Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Zastanawiam się co (kto?) w mojej historii jest piekielne, ale coś na…

Zastanawiam się co (kto?) w mojej historii jest piekielne, ale coś na pewno jest...

Udzielam korepetycji z języka polskiego maturzystom. Z reguły pomoc ogranicza się do stworzenia bibliografii, konspektu prezentacji, czasem przypomnienie lektury lub epoki.

Ostatnio trafił do mnie chłopak, którego nazwanie "wyzwaniem pedagogicznym", byłoby eufemizmem. Jest bardzo sympatyczny, widać, że autentycznie przychodzi po pomoc, ale ja po godzinie z nim jestem kompletnie wypompowana.
Chłopak uczy się w liceum, należącym do zespołu szkół wszelakich, plasującym się daleko w rankingach. Nauczyciele podobno robią co mogą, żeby wydusić z nich jakąś wiedzę, ale z pustego to i Salomon...

Chłopak nie ma bladego pojęcia o... w zasadzie o niczym. Na pierwszym spotkaniu stwierdził, że kuma tylko i wyłącznie antyk i dlatego temat jego prezentacji dotyczy właśnie tego. Zaczęłam go pytać o podstawowe pojęcia, które omawia się w liceum - dramat, mitologia, ramy czasowe, Iliada - no sami wiecie. Nie potrafił odpowiedzieć na żadne pytanie. Toposy? Sofokles? Pytanie o motyw exegi monumentum, postanowiłam sobie odpuścić. Dzisiaj przyszedł z prośbą o omówienie Biblii. Z wiedzą wyniesioną z poprzednich spotkań, zaczęłam od podstaw – w jakich ramach czasowych umiejscowiłby Biblię, na jakie części się dzieli. Niestety, „antyk kuma”, ale tego już nie. Chłopak nie potrafi opowiedzieć życia Jezusa w telegraficznym skrócie, bo zatrzymuje się na momencie „no i trzej królowie przyszli do... do... Betlejem?”. Nie potrafi czytać ze zrozumieniem. Ba, sam powiedział, że bardzo często oblewa prace klasowe, bo nie rozumie poleceń. Ja nie wiem jak do niego mówić, bo zwyczajnie czasem nie da się, nie używać niektórych pojęć.

Wiem, jego niewiedza nie jest piekielna (chociaż może w pewnym sensie jest?). Piekielne jest to, że chłopak jest przepychany z klasy do klasy, dlatego, że od gimnazjum jest najgrzeczniejszy w klasie i na tle dresiarstwa ma chociaż chęci. Piekielne jest to, że rodzice, zamiast wysłać go do zawodówki, posłali go do liceum. Mimo moich i jego chęci, wątpię, że zda maturę. Zostanie z ukończonym liceum (bo jestem pewna, że go wypchną), ale bez matury. Nie będzie miał nic. Przerażające jest, że szkoła taka jak jego masowo produkuje ludzi, którzy nie mają elementarnej wiedzy.

Nie twierdzę, że każdy musi być wybitnym polonistą, matematykiem czy historykiem, ale na Boga, są jakieś granice.

by nonick
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar konto usunięte
31 41

Jest to wina wmawiania wszystkim że dobry rzemieślnik jest nieskończenie czymś gorszym niż pospolita biurwa w urzędzie gminy. Druga sprawa to rankingi szkół które powodują że sztucznie zawyża się poziom "zdawalności". Dotyczy to szkół wszystkich poziomów. Co złego by było że uczeń powtarza rok ? Jak dresiarz czy inny niechętny nauce to drugi rok już w szkole specjalnej troski. Miał szansę i nie wykorzystał ? jego problem a nie nauczycieli a przede wszystkim innych uczniów. "Darmowa" szkoła ? W porządku, ale obowiązek nauczania tylko do 16 roku życia. To tyle, ciekaw jestem ile by to wyjaśniło w szkolnictwie.

