Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Walentynki już były ale Borys przypomni historię z przed lat. Mój rocznik…

Walentynki już były ale Borys przypomni historię z przed lat. Mój rocznik 86’ był królikiem doświadczalnym jeśli chodzi od edukację. Powstały gimnazja i zmniejszono czas trwania nauki w liceum i technikum. Uczniem byłem zdolnym ale leniwym. Nie lubiłem się uczyć, ale wystarczyło że uważałem na lekcjach to materiał miałem opanowany. Byłem też wygadany więc zawsze jak trzeba było coś załatwić to wypychano mnie. Znałem się na komputerach przez co kila razy zdarzało się coś naprawić czy wgrać nowego windowsa u którejś z nauczycielek.

3 klasa się kończyła więc nadszedł czas wyboru szkół średnich. 90% wybierało licea o dość dziwnych profilach - zarządzania informacją, - chemiczne badanie środowiska, kulturoznawstwo, jakieś profile policyjne, strażackie itp. Co na to Borys ? A no że pójdę do zawodówki górniczej. Szkoła oddalona jakieś 20 km od miasteczka ale to nie szkodzi dam sobie radę. Ojciec górnik więc pójdę w jego ślady.
Co na to w szkole ? Nauczycielki nie dawały mi spokoju.

”Jak tak można ?? Przecież każdy normalny uczeń idzie do dobrego liceum , gorsi ew. do technikum a potem na STUDIA. Będziesz robalem, masz predyspozycje na dobrego menadżera czy informatyka. Bez studiów nic nie osiągniesz, nie będziesz miał pracy, po śmietnikach będziesz chodził. Zmarnujesz się itp.”.

Przez parę miesięcy byłem szykanowany przez nauczycieli. Zaniepokojona wychowawczyni wezwała nawet moją mamę by wyjaśnić moją głupotę. Wręcz mnie proszono.
Nie lepiej było z kolegami. Szybko podłapali nauczycieli i zrobili ze mnie pośmiewisko. Zaraz przykleili mi łatkę KRET, Wymyślano o mnie kawały, piosenki i coraz to lepsze epitety. Nauczyciele sami się z tego śmiali. Na humorze się znam więc trochę się z nimi droczyłem i nie brałem tego zbyt poważnie do siebie. Suma – na 25 osób : 22 w liceum, 2 w technikum i ja w zawodówce…
Jednakże największym ciosem był zawód miłosny.
Zakochałem się w Asi z równoległej klasy która odwzajemniała uczucie. Mieliśmy iść razem na Komers ( oficjalna impreza na zakończenie gimnazjum i podstawówki). Niestety gdy dowiedziała się o moich planach porzuciła mnie. Stwierdziła że nie chce się zadawać z człowiekiem z okrojoną wizją i brakiem perspektyw na świat. Poszła z innym. Ja musiałem iść sam.


Mija już ponad 10 lat. Koledzy którzy wcześniej się ze mnie nabijali pokończyli studia i zasilili szeregi bezrobotnych albo śmieciowo - umownych. Teraz zapisują się ponownie do szkoły by zrobić technika górnictwa i dostać się pod kopalnię. Dwóch zatrudniło się w prywatnych firmach górniczych gdzie za pół stawki harują jak woły. Oczywiście zatajają swoje dotychczasowe studia. Ja przez ten czas gdy koledzy tracili czas na naukę dorobiłem się co nieco. Mam dobre auto, w miarę ogarnięte mieszkanko. Żonka zadowolona z wypłaty więc nie jest źle. Ale dlaczego napisałem tą historię ? Sytuacja z wczoraj……

Po kościele zaczepia mnie Asia. Tak ta Asia – mieszka niedaleko mnie raz za czas się mijaliśmy zawsze Cześć Cześć – ogólnie żyjemy w dobrych stosunkach. Piękna jak przedtem, ehhh wspomnienia wróciły. Ale wracając to tematu. Zapytała się grzecznie :
„ Borysku już tyle lat robisz na tej kopalni pewnie masz znajomości może dałbyś radę załatwić robotę mojemu Piotrusiowi, bo właśnie się dowiedzieliśmy że jestem w ciąży. Ja robię tylko staż a Piotruś jest informatykiem w firmie X ale pracuje tylko na pół etatu i nie może nigdzie pracy lepszej znaleźć”

Zatkało mnie ale zgodnie z prawdą odpowiedziałem że znajomości nie mam. Tym bardziej na powierzchni gdzie robią informatycy. Ale tam zapewnie już. wszystko odsadzone.
Asia na to „ Ale Piotruś nie musi jako informatyk, on chce na dół do łopaty”.
Zapytałem się jakie szkoły ma i doświadczenie. Oczywiście w odpowiedzi usłyszałem same skróty wyższych uczelni. Kierunki ? Przemilcze…. Doświadczenie ? Przemilcze…..
Odpowiedziałem że Piotruś nie ma wystarczających kwalifikacji i go nie przyjmą.
„ Ale jak to ? Przecież potrzeba tam mądrych i wykształconych ?” – tak ale w kierunku górniczym a nie filozoficznym. „ Piotruś zna się na komputerach” – na dole póki co komputerów nie ma. I jak będą to na pewno nie takie PC.
Asia troszkę podenerwowana rzuciła hasłem „ ehh myślałam że te kopanie się zmieniają ale jak widzę dalej sama ciemnota.”
A mogłaś teraz bawić moje dzieciaki nie martwiąc się o przyszłość. A teraz trudno radź sobie sama i żyj na garnuszku rodziców….

praca

by Borys
Dodaj nowy komentarz
avatar bukimi
17 25

A co? Chciałbyś taką durną babę? :P

Odpowiedz
avatar Borys
14 24

Durna nie była.... no może tylko troszkę się pogubiła. Może informatyk ją zainfekował jakimś wirusem ? ( nie bierzcie tego dosłownie) :)

Odpowiedz
avatar swat
7 9

Takie smutne czasy, że najbardziej oblegane są najmniej potrzebne kierunki. Najbardziej piekielne było "szykanowanie" przez nauczycieli, na szczęście pomału się to zmienia - duża część osób widzi, że pewny zawód daje lepsze perspektywy niż mgr z jakiegoś abstrakcyjnego kierunku. PS Sam studiuje górnictwo, mam nadzieje, że też mi się jakoś ułoży. :)

Odpowiedz
avatar Palring
2 10

Nie studiowałem górnictwa, bo mało mnie to interesowało i kilka lat temu nie było najmniejszych szans na pracę w kopalni. Później pracowałem przez pewien okres jako górnik ;-) Skończyłem technikum i jeśli musiałbym zmieniać pracę i nie znalazłbym odpowiedniej dla mojego wykształcenia, to zawsze mogę powrócić do poprzedniego zawodu. Lubię mieć kilka wyjść awaryjnych ;-) Poza tym... inni w wieku 25 lat dopiero zaczynali szukanie pracy. Ja miałem kilka lat doświadczenia za sobą i dobre stanowisko bez znajomości.

Odpowiedz
avatar Bryanka
9 17

No. Kolejny przykład stereotypowego myślenia "rób studia, będziesz KIMŚ"...Przez większą część mojego życia stawiali mi za wzór kuzyna, bo on ma STUDIA. Teraz sytuacja się odwróciła, bo kuzynowi niestety studia nie pomogły w życiu i ma problemy z usamodzielnieniem się i idzie na studia doktoranckie, żeby tą samodzielność jeszcze trochę oddalić. Ja za to mam w moim zawodzie duże doświadczenie praktyczne + robię kolejny kurs zawodowy z "grzebania w ziemi i machania łopatą". Wychodzi na to, że mam lepiej.

Odpowiedz
avatar szczurzyca
4 16

Lepsze jest bycie "nikim" z pracą i domem, niż bycie "kimś" z papierkiem, ale na garnuszku rodziców i zasiłku.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 18 lutego 2013 o 12:06

avatar Bryanka
11 13

Jeśli tak wygląda bycie "nikim" to mnie się to bardzo podoba :P

Odpowiedz
avatar szczurzyca
0 4

Mnie, też, dlatego jestem "nikim", a jedyny papier, jaki mam, to ten w kiblu ;)

Odpowiedz
avatar fruu
5 5

a ja jestem "kimś" z papierkiem, pracą i domem. i też mi się to podoba :]

Odpowiedz
avatar Vivian
27 27

Nie trzeba uogólniać. To, że ktoś idzie na studia, nie znaczy, że będzie na zawsze bezrobotny, a jak ktoś idzie do zawodówki/technikum to znajdzie od razu prace. Owszem, dużo zależy od kierunku studiów (niektórzy to chyba wybierają kierunek byleby mieć tylko dyplom), ale także dużo zależy od osoby. Jak się postara to wszystko można osiągnąć.

