Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Piekielnych czytam od dawna. To moje pierwsza historia... Kiedy o tym myślę,…

Piekielnych czytam od dawna. To moje pierwsza historia...
Kiedy o tym myślę, telepie mną. Stało się to kilka dni temu.
Stajnia-ferie-obóz.
Pełno małych gó*niarzy latających wszędzie, płoszących konie.
Samo w sobie to okropne, potem konie doprowadzamy do normy przez dobry miesiąc.
Ale jedna sytuacja sprawiła, że do tej pory szlag mnie trafia...
Dzieci wypuszczają konie na padoki. Konie biegają, dzieci się bawią-ok.
Podchodzę pod padok mojej ulubienicy (niewielki konik polski, nieznoszący wszystkiego i wszystkich, uparty, złośliwy, słynę z tego, że się z nim dogaduje-my, dwie najlepsze przyjaciółki). I co widzę? Bandę gówniarzy, na padoku. Biegają z batem koło klaczy, rzucają w nią kamieniami, krzyczą. Koń ucieka, zagoniony w kozi róg staje dęba-obrywa kamieniem w głowę-krew.
Wpadłam na padok, opieprzam dzieciaki, co one robią jak mogą itp-ze łzami w oczach. I co słyszę? Dialog wyglądał mniej więcej-tak [DZ]-dzieciak [J]-ja:
[J]-Można wiedzieć co robicie?! Przyszło wam do głowy, że ją to boli? (koń w tym czasie zwiał i położył się gdzieś pod drzewami w śniegu)
[DZ]-A co cię to obchodzi, co? Przecież ta szkapa nie warta jest zachodu!!!
[J]-Tak się składa, że ta "szkapa" jak to ujmujesz, to jedna z moich dwóch najlepszych przyjaciółek. Można wiedzieć, co Ci zrobiła? (Wiem, to o przyjaciółce brzmi dziecinnie, ale tego nie potrafię opisać....to jest pewna więź. Rozumiem człowiek-koń itp, ale...Ja ją traktuję na równi ze sobą. Myślę, że Ona mnie też.)
[DZ]-Co nam zrobiła? To coś (?!?!?!) zrzuciło mnie dzisiaj z siodła! Teraz jej się należy!
[J]-Pogrzało was? Karać ją, za brak waszej pieprzonej równowagi?! Wynocha mi stąd!
[DZ]-pff, chodźcie.
I poszli. Ze śmiechem. Wiem, że może nie powinnam tak się zwracać do dzieci. Może nie rozumieją. Ale no sorry!!! Mój ukochany wierzchowiec, który mnie pociesza, rozumie, z którym potrafię wykonać najgorsze figury ujeżdżeniowe tak traktowany? Poszłam potem obejrzeć Frozen (konia). Powiedziałam wszystko instruktorce. Próbowałyśmy razem podejść-nic z tego. Frozen boi się instruktorki, nie wiadomo czemu. Siedziałam tam, na śniegu 2h. aż Froz do mnie podejdzie. Kiedy podeszła, rozpłakałam się na dobre. Klacz miała ranę nad okiem, zdartą sierść, kulała i była spłoszona. Nie wiem, jak dzieciaki to zrobiły. Jestem w szoku. Może to ja byłam piekielna. Może nawrzeszczałam na dzieciaki. Ale kiedy ktoś robi coś takiego, ja po prostu nad sobą nie panuję.
Pewnie pytacie-dzieci naskarżyły, i co? Ano, przyszły mamy, zrobiły awanturę. Pokazałam im konia-niektóre się popłakały. Dzieciaków jak nie było tak nie ma od tygodnia.
Klacz boi się ludzi. Tylko mi pozwala do siebie wejść i posmarować ranę maścią, opatrzyć kulejącą nogę.



Pewnie weźmiecie mnie za kolejną wariatkę, wielbiąca konie, sezonową przyjaciółkę zwierząt itp. Macie moje słowo, że tak nie jest. Bardzo lubię zwierzęta, a ten koń to po prostu mój przyjaciel. Zresztą. Jak wy byście zareagowali na coś takiego?

by konto usunięte
Dodaj nowy komentarz
avatar ewilek
11 13

działałam w klubie jeździeckim przez wiele lat, ale nie było tam takiego przypadku nigdy. Jak na mnie to i tak zachowałaś się niespodziewanie spokojnie, bo ja nie wiem co bym gówniarzom zrobiła. A tak na marginesie, trzeba było obciążyć rodziców tych gówniarzy kosztami pomocy weterynaryjnej. Nic tak nie uczy jak strata finansowa. Wtedy być może te mamusie inaczej by porozmawiały z latoroślami w domu. Dobrze , że już nie musicie tych debili oglądać. Powinni mieć absolutny zakaz wstępu na teren stajni.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
5 7

Mają. A że wieść po stajniach roznosi się szybko, praktycznie nie mają wstępu do żadnej stajni w okolicy. Z tymi kosztami...trochę nie pomyślałam, faktycznie. Może jeszcze coś się zrobi. Dzieki.

