Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Historia Psylocke (http://piekielni.pl/48373) przypomniała mi całkiem niedawny rodzinny incydent. Mam dużo młodszego,…

Historia Psylocke (http://piekielni.pl/48373) przypomniała mi całkiem niedawny rodzinny incydent.

Mam dużo młodszego, 11-letniego brata. Ogólnie staramy się żyć ze sobą w pokoju, choć bywa bardzo ciężko, gdyż na drodze do porozumienia stoi nam nie tylko duża różnica pokoleń (10 lat) ale też odmienność charakterów. Gdy ja byłam w jego wieku, w naszej rodzinie nie przelewało się, mama była bezrobotna, tata zarabiał grosze. Jestem nauczona brać tylko tyle ile potrzebuję i żyć raczej skromnie. Obecnie, tylko dzięki bardzo ciężkiej pracy obojga moich rodziców (co podkreślam), raczej nie narzekamy na finanse i możemy sobie pozwolić na wiele rzeczy o których 10 lat temu mogliśmy pomarzyć. Niestety, mój brat był wychowywany już w tych "lepszych" czasach, i rozpuścił się jak dziadowski bicz. Przyznaję, że jest to poniekąd wina moich rodziców (zwłaszcza mamy) ale z drugiej strony ich rozumiem, bo dobrze pamiętam, jak mama płakała, kiedy nie mogła mi kupić jakieś lalki Barbie którą miały wszystkie moje koleżanki, albo jak biegała po sąsiadach i prosiła o stare nieużywane buty dla mnie, bo zdarła mi się ostatnia para. W każdym razie.
Młody chodzi do prywatnej szkoły podstawowej. Wbrew stereotypom, dzieciaki w większości zupełnie normalne, ale jak wiadomo wszędzie zdarzy się jakaś czarna owca. W klasie mojego brata jest to dziewczynka, na pierwszy rzut oka aniołek, jednak wystarczy z nią zamienić kilka słów, żeby wyszedł z niej diabeł. Kiedyś bez najmniejszego skrępowania poinformowała mnie, że ona nie chce mieć rodzeństwa, bo musiałaby się z nim dzielić, jak brat ze mną. Pierwszego dnia po świętach Bożego Narodzenia, brat wrócił spłakany ze szkoły. Po dłuższej gadce wyrzucił mamie, że kupiła mu tak mało i takie beznadziejne prezenty pod choinkę (grę monopoly, encyklopedię dla dzieci, książkę i coś tam jeszcze, nie pamiętam). Mamę zatkało, mnie od razu puściły nerwy i przeszłam na tryb "ojcowski" (jak tata pracuje, to ktoś musi nosić spodnie xD). Oczywiście jak podejrzewałam, okazało się, że wspomniana wcześniej koleżanka nie omieszkała pochwalić się nowym tabletem, laptopem i sześcioma grami na x-boxa.

Młody w końcu się ogarnął i po godzinnej pogadance udało nam się do niego dotrzeć. Koleżanka jest jedyną córką swoich rodziców i jedyną wnuczką dziadków, więc nic dziwnego, że jest rozpieszczana, ale chyba wszystko ma jakieś granice. Czy rodzice nie widzą, że zmieniają swoje ukochane dziecko w małego, samolubnego potworka? Ciekawe co jej kupią na święta za rok, może samochód?

by swallowmist
Dodaj nowy komentarz
avatar jkjkjk
17 23

To Twój brat, nie dzieli Was różnica pokoleń.

Odpowiedz
avatar edyciurek
-2 2

Mam brata młodszego o 17 lat, moje dzieci są niewiele młodsze od niego. Razem traktują się jak rodzeństwo, nadal uważasz, że rodzeństwa nie może dzielić różnica pokoleń?!

Odpowiedz
avatar Hej
2 8

Jak wychowaliście tak macie.

Odpowiedz
avatar wiol92
4 10

Niestety, rodzice nie widzą, lub uważają, że to nie ich wina. Pomiędzy mną, a moim najmłodszym bratem jest 14 lat różnicy. Tata Młodego, a mój ojczym tak ma. Sześciolatek ma w tej chwili komputer za ponad 4000 zł (broń boże, nie zazdroszczę, mój lap mi wystarcza), tablet, DisneyXD przez cała dobę (choć ostatnio chyba stracił zainteresowanie telewizją). I rodzice nie widzą, że najmłodszy zostanie niedługo analfabetą, ponieważ nie ma najmniejszej motywacji do nauki pisania i czytania.

