Podejmuję się obecnie prac dorywczych na umowę o dzieło, załatwiam też podobne zlecenia osobom które zebrałem wokół siebie tworząc coś w rodzaju „brygady robolskiej do wynajęcia".
Różne fuchy się trafiają, lepsze, gorsze, czasem niewykonalne - te których się podejmujemy, staramy się wykonać jak najlepiej. Ludzie widzą to, na ogół szanują nas, starają się pomóc, a po wszystkim obiecują i na ogół dotrzymują słowa, że polecą nas znajomym. Niestety, zawsze trafią się jacyś piekielni.
Wczoraj byłem z kolegą na zleceniu, wynosiliśmy gruz poremontowy.
Każdy kto nosił gruz wie, że jest z tym troche latania, a i urobek lubi się czasem odrobinę rozsypać, na przykład przez dziurę w worku. My z kolegą ładowaliśmy do windy tyle wiader i worów ile się dało, spuszczaliśmy ją na parter, a tam rozładowywaliśmy szybko i już powoli wynosiliśmy do zamówionego kontenera. Niemal wszyscy mieszkańcy bloku z którymi sie zetknęliśmy uśmiechali się, czekali gdy zajmowaliśmy windę, zagadywali... Naprawdę mili i wyrozumiali, w większości starsi, ludzie.
Mieszkanie z którego wynosiliśmy urobek znajduje się w bloku z wielkiej płyty, układ klatki sprawia, że na każdym piętrze są dwa mieszkania z przeciwstawnymi sobie drzwiami wejściowymi, a pośrodku znajduje się winda. Pod drzwiami mieszkania, naprzeciw naszego miejsca pracy rozłożono dywanik, zajmujący ponad połowę podłogi piętra.
Przyczyną wczorajszej piekielności była kobieta wieku słusznego, o włosach przefarbowanych na fiolet, mieszkająca w mieszkaniu naprzeciw. Gdy zobaczyła nas, jak czekaliśmy z urobkiem na windę, z marszu zaatakowała.
- Co to ma być do cholery?! - krzyknęła, aż kolega lekko potrącił wiadro, z którego wypadło kilka kawałków gruzu, kobieta zaczęła... kopać nimi w nas - Nosz cholera jasna! Od trzech tygodni nie mam spokoju, bo wam się remontów zachciało!
- Prosze sie uspokoić. - powiedział mój kolega.
- Jak uspokoić?! Rozrzucacie ten pierdo***nik po całej klatce! Po moim dywanie rozrzucacie!
- Piętro jest wspólne. - odpowiedziałem - Z resztą, gdyby nie Pani, to by się teraz nic nie wysypało...
- Akurat! Od trzech tygodni tu bałaganicie!
- My akurat, prosze Pani, pracujemy tu od dziś. - powiedziałem poirytowany i chyba ten ton sprawił, że Fioletowowłosa trochę się uspokoiła.
- No to co z tego? Ja przynajmniej emocje odreaguje! - powiedziała i schowała się do mieszkania.
usługi
Jak to było : klient-Kelner ten kapuśniak jest za mało kwaśny// Kelner- Proszę Pana to nie kapuśniak to rosół z makaronem //Klient : AAA jak na rosół jest wystarczająco kwaśny . Idioci wszędzie idioci.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 15 marca 2013 o 12:37
Heh, przykro że na was trafiło, ale trzy tygodnie remontu naprawdę mogą dać się sąsiadom we znaki. Zwłaszcza takiego z kuciem, po którym gruz zostaje. Winny to tak naprawdę wasz zleceniodawca, że ani z sąsiadami się nie dogadał, jak remontować by dać im żyć, ani was nie uprzedził, że sąsiedzi są mocno... powiedzmy, że skonfliktowani.
OdpowiedzNie jestem przekonany. Reakcje ludzi wybitnie wskazywały na to, że remont nie jest dla nich uciążliwy czy że o nim nie wiedzieli. Sądzę, że kobieta po prostu chciała pokrzyczeć.
OdpowiedzReakcje ludzi z innych pięter, racja? W bloku z wielkiej płyty, w którym standardowo montowane drzwi są dla dźwięku przezroczyste, zgadza się?.. Dobra, możliwe że tylko chciała pokrzyczeć, ale choć rozważ, że nie jesteś wszechwiedzący i że MOGŁO być inaczej. Zwłaszcza, jeśli te 3 tygodnie o których krzyczała to prawda.
Odpowiedz@bloodcarver: Ja też mieszkam w wielkiej płycie, też miałem remonty pod bokiem. Wiem jak to wygląda i uwierz mi, że znacznie gorzej mieszkać POD niż naprzeciwko. Nie wiem nawet dlaczego wchodzisz w tematy hałasu... O to akurat pretensji do nas nie miała.