Odpowiedz
avatar mroczna13
6 10

Więc, sama jeżdżę konno więc wszystkich bym ze skóry obdarła, plus za opanowanie :)

Odpowiedz
avatar konto usunięte
20 26

Nida, moja droga- aniś ty wariatka, ani nawet się porządnie nie zdenerwowałaś. Wybacz, ale gdybym to ja zobaczył jakiegoś ch*ja krzywdzącego bezbronnego zwierzaka, do tego z batem i kamieniem w ręku, to raz- bat bym odebrał, dwa- wziął zamach i strzelił w dzieciaka. Nie przejmując się specjalnie gdzie trafiam- w takim przypadku dupa, czy głowa- to jedno i to samo; czyli kolokwialnie mówiąc gó*no w środku. Jakby potem nosił piękną czerwoną pręgę na tym tępym ryju przez kilka miesięcy to by się może czegoś nauczył.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
4 8

Trafne i jak najbardziej na miejscu zachowanie ;) Może to dlatego, że byłam w szoku, nwm. Ale...upiekło się gówniarzom.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
8 12

Nie jestes wariatka. Jestes normalna osoba wrazliwa na krzywde zwierzat. Sama bym chyba nogi z d**y powyrywala, gdyby ktos w mojej obecnosci znecal sie nad zwierzeciem. Cmoknij Froz w chrapy od Piekielnych, jesli wyrazi na to zgode :)

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 24 lutego 2013 o 21:57

avatar konto usunięte
3 7

Jak tylko się uda-od wszystkich piekielnych cmok w chrapy i kilo marchewek ;)

Odpowiedz
avatar Cysioland
0 0

Od wszystkich UŻYTKOWNIKÓW Piekielnych. Piekielni to te moherowe babcie, upierdliwi klienci, itp.

Odpowiedz
avatar AlexPlayer
2 4

Szkoda konia, mogła zrobić to co akurat konikom polskim świetnie wychodzi - skopać im tyłki. Była w stanie się obronić, tylko że pewnie o tym nie wiedziała.

Odpowiedz
avatar halboot
4 4

I wtedy była by dzika afera o agresywnego konia, którego nikt nie upilnował... Ale przyłożenie kopytka do właściwej części ciała :) - serce rośnie na myśl o takim widoku :)

Odpowiedz
avatar Hebi
2 2

Kocham konie, ale muszę przyznać, że to są trochę takie łajzy jeśli chodzi o samoobronę ;) Zawsze w takich chwilach przypominam sobie jak byłam jeszcze patyczakowatą nastolatką i akurat prowadziłam z wybiegu najwyższego konia. W pewnym momencie zirytowała go muszka i od tak machnął głową w górę, potem zapominając się zostawił ją w górze a ja... wysiałam machając nogami w powietrzu. Głuptas postawił mnie dopiero, gdy zaczęłam mocniej machać nogami i głosem nakazałam mu postawienie mnie ;) Zawsze bawi mnie, że jakby nie patrzeć tak potężna bestyjka od razu truchleje jak widzi mały patyczek w ręku człowieka, choć katowany nigdy nie był.

Odpowiedz
avatar cicikowo
3 3

"Wiem, że może nie powinnam tak się zwracać do dzieci. Może nie rozumieją." Przesadziłaś. Byłaś za łagodna. Co prawda nie mam do czynienia z końmi, ale jak sobie coś takiego przełożę na mojego kicia...Chyba gówniarstwo na dupy długo by nie siadło...Pozdrówka dla Frozen i kiziaki po chrapach (uwielbiam końskie chrapy: są takie aksamitne w dotyku:)).

Odpowiedz
avatar halboot
1 1

Ja nie koniarz, ale raczej na bacie mogło by się nie skończyć... Dzieciątka by poczuły, oj poczuły... p.s. Poklep po chrapach i marchewka (bez nawozów!) ode mnie...

