Historia, która kiedyś mogła się tutaj pojawić (było o niej głośno kilka lat temu), bo działa się w dużym mieście już-nie-wojewódzkim.
Pewni państwo, powiedzmy X, starali się o dziecko od 15 lat - rzecz jasna, absolutnie bezskutecznie. Zdecydowali się ostatecznie na adopcję niemowlęcia. Przeszli kursy, badania i zgodę otrzymali. Kiedy już-już mieli odbierać dwumiesięcznego (powiedzmy, bo imienia nie znam) Jasia, okazało się, że pani X jest w upragnionej ciąży. Ba! Pierwszą córę donosiła bez problemu, drugą, rok później, też. Dzięki temu, w domu państwa X było troje dzieci - najstarszy, adoptowany syn oraz dwie upragnione córki. Niestety, mimo że Jasiu był wyjątkowo ślicznym dzieckiem, był też typowym ADHD-owcem, który był nie tylko nadpobudliwy, ale także śmiał zaczepiać "święte" dziewczynki (podejrzewam, że raczej na zasadzie dziecięcych zabaw - jakieś ciągnięcie za warkocze, podkradanie zabawek itd.). Państwo X zaczęli zatem izolować Jasia od córek. Kiedy dziewczynki wyjeżdżały, chłopiec zostawał - i odwrotnie. Kiedy Jaś jadł, nikt przy nim nie siedział. Ogólnie, odsunięto go od rodziny. Chłopiec poszedł do szkoły, a kiedy miał zacząć drugą klasę, przeniesiono go do innej placówki, ponieważ do pierwszaków szła jego młodsza siostra, którą "na pewno będzie nękał na korytarzu". Co więcej, państwo X wymyślili, że chcieliby się Jasia pozbyć z domu, bo zdecydowanie im zawadza. Podobno starali się podejmować nawet próby odwrócenia adopcji sądownie, ale wymiar sprawiedliwości szybko sprowadził ich na ziemię. Oni jednak byli mądrzejsi i wymyślili, że oddadzą Jasia do rodziny zastępczej, którą ustanowią ich brata (jego lub jej, nie wiem) mieszkającego pod miastem. Pewnie uspokajał ich sumienie fakt, że wujek był nauczycielem w szkole, do której po wakacjach miał iść Jasiu (druga zmiana placówki w ciągu roku z małym ogonkiem).
Tak więc, wypchnęli syna na wieś - do wujka i jego leciwej matki. Dziecko zostawiane było na długie godziny po szkole w świetlicy, gdzie oczekiwało powrotu nowego opiekuna. Już pod koniec września chłopiec potrafił się zmoczyć na dźwięk głosu "wujaszka". Jaś zaczął przejawiać ogromne zainteresowanie śmiercią, miał obsesję na punkcie aniołów, o które ciągle wypytywał. Kto jednak doszukuje się drugiego dna takiej ciekawości u 9-latka?
Jasia znaleziono w listopadzie powieszonego w stodole należącej do wujka. Początkowo sugerowano, że nadpobudliwe dziecko miało wypadek - ot, przewróciło się i zadzierzgnęło niefortunnie, ale skutecznie. Jednak wyniki autopsji ciała były jednoznaczne - Jaś popełnił samobójstwo.
Pół roku później, kiedy matka "wujaszka" leżała już na łożu śmierci po rozległym zawale, wyznała księdzu, że wiedziała, że jej syn molestuje małego. Dzięki jej wyznaniu mężczyznę skazano.
Nie wiem, czy jakakolwiek pointa jest tu potrzebna.
(Pewne informacje mogą trochę mijać się z prawdą, ale to historia, którą to miasto żyje do dzisiaj i pewne fakty na pewno zostały podkoloryzowane. Moje "źródło" jest jednak na tyle zbliżone do sprawy, że wierzę na słowo.)
Miasto
A co z cudownymi rodzicami??
OdpowiedzBrak mi słów na takie sku*w*syństwo.. Na takich "rodziców", "wujostwo" i chyba ludzi, którzy widzieli reakcję/zachowanie dziecka i nic nie zrobili.
OdpowiedzNie wierzę, by ksiądz złamał tajemnicę spowiedzi.
OdpowiedzMoże po prostu mówiła przy kilku osobach, a obecność księdza ją ośmieliła (?).
OdpowiedzWyprostuję od razu: zwolniła księdza z tajemnicy w tej sprawie.
OdpowiedzPointa... chyba tylko taka, że właściwie cała ta rodzinka miała nierówno pod sufitem i powinna się leczyć w ten lub inny sposób. Rodzice, którzy adoptowali dzieciaka, a potem się go pozbyli, jak niechcianą zabawkę, "wujcio"-pedofil i jego kochana mamusia. Tak, tak- ona też, bo skoro o tym wiedziała i nic z tym nie zrobiła, to też przyczyniła się do samobójstwa biednego dzieciaka... Cholera- a tyle się mówi, że dom dziecka jest najgorszym z możliwych wyjść. Możliwe, że dla Jasia byłoby ono niewspółmiernie lepszym... może. Tego nikt nigdy się nie dowie.
OdpowiedzRaczej w inny sposob, taki 9mm... Szybko dzialajace lekarstwo.
