PKP - legendy głoszą, że kiedyś tam był względny porządek... czyli inspiracja historią
http://piekielni.pl/48510
Kiedy maszynistę spotka ta jakże miła "niespodzianka", którą jest ukazanie się nowego planu jazdy i automatycznej aktualizacji pod postacią miliarda poprawek - ma święte prawo być wku*wiony jak 150. I wcale się mu nie dziwię - takie coś wyprowadziłoby chyba z równowagi nawet ten słynny wagon pełen tybetańskich mnichów. W dodatku biedak nic z tym nie może zrobić - ot, musi się podporządkować systemowi.
Ale to i tak nic w porównaniu z tym, co się dzieje na peronach! Teraz wyobraźcie sobie moi drodzy taką oto scenę: zimowy wieczór (a właściwie to już noc), godzina 20 z haczykiem, ja i dziesiątki podobnych do mnie nieznanych istot czekamy na peronie, żeby wreszcie móc wrócić do słodkiego domku. Techniczni chyba uznali, że im za mało płacą, więc śniegu już znacznie ponad kostki, a i ciągle przybywa. W dodatku jak się czeka na takim peronie, to jednak mróz doskwiera.
Ale nic - czekamy, bo pociąg ma przyjechać o 20:29. 20:40 - nic. "Normalka - przy takich warunkach będzie dobrze, jak dojedzie za pół godziny" - słyszę strzępki rozmów. Ale mija 10 minut, 20, pół godziny - nic. Nawet żadnego komunikatu.
Przed 21:00 w narodzie zaczynają budzić się zapędy rewolucyjne - w końcu nic dziwnego, pociągu niet, żadnej informacji niet, zimno, ciemno, czemu się dziwić? W końcu zima, a my nie jesteśmy na Hawajach, nie?
O 21:10 komunikat - pociąg relacji XX-YY jest opóźniony! Tu już panienka z informacji lekko przegięła, co objawiło się siarczystymi przekleństwami części towarzyszy niedoli. Nieliczni "poszli wyjaśnić ten je*any burdel".
Godzina 21:35 - normalnie to byłbym już w domu. Ale niestety - nie wziąłem czerwonej pigułki i dalej tkwię nieświadomy w tym zasranym Matrixie. Nagle komunikat - pociąg z XX do YY wjedzie na tor 2 przy peronie 1. Yay! Wreszcie. I faktycznie wjechał - InterCity jadący przez całą Polskę.
A nasz? Zupełnie inny tor, zupełnie inny peron. Odjazd za 5 minut. Nic to - biegniemy sprintem, wszyscy równo, coby zdążyć. I może byśmy wsiedli do tego pociągu. Może- gdyby nie fakt, że był tak zapchany, że sardynki w puszkach to mają luksus. Nawet bydło w wagonach ma bardziej humanitarne warunki. Część drzwi nawet się nie otwierała, bo pasażerowie trzymali je od środka, byle tylko nikt więcej się nie wepchał. A my patrzymy i nie dowierzamy. I w końcu odjechał w stronę zacho... emmm, wróć - za późno na zachodzące słońce w zimie.
Z pieśnią zwiastującą rewolucję, palenie na stosie, mordy i tortury idziemy do informacji dowiedzieć się, czy jest dziś jakakolwiek szansa ogarnięcia tego burdelu na kółkach, czy mamy smarować nogi i popylać do domów wzdłuż torów. Nie - następny pociąg zostanie podstawiony za OKOŁO (ważne!) 10 minut.
I faktycznie- koło 21:50 informacja, że pociąg z XX do YY wjedzie na tor 3 przy peronie 1. Idziemy i czekamy. Czekamy, głównie czekamy. I marzniemy. W końcu przyjechał. O 22:23!
W domu byłem grubo po 23 godzinie, nie spałem od 19 godzin. A wku*wienie na ten cały Matrix utrzymywało się jeszcze przez 5 dni. Następnym razem biorę obowiązkowo kilka paczek Nerwosolu, bo jeszcze jednej takiej akcji "na żywo" mogę nie przeżyć.
PKP ach kochane
Zamiast nervosolu koktajl Mołotowa ;), inaczej bydełko z zarządu spółek PKP się niczego nie nauczy...