Odpowiedz
avatar nonick
25 25

No właśnie o to chodzi. Chłopak (albo tysiące innych młodych ludzi) zamiast robić coś bardzo dobrze na miarę swoich możliwości jest w tym momencie na przegranej pozycji. Ja wiem, że wszyscy chcą rowy wytyczać, ale ktoś musi je kopać i nie uważam, żeby uwłaczało to godności, jeśli robisz to dobrze. Jego nie zostawiali na rok, bo nauczycielom "było żal", "doceniali wysiłek". Można doceniać wysiłek przy koślawym stawianiu szlaczków i literek, ale już na pewnym poziomie chęci to już za mało. Coś się złego zadziało w którymś momencie jego edukacji, a teraz jest za późno na zmianę. Przykre to i tyle.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
26 36

Pisząc pospolita biurwa mam na myśli osobę nie mającą wiele pojęcia o swojej robocie ale po liceum a nawet po studiach, bo to PAN/I urzędnik a nie jakaś tam krawcowa, szewc czy inny motłoch. Jest to szczególnie pospolite w małych miejscowościach. Słusznie zauważyłaś/eś ? że NIEKTÓRZY pracują. Masz coś do zawodówek ? Wolę dobrze wyuczonego tokarza pracującego w swoim zawodzie niż nie spełnionego magistra politologi czy innego kierunku, za ladą warzywniaka. Ten znaczek obok Kambodia podpowiada żem facet a zona twierdzi ze nawet mężczyzna ;)

Odpowiedz
avatar archeoziele
19 21

Nie każdy musi mieć maturę. Ba, nie każdy powinien. Niestety, system edukacji i wtłaczanie dzieciakom do głowy, że tylko po studiach będą kimś, zrobiło młodemu pokoleniu krzywdę. W tej chwili znalezienie dobrego elektryka czy murarza to na prawdę problem. Bo Ci, co mieli łeb na karku, uciekli na zachód. Ale to się odmieni. Młodzi zauważyli, że dobry lakiernik łatwiej znajdzie pracę i więcej zarobi od większości magistrów. A nawiązując bezpośrednio do historii- po diabła ten chłopak ma kuć, co to exegi monumentum. Zakuje, zda (albo i nie) i zapomni. Pewnie konkretny zawód sprawiłby mu o wiele więcej satysfakcji niż kucie antyku.

Odpowiedz
avatar Poecilotheria
17 19

kambodia, to tak jak w historyjce o psychologach i rolnikach, którą opowiedział mi ostatnio mój ojciec, w zasadzie to są trzy pytania: 1. Kogo się uważa za wyżej postawionego w społeczeństwie: Pana/panią psycholog, elegancko ubranych, siedzących w gabinecie, po studiach, czy rolnika, w gumofilcach upapranych nawozem, być może skończył zawodówkę? 2. Co się stanie ze światem, jeśli szlag trafi wszystkich psychologów? 3. Co się stanie ze światem, jeśli szlag trafi wszystkich rolników? ...

Odpowiedz
avatar Eko_Tom
5 5

Właśnie problem jest, że tego ucznia na siłę przepuszczali- teraz już jest za późno. Jak ja kończyłem podstawówkę kilkanaście lat temu (jeszcze stary system) to dość często przepuszczali uczniów, którzy hmm jak to nazwać nie byli zdolni, ale nie były też z elementu a z tym kojarzyli się osoby zostające na rok, mamusie się wstydziły, a nauczycielom było żal takiej osoby - bo przecież się stara. Miałem takiego kolegę, który już od I klasy podstawówki nie dawał sobie rady z czytaniem, pisaniem, rachowaniem. Ale na siłę nauczycielki go przepuszczały, matka prosiła i udało się - podstawówkę skończył ... ale nic poza tym, nawet zawodówka była za trudna. Moim zdaniem to dlatego, że miał poważne braki z nauczania podstawowego. Gdyby został w niektórych klasach to wypracował w sobie podstawy. A tak to co roku coś nowego, nowa wiedza, nowe zadania - potem już za późno, na nadrobienie 8 klas. Teraz problem jest bardziej powszechny, dzieci są bardziej ambitne ( a może ich rodzice ) i wybierają szkolę niestety nie na miarę swoich możliwości. Naciski rodziców na liceum, technikum. Licea walczą teraz o każdego ucznia i przyjmują nawet mało zdolnych. Potem szkoły szkoły nie reagują i puszczają osobę z brakami do następnej klasy. Aha dorzucę jeszcze taką historię. Równocześnie z omawianym przeze mnie kolegą, zaczynała w mojej klasie podstawówkę jedna dziewczyna, która podobnie nie dawała sobie rady w I klasie z czytanie itp. ogólnie widać, że jeszcze nie dojrzała to szkoły. Nie wszystkie dzieci rozwijają równo, może dla niej było to za wcześnie. Nauczycielka jednak chciała ją dalej przepuścić, ale jej rodzice postanowili ją zostawić już w I lub II klasie - nie pamiętam -na następny rok aby nadrobiła wszytko- może rozwinęła się bardziej. I to pomogło, dziewczyna skończyła szkołę normalnie- potem liceum. Gdzie w dzisiejszych czasach, rodzice by się na to zdecydowali.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 18 marca 2013 o 14:46

avatar bazienka
-1 1

a potem bezrobocie wsrod studentow i sztuczne nakrecanie rynku...

