Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Sytuacja sprzed kilku godzin, a we mnie nadal, na samą myśl, budzi…

Sytuacja sprzed kilku godzin, a we mnie nadal, na samą myśl, budzi się żądza mordu. Szybkim krokiem pędzę na autobus i kiedy od ulicy (i tym samym przystanku) dzieliło mnie kilka kroków - widzę, że mój numer właśnie podjechał. Z lewej pusto, z prawej pusto, autobus stoi, bo na przystanku spory tłumek... Truchtem przebiegam przez ulicę tuż przed autobusem (zaznaczam, nadal stojącym), ale "od wypadku" macham do Piekielnego Kierowcy. Drzwi zatrzaskują mi się przed nosem, jednak chwilkę potem znów się otwierają. Ok, może Kierowca mnie nie zauważył, albo już wcześniej nacisnął przycisk?, zdarza się. Wchodzę i słyszę... krzyki (nie kulturalne zwrócenia uwagi, albo nawet podniesiony ton, tylko wrzask).

[PK]: Co ty sobie wyobrażasz!? Tak wybiegać przed autobus? Mogłem cię zabić! [...]

I dalej w ten deseń. Ja na twarzy klasyczny karpik. Ani jednego samochodu, autobus stał, a nawet, jeśli nagle by ruszył, to przecież nie z prędkością wystrzelonego pocisku. Zanim by ruszył, dawno byłabym na chodniku. Ale w porządku, rozumiem, że nie powinnam wyskakiwać "znikąd". Może Pan miał jakiś stresujący dzień, albo był po prostu zmęczony? Przecież też jest tylko człowiekiem, mógł się unieść, nie?

[Vix]: Przepraszam Pana, i dziękuję, że Pan zaczekał.

Myślałam, że na tym koniec historii. Każdy inny człowiek dałby spokój. Przeprosiłam. Ale nie Piekielny.

[PK]: Co mi po twoich przeprosinach!? Mógłbym iść siedzieć! - i znowu tyrada w tym stylu.
[Vix]: Proszę na mnie nie krzyczeć. Przecież Pana przeprosiłam, poza tym, autobus stał...
[PK]: Co mnie obchodzi, że stał!? (WFT? to chyba dość znaczący szczegół)
[Vix]: Ale prosiłam, żeby Pan na mnie nie krzyczał. Nie jestem Pana znajomą...
[PK]: Nie pyskuj, gówniaro, bo cię wysadzę!

W tym momencie się we mnie zagotowało. Wszystko rozumiem, naprawdę, ale chyba gdzieś są granice. Moja mama, kasjerka, nigdy nie zwyzywała klienta. Tata również pracuje z ludźmi, ale nikomu nigdy nie nawymyślał. Pan był w pracy, a nie sądzę, by jakikolwiek "pracownik" miał prawo obrażać "klienta"...

[Vix]: A od kiedy my jesteśmy na "ty", bucu jeden? Płacę za bilet, jestem trzeźwa, to Pan się awanturuje.

Autobus (wreszcie) ruszył. Miałam pecha, bo przystanek, na którym chciałam wysiąść był na żądanie... Pewnie się domyślacie, że facet się nie zatrzymał, chociaż nacisnęłam przycisk "stop"? Na następnym, również na żądanie, też nie raczył stanąć, przejechał kilka metrów; wysadził mnie w jakieś błoto i krzaki.

Oczywiście w akompaniamencie krzyków, że mam już "wypier... z tego autobusu, bo mu psuję nerwy".

Reasumując, musiałam wracać się taki kawał drogi jakimś rowem z błotem po kostki i krzakami, które wczepiały mi się we włosy. I nie wierzę, że Piekielny Buc nie widział, że chce wysiąść. Zostałam również zwyzywana. Spisałam rejestrację autobusu, numer, datę, godzinę. Tylko czy skarga cokolwiek da?

komunikacja_miejska

by Vixen_
Dodaj nowy komentarz
avatar konto usunięte
1 3

Oooohhhh- ja bym mu nie popuścił. Choćby to miała być ostatnia rzecz w moim życiu, to już ja bym się postarał, żeby ten wiochmen musiał szukać nowej pracy. Co jak co, ale takiego chamstwa nie jestem w stanie znieść. Masz kontakt z klientami? Masz być miły (a już szczególnie, jak klient też jest kulturalny), a jak ci nie pasuje, to idź szukać innej pracy. Łaski nikomu tymi fochami nie robisz. I szczerze? Gówno mnie obchodzi, że ten burak miał gorszy dzień. Masz gorszy dzień? Proste- zostań w domu, weź sobie nerwosol (najlepiej od razu całą paczkę, bo sądząc po charakterze "pana" kierowcy to jedna tabletka raczej nic nie da), a nie wyładowuj swoich frustracji na Bogu ducha winnych pasażerach. Jak to mówią- człowiek ze wsi może wyjechać, wieś z człowieka nie tak łatwo.