Odpowiedz
avatar narvana
2 2

Mój brat też ma syna - jedynaka. Rodzice: kariera, kasa, oczywiście pielęgnują również swoją miłość do siebie nawzajem (im większa wypłata tym bardziej). Młody, a jakże, samopas. Ze szkoły wróci, brzuchem do góry (a brzuch ma pokaźny - 11latek)albo komputer, albo xbox. Jak matce sie coś nie spodoba - zakaz xboxa (komputer dozwolony, lub odwrotnie). Zero pomocy w zadaniach domowych, ze strony młodego zero jakichkolwiek ambicji. Xboxa dostał na gwiazdkę w 2011. W 2012 dostał nowego, bo rodzice nie wiedzieli co mu kupić (?!). Wspólne wycieczki ograniczają się do pobliskiego McDonalda (wyjazdy brata po towar w pieniny, do karpacza czy nad morze w towarzystwie żonki, młody przecie nie może bo ma szkołę). Dobrze że młody ma babcię! Od 3 lat dostaje ode mnie na urodziny zwykłą najtańszą bombonierkę po tym, jak kiedyś dostał ode mnie dość drogą ( jak na moją kieszeń - 70 zł) grę, rozpakował, spojrzał na mnie i rzekł rozbrajająco: co to ma być? nie stać cie na nic lepszego? takie coś to ja sobie mogę z kieszonkowego kupić. i poszedł. :O . Zero wartości (oprócz wartości pieniądza). I na prawdę mu współczuję. Bo nigdy nie będzie szczęśliwym człowiekiem, kiedy jest uczony, że miłość i czas przelicza się na pieniądze. To nie jest jego wina że jest taki a nie inny - tak właśnie został wychowany. Mam ogromne wyrzuty do mojego brata, bo my zostaliśmy wychowani w biedzie, ale nasza rodzina darzyła się ogromną miłością, byliśmy bardzo szczęśliwi - nie potrzebowaliśmy góry pieniędzy. Młody nie wie co to szczęśliwa rodzina... Kurczę, strasznie mnie to wkurza ;/

Odpowiedz
avatar elda24
10 10

a dla mnie to dziwne, że dziecko jest tak rozpieszczane. Mój synek jest jedynym dzieckiem w rodzinie najbliższej i długo jedynym pozostanie, babcie, dziadki, ciocie - wszyscy próbują rozpieszczać, ale rodzic moim zdaniem powinien postawić sprawę jasno - jakie prezenty, za ile i za co. Potem rosną male niewdzięczniki, które w wieku 30 lat dalej mieszkają z rodzicami, ugotować nic nie potrafią, pracy nie szukają, bo za 2 tys to on robić nie będzie, mamusia da na piwko. Nie, ja tak dziecka nie potrafiłabym wychować, choć mnie na to stać.

Odpowiedz
avatar MojaMalaAmi
5 5

Tylko jedno ci powiem, jestes bardzo madra kobieta, zazdroszcze twojemu facetowi. I pisze to zupelnie szczerze, bez cienia ironi.

Odpowiedz
avatar elda24
0 0

a dziękuję :) mąż chyba z żony zadowolony, przynajmniej nie próbuje narzekać.

Odpowiedz
avatar anq
3 9

Ej tak się uczepiłyście tych najmłodszych.. A ja mam taką sytuację w domu, że nie mogę zacząć studiować, bo nie stać na to mojej mamy. Siostra studiuje zaocznie, nie pracuje, mama ją utrzymuje w mieście 200 km stąd, w wynajętym pokoju, daje jej na życie (a moja siostra idąc na imprezę potrafi wypić 4-5 piw, a wiemy ile kosztuje piwo w barze). A ja? Muszę odpuścić studia na rok, iść do pracy, żeby mieć się za co utrzymać przez pierwsze miesiące, a potem szybko znaleźć pracę w nowym mieście, bo nikt mi pieniędzy nie da. I dlaczego? Bo ona miała w ostatniej klasie liceum świadectwo z paskiem, a mi wychodzi tylko 4.1

