Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Dzięki za gratulacje, zaraz jadę do mojej matki, a od niej do…

Dzięki za gratulacje, zaraz jadę do mojej matki, a od niej do szpitala. Jadę do niej, bo ma dla synowej obiad podszykować.

To jest właśnie kolejna piekielność.

Oddział położniczy to specyficzny oddział p/względem potrzeb żywieniowych (nie jedyny zresztą). Matki karmią (lub usiłują karmić) dzieci, jak natura zaplanowała. Po młodym jesteśmy już niby przetrenowani i wolni od psychoz, że szkodzi wszystko poza wodą źródlaną, ale jednak w pierwszych dniach należy trochę obserwować co się je, żeby dziecko nie rozpoczęło przygody ze światem od problemów z alergią lub trawieniem.

Tymczasem wczoraj, kiedy rodziliśmy, w menu były: zupa mleczna (ryzyko alergii dla malucha - najpierw klną mleko proszkowe, krowie, jako największy shit, potem faszerują położnice mlekiem), mortadela (samo zdrowie), na obiad m.in. fasolówka i kapusta zasmażana (nie ma to, jak mieć wiatry, kiedy się jest niewiastą po porodzie ze szwami w wiadomym miejscu). Przedwczoraj marchew z grochem (marchew - blokada perystaltyki, groch - patrz kapusta). Wieczorem szarawa kiełbasa serdelowa.

Ślubna poprosiła, żeby jej przywieźć rosół najzwyklejszy w świecie i duszoną pierś z kurczaka, żadne cymesy z Sheratona. Zwykłe, delikatne żarcie.

Przypuszczam, że na innych oddziałach wygląda to podobnie. Samo zdrowie i troska o pacjentów.

służba_zdrowia

by Nidaros
Dodaj nowy komentarz
avatar konto usunięte
6 10

Jak leżałam na patologii ciąży w jednym krakowskim szpitalu na R po dwóch dniach wymiotowania bez przerwy dostałam gorzką kiszona kapustę i "kotleta",którym można by zabić więc znam ten ból. Natomiast tam gdzie rodziłam było na prawdę dobre jedzenie wiadomo,że nie takie jak u mamy,ale można było sobie spokojnie pojeść bez obawy,że dzidziuś dostanie jakiś rewolucji:)

Odpowiedz
avatar Nidaros
1 9

W poprzednim szpitalu, w którym rodził się młody, też było nieźle pod tym względem, a tu jakoś niemiłe zaskoczenie.

Odpowiedz
avatar pasia251
5 13

W szpitalu gdzie rodziłam była dieta dla mam karmiących - może nie było to super pyszne, ale na pewno lekko strawne :) I nie przesadzaj z tą zupą mleczną -żeby stwierdzić skazę białkowa i dziecka najpierw trzeba mu podać jakieś produkty mlecze...

Odpowiedz
avatar Nidaros
3 11

W pierwszej dobie?

Odpowiedz
avatar katem
5 11

Przecież nie dziecko tą zupę mleczną je tylko matka, a mleko krowie nieprzetworzone do gruczołów mlecznych się nie przedostanie , więc jeśli matka karmiąca alergii na mleko nie ma, to dziecku karmionemu piersią zupa mleczna w diecie matki nie zaszkodzi.

Odpowiedz
avatar Nidaros
42 52

Mąż 17 godzin towarzyszył porodowi, od 2 w nocy. Proponuję po czymś takim stanąć przy kuchni. Poza tym czas - matka moja poszła po zakupy wczoraj, kiedy myśmy byli na oddziale, ja musiałbym je zrobić rano i stracić czas - rosół nie gotuje się w 30 minut. A co, fajna, dbająca o synową teściowa nie pasuje do stereotypu?

