Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Moja mama jest pielęgniarką i jeździ w karetce neonatologicznej (taka karetka, która…

Moja mama jest pielęgniarką i jeździ w karetce neonatologicznej (taka karetka, która jeździ do noworodków). Taka karetka jest jedna w województwie. Praca stresująca, bo noworodki, bo matki są rozhisteryzowane (swoją drogą nie ma się co dziwić), bo po prostu takiego dziecka nie zapytasz - a gdzie dokładnie cię boli, a w dodatku na wezwanie trzeba brać niemal całą karetkę ze sobą, bo nigdy nie wiadomo co się przyda, a każda sekunda stracona na powrót do karetki po coś, czego się zapomniało, jest na wagę złota.

Ostatnio wybuchła gorąca dyskusja, jak to dyspozytorki nie wysyłają/źle wysyłają/za długo wysyłają karetkę do dziecka. Ale co taka dyspozytorka ma zrobić, kiedy ma trzy wezwania na raz - jedno do dziecka - gorączka, drugie do dziecka - trudności z oddychaniem (matka mówi: zaawansowane), trzecie - trzeba przewieźć dziecko do Centrum Zdrowia Dziecka - pilna operacja serca. A karetka neonatologiczna jedna (ewentualnie może pojechać eSka, do której wrzuca się przenośny inkubator, ale to i tak sprawy do końca nie załatwia).

Dyspozytorka wybrała (bo musiała)- trudności z oddychaniem. Wezwanie z dnia, kiedy to zmarło to dziecko, do którego nie wysłano odpowiedniej karetki. Mama, lekarz i ratownik w kilkanaście sekund w karetce, włączają sygnał, nawet nie do końca wiedzą jeszcze co się dzieje, ale "ci z góry" wydali zarządzenie, że czas ma być jak najszybszy dojazdu, bo medialna afera i nie chcemy u siebie syfu. Po drodze dowiedzieli się, co dziecku. Na miejscu po 5 minutach, podobno kierowca nigdy jeszcze tak szybko nie jechał. Wszyscy spanikowali. Wbiegają do mieszkania - matka krzyczy, panikuje, "ja wiem lepiej" itd. Załoga karetki patrzy na dziecko - okazuje się, że... ma czkawkę, matka najprawdopodobniej w złej pozycji karmiła dziecko. A więc sytuacja zdecydowanie nie nadaje się na pilną. Szybko poinstruowano matkę co zrobić, bo zagrożenia życia nie ma i odjechali do drugiego wezwania (gorączka).

Na miejscu - dziecko ma WYSOKĄ gorączkę - 37.5 stopnia... Oczywiście bieg do dziecka na wariata, jak w poprzedniej sytuacji. Niemal cała karetka na plecach... Okazało się, że matka poszła z dzieckiem na spacer, myślała, że jest cieplej, nie wzięła kocyka, dziecko zmarzło, bo matce się wracać po kocyk nie chciało. Dodatkowo w domu zimno, bo grzejniki wyłączone.

Lekarka (z 10 letnim stażem na neonatologicznej karetce) powiedziała, że takiego dyżuru nie było jeszcze w jej karierze i że chyba trzeba się przygotować na takie sytuacje częściej, bo dzięki medialnej nagonce na pogotowia i dyspozytorów, muszą oni wysyłać karetkę neonatologiczną do każdego zgłoszonego przypadku. Zatem nawet jeśli rodzic się uprze, to karetka przyjedzie do dziecka z kolką, do dziecka płaczącego już 8 godzinę itp.

A co, jeśli kiedyś zabraknie czasu dla naprawdę poważnego przypadku i karetka przyjedzie 15 minut później, bo wcześniej będzie musiała jechać do kichania i podwyższonej temperatury dziecka?

Nie mówię, że rodzice nie myślą (choć niektórym przydałoby się trochę więcej obiektywizmu), ale zdecydowanie dziennikarze, którzy nagonkę medialną na pracowników pogotowia uskuteczniają, powinni nie szukać sensacji w miejscach, gdzie wszyscy wkładają ostatnie siły, żeby ratować życie ludzi.

służba_zdrowia dziennikarze

by miy
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar kayetanna
34 34

Dziękuję Ci za ten tekst. Właśnie cały czas się zastanawiałam czemu nikt w telewizji nie powie tego głośno, że karetki są wysyłane do pierdół, że nie ma dobrej weryfikacji.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
27 35

Jako studentka dziennikarstwa powiem Ci, dlaczego: bo to mało medialne.