Odpowiedz
avatar digi51
15 21

Otóż to. Jak kilka lat temu było parcie na to, aby nawet największy debil kończący szkołę na dwójach szedł na jakieś tam studia, tak teraz jest tendencja do gloryfikowania pracy fizycznej i kończenia edukacji na zawodówce/technikum. Żadna przesada nie jest dobra.

Odpowiedz
avatar Bryanka
3 11

Ta tendencja wynika właśnie z tego, że brakuje wykwalifikowanych pracowników fizycznych i techników, a jest wysyp ludzi po studiach, często po dosyć egzotycznych kierunkach. Może niekoniecznie obniżył się poziom studiowania, ale po prostu zaroiło się od ludzi, którzy nie powinni studiować/nie chcą studiować, ale studiują "bo mama kazała zrobić papier". Też byłam ofiarą wychowania "bo dyplom trzeba mieć". Studia przerwałam i nie żałuję tej decyzji.

Odpowiedz
avatar MrSpook
8 8

Jestem informatykiem i rozkręciłem sobie różne biznesy przez sieć, z których nawet jak nic nie robię, wymagają interwencji może jeden tydzień w miesiącu, to wpływa mi na czysto 2,5 tys. Dodatkowo biorę jakieś projekty. Na informatykę poszła kupa idiotów, którzy znali się na kompach na tyle, żeby załączyć sprzęt pozwalający grać w coraz bardziej wymagające gry, przelecieli studia na kupowanych projektach, gówno potrafią, a po magistrze biadolą, że jeżdżą na wózkach widłowych w magazynie. Jak informatyk nie zarabia, to znaczy, że z niego dupa, nie informatyk ;). Też jestem z rocznika 86, zaczynałem studia jak jeszcze były tryby 5-letnie jednolite, wypadek sprawił, że zaliczyłem reformę rozdziału toku na dwa stopnie, i twierdzę, że poziom studiów w porównaniu do tego co było, ile wysiłku wymagało zaliczanie przedmiotów z matmą w tle, ryje po dnie. W trybie 5letnim, wystarczyło ukończyć jakiś przedmiot na min 4, i można było pozyskać papierek zawodowy z jakiejś technologii jedynie za opłatą za jego wydanie, teraz dodatkowo trzeba robić płatne kursy, które obejmują mniej niż to co miało się z powiązanego z tą technologią przedmiotu. Studiuję jeszcze zarządzanie - finanse przedsiębiorstwa, ale patrząc na większość ludzi, którzy na to poszła, wyborem decydującym o wyborze był brak pomysłu na życie, albo szukanie męża/żony, poza tym znaczna część to nadaje się co najwyżej na zarządzanie kotletami w Macu

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 18 lutego 2013 o 14:29

avatar Dominik86
0 0

@MrSpook gdzie studiujesz? :> pozdrawia rocznik 86 z identycznymi przejściami :]

Odpowiedz
avatar ZaglobaOnufry
3 31

Gosc ma intelekt, a idzie pracowac pod ziemie, bo juz ojciec byl gornikiem?! Nie rozwija i ksztalci swoich mozliwosci, byle szybko zarabiac, ale kosztem zdrowia, a moze i zycia, bo tak strasznie sluzaca temu zdrowiu praca "na przodku" nie jest, a wiecie chyba sami, jak to jest z BHP w wydobywaniu wegla w Polsce. A ten drugi, jezeli na prawde jest wyksztalconym informatykiem, to jest strasznym ciamajda, bo moglby dostac prawie zaraz bombowa, dobrze platna prace (poza Polska), o ile bylby obrotny i widzial swiat dalej niz swoj czubek nosa. W Niemczech (gdzie mieszkam), poszukuja dobrze wyksztalconych specjalistow w najrozniejszych zawodach z pocalowaniem w reke, a informatykow to sciagaja az z Indii. Dozywotne ksztalcenie sie i nauka sa podstawa dobrobytu, a kto chce zostac "robolem", niech nim zostanie, ale bedzie nim do konca zycia, bez perspektyw polepszenia bytu, gdy bardziej wyksztalcony wyprzedzi go na polmetku. To jest aksjomat i (bardzo naciagane) wyjatki, jak w powyzszej opowiesci, potwierdzaja regule. A narrator byl, moim zdaniem, naprawde leniwy do pracy (umyslowej), a moze nie tak zdolny, jak sie chwalil, bo poszedl na durniczke, i to jeszcze zaznacza, ze nie lubil sie uczyc, co go z gory dyskwalifikuje w zyciu. Sa ludzie, ktorzy maja w miesniach, a sa inni, co maja w glowie. Chyba, ze ktos wybiera bardzo "perwersyjny" kierunek studiow, w ktorym brak perspektyw zatrudnieniowych jest z gory zaplanowany.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 18 lutego 2013 o 10:59

avatar Vivian
8 14

Swoją drogą, też mnie trochę dziwi to, że ludzie idą na zawód x bo ojciec/dziadek/ktośtam nim był. Trochę szkoda, że autor nie wykorzystał swoich zdolności, bo z historii wynika, że się nie starał, a dobrze mu szło. To co byłoby, gdyby się starał? No ale to jego życie, jak jest szczęśliwy to tylko można mu pozazdrościć. :)

Odpowiedz
avatar ampH
13 17

"Są ludzie, którzy mają w mięśniach, a są inni, co mają w głowie" - zgadza się, ale nie wziąłeś pod uwagę tego, że osoby, które mają w mięśniach też mogą to lubić, a nie iść do takiej roboty byle tylko pracować. Jakiś czas temu sobie dorabiałem jako "ogrodnik", nie lubiłem tej pracy za bardzo, ale akurat wtedy to było mi obojętne co wziąć bo i tak rozwiązanie chwilowe, ale brygadzista był magistrem inżynierem, który mógłby znaleźć spokojnie robotę inną, taka bardziej biurkową czy nawet na zasadzie zwyczajnych kontroli i przede wszystkim lepiej płatną. Sam jednak przyznał, że woli to, bo coś się zawsze dzieje, ciągle coś innego i czuje, że pracuje. Miał i tak dodatkowy dochód ze swojego "hobby" także źle mu się nie powodziło, dom miał i chociaż mógł mieć lepsze zabezpieczenie finansowe, więcej kasy to zrezygnował. Papierek ma, możliwości ma, jednak nie chce - woli mniej kasy dostać ale robić "przy łopacie" bo to lubi. Tak samo znajomy będący na budownictwie. Od zawsze sięgał po prace "łopatą" a jego wymarzona robota to połączenie biurkowej i fizycznej - biurkowa w budownictwie lepiej płatna, ale szlag by go trafił, woli jednak pomachać łopatą. Bo lubi.

Odpowiedz
avatar digi51
7 9

Kwestia jest moim zdaniem nieco bardziej złożona. Zgadzam się, że niechęć do nauki niestety przekreśla szanse na sukces zawodowy. Ale nie tylko niechęć do nauki jako siedzenia nad książkami. Sądzisz, że "robol" przez całe swoje życie zawodowe niczego się nie uczy? I w wieku lat 20 zaczynając pracę umie tyle samo, co kilkadziesiąt lat później przechodząc na emeryturę? Mój ojciec jest "robolem". Często opowiada o takich młodych kozaczkach zaczynających pracę w jego zakładzie, którym wydaje się, że wszystko potrafią, przecież to żadna filozofia. A potem się okazuje, że zanim w ogóle będzie można ich dopuścić do sprzętu, to trzeba ich kilka tygodni douczać.

Odpowiedz
avatar Bryanka
8 8

Po prostu niektórzy identyfikują "robola" z pijanym, zarośniętym facetem, opierającym się o łopatę. Latem mieliśmy w stajni wolontariuszy/praktykantów, a wśród nich był taki jeden kozaczek w typie mięśniaka. Pierwszego dnia zamiatanie placu zajęło mu mniej więcej pól dnia, nie wspominając już o pracy z końmi, czy przy sprzątaniu boksów. Na drugi dzień nie mógł zrozumieć dlaczego ma takie straszne zakwasy, przecież on trenuje na siłowni i dlaczego drobne, młode dziewczyny robią wszystko szybciej od niego i nie widać po nich zmęczenia. Dobry tydzień uczył się obsługi stajni.