Odpowiedz
avatar golip
-4 14

A ja uważam, że nie należy wtrącać nosa w nie swoje sprawy. Stać ich? Za swoje rozpieszczają dziecko? To co Cię to obchodzi? Ciesz się, że umiesz żyć skromnie i staraj się nauczyć tego brata. Weź pod uwagę, że "dużo" czy "za dużo" są to pojęcia względne i dla Ciebie tablet na gwiazdkę dla 11 latka to stanowczo za dużo, ale dla tej rodziny może niekoniecznie i nie ma w tym nic złego, bo skoro ich stać to komu to szkodzi. Nie ma też mieć pretensji do dziewczynki, że się chwaliła - każde dziecko lubi się chwalić. Na Boga, nie wychowujmy cudzych dzieci i nie wpier.. się w to wychowanie dopóki innym nie robią krzywdy.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 19 marca 2013 o 16:36

avatar Amczek
-3 17

Mnie męczą takie historie (tak, wiem, nie chcesz to nie czytaj). Pieniądze sa po to, aby je wydawać, jeżeli rodzice się dorobili to niech kupują dzieciakowi co chcą!! To nastawienie i wychowanie, a nie proste "mają pieniadze to psują dzieciaka". Chociaż pewnie przemawia przeze mnie snob, bo słyszę na każdym kroku że jestem rozpuszczonym dzieciakiem, bo kupuję sobie bardzo drogie lalki, edycje kolekcjonerskie gier czy chadzam na sushi (A dodatkowo śmieją się, że jadam sushi a chodzę w starych butach - bo ubrania dla mnie nie są ważne ale to nieco za dużo dla niektórych) . Mea culpa - tylko że ja sama na to zarabiam i uważam że mam prawo...

Odpowiedz
avatar MojaMalaAmi
3 7

Masz racje i jednoczesnie jej nie masz. Pieniadze sa po to zeby je wydawac, to fakt, ale sa tez pewne granice wiekowe w ktorych dziecko nie powinno dostawac niektorych rzeczy. Co do twojego hobby - nic nikomu do tego, ani ja ani ktokolwiek inny nie ma najmniejszego prawa wpie*dalac sie w to na co wydajesz swoje pieniadze, jak masz ochote to plac nawet po 50 000 euro za lalke, nic nikomu do tego. A co do sushi to ja kilka razy probowalem, ale chyba trafialem do jakis kijowych restauracji. No dasz wiare ze w zadnej nie potrafili przygotowac? Zawsze dostawalem surowe... :D

Odpowiedz
avatar Sine
2 2

Podobnie jak pan powyżej, z częścią Twojej wypowiedzi się zgadzam, a z częścią nie. To prawda, że pieniądze są po to, żeby je wydawać i jak ktoś je ma, to może z nimi zrobić, co mu się żywnie podoba. Ale. Jak napisałaś, Ty sama zarabiasz na swoje utrzymanie. Wiesz, ile pracy musisz włożyć w to, żeby pozwolić sobie na lalkę i ile roboty kosztuje Cię obiad w restauracji. Natomiast taki dzieciak, jeśli wszystkie zachcianki będzie miał "od strzału" spełniane, w życiu nie nauczy się wartości pieniądza. Mądrze powyżej opisała skutki takiego wychowania elda. Jeśli dziecko chce grę lapka, tablet - nie ma sprawy, ma prawo mieć marzenia. Ale niech sobie na ten przykład na to uzbiera z kieszonkowego, którego wysokość w zależności od zasobności portfela regulować mogą rodzice.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 20 marca 2013 o 1:24

avatar MojaMalaAmi
1 1

Sine>Kurde, jak ja sie staro poczulem po tym twoim pierwszym zdaniu... "Podobnie jak pan powyzej..." Chyba juz czas na mnie, jezeli ktos pisze juz do mnie na PAN, to chyba pora znikac :D

Odpowiedz
avatar PizzaPlease
-4 6

Samochód to pewnie na komunię, a na 18 to pewnie apartament w stolicy....

