamy. Jak tylko dowiedział się, że będzie ślub, to zaczął rozpowiadać jak to już szykuje buty, kupuje garnitur, znowu szykuje buty i znowu kupuje garnitur i jeszcze raz szykuje buty. Telefon do babci. Ale Cashianna nie robi przecież wesela tylko małe przyjęcie. Jak to?! To niezgodne z tradycją. U nas w rodzinie zawsze były wesela! Ja to dwa nawet miałem! Jeszcze zmienicie zdanie i mnie zaprosicie! Ja się obrażam! Nigdzie nie idę! W d**e wsadźcie sobie to zaproszenie!

- Brat babci. Dużo nasłuchał się od powyższego wujka o szykowaniu butów. Dzwoni wczoraj do babci, że co ja sobie myślę tyle czekać z zaproszeniami, to absolutny brak kultury, że zaraz ślub, a ja jeszcze nie przyjechałam do niego z zaproszeniem. Czy ja mam zamiar go na ostatnią chwilę, 2 tygodnie przed ślubem zaprosić? On z żoną nie pracują w tą sobotę i mam przyjechać po 12:00 z zaproszeniem. Oni dłużej nie będą czekać. Ojjj, to sobie poczekają.

- Syn powyższego wujka i jego żona z serii "cycki na wierzchu maskują braki pod kopułą" co chwila zamieszczają na moim facebooku niewybredne komentarze. "Wychodzisz za tego paszczura?", "Każda potwora znajdzie swojego amatora", "Złapała bogatego i się cieszy", "Zaproś wujka, nie wstydź się", "To co, na wesele już was nie stać?", "Jakbyś zaprosiła wujka to przynajmniej goście by byli" to tylko niektóre z komentarzy. Ludzie mają po 35 lat, dziecko w wieku wczesnoszkolnym.

- Pociotka ze strony mamy (bodajże jakaś ciotka dziadka czy jakoś tak). Dzwoni do mamy do pracy (!!!), że słyszała o ślubie Cashianny i pewnie będziemy prosić bo to już niedługo. Nie, nie będziemy prosić. Słuchawka ponoć prawie poczerwieniała i puściła parę. Bo my byliśmy na weselu jej Agatki jak ja miałam 12 lat!!! Mama nie wytrzymała. Zapytała się czy byliśmy na krzywy ryj czy może jednak zabraliśmy ze sobą prezent? Jebudu słuchawką.

- Moja koleżanka. Na jej ślubie nie byłam z różnych powodów, wysłałam życzenia, 2 miesiące po ślubie przyszłam na pogaduchy, z małym prezentem, nikt się nie obraził. 2 miesiące temu rozmawiałyśmy o ślubie. Ona ma nadzieję, że w ramach odkupienia winy za nieobecność na jej ślubie, poproszę ją o bycie świadkową. Już lecę.

- Wujek, który już wujkiem nie jest. Dzwoni, że on przecież się oferował, że mi znajdzie męża, po co ślub biorę z moim narzeczonym w takim razie?

- Rodzeństwo matki narzeczonego. Mieszkają na drugim końcu świata, kontakt z nimi znikomy. Dzwonią do narzeczonego czemu on ich nie zaprosił, nie opłacił biletów lotniczych, oni myśleli, że przylecą na ślub, a potem zostaną trochę w Europie, może jakieś Włochy albo Hiszpania.

- Wujek narzeczonego. On chce być świadkiem. Dlaczego? Bo jest najbogatszy z całej rodziny i należy mu się szacunek. Narzeczony za bardzo nie pije, po rozmowie popadł w letarg przed telewizorem z wyjątkowo mocnym drinkiem.

A tyle się nagadałam żeby nie mówić nikomu o ślubie zanim się nie odbędzie, bo nikt nie zrozumie idei małej uroczystości i będzie afera...

ślub

by cashianna
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar cashianna
80 102

nie bierz tego personalnie ale napisze dokladnie to, co mowie kazdemu wypowiadajacemu slowo 'wypada'. wypada to sztuczna szczeka jak jest zle dopasowana. tyle z mojej strony ;)

Odpowiedz
avatar Maelstrom
49 61

Nie powinno być czasem tak, że zaproszenie dostają ci, na których byciu zależy biorącym ślub, a nie na odwrót?