Odpowiedz
avatar konto usunięte
0 0

nie mam cię za wariatkę, wiem że ze zwierzętami można się porozumiewać, tylko nie za pomocą słów, ale nie każdy wie jak, i może być piękna przyjaźń, z mało którym człowiekiem tak się czujesz dobrze jak przy zwierzętach :)

Odpowiedz
avatar bierjozajka
5 7

"koń w tym czasie zwiał i położył się gdzieś pod drzewami w śniegu" Jak się pisze bajki to trzeba się najpierw zapoznać z realiami. Koń to nie pies, nie wczołguje się w krzaki pod drzewo. Następnym razem proponuję coś w stylu - "klacz ze strachu stanęła dębą i z rozwianą grzywą wyskoczyła z padoku". Będzie bardziej dramatycznie i bardziej prawdopodobnie ;)

Odpowiedz
avatar konto usunięte
-5 5

bierjozajka-kiedy konia boli noga, kładzie się na ziemi. A że w krzakach, to w sensie w tych na padoku. ps.Emmm....piszę jak było, nie jak jest dramatycznie.

Odpowiedz
avatar Bryanka
0 0

Nie zawsze się kładzie. Poczytaj trochę o końskiej anatomii. Podpowiem hasło - układ ustaleniowy.

Odpowiedz
avatar aniapa
6 6

To może nie dramatycznie, a bardziej wzruszająco... ale mimo wszystko koń nie kładzie się na ziemi, kiedy boli go noga - bo w naturze to dla niego oznacza śmierć. Koń jest zwierzęciem uciekającym - to jego główna linia obrony. Dlatego właśnie jest tak płochliwy (dla niezorientowanych, konie boją się tylko dwóch rzeczy - tych, które się ruszają i tych, które się nie ruszają ;) ). Na pierwsze oznaki niebezpieczeństwa odruchowo reaguje ucieczką, nie ważne, czy to będzie szelest krzaków, latająca reklamówka, czy goniące go dzieciaki. Nigdy nie wiadomo, czy to nie drapieżnik, który chce mieć obiad. Dlatego konie zawsze są przygotowane do szybkiego reagowania - kładą się na bardzo niewielką część doby, gdy czują się bezpieczne, ich budowa (układ ustaleniowy kończyn przednich, tylnich) pozwala na drzemanie w pozycji stojącej. Gdyby konie kładły się na ziemi, gdy boli je noga, weterynarze mieliby o wiele łatwiejsze zadanie, a koniom kontuzjowanym nie trzebaby bardzo starannie wydzielać kontrolowanego ruchu, by nogi nie przeciążyły. Ba, często pojawia się właśnie odwrotny problem - koń kontuzjowany na jedną nogę stoi większą część doby na trzech, odciążając chorą, w efekcie czego dociąża drugą nogę z pary - jak kontuzjowany jest jeden tył, drugi w wyniku przeciążenia np. zaczyna nam puchnąć. Temat rzeka - ale konie z pewnością nie kładą się, gdy boli je noga ;) Odnosząc to do historii - koń, który przed chwilą był goniony, został zraniony, czuje si ę zagrożony, ma podniesioną adrenalinę (taki atak dzieciaków nie różni się w pojęciu konia niczym od ataku drapieżnika) w życiu się nie położy - jeżeli tylko jest w stanie, nawet mocno kulejąc będzie próbował uciec, bo pozostanie oznacza dla niego śmierć.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 25 lutego 2013 o 9:37

avatar bierjozajka
2 2

Podziwiam, mi się nie chciało tak rozpisywać ;)

Odpowiedz
avatar konto usunięte
-3 5

Nie rozumiecie. Wiem, że konie nie kładą się na ziemi-rozumiem. Ale chodzi o to, że tak po prostu było. To jest koń, który potrafi robić wiele nie-końskich rzeczy. To je Frozen, tego nie ogarniesz ;) Niewazne, zostawmy temat ;)

Odpowiedz
avatar Visenna
6 6

Dobra bajka, ale z zachowań koni to trzeba się jeszcze poduczyć, żeby było wiarygodnie :) Ale spoko, jak byłam młodsza, to też marzyłam o tym jedynym rumaku, ktory będzie kochał tylko mnie. Ps jakie to są "najgorsze figury ujezdzeniowe"?

