Mój kolega posiada niedużą firmę, potrzebuje czasem dość dużo osób do pracy. Głównie fizyczna, lub roznoszenie ulotek. W każdym razie rotacja jest gigantyczna bo ludziom po prostu robić się nie chce, albo musi wypić w pracy. Jedna sytuacja była tak komiczna, gdy do przewiezienia 100 płyt chodnikowych chłopaki tak się schlali, że klient zadzwonił i powiedział, że dwóch poszło spać, bo nie są w stanie chodzić.
W każdym razie zgłasza do PUP, że potrzebuje i ten przysyła ludzi. 70% przychodzi i prosi o podbicie, że był i że nie spełnia oczekiwań. Czyli ma robotę na czarno i potrzebuje zasiłku.
W każdym razie kolega wycwanił się i zrobił pieczątkę, którą podbijał takich delikwentów. Napisane było "bezrobotny nie chce przyjąć oferowanego stanowiska, prosi tylko o podbicie".
Ile soczystych słów na niego poszło...
bezrobotni
No bo jak to tak fizycznie w dobie komputerów i internetu pracować, kiedy kasę darmo dadzą, a ja swoje 2 tys do kieszeni schowam, a jak przyjdzie podeszły wiek to papierki na grupę załatwię, co by źródełko nie wyschło.. dopóki jak w tym filmie raport mniejszości nie będą nas skanować na bieżąco i poddawać permanentnej inwigilacji , to cwaniactwo i kombinatorstwo będzie się miało jak pączek w maśle. Słowo uczciwy to w Polsce synonim słowa frajer, i niema się co łudzić
OdpowiedzPraca na czarno to po prostu praca bez umowy. Jeśli ktoś zarabia na czarno 2 patyki to nie dostaje ich "za darmo", zresztą gdzie tyle płącą?
OdpowiedzZasiłek jest za darmo. A przy pracy na czarno to za darmo jest te kilkaset złotych miesięcznie, które taki człowiek powinien płacić na ubezpieczenia i kolejne parę stówek podatków.
OdpowiedzTak wam się wydaje. Może nie wszędzie, ale w mojej poprzedniej firmie, ci co robili na czarno dostawali na wypłatę netto stawki godzinowej. W innej firmie mają umowy na najniższa krajową, a to co wypracują ponad, to dostają w kopercie. Też netto. To co byłoby podatkiem i składką do zusu zostaje w kieszeni pracodawcy. Ludzie się na to często godzą nie mając innego wyjścia. Z pośredniaka jeżeli mają zasiłek, to jest to uzupełnienie zarobków + mają ubezpieczenie zdrowotne. Zasiłek przysługuje jeżeli przepracuje się minimum rok czasu bez przerwy i na pół roku. Kokosy to nie są. Mając pracę na stałe bez rejestracji nie chcą ryzykować zmiany na sezonową pracę, bo tą na czarno stracą i po miesiącu oficjalną zakończą. Zostaną z niczym, a zasiłku i tak nie dostaną. Nie piszę, ze wszyscy proszący o odmowę tak mają. Pomyślcie nad tym, że rynek pracy w Polsce jest jednak bardzo szary. Nie czarny, nie biały. Dużo obiboków i dużo pracowitych. Nie ma co wkładać wszystkich do jednego worka.
Odpowiedz@korbalodz - jeśli usprawiedliwimy część osób z niepłacenia podatków, to sprawiedliwiej już byłoby uznać, że nikt nie powinien mieć obowiązku ich płacić. A wtedy nie byłoby rządu, sejmu, senatu, ale też policji, sądów itd - czysta anarchia.