Odpowiedz
avatar konto usunięte
0 2

Kambodia! Według mnie to najpierw trzeba by wypier* połowę nauczycieli bo sie kompletnie nie nadaja do zawodu.Chodziłem kiedyś do dziennego "Licełum" i jedyny pls chodzenia do tej szkoły to ten że mnie z niej wywalili. Trza było nauczyć się zawodu , zrobic wieczorówke potem zaoczne studia inzynierskie i się człowiek wykierował na człowieka.Natomiast " panstwo naczycielstwo" z bożej łaski zepsuło jeszcze wiele pokoleń porządnych obywateli.Efekt? ja rzydzieści cztery laa pracuje pomimo sytuacj gospodarczej jaka mamy a reszta ? ... w pośredniaku za robota albo jak mawiał Kukiz hitlerowcom d* podciera. szkoda tylko tych ldzi. Nawbijano Im do głowy dupereli wywołano każdego fałszywą próżność bo " pani po liceum" nie pójdzie do warzywniaka no bo jak(!)Kolego! Ryba się psuje od głowy a nie od ogona. To to nauczycielskie bydło trzeba przetrzepać i to zdrowo ! Trókowi magistrzy i inni nieudacznicy przynoszą tylko ujmę szlachetnemu "zawodu" nauczyciela.

Odpowiedz
avatar Notorious_Cat
11 15

Tak, a potem wyobraź sobie, że ten chłopak idzie na studia humanistyczne... Co w dzisiejszych czasach nie jest takie niemożliwe. Na moim kierunku studiów przyjęli chłopaka, który ledwo umiał czytać - i jakoś przechodzi, choć jak o tym pomyślę, to mi wstyd. W końcu będziemy mieli (ja za pół roku, on za dwa lata) takie samo mgr...

Odpowiedz
avatar Naa
10 10

Ja się boję czegoś gorszego: że rodzice, skoro już nie uda im się zrobić z syna Szanownego Pana Doktora (koniecznie wielkimi literami), to chociaż wyślą do szkoły dla ratowników medycznych, i będzie kolejny student z tych, o których pisuje Zaszczurzony. I jak się nie trafi przytomny nauczyciel, który przerwie ten absurd, to od chłopaka kiedyś będzie zależało ludzkie życie. Dobrych chęci mu pewnie nie braknie, ale w takiej sytuacji mogą nie wystarczyć :(

Odpowiedz
avatar Morfinoo
0 2

Naa - dlatego obecnie dobre jest to, że RatMedów kształcić się ma już tylko na uczelniach medycznych, do szkół policealnych (podobno) teraz na początku roku był ostatni nabór na ten kierunek, aczkolwiek głowy sobie za to uciąć nie dam, bo wiem tylko tyle co się mówi "w środowisku", nie wnikałem głębiej w temat, aczkolwiek jeśli to prawda to się cieszę niezmiernie :)

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 18 marca 2013 o 15:35

avatar takaja
-3 7

Mam takiego ucznia na przygotwaniu do matury z chemii. Nauczona doswiadczeniem daje mu dokladna rozpiske co ma sie nauczyc na kolejne zajecia. Rozumiem, chemia do latwych i przyjemnych nie nalezy tylko po co on wybral rozszerzona chemie kiedy nie potrafi zrobic redoxow czy rozroznic alkanow od cykloalkanow...zaluje ze podkelam sie nauki go. Takze Nonick jestesmy w tym nieszczesciu razem ;) ale spokojnie to juz tylko 2 mesiace;)

Odpowiedz
avatar jkniepremier
5 5

Moi mądralińscy. A czy ktoś się zastanowił, czy nie należałoby skierować taką osobę do psychologa, żeby sprawdził stan umysłowy takiego ucznia. Może rzeczywiście to co się od niego wymaga nie jest w stanie wykonać. Są ludzie, którzy nie potrafią czytać, mimo że znają litery, nie potrafią czytać ze zrozumieniem itd itp. I nie jest to powód do popadania w jakieś depresyjne stany.