Odpowiedz
avatar Palring
-1 5

Szczerze mówiąc, wielu ludzi po studiach chciałoby zarabiać tyle, ile zarabia górnik. Jakiś czas temu pracowałem w kopalni odkrywkowej jako górnik i była to najcięższa praca, jaką do tej pory miałem. Pod ziemią jest znacznie trudniej. Nie zazdroszczę i bałbym się tam pracować. Mówiąc szczerze, gdyby przywileje emerytalne dla górników pozostały bez zmian, to nigdy nie porzuciłbym tej pracy. Myślę, że chłopak sam zdecydował dokładnie, kim chce być, a to, że ojciec i dziadek byli górnikami tylko go w tym utwierdziło.

Odpowiedz
avatar Dominik86
0 0

ile zarabia gornik tak sie zapytam, moze czas zmienic sciezke kariery?

Odpowiedz
avatar kotwszafie
13 27

Wszystko fajnie pięknie, Autorowi gratuluję powodzenia w życiu. Ale mam wątpliwość, czy tak ostentacyjne cieszenie się z pomyłki innych ludzi świadczy o dobrym charakterze. Równie dobrze mogło się skończyć tak, że kopalnie uznano by za nierentowne i zamknięto, a wtedy co - inni mieliby śmiać się z wyboru Autora? Nie na tym życie polega, żeby chodzić z wyciągniętym środkowym palcem i wszystkim go pokazywać wraz z pogardą "bo mi wyszło, a tobie co? he he". Trochę pokory.

Odpowiedz
avatar lapidynka
7 17

Ja odebrałam to zupełnie inaczej. Z resztą nawet, jeżeli byłoby tak, że Borys cieszył się z porażki innych (w co szczerze wątpię), to generalnie miałby ku temu podstawy. Jakby nie patrzeć, wyśmiewano się z tego, jaki plan na własną przyszłość obrał. To, że w tej chwili odczuwa satysfakcję z dokonanego wyboru - co w tym złego? A co do porównania majętności swojej i kolegów ze szkoły, to generalnie musiał tak zrobić, by naświetlić rys sytuacyjny w całej historii. Takie moje zdanie.

Odpowiedz
avatar kotwszafie
-2 8

@lapidynka: Nie, uważam, że wyszydzanie kogoś, bo ten ktoś wyszydził mnie pierwszy jest fatalną strategią. Nie czyni to świata lepszym, a szydzącemu daje chwilową, niską przyjemność. Lepiej sobie czekoladę zjeść albo co. Ale oczywiście satysfakcję z wyborów życiowych mieć można, a nawet i warto, bo trzeba samego siebie lubić i doceniać. Tyle że to są dwie różne sprawy.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 18 lutego 2013 o 16:17

avatar Palring
-1 5

Ja tego tak nie odbieram. Myślę, że autor bardziej chciał wskazać, że nie zawsze studia gwarantują pracę i pieniądze i potrzebni są też ludzie, którzy będą wykonywać inne czynności. Media wmówiły ludziom, że praca = siedzenie za biurkiem. Jakby nie było innych zajęć. To jest bzdura! Ludzie mają mózgi wyprane. Jest coraz mniej fachowców. Kiedyś każdy umiał przeprowadzić proste naprawy przy samochodzie, naprawić kran, wymienić bezpiecznik. Teraz od wszystkiego musi być inny specjalista.

Odpowiedz
avatar lapidynka
6 12

Cześć Borys. :) Ano widzisz... Naszemu pokoleniu wręcz się wmawiało, że bez ukończonych studiów jest się nikim. Jak widać na Twoim (i nie tylko) przykładzie, to był błąd. Pozdrawiam! :)

Odpowiedz
avatar mijanou
3 13

Ano, Lapidynko. Nie wiem, z jakiego jesteś pokolenia ale w moim jest straszliwe parcie na wyższe studia. Nawet ci, którzy maturę zdali na 30% ,kontynuują naukę na studiach. Jak grzyby po deszczu wyrastają dziwaczne prywatne wyższe szkoły lansu i bansu oferujące jeszcze dziwaczniejsze kierunki studiów. Nie bardzo rozumiem skąd się bierze to obrzydzenie do szkół zawodowych. Przecież teraz dobry fachowiec jest w cenie i cieszy się powszechnym szacunkiem. I jeśli naprawdę nie ma się głowy, czy chęci (jak w przypadku Autora) do nauki to chyba lepiej jest być wziętym fachowcem niż bezrobotnym, sfrustrowanym inteligentem.

Odpowiedz
avatar MyCha
6 8

Jest tak, ponieważ osoby które wmawiają młodym aby iść na studia, są z pokolenia za którego jak się mogło pochwalić dyplomem magistra to się dostawało z marszu bardzo dodrą pracę. W tedy magister to był ktoś tylko, że czasy się zmieniły.

Odpowiedz
avatar Chaos
0 2

Jak Wasze pokolenie zdawało do mnie na uczelnię (jako student bylem akurat w komisji rekrutacyjnej, która przyjmowala podania od roczników 1985, jesli mnie pamięć nie myli), to mi szczęka opadła, widząc, jacy IDIOCI chcą się ubiegać w ogóle o możliwość zostania magistrem.

Odpowiedz
avatar Borys
3 3

Hej Lapidynka. No niestety. Kuzynka chce iść to technikum fryzjerskiego bo ją to kręci, czesze koleżanki i podobno jest w to dobra. Mnie też już cięła pare razy i nie narzekam. ( choć dużo włosów nie mam ) Matka absolutnie jej zabroniła. Masz iść to liceum i koniec! * Aktualnie jestem na etapie urabiania cioci :)

Odpowiedz
avatar Garrett
7 9

Ech stare dzieje mi przypomniałeś :) U mnie 99 % kumpli i 100 % koleżanek poszło do LO, a ja zawsze chciałem iść do zawodówki... Rodzice oczywiście w krzyk, nauczyciele w krzyk, tak jak u ciebie :) No to poszedłem do technikum, "żeby chociaż maturę mieć", no i ok, matura nie przeszkadza i nie pomaga, niby robię to co lubię i jeszcze mi za to płacą... Ale jednak powinienem iść do zawodówki... tak sobie czasem myślę.

Odpowiedz
avatar SzuraSzurowska
1 1

niestety rodzice nie zawsze do końca wiedzą, czego potrzeba dziecku. ja pod koniec gimnazjum chciałam iść do technikum, mieć zawód, a gdyby mi się odmieniło, to po technikum poszłabym na studia. niestety rodzice się nie zgodzili, poszłam do "renomowanego" liceum, uważanego za jedne z lepszych w mieście i wylądowałam na studiach, które lubię, ale nie jestem pewna czy będę mogła spokojnie się z tego utrzymać. czas pokaże, a Autorowi gratuluję, że obstawiał przy swoim i dobrze na tym wyszedł:)

Odpowiedz
avatar trolik1
4 8

Dobrze żeś jej dowalił skoro była taka ograniczona - zamiast widzieć człowieka widziała jego przyszły status i ... kasę. Z drugiej strony dość nienormalne jest w naszym kraju to, że mający spore wykształcenie nie mają pracy. Jeszcze gorzej, że często gęsto ci z wyższym to straszne tępaki. A i nierzadko takich na kierowniczych stanowiskach, zadufanych w swojej nieomylności i stanowisku trzeba stopować w ich "kreatywności". Sumarycznie - świat postawiony na głowie. Ps żeby nie było - sam jestem gdzieś pomiędzy ;) .A co do zawodówki - dobre na start, kopa w d... i naukę życie. A nauka - potem.

Odpowiedz
avatar Chaos
1 1

Meh... Nadprodukcja magistrów i jej skutki... Był popyt, była podaż miejsc, a w efekcie są "frytki do tego". Lata temu jak 3 razy czlowiek się nie dostał na studia - to droga zamknięta. Wyleciał kilka razy - droga zamknięta. W Niemczech - nie zdasz 1, 2 terminu i ew warunku - ban na ten kierunek. I wtedy wykształcenie COŚ znaczy.

Odpowiedz
avatar MyCha
6 12

Skończyłam ten sam kierunek (obecnie dostałam się na drugi stopień) co Piotrek z historii i jakoś nie czuję abym miała mniejsze perspektywy od Borysa. Oczywiście mogę zarabiać od niego mniej ale istnieje również szansa, zarobku o którym autor może tylko pomarzyć pracując w górnictwie. Każdy po prostu oczekuje od życia czego innego. Pracowałam już w życiu fizycznie po maturze i wiem, że nie dałam by tak rady do emerytury. Osiwiałabym z nudów. Dużo bardziej mi odpowiada moja obecna praca przed monitorem mimo, że jest równie męcząca jak nie bardziej. Z drugiej strony zawsze podziwiałam ludzi którzy dążyli do postawionego sobie celu, jakikolwiek by on nie był.

