Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

O piekielności naszego systemu edukacji. Kto uczył się w polskiej szkole, ten…

O piekielności naszego systemu edukacji.

Kto uczył się w polskiej szkole, ten wie, jak się tam uczy historii: bezsensownie wałkuje się na każdym etapie edukacji od nowa całą historię od starożytności, dzięki czemu dzieci trzykrotnie uczą się o Mezopotamii czy Egipcie, z kolei nic nie wiedząc o XX-leciu Międzywojennym czy PRLu.

Był sobie historyk-pasjonat, nauczyciel w gimnazjum który postanowił dzieci czegoś nauczyć. Każda klasa dostawała do wyboru, czy chce iść standardowo wg planu, czy też wolą uczyć się na lekcji rzeczy ciekawych. Podręcznik dzieci miały czytać same (z lekcji na lekcje zadawane były fragmenty), na lekcjach jedynie tłumaczył gdy czegoś ktoś nie rozumiał, po czym wiedza była sprawdzana łatwymi sprawdzianami, na których bardziej było badane czy uczeń rozumie temat, zna główne postacie i wydarzenia niż czy zna "daty". Oceniał dość łagodnie.

Na lekcjach omawiał głównie to, co jego zdaniem, każdy znać musi. W jego klasach nie było ucznia, który by nie wiedział o Kłuszynie, Wiedniu, Warszawie 1920, Bzurze, czy Mokrej. Wszyscy wiedzieli kim był Galileusz, Cortez, Narutowicz czy Beck. Dzieciaki znały wszystkich najważniejszych filozofów od Platona poprzez Monteskiusza, po Smitha. Dawał dzieciakom wybierać, o czym chcą z nim rozmawiać. Prowadził po zajęciach kółko historyczne, na którym puszczał ciekawe filmy o polskiej historii (np. Sensacje XX Wieku, czy Katyń Wajdy) i prowadził dyskusje. Frekwencja była znakomita!

Oczywiście nie mogło być za pięknie. Rodzice najbardziej leniwych i ułomnych dzieci, które nic się nie uczyły, przyszli na skargę. Że ich dzieci miały marne wyniki na egzaminie gimnazjalnym. Że to nie wina ich lenistwa, tylko historyka. Jedna głupia mamuśka której dziecko miało średnią ocen w okolicach 2,0 złożyła donos do Kuratorium. Ono stwierdziło nieprawidłowości i historyk wyleciał. Pomimo protestów innych nauczycieli oraz uczniów, którzy go uwielbiali. Pomimo sukcesów dzieci w konkursach historycznych (wcześniej nikt w tej szkole nawet o tym nie marzył).

Dla baby z Kuratorium to nie miało znaczenia. Liczy się, żeby dzieci umiały Egipt i Mezopotamię, wbijane im do głów po raz kolejny...

by Kazuya
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar konto usunięte
40 52

Mam wrażenie, że tak skonstruowany plan nauczania historii miał za zadanie w jakiś sposób tuszować pewne fakty bliższe współczesności i samą współczesność. A nuż młodzi ludzie zaczną dostrzegać jakieś alegorie, analizować, MYŚLEĆ i no cóż... ogłupionym narodem łatwiej sterować. Ale słyszałam, że chyba od tego lub od przyszłego roku ma się to zmienić. Nie będzie już powtarzania wszystkiego od nowa, a podążanie z programem dalej. Prawda to?

Odpowiedz
avatar bloodcarver
1 15

"Prawda to?" - oby. Ale uwierzę jak zobaczę.

Odpowiedz
avatar cija
19 21

Ale jak to!? nie robić tej całej Mezopotamii w liceum? :D Nie trzeba szukać takich sytuacji... wpadnie człowiekowi w łapki zwykły podręcznik historii, głupoty, jakie tam piszą. I nawet nie mówię o ty, który fakt jest ważny a który pomińmy - wyrażenia typu "ludzie wykonujący wolne zawody mieli mniej wolnego czasu, musieli bowiem pracować na swoje utrzymanie" "styl wiktoriański cechował brak fantazji, styl biedermeier [cechy charakterystyczne?] wygodny, przytulny, jednak bez polotu" "przemysłowcy dorabiali się majątków dzięki pracy robotników. mimo to na ogół nie starali się poprawić ich losu - przeciwnie, twierdzili, że [...] luksus ich rozleniwi i będą gorzej pracować. w rzeczywistości jednak fabrykanci utrzymywali głodowe pensje robotników, by powiększyć zyski" nie pozwalają dotrzeć do zagadnień tak wysokiego poziomu... To zwyczajnie obraża przeciętnie pojętnego człowieka. Nie podpisałabym się pod takim akapitem :) wstyd tak się mądrzyć w towarzystwie.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
17 19

Ja już nawet nie pamiętam, co było w moich podręcznikach, ale i tak wydaje mi się, że wraz z ich wymianą (już niemalże co roku), pojawiają się coraz bardziej naszpikowane bzdurami cegły. ;>

Odpowiedz
avatar kaede
7 7

Historie współczesna Polski pokrywał WOS dlatego nie robilismy tego na 'zwykłej' historii .. przynajmniej jeszcze 6 lat temu

Odpowiedz
avatar Celtic172
8 10

Ja jestem teraz w I klasie technikum i nie robimy żadnej mezopotamii, żadnego Egiptu, zaczęliśmy jakoś od krótkiej powtórki z rozbiorów, potem I Wojna, teraz jesteśmy na etapie II WŚ.

Odpowiedz
avatar asiau97
10 10

@Celtic172 Dlatego, że idziesz według nowej podstawy programowej.

Odpowiedz
avatar hedasze
8 10

@ thelordnill, "bynajmniej" jesteś teraz w liceum?

Odpowiedz
avatar MadDog
-5 7

hedasze - tak, właśnie w tym przybytku thelordnill dalej kontynuuje naukę (-;

Odpowiedz
avatar Ropuszka
0 2

Jak dla mnie w tych podręcznikach jest za mało informacji, napisane tylko, że np. Niemcy mieli ambitny plan ale im nie wyszło.

Odpowiedz
avatar khartvin
6 8

@MadDog - powiedz mi, skąd to wyczytałeś? Ja z lekcji j.polskiego pamiętam, że "bynajmniej" oznacza "wcale nie", co czyni całe zdanie bezsensownym bełkotem. Niestety, jakaś banda idiotów rozpoczęła kilka lat temu internetową krucjatę wsadzania "bynajmniej" w miejsce "przynajmniej" i młodzież szkolna niestety to podchwytuje. A potem jest zdziwko, jak pójdą do pracy i po dialogu z szefem na zasadzie [p] - szefie, chciałbym stówę podwyżki, mógłbym dostać? [s] - bynajmniej! nie dostają "przynajmniej" stówy więcej...

Odpowiedz
avatar michel87
-1 1

Tak, od nowej podstawy programowej w szkole średniej zaczyna się od sytuacji po I WŚ a kończy na czasach współczesnych.

Odpowiedz
avatar karrola
0 0

Nie wiem jak z nową podstawą programową, ale mój brat jest w przedostatniej klasie szkoły średniej i program jeszcze zawierał Egipt, Mezopotamię i resztę starożytności, którą omawiali bardzo dokładnie. Za to ja w gimnazjum nawet nie dotarłam do tematów współczesnych, tzn. wczesny PRL tak, ale Solidarność i tak dalej już nie zostały omówione. W liceum natomiast nauczycielka omawiała te tematy tylko z osobami, które zdawały maturę z historii (nie była to nawet 1/3 klasy), reszta dostawała jakieś teksty źródłowe z pytaniami, nad którymi pracowało się w grupach, a w odpowiedzi trzeba było przepisać odpowiednie fragmenty. A spora część klasy zdawała WOS i jakoś według nauczycielki dla nich ta część historii nie była potrzebna, nawet kiedy na lekcji jedna osoba zapytała czy nie moglibyśmy uczestniczyć w zajęciach osób, które zdają historię.

Odpowiedz
avatar bloodcarver
-1 29

Jakby ona nie wywaliła historyka, to ludziska wyżej wywaliliby i ją, i historyka - tak więc ciężko mi ją potępiać. Jedyne co by zmieniła to utrata pensji, a jeść musi. Niestety w takim żyjemy systemie, takie przepisy, oddolnie pani z kuratorium tego nie obejdzie.

Odpowiedz
avatar Agness92
29 33

Przecież nauczyciel teoretycznie realizował program. Tylko go rozszerzał. Jakie nieprawidłowości? Wpisał do dziennika zamiast "Mezopotamia" "PRL"?

Odpowiedz
avatar cija
23 25

Nazwy tematów mogły się nie zgadzać z zatwierdzonym tokiem, nie zgłoszony program autorski? A po egzaminie i ich wynikach to można zwalić: "a bo ten matoł nie zrobił wykładu o uprawie grochu w starożytnym Rzymie.. i tego, i tamtego... i dlatego tak słabo!" a twórcze lekcje często się kłócą z potrzebami egzaminu. :)

Odpowiedz
avatar kaede
4 4

dzieci przerabiały podrecznik, a podrecznik jest zgodny z wymaganiami programowymi (te zatwierdzone przez MEN) wiec.. niemożliwe że wywalili nauczyciela za 'nadprogramowe' podejscie, bo dzieci przerobily wymagania programowe. Co najwyzej mozna sie przyczepic do --oceniania-- tych nadprogramowych tresci co pewnie zrobili rodzice. :/

Odpowiedz
avatar jasiobe
25 33

Chodzą słuchy, że komuś udało się wygrać z SYSTEMEM, he he he.