Odpowiedz
avatar Hobgobllin
6 6

wolta pewnie ;) bo nic innego nie przychodzi mi do głowy na koniku polskim ( bez obrazy). Wydaje mi się, że opowieść po części prawdziwa ( tj obóz-dzieciaki płoszące konia i tyle) A zapomniałaś napisać, że gdy leżał w krzaczorach i krawił, i gdy podchodziłaś obetrzeć mu zamarzające krople kwi, to tak paczał... smutno paczał paczałkami ;P

Odpowiedz
avatar KoparkaApokalipsy
0 2

Całe szczęście, że to fejk. Gdy jednak coś takiego naprawdę się zdarzy pamiętaj, że samo gadanie na pewno nic nie pomoże. Masz wtedy 2 opcje: sąd rodzinny dla dzieciaków za znęcanie się nad zwierzętami oraz sprawę cywilną o koszta leczenia. Weź konia do super-duper-hiper kliniki, gdzie za przetarcie mu rany wacikiem z wodą weterynarz policzy sobie 1000 zł i obciąż kosztami rodziców dzieci. Na małych s*synów tylko to działa, gadki umoralniające nie pomogą. Kogo rodzice przez naście lat nie wychowali, tego obcy człowiek nie wychowa w 15 minut.

Odpowiedz
avatar bierjozajka
2 4

To o "najgorszych" figurach ujezdzeniowych przegapiłam, przyznaje nie chciało mi się czytać dalej... Myślę, że chodziło o aport marchewki.

Odpowiedz
avatar Druu
0 4

Minusik za falszywa historie/przeklamania w niej. Kon przerazony w zyciu nie polozy sie na ziemi. Poczytaj tony specjalistycznych ksiazek, przebywaj z tymi zwierzetami wiecej niz godzina w tygodniu w szkolce jezdzieckiej, moze wtedy stworzysz prawdopodobna bajke.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
-5 7

Ludzie! Możecie sadzić, że to fejk. Druu-uwierz. Na pewno nie przebywam tam godziny. Skoro nie wierzycie, mam to gdzieś. Może i klacz się nie położyła, może tylko ucekła-wydawało mi się inaczej-nie wiem. Widząc coś takiego, byłam w szoku. Co miałam zrobić? Mam 16 lat! Najgorsze figury ujeżdżeniowe- piruety w galopie. Wg. mnie także ustępowanie od łydki. Właśnie o tym pisałam-wexmiecie mnie za wariatkę marzącą o ukochanym zwierzęciu a historię za fejk. Skoro nie potraficie w coś takiego uwierzyć, to po co wam ta stronka? Nie wiem, moze zostanę teraz zminusowana, może isę na główną nie dostanę. Chciałam się z wami podzielić potwornością niektórych ludzi-wy uczepiliście się tego, że napisałam, że klacz położyła się na ziemi. Pisałam w szoku-straszne rzeczy! Klacz uciekła, schowała się, zaczęła obwąchiwać nogę. Naprawdę znam się na koniach, nie jest to moje jedno ze 100 hobby. Pracuję w stajni, zajmuję się końmi, obserwuję je. Ale skoro nie wierzycie, to już wasza sprawa. Wg. mnie ważne, że ja wiem jak było.

Odpowiedz
avatar Druu
1 3

Naprawde znasz sie na koniach? Odwazne stwierdzenie jak na kogos, kto nie zna podstawowych instynktow tych zwierzat. Jeszcze odwazniejsze jak na kogos kto ma 16 lat. Mimo, ze mam wiekszy staz poznawania koni, niz Ty poznawania swiata, zdecydowanie nie powiedzialabym takich slow.

Odpowiedz
avatar karaluszek
1 1

"Dzieciaków jak nie było tak nie ma od tygodnia." "Pisałam w szoku-straszne rzeczy!" to w szoku czy po tygodniu?

Odpowiedz
avatar KoparkaApokalipsy
3 3

16 lat to zdecydowanie za mało, by znać się na czymkolwiek. Nie weźmiesz nikogo na litość, więc uznaj swoją porażkę bajarza. Skopiuj tę historię oraz swoje komentarze do notatnika i przeczytaj je sobie za 20 lat. Jeśli do tego czasu zmądrzejesz, będziesz się śmiać do rozpuku. Jeśli nie, to trudno.