Odpowiedz
avatar peeYie4o
0 6

> Dużo bardziej mi odpowiada moja obecna praca przed monitorem mimo, że jest równie męcząca jak nie bardziej. Jeżeli praca przed monitorem jest dla ciebie równie męcząca co pod ziemią, to pora zmienić pracodawcę albo w ogóle się przekwalifikować.

Odpowiedz
avatar Kuroi
-2 2

peeYie4o, czy ty masz chociaż pojęcie o programowaniu? Bo domyślam się, że MyCha programuje. W tej chwili, mimo, że nawet liceum jeszcze nie skończyłam (i jak wiele osób wściekam się, że nie poszłam do technikum) pracuję jako programistka/koderka. I wiesz co Ci powiem? Posiedź sobie kilka godzin wpatrując się w monitor i szukając błędu w swoim, lub co gorsza czyimś kodzie, by zauważyć, że średnik był w złym miejscu, a porozmawiamy o zmęczeniu. Są różne rodzaje zmęczenia. Zauważ, że ludzie z zasady mają coś takiego jak mózg, który się męczy od wytrwałej pracy. Gdy zmęczysz się fizycznie - padasz na... buźkę, ale jesteś w stanie jakoś myśleć. Gdy zmęczysz się umysłowo jedyna myśl, jaką jesteś w stanie wygenerować to "spaaać".

Odpowiedz
avatar peeYie4o
-1 1

> peeYie4o, czy ty masz chociaż pojęcie o programowaniu? [...] liceum jeszcze nie skończyłam [...] Jeszcze nie chodziłaś do gimnazjum, kiedy ja już w ten sposób zarabiałem na życie. Chociaż sam staż nie musi wiele znaczyć, gdy przyjdzie co do czego. Możemy się policytować na umiejętności programistyczne, jeśli masz ochotę. > I wiesz co Ci powiem? Posiedź sobie kilka godzin wpatrując się w monitor i szukając błędu w swoim, lub co gorsza czyimś kodzie, by zauważyć, że średnik był w złym miejscu, a porozmawiamy o zmęczeniu. Poradzę ci coś: przerzuć sześć ton węgla (mnie, laikowi w sprawach górniczych, wydaje się to porównywalnym wysiłkiem ze zmianą w kopalni), to porozmawiamy o zmęczeniu. Kilkugodzinnym szukaniem przecinka w złym miejscu mnie nie wystraszysz. Zdarzało mi się hackować cudzy kod, np. serwera Jabbera, i wiem ile to roboty. I to był kod na tyle obcy, że wcześniej nawet opisu architektury nie widziałem na oczy. > Gdy zmęczysz się fizycznie - padasz na... buźkę, ale jesteś w stanie jakoś myśleć. Gdy zmęczysz się umysłowo jedyna myśl, jaką jesteś w stanie wygenerować to "spaaać". Takie coś mogła napisać tylko osoba, która nigdy się przyzwoicie nie zmęczyła pracą fizyczną. Przerzuć najpierw te sześć ton węgla czy jakiegoś materiału sypkiego, potem możemy pogadać.

Odpowiedz
avatar MyCha
1 1

A gdzie ja porównuję prace w górnictwie pod ziemią do prac programistycznych??? Porównałam tylko to co robię obecnie do pracy którą wykonywałam tuż po maturze. Jako fizyczna kontra umysłowa i to ta druga okazała się dla mnie bardziej męcząca ale też satysfakcjonująca. > Takie coś mogła napisać tylko osoba, która nigdy się przyzwoicie nie zmęczyła pracą fizyczną. Przerzuć najpierw te sześć ton węgla czy jakiegoś materiału sypkiego, potem możemy pogadać. Takie coś mogła napisać tylko osoba która nigdy w pracy nie musiała wysilać swojej mózgownicy.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 19 lutego 2013 o 0:27

avatar peeYie4o
-1 1

> Porównałam tylko to co robię obecnie do pracy którą wykonywałam tuż po maturze. A to przepraszam, źle zrozumiałem. >> Takie coś mogła napisać tylko osoba, która nigdy się przyzwoicie nie zmęczyła pracą fizyczną. Przerzuć najpierw te sześć ton węgla czy jakiegoś materiału sypkiego, potem możemy pogadać. > Takie coś mogła napisać tylko osoba która nigdy w pracy nie musiała wysilać swojej mózgownicy. Czyli uważasz, że bezpośrednio po dużym wysiłku fizycznym (prawie) każdy jest w stanie jeszcze pracować umysłowo? Dobrze cię rozumiem?

Odpowiedz
avatar MyCha
1 1

Nie ja tylko robię docinki do twojego poprzedniego komentarza. Zmęczenie fizyczne i umysłowe są według mnie zupełnie czymś innym ciężkim do porównania. Z drugiej strony po każdej wizycie na siłowni mam bardzo duży przypływ energii nie wiadomo skąd. Ale to jest przyjemność.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 19 lutego 2013 o 0:46

avatar konto usunięte
6 12

Pytanie dla gimbusów: Kim chcesz być, co chcesz w życiu robić? Niestety, ale większość wybałuszy oczy i nie zrozumie pytania. Ponieważ nie będą wiedzieć, to wybiorą LO. Co można robić po LO? No... jedynie studia, często na uczelniach "wszystkiego najlepszego". Dlaczego dzieciaki nie wiedzą kim chcą być, co chcą w życiu robić? Mój syn w przyszłym roku idzie do gimnazjum... jeszcze dwa - trzy lata temu coś tam mu się roiło, co chciałby robić, teraz już nie. Moje rozmowy z nim? Ważne, żeby robił to co lubi. Rozmowy z matką? Ma iść na studia medyczne... nosz kur..a! Całe szczęście już nie jestem z tą idiotką :D

Odpowiedz
avatar masterini_szyszka
4 4

Ech... Nagle poczułam się dziwnie. Poszłam do LO bo perspektywę mam jedną - medycyna. A czy pójdę w ślady Dziadka i zostanę profesorem, czy stwierdzę, że wolę "krew i flaki"...? To jest dopiero odległa przyszłość...

Odpowiedz
avatar nisza
1 1

Gremlin, problem taki, ze dziecko - ktorym jakby nie bylo jest gimnazjalista- ma zdecydowac praktycznie o calej swojej przyszlosci. Dla mnie to chore. Wtedy, kiedy czlowiek dopiero poznaje swiat i jego roznorodnosc ma sie ograniczyc tylko do pewnego zakresu, wybirajac konkretny profil. Pewnie, ze wybor takiego, a nie innego profilu nie blokuje mozliwosci zmiany planow (na moim kierunku studow - laczacym biologie i nauki techniczne byly osoby po klasie humanistycznej i radzily sobie bardzo dobrze). A dla tych, ktorzy jak Masterini wiedza, co chca robic, klasy profilowane sa bardzo dobre, jednakze fajnie byloby utworzyc klasy dla osob, ktore jeszcze nie wiedza, czy chca byc historykami, programistami, czy moze klonowac ludzi. Przyznam, ze idac do szkoly sredniej nie wiedzialam, co wybrac. Rownie dobrze radzilam sobie z matematyka i fizyka, jezykami, co biologia, czy chemia. O tym, ze wyladowalam w biolchemie zdecydowala jedna lekcja biologii. W LO tez nie wiedzialam, na jaki kierunek chce isc. Niesamowicie zazdroscilam kolegom i kolezankom, ktorzy w pierwszym dniu szkoly sredniej wiedzieli, ze oni chca koniecznie na medycyne. Ja pojecia nie mialam, interesowalo mnie wiele rzeczy, nie chcialam sie ogranczac do jednego zakresu. A taki byl wymog "z gory". Niestety.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 18 lutego 2013 o 20:51

avatar konto usunięte
1 1

@nisza - do trzeciej klasy podstawówki chciałem być... górnikiem ;) Od czwartej - leśnikiem. Po podstawówce poszedłem do technikum leśnego, później, przez ponad trzy lata pracowałem w lesie. Na początku lat 90-tych coraz popularniejsze stawały się komputery. Więc... porzuciłem leśnictwo i zająłem się informatyką (programowanie, sieci itp). Teraz przymierzam się do kolejnej zmiany profesji. Ludzie sami siebie ograniczają. "Gremlin, problem taki, ze dziecko - ktorym jakby nie bylo jest gimnazjalista- ma zdecydowac praktycznie o calej swojej przyszlosci." Gimnazjum kończy szesnastolatek. Dawną podstawówkę kończył piętnastolatek. Czyli, wychodzi na to, że współcześni szesnastolatkowie są o wiele mniej dojrzali niż piętnastolatkowie dwadzieścia lat temu...