Odpowiedz
avatar Sine
7 15

Zniesienie polityki apartheidu, niepodległość Indi, rozpad ZSRR - to tylko kilka przykładów, że się da, ale nic tu nie dadzą działania najbardziej nawet ambitnej, ale samotnej jednostki, jeśli nie ma poparcia w społeczeństwie.

Odpowiedz
avatar Zunrin
3 3

Ja bym z apartheidem tak nie wyjeżdżał, bo ostatnio coraz głośniej mówi się, że w RPA zmienił się jedynie kolor skóry wyzyskującego, a większości czarnego społeczeństwa żyje się gorzej niż pod tym złym systemem...

Odpowiedz
avatar jasiobe
1 1

Zunrin.... przynajmniej ty rozumiesz. Wielki szacun :)

Odpowiedz
avatar Damein
19 21

taki nauczyciel to skarb...co do historii to mimo iż ją kocham to tez mnie to delikatnie mówiąc denerwowało...a jeszcze bardziej się wkur.wiam gdy niektórzy politycy z jedynej słusznej partii i wielu "specjalistów" mówi,że po wejściu tej ustawy że w szkole ponadgimnazjalnej będą uczniowie przerabiać tylko czasy najnowsze i mówią że to jest złe że nie będą znać historii itd itp... aż mi się coś robi...to jedna z niewielu zmian która może być dobra(zobaczymy jak z realizacją) ale ja mogę powiedzieć, że historia u mnie kończyła się maksymalnie na II wojnie światowej( i to tez pobieżnie) i to na każdym etapie, w podstawówce, w gimnazjum i liceum...i jeśli bym się tym nie interesował to bym nic nie wiedział...a ile setek tysięcy a może nawet i milionów ludzi z wykształceniem minimum średnim nie ma zielonego pojęcia o czasach najnowszych i dla nas najważniejszych...ale najłatwiej to jets krytykować...przez takich ludzi to ze szkół będzie wychodziło bydło, którym będzie się kierowało jak się chce...zero własne myślenia, zero własnego zdania zero analizy sytuacji zero argumentów zero szans na rozmowy...po prostu wychodzi takie wielkie zero...i jak ktoś nie ma ambicji to jego wiedza zostanie na tym zerze...

Odpowiedz
avatar Dobiechna
10 12

pamietam, w klasie historia-wos bylam. "nasz" historyk zachorowal byl, przydzielili nam kogo innego na dwa lata. co semestr robila nam prukwa probne egzaminy maturalne, wiekszosc pytan to starozytnosci itd... z semestru na semestr mielismy gorsze oceny. troche z przekory, a troche z poirytowania sie do tego nie przykladalismy. matury zdalismy spiewajaco, ale niechec do Mezopotamii pozostala.

Odpowiedz
avatar nuclear82
23 23

Sam program nauczania tego przedmiotu ma wielką skazę - uczyć tego samego 3 razy, what the fu..?! Efekt taki że czasy najnowsze przypadały na samą końcówę ostatniej klasy kiedy mało kto już w ogóle czegoś nowego uczy. Podstawówa - egzamin kompetencyjny, gimnazjum - test gim i wybór LO, liceum - matura i koniec roku o 2 miesiące wcześniej niż normalnie - zatem cały materiał z historii najnowszej przepadał, kończyło się najczęściej na II wojnie albo i wcześniej. Czy dokładna wiedza o Egipcie wykładanym po raz trzeci jest aż tak przeciętnemu Polakowi potrzebna? Czy może wiedza z naszej własnej historii ostatnich 50 lat? Kto w szkole słyszał o Poznańskim Czerwcu 1956 czy Grudniu 1970? A o jakimś ramzesie dwunastym to każdy. Moim zdaniem historia powinna być liniowo uczona, w podstawówce pobieżna historia ze starożytności i wczesnego średniowiecza, w gimie zacząć gdzieś od renesansu, skończyć może przed wojnami, w szkole średniej jechać od wojen do teraz.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 20 lutego 2013 o 2:07

avatar Rumburak
24 42

Ja dla odmiany nie do końca się z wami zgadzam. Ale mam swoje skrzywienie bo jestem historykiem. Racja, że uczenie się tego samego 3 razy jest trochę bez sensu. Ale spójrzcie na to z innej strony: dzieciak przerobi powiedzmy starożytność i kawał średniowiecza w klasach IV-V. I koniec. Jakie potem będzie miała pojęcie o tych czasach osoba, która ostatni raz uczyła się o nich w wieku 10-11 lat? Nie mówiąc o tym że musiałaby to być mocno okrojona wiedza, żeby być przyswajalną dla takiego dziecka. Wiem że mówię trochę naiwnie, bo większość społeczeństwa ma wiedzę o tych czasach na poziomie właśnie 10-latka, ale nie dajmy się zwariować. Nie lubię też i nie zgadzam się na hejtowania tej waszej Mezopotamii i gloryfikowania XX wieku. Ja wiem że komuna, PRL i II WŚ to bardziej rozpalające emocje tematy, ale po prawdzie to np. nudne rzymskie prawo miało dużo większy wpływ na naszą dzisiejszą cywilizację. Zresztą skupianie się na czasach najnowszych to duże zagrożenie, bo każdy nauczyciel będzie mógł forsować swoją słuszną wersję dziejów. Sam tego doświadczyłem, nie tylko odnośnie XX wieku. Wielu moich profesorów mawiało: "Po po IIWŚ to już nie historia. To publicystyka." Sporo w tym racji, wielu zawodowych historyków ma z tym problem, bo trzeba wielkiej wiedzy i wyczucia żeby rzetelnie badać tak nieodległe czasy. A jest śmieszne i niemożliwe aby wymagać tego od szeregowych nauczycieli. I najważniejsze: historia to nie żadne wychowanie patriotyczne. Nie ma oceniać i pobudzać do machania szabelką czy bicia się w piersi jak chciałyby strony ideologicznej debaty. Ma pokazać procesy, zależności i nauczyć wyciągania wniosków. Samodzielnych . Żadnej pie***** polityki historycznej! Ja bym postulował w miarę wchodzenia w XX wiek w toku nauki, przejmowanie roli historii przez WOS ( co wiązałoby się z większą liczbą godzin tegoż). Takie płynne przejście z powiedzmy PRL-u i jego historii do tego jak to wygląda i funkcjonuje dziś. Gdyby zaczęło się to w WOSie w miarę wcześniej nie byłoby problemu z nieprzerobionym do końca materiałem na historii.Pfu, rozpisałem się, ale musiałem się wygadać. Wiem że to co tu nawypisywałem to jest takie trochę naiwne i mało realne, ale jeśli jakimś cudem miałoby być szansa na dobre uczenie historii w Polsce, to na pewno nie kosztem dawniejszych epok w stosunku do czasów najnowszych.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 3 razy. Ostatnia modyfikacja: 20 lutego 2013 o 3:21

avatar wolfikowa
6 18

A teraz popatrzmy na inne przedmioty: biologia, geografia, chemia, fizyka. Danej rzeczy uczysz się raz. Nie trzeba co trzy lata powtarzać tematów z roślin czy rozmnażania. Skoro, według Ciebie, dzieciaki które uczyły się czegoś mając po 10 lat nie będą już tego pamiętać mając 18 to może zacząć uczyć dopiero w liceum? A w podstawówce i w gimnazjum wałkować literki, cyferki i czytanie ze zrozumieniem?

Odpowiedz
avatar kotwszafie
18 18

@wolfikowa, czytanie ze zrozumieniem to akurat by się przydało w tym kraju wałkować na każdym poziomie edukacji :) @Rumburak, ja i na WOSie miałam starożytność. Wszędzie starożytność. :) I starożytność jest piękna, ale do licha po prostu nie jedyną z epok.

Odpowiedz
avatar Rumburak
13 19

@Wolfikowa - zwróć uwagę że to przedmiot humanistyczny. Idąc takim tokiem rozumowania: dlaczego na języku polskim w 5 klasie podstawówki przerabia się "Tajemniczy ogród", a nie powiedzmy "Małą apokalipsę"? Przecież treść książki zawsze jest ta sama, czy dziecko ma lat 10 czy 17. W takim przypadku wytłumacz 10-latkowi jak funkcjonował system feudalny (co jest niezbędne do pojęcia czegokolwiek ze średniowiecza) ponad formułkę "wasal mojego wasala nie jest moim wasalem". @Kazuya - kto chce niech sobie tropi komuchów (chociaż nie jestem pewien czy od tego ma być ten przedmiot), ale na litość boską najpierw trzeba się dowiedzieć co to jest ten socjalizm i skąd się wziął.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 20 lutego 2013 o 10:48

avatar seera
7 9

@Rumburak nie mam nic do starożytności(nawet za swoich lat szkolnych lubiłam)wytłumacz mi tylko po kiego grzyba jest ona maglowana 3 razy podczas gdy stalinizm,okres gomułkowski,PRL nie pojawia się wcale.O historii nowożytnej czy historii Polski młodzi ludzie nie wiedzą nic,nie potrafią powiedzieć jaki był cel powstania,dlaczego ten czy tamten rządził krajem,co to było KC PZPR.Dlaczego?Bo się klepie daty i królów na pamięć,a myślenia się nie uczy.A moje lekcje historii polegały na przepisywaniu książki do zeszytu,a zeszytu na kartkówkę.Uważasz że takie traktowanie historii jest w porządku??

