Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Zdarzają się czasem na Piekielnych wyrzekania, jak to pracodawcy szukają chętnych do…

Zdarzają się czasem na Piekielnych wyrzekania, jak to pracodawcy szukają chętnych do pracy i, biedacy, nikogo odpowiedniego znaleźć nie mogą – a to ktoś kłamie w CV, a to przyjdzie pijany, a to nie przyjdzie w ogóle i koniec końców mało kto zostaje... I gdzie to bezrobocie, panie?
No cóż, może czasem ma się pecha, a może czasem problem małej ilości nadających się kandydatów tkwi w samym procesie rekrutacyjnym?

Ostatnio miałam wgląd (choć niestety nie moc decyzyjną) w proces rekrutacyjny naszej małej firemki. Zależało nam (ponoć) na tym, żeby jak najszybciej znaleźć pracownika, jako że w takiej małej firemce jak nasza, brak choćby jednych rąk do pracy oznacza, że reszta musi pracować na półtora etatu. Ogłoszenia żeśmy rozesłali, cv w sumie stosunkowo mało dostaliśmy – ok. 20. Ucieszyłam się, że akurat będzie można zaprosić wszystkich na rozmowę, jako że ja w ocenianie po CV nie wierzę i nie znoszę wszelkich technik, jak wyłonić idealnego kandydata po samym CV. Niestety grono decyzyjne miało inne zdanie i z lubością wzięło się do odrzucania ludzi po życiorysie.

A więc najpierw odrzućmy wszystkich bez doświadczenia. To nic, że w naszej pracy jeden, dwa dni wystarczą, żeby się nauczyć tego, co podstawowe (i w pełni wystarczające do poprawnej, choć trochę powolnej pracy), a reszta to kwestia praktyki i po miesiącu pracownik pracuje niemal tak dobrze jak inny z wieloletnim doświadczeniem. No ale śpieszy nam się przecież, to szkoda nawet tych dwu dni na nauczenie podstaw, prawda? A więc ¾ CV poszło do kosza.

Zostało kilka. Z tego odrzucimy tych, którzy byli wcześniej na stanowiskach kierowniczych - na pewno nie będą się nadawać do pracy na niskim szczeblu i będą konfliktowi (czytaj: obecny kierownik boi się, żeby go ktoś nie wygryzł przypadkiem), więc odrzucamy.

Odrzucamy też ludzi z małymi dziećmi, bo przecież będą co chwilę się zwalniać. Nieważne, że może mają z kim zostawić dzieci, skoro szukają pracy.

Oraz ludzi, którzy zbyt często zmieniali wcześniej pracę (zbyt często = dwa razy pracowali gdzieś po trzy miesiące). Nieważne, że może mieli jakieś powody albo po prostu pecha do prac. Po co pogadać i dowiedzieć się, z kim się ma do czynienia.

Koniec końców zostało aż trzech „idealnych kandydatów”. Grono decyzyjne dumne z siebie, że znalazło sobie pracownika. Nie wzięło pod uwagę, że idealni kandydaci są, no cóż, idealni. Tzn. niejedną ofertę mają na oku i niejednego pracodawcę. A warunki u nas niestety nie są powalające (najgorsze też nie, ale raczej ze wskazaniem na gorsze niż lepsze). I jak było?

Osoba pierwsza dostała lepszą pracę. Osoba druga popracowała jeden dzień i stwierdziła, że warunki pracy jej nie odpowiadają. Osoba trzecia popracowała dwa dni, ale okazało się, że musi co chwilę sobie brać wolne, mimo iż nie ma małych dzieci (jak się okazało, miała własną firemkę, która miała zupełnie nie kolidować z naszą pracą, a szefostwo się ucieszyło, że ZUSów nie trzeba będzie płacić).

Po tych trzech osobach myślałam, że grono decyzyjne pójdzie po rozum do głowy i weźmie, którąś ze zdesperowanych osób po średniej szkole, dla których to byłaby pierwsza praca i które (jak wskazywały na to maile) z pocałowaniem ręki wzięłyby jakąkolwiek robotę. Ale nie. Bo MUSI być osoba z doświadczeniem. Noż kur...

Koniec końców wzięto osobę, która miała doświadczenie w pokrewnej dziedzinie. W praktyce musieliśmy ją nauczyć wszystkiego tak samo, jak osobę bez żadnego doświadczenia, a minus jest taki, że ma również inne oferty pracy na uwadze i nie jest pewne, czy nie zrezygnuje w najbliższej przyszłości. Eh.

rekrutacja

by szafa
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar slawcio99
3 5

Ja bym to tych przygodach poprosił szefa by mi raz dał wolną rękę w przeprowadzeniu rekrutacji jak i przeszkoleniu pracownika, bo jak widać szefie, chyba pana taktyka się nie sprawdziła. Co do przeprowadzenia to wygląda na to, że można było podkoloryzować CV i by przeszło, skoro szefowie tak na "pi razy oko" przecedzili CV. PS: Jaki rodzaj prac to był, że wystarczy 1-2 nie podstawowe przeszkolenie, a szef wymaga "kosmicznych" wymagań niewspółmiernych to tego co pracownik ma robić.

