Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

W odniesieniu do historii walentynkowych dorzucam i swoją. Wydarzenia miały miejsce, kiedy…

W odniesieniu do historii walentynkowych dorzucam i swoją.

Wydarzenia miały miejsce, kiedy byłam w podstawówce, czyli n lat temu.
Od zawsze byłam cicha, nieśmiała i miałam lekką nadwagę. Miałam w klasie kilka przyjaciółek. Niestety, w mojej klasie było też paru świrów, którzy nie dawali mi żyć.
Było tego dużo. Rozsmarowywanie g*wna w toalecie na włosach, rzucanie we włosy gumy do żucia, przypalanie kurtki w szatni papierosami, bicie, wyrzucanie zawartości plecaka do kosza lub za okno, plucie do kaptura, czekanie, aż wyjdę ze szkoły, żeby mnie skopać, zimą nawrzucać śniegu za kołnierz, jesienią, żeby wywalić książki i zeszyty do kałuży. Jeden z prześladowców kopał mnie w brzuch,a kiedy upadałam, popychał mnie w stronę swojego krocza, mówiąc "liż" (kilkakrotnie powtarzał klasę, był starszy ode mnie, co istotne). Skarżyłam się wychowawczyni, rodzicom...
Reakcja wychowawczyni: "przesadzasz, oni się tylko tak bawią, na pewno nie chcą ci nic zrobić, to końskie zaloty".
Reakcja rodziców: "a co ty za darmo chleb jesz, broń się, przywal mu i tyle" (tak, starszemu parę lat kolesiowi).
Doszło do tego, że do domu odprowadzały mnie koleżanki, bo sama bałam się iść.
Nadeszły walentynki. "Listonosze" roznoszą kartki po klasach. Smutnieję z minuty na minutę, do mnie chyba nie ma nic...W końcu dostaję kartkę. Jedną.
Z napisem w środku:
"Śmierdzisz grubasie zabij się".
Oczywiście, dumni nadawcy kartki się nie znaleźli...ale widziałam po uśmieszkach, kto to wymyślił.
W końcu byłam tak wycofana, że przestałam się udzielać na lekcjach, budziłam się w nocy z krzykiem...

Minęło parę lat. Byłam na pierwszym roku studiów. Szłam spokojnie z zajęć, kiedy zobaczyłam przed sobą...swojego prześladowcę z podstawówki. Niewiele się zmienił. Podszedł do mnie, kpiąco mówiąc "aśkaaaaa, poliżesz mi?". Na moment strach mnie sparaliżował, stanęły mi przed oczami te wszystkie sytuacje, kiedy nie dawał mi żyć. A potem zareagowałam instynktownie.
Walnęłam mu w jądra z kolana, a potem z pięści w nos. Zwinął się w kłębek,a ja uciekłam...
Potem, jak widział mnie gdziekolwiek, przechodził na drugą stronę ulicy.

szkoła podstawowa

by konto usunięte
Dodaj nowy komentarz
avatar Naa
15 19

Gdyby nie inne zakończenie, dałabym głowę, że to kolejny produkt Malinowej.

Odpowiedz
avatar bloodcarver
8 22

Piekielni to najbardziej rodzice. "Prawa Dziecka" tak naprawdę uniemożliwiają nauczycielom jakąkolwiek reakcję - nie można napastnikowi zabronić przychodzenia do szkoły, nie można go złapać za fraki i odciągnąć od ofiary... jedyne co nauczycielom zostaje to udawać, że nic nie wiedzą albo zmienić zawód. Dzieciaki z kolei nie mają jeszcze płaszczyku cywilizacji narzuconego na swoje procesy myślowe. Działają jak zwierzęta stadne. A ewolucyjnie gnojenie innych się opłaca. Bo inny zazwyczaj równa się chory. A chory zazwyczaj zaraża. Więc stada które nie gnoiły innych częściej wymierały, a dręczenie tych, co się wyróżniali zwiększało szanse na przeżycie. I dlatego takie właśnie zachowania u dzieci to nie piekielność tylko natura. Piekielność jedynie w tym, że ich rodzice tego nie wzięli w karby.