Odpowiedz
avatar Calor
0 0

A jak właściwie odróżnić alkany od cykloalkanów? Bo szczerze przyznam, że jestem w kropce, a taki znów słaby z chemii też chyba nie jestem. No bo zakładam, że wzorów nie mamy... Chyba że... Dajesz mu wzory i on nie umie? .-.

Odpowiedz
avatar Bryanka
22 22

Mój kuzyn swego czasu był tak przepychany z klasy do klasy. Ledwo się dostał do liceum (stary system jeszcze), rodzice obstawili go korepetycjami, ale on sam mówił, że nie jest w stanie tego wszystkiego załapać. W końcu matka się zlitowała i przeniosła go do zawodówki. Teraz kuzyn jest znakomitym mechanikiem.

Odpowiedz
avatar bloodcarver
12 26

Co do zawodówki - chłopak który nic nie kuma, nie będzie kumał i w zawodówce... Rodzice spartolili, że odpowiednio wcześnie nie zajęli się naprawianiem jego braków. Najgorsze jest to, że jakiekolwiek próby systemowego poprawienia tego stanu rzeczy są skazane na porażkę. Tak naprawdę opcje mamy dwie: 1) Rozdzielić dresiarstwo itp od tych, co chcą się nauczyć. Na to nie pójdą populiści i socjaliści. 2) System skandynawski. Na to nie pójdą ci, którzy odmówią zwiększenia wydatków na szkolnictwo 10 czy 20 razy.

Odpowiedz
avatar Hamon
6 6

Nie do końca. Mam kolegów, którzy są tak samo kumaci w kwestii języka polskiego, chemii czy historii jak ten chłopak, ale umiejętności praktyczne takie jak obsługa tokarki czy spawanie na wszelkie możliwe metody łapią może nie w mig, ale pojmują w stopniu co najmniej zadowalającym.

Odpowiedz
avatar macros1980
1 1

To drugie jest o tyle nierealne, że wymagałoby likwidacji większości stanowisk urzędniczych, ciepłych posadek dla kolegów, odchudzić parlament co najmniej o połowę, zlikwidować dziwne kwiatki w postaci różnych komisji parlamentarnych (komisja ds. ateizacji? No bądźmy poważni :/). Bo naród już nie wytrzymuje obciążenia podatkami.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 18 marca 2013 o 16:23

avatar Devotchka
12 12

Znam to chyba zbyt dobrze. W gimnazjum które było dość średniawym miałam koleżankę, która była uosobieniem głupoty. Co semestr miała 5 zagrożeń, nie miała kompletnie żadnej intuicji, a jakoś ZAWSZE przechodziła. Poszła do kiepskiego liceum i jakimś cudem też ciągle tam przechodziła. Teraz obie jesteśmy w klasie maturalnej i nie wyobrażam sobie jak ona ma zdać ten "egzamin dojrzałości".

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 12 marca 2013 o 23:27

avatar treveis
15 15

zda bez problemu te 30 % to jest śmiechu warte matura nie daje nic zdaje ją każdy

Odpowiedz
avatar Devotchka
6 6

Niby tak, ale biorąc pod uwagę, że na testach gimnazjalnych zliczonych razem z punktami z średniej miała mniej niż 80 punktów. Tyle trzeba było do jej wymarzonego liceum, do którego się nie dostała. Nie znałam drugiego takiego przypadku. Inna źle ucząca się dziewczyna miała około stu.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 13 marca 2013 o 11:32

avatar Bryanka
14 14

Są Zawodówki i "zawodówki", tak samo jak są Licea i "licea". Proponuję nie generalizować, a już mówienie, że "zawodówka to środek ostateczny" jest dla mnie nie na miejscu.