Odpowiedz
avatar Visenna
2 2

Ustępowanie od łydki to podstawowe ćwiczenie ujeżdzeniowe, którego uczy się juz młodziaki ;) Piruet w galopie..będę litościwa i nie zapytam, jakich używasz pomocy by to wykonać ową figurę na Koniku Polskim. Kochana, hamuj swoje zapędy, bo posiadanie marzeń niczym złym nie jest, ale konfabulowanie na ich temat to już tragedia :)

Odpowiedz
avatar Hobgobllin
5 5

No to położył się czy nie położył? bo gdy X osób pisze, że to nie możliwe, to stwierdzasz, że jednak dobrze nie było widać. Nadal nie rozumiej dlaczego najgorsze, chyba najtrudniejsze... Zresztą słabo mi się chce wierzyć, że konik polski, który jest w stanie wykonać elementy klasy CC jest użytkowany do nauki jazdy dla dzieci ( obstawiam lonże) piaff czy pasaż też zrobi? "Nie wiem, moze zostanę teraz zminusowana, może isę na główną nie dostanę" dostanie się na główną było motywacją do podkolorowania opowieści?

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 25 lutego 2013 o 16:44

avatar konto usunięte
-3 3

Nie, nie było. I tego własnie nie rozumiecie- to jest w niej niezwykłe, że potrafi. Wiecie co myslę? Że to wy jesteście tutaj piekielni.

Odpowiedz
avatar KoparkaApokalipsy
4 4

Bo może to nie konik polski, tylko dog angielski. Założę się, że nie było dokładnie widać, poza tym byłaś w szoku, no i ukochane zwierzątko. Niech będzie i hipopotamem, ale gra na akordeonie w galopie i kładzie się w stresie. Ty to wiesz i nikt Ci nie musi wierzyć.

Odpowiedz
avatar Hobgobllin
5 5

Dlaczego komentujący są piekielni? Bo zostały wyłapane pewne nieścisłości, do których nie potrafisz się odnieść? Powinnaś się obrazić i iść opowiedzieć swoją opowieść na galopuje.pl z dopiskiem, że podli i źli ludzie są tutaj. I co jest niezwykłe, że potrafi położyć się w krzaczorach czy że hipotetycznie zrobić piruet? Jeśli to drugie to nie jest niezwykłe, ktoś musiał konia tego nauczyć.

Odpowiedz
avatar Lavender6
-5 5

Nie wiem, co Was tak dziwi w tej historii. Zazwyczaj jest tak, że kuce ras prymitywnych (koniki polskie, hucułki) dla początkujących są złośliwymi bydlętami, ale jeżeli już się uda przełamać ich opór, okazują się naprawdę świetnymi, pojętnymi rumakami. Sama jeżdżę często na hucułku, który najczęściej chodzi pod dziećmi (bo nieduży i mu tak nie odwala jak reszcie koni), ale jak już się mu strzeliło tych parę bacików i wysiedziało pełne oburzenia wierzgnięcia, to nagle okazuje się, że umie robić lotną zmianę nogi, zbiera się, na luzie przejeżdża program ujeżdżeniowy L-1, cud miód orzeszki. Pewnie umie więcej, ale ja nie umiem więcej :) Tak więc nie dziwi mnie podobna sytuacja u konika polskiego.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 25 lutego 2013 o 18:27

avatar Hobgobllin
4 4

serio? chwalisz się publicznie że "strzelasz baty" i koń robi lotną zmianę nogi? Muszę wypróbować, bo okazało się że źle to robię...

Odpowiedz
avatar KoparkaApokalipsy
5 5

Jakbyś zapodała elektrowstrząsy to możliwe, że nauczyłby się pisać.

Odpowiedz
avatar Bryanka
-1 3

"Puknięcie" batem nie oznacza od razu spuszczenia łomotu. Lavender prawidłowo zaakcentowała przestawienie pomocy potrzebne do zrobienia lotnej, koń się zbuntował, zdarza się. To lepsze niż obijanie konia nogami - przez to można tylko spowodować brak wrażliwości na sygnał. Umiejętne korzystanie z bata, lub ostróg nie powoduje u konia żadnego bólu. Hobgoblin, widocznie rzeczywiście źle to robisz skoro nie rozumiesz do czego służy palcat lub np. ostrogi :]

Odpowiedz
avatar KoparkaApokalipsy
1 1

Lavender, Bryanka: rozumiem, że skoro bat/palcat nie straszy ani nie sprawia bólu, to jest dla konia jedynie sygnałem, a nie czynnikiem motywującym. Jak w takim razie motywujecie konia? Lavender: co sprawiło, że Twój koń zaczął wyczyniać te cuda? Co było tym magicznym czynnikiem gwarantującym, skoro nie straszenie/uderzenie go batem?