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 19 marca 2013 o 17:52

avatar golip
3 13

A nawet jeśli to co? Widzę, że lubisz zaglądać ludziom do portfela...

Odpowiedz
avatar mrkjad
2 6

Co mają niby robić z pieniędzmi? Chować żeby obcym ludziom nie było przykro, że nie mają? O ile uważam, że wychowanie w szacunku do pracy i pieniędzy jest jak najbardziej słuszne to ocenianie czyjegoś rodzicielstwa na podstawie takich przesłanek jest dość nieuczciwe. Bieda nie uszlachetnia, wbrew pozorom, a wydawanie własnych pieniędzy na przyjemności swoje i dziecka nie jest niczym złym.

Odpowiedz
avatar Naa
2 4

Szkoda mi tej dziewczynki. Że dostaje drogie prezenty, to jedno, a że czuje potrzebę licytowania się, kto co dostał, drugie. Pewnie albo w domu rozmawia się tylko o pieniądzach, albo tym licytowaniem pokrywa jakieś kompleksy - a w każdym razie nikt jej nie nauczył, że nietaktownie tak zachowywać się wobec biedniejszych, więc lubiana raczej nie będzie. Oby Twój brat nie zaczął się do niej upodabniać. Właściwie... Uodparnianie dziecka na szkodliwe wpływy, to ważna część procesu wychowawczego - i nie zawsze musi chodzić o kontakty z łobuzami czy narkomanami... Mam nadzieję, że Twoja mama nie zaniedba tej części wychowania, i zdoła wytłumaczyć małemu, o ile ważniejsza jest kochająca rodzina, na której można polegać, niż gromadzenie przedmiotów, które i tak z czasem stracą swoją wartość.

Odpowiedz
avatar golip
-4 4

Co za bzdury!!! To jest dziecko, cieszy się więc się chwali (dzieli radością z innymi). Według Ciebie rodzice powinni jej wpajać, że jest bogata i z biednymi ma nie gadać? Czy dziecko powinno dzielić ludzi na tych ze swojego poziomu, z którymi mogę pogadać o prezentach i tych biedniejszych, z którymi nie mogę bo ich nie stać na to? Masakra...

Odpowiedz
avatar elda24
4 4

golip jak czytam twoje odpowiedzi to nasuwa mi się myśl, że ty właśnie byłeś takim dzieckiem bogatych rodziców. Wychowanie w przekonaniu, że zawsze sie wszystko dostanie nie musząc na to zapracować jest poważnym błędem wychowawczym. Ja miałam powiedzmy że bogatą rodzinę, ale nie dostawałam drogich prezentów od tak, bo miałam taki kaprys. A jak dostałam jakąś fajniejszą zabawkę, to nie leciałam do koleżanek i nie mówiłam im "patrzcie co ja mam, waszych rodziców na to nie stać" - a pewnie mniej wiecej coś takiego ta mała z historii mowiła.

Odpowiedz
avatar mrkjad
-2 2

@elda24 Bo mówienie dziecku "Masz tu prezent na święta ale nikomu nie opowiadaj co dostałaś." jest O TYLE ZDROWSZE.

Odpowiedz
avatar elda24
0 0

mrkjad - niech się chwali, ja też się chwaliłam, ba, wszystkie dzieciaki się chwaliły, ale było to chwalenie pod tytułem "zobacz jaką fajną Barbie dostałam, chcesz się pobawić nią razem ze mną?" a nie "patrz, ale nie dotykaj". W moim dzieciństwie tak było z każdą zabawką czy rzeczą - bawiliśmy się tym wszyscy. Ale to może też inaczej było pod tym względem, że nasi rodzice, całej klasy byli dość zżyci, nikt się nigdy nie wywyższał, a miałam wiele koleżanek co rodzice auto zmieniali raz na 3 miesiące. Ludziom nieraz od nadmiaru pieniedzy we łbach się przewraca i myślą, że jak mają 3 zera więcej na koncie od ciebie, to mają święte prawo traktować cię jak śmiecia, tak samo wychowują swoje małe potworki, tylko nie zastanawiają się nad tym, jakie to będzie miało konsekwencje w dorosłym życiu takiego małego gagatka.