Odpowiedz
avatar danidani
20 26

Wypada czy nie wypada zaprosić ... A czy wypada przyjść? Mnie się wydaje, że osoby takie jak własna babcia czy matka chrzestna, to osoby którym wypada być na ślubie wnuka/syna chrzestnego. Ale jak widać po moim ślubie to chyba nie mam racji ...

Odpowiedz
avatar wolfikowa
5 15

@ Trollita: może miała powody?

Odpowiedz
avatar Trollita
-4 32

Mówię o sytuacji, gdy nie ma konkretnych powodów. Wiadomo jakiś konflikt w rodzinie, czy złe wydarzenia z przeszłości to zupełnie inna sprawa. Nie widzę natomiast powodu by zabraniać bliskim, bądź, co bądź krewnym, pojawienia się na dość ważnej w życiu uroczystości, skoro bardzo tego chcą. Autorka nie pisała o żadnych konfliktach czy wrogości wobec rodziny - zakładam zatem, że nic takiego nie ma miejsca. W innym przypadku postąpiłabym podobnie jak ona. Aha, żeby nie było - ja sama na robienie wielkiego wesela ochoty nie mam. Niemniej jednak, poinformuję rodzinę o uroczystości - ci co zechcą pojawią się na samym ślubie.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 22 marca 2013 o 19:58

avatar RudaMaupa
8 12

Zauważyłam, że ten zwyczaj jest zmienny w zależności od rejonu Polski. Kiedy chcieliśmy z połówkiem przyjść na ślub znajomych, by pogratulować im i złożyć życzenia, reszta towarzystwa pukała się w czoło, bo w ich stronach albo się idzie na ślub z weselem, albo wcale. Z kolei byli sąsiedzi mimo małego wesela wpadli z kołaczem i powiedzieli, że wesele kameralne, ale ucieszyliby się, gdybyśmy na ślub sam przyszli. Państwo młodzi najwyraźniej dobrze ocenili rodzinkę, że się na to zdecydowali, ja również mamę już uświadamiam, że na weselu nie będzie zjazdu rodzinnego. Niemniej chciałabym, by każdy, komu zależy, mógł być świadkiem tej ważnej chwili. Nie wiem, co w tym złego (nie mówię o przypadkach jawnej niechęci w rodzinie).

Odpowiedz
avatar KrzychoZord
4 8

No ok. Rodzin rodziną i tak dalej. Ale nie kumam idei zapraszania np ciotki kuzynki brata ze strony dziadka którą widziało się może raz w życiu w wieku dziecięcym. Można być z kimś rodziną a nie być z tym kimś bliskim a na takie wydarzenie zaprasza się jednak najbliższych...

Odpowiedz
avatar margo6
1 5

nie znamy dokładnie sytuacji, Trollita. Nie wiemy, dlaczego Cashianna zaprosiła na ślub takie, a nie inne osoby, może miała istotne powody. Ja w tej chwili też rozpoczynam przygotowania do ślubu, również ma być to mała uroczystość, a zamiast wesela małe przyjęcie dla najbliższej rodziny i przyjaciół. Bardzo chętnie zaprosiłabym całą swoją rodzinę na ślub, ale w moim przypadku pociągałoby to od razu zaproszenie również na wesele, ponieważ mieszkam bardzo daleko. Nie każę przecież gościom jechać 7 godzin na godzinną ceremonię, musiałabym od razu zaprosić ich na wesele i na dodatek zapewnić nocleg. A na to mnie niestety nie stać, siłą rzeczy więc, niestety, nawet bliscy mi członkowie rodziny nie będa zaproszeni. Być może Cashianna też ma ważne powody, dla których nie może albo nie ma ochoty spraszać wszystkich ciotek i kuzynek, dlatego w tej sytuacji mówienie, że "tak nie wypada" jest trochę nie na miejscu.