Odpowiedz
avatar bonsai
1 1

Bryanka też jeździłam na takim koniu - bez bata nie da rady ;). To był mój najukochańszy koń, z którym regularnie się kłóciliśmy ["nienienienieNIE... Cholero, nie kładź się na mnie przy czyszczeniu!" i wszyscy w stadninie wiedzieli, że zaczynam się szykować do jazdy ;)], ale za którego pokroić bym się dała. Uczyłam się na tym małym knypku jeździć i przez pierwszy rok palcata odłożyć nie mogłam... Nie ważne, że był rzadko używany [jak już to uderzałam sobie lekko w nogę, tak żeby tylko klaśnięcie było słychać]. Musiał być bo inaczej, normalnie fajnie chodzący koń, był nie do ruszenia. Stał jak wmurowany i koniec.

Odpowiedz
avatar Bryanka
2 2

Koparko, nie wiem jak inni trenują, ale ja w pracy z końmi stosuję tzw. fazy oraz "pozytywne wzmocnienie". O co chodzi? Fazy są to sygnały od najsłabszego do najmocniejszego, czyli zaczynam od np. głosu, skrętu ciała z sygnałem od łydki, a jeżeli nie ma reakcji kończę na dotknięciu ostrogą, bądź palcatem. Po prawidłowej reakcji od razu daję wierzchowcowi sygnał do "stój" i pochwałę poprzez poklepanie/pogłaskanie i chwilę spokoju - to jest tzw. pozytywne wzmocnienie, czyli koń zaczyna po jakimś czasie kojarzyć "acha, zrobiłem dobrze, dostałem pochwałę i chwilę spokoju". Jeśli koń na treningu da mi coś extra, powyżej normy to od razu kończę trening, nawet jeśli był krótki. Konie bardzo szybko zaczynają to kojarzyć i chętniej wykonują polecenia wtedy. Tego też z narzeczonym uczymy innych - jak ważne jest stopniowanie sygnałów i przerwy w odpowiednich momentach. Oczywiście w nieodpowiednich rękach bat i ostrogi mogą sprawić ból to wiadomo. Według mnie osoby z niestabilnym dosiadem i ręką nie powinny w ogóle korzystać z tych pomocy.

Odpowiedz
avatar KoparkaApokalipsy
1 1

Bryanka - dzięki, właśnie o to mi chodziło. Mam tylko nadzieję, że Lavender robi to, co Ty, chociaż z jej wypowiedzi wynika, że dopiero strach przed batem był dla konia wystarczającą motywacją.

Odpowiedz
avatar Bryanka
0 0

Zasada jest taka, ze koń w ogóle nie powinien bać się bata, ani ostróg. Ma je respektować, ale nie uciekać od nich. Jedna z pierwszych rzeczy, którą robimy jak układamy młodego konia to odczulanie na bat, czyli pokazujemy mu go i "macamy" tym batem po grzbiecie, pod brzuchem, po głowie i nogach. Tak samo z ostrogami, jeśli koń nie miał z nimi wcześniej kontaktu to delikatnie go nimi dotykam podczas jazdy, jest to takie pokazanie "patrz co mam, nie bój się tego". Jeśli wierzchowiec boi się tych pomocy, ucieka od nich tzn. że ktoś we wcześniejszym treningu popełnił dosyć poważny "błąd w sztuce".

Odpowiedz
avatar Bryanka
1 1

A mnie dziwi jedna rzecz - ferie w stajni i brak opiekunów? Dzieci latające samopas po padokach? Jasssssne....Jacy rodzice się na to godzą? Który właściciel stajni na coś takiego pozwoli?