Odpowiedz
avatar golip
0 0

@elda24 Mylisz się co do mnie. Od 17 roku życia mieszkałem bez rodziców i często była bida z nędzą ale mimo to stanąłem na nogach. Chodzi mi głównie o to, że wiele jest historii na piekielnych, w których żalimy się, że ktoś wtyka nos w nie swoje sprawy a tu nagle święte oburzenie, że ktoś kupił dziecku tableta na gwiazdkę. Sam mam 3 letniego synka i lubię robić mu prezenty. On z kolei jak dostanie coś nowego to lubi się tym pochwalić. Normalna kolej rzeczy i wkurzałbym się jakby mi ktoś narzucał co mogę mu dać a co nie. Swoją drogą sam mam przyjaciela z dzieciństwa, który zawsze był bogaty i zawsze miał fajniejsze zabawki, gry czy rower. Zawsze też jak coś dostał to się tym pochwalił i zawsze razem się z tego cieszyliśmy. Nigdy nikomu niczego nie zazdrościłem i tego samego uczę swoje dziecko. Pozdrawiam.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 20 marca 2013 o 13:23

avatar elda24
0 0

golip - ale widzisz różnicę między przechwalaniem się a chwaleniem się zabawką? Jak pisałam - ja też się chwaliłam, każde dziecko to robi, ale w gestii rodzica leży nauczenie dziecka właśnie tej subtelnej różnicy między przechwałką a pochwałką. Ja też mojemu synkowi lubię sprawiać prezenty :) to chyba u każdego rodzica, który kocha swoje dziecko, jest normalne, jak się widzi tą radość na buźce - serce się uśmiecha. Co nie znaczy, że pójdę do sklepu i kupię mu, nie wiem, super wypaśny elektyczny samochód czy motocykl za 600 euro, bo uważam, że jest mu to kompletnie niepotrzebne w jego wieku (1,5 roku), a tu niespodzianka - znajoma swojemu rocznemu dziecku właśnie coś takiego kupiła - a na pudełku napis od 3 lat, ale nie ważne, ważne że drogie, duże i nikt inny takiego nie ma. Brak logiki chyba widzimy oboje. Tak samo jest z zakupywaniem dziecku laptopow, tabletów, komputerów i innych PS - po co mu to wszystko na raz? A gdzie czas na rower, basen, piłkę nożną np? Na naukę?

Odpowiedz
avatar mrkjad
-1 1

@elda24 Nie wiem gdzie w tej historii znalazłaś informację, że to dziecko nie ma czasu na piłkę i rower oraz, że przyjęło postawę "patrz ale nie dotykaj". Czego ci nieszczęśni bogaci rodzice nie zrobią to jest źle - wysyłają na dodatkowe zajęcia - źle, kupują prezenty - źle... Uświadomienie sobie, że są ludzie, którzy mają fajniejsze rzeczy niż my i są bardziej zamożni też jest ważną częścią wychowania. I, że to nie czyni ich złymi ludźmi ani złodziejami... Bo, że się tak wyzłośliwię, jak się tego nie uświadomi to później rosną związkowcy i zdrowi renciści, którym SIĘ NALEŻY.

Odpowiedz
avatar mrkjad
-1 1

No bo nie da się mieć kochającej i bogatej rodziny na raz, wiadomo. W każdym serialu tak jest.

Odpowiedz
avatar golip
0 0

@elda24 No i co z tego, że znajoma kupiła swojemu małemu dziecku autko za 600 euro? Stać ją to i kupiła, a że nie potrzebne to co Cię to obchodzi? Przestań zaglądać do cudzych portfelów! Kurdę czy nie masz naprawdę innych problemów niż to co kto kupuje swojemu dziecku?

Odpowiedz
avatar Ananasowa
-3 3

Ja osobiście uważam, że taka dziewczynka ''bogatsza'' też ma prawo się chwalić, jednak nie że tak co chwilę albo słowami typu '' Ja dostałam x-boxa, a Ty monopoly, biedaku'' ( chodzi o sens, i nie, nie wywnioskowałam tego z historii, tylko z własnego doświadczenia.). Ale to jak niektórzy mówią , też mają rację - Rodzice wychowują sami swoje dziecko, i tylko od nich zależy, jak dziecko ukierunkowuje swój charakter.Jeżeli więc jej rodzice chcą, aby była bogatą snobką, proszę bardzo.Nic nam do tego.Pozostaje jej tylko życzyć, aby na tym świecie nie została absolutnie sama.