Odpowiedz
avatar lenalena
12 26

Cashianna :)))) Życzę Ci dużo spokoju i radości w tym okołoślubnym czasie. A miłości i szczęścia na "nowej drodze":)

Odpowiedz
avatar cashianna
-1 13

dziekuje :) i mam szczera nadzieje, ze kto ma zadzwonic to zadzwoni, pobiadoli i tyle. a my i tak robimy swoje

Odpowiedz
avatar truelove
29 37

To czy robicie małe przyjęcie dla najbliższych czy ogromne wesele dla ciotek od strony wujów itd. to wasza i tylko wasza decyzja. W takiej sytuacji nic nie "wypada" bo to od Was zależy kogo chcecie widzieć w tym ważnym dniu. Ja również nie rozumiem tego cyrku, że tego nie zaprosiłaś to tamten się obrazi. Niech się obraża, a Wy się cieszcie z przybycia tych, których chcecie oglądać :)

Odpowiedz
avatar cashianna
17 29

wychodze z dokladnie takiego samego zalozenia. nie robie wesela na 200 osob, nie zapraszam setki kolezanek tym samym pomijajac rodzine, nie robie tez nikomu na zlosc. ktos mi powiedzial, ze w jego stronach im wiecej jadu przed slubem tym wiecej szczescia po slubie :)

Odpowiedz
avatar annairdA
12 22

Sama brałam ślub w takiej formule (również z wyboru, a nie z konieczności), ale miałam to szczęście, że rodzina jakoś to przełknęła. Moja koleżanka tego szczęścia nie miała - mimo upływu 3 lat od ślubu, nadal niektórzy się do niej nie odzywają, więc Cashianna - szacun za odwagę :)

Odpowiedz
avatar marnex
2 14

Oh...wielka strata. Co wy widzicie fajnego w rodzinie?Zwłaszcza tej odległej?

Odpowiedz
avatar Zona_Informatyka
1 5

Kiedy z moim obecnym postanowiliśmy się uformalnić, to zrobiliśmy ogromne "wesele", aż na 16 osób. Rok czy dwa później odwiedziła nas kuzynka z innego kontynentu i była wielce oburzona, że nie zaprosiliśmy jej na ślub. Kiedy powiedziałam "Hola, ale my o Twoim ślubie też nie wiedzieliśmy. I jakoś wtedy nie było to problemem." Odpowiedziała, że przecież oni byli... dorośli. (Swoją drogą, co to w ogóle za argument?) Tak się zastanawiam - a my co? Nastolatki? Także najlepsza jest rodzina, którą sami sobie wybieramy.

Odpowiedz
avatar kuleczka
12 18

He he, mojej siostrze po 22 latach nadal wypominają, że nie byli na weselu - ja złośliwie tych oburzonych na swoje wesele zaprosiłam (wiedząc, że choćby na rzęsach stanęli nie dojadą :))i cały czas subtelnie przypominam, że w odróżnieniu, ja ich na wesele zaprosiłam, a oni chamy jedne nawet kartki z życzeniami nie przysłali (do samego USC mogli spokojnie dotrzeć, jedynie wesele było na takim zadupiu, że nie ma dojazdu komunikacją publiczną, a samochodu "wyczekiwani goście" nie posiadają [taksówka kosztowałaby ogromne pieniądze, a oni oszczędni są bardzo]) - oczywiście zaproszonych i chętnie widzianych gości byliśmy w stanie przewieźć nawet swoim samochodem, ale jak wiadomo miejsc w nim nie było więcej niż 5 :).

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 22 marca 2013 o 13:59

avatar renfre
17 23

Ja zaprosiłam tylko rodziców, i żyje. Zablokuj tablice na FB żeby nie mogli na niej pisać inni ludzie niż ty sama.

Odpowiedz
avatar scr
10 20

Co za ludzie, chociaż rozumiem ja swój ślub trzymałam w tajemnicy aż nie było juz po. Na przyjęcie po weselu zaprosiliśmy rodziców, dziadków, chrzestnych, rodzeństwo i świadków z rodzinami. Też nie obyło się bez złośliwych komentarzy że bogaci jesteśmy a tak strasznie skąpimy, cóż kredyt wolimy mieć na mieszkanie a nie na jednorazową imprezę dla całej rodziny.

Odpowiedz
avatar kiniaas007
5 19

chyba ci się coś pomyliło..ONI mają odwoływać SWÓJ ślub bo ciotka szwagierki babki ojca drugiego męża stryjenki maryśki się obrazi bo nie będzie jej na weselu? I mają urządzać szopkę, bo coś tam? Myślenie chyba nie jest twoją mocną stroną, nie?