Odpowiedz
avatar Habiel
1 3

Według mnie kierowca miał rację. A co jeśli potknęłabyś się i wyłożyła jak długa, właśnie wtedy kiedy on ruszał? Przejechałby niewinną osobę-może nie ze skutkiem śmiertelnym, ale uszkodzeniem ciała. Policja,sprawa w sądzie i zapewne do zawodu nie mógłby powrócić. Jedyne co się w jego zachowaniu mi nie podoba, to sposób zwracania się do Ciebie.

Odpowiedz
avatar Vixen_
-1 1

Cóż, wspomniałam, że machałam na tego Pana, więc raczej mnie widział, a specjalnie pewnie by mnie nie przejechał ;) Ale masz racje, błędem było wyskakiwanie znikąd pod autobus, z tym, że skoro ten Pan zwrócił mi uwagę, a ja przeprosiłam to dyskusja powinna się tutaj zakończyć. Nie rozumiem, po co były dalsze krzyki i wyzwiska, a bezczelne niezatrzymanie się na przystanku było już poniżej wszelkiej krytyki.

Odpowiedz
avatar Misza
-1 3

Ja się tylko zastanawiam jak można tyranię wygłosić. Podejrzewam, że chodziło o tyradę, no ale ja się nie znam.

Odpowiedz
avatar Vixen_
-1 1

Jasne, masz rację ;) Literówka, a potem program mnie automatycznie poprawił. Tak się zdenerwowałam tym bucem, że nawet tekstu nie sprawdziłam...

Odpowiedz
avatar Vixanne
1 1

Moim najpiekielniejszym kierowcą autobusu zdecydowanie był ten, który prawie zgniótł mnie drzwiami. Niby nic, ale wsiadałam drzwiami najbliżej kabiny kierowcy. Na przystanku oprócz mnie była tylko moja koleżanka, od której jestem o głowę z kawałkiem wyższa, no i jestem od niej szersza, tym bardziej w zimowej kurtce. Wsiadałam dosłownie pół kroczku za nią, tak, żeby ona zdążyła wejść i ja mniej niż sekundę po niej, gadając z nią do tego. I nagle ŁUP. Drzwi się zamknęły jeszcze zanim zdążyłam dobrze wsiąść, jakby mężczyzna chciał mi je zamknąć przed nosem, ale zamiast tego przytrzasnęła mi się torba załadowana masą podręczników do szkoły. Nie byłoby to nic piekielnego (wypadki chodzą po ludziach), gdyby nie to, że kierowca wysiadł z kabiny i naskoczył na mnie, że mu drzwi zepsułam.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 8 marca 2013 o 22:40

avatar korbalodz
0 0

Stoję na przystanku, mam czerwone (tramwajowe) światło, to guzik mnie interesuje, kto i jak przechodzi przez jezdnię i sobie wsiada. Jak wiem, że zaraz będę miał zielone (tramwajowe) światło albo już ruszam, to interesują mnie ludzie którzy byli na przystanku i chcą jechać punktualnie oraz żeby nie przejechać tych którzy przebiegają mi przed wagonem, a są pasażerami następnego tramwaju. Natomiast takie zachowanie prowadzącego jest niedopuszczalne. Pokazuje, że nie jest profesjonalistą tylko zwykłym impotentem umysłowym. Ja mam kulturalnie, jak najwięcej ludzi wieźć, jak najbardziej punktualnie. Od dawna jak spóźnię się na tramwaj/autobus mam pretensję do siebie i tylko do siebie, a nie do prowadzącego pojazd. To ja chcę wsiąść do tramwaju linii X o godzinie XX.XX na przystanku X i dojechać na przystanek Y o godzinie YY.YY żeby przesiąść się na autobus Z o godzinie YY.ZZ. Spóźnialscy nie powinni mi w tym przeszkodzić. Chyba, że nie na tym punktualna komunikacja ma polegać? Za takie zachowanie względem pasażera który już wsiadł to powinien ponieść karę. Można zwrócić uwagę, ale nie tak złośliwie.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 8 marca 2013 o 23:03

Udostępnij