Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Zostałam wezwana na rozprawę sądową jako świadek. Sprawa o 13, z pracy…

Zostałam wezwana na rozprawę sądową jako świadek. Sprawa o 13, z pracy trzeba wyjść godzinkę wcześniej, bo całe miasto do przejechania, a że metro w budowie to i z przejechaniem z jednego końca miasta na drugi może być kłopot. Na szczęście kierownictwo super - masz wezwanie to po prostu jedź i tyle. Zero problemów. Niby nic piekielnego? A jednak.

Rozprawa się nie odbyła. Dlaczego? A bo sędzina, która prowadzi sprawę jest chora i prosiła, żeby jej świadków nie przesłuchiwać. Następny termin rozprawy w czerwcu.
Ja rozumiem, że są ludzie, którzy serio traktują swoją pracę i za to ich cenię. Ale do licha - ja mieszkam w mieście gdzie miała być rozprawa, ale zdarza się, że ludzie jadą kilkanaście albo i kilkadziesiąt kilometrów tak naprawdę po to, żeby sobie budynek sądu obejrzeć. A jak ktoś ma mało wyrozumiałego szefa, dla którego wezwanie do sądu to nie powód żeby wyjść z pracy (mało to takich)?

sąd w dużym mieście

by taka_jedna
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar konto usunięte
19 23

Przysługuje potwierdzenie stawiennictwa jako zwolnienie z pracy i zwrot kosztów przejazdu z kasy sądu.Jeszcze nie wiecie?

Odpowiedz
avatar timo
7 7

I nawet zwrot "utraconego zarobku" do jakiejś tam wysokości (kiedyś było to bodajże około 85 zł).

Odpowiedz
avatar cija
1 1

Tak tylko spytam: czy ktokolwiek wystawia zwolnienia za odwołane rozprawy?

Odpowiedz
avatar timo
15 17

Sędzina to żona sędziego. W sądzie jest pani sędzia. A sytuacja dość powszechna, nie raz i nie dwa zdarzało mi się poprzekładać wszystko i stawić się w sądzie tylko po to, żeby się dowiedzieć, że rozprawa została przeniesiona na inny termin, tylko "zapomniano" o tym powiadomić strony i świadków, w efekcie czego 3-8 osób stoi na korytarzu i biega od drzwi do drzwi czytając wywieszone przy nich wokandy dla poszczególnych sal.

Odpowiedz
avatar Prankster
11 11

Nie znam się, ale czy przypadkiem pracodawca nie ma obowiązku dać wolnych godzin jeśli się ma wezwanie na konkretną godzinę z policji czy sądu?

Odpowiedz
avatar timo
11 11

Ma obowiązek.

Odpowiedz
avatar Zunrin
5 7

Obowiązek obowiązkiem, ale nie każdemu pracodawcy może się podobać, że jego pracownik sobie jakieś wolne robi...

Odpowiedz
avatar soraja
8 10

Obowiązek dać wolne ma. Obowiązku przedłużenia umowy już nie.

Odpowiedz
avatar manna_z_nieba
10 10

Są sprawy ważne i ważniejsze... A wiesz ile razy rozprawy nie odbywają się, bo świadkowie się nie stawiają? Nagminne jest odraczanie, bo 'za daleko', 'pracuję', 'nie mam czasu'...

Odpowiedz
avatar Crow
3 7

W sumie każdy kij ma dwa końce... Najlepiej widząc jakiś wypadek itp. spieprzać jak najdalej, bo potem będą ciągać człowieka prez kilka rozpraw i nie ma to tamto. Znam przypadek starszej kobieciny, która momentu wypadku wcale nie widziała (przechodziła obok kilka minut później), a i tak dostała wezwanie na rozprawę do miasta wojewódzkiego 50km dalej. Nikogo nie interesowało, że nie miała jak przyjechać, bo autobusy tamtędy nie jeżdżą, jeszcze jej wlepili 50zł za niestawienie. Nie wiem co było dalej, sama byłam świadkiem w tej sprawie, musiałam zeznawać w sumie 3 razy i mówić jedno i to samo, a i tak niczego to nie wniosło...