Odpowiedz
avatar elda24
4 10

życiowe :) do mnie rodzina też się nie odzywa, bo ich na ślub nie zaprosiłam (tylko że na ślub byli zaproszeni, na przyjęcie po nim już nie). Tylko, że my o ślubie zdecydowaliśmy 2 tygodnie przed nim. Przyjęcie mieliśmy na 16 osób, razem z nami, bez znajomych, z najbliższą rodziną. Co śmieszne, na samą przysięgę w USC przyszło mnóstwo naszych kolegów, przyjaciół, sąsiadów itd itp. Z rodziny nikt. Bo śmiałam robić przyjęcie bez nich.

Odpowiedz
avatar pracujacamama29
18 20

a co jest najśmieszniejsze, najbardziej w ślubie chcą uczestniczyć te osoby z którymi na codzień mamy najmniejszy kontakt :) U mnie też była obraza majstatu rodziny typu"siódma woda po kisielu" A najbardziej obrażona była ciotka mojego już teraz męża a z którą jest pokłócony od kilku lat. Dodam że ciotki ani jej dzieci i męża na oczy nie widziałam pomimo iz bylismy 3 lata razem przed ślubem

Odpowiedz
avatar AnitaAniTamta
12 16

Ja miałam to samo :) też robiliśmy małe przyjątko, tylko rodzice, rodzeństwo i najbliżsi przyjaciele :) łącznie może 16 osób. Taki mieliśmy kaprys, tym bardziej że byłam w ciąży i nie uśmiechało wielkie mega wypasione przyjęcie :P A ciotki? no cóż jakoś przeżyjemy że się obraziły :D Także życzę powodzenia na Nowej Drodze Zycia :)

Odpowiedz
avatar Crow
10 14

Mam zamiar zrobić tak samo (z tą małą różnicą, że ślub będzie "kościelny") - jak znam swoją rodzinę, to reakcje będą niemal identyczne :) W żadnym wypadku zdania nie zmienię - wystarczy, że moja rodzicielka uległa i zrobiła duże wesele - do tej pory nie może odżałować, że nie postawiła na swoim, ale to były "inne czasy"... To Wasz dzień i ma być tak jak Wy chcecie - a inni niech sobie gadają :)

Odpowiedz
avatar AnitaAniTamta
2 6

Ja miałam takie małe przyjęcie właśnie po ślubie kościelnym, tzn. konkordatowym :) I jestem bardzo, bardzo zadowolona :) Zamiast wydać kupę kasy na przyjęcie, mamy mieszkanie, samochód i konto pełne na czarną godzinę :)

Odpowiedz
avatar AnnaKarenina
6 10

Oj, nasluchalam sie podobnych historii od znajomych bioracyh sluby mniej wiecej teraz. W Twojej opowiesci najbardziej rozbawil mnie wujek, ktory Ci meza zaofiarowal znalezc. Ze tez taka oferte odrzucasz! Gratulacje!

Odpowiedz
avatar Damein
3 5

każdy robi to co lubi...ja jak będę się żenił to znowu chciałbym robić duże wesele...ale nie dla ciotek czy wujków których widziałem raz w życiu ale dla przyjaciół rodziny...i trochę tego wychodzi...ale wszystko będzie zależeć od kasy...ale na pewno wiem że nikt z tych kogo bym chciał widzieć nie obrazi się że go nie będzie;)

Odpowiedz
avatar Meliana
3 7

Wielu ludzi na słowo "ślub" dostaje małpiego rozumu... Sama też to przerabiam i zaciskam zęby, bo godząc się na jedno ustępstwo, natychmiast posypało się ich całe morze... Z tym, że ja nie mam tego komfortu i możliwości wypięcia się i zrobienia po swojemu niezależnie, co kto o tym sądzi. Trochę ci tego zazdroszczę :) No i szczęścia życzę ^^

Odpowiedz
avatar konto usunięte
2 6

o... u mnie było podobnie... od ślubu nie znoszę zwrotu "bo tak wypada" - ciągle go słyszałam, jako główny argument dla wszystkich wydziwnionych akcji ślubnych..