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 16 lutego 2013 o 10:02

avatar lapidynka
27 27

@koszka, ja zwróciłam uwagę na bardzo dobre relacje na linii Teściowa - Synowa. Cóż, punkt widzenia jest zależny od punktu siedzenia... Tak czy inaczej (w mojej opinii) trochę głupio jest się czepiać faceta o to, że sam nie ugotował obiadu żonie w połogu, podczas, gdy w jego obowiązkach jest: a) opieka nad starszym synem; b) aktywność zawodowa, a co za tym idzie: sprawdzanie kartkówek w domu, organizowanie zajęć na kolejne dni; c) obecność w szpitalu przy swojej - zapewne - słabej jeszcze kobiecie. Do tego dochodzi chęć wyspania się, odespania obecności przy porodzie, uporządkowanie spraw papierkowych typu akt urodzenia, uganianie się za becikowym etc. Ja nie wiem, koszka, może Twoja doba ma 48 godzin. Jeżeli znalazłaś sposób na rozciągnięcie czasu, daj mi znać! Chętnie z niego skorzystam. Pozdrawiam! :)

Odpowiedz
avatar Nidaros
17 21

Lapidynka, w kwestii kartkówek, to akurat mam urlop okolicznościowy z racji wspomożenia przyrostu naturalnego, ale reszta się w całości zgadza... Dzięki za wsparcie :)

Odpowiedz
avatar lapidynka
16 20

Fakt... zapomniałam o okolicznościówce. :) Nie ma za co dziękować. Wychodzę z założenia, że skoro Twoja kobieta nie ma problemu z nieugotowanym przez Ciebie obiadem, to czemu inne kobiety mają się czepiać tej kwestii? :) Pozdrawiam, gratuluję Młodej i duużo cierpliwości życzę. :)

Odpowiedz
avatar Vella
2 10

@lapidynka zaraz, ale jaki akt urodzenia, jakie uganianie się za becikowym. Bez przesady, akt urodzenia nie jest potrzebny w pierwszych dobach po narodzinach, wystarczy iść do USC tydzień później, wcześniej nawet nie mają zgłoszenia od szpitala. A becikowe to w ogóle nie spieszy, i tak najpierw trzeba mieć ten akt urodzenia...

Odpowiedz
avatar nisza
14 16

Koszka - a po co taki zjadliwy komentarz od razu? Nie znasz szcegolow, a od razu oceniasz. Pomijajac to, o czym pisali sam Nidaros i Lapidynka - to moze zona Nidarosa do kuchni do nie wpuszczac, bo sama uwielbia gotowac, wiec chlop wprawy moze nie miec jakiejs wielkiej (zdarza sie i tak, ze chlop robi za kuchcika, a szefem jest kobita), moze po prostu tesciowa chciala sprawic przyjemnosc, a ze wieksze doswiadczenie ma, to uzgodniono,ze tak lepiej bedzie... Taka ilosc opcji, a Ty wybralas najgorsza... Przykre to.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 16 lutego 2013 o 11:09

avatar sylwia
-5 21

komentator555 - kolejny samotny, zakompleksiony samczyk?

Odpowiedz
avatar lapidynka
4 4

@ Vella ok, trochę się zapędziłam z tą całą papierologią. :) Nie zmienia to faktu, że świeżo upieczony (po raz kolejny) tata, ma sporo innych obowiązków, a doba ma wyłącznie 24h. To w gruncie rzeczy miałam na myśli - chociaż fakt, nieco mnie poniosło. ;)

Odpowiedz
avatar MrSpook
3 21

@Koszka do, której grup frustratek należysz? a) samotna matka zostawiona samemej sobie na porodówce, b) matka z bezużytecznym facetem, zostawiona samemej sobie na porodówce, c) feministka, która odrzucała facetów, którym na niej zależało, a usiłowała się wciskać w związki już zajętych, a teraz panikuje... bo została z niczym i nikt chętny się nie napatacza, bo wyrobiła sobie opinię, a świat jest mały, więc wzięła się za walkę o prawa kobiet... d)musi wyładowywać na kimś kto ma więcej szczęścia niż ona, bo akurat coś jej się przytrafiło, facet nawalił/rzucił, PMS itd.? e)inny typ frustratki wpisać tutaj(wena i czas mi się skończył) ..............

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 16 lutego 2013 o 16:13

avatar konto usunięte
0 6

Taki jest właśnie szpital, ja w ramach regeneracji i odzyskiwania sił po zabiegu usuwania guzków dostawałam chleb z twarogiem.

Odpowiedz
avatar lapidynka
3 21

Uważaj pawel78, bo narazisz się szalejącym aktywistkom ;> ;)

Odpowiedz
avatar Nidaros
14 22

Nie do końca się zgodzę, z tą próbą obrony, są panie, które nie potrafią prowadzić i takie, które robią to dobrze, są panowie, którzy nie potrafią gotować, i tacy, którzy robią to dobrze, nie ma to dla mnie związku z płcią.