Odpowiedz
avatar macros1980
6 6

Nie wiem ile masz lat, ale ja jak kończyłem podstawówkę to zawodówki rzeczywiście wchodziły w stan całkowitej degeneracji i stanowiła upokorzenie dla swoich absolwentów (oczywiście tylko w oczach pozostałych ludzi), ale z drugiej strony mój ojciec ukończył zawodówkę (spawacz monter) i mimo, że ukończył 60 lat już kilka lat temu to do dzisiaj przechodzi wszelkie próby bez problemu. (W odróżnieniu od osób 40 lat od niego młodszych i o lepszym wzroku)

Odpowiedz
avatar Draxi
0 0

Zawodówka to wcale nie jest "środek ostateczny", wbrew pozorom w tych "lepszych" trzeba się narobić nie mniej niż w liceum. Mam znajomego w zawodówce, w której jest przesiew prawie jak na dobrych studiach, bo na 1 roku większość ludzi odpadła.

Odpowiedz
avatar bazienka
0 2

zawodowki to srodek ostateczny? hmm tak a potem magistrowie idoktorowie beda zamiatac ulice, wypiekac chleb , scinac wlosy czy obslugiwac tokarki...

Odpowiedz
avatar ewelinaabc
5 5

ja do tej pory pamiętam jak w podstawówce przez 6 klas (!) przepuszczali dwóch takich co czytali, pisali, liczyli na poziomie maks 3 klasy ... o tyle dobrze, że nie przepuścili ich do gimnazjum. gdyby szybciej zareagowano ci dwaj mogliby dzisiaj mieć zdaną maturę, może pójść na studia a nie stać pod osiedlowym sklepem i powtarzac z piwem w reku "w tym kraju nie ma pracy dla ludzi z moim wykształceniem" :)

Odpowiedz
avatar konto usunięte
8 8

Nonick, jeśli chcesz spróbować nauczyć chłopaka chociaż czytania ze zrozumieniem, zanim dotrze do matury, każ mu robić prasówki :) Sprawdza się to całkiem nieźle - musi znaleźć X informacji z Polski i ze świata i ci je opowiedzieć. Zacznij dyskusję, po 2-3 prasówkach przejdź do czytania artykułów np. z Polityki. Tych prostszych, o sprawach społecznych. Taka metoda podziałała u mnie kilka razy :) Musi też po prostu wkuwać na pamięć pojęcia z antyku, nie ma siły inaczej. Może zaowocuje to jakoś też na maturze...

Odpowiedz
avatar nonick
6 6

Ciągle o nim myślę, bo do matury zostały 2 miesiące, w tym święta, gdzie pewnie korepetycji nie będzie. Gdyby problem polegał na jednej rzeczy, to pewnie byłabym zwykłą marudą, ale tu rozkłada się równo na wszystko. Jak przychodzi do mnie, to z reguły na dzień dobry informuje, że w sumie to wolałby nadrobić materiał do sprawdzianu, który oblał i musi go poprawić, więc zamiast lecieć materiał po kolei, to skaczemy i boję się, że to mu namiesza jeszcze bardziej. Ale pomysł z prasówką jest git, dzięki :D

Odpowiedz
avatar konto usunięte
3 3

Hmm... To porozmawiaj może z rodzicami na zasadzie, że nie będzie więcej powtarzania do klasówki, a tylko materiał maturalny, ponieważ syn ma zbyt duże braki? Przedmiot i tak mu zaliczą, a lepiej, żeby maturę zdał. Jeśli rodzice w miarę ogarnięci, zrozumieją :)

Odpowiedz
avatar ZaglobaOnufry
-1 1

Znow za rok matura, za rok caaaly. Moze rodzice chca koniecznie, zeby poszedl na studia i przejal ich interes, do ktorego jest absolwowanie uniwerka konieczne? To tylko taka spekulacja zode mnie.

Odpowiedz
avatar Palring
0 4

Zawsze mnie zastanawiało po co ludzie idą do liceum. Znam wiele osób, które po studiach pracują na robotniczych stanowiskach, które mogliby wykonywać po szkole zawodowej. Znam również wielu ludzi, którzy po technikum zarabiają znacznie więcej niż ludzie, którzy skończyli studia i renomowane uczelnie. Pamiętam jak kilka lat temu do firmy, w której wówczas pracowałem, przyszło kilku absolwentów prywatnej uczelni czegoś tam. Na pytanie: "co pan robi". Odpowiadali: "coś tam robiłem na budowie, nic nie robiłem, studiowałem". Na pytanie: "co chcielibyście robić?". Odpowiadali: "nie wiemy, cokolwiek". W rezultacie zatrudniono ich do dorywczych prac porządkowych. Sprzątali kurniki z kurzych kup ;-) W tym samym czasie pracownicy po szkole zawodowej wykonywali pracę w swoich zawodach. Byli to między innymi mechanicy i elektrycy. Oczywiście zarabiali znacznie więcej niż ci po studiach. Zatem po co to?