Odpowiedz
avatar bromba13
3 5

Tiszka, i to jest właśnie najgorsze, że przez tą całą medialnością wypacza się prawdę. Niestety dzisiejsze dziennikarstwo ma niewiele wspólnego z rzetelnością. A szkoda.

Odpowiedz
avatar znmd
-1 5

A ja, jako dziennikarz, powiem Wam dlaczego to mało medialne: bo nikt tego nie kupi. Bo więcej ludzi jest skłonnych zapłacić za tekst o martwym dziecku niż za rzetelny artykuł o stanie publicznych instytucji. Rozumiecie? To nie jest tak, że dziennikarstwo wygląda tak, jak wygląda, bo żadnemu pismakowi nie chce się pisać porządniej. Wielu doskonałych dziennikarzy dorabia sobie pod pseudonimami w tabloidach. Dlaczego? Bo mamy kapitalizm, wolny rynek, a na społecznych (tudzież publicznych) mediach nikomu nie zależy. Stąd i media działają według prawideł wolnego rynku - będą istniały tylko takie tytuły, których twórcom ODBIORCY będą chcieli zapłacić. Niestety - czytelnicy płacą twórcom Faktu i Onetu, słuchacze - wydawcom RMF FM, a widzowie - TVN i Polsatowi. NIKT nie kupuje porządnych dzienników, nikt nie wchodzi na porządne portale. Ambitne tytuły szybko plajtują. Jakie mają więc być media, skoro takie a nie inne są oczekiwania odbiorców? Skoro tylko za takie, a nie inne treści są w stanie zapłacić odbiorcy? Mówcie - "nie ma porządnych tytułów"... a jakie kupujecie, kupowaliście? Jakie kupowali wasi znajomi i rodziny?

Odpowiedz

Zmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 22 marca 2013 o 21:50

avatar konto usunięte
11 13

BRAWO! W końcu ktoś to napisał.

Odpowiedz
avatar Drill_Sergeant
0 26

Tylko jedna taka karetka na województwo??!! To ja się pytam co się dzieje z tymi ciężkimi pieniędzmi które są nam ściągane na NFZ, na co idą nasze podatki i co robiły kolejne rządy od 1989 r. i dlaczego do cholery zawsze znajduje się kasa na kampanię wyborczą, pielgrzymki tuskobusa po Polsce, finansowanie partii politycznych a na kolejną karetkę neonatologiczną nie ma????

Odpowiedz
avatar Bryanka
20 22

Lepiej - karetka pewnie z pieniędzy WOŚP :P Swoją drogą nie zazdroszczę dyspozytorom w takich sytuacjach. Jedna karetka, kilka przypadków i weź tu człowieku wybierz i odgadnij, który pilniejszy, a który to zwykła pierdoła.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
3 5

Przyznam, że nie słyszałam wcześniej, żeby takie karetki jeździły w trybie 'na wezwanie' do domu... zawsze myślałam, że jest jedna na województwo, bo służą do transportu specjalistycznego noworodków, np. między szpitalami. Miy, mogę zapytac gdzie do dyspozycji jest N w trybie systemowym? Serio pytam, nie spotkałam się :)

Odpowiedz
avatar Nikiyam
-1 3

NFZ pewnie inwestuje raczej w bardziej potrzebne rejony, a że pieniądze, które mogłyby pójść do służby medycznej idą na kampanie wyborcze, to już nie wina NFZ. W końcu to naród finansuje politykom drogę do dobrej płacy, czego nie robi w przypadku wielu bardziej przydatnych ludzi...

Odpowiedz
avatar khartvin
7 9

Największą część wydatków NFZ pochłania onkologia. Zaraz po niej kardiologia. Nie bez przyczyny wszelkie "prywatne ubezpieczenia zdrowotne" onkologii nie obejmują - bo choćbyś człowieku 40 lat odkładał składki - to gdy zdiagnozują u Ciebie raka, tej kasy na leczenie nie starczy.