Odpowiedz
avatar aniapa
3 3

Nida, nie oburzaj się. Właśnie przechodzisz swój jeździecki chrzest. Swoiste sprowadzenie na ziemię, które każdy jeździec w swoim życiu przechodzi, nie raz zresztą. Z czasem uczy się pokory do swojej wiedzy, do tych zwierząt, do tego sportu. Ja też przeszłam taki chrzest. Też dotyczył ukochanego zwierzęcia. I niniejszym dziękuję za ten chrzest bodajże Zairce z forum qnwortal - to było lata temu, byłam głupia, myślałam, że udało mi się pomóc zwierzakowi - a gdy uświadamiano mnie, że zwierzakowi aż tak źle, jak ja to swoimi wyobrażeniami widziałam, nie było, a do tego zły przykład z góry brałam jeżdżąc na tym koniu od razu - zapierałam się, jak Ty, obrażałam na cały świat. Minęło sporo wody, sporo doświadczeń, na sporo mądrzejszych od siebie ludzi trafić musiałam. I patrzę inaczej w tej chwili. Polecam głęboki oddech. Polecam forum re-volta - może bez wypowiadania się, bo będzie nowy wstrząs, taki jak tutaj. Polecam literaturę jeździecką i zdobywanie wiedzy. Jeździectwo jest sportem, o którym nie można powiedzieć, że się go nauczyło - uczy się go całe życie.

Odpowiedz
avatar Hobgobllin
4 4

" strzeliło tych parę bacików" a umiejętne używanie pomocy to dwie zupełnie inne rzeczy. Pomijam fakt, że moje ostatnie zdanie było hmm ironią ? Nie wiem, na jakiej podstawie wnioskujesz, że źle coś robię. Btw. konie, które na których jeżdzę zmieniają nogę bez konieczności strzelenia tych paru bacików, więc chyba dobrze jednak :( I do komentarza " aniapa" który jest wyżej: AMEN :)

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 25 lutego 2013 o 21:33

avatar Bryanka
1 1

Moje ostatnie zdanie też w gruncie rzeczy było lekką ironią, ale jeśli Cię uraziłam to przepraszam (bez ironii oczywiście). Mój komentarz na temat pomocy napisałam z punktu widzenia osoby układającej konie. Niektóre od razu wykonują dane ćwiczenie na lekki sygnał, a niektóre buntują się i wtedy korzystam z pomocy, gdyż taki bunt trzeba w pewnych momentach przełamać. (W gruncie rzeczy nie lubię wypowiadać się w necie na te tematy z użyciem słów "przełamanie", "bat", "ostrogi". Nie mówię, że Ty, ale zdarza się, że niektórzy bardzo nerwowo na te słowa reagują :P)

Odpowiedz
avatar Frozen
-2 2

aniapa ma rację;) Jeździectwa nie da się "wkuć". To jest pasja na całe życie. Oraz na całe życie nauka ;)

Odpowiedz

Zmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 26 lutego 2013 o 20:04

avatar KoparkaApokalipsy
2 2

Nie zapomnij napisać, że jesteś matką Nidy, która popełniła samobójstwo przez komentarze na piekielnych.

Odpowiedz
avatar Frozen
-1 1

Taaa...jasne ;) A urodziłam w wieku lat 13.

Odpowiedz
avatar mrkjad
1 3

OMG! TEN KOŃ KOMENTUJE!

Odpowiedz
avatar KoparkaApokalipsy
3 3

Zdolniacha, nie? Kładzie się w stresie, robi salta w galopie, aportuje marchewkę, pisze na Piekielnych i pewnie jeszcze od czasu do czasu lubi sobie coś zaimprowizować na saksofonie.

Odpowiedz
avatar Frozen
-2 2

Pewnie, jestem koniem. Już nie można się zainspirować imieniem?

Odpowiedz
avatar Lavender6
-2 4

O, mam hejt za bicie konia, jakie to było nieoczekiwane. Ale sprostuję- chodziło mi o to, że mimo wszystko w czasie jazdy bat najczęściej chodź raz się przydaje, już wszystko jedno po jakim rodzaju nieposłuszeństwa, a wtedy koń ma ustaloną taktykę- strzela baranka. Wtedy najczęściej przestraszony początkujący jeździec przechodzi do stępa i ze strachu już nie próbuje galopować czy o co tam chodziło, czyli koń wygrywa i już do końca jazdy robi, co chce. Jeżeli ukarze się go jeszcze raz, znowu wierzga, i dopiero po jakichś 4 próbach ostatecznie uznaje, że trudno, ten jeździec nie da się zrzucić ani zastraszyć, ostatecznie można uznać jego dominację. Przyznaję, kusiło mnie czasem, żeby załatwić to już na początku lekcji i mieć potem spokój zamiast tej niepewności w wykonywaniu poleceń "Azaliż okaże się godna?", ale wiem, że wtedy z kolei obraziłby się za niesłuszne bęcki (tak, konie nie są głupie i potrafią odróżnić zasłużone lanie od niezasłużonego), i też byłby potem nie do życia. Jak widać, nie chodziło mi o to, że biję konia tak ot, na rozgrzewkę, ani nie próbuję go w ten sposób niczego nauczyć. Polecam na przyszłość nie przyjmować od razu najgorszej wersji :) Co do pytania o motywację- nie wiem, mam silne wrażenie, że po prostu z szacunku do jeźdźca, jakieś takie wtedy sprawia wrażenie. W ogóle śmieszny mi się wydaje pomysł o zastraszaniu czy niesłusznym karaniu, czy w ogóle strachu u takiego... starego wyjadacza, jak ten hucuł. Naprawdę, to nie o niego trzeba się martwić tylko o jeźdźców, którzy w jakiś sposób mu się narażą.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 26 lutego 2013 o 15:53