Odpowiedz
avatar Damein
7 9

Rumburak...masz dużo racji w tym co piszesz...ale jednocześnie sobie zaprzeczasz...piszesz, że większość osób mimo nauki 3 razy tego samego i tak ma wiedzę na poziomie 10 latka...i piszesz że źle by było gdyby wtedy kończyła się nauka...może trochę masz racji ale sytuacja gdzie ludzie z wykształceniem średnim nie wiedzą nic o czasach najnowszych? o obecnej sytuacji skąd się to wzięło?nie wiedzą nic o planie Marschala jaki miał wpływ na wcześniejszą i obecną sytuacje...de facto nie potrafią racjonalnie wytłumaczyć dlaczego u nas jest tak źle...ale to dlatego że nie znają ani historii polski ani historii świata...osoba, która coś wie o historii wie że tak jak jest u nas teraz kiedyś było w państwach zachodnich...i to każde państwo musi przeżyć...szkoda tylko że właśni Ci ludzie tego nie wiedzą...wyjeżdżają za pracą(wiadomo czasy są jakie są) ale nie znając historii nic już ich z państwem nie wiąże...czy to jest dobre?czy uważasz że lepiej mieć naród który nic nie wie o swojej najnowszej historii?to, że starożytność miała wielki wpływ na obecną sytuacje to jasna sprawa...i nie chodzi tu tylko o prawo ale też o grecką filozofię i inne rzeczy...ale skoro uczymy się o zjednoczeniu Włoch, zjednoczeniu Niemiec to dlaczego nie możemy dobrze nauczyć się o zjednoczeniu Polaków i odzyskaniu Polski w najnowszych czasach?

Odpowiedz
avatar Rumburak
7 7

@Seera i Damein: Jak wspominałem, opisałem tylko to jak według mnie to powinno wyglądać a nie że tak ma być. Ja wiem jak beznadziejnie jest bardzo często uczony ten przedmiot. Mój nauczyciel przez 30 minut zwykł opowiadac o tym jak wielkim opozycjonistą był za komuny. Ale z wielu względów, nie tylko to czego chciałbym ja, ale też wiele innych projektów jest niemożliwych do zrealizowania. To że okres powojenny jest po macoszemu traktowany to kwestia niewyrabiania się przez nauczycieli z materiałem: co też jest zrozumiałe. Dlatego byłbym za rozszerzeniem informacji np o PRL na WOS-ie. Albo jak już wspomniano: w podstawówce lekcje poglądowe typu: charakterystyka epoki i życie codzienne w poszczególnych wiekach, a od gimnazjum po kolei epoki z kontynuacją w szkole średniej. To tylko dwie z wielu mozliwości i na pewno nie najlepsze.

Odpowiedz
avatar Kazuya
10 10

Nie o tropienie tu chodzi, ale o to, że młodzież nie wie, kim był Bierut czy Cyrankiewicz... Nie wiedzą nic o losie polskich elit w trakcie i po II WŚ...

Odpowiedz
avatar Rumburak
8 10

Pewnie że masz rację i to jest dramat. Tylko o wcześniejszych czasach wiedzą tak samo mało, przez zrąbany program nastawiony na wkuwanie i niestety wielu obojętnych belfrów. Tylko zupełny bark wiedzy o czasach nam nieodległych jest tym bardziej żenujący.

Odpowiedz
avatar kaede
2 2

Popieram. I sama pamiętam, że przerabiałam historię współczesną Polski na WOSie (zdawałam z tego maturę) więc nie prawda że PRL nie przerabia się w szkole. Poza tym, tak jak mówisz wydarzenia są świeże i każdy może mieć na nie inne spojrzenie - przykład Wałęsa. W WOSowskim podreczniku był gloryfikowany, a wg. nauczycielki WOSu która pamiętała tamte czasy był .. mhh oceniany b. negatywnie. Więc cieżko dać tu jedną i jasną wersje historie. Zresztą nawet w tym tradycyjnym nauczaniu brakuje mi obiektywizmu. Fajnie że opisywane sa 'wielkie' zwyciestwa na wschodzie, twór 'Rzeczypospolitej Obojga Narodów' itd ale wiekszosc Polaków nie rozumie negatywnego stosunku Litwinów, Białorusinów, Ukraińców do Polaków. Na lekcji historii nie było mowy o polonizacji (!), czasy kiedy bylismy agresorami sa przedstawiane jako doniosłe zwyciestwa. Dlatego przy przerabianiu tych samych epok, mozna rozszerzyc wiedze uczniów albo przedstawic epoki w inny sposób.

Odpowiedz
avatar Kazuya
6 8

Ja PRLu nie miałem ani razu przez całą swoją edukację, pomimo rozszerzonego WOSu w liceum (i dobrze wykładanego, zdający na maturze rozszerzenie w większości mieli ok. 80%)

Odpowiedz
avatar Zunrin
0 4

@Rumburak jak czytam takie głodne kawałki o tej wiedzy i wyczuciu, to wiem że na kilometr wali niemiłym smrodkiem, bo brzmi to niczym wyjaśnienia kolejnego, który okazał się TW czy OZI. Uważam, że polska powojenna nauka historyczna celowo została zakonserwowana na starożytności i średniowieczu ze ścisłym koncesjonowaniem kto z zaufanych towarzyszy może badać czasy w miarę współczesne. Całe to stare towarzystwo profesorskie jest delikatnie mówiąc wkurzone, że całe rzesze młodych historyków zamiast robić na ich nagrody za kolejne znalezisko z kultury pucharów dzwonowatych czy z najwcześniejszych wpływów kultury helleńskiej w Górnym Egipcie, to pognało do IPNu. Gdzie wreszcie mogli badać to co ich interesowało, co nie było tknięte od dziesięcioleci, co ludzi interesowało. A to, że jeszcze przechwycili granty profesorom i jeszcze znaleźli niezbyt dobrze o nich świadczące dokumenty, to już wisieńka na torcie. I btw - prowadzone w taki sposób nauczanie historii to też jest polityka historyczna.

Odpowiedz
avatar jaelithe21
13 13

Obecny system byłby w porządku, jeśli starczałoby czasu na zrealizowanie całości materiału. Teraz uczymy się na zasadzie spirali: w podstawówce dostajemy "całość" materiału ale w wersji okrojonej, same najważniejsze fakty. W gimnazjum wracamy do tego, powtarzamy (a więc i utrwalamy) i rozszerzamy zagadnienia. To samo z założenia dzieje się w szkole średniej - znowu powtarzamy, utrwalamy i na już posiadaną wiedzę nakładamy kolejne detale i szczegóły.

Odpowiedz
avatar kotwszafie
13 13

I na studiach w ramach licencjatu raz, na magisterium poprawiamy dwa. :)

Odpowiedz
avatar malami1001
13 17

A ja nienawidziłam historii. Głównie dlatego, że kazano nam uczyć się na pamięć bzdurnych dat, z których co lekcja była kartkówka. Dla mnie nie było nic gorszego niż uczenie się czegoś na pamięć, a to było właśnie takie typowie kucie na blache. Brak związków przyczynowo skutkowych, nic z niczego nie wynikało, ale ważne że w roku xxx jakiś księżulo zginął nad jakimś strumykiem. WTF? I w czym ta wiedza miała mi niby pomóc w życiu? Jak się miała do mojego procesu edukacji i kształtowania samodzielnego myślenia? Nijak. Dlatego nauczyciel, który robi coś więcej niż to, co jakaś "mądra inaczej głowa" napisała sobie w programie to skarb! Pewnie dziś miałabym zupełnie inne podejście do historii, a już napewno większą wiedzę.

Odpowiedz
avatar Timothy
5 13

To się przyda ... bo nagle odkryjesz, ze smierć tego pana spowodowała coś tam ważnego. A potem znajdziesz porównanie tego do wydarzeń np. spod smoleńska albo czegoś innego. Bo może zdasz sobie sprawę, że to samo działo się i w dużej mierze powtarza się wielokrotnie. Ktoś kogoś zabił, co spowodowało takie i inne konsekwencje. Teraz ten schemat się powtarza. Inne argumenty, inne powody. Konsekwencje te same. No, ale po co się uczyć, skoro łatwiej na logikę ;) (powtarzamy to co wielokrotnie już się wydarzyło).

Odpowiedz
avatar yannika
6 8

Właśnie za cholerę się nie przyda, bo po szkole tych dat się zwyczajnie nie pamięta. Ja się pewnych faktów z historii nauczyłam już sporo po zakończeniu szkoły, na własną rękę na dobrą sprawę, przy okazji robienia tzw. research do jednego projektu. I nagle, czytane z kontekstem a nie jako zlepek numerków do wykucia na kartkówkę, to ma sens. Ale po co w szkole dawać kontekst...