Odpowiedz
avatar peeYie4o
2 2

Bo Piotruś z historii raczej nie jest specjalistą, tylko panem od wymieniania tonera w drukarce i od restartowania komputerów, gdy coś nie działa.

Odpowiedz
avatar marylinmonroe
-4 6

Tak to jest, że w dzisiejszych czasach nie liczą się tylko studia. Trzeba być przede wszystkim pojętnym, inteligentnym i mieć chęci, bo jak się chce to wszystkiego można się nauczyć. Ważne jest doświaczenie no i znajomości...

Odpowiedz
avatar digi51
7 9

To ciągłe narzekanie na układy i znajomości to chyba takie wieczne usprawiedliwienie dla permanentnie bezrobotnych ;)

Odpowiedz
avatar Xenopus
6 6

@digi51 układy i znajomości często rozumiane w znaczeniu "pokątne załatwianie sobie pracy" nie zawsze tak działają. Znam wiele działek, gdzie ludzie przyjmowani są jedynie "po znajomości", czyli gdy widzi się ich na konferencjach, rozmawia z ich współpracownikami czy szefami, generalnie rozpoznaje się ich i ich pracę. Sama staram się być znana z tego co robię i w ten sposób udało mi się otrzymać obecne stanowisko (odpowiednia osoba w odpowiednim momencie przypomniała sobie, że niedługo kończy mi się kontrakt i zaproponowała posadę). Tak więc robienie sobie znajomości, ale w sensie: "jestem znany w środowisku jako dobry fachowiec" jest jak najbardziej ważne.

Odpowiedz
avatar digi51
1 1

Ach, no chyba, że takie znajomości ;)

Odpowiedz
avatar Xenopus
7 7

Według mnie największym błędem przy wyborze kierunku edukacji/kariery zawodowej jest pakowanie się w coś tylko dlatego, że dany zawód oznacza kasę i/lub prestiż. Stąd właśnie mamy stado bezrobotnych magistrów nie umiejących nic, co mogłoby się im przydać do pracy. Zwyczajnie wybrali studia, które ich nie interesowały, więc nie myśleli o pogłębianiu swojej wiedzy, poszerzaniu horyzontów, wolontariacie w celu zdobycia doświadczenia w danej dziedzinie ewentualnie sposobie przeniesienia umiejętności zdobytych na studiach do innej dziedziny albo uzupełnieniu ich o zdolności konieczne w jakimś zawodzie. Jakoś ludzie z mojego rocznika, którzy już od pierwszego-drugiego roku zapierdzielali jak małe motorynki w kołach naukowych, na stażach, ucząc się języków, organizując konferencje i tak dalej... nie mieli żadnych problemów ze znalezieniem pracy w wyuczonym zawodzie. Tyle, że aby poświęcać swój wolny czas na takie rzeczy trzeba lubić to, co się studiuje i być tym autentycznie zainteresowanym. Nikt nie wymaga od pani w sklepie aby fascynowała ją obsługa kasy ale każdy dobry, wysoko wykwalifikowany fachowiec powinien być pasjonatem swojej działki. Dlatego, jeśli ktoś nie ma pomysłu na siebie lepiej jeżeli zrobi kurs zawodowy, który da mu jakiś fach, a nie idzie na studia, które mu tego pomysłu nie podadzą na tacy. Dwie, czy trzy literki przed nazwiskiem nie oznaczają nic jeśli nie idzie za nimi świadomość tego, co się chce w życiu robić i co najważniejsze, z czego można zrezygnować aby to robić (czy jest się gotowym na rozłąkę z rodziną i znajomymi aby jechać tam, gdzie jest praca, na nienormowany czas pracy, na konieczność ciągłej nauki przez całe życie...).

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 18 lutego 2013 o 12:45

avatar janhalb
6 6

Konieczność "ciągłej nauki przez całe życie" jest wpisana w KAŻDY zawód, niezależnie od tego czy jesteś lekarzem, górnikiem, nauczycielem czy tokarzem.

Odpowiedz
avatar Xenopus
4 4

Ok, uściślam: Po pierwsze są różne odmiany nauki. Inaczej uczysz się wykonując daną czynność i zdobywając doświadczenie praktyczne, inaczej, gdy uczestniczysz w kursach dokształcających czy szkoleniach a inaczej aktywnie szukając informacji na własną rękę i nie każdy jest równie dobry w danym sposobie uczenia się i nie powinien się pakować w zawód, który wymaga takiego typu uczenia się, z jakim sobie nie radzi. Po drugie w moim zawodzie codziennie poświęcam koło 3 godzin na wyszukiwanie nowych informacji z mojej dziedziny czyli naukę. Wybierając mój zawód miałam świadomość, że będę musiała poświęcać te kilka godzin dziennie w taki a nie inny sposób i godziłam się na to. Gdybym nie interesowała się swoją działką byłaby to dla mnie katorga niezależnie od tego, czy zawód jaki wykonuję przynosiłby kasę i prestiż, więc nie byłabym dobrym pracownikiem niezależnie od tytułu naukowego czy skończonych fakultetów.

Odpowiedz
avatar MojaMalaAmi
0 0

Xenopus> z ciekawości, czym sie zajmujesz?

Odpowiedz
avatar Xenopus
0 0

@MojaMalaAmi Czym się zajmuję? Zarządzam jednostką naukowo-pomocniczą będącą częścią dosyć dużego kampusu. Działamy na zasadzie: jeśli ktokolwiek ma problem z zaplanowaniem lub wykonaniem swoich eksperymentów to robimy wszystko, co w naszej mocy, aby mu pomóc. Do tego w wolnych chwilach opracowujemy i testujemy nowe techniki. Jakby na to popatrzeć dokładniej, to odejmując czas konieczny na kontrolę sprzętu, cała moja praca polega na uczeniu się nowych rzeczy :P

Odpowiedz
avatar MojaMalaAmi
4 4

Mi tez matka powtarzała: ucz sie ucz. Trochę nieposluchalem... Dziś jestem budowlańcem, według niektórych zwyklym robolem. Tylko ze ten zwykly robol zarabia wiecej niz niejeden pan mgr, swiata tez juz zdazyl troche zwiedzic, a byly szef sciaga go do siebie do pracy w kolejnym kraju... Niestety, ale realia sa takie ze duzo bardziej na rynku pracy jest ceniony dobry fachowiec z doswiadczeniem, nawet bez papierka, niz czlowiek ktory ma 5 kierunkow, lecz nie ma żadnego doświadczenia. A często zdarza sie ze nawet w tej wiedzy teoretycznej są wielkie braki.

Odpowiedz
avatar Dominik86
5 5

ludzie którzy robią naprawę studia a nie tylko zaliczają nie mają takich problemów, problemy mają Ci, co przelecieli przez studia nic się nie uczac

Odpowiedz
avatar MojaMalaAmi
0 0

Masz rację. Tylko sam zapewne dobrze wiesz jak wielu jest takich "studentów". I to właśnie o nich mi chodziło.