Odpowiedz
avatar mrkjad
-1 3

Bo mając 11 lat chwaliła się prezentem? ... Brak mi słów.

Odpowiedz
avatar MojaMalaAmi
0 0

mrkjad> Ja tez sie gubie... Dobrze ze chociaz czasem ktos taki jak ty przywraca mi wiare w ludzi.

Odpowiedz
avatar mrkjad
0 0

@MojaMalaAmi High five!

Odpowiedz
avatar madziutek
0 0

Jeśli faktycznie dziewczynka dostała tableta, laptopa i te gry to racja - za dużo, niedługo im braknie pomysłów na prezenty;D Ale to że dzieciaki się chwalą to naprawdę normalna rzecz, o ile się nie "przechwalają" (tak jak pisali inni: ja dostałam to, a Ty nie". Też mam brata młodszego o 11 lat, a drugiego o 12 :) nie narzekam :) wystarczy dzieciaka jakoś odciągnąć od komputera czy telewizji, czy innego powszechnego zła doczesnego, ale trzeba dziecku poświęcić czas. Nieraz biorę braci i jedziemy na rowery, latem nad wodę, spać pod namiot, ostatnio pomagali mi zetrzeć cebulę do obiadu - widok prześmieszny jak się zmieniali i odchodzili płacząc:D racja, my mieliśmy inne dzieciństwo - podchody, bieganie po podwórkach i tak dalej, ale bo my nie mieliśmy nic innego do roboty. Sami zobaczcie, że teraz i nasze pokolenie gnije przed laptopami czy telewizją pół dnia jak tylko wróci z zajęć/pracy. Czemu dzieciaki miałyby robić coś innego?

Odpowiedz
avatar Vivian
0 0

No i co z tego? Jeżeli rodziców tej dziewczynki stać to mogą jej nawet odrzutowiec na święta kupić.

Odpowiedz
avatar BlackMoon
2 2

Ja mam podobną sytuację w domu- kiedy byłam dzieckiem nie przelewało nam się, ale obecnie moi rodzice maja dobrą sytuację materialną i stać ich na zachcianki mojego brata. Mimo tego, nie rozpieszczają go specjalnie (może troszkę), sam musi sobie zbierać na wymarzone rzeczy z kieszonkowego. Mieszkam za granicą i mój brat nigdy mnie o nic nie prosił, jak go pytam co chce dostać to mówi, że nic. Bardzo mi się to podoba, bo nie wyrósł na rozpieszczonego bachora, któremu sie wydaje, że wszystko mu się należy. Niańczyłam kiedy 5 dzieci mojej koleżanki- bardzo bogatej kobiety. Jak zabrałam dzieciaki do sklepu i chciałam im kupić słodycze to było "ciociu, nie trzeba tyle, za dużo pieniążków wydasz", najmłodsze dziecko wrzuciło cos do koszyka, a jego siostra powiedziała, że tak nie wolno, bo ciocia musi pracować żeby mieć pieniądze. Według mnie takie wychowanie wyjdzie dzieciom sto razy lepiej niż obsypywanie ich drogimi prezentami od małego. Ten tekst, że nie chce mieć rodzeństwa, aby nie musieć się dzielić wskazuje na to, że już zaczyna być rozpieszczonym, wrednym bachorem, od którego należy uciekać póki można. Rodzice dziecko krzywdzą i tyle.

Odpowiedz
avatar matias_lok
1 1

U mnie po rodzinie jest taki zwyczaj, że drogie przedmioty (komputer, konsola do gier itp) kupuje się bez okazji i "dla wszystkich" - ot, sprzęt domowy, który jest wszystkich w rodzinie. Prezenty dzieciom robi się mniejsze i dostosowane do wieku. Wyjątkiem w droższych rzeczach jest rower.

Odpowiedz
Udostępnij