Odpowiedz
avatar fruu
6 8

A nie ma już tego przepisu o karze za nieuzasadnione wezwanie pogotowia? Może jakby jedna z drugą zapłaciły to by się następnym razem zastanowiły, czy warto wzywać karetkę do czkawki.. Rozumiem, ze czasami laikowi ciężko ocenić czy dana sytuacja to już stan zagrożenia życia ale w wielu przypadkach to czyste lenistwo..

Odpowiedz
avatar Dominika
3 7

Tylko wiesz jak to się skończy - mandatami za nieuzasadnione wezwanie, więc ludzie będą czekać kompletnie na ostatnią chwilę. I to dopiero będzie medialne, jak ilość zgonów "bo karetka nie dojechała" wzrośnie. I wątpię, żeby się liczyło, kiedy po nią zadzwoniono. Ale jedna karetka neo na województwo medialna już nie jest - a być powinna.

Odpowiedz
avatar miy
21 23

Nie napisałam o sytuacji w Skierniewicach a o ogólnej sytuacji. Niech się Pani nie denerwuje ;)

Odpowiedz
avatar ZaglobaOnufry
5 7

Ludzie, nie przejmujcie sie jakimis medialnymi nagonkami (mimo, ze trudno). Jak swiat swiatem, zawsze istnieli laicy, ktorzy przekrecali na swoja modle fakty, badz ich nie rozumiejac i nie dajac sobie ich wytlumaczyc, tylko w celu przypieprzenia lekarzom, badz innym (czesto zupelnie niewinnym w zaistnialych wypadkach) pracownikom sluzby zdrowia, ktorzy wypruwaja sobie bebechy, zeby innym pomoc. Zaszczekaja, a karawana i tak pojdzie dalej.

Odpowiedz
avatar zaszczurzony
3 5

Jedna w wójewództwie? U mnie w mieście jest jedna i w mieście sąsiadującym (to samo województwo) również. ;) Taka karetka jest w prawie każdym większym mieście zdaje się. ;)

Odpowiedz
avatar konto usunięte
0 0

Zaszczurzony, ale N z inkubatorem jeżdżą jako systemowe?

Odpowiedz
avatar zaszczurzony
0 0

U nas jest w szpitalu i normalnie jest wysyłana (oczywiście do konkretnych wezwań). Czasem odrabiam tam Ski to widzę chłopaków jak jadą (tylko, że Ski są w garażach za przychodnią a N i P stoją przy izbie - nie wiem co za geniusz to wymyślił).

Odpowiedz
avatar zaszczurzony
0 0

Caron nie wiedziałem, że w innych miastach jest inaczej. :)

Odpowiedz
avatar miy
-1 1

W tym województwie jest jedna N. Inkubator przenośny jest, można go wrzucić do S, ale gorzej z załogą, bo nie jedzie lekarz neonatolog i pielęgniarka neonatologiczna. Taka sytuacja powoduje to, że z miasta wojewódzkiego N jest wysyłana do miasta 130 km dalej aby na przykład przetransportować dziecko do szpiatala specjalistycznego. Sytuacja chora. Może to zależy od wojeówdztwa i jak wszedzie- od pieniędzy niestety.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
0 0

My mieliśmy do wyboru karetkę N z "miasta 50 km na wschód" i "miasta 50 km na zachód" ;) U mnie takich cudów brak ;)

Odpowiedz
avatar Vatashi
5 7

Smutny fakt jest taki, że nie wszędzie w pogotowiu pracują cymbały, a tacy ludzie psują reputację ogółowi. Drugi smutny fakt: dziennikarze nie zrobią reportażu o doskonale pracujących ratownikach (w każdym razie nie bez specjalnej okazji), bo to nie jest sensacja, a właśnie to najbardziej się liczy. Nawet kiedy owa sensacja nie ma sensu (patrz odcinek "Uwagi" z 2003. o "zboczonych mangach" i Dragon Ballu w roli głównej- wiem, że nie ma związku z sytuacją, ale świetnie pokazuje, że każda "sensacja" się nada, nawet ta najgłupsza).

Odpowiedz
avatar WscieklyPL01
5 11

Medialny szał minie, a właściwie już minął, będzie pewnie jedna wzmianka jeszcze jak przy wtórze trąbi z zadęciem będą ogłaszać winnych tej afery z tą dziewczynką, ale czy skokiem oglądalności w wiadomościach i świętym oburzeniem gadających głów ,wzrosła nagle liczba karetek, lekarzy, empatia personelu medycznego... nieee, wzrosną tylko żądania finansowe NFZ, które zostaną zjedzone przez urzędasów, którzy będą nadzorować proces reformowania, który oczywiście media zaraz określą jako długofalowy , wielowątkowy trudny i napotykający opór środowisk wszelakich, a jak było tak będzie .