Odpowiedz
avatar Emilka6669
2 4

A choćby po to, że niektórzy idą na studia zgodnie ze swoimi zainteresowaniami. A po drugie - rodzice od lat mówili nam - tylko studia się liczą itd., bo za ich czasów tak było. Teraz okazało się, że tak naprawdę to cholera wie co robić po tych wszystkich studiach. Ale to wyszło niejako w praniu. Poza tym to nie jest tak, że każdy po zawodówce znajdzie pracę, a po studiach już nikt i w ogóle wszyscy są na straconej pozycji. Znam wiele osób po zawodówkach, które siedzą na bezrobociu (albo za granicą), tak samo jak znam pracujących i niepracujących magistrów. Problemem jest jednak takie właśnie przepychanie z klasy do klasy, z roku na rok, o jakim mowa w historii.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 18 marca 2013 o 13:35

avatar sophisticated
2 4

wiesz czemu? ja miałam pranie mózgu od przedszkola, że po studiach jest się KIMŚ. I to nie bynajmniej od rodziców a od pań magisterek przedszkolanek... Inny przykład? Pewny zespół szkół (nie będę pisać gdzie)podczas "niżu" uczniów zrobił spotkanie z rodzicami tych uczniów, ktorzy mieli isc do zawodówek. Na tym spotkaniu grono nauczycieli tak ochoczo namawiało na przepisanie swoich dzieci do techników/liceów, bo to dużo lepiej dla nich. A jaki był prawdziwy powód? A taki, że nauczycielki bały sie o swoje posadki bo przeciez w zawodówka godzin nauczania jest dużo mniej. W efekcie uczniowe zostali przepchani przez te 4 lata ale ani egzaminu zawodowego ani matury nie zdali. I na prawdę żadne zmiany od góry nie pomogą, gdy u podstaw systemu takie rzeczy się dzieją.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 18 marca 2013 o 13:43

avatar schizianity
2 2

Druga strona medalu jest taka, że na wiele stanowisk nie przyjmą Cię bez studiów... Czasem dla pracodawcy nawet nie liczy się jaki kierunek ukończyłeś, byle papierek był ;)... Niestety.

Odpowiedz
avatar Malix
1 3

A ten papierek można zdobyć w technikum, nazywa się to kwalifikacja.

Odpowiedz
avatar Palemka
1 1

Wiesz co, ja nawet chciałam - technik hodowli koni bądź technik weterynarii byłyby lepsze od moich studiów. Problem jest tylko taki że mieszkałam w małej miejscowości, rodzice nie bardzo pałali się do wysłania 16-latki w świat, a u mnie w technikum mogłam nauczyć się tylko zawodu mechanika. No to cóż było robić, wybrałam liceum i studia.

Odpowiedz
avatar Palring
-1 1

Ciągle mnie nie mogę zrozumieć ludzi, którzy za wszelką cenę chcą skończyć liceum i iść na studia. Nie zabraniam tego nikomu oczywiście, ale niektórzy ludzie do tego się nie nadają. Swoją podstawówkę skończyłem już parę lat temu i dla mnie celem było znalezienie po szkole średniej dobrej pracy. Dlatego wybrałem technikum. Mam dobry zawód, w którym pracę zawsze znajdę. Razem ze mną do tego samego technikum poszło jeszcze trzech kolegów, z których dwaj to byli najlepsi uczniowie w klasie. Wszyscy z nas pokończyli później studia i z tego co wiem, każdy znalazł pracę, z które jest zadowolony. Niestety nie każdemu tak się udało. Znam wiele osób, które za namową rodziców czy nauczycieli wybrały licea, a później kierunki studiów, które nie dają żadnej pracy. Teraz pracują w supermarketach albo w magazynach. Nie jest prawdą, że ludzie po szkole zawodowej nie znajdą pracy. Jeśli ktoś jest dobry w tym, co robi, to zawsze sobie poradzi. Szkoła zawodowa nie przekreśla możliwości ukończenia studiów. Wielu moich kolegów po szkołach zawodowych poszło do techników dla dorosłych, a później na studia. Niektórzy na prywatne, inni do normalnych uczelni. Mają dzięki temu zawód ze szkoły zawodowej, czasami dodatkowo drugi - z technikum i wykształcenie wyższe - czyli dodatkowe kwalifikacje. W jednej osobie jest elektryk, specjalista turystyki i hotelarstwa oraz magister zarządzania. Być może taki mix ma swoje minusy. Ktoś może powiedzieć, że taki człowiek tak naprawdę w niczym nie jest wystarczająco dobry. Cóż... zamiast powtarzać ten sam materiał przez kilka lat, lepiej nauczyć się czegoś nowego. Nie trzeba pracować na budowie, ale można, jeśli zajdzie taka potrzeba. Do pracy na budowie nikt nie zatrudni magistra zarządzania... ale elektryk zawsze się przyda.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
-1 1