Odpowiedz
avatar mg1987
7 9

I wytknąć szefowi pomyłkę? Grono bezrobotnych zamiast pomniejszyć mogłoby się zwiększyć.

Odpowiedz
avatar Tytanowy_Janusz
19 25

Twoi szefowie i tak sa lagodni, skoro nie szukaja dyspozycyjnego 7 dni w tygodniu studenta, max. 20 lat, z min. 10-cio letnim doswiadczeniem w branzy, z prawem jazdy kat. B i wlasnym samochodem, w pelni sprawnego, z orzeczeniem. Ja osobiscie nie dziwie sie, ze sytuacja na rynku pracy tak wyglada. Skoro z jednej strony mamy bezrobotnych bez krzty checi i zaangazowania w szukanie pracy, a z drugiej pracodawcow, ktorzy sami strzelaja sobie po nogach prowadzac takie rekrutacje z, za przeproszeniem, d**y. Panie premierze, jak zyc...?

Odpowiedz
avatar nur4o
2 2

Premier odpowiedział by, że krótko.

Odpowiedz
avatar paula3mi
20 20

W którym miejscu w CV wpisuje się liczbę dzieci?

Odpowiedz
avatar MyCha
4 6

Zapewne 'rozpoznawali' to po wieku danego delikwenta :-D. Chyba ale innej opcji nie widzę.

Odpowiedz
avatar Lavinia
10 10

W tym samym, w którym wagę, wzrost i wymiary. Zaraz obok imion i wieku rzeczonych dzieci. (Poważnie. Facet chyba tylko numeru buta nie podał.) Ewentualnie obok numeru PESEL i NIP (Tak, to też widziałam.)

Odpowiedz
avatar bazienka
-1 1

a potem komornik i 'jakie kredyty, ja nic nie brałem' ;)

Odpowiedz
avatar Alenthar
14 14

Znowu powraca kwestia wymaganego doświadczenia w zawodzie... Z jednej strony rozumiem, że pracodawca nie chce tracić czasu na wyszkolenie pracownika, ale gdzie taki potencjalny pracownik ma nabrać doświadczenia jak nigdzie nie chcą go przyjąć do pracy, właśnie z powodu braku doświadczenia? Błędne koło normalnie. Napiszecie bezpłatne staże. Ok, ale nie wszędzie chcą przyjąć na taki staż, a w wielu przypadkach nie możliwości dostania się na taki staż bo nie ma gdzie, zwłaszcza w mniejszych miejscowościach.

Odpowiedz
avatar MojaMalaAmi
-3 13

.... ,,,,, masz, może kiedyś ci sie przyda.

Odpowiedz
avatar bazienka
4 6

albo zwyczajnie człowieka nie stać na brak dochodu przez 3-6 miesięcy? a potem pracy nie dostanie, bo zostanie zastąpiony kolejnym darmowym?

Odpowiedz
avatar delmet
-1 1

Obawiam się, że pójście na bezpłatny staż to w dzisiejszych czasach najlepsze rozwiązanie jak się nie ma doświadczenia (tudzież pleców, układów i koneksji) Pewnie - to jest patologia, psucie rynku, przyzwyczajanie pracodawców do darmowej siły roboczej, niewolnictwo XXI wieku, w wielu przypadkach nawet niezgodne z prawem (prawo dopuszcza tylko 3 miesiące darmowej pracy na zasadzie praktyki absolwenckiej). Jednak czy jest inne wyjście? Oczywiście można unieść się honorem i powiedzieć, że za darmo się robić nie będzie. Jednak honoru do garnka się nie włoży, tak więc trzeba się z tym pogodzić, że w dzisiejszych czasach najpierw trzeba być niewolnikiem dopiero potem można liczyć na normalną pracę i umowę. Pytanie jednak gdzie jest granica czasowa dawania się dymać za darmo. Jak dla mnie to te 3-6 miesięcy to max. Jak po tym czasie firma nie chce płacić to trzeba kończyć ten kabaret. Znam wprawdzie ludzi co to i rok za darmo pracują (albo prawie za darmo), firmy mamią ich umową w najbliższej przyszłości a oni to łykają jak pelikany, starają się i liżą dupska swoim przełożonym. To już jednak jest drobna przesada przez rok pracować na jakiegoś buraka, będąc w tym czasie na utrzymaniu rodziców i być gorzej traktowany niż jakiś ulotkarz. Tak więc na takie coś nigdy się nie zgadzajcie. 3-6 miesięcy darmowej pracy i potem szukanie normalnego, płatnego zajęcia a jak nie wyjdzie to ewakuacja z tego kraju.

