Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Historia nie przytrafiła się mnie osobiście, jednak chcąc – nie chcąc byłam…

Historia nie przytrafiła się mnie osobiście, jednak chcąc – nie chcąc byłam jej telefonicznym (?) świadkiem. Niestety biernym, wszak moje wywody też niewiele mogłyby zdziałać, a być może nawet pogorszyłyby sprawę.

Kilka historii wcześniej wspominałam o znajomej Polce mieszkającej obecnie w Austrii. Koleżanka (dajmy jej na imię Asia) z mężem mieszkają tam już szmat czasu, jednak z Polski nie teleportowali się nagle, jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki – pomogła im dalsza rodzina od strony męża (nazwijmy go Marek). Jak wiadomo – w pierwszej kolejności to pomoc w stylu użyczenia dachu nad głową, nadanie meldunku, pomoc w szukaniu pracy i dalej - szukania mieszkania do wynajęcia pod własny start . Wiąże się to zwykle z kosztami po stronie pomagających, przynajmniej dopóki, dopóty nowy lokator nie znajdzie sobie pracy. Markowi zeszło na takim czerpaniu pomocy około 7 miesięcy.

Historia właściwa.
Wczoraj wieczorem dzwoni do mnie Asia. W słuchawce słyszę lament.
W odstępach między szlochami i zaczerpywaniem oddechów, koleżanka opowiedziała, co się stało.

Otóż, Asia pochodzi z bardzo biednej rodziny. Ma siostrę i szwagra, którym również się nie przelewa, toteż zapytali siostrę/szwagierkę (a moją koleżankę), czy mogłaby wraz z mężem pomóc im ‘zainstalować się’ w Austrii.
Znajoma stwierdziła, że nie powinno być z tym problemów, ogółem to ona bardzo się cieszy, że będzie miała siostrę blisko i tak trochę w ten deseń – także para po drugiej stronie podbudowana, pełna nadziei na nowy, lepszy start – z tym, że ona musi zapytać Marka.

Rozmowa wypłynęła między nimi tego wieczora, kiedy to znajoma dzwoniła i relacjonowała na bieżąco przebieg przykrej ‘rozmowy’ i piekielność, która wyszła z jej męża.

(A)sia: … no i opowiadam Markowi w czym rzecz, że szwagier mógłby trochę u nas pomieszkać, a jak własny kąt i pracę znajdzie, to i moją siostrę tu ściągnie, a ten co..?
(J)a: Właściwie po Twoich reakcjach, to śmiem twierdzić, że się nie zgodził….?
(A): Nie zgodził?! To szuja jest! Wyżej sra niż dupę ma i uważa się za wielkiego pana na dorobku!

W tle wkurzony Marek:

- A co ja będę utrzymywał jakichś POLACZKÓW?! Co to, ja Caritas jestem? U mnie tydzień mogą pomieszkać, a jak sobie nie poradzą, to WON DO SWOJEJ STODOŁY!


Przyznam szczerze, że odjęło mi mowę.
I tylko ciśnie się do głowy: ‘Zapomniał wół jak cielęciem był…’

zagranica

by lapidynka
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar elda24
23 25

on to dopiero wielki POLAK się znalazł. Co za menda :|

Odpowiedz
avatar konto usunięte
14 16

Nawet nie wiem jak to nazwać, buractwo czy bezczelność z niego strony?

Odpowiedz
avatar symplicja
19 23

Sama mieszkam za granicą i nie zliczę ilu już wrogów sobie tu narobiłam. Dlaczego zapytacie? Dlatego, że jak słyszę wyrażenie "Polaczki" to włącza mi się agresor i objeżdżam osobę je wypowiadającą z góry na dół i nie ważne kto to jest. Zwłaszcza taka jedna niunia mi na nerwy działa - sama pracuje w firmie (nie fizycznie - nie jestem w stanie napisać, że ona "pracuje umysłowo")tylko dlatego, że nikt się jeszcze nie zorientował, że nic nie umie, ale "o polaczkach za granicą" to ma dużo do powiedzenia... ;/

Odpowiedz
avatar Meti
10 18

nie, zeby coś, ale wyzej wspomniany w historii Marek jest właśnie takim stereotypowym polaczkiem, więc widać, że używanie tego określenia w niektorych przypadkach jest bardzo mocno uzasadnione ;]

Odpowiedz
avatar symplicja
13 13

Do określenia Marka użyłabym akurat innych słów, ale są one niecenzuralne. I jak ja mam później wymagać od kogoś szacunku dla mnie i mojego kraju, jak jeden kretyn z drugim sami mówią "polaczki" i michy im się cieszą?