Odpowiedz
avatar elda24
10 18

ja tak byłam ciągana po sądach, za każdym razem powód odwołania inny - bo świadek nie przyszedł, bo oskarżony nie pojawił się, bo potem symulował chorobę, bo sędzia się zmienił, bo znów oskarżony symulował, potem nie pamiętam czemu nie odbyła się sprawa - dokładnie 8 razy pojawiałam się w sądzie. Za 9 nie pojawiłam się, bo leżałam na patologii ciąży i te ch**ki wystawili mi karę za niepojawienie się na sprawie :) oczywiście dałam radę to odkręcić, ale nerwy dla ciężarnej to nic przyjemnego, za 10 razem też się nie pojawiłam, bo wróciłam do kraju, w którym obecnie mieszkam, policja mnie potem szukała :] w końcu chyba przy 12 sprawie z kolei pojawiłam się w sądzie, żeby sędzia zapytał mnie o moje dane i finito, bo oskarżony przyznał się do winy i moje zeznania nie były nikomu potrzebne. Fuck :)

Odpowiedz
avatar Jorn
6 8

Ja miałem chyba pięć razy przekładaną rozprawę w bardzo prostej sprawie (oskarżony został złapany na gorącym uczynku przez połączone siły policji i straży miejskiej, więc proces był tylko formalnością), bo sąd nie mógł znaleźć oskarżonego. A oskarżony w tym czasie odsiadywał inny wyrok w więzieniu. Jak już się to udało ustalić, to były problemy z dowiezieniem go z więzienia w innym mieście.

Odpowiedz
avatar elda24
3 3

mój oskarżony siedział od początku w areszcie, ale wiecznie lądował w szpitalu jak zbliżał się termin kolejnej sprawy, po czym dzień później zawsze zdrowiał.

Odpowiedz
avatar chiacchierona
3 3

Ja kiedyś byłam świadkiem w sprawie, która ciągnęła się prawie 2 lata... A to brakło jakichś dokumentów, a to ktoś się pochorował, raz udało mi się zeznawać i myślałam, że dadzą mi spokój, ale nie... Wzywali mnie w kółko na każdą rozprawę, którą później odwoływali. Efektem były nieobecności na zajęciach w liczbie przekraczającej dozwoloną i moje problemy na uczelni, ale to już nikogo nie interesowało... Od tamtej pory, obiecałam sobie, że nigdy więcej nie dam się wrobić w bycie świadkiem.

Odpowiedz
avatar Kasiulek
1 5

jeśli mogę coś doradzić na przyszłość - dzwońcie dzień wcześniej do sekretariatu danego wydziału i pytajcie, czy nic się nie zmieniło. Oczywiście nie gwarantuje to, że w dzień rozprawy nie przytrafi się jakiś wypadek losowy (wypadek, choroba sędziego czy telefon o podłożonej bombie).

Odpowiedz
avatar Eko_Tom
1 1

Tak zgadza się. Ja zawsze dzwonie wcześniej. Kilka razy udało się uniknąć niepotrzebnego wyjazdu, ale i tak w większości przypadków mimo potwierdzenia w sekretariacie rozprawy ona i tak się nie odbyła :)

Odpowiedz
avatar MortZmadagaskaru
0 4

łączę się w bólu, bo historie sądowe, mimo młodego wieku znam, jak mało kto - przyczynił się do tego ojczulek uczulony w najwyższym stopniu na ojcostwo i alimenty. jedna tylko mała uwaga, sędzina to żona sędziego - pani "sąd" to po prostu sędzia :)

Odpowiedz
avatar Kosz
2 2

http://sjp.pwn.pl/slownik/2520173/sdzina sędzina 1. pot. forma ż od sędzia w zn. 1. 2. daw. «żona sędziego» ======== Jak więc widać taka_jedna poprawniej użyła zwrotu niż ,,poprawiacze''. Piekielni.pl języka literackiego raczej nie wymagają i forma potoczna jest na miejscu. Za to proponowane przez poprawiaczy znaczenie to znaczenie przestarzałe.

Odpowiedz
avatar Jewzenice
0 0

Pracodawca nie może odmówić pracownikowi wyjścia z pracy albo całego dnia wolnego, jeśli ten ma wezwanie do sądu w charakterze świadka. Może mu natomiast za ten czas nie zapłacić. Świadkowi przysługuje zwrot kosztów dojazdu oraz utraconego zarobku.