Odpowiedz
avatar szczurzyca
14 14

Umie czy nie umie... może po prostu nie ma czasu i jest cholernie zmęczony?

Odpowiedz
avatar nisza
10 14

sa tez panie, ktore nie potrafia gotowac i sa panowie, ktorzy nie potrafia prowadzic. plec nie ma z tym nic wspolnego... natomiast kolega Pawel wobec kobiet -zwlaszcza tych za kierownica - ma ewidentnie jakis kompleks, bo jest to jego kolejny komentarz odnoszacy sie do rzekomego beznadziejnego prowadzenia samochodu czy ogolnie nizszosci kobiet. starczy wejsc w jego profil i sprawdzic.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 16 lutego 2013 o 11:05

avatar sylwia
1 11

"nie znaja podstaw" to po jakiemu jest (i o co chodzi...)? Troll, który nawet nie potrafi pisać po polsku. @lapidynka - on Tobą pomiata, a ty mu kibicujesz. Masochistka?

Odpowiedz
avatar lapidynka
5 7

@sylwia... ale że kto przepraszam, mną osobiście pomiata? o.O

Odpowiedz
avatar nisza
2 6

Lapidynka, podejrzewam, ze Sylwii chodzi o to,ze Pawel w czesci swoich komentarzy wyraza dosc niepochlebna opinie o kobietach ;) Ja tam szalejaca aktywistka, czy feministka nie jestem na pewno, ale przyznam, ze irytujace sa ciagle teksty o kobietach, ktore nie nadaja sie do roboty, ktore prowadzic nie potrafia itd.

Odpowiedz
avatar lapidynka
6 8

@nisza, tak też właśnie podejrzewam - stąd też moje pytanie skierowane do Sylwii, które pozwolę sobie powtórzyć: Kto i w którym miejscu pomiata MNĄ OSOBIŚCIE? Nie czuję się dotknięta tym, co napisał pawel78. Żarty o kobietach (z ust mężczyzn, innych kobiet, nieważne) mnie nie rażą. Ludzie.. trochę dystansu! Za chwilę będziemy bali się używać słowa np. 'kucharka', bo to sprowadza kobietę tylko do prac w kuchni. Albo 'sprzątaczka', bo będzie wynikało z tego, że kobieta do wyższych celów stworzona nie jest. Będzie tak samo, jak ze słowem 'Żyd'. Niby każdy wie, że to nazwa narodowości, lecz wystarczy przy tym nie do końca szczęśliwe zestawienie słów i już znajdą się Ci, którzy będą gotowi posądzić nas o antysemityzm. Podsumowując: Brzydzę się wszelkiej maści -izmami, łaszcza, gdy aktywistki/ści zbliżeni są swoim zachowaniem do zdrowo kopniętych świeżo poznaną ideologią - faszystów.

Odpowiedz
avatar korbalodz
3 3

Motorniczy. Praca niełatwa, a coraz więcej mam koleżanek. Dają sobie radę nie gorzej niż mężczyźni. Kobiety do garów? W znanych restauracjach więcej jest głównych kucharzy niż kucharek.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
6 14

Kiedy pojawia się na świecie nowa istotka, to każda osoba, która może pomóc rodzicom jest na wagę złota. Masz fajną i mądrą mamę. Co zaś do szpitalnego pożywienia, generalnie jest tragiczne z założenia, jak do tego ktoś dokłada wzdymające składniki to nawet dla przeciętnego pacjenta jest to szkodliwe. Polecam rozmowę z ordynatorem n/t diety, zazwyczaj nie są świadomi co podaje szpital lub przywozi catering. Pomijam fakt, że większość facetów, nawet jak świetnie gotują, ma problem z przygotowaniem diety lekkostrawnej :) Korzystaj z tego, że ktoś chce pomagać :)

Odpowiedz
avatar Haters_gonna_hate
1 1

Coś w tym przedostatnim zdaniu jest :D Uwielbiam gotować, ale jak dla mnie to jedyne lekkostrawne rzeczy to czesc warzyw, gotowany kurczak i ewentualnie pare rzeczy robionych na parze... Patelni jednak nic nie zastąpi :D

Odpowiedz
avatar gvalshca
6 6

Ja rodzilam w UK i musze przyznac, ze jesli chodzi o zywienie w szpitalu to nie moge narzekac. Na oddziale polozniczym mielimy diety: dla mam karmiacych piersia, wegetarianska i zwykla (niektore mamy od razu wybieraly mleko modyfikowane).