Odpowiedz
avatar Amg1986
0 4

a na moim ślubie byłam ja, mąż i 2 świadków:) i nikt więcej - to było tylko nasze święto i żadna obrażona ciotka mnie nie interesowała:)

Odpowiedz
avatar Vividienne
1 5

My zaszaleliśmy, bo oprócz dwóch świadków będzie jeszcze fotograf :) Już za kilka dni :)

Odpowiedz
avatar ciezarowa13
2 6

Na naszym "weselu" było koło 30 osób- rodzice, rodzeństwo i chrzestni, dodatkowo brat ojca męża(ojciec męża nie żyje- jego brat był jakby w zastępstwie). Kameralne przyjęcie dla najbliższych. I tylko teściowa miała problem z zaakceptowaniem naszej decyzji... Bo: "jak Janek idzie, to moje rodzeństwo też!"(8 osób...jasne) "ale Janek nie zgodził się być chrzestnym!"(tak. 30lat temu) "dziadek chałupe, las i gospodarstwo przepisał Jankowi, a nam nic!"(a co to ma do rzeczy???) i na koniec: "jak chcecie go zaprosić, to ja na to wesele nie przyjdę!"... Koniec końców na przyjęcie przyszła. Siedziała obrażona na cały świat. Na pamiątkowym zdjęciu jej nie ma- akurat poszła zapalić. Ogólnie wytwarzała wokół siebie taką atmosferę, że lepiej gdyby faktycznie nie przyszła...

Odpowiedz
avatar aikus
5 9

Cashianna, powiem tak: Olej wszystko!! I tak masz farta!! Znam osobiscie cudowna pare, ktora rozstala sie z powodu tego, ze nie mogli sie dogadac "co wypada a co nie wypada" w bliskich okolicach slubu. Duzo spokoju i milosci!!

Odpowiedz
avatar ennante
1 5

Cashianna, oj znamy znamy. My robilismy tez cywilny, aczkolwiek z przyjeciem (ok 50 osób) z tym ze rodzina wyłącznie najblizsza (dziadki, chrzesni, rodzenstwo rodziców) i znajomi. U nas to najwieksze akcje odwalała oczywiście rodzina męża, z teściową na czele. Oczywiscie "a dlaczego nie koscielny" a potem tesciowa sie obudzila, ze ona MUSI na wesele zaprosic swoje kuzynki. Kuzynki których ja nigdy nie spotkałam a mój mąż raz w zyciu ze 20 lat temu. Znałam i lubiłam jedną kuzynkę męża więc ja zaprosilismy na wesele a reszte jej rodziny na sam ślub - foch chyba będzie wieczny. A wisienką na torcie była smiertelna obraza mojej szwagierki, której termin nie pasował i która wprost nam zasugerowała ze powinnismy zmienic termin na bardziej odpowiedni :D Na pocieszenie dodam ze wszystko przebiegło świetnie, spedzilismy ten dzien w gronie najblizszych i zyczliwych nam osób i nie żałuję ze tak wybralismy.

Odpowiedz
avatar TrzyRazyA
-1 3

kochana spakuj jakąś małą walizeczkę narzeczonego pod pache i wiej jak najdalej!! ;) Wszystkiego dobrego na Nowej...

Odpowiedz
avatar aja90
0 6

widzę że nie tylko ja mam problem ze ślubem ;p mój (przyszły)teść nie jest zadowolony że nie zapraszamy na ślub rodziców od bratowej mojego narzeczonego czyli dobrych znajomych mojego teścia. to mało ważne że zapraszamy tylko rodzeństwo rodziców babcie(tylko moje dwie jeszcze żyją ) aha i chrzestnych zapraszamy ich bo chcemy mały kameralny ślub z małym przyjęciem bez tańców i balang ponieważ w dniu ślubu będę w 7 miesiącu ciąży , a za niewydane pieniądze na "siódme wody po kisielu" wolę wydać na remont naszego gniazdka i wyprawkę dla dziecka ale co tam szczęście młodych teść będzie miał wstyd i hańbę bo " nowaków" nie zaprosiliśmy

Odpowiedz
avatar tab_
-4 8

Może to ten sam trend co ministra, psycholożka i krytyczka sztuki.

Odpowiedz
avatar Mirame
3 5

http://www.sjp.pl/%C5%9Bwiadkowa W słowniku PWN występuje, nie jest więc żadnym "trendem" (a propos nowomowy), ale istniejącym w języku polskim, od dłuższego już czasu, słowem.