Odpowiedz@bloodcarver- nie usprawiedliwiam, ale rozumiem podejście niektórych. Sam pracuję od '82r. Szkoła, jedna, druga, trzecia praca i teraz MPK. Przy przejściu z drugiej do trzeciej miałem romans z pośredniakiem, więc znam to z autopsji. Pomijając choroby, to na palcach dwóch dłoni mogę policzyć miesiące nieskładkowe z 30 lat szkoły i pracy. Niestety nie wszyscy mają tak jak ja. Zbyt wielu pracodawców oszczędza nadmiernie. Chętnych do pracy uczciwej, ale płatnej żeby starczyło na życie jest dużo. Pracodawcy w większości kombinują, żeby wydymać i państwo i pracowników. Mam przykład po trzeciej swojej firmie. Około 15 lat pracy w niej. Na początku wysokie zarobki (praca wprawdzie 12/12, ale doceniał nas właściciel), a później coraz gorzej i gorzej. Ostatnio zalega z płacami, niskie stawki (rozmawiałem z tymi którzy robią z przyzwyczajenia i braku innych możliwości przedemerytalnych). Dlatego nie osądzam innych ludzi jak ich nie znam bliżej. Różne sytuacje mają różni ludzie.
Odpowiedz@bloodcarver Zasiłek też nie jest do końca za darmo. Pracodawca płaci w ramach kosztu Twojej pensji na tzw. Fundusz Pracy czyli na zasiłki. Inna rzecz, że chory jest system przyznawania zasiłku. Składka na fundusz pracy to %% wynagrodzenia. Warunkiem prawa do zasiłku aby w ciągu ostatnich 18 miesięcy przepracować 12 za najniższą krajową lub większą pensję. Oznacza to, że jak przepracujesz np. 9 lat za 5000/mc, a potem rok za 500/mc to nie masz prawa do zasiłku. A twoje składki poszły się czesać.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 21 lutego 2013 o 15:58
Z tą pieczątką to ten twój znajomy osiągnął mistrzostwo w trollowaniu "cfaniakóf".
Odpowiedzgenialne:D dobrym pomysłem byłoby wprowadzenie takich pieczątek...ciekawe czy wtedy byłaby "po podbicie" byłoby nadal tak często spotykane
OdpowiedzNie zawsze wina leży tylko po stronie pracownika. PUPy wysyłają ludzi do pracy nie zwracając uwagi na odległość od miejsca zamieszkania, potencjalne wynagrodzenie, kwalifikacje itp. Sam kiedyś poprosiłem o pieczątkę w pewnej firmie, gdyż oferowano mi wynagrodzenie minimalne. Bez problemu znaleźć można było pracę za dwukrotnie większe pieniądze.
OdpowiedzSkoro bez problemów można było znaleźć pracę to coś Ty robił w PUP?
OdpowiedzTo dlaczego sam nie znalazłeś tylko siedziałeś na garnuszku PUP?
OdpowiedzJeśli chodzi o odległość czy kwalifikacje to ok mogę się zgodzić, ale do przeniesienia worka raczej uprawnienia do wózków czy czegokolwiek nie są potrzebne. Podobnie jest z odległością, jesli miałbym przy 1200zł jeździć codzień 70km w jedna stronę to ok, ale przejechać przez miasto komunikacją? Niech wyda miesięcznie 100zł na migawkę. Ważna jest praca.
OdpowiedzMoim zdaniem jak ktoś naprawdę chce znaleźć pracę to takie rzeczy jak wynagrodzenie, odległość czy kwalifikacje schodzą na drugi plan.
Odpowiedz@DziewczynaWinnetou - szczególnie odległość schodzi na drugi plan, jak jedynym własnym pojazdem jest rower, do pracy 40 km zimą po nieodśnieżonych drogach, a ostatni autobus PKSu widziano we wsi za czasów PGRu. Żeby nie było, nie bronię kolekcjonerów pieczątek, też uważam, że 90% z nich to albo nieroby, którym lepiej na rozmaitych świadczeniach socjalnych, albo ludzie pracujący na czarno i potrzebujący tylko ubezpieczenia.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 15 lutego 2013 o 12:37
@lordvictor Przy pośredniakach minimalna nie wynosi 1200 na rękę a coś koło 600 (staż, kiedyś wysyłali na niego ludzi bezpośrednio po szkole ale jakiś czas temu przepisy się zmieniły), dodatkowo jesteś wtedy przez pół roku uziemiony u innego pracodawcy za śmieszne pieniądze. Nie dziwię się ludziom że przychodzą "po pieczątkę" i wolą w międzyczasie szukać normalnej pracy.