Odpowiedz
avatar Fuu
11 11

@Timothy: ok, tylko właśnie o to chodzi, że w szkołach nie uczy się tych związków przyczynowo-skutkowych. Nie każdy jest ta tyle bystry, żeby samodzielnie do tego dojść. Zwłaszcza jak jedyne czego się wymaga przy sprawdzaniu wiedzy historycznej to data, miejsce, nazwisko.

Odpowiedz
avatar Timothy
1 3

Niestety, daty są wkuwane jako istotne. A wyciąganie z nich wniosków, dlaczego to zdarzyło się wtedy, a to póżniej - już nie. Nie wiem gdzie szukać winy, bo proste wskazywanie na prostackość nauczania, równianie w dół, teorie o 'odmóżdzaniu młodych' to ...

Odpowiedz
avatar sylwia
8 8

W liceum normalnej historii nie miałam nigdy, bo historyk (równocześnie dyrektor) _zawsze_ na lekcjach opowiadał pierdoły zamiast uczyć, np. jakie auto kupiła sobie jego córka, co powiedzała jego żona itp. W dodatku wymagał ciszy i skupienia! Normalnych zajęć nie było. Wszyscy, który chcieli zdawać historię na maturze/egzaminach musieli sobie materiał przerobić sami... tragedia...

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 20 lutego 2013 o 9:01

avatar autobus
0 2

I później jeszcze robił z tego kartkówki? Pytanie pierwsze, jakie auto kupiła moja żona w zeszłym miesiącu. Dobra, koniec sarkazmu :P

Odpowiedz
avatar Haters_gonna_hate
2 2

@up To akurat jest ironia a nie sarkazm. Mylisz pojęcia.

Odpowiedz
avatar Hausgestapo
7 7

Byłam na studiach, kiedy wchodziła reforma szkolnictwa. Dydaktykę mieliśmy z człowiekiem z MEN-u, który pracował przy tej reformie właśnie przy programie nauczania historii. Zapytaliśmy się go, dlaczego historia będzie uczona od początku do końca w podstawówce, potem to samo w gimanzjum i znowu w liceum. I czy nie można by było w gimnazjum doprowadzić historii do pewnego momentu, a potem w liceum ciągnąć dalej (w podstawówce miała być propedeutyka, czyli obrazki historyczne - tak jak dotąd było tylko w IV klasie, na szczęście od tego odchodzą). Odpowiedział, że nie, bo ci, co idą do zawodówek nie będą mieli obrazu całości (w zawodówce miała być historia przez 1 rok). Jakoś do nas to nie trafiło. Nie sądziliśmy, żeby w zawodówce znalazło się wiele osób bardzo zainteresowanych historią (chociaż są na pewno wyjątki, w końcu nie wszyscy, którzy tam lądują to ci mniej zdolni, są osoby, które muszą już zdobyć zawód, bo rodzin nie stać na dalszą edukację). Po pierwsze można było w zawodówce historię zostawić przynajmniej przez 2 lata, albo podać przez ten rok w pigułce to, co zostało. Kiedy miałam praktyki w liceum, byli nauczyciele z programami autorskimi, bo wtedy wolno było, teraz to chyba nie przechodzi, nie wiem, bo po praktykach odechciało mi się być nauczycielką :)

Odpowiedz
avatar lordvictor
17 17

Uczeń nie ma myśleć i się rozwijać, uczeń ma mieścić się w normie i być w kluczu odpowiedzi.

Odpowiedz
avatar yannika
12 14

A potem zdziwienie dlaczego polska nauka i gospodarka nie mają własnych Jobsów czy Gatesów.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 20 lutego 2013 o 14:43

avatar Rumburak
7 7

No i macie odpowiedź na kłopoty edukacji w Polsce (nie tylko historii).

Odpowiedz
avatar yannika
8 10

Skoro nie jest obsadzane z klucza politycznego, to dlaczego w czasach niesławnej koalicji PiS-LPR-Samoobrona dostał je co najmniej kontrowersyjny Giertych? I dlaczego jakoś dziwnie się składa, że jak się spojrzy na to, kto akurat był przy władzy, to sympatie ministra z danych lat jakoś dziwnie korelują? PS: potrzebne komu? Dzieciom czy rządzącym?

Odpowiedz
avatar Hausgestapo
3 7

Chyba nie masz dzieci w szkole. Moje dzieci uczą się wg najnowszej podstawy programowej, czyli nic się nie uczą. Poza tym w szkole obecnie jest więcej religii niż przedmiotów szkolnych, np. w podstawówce jest tylko 1 godzina historii i aż 2 religii, w gimnazjum jest jeszcze gorzej, bo są aż 3 religie, a przedmiotów typu geografia, biologia, chemia, fizyka i historia po 1 godzinie (to wiem od rodziców gimnazjalistów, bo moje jeszcze w podstawówce, więc nie mogę potwierdzić, czy tak jest w rzeczywistości). Czy uważasz, że religia to jest to, co najbardziej się w życiu przydaje ?

Odpowiedz
avatar Aeoxia
1 1

W pierwszej klasie gimnazjum miałam dwie godziny biologii i geografii, a jedną godzinę fizyki i chemii. W drugiej klasie jest odwrotnie. Religii i historii są dwie godziny, bez względu na klasę. Ot, tak tylko informuję, jak to u mnie wygląda.

Odpowiedz
avatar MadDog
0 0

Oj, Palring, nie napisałeś że to ironia i widzisz, 3/4 tych co ocenili Twój komentarz, dało Ci minusa... Jak mogłeś? (-;

Odpowiedz
avatar anaszka
6 6

Zawsze marzyłam o takim nauczycielu historii. My nigdy nie doszliśmy do współczesności, max na II wojnie światowej się zatrzymywaliśmy.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
6 6

I to jest właśnie kwintesencja polskiego szkolnictwa: nauczanie według schematów, wpajanie regułek i formułek, których nie jesteśmy później wcielić w życie. Niestety, w tym samym czasie młodzi ludzie pozbawiani są kreatywności i umiejętności samodzielnego podejmowania działań lub nawet decyzji. Uczniowie stają się numerkami z dziennika (w ilu szkołach lista obecności jest sprawdzana po liście, a nauczyciele nie znają imion swoich uczniów nawet po kilku latach..?) tylko dla tego, że pedagodzy są bez powołania, a jeśli zdarzy się już taki z powołaniem, który nie tylko zainteresuje uczniów swoją dziedziną ale i będzie im pomagał się rozwijać, to tak dostanie po dupie, że jeśli będzie kontynuował swoje przerażające praktyki (w rzeczywistości będące realną wiedzą przekazywaną w interesujący, często niestandardowy sposób) to nie będzie w stanie wyżywić własnej rodziny.. Ach, Polska...

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 20 lutego 2013 o 14:51

avatar nimrothel
4 10

Tak historia... to były te lekcje, które były tak przeraźliwie nudne, że siedziało się w ostatniej ławce i grało w statki? Albo czytało w tym czasie jakąś bardziej zajmującą książkę? Szczerze nienawidziłam historii w szkole, uważałam jej naukę na mordęgę, z resztą jak większość osób na mat-fizach. Zawsze przedstawiała się dla mnie jako przedmiot na którym się nie myśli, tylko uczy masy bzdur o cholernych wojnach w XVII wieku. Odnoszę dziwne wrażenie, że jeżeli ktoś się nie chce uczyć historii, tylko idzie na mat-fiz i szykuje się na polibudę, to żaden świetny nauczyciel tego nie zmieni. Może po prostu wyciąć połowę zajęć z tego "pasjonującego" przedmiotu, żeby było ich na przykład tyle co znacznie ciekawszej biologii czy chemii? Nie wiem po co wszystkim pakować do łba miliony dat związanych z wojną szwedzką, po co to inżynierowi automatykowi? Jak będzie ciekawy, to sam sobie w dorosłym życiu świadomie przeczyta. I to jest właśnie problem. Na geografii każdy uczy się bzdur na temat dóbr naturalnych Kirgistanu, których po miesiącu nie pamięta, ale marnuje na to mnóstwo czasu, zamiast skupić się na kilku przedmiotach, które go interesują. Na biologii każdy musi nauczyć się pierdół o szczegółowej budowie komórki chrząszcza, a przyda się to kiedyś matematykowi? Specjalizacja moi państwo, specjalizacja! Przy obecnych możliwościach i dostępie do informacji, szkoła powinna wiele rzeczy tylko zarysowywać, a nie kazać ryć na pamięć. Uczniowie powinni skupić się na rzeczach dla nich przyszłościowych, a nie uczyć się na 14 przedmiotów, bo część z nich widząc ten ogrom po prostu zniechęci się w ogóle do nauki. Zmiany systemu nauczania są niezbędne, ale są to też niezwykle radykalne zmiany, związane ze zmianami otaczającego nas świata i rozwojem techniki. Ja osobiście mam nadzieję, że moje dzieci w dalekiej przyszłości będą się już uczyć w zupełnie innej szkole.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
5 7

Specjalizacje są często kwestią sporną, zawsze będą tego plusy jak i minusy. Całkowite odcięcie uczniów od historii, matematyki czy biologii też jest głupotą, nauka ćwiczy umysł w dodatku warto wiedzieć więcej. Dla mnie największym problemem zawsze było i będzie jedno - wałkowanie tego samego. Bo tak w ogóle po co jest gimnazjum? W liceum i tak jest wszystko od początku + jakieś rozszerzenie, dla mnie to jest największą głupotą. Czasem mam wrażenie, że twórcy tzw. programów nauczania nie mają pojęcia co jest w gimnazjum więc profilaktycznie wrzucają co się da do liceum.