Odpowiedz
avatar Mirame
0 2

@ichiban - oba słowniki mają dokładnie to samo wyjaśnienie, dlatego też nie przykładałam uwagi do tego, który link wrzucam, ale fakt - miałoby to więcej sensu :)

Odpowiedz
avatar tab_
-3 3

Sorry, minusujący (albo minusujące), jestem historykiem z wykształcenia, jak mnie ktoś nazywa "historyczką" to dostaję szału - nomen omen, bo od historyczki do histeryczki niedługa droga...

Odpowiedz
avatar tab_
4 6

A ja w ogóle odnoszę wrażenie, że śluby i wesela, takie z założenia radosne uroczystości, przybrały ostatnio (a może zawsze tak było?) pewne karykaturalne formy - to zapraszanie "bo wypada", liczenie "ile dać do koperty, a nie mniej niż za talerzyk" i w ogóle żaden prezent, tylko kasa, bo się wesele musi zwrócić (chociaż w wielu przypadkach płacą rodzice...) itp. szopki... Aż się boję własnego wesela.

Odpowiedz
avatar zochacha
3 3

Ostatnio? Pamiętam wesela młodszych sióstr mojej mamy. Tylko wtedy cenniejsze były prezenty towarowe. Co prawda często para młoda miał 6 żelazek, ale w tych czasach kwitł handel wymienny.

Odpowiedz
avatar mac222
-1 5

Ale jak nie zostali zaproszeni to dostali chociaż zawiadomienie o ślubie? (nie mylić z zaproszeniem)

Odpowiedz
avatar blad
-5 11

Nie miałabyś konta na pejsbuku, toby się niechciani nie dowiedzieli. A tak to nawet na drugi koniec świata dotarło, mimo znikomego kontaktu.

Odpowiedz
avatar LTM87
4 8

Myślisz, że bez Facebooka nikt by się nie dowiedział? Oprócz FB są jeszcze telefony, komunikatory, mail i najpotężniejszy przekaźnik informacji - poczta pantoflowa, która nie wymaga żadnej infrastruktury. Gdzie jak gdzie, ale w rodzinie informacja o czyimś weselu rozchodzi się błyskawicznie. I zawsze najpierw dociera do tych, którzy liczą jedynie na darmową popijawę oraz żarcie, a jest im w sumie obojętne, kto właściwie ten ślub bierze. Takie rzeczy były nie tylko przed erą FB, ale przed erą Internetu, a nawet jeszcze w czasach, kiedy telefon stacjonarny miało niewielu.

Odpowiedz
avatar LittleShiloh
0 4

Gratuluję konsekwencji:) Wasz ślub, Wasza sprawa jak, gdzie i z kim chcecie go przeżyć. A komentarzami nie warto się przejmować. Uciążliwe jak bzycząca mucha ale w końcu wybrzmieją. Mój ślub również zbliża się krokami. Zaplanowaliśmy przyjęcie na 150 osób. Rodzice z obu stron próbowali forsować swoje cudowne pomysły ale ich odpowiednio wcześnie storpedowaliśmy. My wykładamy pieniądze, nie liczymy na niczyją pomoc i dziękujemy za rady.

Odpowiedz
avatar pasjonatpl
2 6

A ze mną większość rodziny nie rozmawia, odkąd odmówiłem udziału w kilku weselach. Nigdy nie przepadałem za takim imprezami, a tym bardziej z rodziną, która jest nią tylko z nazwy. Nie miałem ochoty uczestniczyć w tej grze pozorów i teraz ze sobą nie rozmawiamy. Teram mam cudowny wręcz spokój.