nie ma granic. jak będzie wierzył w swoje szczęście to nawet może żyć bogato z takim brakiem wiedzy. są sposoby

Odpowiedz
avatar michel87
0 4

Mam pytanie dotyczące tego tematu. Czy ten antyk, biblia oraz te wszystkie wiersze i pojęcia przydają się do czegokolwiek innego niż zdanie szkoły, matury a potem ewentualne studia? Bo jeśli nie, to nie mam pojęcia po co mam się tego uczyć.

Odpowiedz
avatar Mirame
5 5

Owszem, przydadzą, w np. rozumieniu pewnych filmów, książek, uczestniczeniu w bardziej intelektualnej konwersacji... etc. Cała nasza cywilizacja opiera się na właśnie antyku, dlatego warto jakieś podstawy znać. Co do uczenia się wierszy, pojęć - one rozwijają nasz umysł, wyobraźnie czy pamięć :)

Odpowiedz
avatar perpetua
0 0

Może niech lepiej zacznie myśleć o rozkręceniu własnego biznesu? W końcu wielu milionerów nie ma skończonych studiów ;) A tak serio, to chyba tu polegli wszyscy na całej linii... rodzice, przedszkolanki, nauczyciele i tak dalej. Bo co innego nie mieć talentu do materiału ze szkoły średniej, a co innego mieć tak poważne problemy z rozumieniem czytanego tekstu. Może trzeba pogadać z rodzicami, że niech do matury podejdzie, ale tak naprawdę to niech zdaje ją za rok?

Odpowiedz
avatar khardimon
-3 5

Trafił ci się skrajny przypadek zidiociałego i dalej idiociejącego społeczeństwa. Idź popytaj ludzi na ulicy kiedy była bitwa pod Grunwaldem to zobaczysz o co chodzi. Problem leży w tym, że w "modzie" jest tzw. bezstresowe wychowanie. Nie zamierzam go krytykować, ale niektórzy rodzice przesadzają i nie stawiają dzieciom limitów, które powinni postawić. A jak oni tego nie robią to musi się trafić naprawdę inteligentny dzieciak, bo szkoła prowadzona jest tak, żeby jej szybko znienawidzić. Między innymi przyczyniają się do tego te g**** warte rankingi. Moje liceum niby czwarte, potem trochę spadło, w rankingu a totalny chaos. Byli dobrzy nauczyciele, byli i tacy co NIC mnie nie nauczyli (właśnie im dziękuję za marną maturę z ich przedmiotów).

Odpowiedz
avatar nargogh
0 6

Ja jako obecnie kończący studia fizyk, mogę bez wahania powiedzieć że wiedza z języka polskiego z liceum absolutnie do niczego mi się nie przydała. Zamiast uczyć nas pitu pitu o motywach i wypalać w nas Jedyną Słuszną Interpretację jakiegoś wiersza ('nasza' interpretacja nie ma znaczenia, nawet interpretacja autora utworu nie ma) możnaby nauczyć licealistów pisania CV, wniosków, recenzji i innych elementarnych rzeczy, które mogą się do CZEGOKOLWIEK przydać w życiu.

Odpowiedz
avatar Reif
1 1

Spójrz na to z innej strony - Polonistom fizyka też się nie przydaje.

Odpowiedz
avatar refael72
1 3

Pogratulować wiedzy. Studia zapewne na Wyższej Szkole Zdrowia, Szczęścia i Wszystkiego Najlepszego?