Odpowiedz
avatar ziaja
-2 8

"dwóch dni", a nie "dwu dni"

Odpowiedz
avatar zeebee
5 5

Prawie każda firma ma swoją specyfikę pracy. Jak to nie jest sieciówka to trzeba się nauczyć nowych rzeczy.

Odpowiedz
avatar Damein
7 13

ciesze się ze ktoś napisał jak to wygląda z "drugiej" strony...wiele osób narzeka na brak chęci pracowników...tylko czy nie jest tak że wielu chętnych nawet nie było na rozmowie? w ciągu ostatnich kilku lat wysłałem(i zaniosłem) setki może nawet tysiące CV oddzwonili do mnie jeśli się nie mylę 4 razy...nie mam żadnego feleru(nie byłem karany ani nic)normalna osoba po szkole, która studiuje...wiecie co...najlepsze jest to, że Ci co kłamali w CV dostawali pracę mimo iż w trakcie okazywało się ze nic nie potrafią...ale wtedy to ich przecież nie zwolnią a tych co by chcieli pracować nawet na rozmowę nie wzięli...inna sprawa że w małych miastach teraz jak się nie ma znajomości to nawet an przysłowiowy zmywak lub do kopania dołów się nie dostanie pracy...tak jest w moim mieście...:(

Odpowiedz
avatar Palring
-3 13

Przypomniała mi się rozmowa, którą przeprowadziłem kilka lat temu z właścicielem niewielkiego sklepu z komputerami, brzmiało ono: "ile komputerów już złożyłeś". Dla tych, co nie wiedzą, wyjaśnię. Komputer można poskładać jak klocki lego. Elementy do siebie pasują, komputer odpala, uruchamia się i teoretycznie wszystko jest w porządku. Można także poświęcić wiele godzin na dopasowywanie parametrów, konfigurację sprzętu i odpowiedni montaż. Zatem ilość nijak ma się o jakości. Sam zrezygnowałem z takiej oferty. Kilka lat później pracowałem wydziale informatyki dużej firmy. Tam nie pytali, czy umiem złożyć komputer (chociaż takie rzeczy też czasami się robiło). Zmieniłem pracę, bo dostałem lepszą propozycję. Tak zwani pracodawcy nie mają najczęściej pojęcia o rekrutacji. Naczytali się bzdur i wydaje im się, że znają życie. Rzeczywistość wygląda zupełnie inaczej niż im się wydaje.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 25 lutego 2013 o 9:01

avatar mailme3
11 13

Widzisz, sprawa jest taka, że informatyk (a dokładnie kto? administrator sieci, specjalista od firmware, whatever) w dużej firmie nie zawsze musi znać się na składaniu komputerów, musi znać się na tym co ma w zakresie obowiązków (czyli przeważnie zarządzanie siecią firmową, kontrolowanie dostępu do informacji przez pracowników, e-poczta etc.) Natomiast do takiego sklepu przychodzą ludzie PO KOMPUTER, więc złożenie składaka również wchodzi w zakres obowiązków sprzedawcy (także tunning). Ilość o tyle ma się do jakości, że przy setnym komputerze kabelki do płyty podłączasz niemal automatycznie, nie zastanawiasz się jak podłączyć USB i te cholerne diody, nie szukasz kabli, SATA, jeżeli dysk jest na SATAIII i bez większych przebojów załaczasz chłodzenie na procek, co dla laików może być dość trudne, dy zaczeby wyginają płytę tak, że grozi pęknięciem. Osoba, która składa setnego kompa, w większości zna podstawki i sockety, dlatego może od razu doradzić jaką płytę dać pod konkretnego proca. Osoba, która ma doświadczenie w składaniu PC-tów o wiele szybciej i lepiej doradzi laikow, co ma wybrać. Nie rozumiem, o co te żale.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 25 lutego 2013 o 9:53