Odpowiedz
avatar masterofslave
4 4

Mnie kiedyś zdarzyło się świadkować w pewnej błahej sprawie przez ponad 3 lata, z czego przed sądem miałem okazję stawić się raz - za każdym razem coś biedactwom wyskakiwało - rekordem było naznaczenie terminu rozprawy na 2go maja, w dniu, kiedy sąd był zwyczajnie nieczynny. Każdorazowa wizyta wiązała się z 40 kilometrowym dojazdem... Innym razem wezwano mnie na świadka w sprawie fałszerstwa wyborczego. Sprawa, mimo przyznania się do winy oskarżonych ciągnęła się 6 lat i na każdą rozprawę wzywano ponad 80 osób... Przesłuchania (więc i oczekiwanie na korytarzu) trwały po 6-8 godzin. Ale za to atmosfera stała się bardzo familiarna i towarzyska - w takim tłumie każdy znalazł sobie jakiegoś ciekawego interlokutora, tworzyły się komitety kolejkowe (sąd w obawie przed linczem w końcu po dwóch, trzech godzinach zgadzał się na ułożenie kolejki według tego, jak bardzo komu się spieszyło). Co ciekawe zeznania wyglądały jednakowo: "dane osobowe, nie - nic nie wiem, nie pamiętam, do widzenia". Trudno zresztą, żeby było inaczej - po 6 latach trudno pamiętać czy podpisywało się jakąś listę z poparciem, czy też nie...

Odpowiedz
avatar egow
0 0

Pojechałem do sądu, a tam rozprawy nie ma, bo oskarżony... wyjechał na wakacje.

Odpowiedz
avatar kruker
2 2

Swego czasu trochę musiałem najeździć się po sądach w związku z opisaną przez mnie na tym portalu historią. Problem w tym, że w międzyczasie przeprowadziłem się z Katowic do Warszawy z powodu pracy. Sprawa toczyła się niestety nadal w Katowicach, więc jeździłem na każde wezwanie. I tak za pierwszym razem rozprawa się nie odbyła bo nie stawili się świadkowie, za drugim razem to samo. Za trzecim nie było bodajże biegłego. Za czwartym razem przyjeżdżam, a tu alarm bombowy w budynku sądu... Za piątym razem zima po raz kolejny zaskoczyła drogowców, dlatego wybrałem się do rodzinnego domu w Bielsku-Białej pociągiem już dzień wcześniej. Następnego dnia miałem jechać pociągiem do Katowic, więc znając już panujące warunki pogodowe postanowiłem pojechać "3 pociągi wcześniej" niż byłoby to wskazane. 2 pierwsze były odwołane, a trzeci spóźnił się godzinę. Na rozprawę nie dojechałem...

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 5 marca 2013 o 18:01

avatar Grubychomik
0 2

Miesiąc temu mój ojciec miał podobną sytuację. Dostał wezwanie jako świadek do sądu w Warszawie, sam mieszka w mieście oddalonym o 2,5 h od stolicy. Zadzwonili do niego pół godziny przed rozprawą że nie mogą go przesłuchać bo sędzina odwołała rozmowę...Mój ojciec wyraził się na tyle jasno że p. sędzia się cudownie odnalazła:)