Odpowiedz
avatar Vatashi
5 5

Trochę cyniczne, ale faktycznie patrząc na człowieka jak na każde inne zwierzę, jest to uzasadnione.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
12 14

Bo na takich sk..synów nie działa siła argumentu, lecz argument siły.

Odpowiedz
avatar Notorious_Cat
5 7

Popełniłaś błąd w tym, że nie pokazywałaś dowodów na to, że ktoś Cię nęka, np. pokazać przypaloną kurtkę, gumę we włosach... Ale cóż, stało się i to się nieodstanie. Smutne tylko to, że nadal kryje się młodocianych kryminalistów, żeby tylko opinia szkoły nie podupadła.

Odpowiedz
avatar Bryanka
17 17

A rodzice to gdzie byli, że tak spytam? Nie widzieli przypalonej kurtki, gumy we włosach? Nie słyszeli nocnych krzyków? Siniaków nie zauważali? Przecież na niszczenie mienia jest paragraf, na znęcanie się też.

Odpowiedz
avatar Notorious_Cat
10 10

Bryanka: proszę Cię, przecież przed rodzicami - zwłaszcza takimi, co to chcą mieć spokój w życiu - da się ukryć WSZYSTKO. Przeczytaj fragment historii, w którym Autorka żali się rodzicom. Oni nie chcieli problemu, wręcz namawiali ją, by sama rozwiązała sprawę. Nic dziwnego, że nie chciała pokazywać im dowodów na swoją nieporadność.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
5 5

rodzice utrzymywali, że nie miałabym jeszcze bardziej życia jakby interweniowali, więc kazali mi to "samej rozwiązać".Pokazywałam podpaloną i pociętą żyletkami kurtkę, efekt był jeden: "to nie bądź d*pa wołowa, odgryź się".

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 22 lutego 2013 o 13:20

avatar Bryanka
2 4

No to za przeproszeniem - d*py wołowe, a nie rodzice.

Odpowiedz
avatar Notorious_Cat
1 1

Nie wyraziłam się precyzyjnie: chodziło mi o pokazywanie dowodów na nękanie pracownikom szkoły, najlepiej samemu dyrektorowi.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
7 11

Poczytaj co się dzieje w więzieniach, seminariach duchownych...

Odpowiedz
avatar Drill_Sergeant
1 21

Więzienia to nie kwestia jednopłciowości tylko stłoczenia elementu aspołecznego w jednym miejscu. Wiesz co by było jakby pozamykać ich razem z kobietami w celach? Co do klasztorów, seminariów, to poza nagłośnionymi przypadkami które zdarzają się też w normalnych rodzinach, cała reszta to antyklerykalna propaganda "Faktów i Mitów", Ruchu Palikota itd. Bądź co bądź idą tam jednak ludzie dorośli z własnej woli, natomiast szkoła gromadzi młodzież w wieku dojrzewania, gdzie nikt nie skupi się na matematyce widząc przed sobą pupę koleżanki w kusej kiecce albo chłopaka w obcisłej koszulce. Takie gimnazjum to już esencja seksualnych podtekstów, a zapewniam cię, że przy języku współczesnych gimbusów więzienna grypsera to przedszkole.

Odpowiedz
avatar Agness92
8 8

Myślisz, że jakby chodziła do żeńskiej szkoły, to by miała lepiej i łatwiej?

Odpowiedz
avatar digi51
2 4

@agness92, no akurat może tak, bo jej prześladowcami byli chłopcy, których znała ze szkoły?

Odpowiedz
avatar Hebi
6 6

Powiem krótko Drill - byłeś w szkole, albo chociaż klasie z takim podziałem? Sądząc z twojej propozycji odpowiedź brzmi: nie. Ja byłam w klasie żeńskiej. I powiem krótko - to jest zło. Jeśli nie chcecie skrzywdzić swoich dzieci to nie wysyłajcie ich do takich klas.

Odpowiedz
avatar mailme3
12 14

Zaraz, zaraz. Rodzice widzieli Cię, wracającą z g... albo gumą do żucia we włosach i nic? Przez cały czas mówili: "Broń się, nie daj się, postaw się"? Nie próbowali tego załatwić w szkole? Dziwi mnie postawa Twoich rodziców. Na tyle, że nie wiem co powiedzieć.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
4 4

I nic. Kazali mi sobie samej radzić. Bo jak załatwią za mnie,to będzie ze mnie "kaleka życiowa, która sobie nie radzi".