avatar br13
-1 3

Nie wiem czasem czego ludzie sie spodziewaja po pracodawcach. Pracodawca tez przeciez czlowiek, moze byc takim samym idiota jak kazdy inny :) Ja niestety nie moge opisac doswiadczen z takich felernych procesow, bo mi ich akurat brakuje. Trafilem na fajna firme, wiec wiem tylko jak dobra rekrutacja wyglada. Mozna sie dziwic, ale naprawde nie jest tak prosto znalezc dobrego pracownika. Nie tylko takiego, ktory spelnia wymagania (a ukladamy je sami, na podstawie naszych doswiadczen, potrzeb), ale takze takiego, ktory bedzie po prostu chcial i lubil pracowac u nas oraz przede wszystkim bedzie uczciwy. Kombinatorstwo to jednak cecha szczegolna wielu osob, a potrzeba jest takich, ktorym nie trzeba na rece patrzec. Tak jak i dobrego pracownika, tak dobrego pracodawcy tez nie jest latwo znalezc. A wszystkie osoby zainteresowane i/lub doswiadczone w testowaniu oprogramowania zapraszamy, prawie zawsze kogos potrzeba. Jest naprawde wielka roznica, i wodac ja golym okiem, czy ktos chce sie rozwijac, pracowac, jest czlowiekiem pelnym pozytywnych emocji, a kims kto przyszedl na rozmowe za kare, chce odbebnic swoje 8h, wyjsc i zapomniec, a potem narzekac ze zycie szare, ze on pokrzywdzony i ze mimo jego wielkich staran nic sie nie udaje. Czasem z bolem trzeba zatrudnic kilku tych drugich, bo ci pierwsi juz maja fajna prace albo przyszlo ich za malo. Anyway, goraco zycze ciekawszych rekrutacji, mozliwosci wykazania sie i zatrudnienia po swojej mysli.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 25 lutego 2013 o 12:42

avatar obserwator
-2 2

Zapomniano dodać o często występujących szablonowych pytaniach i odpowiedziach oraz rekruterach kompletnie nie umiejących dopasować do nich wypowiedzi kandydata. <strike>Anyway</strike> Tak czy owak, wszystkim zmagającym się z rekrutacją, szczególnie tym, co uwielbiają wtrącać angielskie słówka dla szpanu, dedykuję odcinek serialu 'Allo 'Allo pt. "Good staff are hard to find".

Odpowiedz
avatar KleoKot
7 7

Akurat. Mało to jest osób, które mało robią i po np. roku ich wyrzucają (czy też nie przedłużają umowy)? A co do świeżynek - znasz kogoś, kto nigdy nie pracował po raz pierwszy? I co, rozumiem, że wszyscy oni byli zaskoczeni tym, że w ogóle musieli coś robić? Jeśli się nie zaryzykuje zatrudnienia świeżaka, można dużo stracić - skąd wiadomo, że nie będzie naprawdę wartościowym pracownikiem, skoro nikt mu jeszcze nie dał szansy na wykazanie się?

Odpowiedz
avatar egow
-1 1

No właśnie widziałem osoby, które przychodziły do pracy i były zdziwione tak prostymi rzeczami jak konieczność słuchania przełożonego, nie spóźnianie się, przychodzenie codziennie ("musiałem zrobić xx, no co") czy brak prawa do przerwy w dowolnym momencie. A jak ktoś się opierdziela, to zwykle wylatuje szybciej niż po roku.

Odpowiedz
avatar mariolka
0 0

Pamiętam, jak w mojej firmie szukano osób z ponad 10-letnim doświadczeniej w specyficznej branży, z tym, żeby płacić im mniej, niż jest powszechnie przyjęto. A szef jeszcze wypomina, że mało CV mu dają (no bo branża specyficzna), bo ten Internet niby taki duuuuży, podczas gdy z całej paki CV wybiera ledwo trzy. Albo też gdy się zaprasza osób na rozmowę, aby po prostu skopiować ich książeczkę pracy i na podstawie kopii podrobić sobie wpis z rzekomo własnej książeczce. Ale mimo wszystko jestem bardzo wdzięczna, że mnie tam zatrudnili, bo jak dla pracownika bez doświadczenia miałam warunki bardzo dobre.

Odpowiedz
avatar alatorde
-1 1

Okej, przy 20 CV można się pobawić. Ja dostałem 450 w ciągu tygodnia. Na stanowisko analityka: "Filozof po konkursach literackich" "Eksela umiem troche" "Nie mam zielonego pojęcia co tu robię" Przepraszam, ale bez selekcji na początku czasem się nie da, więc jeśli ktoś pisze, że jest bardzo skrupulatny a nie potrafi poprawić swojego CV (wystarczyłoby RAZ je przeczytać) to trochę szkoda mi czasu na spotkanie z taką osobą. Przy czym hejterzy - od razu uprzedzam, mówię o skrajnych przypadkach, kiedy ktoś pisze takie pierdoły, że się nóż w kieszeni otwiera. A takich CV jest przerażająco dużo niestety...

Odpowiedz
Udostępnij