Odpowiedz
avatar amu
6 6

Jak mawiała moja wybitna nauczycielka: dopiero jak się wam po raz siódmy powtórzy zaczynacie pamiętać! Według mnie to nie przedmioty są problemem ale sposób ich nauczania - nigdy nie widziałam sensu w wykuwaniu się wszystkiego na pamięć i zapominaniu po kilku dniach. Szkoła powinna uczyć metod zdobywania informacji, praktycznych umiejętności (np. na językach nie wkuwać zasad gramatycznych a nauczyć się mówić). Nie wiem jak, nie znam się na tym, ale niestety ci co układają program wcale nie znają się lepiej.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
2 8

Skąd ja to znam...? W momencie gdy po raz trzeci zaczęliśmy omawiać jedno i to samo, na przykład w kwestii Starożytnego Rzymu, zaczęłam brać na lekcję słuchawki i dodatkową bluzę. W roli poduszki.

Odpowiedz
avatar linux
6 8

Widać że brak tutaj kogokolwiek obecnie chodzącego do szkoły. Zgodnie z nową podstawą programową obecne pierwsze klasy szkół ponadgimnazjalnych nie zaczynają historii od początku, ale od I WŚ. Reforma na którą wszyscy narzekają jakiś pozytywny aspekt ma. :)

Odpowiedz
avatar amu
0 6

Sama miałam podobną sytuację - może nasz nauczyciel historii aż tak zaangażowany nie był, zgodnie z wymaganiami zaczął od tych nieszczęsnych Mezopotamii, a na dwudziestoleciu wojennym z braku czasu musiał zakończyć, ale zawsze opowiadał o wszystkim w bardzo ciekawy i logiczny sposób. Daty i nazwiska były tylko te najważniejsze, za to wszyscy świetnie znaliśmy mechanizmy działania różnych przemian, przyczyny i skutki wydarzeń, cała historia układała się w logiczną całość zamiast być stertą suchych faktów do wykucia na pamięć. Notatek miałam 5 zeszytów zapisanych ciągłym tekstem, a wystarczyło fragment przeczytać by móc opowiadać o danym wydarzeniu z pełnym przekonaniem i zrozumieniem. Choć nigdy wielką fanką historii nie byłam bez trudu zdobywałam oceny typu 5-6. A potem poszłam pisać egzamin gimnazjalny. Temat patriotyczny, historii co niemiara, na żadne pytanie odpowiedzieć nie umiem: -kim był (tu wstaw nazwisko wybitnego dowódcy któregoś z powstań czy innego wielkiego patrioty)? -w którym roku było powstanie takie a takie? -ustaw w kolejności chronologicznej: powstanie takie, powstanie śmakie, rozbiór, uchwalenie czegoś tam, kolejna nazwa mi nie znana... Pytania o historię zawaliłam praktycznie wszystkie. Nie dlatego, że nie umiałam, nie dlatego, że mnie nikt nie nauczył. Ja bym mogła opowiadać o tych powstaniach i rozbiorach przez godzinę, podawać argumenty za i przeciw, pokazywać przyczyny i skutki, ale żeby daty? Nie, tego nie umiałam. Bo po co?

Odpowiedz
avatar Rumburak
3 3

O. Dobrze wiedzieć. Muszę dokładniej zorientować się w programie nauczania. Jeśli jest tak jak mówisz to jest to jednak trochę głupota w drugą stronę. O czym już wspominałem w związku z parciem na historię najnowszą (bo po co komu np. wiedza o wojnie trzydziestoletniej? Co z tego że zdewastowała Europę i była ważnym asumptem do rozwoju idei Oświecenia? Nieważne, bo to dawno było). W gimnazjum w trzy lata trzy tysiące lat historii, a w szkole ponadgimnazjalnej trzy lata jedno stulecie wałkowane?

Odpowiedz
avatar linux
2 2

W szkole ponadgimnazjalnej jeżeli profil nie jest humanistyczny to historia jest tylko w 1-szej klasie a później zostaje zastąpiona przedmiotem historia i społeczeństwo na którym według założeń mają być omawiane tematy wybrane przez uczniów. Klasy humanistyczne mają za do 2 lata na powtórzenie wszystkich zagadnień co może okazać się niewykonalne.

Odpowiedz
avatar Rumburak
0 2

Wszystko i nic. Ech.Za stary na to jestem.

Odpowiedz
avatar Notorious_Cat
0 6

Ilu było uczniów, którzy osiągnęli złe wyniki z egzaminu gimnazjalnego? Jak połowa, to rzeczywiście sprawa nie jest prosta. ------------ Nauczyciel nie może sobie uczyć ot, czego chce - ma określony program , który musi realizować, bo raz, że jest to sprawdzane, a dwa, że na podstawie programowej konstruowane są egzaminy. Jest to trochę krzywdzące dla nauczycieli-pasjonatów, którzy chcieliby nauczać historii w inny sposób, ale niestety uczeń ma z założenia wyjść z np gimnazjum z pewną wiedzą w ustalonym odgórnie zakresie. Jedyne co, to nauczyciel może realizowac dodatkowe tematy na jakimś kółku historycznym.

Odpowiedz
avatar Kazuya
2 4

Historia to nie matematyka i tu wszystko i tak trzeba samemu wyczytać lub powtórzyć. Ów nauczyciel, jak wspomniałem, nie zaniedbał programu. Dzieci które miały u niego dobre oceny zdawały egzamin ładnie, zaś tłuki, lenie i głupki - kiepsko. Jak w każdej szkole.

Odpowiedz
avatar Notorious_Cat
-3 3

Kazuya: ale jakie były proporcje dobrych uczniów do tych złych? Jeśli było to więcej niż 1/3 klasy, to nauczyciel postąpił trochę zbyt ryzykownie (jeśli naprawdę miał na względzie dobro tych dzieciaków).

Odpowiedz
avatar BassCleaver
2 2

Przeżyłem podobną sytuację. Przez 1 oraz 2 klasę, jakże popularnego "gimbazjum", mieliśmy rewelacyjnego nauczyciela od historii i wosu zarazem. Złoty człowiek, świetnie dogadujący się z młodzieżą, jako jeden z nielicznych. Jego lekcje zawsze były ciekawe, frekwencja oraz oceny - znakomite. Każdy z uśmiechem szedł na zajęcia, ale że panuje "niż demograficzny" (wrzucam w " ", bo jakoś go nie widzę), to rozpoczęły się zwolnienia. I zwolnili własnie jego. Dlaczego? Bo był NAJMŁODSZY. Reszta nauczycieli tych przedmiotów była gotowa wziąć mniej godzin, byleby on mógł pracować. Czyżby chory system, czy złośliwość góry? - wyrzućmy nauczyciela, który się dogaduje z uczniami, zostawmy starych belfrów, uczących podręcznikowo? Chore.

Odpowiedz
avatar kaede
2 2

Zatrudnienie leży w kwestii dyrekcji. Jakby dyrekcji zależało to by dostał pół etatu na świetlicy, pół etatu z wosu lub historii.. coś by się udało załatwić.

Odpowiedz
avatar BassCleaver
4 4

@kaede Oczywiście, masz rację, leży to w kwestii dyrekcji. Nasz w-ce dyrektor chciał go zostawić i pójść na rękę, ale dyrektorka została zmuszona poprzez Burmistrza/Urząd Miasta. Jestem pewien, że odrobina dobrych chęci, czy rozmowa z w/w i ciągle byłby na stanowisku.

Odpowiedz
avatar kaede
1 3

Piekielna w historii była tak naprawdę nadopiekuńcza mamusia. To po prostu wstyd, że młody w wieku 13 lat nie ma opanowanej podstawowej wiedzy o własnym kraju (srednia ocen 2.0..eh).

Odpowiedz
avatar EsmeW
1 3

Oczywiście, że wyleciał, szkoła nie uczy myślenia, tylko wykonywania poleceń i zgadywania, co zdaniem pani z kuratorium, autor miał na myśli. Czytając na Piekielnych wpisy dotyczące edukacji, zaczynam się cieszyć, że jestem stara jak węgiel, mam starą, maturę, na polskim czytałam, na matematyce liczyłam, na fizyce modliłam się, żeby mnie nie zapytał, a na historii było wszystko, nauczyciele nie "gnębili bez powodu", a o mobbingu nikt nie słyszał. Eh prehistoria...