Odpowiedz
avatar Palring
7 9

Z tym gadaniem to przypomina mi się sytuacja z moim ślubem. Najpierw planowaliśmy brać ślub w sierpniu. Mama poszła do siostry, która rozgadała to całej rodzinie. W sierpniu nie było wolnych terminów tam, gdzie chcieliśmy mieć wesele, więc wybraliśmy lipiec. Mama po raz drugi poszła do siostry, która znów rozgadała to całej rodzinie. Ostatecznie ślub był w marcu. Mama powiedziała o tym siostrze, ale ta się zdenerwowała i stwierdziła, że tym razem już nikomu nic nie będzie mówić... ;-) Na moje pytanie: "Dlaczego mówisz o tym ciotce? Przecież wiesz, że ona wszystko rozgada." Mama odpowiedziała krótko: "Wiem i o to mi chodzi. Po co mam dzwonić do każdego z osobna jak wystarczy, że ciotka wyjedzie do rodziny i już wszyscy wiedzą." ;-)

Odpowiedz
avatar doktorek
3 7

Ja to widzę tak! Ja mam prawo zaprosić (i nie zaprosić) na ślub i wesele kogo chcę. Nie zaproszeni mają prawo się obrazić. Inaczej pachnie mi to hipokryzją. Skoro mówię komuś, że nie jest dla mnie wystarczająco ważny, by być na moim ślubie, czy weselu, nie odbieram mu prawa do bycia niezadowolonym z tego faktu. Tyle, że jeśli rzeczywiście ten ktoś nie jest dla mnie ważny to i jego niezadowolenie mnie nie obchodzi.

Odpowiedz
avatar Armagedon
6 16

Tak sobie czytam te komentarze i nasuwają mi się pewne wnioski. Po pierwsze. W Polsce rodziny się nienawidzi. Wujków, ciotek, szwagrów, bratowych, stryjków i innych pociotków. Właściwie trudno ustalić z jakich przyczyn. Po drugie. Tradycja wesela, a zatem okazji do podtrzymania więzi rodzinnych, upada z hukiem. Powód? Nie będą darmozjady żreć i chlać za moją kasę! (To jednak, prawdę mówiąc, trochę dziwne jest, bo ogólnie oczekuje się od gości opłaty za uczestnictwo w weselu w postaci wypasionej kopertówki. Czyli, jakby biletu wstępu na imprezę.) Po trzecie. Okazuje się, że mamy coraz więcej entuzjastów poglądu, iż fakt ceremonii ślubnej powinien być trzymany w ścisłej tajemnicy, zupełnie, jakby zawieranie związku małżeńskiego stanowiło realne zagrożenie dla wtajemniczonych. Po czwarte. Wydaje się, że każdy, kto oczekuje zaproszenia (choćby tylko na ślub) z racji tego, że uważa się za rodzinę, lub przyjaciela - jest chamem i bezczelem. Po piąte. Taki mój (niepopularny) pogląd. Jeśli ktoś cię zaprasza na swoją uroczystość (wesele, chrzciny, komunia, imieniny, osiemnastka), a ty z zaproszenia korzystasz, to dobre wychowanie nakazuje zrewanżować się tym samym - czyli zaproszeniem na własną uroczystość. Jeśli, zaś, kogoś nie lubisz i nie zamierzasz go nigdy zapraszać - nie korzystaj z jego zaproszeń. Podziękuj za pamięć i grzecznie odmów, wymyślając w miarę wiarygodny pretekst. Przestaną cię, w końcu, gdziekolwiek zapraszać, a i ty nie będziesz mieć takiego obowiązku.

Odpowiedz
avatar doktorek
1 7

Dobrze prawisz Armagedonie! Najbardziej śmieszą mnie osoby, które narzekają na brak więzi rodzinnych, a jednocześnie nie zamierzają w jakikolwiek sposób (choćby przez wspólne imprezy rodzinne) takich więzi podtrzymywać.

Odpowiedz
avatar Mroovkoyad
-3 5

Ech, Armagedon, jak mało wiesz o życiu... 1 - na podstawie czego wyciągnąłeś wniosek, że rodziny się nienawidzi? Może na podstawie zamieszczanych historyjek o piekielnych wujkach i na podstawie braku opisów tych dobrych i kochanych wujków? 2 - Twój powód zanikania tradycji organizowania dużych wesel jest absurdalny. A czemu to sam sobie wyjaśniłeś w kolejnym zdaniu. 3 - Trzymam ceremonie w ścisłej tajemnicy? So what? Mam do tego przenajświętsze prawo. 4 - Wydaje się... i wszystko jasne :) 5 - Niepopularny pogląd? Daj Pan spokój, przeca to jest standard postępowania w takich przypadkach. Co nie znaczy, że nie istnieją ludzie nie rozumiejący tej zasady. Ja też rzucę pewne spostrzeżenie. Bardzo wielu ludzi nie chce zrozumieć, że ślub/wesele jest świętem państwa młodych i to oni decydują jak będzie wyglądał ten dzień, a nie jakaś tradycja.