Odpowiedz
avatar archeoziele
7 9

Też jestem na emigracji. I niestety, muszę stwierdzić, że do pewnej części naszych rodaków słowo "polaczek" pasuje jak ulał.To zazwyczaj osobniki pozbawione ambicji, zarobione pieniądze przeznaczają na biby, a co drugie słowo zaczyna się na k. Języka nie znają i nie chcą poznać, bo po co. Okolicy też nie znają. Tylko dom, praca i monopolowy.

Odpowiedz
avatar Nivette
6 8

Hipokryzja....

Odpowiedz
avatar konto usunięte
13 25

Za granicą Polak jak ci nie zaszkodził, to już ci pomógł - zawsze to mówię.

Odpowiedz
avatar jerzanka
13 17

Dlatego jak już spełnię swoje marzenie o wyjeździe za granicę będę się starała trzymać jak najdalej od polonii. Z historii, które słyszałam, wynika, że może to wyjść tylko na zdrowie.

Odpowiedz
avatar BukszpanZimotrwaly
7 7

Jestem naprawdę pod wrażeniem, że zdołałeś dopasować jakąś zupełnie losową informację do treści tej historii. Pozwól, że i ja spróbuję: Maria Antonina była Austriaczką. Wszyscy wiedzą, że żyła ponad stan i głodującym Francuzom kazała jeść ciastka. Mimo to Austriacy popierali Marię Antoninę i jej męża, a ostatnie badania dowodzą, że wciąż cieszą się tam dośc dużym sentymentem, bo przecież "za Marii Teresy" tak dobrze się żyło. Ten Marek na pewni przesiąknał ta ideologią mieszkając w kraju, który właściwie nie rozliczył się jeszcze z rozrzutnością Marii Antoniny.

Odpowiedz
avatar Vatashi
5 5

Mi to przypomina trochę historie o Wielkich Miastowych. Marek zapomniał, jakiej jest narodowości i skąd jest, nic dodać nic ująć...gratuluję -.-

Odpowiedz
avatar Zmora
6 6

Część a'la Grammar Nazi: Zamień miejscami dopóki i dopóty. Zaznaczam tylko dlatego, że nie jest to często używana, więc pewnie użyłaś jej po to, by nadać wypowiedzi wyrazu, ale jak się czegoś specjalnie używa, to powinno się podwójnie sprawdzić jak to coś działa. Tyle. Link: http://www.ekorekta24.pl/porady-jezykowe/23-skladnia/111-dopoty-dopoki-jaka-kolejnosc-slow Reszta: Jezu, jaka hipokryzja. Rozumiem, że jeszcze mówił to po polsku. Jeżdżą tacy, zupełnie zapominają jak im się pomoc przydała, a potem uważają się za wielkich panów tylko dlatego, że nie mieszkają w Polsce? Sam jest takim "Polaczkiem"...

Odpowiedz

Zmodyfikowano 3 razy. Ostatnia modyfikacja: 13 marca 2013 o 21:26

avatar konto usunięte
3 3

"po polsku" i bez przecinka przed "że" (albo przed "tylko", zależy jak chcesz zaakcentować) w przedostatnim zdaniu :)

Odpowiedz
avatar Zmora
2 2

Llort, dzięki wielkie. Przyznam się, że wielka litera wynikła z tego, że ostatnio (ze trzy lata już właściwie) więcej używam angielskiego, niż polskiego, więc z rozpędu nazwę języka napisałam z wielkiej litery. Przyznaję się z bólem do pomyłki i dziękuję pięknie za wskazanie. Co do przecinka: Przecież on jest dobrze. Sprawdź jeszcze raz. ;) http://portalwiedzy.onet.pl/140195,,,,dlatego_dlatego_bo_dlatego_ze,haslo.html (Nie, nie znalazłam lepszego linku).