Odpowiedz
avatar matehezer
2 4

bo Historia kończy się na okresie II wojny światowej. Po II wojnie światowej uczy się na WOS-ie.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
1 1

Nas na wosie przez 6 lat warszawskiej szkoły drugiego stopnia uczyli o sejmikach powiatowych, obowiązkach sołtysa i tym, że obywatele mogą składać do rady gminy propozycje zmian. Nie dowiedziałem się nic, co miałoby jakiekolwiek zastosowanie w dużym mieście, a już na pewno nic o historii nowożytnej.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
-1 3

O starożytności należy się uczyć, ale za zasadzie poznawania podwalin pod to, co było później; powinno się znać antyczną sztukę, zasady funkcjonowania państwa, filozofię, wynalazki. O PRL najwięcej dowiedziałam się z książki Kuronia i Żakowskiego "PRL dla początkujących" - bo w szkole, tym bardziej te 15 lat temu, tego tematu nie ruszano. I widzę, że niewiele się w tej kwestii zmieniło. A najbardziej przeraża mnie to, że dzieci teraz nie wiedzą, co to była "wojna światowa". Bezstresowe wychowanie, brak jakiegokolwiek przymusu, "chronienie" młodych umysłów przed wszelkimi okropieństwami... Ale te "okropieństwa" się zdarzyły i wciąż zdarzają, o tym trzeba uczyć, żeby uniknąć tego w przyszłości, do cholery o_O Gdy widzę sweet focie z obozów koncentracyjnych z podpisami "tu palono żydów hlehle"... Gdzie ten świat zmierza?

Odpowiedz
avatar khardimon
2 4

Edukacja zmierza na pewno w złym kierunku. Teraz jestem na 2 sem. studiów, niedawno byłem w klasie maturalnej. Zdawałem maturę z fizyki i ponieważ mój fizyk nic nie uczył na lekcjach (przerobiliśmy w pierwszej klasie rzuty DO POŁOWY!) to uczęszczałem na jego zajęcia fakultatywne, przygotowawcze do matury. Dużo się wtedy mówiło o reformie edukacji, która mój rocznik jeszcze ominęła... DO MERITUM: Na jednych zajęciach fizyk pokazał nam podręcznik do fizyki "po reformie". Poziom informacji mniej niż 0. Wszystko pisane jak dla woła. A najlepsze... jak otworzył na dziale astronomii była grafika kosmosu i jak wół "zdjęcie" CZARNEJ DZIURY!!! Czarne dziury to tylko teoria, chyba że coś się w tym temacie ostatnio zmieniło, ale NA PEWNO nikt takowej nie widział na oczy, co tu mówić o fotografowaniu!!! W podręczniku nigdzie nie było napisane, że to tylko grafika...

Odpowiedz
avatar Leme
2 2

Nie zamierzam sprzeczać się ze stwierdzeniem, że program nauczania to jakaś porażka i gratuluję nauczycielowi pomysłu, pasji i zapału. W tym konkretnym przypadku odwołanie nauczyciela było szkodą dla uczniów. Ale jakkolwiek bezsensowne by były te przepisy, kuratorium musi ich przestrzegać (bo lepsze takie zasady niż ich brak), więc reakcja na prowadzenie lekcji niezgodnych z programem - nawet jeśli w tym konkretnym przypadku nauczyciel nie szkodził uczniom, a wręcz przeciwnie - była jak najbardziej odpowiednia. Prowadzenie lekcji na zupełnie inne tematy, niż było to w programie, nie powinno być dopuszczalne, bo z takiej sytuacji korzystaliby nie tylko ci odpowiedzialni ludzie, jak opisywany nauczyciel, ale też idioci robiący z lekcji swoją godzinę świętego spokoju. Skoro już mamy takie zasady, to się ich trzymajmy. A zupełnie odmiennym tematem jest fakt, że faktycznie to, czego nas uczą od podstawówki w tym temacie, jest godne pożałowania i cały program nadaje się tylko do kosza. Tyle w tym temacie.

Odpowiedz
avatar Dejv
-1 3

Dla władzy jest to bardzo wygodne, jak nie znamy swojej historii, a wałkujemy mezopotamie i inne pierdoły. Nie wykształconym narodem lepiej się manipuluje, a z drugiej strony po co mają nam pokazywać, że byliśmy wielkim i potężnym narodem, że liczyliśmy się na arenie międzynarodowej itp? A nóż ludzie by sobie to przypomnieli i stwierdzili, że skoro dało się kiedyś to teraz też się da? Jednak żeby to zrobić trzeba by ukrócić świnie przy korytach, a oni tego nie chcą i się boją...

Odpowiedz
avatar BlackMoon
-1 1

A o historii swiata prawie wcale się nie mówi, do dzis pamiętam jak się dowiedziałam o ludobójstwie w Rwandzie- byłam w szoku, że w szkole nic mi nie powiedziano o takim wydarzeniu, natomiast pamiętam wkuwanie drzewa genealogicznego królów Polski jakby to miało mi się w czymkolwiek przydać. Ważne i współczesne wydarzenia są pomijane i to jest straszne, że człowiek, który kończy liceum nie ma pojęcia o istotnych sprawach (o ile sam nie doczyta). Szkoda tego nauczyciela, tak własnie zabija się w ludziach pasję... Pamiętam jak kochałam geografię w gimnazjum dzięki mojej nauczycielce, jeździłam na olimpiady, mapę swiata miałam w małym palcu, uwielbiałam się uczyć. W liceum przypadła mi okropna baba i przestałam się interesować tym przedmiotem, nie zdawałam go nawet na maturze chociaż się na to nastawiałam. Szkoda, że takim wspaniałym nauczycielom często utrudnia się życie. Ten zawód to przecież duża odpowiedzialnosc, ci ludzie mają ogromny wpływ na przyszłosc młodzieży, mało jest nauczycieli takich jak ten opisany, a jeszcze się ich tępi. Smutna historia.

Odpowiedz
avatar ZaglobaOnufry
2 2

Naturalnie, nauczyciel musi sie trzymac programu ustalonego przez ministerstwo. O ile mija sie z nim, musi liczyc sie z konsekwencjami prawnymi. Jezeli jego indywidualny system nauczania mija sie z ogolnymi wytycznymi, to jego podopieczni moga miec potem problemy z kontynuowaniem uczenia sie. Ja (w Niemczech w latach 70-tych) skonczylem historie na Hannibalu i wojnach punickich, a od 11-tej klasy nie bylo jej juz, mialem tylko nauke o wspolnocie ("Gemeinschaftskunde"), zupelnie ciekawa o 1-szej i 2-giej WS, faszyzmie i komunizmie, Republice Weimarskiej i innych nowozytnych tematach. A na maturze byla analiza dwoch mow Hitlera przed düsseldorfska izba rzemieslnicza pod aspektem polityki faszystowskiej. Czyli, mozna historie i podobne przedmioty uczyc dosc ciekawie, bez opuszczania ogolnie przepisanego kierunku i za wielkiego "wychylania sie z okna".

Odpowiedz

Zmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 24 lutego 2013 o 15:45

avatar Draxi
0 2

Sama opowieść dość piekielna, ale nie ogarniam trochę tego "wałkowania Egiptu i Mezopotamii" bo zdarzyło mi się chodzić do gimbazjum i nie uważałem tego za problem, jak dla mnie przerabianie całej historii jest ok

Odpowiedz
avatar misha
2 2

Aż skomentuję! Historia nie jest moim ulubionym przedmiotem, ale widzę swoje braki w edukacji odnośnie historii najnowszej - nie mam pojęcia co się działo po 45, oprócz tego, że gospodarka była centralnie sterowana... i że w 89 przestała być. Za to o Egipcie i Mezopotamii wiem baardzo dużo - chociaż nie wiem na co mi ta wiedza. Szkoda tego nauczyciela - bo widać, że wiedział jak skłonić uczniów do myślenia i nauczyć myślenia. Niestety zawsze trafi się jakiś tępy rodzic- który uważa, że to nauczyciel musi nauczyc dziecko, a dziecko nic nie musi robić...