OdpowiedzTo już lepiej zamiast nervosolu termos z herbatką z melisy bo i rozgrzeje i uspokoi ;) A na poważnie ...kurcze w sumie nikt nie podchodzi poważnie do podróżujących .Mimo choroby lokomocyjnej jak muszę wybieram autobusy i busy (większe nadzieje że się dojedzie) a dawniej lubiłam jeździć pociągami..
OdpowiedzJa nawet nie mam opcji wyboru pociągu, bo linie które by mnie interesowały pozamykano lata temu, a inne opcje połączeń z pociągiem to albo podróż "na około" 12h (autobus wyrabia w 5-6) albo kombinacja pociąg-autobus, też na około.
OdpowiedzSzalenie podoba mi się porównanie z Matrixem. Bo mam czesto takie samo skojarzenie. Tyle tylko, ze często czuję się jak statystyczny błąd Matrixa bo jakoś za cholerę nie moge przywyknąć do paranoi i bałaganu.
OdpowiedzPocieszyliście mnie oboje, bo myślałam, że tylko ja tak mam. Matrix przynajmniej byłby jakimś wytłumaczeniem.
OdpowiedzW latach 90-tych studiowałam sobie w W-wie, raz na miesiąc jeździłam do domu pociągiem. Pamiętam taką sytuację,kiedy którejś niedzieli chcieliśmy wrócić z bratem do W-wy, poszliśmy na pociąg o bodajże 18.30. Czekaliśmy okl. 3 godzin, pociąg ciągle zapowiadali jako opóźniony, ludzie czekali. W końcu koło 22 wróciliśmy do domu, bo już nie było sensu stać. Ja stwierdziłam, że jak nie pójdę na jedne zajęcia, nic mi się nie stanie, ale brat musiał jechać do pracy. Poszedł więc na pociąg ok 3 rano. NA stacji dowiedział się, że tamten pociąg w ogóle nie przyjechał, mimo, że wyjechał ze stacji początkowej (z Przemyśla). Co się z nim stało, do dzisiaj jest dla mnie słodką tajemnicą.
OdpowiedzPozwolę sobie przypomnieć, że już niedługo zmiana czasu, wtedy dopiero będzie - taki dobry pretekst, żeby coś zaniedbać, a czegoś nie dopatrzeć... Chyba najrozsądniej byłoby siedzieć w domu trzy dni przed, i tydzień po, tylko zauważcie - akurat wtedy będzie też Wielkanoc :/
OdpowiedzZmiana czasu to nie jest problem, mechanizmy pozwalające na uniknięcie chaosu są wypracowane od dziesiątek lat i puki co działają w miarę sprawnie. Natomiast kiedy za układanie rozkładu biorą się ludzie nie mający pojęcia o kolei to mamy efekty jakie mamy. Kiedy się myśli tylko o tabelkach i cyferkach a nie ma się kontaktu z rzeczywistością to dzieją się takie jaja jak w Kolejach Śląskich.
OdpowiedzNie chcę się czepiać, ale mechanizmy, pozwalające na uniknięcie chaosu BEZ zmiany czasu też, o ile wiem, wypracowano już dawno, i jakoś nie bardzo działają... Wątpię, żeby dodatkowe skomplikowanie się sytuacji wpłynęło na na efekty pozytywnie.
Odpowiedzja bardzo przepraszam, ale nie uważam za stosowne nazywanie PKP burdelem. W takich przybytkach zazwyczaj jest porządek.... czego o PKP raczej powiedzieć nie można.
OdpowiedzPKP to ja marzyłam jechać, pomyliłam się i wsiadłam w zeszły piątek do PKS... 32 km jechałam 4 godziny, powrót zajął niespełna 3h, a prowadzący zrobił listę na wykładzie, na który oczywiście nie zdążyłam dojechać
Odpowiedzi rządzący się dziwią czemu ludzie jeżdżą samochodami, zamiast transportem publicznym...
OdpowiedzSprawdzałem punktualność poprzedniego rozkładu jazdy KM (Koleje Mazowieckie). Nie zdarzyło się ani jednego razu, przez cały okres obowiązywania rozkładu jazdy (2 miesiące), aby mój pociąg powrotny z pracy do domu przyjechał bez spóźnienia. GRATULACJE
OdpowiedzGdyby za każdą minute spóźnienia PKP byłoby zobowiązane płacić złotówkę każdemu pasażerowi to by to zupełnie inaczej wyglądało.
OdpowiedzZmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 25 marca 2013 o 14:35