Odpowiedz
avatar krawatKRK
2 4

Pracuję w Sądzie. I sytuacja przedstawiana w tej historii http://piekielni.pl/31567 jest dla mnie przerażająca, aż ją jutro zaniosę wydrukowaną do pracy. Szczególnie, że pracuję właśnie w Krakowie. Dla usystematyzowania. Tak jak już ktoś radził, dzwońcie przeddzień rozprawy czy na pewno się ona odbędzie, pomóc to może w nie robieniu sobie wycieczki do Sądu bez potrzeby. Choć i mi ostatnio zdarzyła się historia, że Sędzia z którą współpracuję nie przyszła z powodu choroby do pracy w dniu kilku rozpraw więc my w takim przypadku jeśli mamy podany numer telefonu do świadka/ oskarżonego/ oskarżycieli dzwonimy by poinformować o odwołaniu. Po drugie podawajcie podczas zeznań np. na policji czy prokuraturze swój numer telefonu by można było się z wami skontaktować. Zawsze numer zostaje w aktach. Co do stawiennictwa świadków to przysługuje wam zwrot kosztów dojazdu i utraconego zarobku, ponadto w sekretariacie danego wydziału możecie pobrać zaświadczenie o obecności na rozprawie gdyby pracodawca wymagał takowego. Wnioski o zwrot kosztów składa się w sekretariacie (zachowajcie bilety, paragony za paliwo, zabierzcie ze sobą swój numer konta). Jeśli macie być na rozprawie to pracodawca ma OBOWIĄZEK udzielenia wam dnia wolnego lub pozwolenia na przyjście później/ wyjście wcześniej. Gdy nie możecie się stawić na rozprawie potrzebne jest zaświadczenie od lekarza lub informacja z podaniem powodu niestawiennictwa i prośbą o usprawiedliwienie (potrzeba opieki nad dzieckiem, brak połączenia komunikacyjnego, inny wypadek losowy). Mogą być takie pisma przefaksowane lub wysłane pocztą do Sądu przed i po rozprawie. W razie braku takowego Sąd może nałożyć na świadka karę porządkową (spotykałem się z karami nawet po 600 zł) lub w skrajnych przypadkach może nakazać doprowadzenie przymusowe przez policję. Jeśli została na was kara nałożona lecz macie usprawiedliwienie to spokojnie. Sąd po otrzymaniu takowego uchyli karę. W sumie to tyle. I przepraszam w imieniu kolegów i koleżanek po fachu za niedotrzymywanie obowiązków przy informowaniu o odwołaniu rozprawy. Lecz patrzcie też na to przez pryzmat tego, że rozprawa może zostać odroczona przez sytuację zaistniałą już na niej, (jeśli jest to pierwsza rozprawa to najpierw musi zostać przesłuchany oskarżony, jeśli go nie ma to po ptokach) jednakże Sędziowie starają się słuchać przybyłych już świadków, a nieobecnych jeśli to konieczne wzywać na kolejną rozprawę ponownie a nie od kopa zmieniać termin. Sorry za chaotyczne pisanie ale starałem się przekazać wam wszystkie dobre rady.

Odpowiedz
avatar benia79
2 4

Popieram krawatKRK. Jeżeli wiemy dzień prędzej o tym, iż rozprawa się nie odbędzie, to łapiemy kogo się da telefonicznie (czasami nawet za pomocą informacji telefonicznej), ale niestety czasami o fakcie odwoływania rozprawy dowiadujemy się po przyjściu do pracy rano przed rozprawą - wtedy strony, pełnomocnicy i świadkowie na godziny poranne niestety zjawiają się. Z drugiej strony wiem, że niekiedy to świadkowie mają sąd w 'głębokim poważaniu' gdy po raz trzeci odraczamy termin, bo świadek dla jakiegoś powodu nie może. Dlatego czasem lepiej zadzwonić dzień wcześniej i się upewnić. Nie jest to metoda 100% pewna, ale lepszej nie ma. A krzyczenie na pracownika sekretariatu sądu, bo sędzia jest chory, naprawdę nikomu nie pomoże.

Odpowiedz
avatar Grubychomik
2 2

W moim przypadku była rozmowa przez telefon jeszcze przed wyjazdem mojego ojca. Jak sędzina jest zdrowa i zachoruje w 2,5 godziny to tragedia. Jeśli miałaby wypadek to jednak nie byłaby w stanie dotrzeć, nawet po awanturze. Stawiam na olewkę.

Odpowiedz
avatar krawatKRK
0 0

Przyznam Ci odrobinę racji. Niektórzy Sędziowie olewają czasem sprawy lecz są też bardzo obowiązkowi. Ale to dłuższa dyskusja.

Odpowiedz
avatar benia79
0 0

jak w każdej pracy - jedni przyjdą na sesją choć są chorzy, żeby ludzi nie odwoływać, a inni.... [bez komentarza]

Odpowiedz
avatar lahabana
1 1

Pan wtargnął na teren amatorskiej imprezy samochodowej, łamiąc regulamin i stwarzając zagrożenie dla siebie i innych. Pan dostał w pysk. Pan się obraził i zgłosił sprawę na policję. Pół roku później policja przesłuchała WSZYSTKICH organizatorów i uczestników imprezy. Kolejne pół roku później wszyscy, nawet ci, którzy zeznali, że byli kilometr dalej i nic nie widzieli, dostali wezwanie do sądu. Z powodu dużej ilości świadków, na sprawę zarezerwowano 3 godziny. Sędzia miał 3 godziny przerwy, bo stawili się wszyscy, poza poszkodowanym.

Odpowiedz
Udostępnij