Odpowiedz
avatar liczeowce
4 4

Radzenie sobie samemu uczy samodzielnosci, ale nie można oczekiwać, ze dziecko da sobie radę ze wszystkim. Powinno się mieć oparcie w rodzicach.

Odpowiedz
avatar minus25
3 7

Gdyby nie to że autorka ma na koncie już jakieś historie (choć ich nie czytałem) to też bym pomyślał że kolejne konto malinowej.

Odpowiedz
avatar Devotchka
6 6

To jest typowe zachowanie nauczycielskie. Kiedyś na obozie dziewczyny w morzu rzucały we mnie piaskiem, bo coś tam zrobiłam co im się nie podobało. Odpowiedź nauczycielki? "One cię tylko rzucały? To nic takiego, taka zabawa. Myślałam, że może trzymały Cię i nie mogłaś uciec jak się rzucały". Nie wiem co to niby miałoby zmienić... na jedno wyszło, bo piasku nie mogłam ze stroju wydłubać żadnym sposobem. Na inne rzeczy które zrobili źle nauczycielki też nie reagowały (łącznie ze zniszczeniem moich rzeczy osobistych)... Tyle, że mnie w końcu rodzice zabrali, tobie współczuję postawy opiekunów.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 22 lutego 2013 o 13:07

avatar bloodcarver
0 10

Po prostu nauczyciele nie mają żadnej możliwości interweniować. Wszystkie konsekwentnie zostały im pozabierane.

Odpowiedz
avatar BlackMoon
-4 8

Ten piasek z klejem był, że nie dało się go wydłubać ze stroju? Szczyt piekielnosci, rzucić kogos piaskiem... Na miejscu nauczycielki wysmiałabym Cię po usłyszeniu takiej skargi.

Odpowiedz
avatar Dama_Pik
3 5

BlackMoon, no to świetny byłby z ciebie pedagog, no po prostu cud, miód i orzeszki.

Odpowiedz
avatar Devotchka
1 1

Nie rozumiem, czy napisałaś to ironicznie? Sytuacja była taka: Do wody szło się grupkami, żeby wszyscy nie utopili się razem. Tych dziewczyn było z 4-5 (nie pamiętam dokładnie, bo to było dawno). One miały 16 lat, a ja może z 12. Otoczyły mnie, rzucały piaskiem trochę w twarz, ale głównie strój. Nie mogłam się za bardzo bronić, bo jeszcze nie miałam tej kapki asertywności, byłam wystraszona. Spróbuj kiedyś wsypać MOKRY piasek do MOKREGO stroju kąpielowego i potrząsnąć - cały się zapląta w tkaniny. Łatwo jest to wyprać w pralce, ale w ośrodku nie było takich luksusów, nawet ciśnienie wody w prysznicu nie było dostatecznie silne do wypłukania tego wszystkiego. Na tym samym obozie zniszczono mi piżamę (ktoś wylał na nią moją zupkę w proszku, którą wyjął z szafki i pił bez mojej zgody). Kiedy wyszłam z pokoju na ogród ktoś inny rozbił moją pamiątkową ramkę z piaskiem i wodą,a potem polał tym moje ubrania. Na żadne ze zdarzeń opiekunki nie zareagowały. Na domiar złego na obóz pojechałam z starszą o rok koleżanką (znaną wcześniej), ale kiedy te starsze dziewczyny zaczęły się mnie czepiać to cały obóz włącznie z nią też nagle zaczął mieć pretensje. Ot zwykła młodzieńcza złośliwość. Tylko co za problem uświadomienie im, że robią źle?

Odpowiedz
avatar Devotchka
3 3

A, przypomniałam sobie czym zasłużyłam na te złośliwości. Otóż pierwszego dnia jeszcze pociągu jedna z tych dziewczyn chciała zabrać moje osobiste elektroniczne sprzęty do innego przedziału, żeby się nimi pobawić. W obawie, że je zniszczy - nie zgodziłam się.