Odpowiedzznam rodzinę, która tak postąpiła z dzieckiem (na szczęscie/nieszczęście mała miała 2 lata, jak ją oddali do innej rodziny). Nie rozumiem takich "rodziców". Skoro chcieli adoptować i to zrobili, to powinni kochać bez względu na wszystko, nie ważne czy pojawiły się ich własne dzieci czy nie.
Odpowiedzale oni nie musieli kochać tego dziecka, nawet biologicznych dzieci nie ma obowiązku kochać. przypuszczam, że od początku chcieli mieć dziecko z bardziej egoistycznych powodów, niż chęć pomocy jemu
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 17 marca 2013 o 12:32
A ja się zastanawiam, kiedy ludzie zrozumieją, że w domach dziecka zdrowych i ślicznych sierotek z dobrych domów jest jak na lekarstwo. Zdecydowanie częściej są tak dzieci chore i z problemami - przez to, że zostały porzucone, przez to, że rodzice biologiczni często gęsto to ochlejmordy i agresorzy, przez to, że pobyt w DD to, jakby nie patrzeć, ogromna trauma. Adoptując takie dziecko trzeba się liczyć z problemami i z tym, że młode może być bardzo dalekie od ideału.
OdpowiedzAle to dziecko miało dwa miesiące... Wszystko więc tak naprawdę zależało od podejścia adoptujących i wychowania dziecka.
OdpowiedzDwumiesięczniak też może mieć FAS, syndrom dziecka potrząsanego, czy syndrom zaburzenia więzi (RAD). Jeżeli dziecko trafiło do DD, bo odebrano je menelicy pijącej w ciąży, to niestety, problemy z emocjami i zachowanie ma jak w banku.
OdpowiedzOk, dzięki za wyjaśnienie, nie znałam tych terminów i nie wiedziałam, że coś takiego istnieje. Tak czy siak ADHD może mieć też własne dziecko, i ciekawe, co by wtedy zrobili.
OdpowiedzA mnie zastanawia fakt, że nie mogę znaleźć informacji na ten temat.
OdpowiedzNie o wszystkim mogą trąbić w mediach.
Odpowiedz@Boshi, serio? Wierzysz w to, że media szukające sensacji, gdzie się da, nie wyniuchałyby takiej afery?
OdpowiedzNa pewno było o tym głośno w lokalnych mediach, bo i mi obiło się to o uszy kilka lat temu. Ale z ręką na sercu, nie pamiętam, czy mówili o tym w mediach krajowych.
Odpowiedz@SaszaGrigoriewna: link or didn't happen. czyli w skrócie: w obecnej wersji śmierdzi fejkiem na kilometr.
OdpowiedzAutorka zamilkła.
Odpowiedz"...Dziecko to nie przedmiot, nie pieprzona zabawka, To nie jakiś tam robot, czy plastikowa lalka, Ma duszę jak wy, czuje i rozumie, Patrzy na was i kalkuluje. Więc, zanim zdecydujesz się mieć swoje własne, Przemyśl dokładnie, czy jesteś właśnie, Odpowiednią osobą na to stanowisko, Przemyśl to, naprawdę dokładnie, bo, Czasem ciężka jest cena, jaką płaci dziecko, Za Twoją głupotę, Twój brak rodzicielstwa, Czasem ciężka jest cena, jaką płaci dziecko, Za Twoją głupotę…" http://www.youtube.com/watch?v=gZQXO2lUvuY
OdpowiedzSzkoda, że tak późno go skazano. Ciekawe czy na krzesło elektryczne?
OdpowiedzA mnie pointa nasuwa się tylko jedna.. Jak powiedział kiedyś w pewnej bardzo mądrej książę jeden lis: " Pozostajesz na zawsze odpowiedzialny za to, co oswoiłeś." Niektórzy ludzie nie powinni mieć dzieci ..
OdpowiedzPoproszę źródło. Jakąkolwiek informację. Bo jak na razie wygląda to na scenariusz do jakiegoś podrzędnego melodramatu.
OdpowiedzW jaki sposób sekcja zwłok miałaby pozwolić na odróżnienie powieszenia przypadkowego od celowego? Lekarzom udało się ustalić stan ducha chłopca w chwili śmierci podczas sekcji jego mózgu?
Odpowiedzmoże jak ktoś sam się wiesza to nie walczy później, nie ma np śladów na paznokciach że próbował się ratować.
OdpowiedzHej, praktycznie zawsze - niezależnie, czy człowiek wiesza się przypadkowo czy celowo - walczy. Bierze się pod uwagę inne okoliczności, ślady, poszlaki, motyw itp.
OdpowiedzNo właśnie - ślady wokół miejsca zdarzenia, sposób zawiązania pętli, samo miejsce, szuka się listu... ale autopsja raczej nie wnosi wiele.
OdpowiedzJasne, że autopsja wnosi wiele. Lekarz sądowy jest w stanie bez większego problemu rozróżnić samobójstwo przez powieszenie od morderstwa. Różnica jest w sposobie założenia pętli. Jeżeli ślady ofiary wskazują na zadzierzgnięcie, to w 99% było to morderstwo.
OdpowiedzŚlady ofiary na czym? Odciski palców na sznurze?
OdpowiedzAleż się malinowo zrobiło...
OdpowiedzRzeczywiście historia całkiem prawdopodobna. Nawet film nakręcili o podobnej tematyce: "Sztuczna Inteligencja".
Odpowiedz