OdpowiedzTo wielka płyta. Nie da się remontować tak, żeby "dać żyć" - chyba że co wrażliwszych sąsiadów zakwaterujesz na ten czas w hotelu. A wtedy nie będzie cię stać nie tylko na remont, ale też na czynsz i rachunki. Jeśli ktoś decyduje się na mieszkanie w takim budownictwie, liczy się z niedogodnością wiecznych remontów.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 15 marca 2013 o 18:10
Security Soldier: niestety, ale sa ludzie, ktorzy maja gleboko w dupie inne osoby i specjalnie zatruwaja im zycie (np.tak jak napisales powyzej).
OdpowiedzA przyjdzie czas, że sama remont zrobi :P
OdpowiedzI weźmie brygadę SS :) Bo panowie tak ładnie się z remontem u sąsiadów uwinęli :))))
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 15 marca 2013 o 16:08
Jeśli kobieta miała za ścianą przez trzy tygodnie remont, to ja się nie dziwię, że jej nerwy puściły. Obecność gruzu wskazuje na sporo hałasu przy jego produkcji. Jakkolwiek bloki z wielkiej płyty są mocno akustyczne, to jednak skuwanie ścian tuż obok słychać lepiej niż z odległości kilku pięter (to a'propos uprzejmości innych sąsiadów). Wzmianka o kolorze włosów kobiety miała zapewne na celu wykreowanie obrazu starej upierdliwej lampucyny, która nic nie robi poza zatruwaniem życia sąsiadom. A może to właściciel mieszkania był tym piekielnym i remont robił na zasadzie "wolnoć Tomku w swoim domku"?
OdpowiedzTak się zastanawiam... czemu chcesz robić za rzecznika tej pani? Albo może, z natury masz problem z ludźmi którzy się remontują? Kobieta słowem nie wspomniała by przeszkadzał jej hałas. Zważywszy na fakt, że zleceniodawca remont robi sam, w wolnych chwilach, myślę, że tego rumoru za dużo być nie mogło (uprzedzając, nie zawarłem tego w historii, bo przez myśl mi nie przeszło, że ktoś może przyczepić się do czegoś, do czego piekielna się nie przyczepiła). Wzmianka o kolorze włosów miała za zadanie wzbogacić historię, bo lubię taki styl pisania. Nawet nie wiedziałem, że to się komuś moze kojarzyć ze "starą lampucerą" - zastanawia mnie jaki ciąg logiczny doprowadził Cie do takiej abstrakcji? PS A może piekielnym jest Pan Kazimierz, co to w latach 70 ten budynek stawiał? Jakby dobrze postawił, toby nie trzeba było ścian kuć i nowych rur robić! M.
OdpowiedzLepiej "spal się Tomku w swoim domku" lub "hoduj robactwo w swoim domku?". Bez przesady, remonty w starym budownictwie są konieczne, nie tylko ze względu na estetykę ale także bezpieczeństwo i higienę - wyobraź sobie że każdy kto przejmuje/kupuje mieszkanie po jakimś meliniarzu czy graciarzu postanawia pozostawić stan obecny z obawy przed sąsiadami. Jeśli któryś z sąsiadów "ja sobie nie życzę remontu w MOIM bloku" spali się wskutek pożaru wywołanego wadliwą instalacją elektryczną, której sąsiadowi nie pozwalał tknąć - to kto będzie winny? Remont powinien odbywać się w dogodnych godzinach, sąsiedzi powinni być powiadomieni a korytarz posprzątany - i tyle. Żadne dodatkowe zgody od "upierdliwych lampucyn" nie są potrzebne.
OdpowiedzJak sobie ktoś chce na kimś emocje odreagowywać to niech sobie jakiegoś manekina kupi. Ta sąsiadka to po prostu ten sam typ człowieka który wszczyna awantury w sklepach, urzędach itp. Remont ma prawo zrobić każdy i sąsiadom nic do tego. Jeśli dla kogoś brak odgłosów remontów jest czymś bardzo ważnych to niech sobie w domek zainwestuje. PS: Uprzedzając komentarze szukające dziury w całym. Nie mam tu na myśli zakłócania ciszy nocnej jak i niekończących się remontów w jednym mieszkaniu przez pół roku. Niespodzianki z wiertarką w tle też nie popieram.
OdpowiedzWielka płyta nie jest wcale taka zła. Też robiliśmy remont ze zmianą całej instalacji elektrycznej (bruzdy w płycie robione bruzdownicą - makabra ile pyłu i huku). Pod nami sąsiedzi robili remont i nowa sąsiadka obok. Da się przeżyć. Wcześniej mieszkaliśmy w bloku z 2000 roku. Ale... betonowa wylewka w całości. Ktoś robił remont w pierwszej klatce na parterze. Wiercenie i kucie było doskonale słychać w czwartej klatce na czwartym piętrze. I ponad 100 metrów od bloku. Chyba niejedna filharmonia mogłaby pozazdrościć takiej akustyki :D
Odpowiedz