OdpowiedzWszyscy cwaniacy bo tak robić nie musieli, pokończycie szkoły nie będziecie mogli roboty zrobić to też pójdziecie tylko po pieczątkę, też kiedyś byłem bezrobotny i miałem nagrana pracę ale od przyszłego miesiąca i nagle Pup wysyła mnie na staże za chyba 650 zł, pytanie, przyjąć staż i zrezygnować z roboty czy wziąć pieczątkę że się nie nadaję ??? :>
OdpowiedzWziąć staż na miesiąc i po miesiącu iść do nagranej pracy? Poinformować PUP że znalazło się pracę i zaczyna się od przyszłego miesiąca?
OdpowiedzDłuższa chwila minęła, odkąd ja byłem na stażu, ale powiedz mi - co za problem pójść na ten staż, a na początku miesiąca zrezygnować z niego w związku z podjęciem zatrudnienia? Wszystko legalnie i w papierach zapisane. O ile pamiętam, PUP jeszcze się ucieszy, że mają Cie - jako bezrobotnego - z głowy, i mogą następnego chętnego na Twoje miejsce na staż wysłać... W końcu staż nie po to jest, żebyś po 6 miesiącach (czy ile tam teraz dają) wrócił na bezrobocie, prawda?
OdpowiedzPan_Siekierka Tak problem, że pracodawca który na rozmowie kwalifikacyjnej dowiaduje się iż za 2 tygodnie go opuścisz i będziesz zarabiać normalne pieniądze przybija właśnie "pracownik odmówił przyjęcia stażu"
OdpowiedzSoraja, to mówisz w UP jaka jest sytuacja...tak trudno?
OdpowiedzJa cały czas proszę PUP o jakąkolwiek pracę, BYLE NIE TELEMARKETING, bo jakbym chciała to g..., znalazłabym o ręki, w kilku miejscach nawet. I oczywiście wcisnęli mi taką ofertę, a ja musiałam ją przyjąć, żeby mnie z PUP nie skreślono... Więc też poszłam "po pieczątkę", a raczej wytłumaczyłam miłej pani w firmie, że jeżeli potrzebują mnie zatrudnić, to ja pracy się podejmę i postaram się pracować jak dobrze potrafię, ale jednocześnie powiedziałam co o telemarketingu jako takim sądzę i że szczerze pracy lubić nie będę ;-). Wyszło na moje- pracy nie odmówiłam, a pieczątkę dostałam ;-). Pracy fizycznej się chętnie podejmę, bo wszystko jest dla mnie lepsze od teleg... A i żeby nie było- zasiłek i tak mi nie przysługuje, więc jedyne co mam od PUP, to ubezpieczenie u lekarza, a przychodnie i tak odwiedzam raz na ruski rok.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 15 lutego 2013 o 11:44
Swoją drogą takie zajęcie jak naciąganie ludzi przez telefon bądź nachodzenie ic w domach nie powinno być legalne. No way.
OdpowiedzZ drugiej strony, wtedy masa młodych osób, chcących dorobić np: w wakacje, nie miałaby szans na pracę. A i akwizytorom i telemarketerom można przecież jednym zdaniem odmówić, i po problemie (inna sprawa, że nieustanne telefony są naprawdę irytujące)
Odpowiedz"W każdym razie rotacja jest gigantyczna bo ludziom po prostu robic się nie chce, albo musi wypić w pracy" - albo może nie każdy chce całe życie roznosić ulotki.
OdpowiedzAlbo ulotki roznoszą studenci/uczniowie dorabiający sobie w ten sposób?
OdpowiedzTak dokładnie lepiej posiedzieć na du*ie i poczekać, aż praca sama zapuka do twych drzwi, normalnie genialny plan.