avatar KoparkaApokalipsy
1 1

Po co jeździsz konno, skoro tak nie lubisz tych stworzeń? Kij ze stosowanymi metodami, ale przez Twoją wypowiedź przemawia jakaś rasistowska pogarda, jakby bycie człowiekiem zdolnym do ukręcenia bata sprawiającego większemu od niego zwierzęciu ból było dla Ciebie satysfakcją; jakbyś jeździła konno tylko po to, by poczuć się lepszą od tego zwierzęcia. Aż tak jesteś zakompleksiona, że w każdej istocie, z którą wchodzisz w relacje doszukujesz się wad, by sobie podbić ego? Spróbuj na przyszłość męczyć żaby. Są jeszcze głupsze i jeszcze bardziej bezbronne od koni.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 26 lutego 2013 o 18:30

avatar Lavender6
-3 3

Cóż, przykro mi, że nie kocham koni całym sercem i duszą. Koń ma zaspokojone swoje potrzeby życiowe, częściowo z moich pieniędzy, a w zamian za to wykonuje to, do czego akurat go potrzebuję, tak jak to się dzieje od setek lat. Jeżeli ma na to ochotę- to świetnie, jeśli nie- trudno. Żywię do niego szacunek jak do wszystkiego, co żywe. Dla Twojej informacji- nigdy w życiu nie skrzywdziłam żadnej żywej istoty oprócz komarów i rybików, oraz tych zwierząt, które zjadam, ale to już z powodu faktu, że moja rodzina ubzdurała sobie, iż wegetarianizm spowodował moją skoliozę (nie pytaj, jak to możliwe, ja też nie wiem ). Nie sprawia mi to też żadnej przyjemności, raczej cholernie się boję. To znaczy bałam, bo od kiedy zaczął mnie rozpoznawać (rzadko jeżdżę, więc trochę to trwało), nie trzeba już stosować takich środków. Mało tego- teraz jestem jedną z niewielu osób, które lubi i którym ufa, co pokazuje np. pozwalając mi się złapać na pastwisku (a w każdym razie udając, że dał się złapać na fortel z marchewkami i uwiązem w kieszeni ;) ), albo pozwalając na samotne wypady w teren (kiedy wyjeżdżałam pierwszy raz, nawet nie wiedziałam, że nigdy nie chodzi sam w tereny, ale mimo to nie poniósł). Chyba nie zaufałby mi, gdyby wiedział, że w głębi duszy jestem psychopatyczną sadystką :) PS: wyobraź sobie, że unosisz się w miękkim, fioletowym świetle. Spojrzyj wgłąb siebie. Czy przypadkiem właśnie nie dopadła Cię projekcja? Wredna jest, to trzeba przyznać, przez nią można się ośmieszyć w dyskusji.

Odpowiedz
avatar Frozen
-3 3

KoparkoApokalipsy-czego ty właściwie chcesz? Przecież nie każdy musi być wielbicielem koni ;) Przez wypowiedzi Lavender nie przemawia "rasistowska pogarda". Wg. mnie, podchodzi do jazdy z respektem, poczuciem humoru itp. Koń głupi nie jest. Jeśli samodzielnie pojechał z nią w teren, to chyba się jej nie bał ;) Albo ja się mylę :p

Odpowiedz
avatar Lavender6
1 1

Nie, kurnać, skrywaną od dawna i niszczącą mój dobry charakter urazę, ponieważ w dzieciństwie ugryzła mnie osa i odtąd nienawidzę wszystkich żywych stworzeń -.- . Przejrzałaś mnie.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 3 razy. Ostatnia modyfikacja: 27 lutego 2013 o 15:33

Udostępnij