Pierwsza historia, nie żeby tak zaraz piekielna, może bardziej pouczająca...
Oto będąc przelotem w pewnej galerii handlowej zauważam stoisko firmy kosmetycznej, z której dość dobrze moja skóra toleruje kosmetyki. Cóż, mam problem tego typu, że skórze przez jakiś czas dane mazidło/kremidło/kosmetyk się podoba a potem stwierdza jednego pięknego dnia, że niet i już.
Tough luck.
Popołudnie już, więc ruch średni z lekka wzmożony, podchodzę do stoiska, (S)przedawczyni niechętnie odrywa się od dyskusji z koleżanką z sąsiedniego stoiska i pyta się, w czym może pomóc. Żadnego "dobry wieczór", "dzień dobry", nic, ale zdarza się przecież zapomnieć, nie mam w zwyczaju się czepiać.
(J)a: Jestem zainteresowana tymi podkładami. (wskazuję upragniony przetestowany już typ) Można prosić testery?
(S): Ale do jakiej cery?
(J): (wskazuję na siebie, nadal twardo z uśmiechem) Ja już mam je sprawdzone, tylko kolor chcę dobrać.
(S): Ale ja nie wiem, do jakiej to cery ma być.
(J): (już nieco zrezygnowana, ale co tam) Mieszana, ale ja naprawdę...
(S): O, to one nie do mieszanej, pani powinna kupić te.
I wskazuje palcem produkt, nie dość, że mniejszy, to dwa razy prawie droższy.
Ja tylko zdążyłam otworzyć usta, a pani sprzedawczyni bez żadnego "przepraszam" czy "chwileczkę" po prostu się odwraca do mnie tyłkiem, bo inna klientka delikatnie daje znać, czy może o coś spytać.
Ja wmurowana, sprzedawczyni obraca się do mnie ponownie i pyta:
(S): To co, bierze pani?
Podziękowałam i życzyłam miłego dnia.
Czasami nie trzeba być wcale chamskim, czy krzykliwym, żeby klient nie chciał wracać. Sama nie raz pracowałam w różnych miejscach jako sprzedawca i uważam, że "dzień dobry", "przepraszam", "proszę" i "dziękuję" nie zajmuje dużo czasu a i sprzedaż jest zacna. Nawet, jak nie kupi teraz, to wróci.
sklepy
Zeby tylko takie "piekielnosci" nas wszystkich spotykaly...
OdpowiedzOkami: Mnie wku..wialo w UK jak wchodzi klient do sklepu a hindus ignoruje BO MUSI SZOPKE z modlitwa odstawic. Tak jakby nie mogl przed praca, po pracy lub w trakcie przerwy. Albo wchodzisz do sklepu a babka ma tel.przy uchu i obsluguje klienta
OdpowiedzWydaje mi się, że kultura nakazuje, aby wchodząc do sklepu czy podchodząc do stoiska, powiedzieć "dzień dobry" lub "dobry wieczór", a nie czekać sprzedawca się przywita jako pierwszy. Krótko, bo krótko, ale pracowałam w sklepie odzieżowym i nic mnie tak nie denerwowało, jak klienci podchodzący do kasy (lub do mnie, gdy byłam w innej części sklepu) i wpatrujący się we mnie wyczekująco, jakbym miała zgadnąć czy chcą się tylko popatrzeć czy mają jakieś pytanie. Sprzedawczyni w tej historii wykazała się CO NAJWYŻEJ drobnym brakiem taktu, bez słowa obracając się do innej klientki. Nie bardzo piekielne moim zdaniem
OdpowiedzA, to sorki, fakt, nie napisałam, bo dla mnie to jest odruch, że jak podchodzę do stoiska/wchodzę do sklepu, to się witam. W sklepach różnych pracowałam i to jest fakt, że ludzie już nie mówią chyba takich rzeczy. I fakt, że mało piekielna, jeśli wogóle, co napisałam na wstępie.
Odpowiedz