Odpowiedz"rotacja jest gigantyczna bo ludziom po prostu robic się nie chce" - ludziom nie chce się robić czy znajomemu płacić? Znam parę firm z "gigantyczną rotacją" - tyle że te nie oferują pracownikom nawet najniższej krajowej. Z firmy która dobrze płaci pracownicy tak gęsto nie odchodzą.
OdpowiedzRobić się nie chce. Dostali za zadanie wykopanie 3 pieńków. Dostali sprzęt łącznie z mini koparką. tak robili by się nie narobić tylko dniówkę dostać.
OdpowiedzZ tą pieczątką to niezły patent. Muszę taką szefowi sprezentować :) @lokator Miałem podobną sytuację do Twojej tzn. nagrana robota za 2 m-ce i staż na pół roku. Tylko w moim przypadku zarówno PUP jak i przyjmującego na staż poinformowałem jaka jest sytuacja i nie robili mi z tym żadnego problemu. Może po prostu miałem szczęście ale podejrzewam, że jakbyś poinformował jak wygląda sytuacja to nie robiliby problemu.
OdpowiedzJak zwykle są dwie strony medalu. PUP nie zajmuje się swoją robotą tak jak powinien. Jak kierują kogoś do roboty, kto np. musi dojeżdżać, tak że to samo dostałby na zasiłku, to po co pracować? Tym bardziej, że to robota tymczasowa, w końcu można brać następnych z urzędu, po co zatrudniać na dłużej. Dobrze płatne roboty z PUP i tak zostają dla swojaków, np. "czerwony zeszyt". Z drugiej strony jest sporo leniwców, którym się po prostu nie chce ruszyć 4 liter, albo takich, którzy niby chcieliby pracować, ale tak naprawdę na coś jeszcze czekają (może na telefon z zagranicy o posadzie prezesa korporacji). Mam w otoczeniu parę takich osób. I nie idzie ich przekonać do roboty, wygodniej jest żyć na czyiś rachunek. No ale to ich wybór, chcą takiego życia to mają. Jak szukaliśmy ze znajomym chętnych do pracy w mikrofirmie na stanowisko handlowca, to różowo wcale nie było. Większość osób jakie się zgłosiły (a nie była ta porażająca ilość) praktycznie nie zrozumiały ogłoszenia, nie kojarzyły w ogóle, do jakiej firmy wysłali CV (pewnie wysłali ich setki, więc czemu mieliby kojarzyć...). Praktycznie każdy chciał się spotkać i przekonać nas jak to fajnie mógłby pracować. Tylko problem w tym, że już pierwszy kandydat wiele naobiecywał, spotkanie super, materiały dostał i praktycznie kontakt się urwał, niby chory, niby coś tam, widać po prostu że facet miał problem z powiedzeniem "sorry nie nadaję się do tej roboty". Praktyczne zero informacji zwrotnej. A do tego czas stracony na przygotowanie materiałów. Praktycznie nikt z osób, które "aplikowały" nie pofatygowały się do tego aby odpisać "dziękuję, nie nadaję się". Albo "sorry, warunki mi nie odpowiadają". I to pomimo wcześniejszej prośby o sprecyzowanie warunków, w jakich chcieliby pracować i wskazaniu wynagrodzenia (także wartości % prowizji) jakie chcieliby dostawać. Nikt z nas nie traktował tych ludzi niepoważnie czy grubiańsko. Po telefonach zwykle okazywało się, że gdzieś jakąś robotę dorwali, albo np. osoba nie odbierała. A nikt nie ma czasu, aby dzwonić po paręnaście razy do kogoś, aby szanownie przyjął robotę. Choć była jedna rzecz w tej ofercie: zapis o nacisku na wynagrodzenie prowizyjnym, tj. od efektów. Pomimo opisu w tytule (a także możliwości pracy z domu, np. wyłącznie przez mail), oczywiście część osób jakby o tym nie wiedziała i dziwiła się, gdy okazywało się, najpierw robota będzie oparta o wynagrodzenie ściśle zależne od skuteczności. Pomimo, iż na tego typu robocie mogliby spokojnie wyciągnąć 1,5-3K na rękę (zakładając kilka sprzedanych produktów wartych 1,5K w miesiącu - a jak wiemy w marketingu wymogi są dużo bardziej zawyżone, idą w setki), to i tak nikt się nie pokusił o to, żeby nawet porozmawiać o potencjalnych zarobkach, co i jak i ustalić ile byliby w stanie sprzedać. Rozumiem, że najlepiej by było od razu na etat na czas nieokreślony, ale skąd pracodawca ma wiedzieć o tym, że pracownik faktycznie będzie wykonywał obowiązki tak jak powinien? Lepiej potraktować potencjalną robotę jako kiepską i sobie odpuścić bez żadnej informacji? Wygląda na to że tak. Najlepiej, żeby praca była pewna, dobrze płatna i prosta. A ryzyko zostawmy frajerom prowadzącym własne firmy.