Odpowiedz
avatar bloodcarver
5 13

Ustawa o zamówieniach publicznych obawiam się. Ciężko przepchnąć inne kryterium, niż cena. A jeśli kontrakt długi i na dużą kasę, to każde kryterium o które można się sądzić będzie powodowało proces. Z drugiej strony jeśli szpital ma własną kuchnię, to musi się mieścić w stawkach jakie przewiduje NFZ, albo wyczarować pieniądze. A jak próbują czarować (cegiełki itp) to zaraz oburzenie na wymuszenia i jaki to szpital niedobry - nikt się nie zastanowi, za co szpital ma kupować rzeczy i kto jest tak naprawdę winny temu, że stawka żywieniowa to 5-6zł dziennie, czy jakoś tak. Za 5-6zł to nawet się kurzego cycka nie kupi, o śniadaniu i kolacji nie mówiąc.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
7 9

I to jest właśnie patologia. Więzienia są utrzymywane z naszych podatków, więc drastycznego "cięcia kosztów" nie ma. Szpitale zaś działają jako "przedsiębiorstwa", gdzie JEDYNYM płatnikiem jest NFZ, który monopolistycznie decyduje ile, za ile i komu zechce łaskawie zapłacić. A "przedsiębiorca" (czyli szpital) może sobie nawet na rzęsach kankana tańczyć...

Odpowiedz
avatar franc
4 6

W ustawie o zamówieniach publicznych można przepchnąć wszystko tylko trzeba chcieć. Nic nie stoi na przeszkodzie, żeby szpital wpisał że życzy sobie 50% posiłków w ramach diety lekkostrawnej (i tu wymienione, że nie może być kapusty, grochu, fasoli itp, żeby nie było niejasności). Stawka 5-6 zł dziennie to faktycznie słabo, zwłaszcza zimą, bo latem można za to kupić całkiem sporo warzyw, owoców, pewnie też nabiału i serów. Nie musi być to koniecznie mortadela robiona z niewiadomo czego czy pierś z kurczaka, która jest dużo droższa niż np. noga. Co do więzień to jestem zdania że w ramach kary wystarczy chleb + woda. Wszystkie dodatkowe gratisy, normalne posiłki dodatkowo płatne / przyniesione przez rodzinę lub za wykonaną pracę tam gdzie to możliwe. Nie przekonuje mnie to że więźniowie korzystają z siłowni, mają prawa człowieka więc muszą się dobrze żywić - prawa człowieka miały też osoby poszkodowane przez więźniów, część z nich pewnie leży pod granitową płytą. A poza tym to osoba w szpitalu ma większe potrzeby żywieniowe, bo organizm musi walczyć z chorobą a więzień może cały dzień leżeć i nic nie robić.

Odpowiedz
avatar bloodcarver
1 1

@franc - ale na takie życzenia żadna firma się nie zgodzi przy maksymalnej cenie 6zł za pacjenta za dzień! Więc owszem, pisać można sobie wszystko, ale jeśli stawia się warunki na które i tak się nikt nie zgodzi, to po co? Poza tym jak mówiłem - jak warunek będzie "bez grochu" to znajdą coś grochopodobnego, o tej samej cenie i zapewne podobnych efektach.

Odpowiedz
avatar wiera
7 7

może nie we wszystkich, ale w większości ;) tam gdzie ja rodziłam również były specjały typu kapusta kiszona jako surówka, zupa ogórkowa itp. a co do teściowej to tylko pozazdrościć, moja jest z tych co uważa, że ciąża i poród to nic takiego, w zasadzie w godzinę po powinno się wstać i iść w pole najlepiej z dzieckiem przy cycku :D dodam, że niestety to przekonanie tyczy się wyłącznie synowej, bo jak córcia była w ciąży to.. no... poprostu "była w Ciąży" i nic nie robiła, a po porodzie teściowa pojechała na kilka tygodni obiadki córci gotować bo przecież ona taka biedna, zmęczona ;)