Odpowiedz
avatar Draxi
-2 2

W moim odczuciu tę zaginioną historię po 45 omawia się w pewnym stopniu na Wosie

Odpowiedz
avatar EmilyDream
1 1

Jestem uczennicą pierwszej klasy LO o profilu humanistycznym i muszę potwierdzić słowa któregoś z użytkowników odnośnie tego, że nowa ustawa programowa nie zakłada już powtarzania 3 razy tego samego, bowiem "egipt i mezopotamię" zaczeliśmy omawiać w pierwszej klasie gimnazjum (szczerze przyznam, że gdybym nie była fascynatką starożytności nie wiedziałabym z tego nic, bo i tak już połowy przerabianych w gimnazjum tematów po prostu nie pamiętam) a teraz, gdy jestem w liceum skończyliśmy drugą wojnę i zajmujemy się tym, co było po niej, by jak sądze w drugiej klasie (gdzie jako klasa humanistyczna będziemy mieli 4 godziny tego przedmiotu tygodniowo) będziemy przerabiać wszystko od nowa - od starożytności aż do współczesności, a inne klasy, które nie mają rozszerzonej historii (czyli wszelkie mat-fizy czy biol-chemy) dostaną po dwie godzinki historii i społeczeństwa. Z nową ustawą jest jednak wyjątkowo denerwujący problem, bowiem nauczyciele po prostu nie mają czasu powtórzyć niektórych treści i zakładają, że my, skoro przerobiliśmy coś w I klasie gimnazjum zakładają, że oczywiście wszystko z tego pamiętamy i zmuszeni są po prostu brnąć dalej, zamiast przeprowadzić krótką powtórkę, efketem czego spora część klasy nie rozumie tego o czym się uczy ze względu na spowodowane różnymi rzeczami braki w podstawowej wiedzy dotyczącej tematu. Co się zaś tyczy już bezpośrednio historii... w mojej szkole jest przedstawiana bardzo sucho. Mam wrażenie, że wynika to z braku pasji nauczycielki, ale nie chcę oceniać. Nic nie denerwuje mnie tak, jak to, że ona czyta nam na lekcjach podręcznik, a potem musimy go po prostu przepisywać. Sprawdziany są przeprowadzane na zasadzie: nazwa wydarzenia/data/dowódca. Pisałam sprawdzian z historii (IIWŚ) jakiś miesiąc temu, a już nie pamiętam połowy dowódców działających wówczas polskich jednostek to co do cholery będę pamiętać, jak skończę trzydziestkę...? Podejrzewam, że absolutnie nic, ale to już takie moje własne żale.

Odpowiedz
avatar Sarah
1 3

Będąc w I klasie LO mieliśmy nauczyciela; Był cudowny. To w jaki sposób on mówił o historii, o tym jak się uczyliśmy, jak materiał jakimś cudem sam zostawał w głowie, sposób w jaki oceniał ( no ludzie...jak komuś groziła jedynka to miał wydrukować kilka mapek i pokolorować. Dwa pytania z tego działu i już oceny się poprawiało) większość znała historię (oczywiście kto nie chciał się uczyć ten się nie uczył. Nawet nie próbował). A jaki przystojny był przy tym pan historyk :P Osobiście jego lekcje kochałam i uwielbiałam; W II klasie LO dostaliśmy najgorszą z możliwych bab; czytałą podręcznik na głos calą godzine. Nie mówiąc o myleniu faktów (jak coś próbowała dukać z pamięci) nieprawidlowego czytania nazwisk, mylenia dat. Do czego zmierzam? Pan od historii wyleciał ze szkoły, za to że był zbyt lubiany przez młodzież i tyko dwóm osobom z prawie 600 groziła poprawka z historii. Średnia ocen uczniów oscylowała w średniej 4,4,-5,4 a tych najsłabszych, które próbowały to 3,5. Nie mówiąc już nawet o grupie całkowitych leni, które też zdawały. Bo przynajmniej próbowały wykazać pseudozainteresowanie historią.

Odpowiedz
avatar Notar
-1 1

@malam Proste pytanie: Jak nauczyć wnioskować? Oczywiście sam też uważam że wnioskowanie jest bardzo ważne w historii, ale z czego będziesz wnioskować jak nie będziesz nic wiedzieć. Mam wrażenie, że mówisz o warneńczyku. Czy jeżeli za 10 lat Rosjanie powiedzą, uciekał on Polaków a armia rosyjska probowala go chronić? Co wtedy odpowiesz, jeżeli nic nie będziesz o nim wiedziała. A od wnioskowania jest filozofia, którą chciałbym wprowadzić do szkół.

Odpowiedz
avatar nighty
0 0

Naukę historii skończyłam na roku 1800. Nauczycielka stwierdziła że osobom nie zdającym historii na maturze "dalsza wiedza nie jest potrzebna". Dalsza część wydarzeń historycznych została przeznaczona tylko dla maturzystów, którzy zresztą doszli tylko do początku II wojny. I wy się dziwicie że młodzież nie wie kiedy był stan wojenny, kto uczestniczył w obradach okrągłego stołu a kto był pierwszym prezydentem demokratycznej Polski?

Odpowiedz
avatar kuli
1 3

Historia napisana maksymalnie tendencyjnie:) Az same mi sie pale rwa zeby wszystko zakwestionowac. "Uczniowie sami decydowali" - Mhm, juz widze jak sami decydowali:) Pewnie bylo "chce sie uczyc pasjonujacej strony historii, czy tez nudow z programu?". Az boje sie pomyslec, co staloby sie klasie, ktora wolalaby isc programem. Nauczyciele, w gimnazjum szczegolnie, maja piekny zwyczaj strojenia fochow i juz do konca swej bytnosci w gimnazjum klasa taka mialaby opinie lenii i pewnie nie raz, nie dwa, jej decyzja zostalaby wypomniana. Druga sprawa - czy mlodosc sluzy do siedzenia w ksiazkach? Naprawde, w gimnazjum sie siedzialo od 8 do 14, 15 godziny wlacznie, potem prace domowe, nauka, ogolnie rzecz biorac, jak ktos mial ambicje, to masa roboty. Czyli nie dosc, ze trzeba bylo zakuwac to "rozszerzenie", to jeszcze praktycznie samemu przerabiac program historii. Nie no, swietna umowa ;D Czlowiek to z natury stworzenie leniwe i, chocby nie wiem jak ktos byl zdolny, to jak nie ma nad soba bata w postaci kartkowek, pytanie, to sie NIE NAUCZY. Przeczyta raz, dwa, pomysli "no, to chyba juz umiem", a potem sie okazuje, ze tysiaca dat, wydarzen nie pamieta i wszystko to wychodzi na egzaminie. Ludzie pewnie zauwazyli, ze roboty 3 razy tyle, a wyniki "nie az takie super" i mieli prawo miec pretensje. Bo od czego sluzy szkola? Nie, nie od rozbudzania zainteresowan. Czlowiek 13-stoletni ma juz swoje zainteresowania, sam potrafi o nich czytac i nie trzeba mu dorzucac roboty.

Odpowiedz
avatar Kazuya
0 0

Z "rozszerzenia" jak to nazwałeś, przecież nikt nie robił sprawdzianów... <facepalm>

Odpowiedz
avatar muppet90
0 0

Nie wiem czy tak jest wszędzie, ale ja zawsze miałam wrażenie, że za mało było o czasach współczesnych, dlatego, że były na koniec roku. To znaczy, oczywiście, że są na końcu, ale są omawiane zbyt późno, gdy się do nich dochodzi, to już jest koniec roku i wystawianie ocen. Nie trzeba się uczyć, ważniejsze jest poprawianie ocen niż nowy materiał. Trochę szkoda, bo to chyba najciekawsze byłyby rzeczy omawiane z całego tego przedmiotu.

Odpowiedz
avatar Fra234
0 0

Obecna podstawa programowa (która wyprze poprzednią w pełni za 2 lata) nie zakłada powtarzania historii co 3 lata od nowa. Obecnie, w gimnazjum uczony jest okres od Mezopotamii do I Wojny Światowej, historia współczesna jest uczona w I LO. Co potem? Uczniowie profili, na których historia nie jest przedmiotem rozszerzonym zakończą swoja przygodę z tym przedmiotem. Zastąpi go Historia i Społeczeństwo, jednakże brak mi informacji, co będzie nauczane na tych lekcjach. Na świedectwie maturalnym taki uczeń ma ocenę z Historii z I klasy oraz z Historii i Społeczeństwa z III klasy LO. Na profilach z rozszerzoną historią materiał jest przerabiany od nowa, tak jak to bylo po staremu, taki uczeń na świadectwie maturalnym ma ocenę z Historii z I klasy oraz z Historii Rozszerzonej z III klasy LO

Odpowiedz
avatar konto usunięte
-4 4

historia Polski zwłaszcza współczesna zawsze mnie nudziła, ciesze sie że nikt mi nie próbował tego zbytnio tłumaczyć :)

Odpowiedz
avatar secret85
1 1

Duży plus za historię z mojej strony! Jakże dobrze to znam! Pisałam jeszcze starą maturę właśnie m.in. z historii. Czasy starożytne wałkowane po stokroć. Niestety czasy nowożytne, a już historię lat 80-tych kazano nam przerobić na własną rękę. Po prostu nauczyciel nie wyrobił się z materiałem. O ironio... można powiedzieć, że jeden z najważniejszych okresów Polski, a młode pokolenie najsłabiej go zna...

Odpowiedz
avatar artko7
0 2

Dlatego szkolnictwo powinno zostać oderwane od państwa. Każda szkoła powinna uczyć inaczej! Sprywatyzować!

Odpowiedz
avatar PanKlekswKosmosie
0 0

... a co z Egiptem? Jak tam w tych książkach nowych tłumaczą kto wybudował piramidy? Niewolnicy taszczyli na barach za pomocą lin i bloczków? :D

Odpowiedz
avatar sejten11
0 0

Niestety taki mamy w Polsce piękny program nauczania. To nie jest bolączka jedynie historii, każdy chyba wie jak wygląda "interpretacja" tekstów na maturze z języka polskiego (a właściwie zgadywanie, jak je zinterpretował autor zadań). Miałem podobnego nauczyciela od historii w gimnazjum i liceum, jednak jego (przynajmniej na razie) nikt tak nie urządził i mam nadzieję, że będzie miał więcej szczęścia. Tak z innej beczki wie ktoś jak wyłączyć tą upierdliwą opcję odsłuchania? Przy co drugim polskim znaku przenosi mnie na górę strony i potrafi to być naprawdę irytujące, szczególnie gdy się coś dłuższego pisze.