Odpowiedz
avatar janhalb
13 21

Czytam Wasze komentarze i stwierdzam, że muszę jednak parę słów napisać. 1. Szanuję ludzi pracujących fizycznie, nie uważam żeby wykształcenie był jedynym wyznacznikiem czegokolwiek. Panna która nie chce iść z chłopakiem na bal tylko dlatego, że nie planuje on studiów, jest po prostu durna. Piszę to na początku, żeby było jasne. Ale... 2. Jeśli człowiek jest inteligentny i ma choć trochę zainteresowanie światem (a mam wrażenie, że autor tekstu jest taką osobą...) to NIEZALEŻNIE od tego co chce w życiu robić ZAWSZE warto mieć jakieś wykształcenie. Inaczej ujmując: zawsze lepiej być człowiekiem wiedzącym więcej, niż wiedzącym mniej. Nie chodzi mi koniecznie o studia, ale choćby o wykształcenie średnie / maturę. I tu prosty przykład: Co zrobi autor po skończeniu zawodowej szkoły górniczej, kiedy po kilku latach pracy w kopalni będzie miał (nie daj Boże, ale się zdarza...) wypadek, który uniemożliwi mu pracę pod ziemią czy w ogóle pracę fizyczną? Albo jeśli za dziesięć lat kopalnię zamkną? Jeśli ma choćby maturę - może robić wiele rzeczy. Jeśli ma tylko górniczą zawodówkę - możliwości są, nie oszukujmy się, znacznie węższe. Jak mówił (żartem...) jeden z moich dawnych nauczycieli: "Matura do niczego się w życiu nie przydaje... Ale brak matury czasami bardzo w życiu przeszkadza". 3. Wykształcenie - i to, błagam, przeczytajcie uważnie! - to nie tylko "papierki" i bezpośrednie odniesienie do wykonywanego zawodu. Wykształcenie to także coś, co człowiek zdobywa i ma NIEZALEŻNIE od tego, co będzie w życiu robił. Możecie się śmiać z ludzi po studiach filozoficznych, którzy dziś pracują na zmywaku - ale WOLAŁBYM pracować na zmywaku po filozofii niż pracować na zmywaku bez studiów. Bo jeśli nawet pracuję na zmywaku i nie mam chwilowo widoków na co innego - to i tak mam wiedzę, kulturę, ileś tam przeczytanych książek które po prostu MNIE czynią innym człowiekiem. Ot tak, po prostu, DLA MNIE - nie dla innych, nie dla kasy, nie dla zawodu. Można kopać rowy mając w głowie pustkę - albo kopać rowy mając w głowie wiedzę, świadomość, twórcze pomysły, jakieś idee... Co lepsze? Autor tekstu chce być górnikiem, jak jego ojciec - i OK, taką ma wizję swojego życia, takiego wyboru dokonuje, szanuję to i nic mi do tego. Ale myślę sobie, że można być górnikiem mając szerszą wiedzę - albo węższą. Zwłaszcza, jeśli się nie jest osobą bez ambicji czy bez możliwości intelektualnych. 4. Opowieści o ludziach po studiach (a zwłaszcza po kilku fakultetach) pracujących "na zmywaku" zupełnie nie biorą pod uwagę jeszcze jednej rzeczy: że w znakomitej większości przypadków dla osoby wykształconej praca "na zmywaku" to praca CHWILOWA. Przejściowa. Ot, mamy kryzysik, z robotą problemy - więc łapiemy cokolwiek. Ale kryzysik kiedyś się skończy, ale wiedza (choćby nawet ta ogólna...) prędzej czy później pozwala na zrobienie czegoś więcej. Tu dwa zastrzeżenia: - Mówię o ludziach którzy STUDIOWALI, czyli zdobywali wiedzę w kierunku który ich interesował i chcieli to robić - a nie o takich którzy "zaliczyli" studia bo tak wypadało... - Naprawdę nie chcę sugerować, że praca "na zmywaku" (albo w McDonaldzie, albo w kopalni, albo przy kopaniu rowów...) jest czymś złym czy uwłaczającym.

Odpowiedz
avatar MyCha
5 7

Szybko dodając słowa mojego wykładowcy: Studia otwierają wiele drzwi i niewiele zamykają. Tylko od człowieka zależy czy będzie chciał przez nie przejść.

Odpowiedz
avatar Bryanka
-1 7

Nie trzeba kończyć studiów, żeby mieć w głowie wiedzę, idee i twórcze pomysły.

Odpowiedz
avatar nisza
0 0

Bryanka, oczywiscie, ze nie. Ale niekiedy papier moze pomoc znacznie bardziej, niz jego brak ;)

Odpowiedz
avatar janhalb
-1 1

@Bryanka: jasne, że nie. CO nie zmienia faktu, że studia dają dużo wiedzy i bardzo rozwijają te wyobraźnię. Że jeśli masz szersza wiedzę o świecie, to lepiej kojarzysz pewne fakty, masz jednak nieco szerszą, całościową wizję kultury w której żyjesz etc.

Odpowiedz
avatar Bryanka
0 2

"No to róbmy wszyscy te "papiery", bo to otwiera tak wieeeleeee drzwi" - pomyślało tysiące maturzystów:P. Moje doświadczenia niestety przeczą waszym doświadczeniom i teoriom, a wiadomo, że "punkt widzenia zależy od punktu siedzenia". Mój współpracownik ma bardzo rozległą wiedzę biochemiczną, potrafi godzinami wyszukiwać różne nowinki i ciekawostki z tego zakresu, interesuje się tym czynnie. Facet ma tylko maturę, woli pracować ze zwierzętami, biochemia to jego hobby, ale może bez problemu być partnerem w dyskusji dla osoby po studiach kierunkowych. Takich przykładów mogę podać więcej, ale po co...

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 18 lutego 2013 o 21:39

avatar nisza
0 2

Bryanka, okej, inaczej. Na pewne stanowiska TRZEBA miec te wyszydzane przez Ciebie papierki. Nikt nie mowi, ze ten, kto ich nie ma jest gorszy, jezeli posiada konkretna wiedze, niemniej osobie posiadajaca wedze "papierki" moga pomoc w zdobyciu lepiej platnej pracy. Bo duze firmy, osrodki naukowe (skooro mowimy o przemysle biotechnologicznym biochemii itd) raczej rzadko przyjmuja do pracy kogos bez wyksztalcenia kierunkowego. Dalej - fajnie, ze sobie poradzilas bez studiow, ale wydaje mi sie, ze w niektorych srodowiskach - zwlaszcza naukowych, czy duzych firmach - bez dyplomu czlowiek nie zdobedzie dobrej roboty. Chlopak moj pracuje w duzej firmie, jest jednoczesnie programista i elektronikiem . Zarabia bardzo dobrze, ale firma nie przyjmuje do pracy osob bez wyzszego wyksztalcenia. I ni jest to jedyny taki przypadek w branzy. I tutaj Twoja teoria, ze studia nie sa do niczego potrzebne niestety sie nie sprawdza. Dlatego, jak wspomnialam, studia i papierki niekiedy naprawde moga pomoc. Sa branze, gdzie faktycznie potrzebna jest wiedza i doswiadczenie, a papier niekoniecznie ale sa i takie, gdzie oprocz wiedzy i doswiadczenia wymagane jest takze ukonczenie uczelni. I nie byle jakiej uczelni, ale takiej, ktora pracodawcy daje poniekad gwarancje na dobrego pracownika. Wiadomo, ze nie kazdy student takiej "renomowanej" uczelni tak naprawde cos soba reprezentuje, bo jednak wiele zalezy od tego,co robil na studiach. Ale od tego sa rozmowy kwalifikacyjne i testy. I w niektorych branzach naprawde bez papierka ani rusz, niestety. Bo majac papierek ma sie takze wiedze (przy zalozeniu, ze ktos si uczyl, a nie imprezowal), a doswiadczenie tez mozna w trakcie studiow zdobyc. Wiec nie ma co wywyzszac sie, ze Ty nie ukonczylas studiow, a zyjesz znacznie lepiej niz ci, ktorzy je ukonczyli, bo sa tez i tacy, ktorzy je ukonczyli, a zarabiaja 10 razy wiecej niz Ty. Ani studia, ani ich brak niczego nie gwarantuja, naprawde. Pewnie, ze kasa to nie wszystko, wazne tez to, zeby robic to,co sie w zyciu kocha, ale wydaje mi sie, ze jesli przy okazji mozna za to wiecej kasy dostac za sam "papierek", to chyba nie jest to takie zle?

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 18 lutego 2013 o 22:43

avatar digi51
1 1

@Bryanka, znowu mamy do czynienia z pewnym uogólnieniem. Niestety, są zawody, których praktycznie nie jesteś w stanie wykonywać bez teoretycznego przygotowania. Jest też wiele zawodów, do których jesteś w stanie dobrze wykonywać bez ukończenia studiów. Jednak rację ma janhalb, pisząc, że studia zaszkodzić nie mogą. Gorzej, że wielu studentów sądzi, że papierek to wszystko, co jest im potrzebne. Ja mam takie osoby na studiach. Jasne, że czasem lepiej mieć wyłącznie praktyczne doświadczenia, niż papierek nawet renomowanej uczelni, ale bądźmy uczciwi - pracodawca mając do wyboru osobę z wykształceniem i doświadczeniem, a osobę tylko z doświadczeniem, raczej wybierze tę z "papierkiem". Ważnym jest, aby w miarę możliwości zdobywać jedno i drugie. Oczywiście, że są zawody, do których żadne studia nie są potrzebne i wtedy można dać sobie z nimi spokój. Jednak powiem szczerze, że długo swoich studiów nie doceniałam. Wydawało mi się, że wiedza tam zdobyta w żaden sposób do pracy w zawodzie nie jest mi potrzebna. A jednak - kiedy zaczęłam zajmować się swoją dziedziną zawodowo, zauważyłam, że nader często wykorzystuje informacje i umiejętności zdobyte podczas studiów.