Odpowiedz
avatar Armagedon
3 7

@Mroovkoyad: Odpowiem. Ad 1) Na podstawie powyższej historii, w której z każdego akapitu "wylewa się" niechęć i pogarda do osób liczących na zaproszenie, jak również na podstawie treści komentarzy zamieszczonych pod nią. Ad 2) Za cholerę nie mogę pojąć tych dwóch zdań. Może dlatego, że zawsze uczono mnie, by nie używać "skrótów myślowych", szczególnie w piśmie. Ad 3) Oczywiście, że masz prawo trzymać w ścisłej tajemnicy wszystko, co zechcesz. To, że masz ślub, to, gdzie mieszkasz, gdzie pracujesz, ile masz lat, jak się nazywasz, że oczekujesz potomka, co jadasz na kolację, jaki masz numer buta... no, generalnie wszystko. Masz też prawo ogrodzić chałupę częstokołem i wykopać wokół niej głęboką fosę. Tylko... po co? Ad 4) W tym zdaniu zwrotu "wydaje się" użyłam przez grzeczność. "Nie wiem jak wam, ale mi by było przykro gdyby córka mojej siostry nie chciała mnie na swoim ślubie." - komentarz OCZYWIŚCIE poniżej poziomu. "Rodzinę wypadałoby jednak zaprosić na ślub. I od razu poinformować,że wesela nie będzie." - komentarz OCZYWIŚCIE poniżej poziomu. Proponuję jeszcze raz przeczytać UWAŻNIE całą historię wraz z komentarzami. Ad 5) "Co nie znaczy, że nie istnieją ludzie nie rozumiejący tej zasady." Owszem, istnieją. W zdecydowanym nadmiarze. "Bardzo wielu ludzi nie chce zrozumieć, że ślub/wesele jest świętem państwa młodych i to oni decydują jak będzie wyglądał ten dzień, a nie jakaś tradycja." ŚWIĘTEM? Uważasz ślub bez rodziców i grona najbliższych, tylko ze świadkami i fotografem za jakieś święto? Toż to zwykła rejestracja w USC. Bardzo krótki, bardzo smutny i bardzo samotny epizod. Określenie "JAKAŚ TRADYCJA" mówi samo za siebie. Fajnie. Wypnijmy się, wobec tego, na wszystkie JAKIEŚ tradycje, na święta, komunie, chrzciny, imieniny, pokażmy gołą dupę rodzinie i znajomym, żeby dokładnie wiedzieli gdzie ich mamy. Niech każdy "sobie rzepkę skrobie", hołdując zasadzie "od was nic nie chcę, od siebie nic nie dam". Będzie cudoooownie!

Odpowiedz
avatar Mroovkoyad
-3 3

Trochę po czasie, ale coś jeszcze dorzucę. Polacy, przestańcie uczyć innych jak mają żyć! Niech każdy żyje TAK JAK CHCE, niech robi wesela TAKIE JAKIE CHCE, niech wydaje swoje pieniądze NA TO CO CHCE! Polacy, przestańcie żyć życiem innych ludzi, a zorganizujcie sobie własne! Bo życie życiem innych ludzi jest smutne, żałosne i tylko potwierdza waszą szarość, nijakość i kompleksy. Wolność ponad wszystko!

Odpowiedz
avatar Nace
-1 3

Też mam taką rodzinkę, która żyje "od wesela do wesela" i na wieść, że nie będzie "imprezy" tylko coś na kształt kameralnego spotkania podniosły się gromy... także to chyba normalka. Standardowa polska rodzina, która ślubu bez wesele sobie po prostu nie wyobraża.

Odpowiedz
avatar mbR
0 0

nie pozazdroszcze rodzinki

Odpowiedz
avatar niki1990
0 0

A ja miałam podobny cyrk, jak zapraszaliśmy. Bo się okazało, że wesela nie ma wcale... Żadnego...Tylko że ja jestem diabeł wcielony i nie mam absolutnie żadnych skrupułów.

Odpowiedz
Udostępnij