Odpowiedz

Zmodyfikowano 5 razy. Ostatnia modyfikacja: 13 marca 2013 o 21:26

avatar konto usunięte
0 0

Owszem, po usunięciu przecinka przed "tylko" jest dobrze. Było o tym w nawiasie.

Odpowiedz
avatar Salemone
7 7

Ale tak to już niestety jest. Polak prędzej zaszkodzi jak pomoże. Serio, o wiele przyjemniej było zadawać się z obcokrajowcami niż rodakami. Widziałam niejedno ( o co nietrudno pracując na zakładzie gdzie jest bez mała 500 osób a 85% to Polacy). Jakimś dziwnym trafem nie zakolegowałam się z nikim z krajanów. Ominęło mnie wiele nieciekawych sytuacji. Widziałam jak dziewczynę, którą awansowali, wyzwano od sucz i innych najgorszych. Oczywiście wszystko "nasi". Bo przecież, albo mi, albo nikomu.

Odpowiedz
avatar WodaOdOgorkow
7 7

Skąd ja to znam... Mojemu ojcu się poszczęściło i dostał lepszą robotę u siebie w pracy (lżejszą). Wszyscy "nasi" patrzą teraz na niego jak na jakiegoś zdrajcę... albo gorzej. Straszne to i przykre.

Odpowiedz
avatar obserwator
3 3

@Salemone - kumpel tak uważa, że nasza rodaczka, którą szef awansował na planistkę, to kobieta lekkich obyczajów. A poza tym należy się integrować z miejscowymi. (Swoją drogą, może ktoś rozwiąże tę zagadkę: Czy Francuzi przeczuwali, że pewna nacja nie będzie się chciała integrować i specjalnie dla nich wybudowali blokowiska na przedmieściach? W Anglii owa nacja, w zasadzie grupa nacji, sama tworzy swoje dzielnice i tylko mały promil z nich się chce zasymilować. Czy we Francji przewidzieli takie zachowanie?)

Odpowiedz
avatar Salemone
4 4

Wiesz, integracja z miejscowymi to jedno, ale czasem fajnie było powiedzieć kilka słów w swoim języku poza domem (pracowałam na takim stanowisku, że w większości miałam styczność z tymi 15% zakładu- obcokrajowcami), ale wolałam nie ryzykować, bo człowiek powie coś bardziej prywatnego i przy pierwszej lepszej okazji to wywleką...

Odpowiedz
avatar obserwator
0 0

Telefon do kraju i zakład fryzjerski prowadzony przez rodaczkę, przynajmniej dla mnie, wystarczą! Może czasami wyprawa z miłośnikami kolei - grunt to zważać na poziom. Albowiem, jak sama napisałaś, wobec rodaków nie na tym poziomie to jedno nie takie słowo i kaplica.

Odpowiedz
avatar Damein
3 5

nigdy nie życzę nikomu źle ale taki osobnik powinien wrócić na bezrobocie i powinien być zmuszony do powrotu do Polski i żeby wszyscy mieli go w dupie zobaczymy jaki z niego wtedy będzie Polak

Odpowiedz
avatar Andrzej1990
-1 1

Czytając Twoje historie, mam wrażenie, że ta Twoja koleżanka jest niestabilna emocjonalnie.

Odpowiedz
avatar boskabestia
-2 4

Z tego co zrozumiałam, Marek pomagał tej Asi i jej mężowi się zainstalować w Austrii, oni nadal u niego mieszkali (dlatego pytali się o zgodę na ściągnięcie szwagra), a jak on się nie zgodził wielki lament? Chyba czegoś nie załapałam, bo jak dla mnie z historii wynika że Marek miał pewne prawo się wkurzyć...

Odpowiedz
avatar Borys
-1 3

Dokładnie. Nie zrozumiałem historii. Sam bym się wkurzył

Odpowiedz
Udostępnij