Odpowiedz
avatar Bryanka
0 0

Moje drogie, ja nie mówię o zawodach gdzie papierek jest wymagany tylko obalam stereotyp, że papierek jest konieczny WSZĘDZIE bo to "poszerza wiedzę" i "warto mieć, bo coś tam". Wiadomo przecież, że lekarz musi mieć wyksztalcenie medyczne. Nisza - ja nie wyszydzam papierków, bo sama studiowałam, ale studia przerwałam, ALE wyszydzam tą niby KONIECZNOŚĆ, że każdy powinien mieć dyplom, bo inaczej nie ma wiedzy i kreatywności. I nigdzie się nie wywyższam, mogłabym zresztą to samo napisać, o Twoim poście - że się wywyższasz i patrzysz z góry na tych bez studiów, bo "warto papier mieć i już". Ja pracuję w innej branży, tutaj liczy się glównie DOŚWIADCZENIE (!)- wielokrotnie to podkreślałam. W "mojej" branży pracowałam już z ludźmi bez matury jak i z inżynierami budownictwa, mgr dziennikarstwa, a raz szefem był facet po tak specyficznym technicznym kierunku (nie pamiętam w tej chwili), że się go wszyscy pytali dlaczego nie pracuje w zawodzie. Stwierdził, że nigdy nie pracował w zawodzie, z którego ma dyplom, od razu po studiach wrócił do stajni. Żeby było zabawniej najbardziej doświadczonym pracownikiem w naszym towarzystwie był koleś bez matury. Co do innych branży - nie przeczę, że są tacy co mają studia i zarabiają pierdylion razy więcej niż ja, ale jak napisalam i PODKREŚLIŁAM w poprzednim komentarzu: Punkt widzenia zależy od punktu siedzenie i piszę wyłącznie z moich doświadczeń. Dlatego też podkreślam, że na obecną chwilę nie zamieniłabym moich kursów zawodowych na dyplom uczelni wyższej. Studia związane częściowo z moim zawodem BARDZO mnie zawiodły pod względem systemu jak i materiału, więcej nauczyłam się właśnie na kursach i tą wiedzę stosuję.

Odpowiedz
avatar nisza
0 0

Bryanka, ale przeciez my pisalysmy dokladnie to samo, co Ty - ze sa zawody, ktore niestety wymagaja ukonczenia studiow, jak i te, w ktorych starczy miec glowe na karku :) Ja zareagowalam na Twoja wypowiedz "Nie trzeba kończyć studiów, żeby mieć w głowie wiedzę, idee i twórcze pomysły.", gdyz tam pisalas ogolnie, a ja pozwolilam sobie z tym nie zgodzic. Pozniej dopiero uszczegolowilas, ze piszesz o swoim zawodzie i swoim przypadku ;)

Odpowiedz
avatar Bryanka
0 0

Dobrze, tzn. że się nie zrozumiałyśmy.

Odpowiedz
avatar miss_vicious
7 11

Abstrahując od wymiaru sprawy na płaszczyźnie zaowdowej - czy tylko mnie trochę ubawiło założenie autora, że gdyby dziewczyna nie okazała się tak wyrachowaną materialistką i nie rzuciła go przed komersem to ten związek dotrwałby do etapu "bawienia dzieci i nie martwienia się o przyszłość"?

Odpowiedz
avatar Borys
1 1

Ja w to nie wątpie :)

Odpowiedz
avatar misiafaraona
7 7

Parę lat temu jeszcze w Polsce, tuż przed sezonem zimowym, z wywieszonym językiem szukałam, po całym mieście, szewca. Potrzebowałam tylko przybić blaszki do obcasów w kozakach - terminy dwu- nawet trzytygodniowe!!! Tak sobie wtedy myslałam: "oj rodzice, rodzice, po co wy mnie tak na te studia pchaliscie"

Odpowiedz
avatar masterini_szyszka
-2 10

Na łatwiznę?! Pójście na łatwiznę to pójście na studia i "przeimprezowanie" ich w całości, z przerwą w piciu na czas sesji...

Odpowiedz
avatar digi51
0 0

@masterini_szyszka, pffff, a co, jak się jest młodym to grzech zabawić się i poimprezować? Ta grupa leniwych studentów, którzy wysysają kasę z rodziców, a egzaminy zdają na cyckach lub ściągach to niewielki procent wszystkich studentów. Wśród moich znajomych studentów prawie każdy zarabia na siebie, przynajmniej częściowo - rozumiem, że wg Ciebie łączenie pracy i studiów to pójście na łatwiznę, no przecież skoro ma się siłę jeszcze imprezować to z pewnością jest to życie usłane różami.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 19 lutego 2013 o 10:44

avatar Dominik86
0 2

zapraszam na studia na politechnike, koncze za pol roku, obecnie inzynier, niedlugo magister, zobaczymy jak jest łatwo robic 6 lat studiow i jednoczesnie pracowac, 2 niedziele w miesiacu wolne w soboty i niedziele od 7 do 21 na uczelni, w pozostale soboty w pracy , cale szczescie dzis juz mam 3x srednia krajowa - nie chcialo sie nosic teczki, trzeba nosic woreczki

Odpowiedz
avatar masterini_szyszka
-1 1

digi51, Dominik86 nie zrozumieliście kompletnie tego co napisałam.

Odpowiedz
avatar AlexPlayer
5 5

Co ja bym dała żeby mieć w tej chwili jakiś fach w ręku. Skończyłam dawno temu jedno z najlepszych liceów w województwie, kilka lat studiowałem typowy kierunek dla przyszłych bezrobotnych, teraz powoli kończę studiować inny, po którym chciałabym uczyć. I co? I nic. Pracy jako nauczyciel nie mam szans znaleźć, ani żadnej innej poza call center. Tak, z całą pewnością można stwierdzić, że jestem "nikim" przed trzydziestką.

Odpowiedz
avatar Xenopus
0 0

Pracę jako nauczyciel jak najbardziej masz szansę znaleźć, tylko pytanie ile jesteś w stanie dla niej poświęcić? Bo np. bardzo często organizacje charytatywne poszukują nauczycieli ale np. na misje w innych krajach. Koleżanka była i twierdzi, że pensja w miarę, wygoda nie bardzo, ale przynajmniej robi to, co kocha. Ale jak się chce i swoją wymarzoną pracę, i dobrą pensje, i nie musieć ruszać się z miejsca, to niestety, ale zazwyczaj z czegoś trzeba zrezygnować albo iść na kompromis. Kwestia priorytetów. Albo szkolisz się w tym, na co jest zapotrzebowanie w danym miejscu albo w tym co lubisz i chcesz robić i szukasz miejsca, gdzie jest na to zapotrzebowanie (lub sobie takie miejsce samemu tworzysz).

Odpowiedz
avatar Fomalhaut
13 17

Panie Borys, gratuluję, że się panu w życiu powiodło. Dlaczego nie miałbym się cieszyć z czyjegoś sukcesu. Mam jednak nieodparte wrażenie, że przez to stabilne i dostatnie życie przebija straszna gorycz z powodu tej panny sprzed lat. Ostatnie zdanie jest tego najlepszym potwierdzeniem.

Odpowiedz
avatar Borys
3 3

Można powiedzieć pierwsza miłość, pierwszy pocałunek. Tego się nie zapomina. A kiedy dostajesz kopa w d.... jesteś wściekły i robisz wszystko żeby pokazać że ja miałem racje a to ty popełniłaś błąd. Wiele osób zarzuca mi że cieszę się że Asia ma problemy. Tak nie jest. Życzę jej jak najlepeij. I nawet jakbym miał okazje załatwić pracę Piotrusiowi to może bym to zrobił. Tak czuję się wygrany w tej sytuacji ale napewno nie życzę nikom źle.

Odpowiedz
avatar Vatashi
7 7

Technikum jest dla "mniej zdolnych"? Ja tam wolę pójść na mój wymarzony kierunek do technikum ( technik żywienia i gospodarstwa domowego) niż siedzieć tak samo długo w liceum, żeby nie mieć zawodu. Nie wiem... moze kiedyś było inaczej?