Odpowiedz
avatar Hebi
2 4

Erm... Mokry piasek + strój kąpielowy... wiesz - nie tylko ty byłaś atakowana piaskiem w trakcie zabaw w morzu. Jest bardzo prosty sposób na usunięcie takowego piasku - zanurzyć się i wypłukać ów piasek...

Odpowiedz
avatar Devotchka
1 3

Nie da się wypłukać piasku ciągle będąc nim rzucanym. To nie było tak, że przestały po jakimś czasie, rzucały tak długo, aż uciekłam z płaczem. Z resztą on mi się dostał w środek stroju.

Odpowiedz
avatar Hebi
0 2

Mi też dostawał się w środek stroju... Też musiałam uciekać. Można uciec zwykle w 2 kierunkach - na brzeg lub na głęboką wodę. Ja zwykle uciekałam pod wodę i wzdłuż brzegu - jednak domyślam się, że to jest kierunek tylko dla osób umiejących nurkować i poruszać się pod wodą. A piasek w "samym środku stroju" to wciąż nie problem. Lekko strój unosisz i wachlujesz nim - bez przesady, o ile nie jesteś dzieckiem McDonalda i poza tłuszczem nie posiadasz nic innego to wypłukanie stroju nie jest problemem. A zapewniam, że zarycie całym sobą w dno będąc pchanym i rzucanym przez fale sprawia, że więcej mułu wciska ci się dosłownie wszędzie (bo takie przeżycia też miałam jako młoda, głupia i nie szanująca siły fal).

Odpowiedz
avatar BlackMoon
-1 3

Własnie dlatego pedagogiem nie jestem i nigdy nie chciałam być, nie uznaję takiego cackania się z dzieciakami, które później wyrastają na ofiary losu. Już sobie wyobrażam taką sytuację: - "Proszę Pani, a ona mi wrzuciła piasek za strój" - "To go wypłucz, weź piasek i wrzuć jej też, a następnym razem jak przyjdziesz do mnie z równie durnym problemem to sama Cię rzucę tym piaskiem"

Odpowiedz
avatar magnetia
1 3

Blackmoon, no i właśnie z takiej postawy biorą się opisane tu problemy. Sypali cię piaskiem? Oddaj. Wsadzili ci głowę do kibla albo zniszczyli drogie podręczniki? Też oddaj, nie zawracaj gitary. Pobili do nieprzytomności w pięciu na jednego? A bronić się nie umiałeś? Skala inna, ale mechanizm ten sam. Tylko ktoś kto nie doświadczył, jak cała grupa znęca się nad nim, może tak mówić. Wtedy nie ma możliwości obrony, zwłaszcza jeśli upatrzyli sobie kozła, w którego obronie nikt nie stanie.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 23 lutego 2013 o 23:28

avatar Devotchka
0 0

Ymmm... BlackMoon, czy dzisiaj jak ktoś drze na Ciebie gębę to robisz to samo zamiast się ogarnąć i doprowadzić go do porządku? Jak wyobrażasz sobie, że wygląda rzucanie piaskiem przez jedną dziewczynę w pięć starszych? Myślisz, że ma jakieś szanse?

Odpowiedz
avatar BUS
4 4

Bardzo dobrze zrobiłaś, przynajmniej teraz da Ci spokój. Oby już nigdy nie zdarzały Ci się takie sytuacje. Trzymaj się. :)

Odpowiedz
avatar Voima
3 3

Też miałam takich gagatków w podstawówce, na szczęście nie byli aż tak chamscy, ale wystarczyło, że się nabijali. Po paru latach gdy jeden z nich znowu próbował się nabijać to zarobił kopa z glana w pośladki. Jak można się domyślić: niczego w życiu nie osiągnęli ^^

Odpowiedz
avatar digi51
1 9

Patolska szkoła, skoro miałaś w klasie osoby kilka lat starsze.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
2 4

konkretnie jedną osobę, powtarzającą klasę.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
2 8

Jeśli masz lub planujesz mieć dzieci, to już im współczuję.