Odpowiedz
avatar konto usunięte
7 7

Opisując wypadek medialny gdy karetka nie dojechała lub nie zdążyła, uczciwy dziennikarz (jest taki na sali ?) powinien napisać ile wyjazdów rocznie wykonują te karetki, ile jest tych wyjazdów bez uzasadnienia, ile to kosztuje. Jeżeli okaże się że na 100tyś wyjazdów jest 40% wysyłanych bez potrzeby a karetki nie zdążyły 3-4 razy to nie wiem o co ten jazgot. W sytuacji w Skierniewicach bardziej piekielne było zachowanie dyspozytorki. Ale znam to tylko z TV więc nie wiem co tam się wydazyło . Tak, nie wierzę TV :)

Odpowiedz
avatar fruu
-4 8

niby te 3-4 karetki to niewiele, ale gdyby któraś z nich nie dojechała do kogoś z twojej rodziny to bys zrozumiała "o co ten jazgot"

Odpowiedz
avatar natka1311
2 2

A jak według Was miałaby wyglądać taka weryfikacja? Jak miałby wyglądac taka procedura wzywania karetki do dziecka?

Odpowiedz
avatar konto usunięte
7 9

Bardzo prosto - jeżeli kochany rodzic nakłamał o ciężkim stanie dziecka, dostaje śliczny mandacik i płaci za koszty wyjazdu karetki.

Odpowiedz
avatar BananUst
-3 9

Z płaceniem mandatów nie przesadzajcie. Bo na drugi raz się okaże, że ktoś nie wezwał pomocy do chorego dziecka, bo bał się mandatu. I w efekcie będzie jechana po nim, że patologia. A co do wzywania do byle czego, to zwykły człowiek, nie lekarz, ani ratownik, nie ma wiedzy o chorobach dzieci i dlatego woła karetkę w razie co. To lekarz i ratownik z karetki stwierdza, czy sytuacja jest poważna, czy nie. Lepiej 10 razy pojechać do kaszelku, niż nie jeździć. I dobrze, że zrobiła się nagonka, bo przynajmniej zaczyna się przestrzegać procedur. Jak już wspominałem, u mnie na pogotowiu pracuje lekarz mający ponad 90 na karku. A karetki potrafią się rozkraczyć na prostej drodze, bo tak są naprawiane. To, że w jednym mieście jest dobrze, nie oznacza, że w pozostałych jest tak samo.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 17 marca 2013 o 20:06

avatar PuolalainenTytto
3 3

Ale jakby zaczęto wypisywać w końcu mandaty za to, że wzywający perfidnie nakłamał do dyspozytora o objawach, to więcej byłoby karetek do poważnych wezwań. Nie do czkawki i zgagi...

Odpowiedz
avatar Wathgurth
0 6

Kobalamina, problem w tym, że gdy dziecko (zwłaszcza małe) choruje, przeciętny rodzic dostaje pie***ca i całkiem ciężko mu wtedy obiektywnie oceniać fakty. Oczywiście, są na pewno rodzice, którzy są zwyczajnie leniwi, znudzenie lub cokolwiek innego głupiego. Ale spora, jak przypuszczam, część nieuzasadnionych wezwań to rodzice, którzy spanikowali. Zwłaszcza, jeśli to ich pierwsze dziecko i dopiero uczą się "obsługi" takiego małego człowieka, o którym w gruncie rzeczy wiedzą niewiele (jak powinien się zachowywać, co u niego normalne, a co nie, co wymaga szybkiego działania, a co może poczekać). Wiedzą o nim za to tyle, że to ich największy skarb, że zrobią wszystko dla niego.

Odpowiedz
avatar Felixis
0 0

Problem w tym, że nie da się ocenić przez telefon czy ktoś mówi prawdę czy nie. Może kiedyś będzie tak, że będzie się wysyłać filmiki na których widać co jest dziecku i tak zweryfikuje się jego stan (albo video-rozmowa :D)?

Odpowiedz
Udostępnij