OdpowiedzZmodyfikowano 3 razy. Ostatnia modyfikacja: 15 lutego 2013 o 22:04
Takim, którzy twierdza, że "nie opłaca się pracować bo z zasiłku dostana tyle samo" powinno się te zasiłki odbierać natychmiast.
Odpowiedzno sorry, ale wynagrodzenie uzależnione wyłącznie od prowizji to można proponować tylko konsultantkom Avonu. Nie łudźcie sie, że znajdziecie kogoś chętnego kto będzie pracował a) jako aktywnie pozyskujący sprzedawca (bardzo przekichana robota - lekko mówiąc), b) przy takich warunkach
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 21 lutego 2013 o 21:37
@Wazon: w takim razie jakie warunki proponujesz w momencie gdy dg jedzie praktycznie na stratach? Brać dodatkowy kredyt na opłacenie pracownika, który równie dobrze może okazać się leniem i być jeszcze bardziej w plecy? Gdyby ktoś zgłosił się i powiedział, potrzebne jest tyle i tyle płacy zasadniczej, bo takie i takie koszty aktywnego poszukiwania (np. telefony, wyjazdy służbowe)...to już by było coś. Ale nikt czegoś takiego nie proponował, nie było takich inicjatyw ze strony poszukujących roboty.
Odpowiedzwobec tego proponuje twojemu pracodawcy, aby płacił sobie wynagrodzenie uzależnione od jego własnej sprzedaży. A takie rzeczy jak telefon, samochód, albo chociaż własne biurko powinno być standardem zapewnionym przez zatrudniającego - nie mówiąc już oczywiście o samym wynagrodzeniu. Co do zatrudniania leniów - jest coś takiego jak okres przejściowy... Podejrzewam że i tak czujesz że powyższe zasady nie obowiązują twojej branży. Podejrzewam również że jesteście zwykłym kolejnym 'doradztwem finansowym' działającym na zasadzie multilevel marketingu, czyli AmWay :/ . Ktoś kto w to wchodził wiedział z jakim ryzykiem, a przede wszystkim wysiłkiem się to wiąże. Trudno jest mi nawet sobie wyobrazić z jakimi niby kosztami musi się to wiązać, przecież wszystko oparte jest na budowaniu piramidek. No chyba że ktoś wynajmuje biuro do "rekrutacji", albo co gorsza wynajmuje porshaki do "spotkań biznesowych" XD
Odpowiedz@Wazon: A przypuszczasz, że jest inaczej i że właściciel sobie na nowy wozik oszczędza? No to zaskoczę Cię i jest tak, że musi w zasadzie coraz częściej dokładać do interesu i jedzie na kredycie, bo wcześniejsze inwestycja nie wypaliła i klienci nie wywiązali się z płatności, sprawy w sądach za niezapłacone zlecenia się już ciągną kolejny rok... Branża IT więc produkowany konkretny produkt z konkretną gwarancją, a nie jakieś pośrednictwo, ale w niszy, więc zapotrzebowanie znacznie mniejsze niż na typowe produkty informatyczne. Gdyby było tak jak piszesz, to nie było by problemu z etatem, najłatwiej jest pisać i oceniać z perspektywy osoby, która ryzyka nie podejmowała i sobie bajki o amwayach dopowiada. I nie nie było porshaków, żadnych piramidek, robienia jako pośrednictwo finansowe czy wyprowadzania kasy z firmy. Za to zusy, płacone podatki od niezapłaconych pieniędzy, koszty spraw sądowych i windykacji, wcześniejsze zobowiązania... można by wyliczać. Pewnie, prowadzenie DG jest związane z ryzykiem, ale łatwiej je minimalizować jak masz kasę na badania rynku bądź od razu chętnych klientów. Jak masz małą firmę robisz rozeznanie ale i tak nie masz gwarancji czy pomysł wypali a produkt się zwróci. Szczególnie gdy klienci kupują produkt sezonowo, ale zwykle nie mają zbytniego czasu na wybór i szukanie. Mniejsza firma = mniejsze szanse dotarcia. Proste. Najpierw musisz dotrzeć do klientów, a w przypadku nisz często oznacza to bezpośredni bądź telefoniczny kontakt.