Odpowiedz
avatar Ilyusha
-5 11

nie mam, nie planuję.. mnie rodzice tak samo 'uświadamiali' i jakoś umiałam wywalczyć swoje. nawet u starszych ode mnie. więc sory, ale to tylko wina twojej słabej motywacji do walki o swoje.

Odpowiedz
avatar liczeowce
3 3

Jedni dadzą radę inni nie. Na tym polegają rożnice między ludżmi, ze kazdy moze inaczej zareagować na daną sytuację. Ni wszyscy są silni (fizycznie i psychicznie) czy odważni, czy asertywni.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
3 3

Jedni są agresywni, inni nie. Koleś potrafił grozić mi nawet nożem, co, miałam wydrzeć się na niego i wrócić z pociętą twarzą? To,że mnie bito to moja wina? Nie rozumiem twojej pokręconej filozofii.

Odpowiedz
avatar Ilyusha
-5 7

nie dziwię się, że nie rozumiesz. musiałabyś lądować na 'dywaniku' tak często jak ja.

Odpowiedz
avatar BlackMoon
-5 11

A ja się z tym zgadzam. Niańczyłam kiedys piątkę dzieci i jak bylismy na placu zabaw to młodą jakis chłopak kopnął. Przyleciała się poskarżyć do mamy. Mama powiedziała, że zamiast beczeć ma isc i go kopnąć, co też uczyniła. Ona wszystkie swoje dzieci w ten sposób wychowuje i to najlepsze dzieciaki jakie miałam okazję poznać. Wychowywane w ten sposób dzieci przynajmniej nie są później ofiarami losu.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
3 5

Wybaczcie małą dygresję, ale słyszałam o przypadkach dzieciaków dręczonych tak, jak ja, które po prostu ze sobą skończyły. Przemoc fizyczna czy psychiczna wśród dzieci według mnie WYMAGA INTERWENCJI DOROSŁYCH (wiem,że krzyczę).

Odpowiedz
avatar Dama_Pik
1 1

BlackMonn, gorzej jak takie dziecko trafi na silniejszego od siebie. Jak najbardziej jestem za tym żeby dziecko umiało rozwiązywać swoje problemy samodzielnie, ale mam tu na myśli te problemy z którymi wiem że dziecko będzie sobie w stanie poradzić, zależnie od wieku w jakim jest. A nie problemy podobne do tych, które opisała autorka, tam już powinna zostać wezwana policja i zadziałać prokurator, bo sorry ale gdyby ktoś mojemu dziecku groził nożem lub przystawiał głowę do krocza to nie zostawiłabym dziecka samemu sobie i powiedziała: "Radź sobie". Rodzic musi umieć oceniać sytuacje i odpowiednio reagować.

Odpowiedz
avatar BlackMoon
1 1

Dama Pik oczywiscie zgadzam się, te sytuacje zaszły stanowczo za daleko, ale po prostu trzeba było od początku się postawić, kiedy były to tylko niewinne zaczepki. Tak to już jest, że jak stado wyczuwa słabego osobnika to czyni z niego kozła ofiarnego. Dlatego uważam, że rodzice powinni wpajać od najmłodszych lat swoim dzieciom, że zawsze należy się postawić i nie dać sobą pomiatać.

Odpowiedz
avatar Vatashi
5 5

"oni się tylko bawią..." a ja się pytam: czy człowiek jest zabawką? Takie zachowanie to nie jest zabawa Z KIMŚ tylko KIMŚ. Rodzice faktycznie mogliby zareagować, ale to nie oni są najbardziej piekielni. Kiedy przeczytałam te historię pomyślałam, że jest to pierwszy wpis tego typu, w który autorka przynajmniej później wiedziała jak takiego delikwenta potraktować i za to wielkie brawa.