Odpowiedz
avatar TrissMerigold
0 0

Wspominałaś gdzieś kiedyś, że kulturoznawstwo studiujesz. Bardzo bym chciała wiedzieć jaka uczelnia wypuści absolwenta, który w rzyci ma prawidła języka ojczystego i wykazuje elementarne braki. Jeszcze trochę, a przy takich "koleżankach i kolegach" po fachu przyjdzie dyplom ze wstydu oddać.

Odpowiedz
avatar Molochor
3 5

Ehh, problem jest taki, że edukacja stała się zbyt powszechna. I nie chodzi mi tu o to, że do szkoły ma chodzić tylko jakaś "elita", ale o to, że jest masa liceów, "uniwersytetów", a potem "magistrów" czy "maturzystów" (30% pdst. żeby zdać? śmiech na sali). Wg. mnie powinna być obowiązkowa jedynie 8-letnia podstawówka, po której byłby jakiś porządny egzamin (broń boże nie test), na którym dałoby się ustawić jakieś przedziały, typu: 0-30% - niezaliczone, po prostu piszący był debilem 30-50% - wykształcenie podstawowe jest, ale do studiów czy liceum toto się nie nadaje 50-70% - jest ok, wie o co chodzi, bez problemu do jakiegoś technikum, ew. jak się uprze to liceum, ale wtedy taka osoba musi b. mocno pracować w tym liceum 70-100% - osoba wykazująca inteligencję i wiedzę, najlepiej niech idzie do liceum, bo ma możliwości do zostania człowiekiem wykształconym No a potem zależy jak komu wyjdzie, przy czym to powinien być egzamin odpowiednio zrobiony, żeby np. poniżej 30% mógł mieć tylko kompletny tłuk, ale pow. 70% tylko ktoś, kto na prawdę jest inteligenty i mądry. I by przynajmniej ludzie szli odpowiednio się kształcić, a nie jak czasem teraz, kończy gimnazjum ze średnią 2.0, ale on do liceum chce! Tylko by było ładnie zrobione, i w takich liceach byłyby osoby które na studia powinny pójść, i które coś z nich wyniosą, a reszta by nie marnowała czasu w liceum tylko pracowała lub kształciła się pod technika. Bo, nie oszukujmy się, nie każdy jest taki sam, jeden powinien być profesorem, inny po prostu lepiej się sprawdzi w jakimś technicznym zawodzie, a jeszcze inny nadaje się tylko do kopania rowów. Bo teraz to często jest nie dość tak, że debile (przepraszam za określenie, ale czasem inaczej się nie da określić) idą do liceów, to jeszcze zaniżają poziom dobrych klas, bo przecież kto to widział żeby uczniów na lepszych i gorszych segregować?! Toż to faszyzm jest, i niesprawiedliwość społeczna!

Odpowiedz
avatar bazienka
-2 2

zgadzam sie, a plusika nie wiem czemu nie moge przyznac- brak ikonek :(... pamietam tez, ze u mnie w liceum do zaliczenia czegokolwiek potrzebne bylo min 51, czasem 60%, na studiach rowniez 60%, a matematyk zrobil kieyds klasowke, 90% klasy napisalo bezblednie i wszyscy dostali 4 bo 'to nie byl material na 5"... a tu matura na 30%, trzeba byc glupszym niz maszyna losujaca zevy etgo nie zdac... zanizanie progow poprawia statystyki , ale tez sprawia, ze sie uczniowie rozleniwiaja- po co sie starac, skoro wystarczy miec 30% i zdac?

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 19 marca 2013 o 15:19

avatar mrhaxior
0 0

To jeszcze nic, pamiętam jak ładnych parę lat temu w 3 klasie tego czegoś nazywanego gimnazjum, był chłopak który na pytanie nauczycielki ile minut ma godzina odpowiedział (całkiem poważnie, chodziło o poprawę semestru czy coś takiego) -yy... 30?, nie... 45!. Dziwne, ale nie zdał.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 19 marca 2013 o 23:55

avatar Notorious_Cat
1 1

Udzielam dziewczynie dodatkowych lekcji z języka polskiego - typowa powtórka do matury. Zasmuciło mnie to, ze dziewczyna nie miała pojęcia czym jest Sezam (ten baśniowy) i w związku z tym nie wiedziała, czego może być metaforą. To jest po prostu smutne. Tak nawiasem: hasło 'carpe diem' skwitowała tak: "Tak, tak, kojarzę, Szymon Wydra" :D

Odpowiedz
Udostępnij