Odpowiedz
avatar nisza
5 5

Nizszosci technikum dowodza osoby z kompleksami. Osobisce ukonczylam liceum ogolnoksztalcace, niemniej w zyciu nie osmielilabym sie powiedziec, ze ktos, kto konczyl technikum wlasnie jest glupszy. Przeciez osoby tam sie uczace maja obowiazkowo zarowno przedmioty, ktore mialam i ja w LO, a do tego uczeszczaja takze na przedmioty zawodowe. I co z tego,ze przedmioty "ogolne" niekiedy maja zawezony zakres? Przeciez w klasach "humanistycznych" matematyka, fizyka, chemia, biologia takze sa okrojone, a w klasach matematycznych na poziomie podstawowym wykladane sa jezyk polski, czy historia. Jeszeli technikum stoi na wysokim poziomie, ludzie je konczacy sa wyksztalceni rownie dobrze, co uczniowie LO, a na dodatek posiadaja fach w reku. Fach potwierdzony ezgaminem zawodowym, ktory obecnie wcale nie jest latwy. Co wiecej - po technikum przeciez takze mozna isc na studia. A wiedza "zawodowa" bardzo sie przydaje. Kolege mam po technikum elektronicznym, poszedl na elektrotechnike. Niektore przedmioty zaliczal palcem w nosie, ze tak to nieladnie ujme, podczas gdy osoby po LO material musialy dopiero opanowywac. Tak samo osoby po technikum mechanicznym maja latwiej na mechatronice, czy mechanice abo budowie maszyn, a osoby po technikum gastronomiczym/o profilu dietetycznym na odpowiednim kierunku studiow. Przykladow mozna mnozyc. Zadna szkola nie daje gwarancji pracy, tak samo jak zadne studia. Moga one jedynie zwiekszyc prawdopodobienstwo, ale ostateczny efekekt zalezy od wielu czynnikow. I nie nalezy wysmewac kogos, bo poszedl do zaodowki, technikum, czy na "luzny" kierunek studiow. Jak czlowiek jest dobry, to znajdzie robote. A jak ma dwie lewe raczki i bumeluje zamiast sie uczyc, to i najbardziej elitarny kierunek studiow ani najbardziej pozadany fach nic mu nie da, bo szybko sie poznaja, ze d... a ne fachowiec.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 18 lutego 2013 o 21:04

avatar serduszkokasia
0 8

Przepraszam, ale szlak mnie trafia! No tak "najinteligentniejsi" idą do liceum, "mniej zdolni" do technikum. Takie stereotypy bolą mnie dalej. Mam dużo znajomych po liceum, którzy śmiali się, że idę do technikum. Nie zdążyłam obronić tytuły,a już pracowałam. Za to oni przychodzili by zostawiać w mojej pracy CV. Ja oprócz matury mam zawód i tytuł. A oni? Nie chodzi, że mam coś do ludzi z liceum, ale dalej wielu twierdzi, że technikum to dla mniej zdolnej młodzieży. Tylko ta młodzież ma czasem do opanowania 20 przedmiotów w jednym roku, a nie 11 jak liceum...

Odpowiedz
avatar peeYie4o
4 10

> Przepraszam, ale szlak mnie trafia! No tak "najinteligentniejsi" idą do liceum, "mniej zdolni" do technikum. Takie stereotypy bolą mnie dalej. Mam dużo znajomych po liceum, którzy śmiali się, że idę do technikum. Moja droga, właśnie widać jaka jesteś yntelygętna i wykrztaócona. http://sjp.pwn.pl/lista.php?co=szlag http://sjp.pwn.pl/lista.php?co=szlak

Odpowiedz
avatar Dominik86
0 0

@ peeYie4o brawo najwazniejsze rzeczy w zyciu wlasnie wymienilas :]

Odpowiedz
avatar anckaa
-1 7

Rowniez bylam wysmiewana ze ide do technikum a nie do liceum, pozniej na studia ale tak naprawde co mi moga studia dac? Dzis mam 25 lat dobra prace fach w reku i nie czuje sie wcale mniej inteligentna natomiast moje kolezanki i koledzy wlasnie koncza studia i staja w miejscu z pytaniem "ok i co dalej?" Nie maja pracy, nie maja doswiadczenia nie maja nic poza papierkiem. Szczerze to szkoda mi takich ludzi bo co z nimi bedzie za te pare, parenascie lat?

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 18 lutego 2013 o 18:19

avatar nisza
2 2

Technikum nie blokuje mozliwosci studiow.. Rownie nie w porzadku, co wysmiewanie osob, ktore ida do technikum, jest wysmiewanie tych, ktorzy wola isc do LO. Kazdy ma inny sposob na zycie. Dodaj do tego fakt, ze w momencie, kiedy musisz dokonac wyboru jest sie bardzo mlodym. I naprawde porownywanie i wysmiewanie ktorejkolwiek ze stron jest nie w porzadku i zenujace. Prace mozna miec i po technikum i po LO. Zadne jej nie gwarantuje, ale i zadne nie blokuje.

Odpowiedz
avatar Borys
4 6

Nie pojmuję dlaczego ktoś piszę że źle zrobiłem że poszedłem w ślady ojca. To że znałem się na komputerach nie robi ze mnie informatyka. To że jestem wygadany to nie znaczy że będę dobrym negocjatorem. Górnctwo to tradycja. Kto miał styczność z tą grupą ten wie. Czas Barbórki to nie tylko czas pieniędzy i pijactwa. To też czas refleksji, dziękowania św. Barbarze, składania kwiatów. Pomimo że kraj nasz się już dawno zlaicyzował " Szczęść Boże" będzie trwało aż do ostatniego zjazdu. Górnicza rodzina - to nie pusty slogan, to coś więcej niż tylko miejsce pracy - to drugi dom. Kto ma górnictwo we krwi ten wiem o czym mówię

Odpowiedz
avatar konto usunięte
1 1

@Borys - każdy zawód, każda praca jest potrzebna. Możesz się pocieszyć tym, że dupki na wysokich stołkach żyją tylko i wyłącznie dzięki tzw robolom. Bez tych "roboli" zwyczajnie by zginęli. Ten, kto wyśmiewa pracę innych, jest żałosnym dupkiem żyjącym w jakimś wyimaginowanym świecie, całkowicie oderwany od rzeczywistości. Tylko i wyłącznie dzięki "robolom" ma chleb, szyneczkę, jajka, mleko, ma samochód, ma telewizor, biurko, wypasioną komórę, piwo, łiskacza a nawet swoją pensję. Jeżeli zabraknie tych drobnych, pracowitych "mrówek", to dupki na stołkach z dnia na dzień staną się niezaradnymi nędzarzami. Jeżeli ktoś się będzie śmiał z drogi, którą obrałeś, możesz dać propozycję: masz kilof, wiaderko - idź sobie wyfedruj węgla, żebyś miał prąd i ciepło w domu. Nie chcesz? Nie umiesz? No to MUSISZ mi za to zapłacić.

Odpowiedz
avatar digi51
0 0

@gremlin, no offense, ale sam właśnie wyśmiałeś dużą grupę ludzi i ich pracę.

Odpowiedz
avatar Vatashi
0 0

Mi nigdy do głowy nie przyszło nawet, żeby mówić, że technikum jest da "mniej zdolnych", a zawodówka dla "najgorszych". Po pierwsze moja mama poszła do zawodówki, a nie można powiedzieć, że nie była zdolna (prawie w każdej klasie biało-czerwony pasek), po drugie wybór technikum i liceum zależy od tego co się chce robić w życiu, np ja chcę pracować w gastronomii i bardziej od nauk humanistycznych bardziej przyda mi się trochę praktyki, więc wolę technikum.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 19 lutego 2013 o 17:19

avatar corrie
0 2

Zgadzam się całkowicie. Sama kończyłam liceum, ale potem szłam do technikum. Mój narzeczony jest ślusarzem i nie zamienię go na żadnego magistra. Poza tym robotnik budowlany (czy jakikolwiek inny) prędzej odpowie ci "dzień dobry" niż profesor wyższej uczelni.

Odpowiedz
avatar Dominik86
0 0

co za bzdury, robotnik budowlany jednak predzej rzuci k$#wa niz profesor, a i nie widzialem jeszcze profesora ktory nie odpowiedzial

Odpowiedz
Udostępnij