Odpowiedz
avatar mailme3
-2 4

@ BlackMoon "Mama powiedziała, że zamiast beczeć ma isc i go kopnąć, co też uczyniła. " Szkoda mi słów na to, by określić Twoją inteligencję społeczną. Jeżeli Twój poziom to coś więcej, niż wysiadywanie przed blokiem z butelką piwa, to powinnaś wiedzieć, że takie "nauki", jakie radzisz, prowadzą do totalnego nieprzystosowania, do radzenia sobie w sytuacjach konfliktowych tylko za pomocą siły. Osoby, którym każą "radzić sobie jak mogą" mają zaburzone relacje społeczne, gdyż nikt ich nie uczy prawidłowego rozwiązywania konfliktów, to jedno, oraz umiejętności współpracy w grupie, to drugie. Takie wychowanie zaburza relacje społeczne, gdyż buduje brak zaufania do najbliższych (rodziców, a w konsekwencji do współpracowników, współmałżonków, członków rodziny). Takie postępowanie powoduje, że osoby uczą się reagować na trudne sytuacje agresją (i nie chodzi tylko o sytuacje, gdy ktoś jest wobec ciebie agresywny, lecz także sytuacje konfliktu interesów itp.) Wybacz, BlackMoon, ale to co proponujesz to rady kogoś, kto NIE POWINIEN mieć dzieci, a jeżeli już ma, to jest to z wielką szkodą dla nich. Wiesz, Twoja wypowiedź jest żałosna. W sumie, szkoda, że ten chłopak, którego ona kopnęła, nie skopał jej w odwecie do nieprzytomności. Może TO nauczyłoby jej matkę ROZUMU. PS. Oczywiscie nie chodziło mi o "przygodę", użytkowniczki czysteszklo, tylko o historię, którą przytoczyła BlackMoon.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 3 razy. Ostatnia modyfikacja: 23 lutego 2013 o 14:30

avatar BlackMoon
1 1

Mailme fajnie, że naczytałas się genialnych książek psychologicznych o wychowaniu dzieci, ale ja piszę to na podstawie własnych obserwacji i doswiadczeń. Widzisz, ja nie pochodzę z patologicznej rodziny, ale nie raz zdarzyło mi się na podwórku pobić z innymi dzieciakami, nigdy nie byłam wychowywana na typ ofiary. Na żadnym etapie życia nie dałam sobą pomiatać, umiem walczyć o swoje i dzięki temu rozwiązuję sama wszystkie moje problemy (nie, nie bójką, wyobraź sobie, że ostatni raz argumentu pięsci użyłam może w wieku 13 lat). Do rodziców mam zaufanie stuprocentowe, ufam też partnerowi i najbliższym przyjaciołom, nie mam zaburzonych relacji społecznych, więc to co piszesz to zwyczajne psychologiczne ględzenie równie genialne jak bezstresowe wychowanie, dzięki któremu mamy pełno samolubnych gnojków terroryzujących wszystkich wokół. Wyobraź sobie, że jak będę miała dzieci to na pewno wychowam je w ten sam sposób, w jaki wychowuje je moja koleżanka. Spędziłam z nimi dużo czasu i obserwowałam jak to robi. Czasami dostaną klapsa, czasami podniesie głos, jak się pobiją między sobą to się nie wtrąca, bo to jest ich sprawa, jak się pokłócą z innymi dzieciakami to każe im sama to rozwiązywać- nie dlatego, że jest leniwa, po prostu nie chce, aby jej dzieci wyrosły na nieporadne kaleki życiowe. Generalnie dzieci nie lubię jak na razie, ale ta piątka jest cudowna dzięki temu jak ona je wychowuje (przytoczyłam tu tylko kilka przykładów, bo nie ma sensu wszystkiego opisywać).

Odpowiedz
avatar Daganji
1 3

Ale między wychowaniem na życiową kalekę a wychowaniem na ''nieofiarę losu'' jest jeszcze wychowywanie na normalnego człowieka, BlackMoon :)

Odpowiedz
avatar mailme3
1 1

@ BlackMoon Widzisz, czytanie jedno, a czytanie ze zrozumieniem drugie. No i oczywiście, najlepiej jest, podając skrajny przykład, powiedzieć 10-latkowi. Ten 13-latek cię bije? Oddaj mu. Zapytam Cię, BlackMoon, jak ma się bronić nastolatek przeciw bandzie wyrostków, którzy go notorycznie nękają? Według Ciebie powinien sam to rozwiązać, najlepiej siłowo. Więc, pytam się, jak (podając przykład z własnego podwórka) ma chłopak z 2 klasy przeciwstawić się grupie czterech chłopaków z piątej klasy, którzy każą mu na następny dzień przynieść "fanty", bo jak nie, to... Po czym biorą go pod pachy (trzech silnych chłopaków) i wrzucają w błoto. Powiedz, BlackMoon, jak nie być ciotą w tym wypadku, jak się postawić, bo mnie ciekawi to okrutnie. A sytuacja prawdziwa.