Odpowiedz
avatar misiafaraona
5 5

Gratulacje, a tak na marginesie dopiero co wyszliśmy z tego samego oddziału, co Twoja żona, tyle że ja mieskzam we Włoszech. Dieta prawie dokładnie taka sama ;) Mleko i na obiad groszek na zmianę z fasolką, jadłam poganiana krzykami, ze to ma dużo żelaza a ja krew straciłam. Z drugiej strony gazy nie są az tak strasznie bolesne w odróżnieniu np od kaszlu, brrr, nikomu nie życzę

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 16 lutego 2013 o 13:01

avatar Nekkara
1 5

miniony tydzień spędziłam w jednym z warszawskich szpitali.. przez bite siedem dni menu wyglądało tak: - śniadanie: zupa mleczna, chleb, twarożek (patrząc objętościowo było to ok. jednej małej łyżeczki) - obiad: zupa jarzynowa na winie (co się nawinie to do zupy) - kolacja: chleb, 2-3 plasterki wędliny (cały czas tej samej..)

Odpowiedz
avatar Fomalhaut
4 16

Pewnie ten komentarz nie bardzo pasuje do podniosłej atmosfery świeżej radości z potomka, ale wizja kobiety rozprutej własnymi pierdami mocno mnie rozbawiła. Po takim obiedzie atmosfera musiała być ciężka niczym w okopach pod Ypres po ataku gazowym.

Odpowiedz
avatar Jasiek5
0 4

Ciekaw jestem kto ustala menu dla ludzi będących na takim oddziale. Wiem jedno, takiego przygłupa trzeba by trzymać jak najdalej od takiego oddziału szpitalnego. Kazał bym mu to jeść co on zaserwował pacjentkom. Dodatkowo powiem Tobie że Twoja pani na pewno nie pogardzi gotowanym mlekiem. Moja żona po urodzeniu syna była w szpitalu 10 dni bo miała cesarskie cięcie. Co dzień nosiłem jej wieczorem mleko "prosto od krowy" tyle że ugotowane, bo kupowałem wtedy mleko z wieczornego udoju u rolnika z gospodarstwa na obrzeżach miasta. Wszak pokarm dla dziecka musi się z czegoś wytworzyć. Pozdrowienia dla Ślubnej i dla waszej córki.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 3 razy. Ostatnia modyfikacja: 16 lutego 2013 o 16:21

avatar olkiolki
2 2

@Nidaros, gdzieś przegapiłam Twoją wcześniejszą historię o porodzie (jak mniemam), skoro zacząłeś od podziękowań :-) Już lecę jej szukac, ale najpierw złożę gratulacje Twojej Małżonce i Tobie. I oczywiście Synkowi, że w końcu został Braciszkiem :-) Pozdrawiam :-)

Odpowiedz
avatar belief
1 1

znów potwierdza się teoria, że w niektórych miastach strach zachorować bo w szpitalu prędzej cię dobiją, a na opiekę lekarską nie ma co liczyć.....:(

Odpowiedz
avatar Salemone
4 4

Nie zazdroszczę, ja miałam to szczęście, że karmili mnie po porodzie "normalnie". Chociaż z drugiej strony mam nadzieję,że nie popadniecie w przesadę, bo jak słyszę o matkach, które cały okres karmienia piersią jedzą co najwyżej gotowanego kurczaka, a potem się dziwią, że dzieci brzuszek boli od byle pierdoły to mnie krew zalewa. Mojego męża szwagierka tak robiła, a ich 7 letni aktualnie syn więcej życia był chory, niż zdrów. Ale nie nauczyła się niestety, bo do swojego kilkumiesięcznego syna każe myć ręce za każdym podejściem. Yay, niech żyją sterylne warunki! Damn, czemu moje dziecko nie ma odporności?!

Odpowiedz
avatar sharpy
0 0

Ależ oczywiście - najnowsze osiągnięcia dietetyki bloku wschodniego z lat 50-tych.

Odpowiedz
avatar myszkak
0 0

zupa mleczna jest spoko bo ją to akurat bez problemów można jeść i dzięki zupie przetrwałam na porodówce. Jak dziewczyna obok miała dietę pytałam się co trzeba zrobić żeby nie dostawać tych "obiadków". Salemone, zgadzam się w całej rozciągłości, mam wiele znajomych które właśnie tak jadły przy karmieniu i mają teraz dzieci na wszystko uczulone.

Odpowiedz
Udostępnij