Odpowiedz
avatar nOffca
0 0

historia okrutna i piekielna...ale ja musze zwrocic uwage na pierwszy akapit! to sa moje slowa!:) naprawde, ja zawsze zawsze powtarzam wlasnie te wypowiedz, niemalze slowo w slowo...to jakas forma deja vu albo rownoleglego wszechswiata?:)

Odpowiedz
avatar Blurp
0 0

Wspominam moje przeżycia sprzed ponad dwudziestu lat. Otóż w podstawówce miałam najpierw psychiczną kobietę, drącą się i wyzywającą wszystkich uczniów od matołów. Byłam jedną z najlepszych uczennic, przy niej ledwo wychodziłam na czwórkę. Potem był rozmemłany nauczyciel w papućkach, chodził i szurał po korytarzu, nic mu nie pasowało, może miałam za mały biust :) ciągle było źle, oceny nieadekwatne do wiedzy. Zraziłam się do historii, myślałam, że do końca życia. W liceum nagle spotkałam NORMALNEGO nauczyciela, któremu udało się mimo mojej straszliwej niechęci do historii jakoś przekonać mnie do tego przedmiotu. Wracając do meritum: nie bał się mówić z nami o czasach współczesnych, zaznaczam, że był to przełom lat 80 i 90-tych gdy jeszcze wszyscy bali się prawdy. Jestem szalenie wdzięczna Panu Profesorowi za odwagę, opłaciła mu się, ponieważ został Dyrektorem liceum. Był nim kilka lat, nie wiem dlaczego stracił stanowisko, znając jego nonkorformizm może rzucił tym wszystkim... Pozdrawiam Panie Profesorze Dynarowski z Kopernika!

Odpowiedz
avatar alicja1703
0 0

dzień dobry, dzisiaj przez 3 godziny wałkowałam starożytną Grecję po raz 3. dziękuję, polski systemie edukacji

Odpowiedz
avatar Dreamer113
0 0

Jestem rocznikiem '96, czyli nowa podstawa programowa, zaczynam historię od II WŚ. Cieszyłam się z tego i dalej cieszę i to bardzo. Z podstawówki pamiętam jakieś urywki, tam siedziałam i rysowałam tylko na lekcjach. W gimnazjum przy pierwszej nauczycielce było ''No w czasach Czarnej Śmierci chodzili lekarze w takich maskach, zobaczcie na rysunek, a teraz otwórzmy ćwiczenia''. Po zmianie nauczyciela, druga powiedziała kilka słów więcej, ale i tak pół lekcji to uzupełnianie ćwiczeń. No cudownie. Poszłam na profil humanistyczny; j.pol-wos-hist. Dopiero w liceum mam dobrego nauczyciela, a raczej WSPANIAŁEGO. Uwielbiam faceta, tak fajnie potrafi opowiadać. ;D I ma ogromną wiedzę. Widać, że jest pasjonatem, napisał nawet jakieś książki. Jak historię niezbyt lubiłam, a czasów wojen nienawidziłam - większą nienawiścią darzę jedynie tych wszystkich królów, z których nic nie umiem - tak teraz naprawdę je lubię. A nauczyciel opisuje to bez jakichś ceregieli, choć niektóre rzeczy stara się mówić łagodnie. Książki mają full wiadomości, a nie miliard idiotycznych rysuneczków, można się czegoś z nich dowiedzieć w końcu. I powiem szczerze, że jak uczę się na sprawdzian i czytam jedną linijkę to się wciągam i lecę pół tematu. Tematy same w sobie są długie, więc często dzielone, działy podobnie. Ale powiem Wam, że po II wojnie byłam wykończona psychicznie. To, co robili Żydom, to co działo się w Jugosławii... A naprawdę nie jestem człowiekiem jakoś szczególnie delikatnym. Po prostu jak dla mnie za długo omawialiśmy ten terror. Gdyby tak opowiadano mi w podstawówce czy w gimnazjum to ja serio nie wiem ile osób z klasy musiałoby iść po kilku miesiącach takiej nauki do psychologa. Największy minus to to, że nauczyciele strasznie martwią się wyrabianiem godzin i nie ma czasu na dłuższe dyskusje, a wiadomo, humani zawsze mają coś do powiedzenia. Ogólnie uczymy się na sprawdziany głównie pojęć, zdarzeń, skutków, duży nacisk kładziony jest na teksty źródłowe. Na szczęście jest w miarę mało dat. Na szczęście, bo jak mogę ogarnąć wszystko, tak dat ni w ząb nie pamiętam. Znam krach na giełdzie nowojorskiej, bitwę pod Grunwaldem, swoje urodziny i dni z miesiącami jeszcze dwóch osób, a w tym brata. No trzech, bo przyjaciółka ma bliźniaka. ;] Jednak koleżance, z którą mieszkam, a chodzi do innej klasy, lecz tej samej szkoły trafił się nauczyciel beznadziejny krótko mówiąc. Jest na profilu ścisłym, okej, ale naprawdę, żal i ból. Na lekcjach każdy przysypia, a nauczyciel coś tam mamrocze pod nosem, co najlepsze przerabiają tematy na 9 stron w jedną godzinę. Ogólnie uważam, że wina w nauce historii leży głównie w nauczycielach. Mówią od niechcenia albo czytają podręcznik, nie dając tak naprawdę nic od siebie. Interesujące, naprawdę, weź wysiedź te 45 minut. A co do jakiejś Mezopotamii - pamiętam z podstawówki i gimnazjum niewiele, naprawdę, ale czasy starożytne akurat zawsze lubiłam i cieszyłam się, że się powtarzają. I moim zdaniem takie przypomnienie jest ważne, dobrze omówić to dwa razy, choć trzeci faktycznie już nie jest zbytnio potrzebny. Swoją drogą dopiero w tym roku uświadomiłam sobie ogromne powiązania między polskim, wosem i historią. Czy nawet kulturą. Naprawdę, wszystko łączy się w idealną całość. Na nauczycielkę polskiego, a zarazem kultury również nie narzekam, wosu uczy mnie w.w historyk, więc... Cieszę się, że tak dobrze mi się trafiło. Plus byłabym chętna na lekcje filozofii, które podobno kiedyś w szkole były. Przepraszam, jeżeli będzie nieskładnie, ale coś nie mam głowy do nawet drobnego myślenia.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 2 marca 2013 o 0:14

avatar migliore
0 0

Widzę tutaj przede wszystkim głosy krytykujące nauczycieli i system nauczania, co mnie szczerze mówiąc dziwi. Owszem, system nauczania jest jaki jest, ale są wdrażane zmiany, nie wałkujemy już trzy razy tego samego. A co do nauczycieli... Ja mam szczęście, bo maja szkoła jest na wysokim poziomie. Nauczyciele wiele wymagają, ale przede wszystkim wiele uczą. Nie przeszkadza mi to, ponieważ lubię się uczyć, a historia jest jednym z moich ulubionych przedmiotów. Chciałabym jednak zwrócić uwagę na inną kwestię. Mianowicie, ten temat, o którym toczy się dyskusja, z mojej, uczniowskiej perspektywy wygląda zgoła inaczej. Przedewszystkim: najlepszy nauczyciel nic nie zdziała, jeśli uczniowie, za przeproszeniem zlewają go ciepłym moczem. Przykład: mam genialną panią, która uczy nas historii i wosu. Wszystko świetnie tłumaczy, nie wymaga miliona dat, a lekcje przeprowadza na prawdę ciekawie. Angażuje nas też w różne projekty, happeningi i tym podobne. Cóż jednak z tego jeśli uczniowe wgl nie zwracają na to uwagi? Z ostaniego sprawdzianu niemal cała klasa dostała jedynki, a był to banalny, krótki i prosty do zrozumienia temat. Co więcej, mieliśmy dużo czasu na naukę. W mojej klasie jest kilka osób planujących iść na prawo. Matematyka idzie im jeszcze gorzej. W takim razie zastanawiam się w jaki sposób chcą zdać maturę z historii, podchodząc do tego przedmiotu w taki sposób? Inną kwestią jest "nieprzydatność" przedmiotów. Połowa klasy psioczy na przedmioty ścisłe, ze są nie przydatne i nieżyciowe, a na wosie (czy jest przedmiot bardziej potrzebny w życiu społecznym?) usypiają z nudów (podkreślam, lekcje prowadzone są w bardzo dobrze). Gdzie jest logika? Co więcej, to właśnie TE osoby najbardziej lubią opowiadać dookoła, jak zły jest system i jacy okropni nauczyciele. Idę tym samym programem, nie mam problemu z opanowaniem go, mam bardzo dobrych nauczycieli, którzy uczą mnie najważniejszych rzeczy. I nawet jeśli budowa kamórki nie przyda mi się w dorosłym życiu, to jak ukierunkować nauczanie osób, które mają ze wszystkich przedmiotów dwóje?

Odpowiedz
Udostępnij