Odpowiedz
avatar BlackMoon
-2 2

No nie wiem, ja jakos wchodziłam w konflikty ze starszymi dzieciakami za młodu i przeżyłam. Co bym zrobiła? Pewnie napusciłabym starszego brata/ kuzynów/ kolegów, aby im nakopali (albo na początku nastraszyli), na każdego znajdzie się mocniejszy (a raczej tego typu agresorzy nie polecą nakablować, bo to dla nich wstyd). A zemsty nie spróbują, bo dostaną ostrzeżenie, że jak jeszcze raz mnie ruszą to wylądują w szpitalu. Do takich gnojków lepiej dotrze argument pięsci niż gadka umoralniająca wygłoszona przez nauczycielkę/ rodziców, która może tylko pogorszyć sprawę, bo będą się mscić za kablowanie. Na prawdę niektórym tak trudno sobie w życiu poradzić?

Odpowiedz
avatar mailme3
0 0

@ BlackMoon. Chciałem napisać dokładnie to, co Amazonka. Co, jeśli jesteś dzieciakiem dręczonym przez całą klasę i nie ma Ci kto pomóc. Mieliśmy w klasie, w szkole podstawowej parę wyrzutków społecznych - dwójkę rodzeństwa z rodziny patologicznej. Dzieci w szkole, jak to dzieci - gromada gołębi, które zadziobią słabszego. Nikt się za nimi nie wstawił, nawet gdy grupa piętnastu dzieciaków rzucała kamieniami, patykami i innymi badziewiami. A klasa robiła to, z męczącą regularnością. Nikt nie pomógł, gdy ich teczki lądowały w błocie, były patroszone, zeszyty darte na strzępy. Wiesz, co potrafiła nauczycielka powiedzieć w takiej sytuacji? Potrafiła wysmiać te dzieciaki i wyrzucić z klasy, bo mieli podarte zeszyty i niech się bez nowych nie pokazują. A ich rodzice mieli w pompie czy oni mają zeszyty, czy nie. A kiedy wychodzili z klasy, rzucaliśmy w nich papierkami. Dzieci to bezrozumne stado, i ja, przyznaję to ze wstydem, byłem w tym stadzie. Raz mi się zdarzyło bardziej normalne podejście do tej dwójki to miałem anatemę na cały chyba tydzień (dla dzieciaka w drugiej klasie to baaardzo dużo). Ach, wspominasz o starszych co mogą pomóc - te mityczne istoty, obrońcy uciśnionych, czyli starsi koledzy, sami DOŁĄCZALI SIĘ do zaje... zabawy dręczenia konusów. A ci jeszcze starsi mieli w pompie i zajmowali się podrywaniem koleżanek z klasy. A teraz mi powiedz, BlackMoon, jaki jest Twoja porada? CO taki dzieciak ma zrobić? Jak się nie ma starszego brata, kuzyna, kogokolwiek? A rodzice nie interweniują, bo są PATOLAMI i mało się interesowali tym, co dzieciaki robiły. Słucham, BlackMoon - mądrej porady. Mam dziecko i uczę swoje dziecko, że rodzic JEST OPARCIEM dla dziecka. A jeszcze cytacik. Piszesz: "No nie wiem, ja jakoś wchodziłam w konflikty ze starszymi dzieciakami za młodu i przeżyłam." No tak, przezyłaś... pięknie. A dziecku katowanemu w domu przez ojca powiesz "nic wielkiego", jakoś przeżyłeś? No super podejście...

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 26 lutego 2013 o 11:26

avatar Amazonka
1 1

BlackMoon i to jest to samodzielne radzenie sobie? :D Wzywanie na pomoc starszych braci czy kuzynow? :D A co radzisz dzieciom, ktore sa dreczone przez starsze dzieci a nie maja starszych braci, kolegow czy kuzynow?

Odpowiedz
Udostępnij