OdpowiedzPrzepraszam za moje uproszczenia, wziąłem Was za typowych cwaniaczków, którzy uprawiają amwaye przybierając facjatę "profesjonalnych doradców" i starają sie zrobić niebywałe wrazenie mega rekrutacjami, albo spotkaniami w hotelach gdzie podjeżdzają pożyczonymi samochodami - mega żenada, której w moim mieście pełno, większość ofert pracy pochodzi od tego typu osób, nie inforumjąc uprzednio w ofercie na czym rzeczywiście to polega. Nie zmienia to sytuacji, że sprzedaż bezpośrednia jest bardzo piekielną metodą dotarcia i nikt w tym nie chce pracować tym bardziej za darmo, no ale nikt nie spodziewał sie, że klienci was wykiwają :/ Życzę powodzenia, są osoby które umieją sprzedawać, być moze traficie na takie gwiazdy.
Odpowiedz@Wazon. OK, nie ma problemu, sprzedaż bezpośrednia faktycznie niezbyt dobrze się kojarzy, bo jest nagminnie wykorzystywana przez naciągaczy. Sam miałem epizod, gdy dużo dzwoniłem i zachęcałem, ale czułem się jak akwizytor i traciłem przez to sporo czasu, który mógłbym spożytkować inaczej i lepiej (np. rozwijając jakąś technologię). Sprzedawać trzeba umieć i trzeba to lubić, bo wtedy jest się skutecznym. Jak ktoś tego nie lubi, to się właśnie kojarzy jak akwizycja i pomimo, iż np. nie dzwoni się bezpośrednio, aby coś sprzedać, tylko aby ustalić czy w ogóle jest sens dany produkt komuś sprzedać (bo np. może się okazać, że ktoś już ma produkt konkurencyjny i może być go nie stać na wymianę nawet na lepszy). Ja np. podchodziłem tak, jakbym chciał aby ktoś do mnie podchodził, tj. nie chciałem/nie potrafiłem sprzedać produktu komuś, komu z rozmowy wynikało że może się to nie opłacać, choć typowy sprzedawca (a przynajmniej najczęściej spotykany typ) by taki produkt sprzedał w takim przypadku.
OdpowiedzNa tym polega bycie "dobrym sprzedawcą" - na wciśnięciu produktu bez względu na obiekcje klienta. Taką filozofię wyznają wszystkie działy sprzedaży i byc może tak powinniście zacząć robić aby coś osiągnąć. Pracując na sprzedaży postępowałem podobnie - w sensie, gdy rozumiałem, że klient nie chce produktu dawałem mu spokój no i przez to byłem najgorszym sprzedawcą, a każdy miał lepsze wyniki. To nie jest praca dla wszystkich. Ja przynajmniej nigdy więcej nie bede pracował w miejscu gdzie będe musiał coś wciskać
OdpowiedzJakby potrzebował pracownika na terenie Warszawy proszę niech napisze. Cekin8@gmail.com
OdpowiedzKtoś pracuje na czarno - odpuszczamy. Ktoś pracuje na czarno, ma w ch... kasy ale łapie zasiłek - podpierd*** Ktoś pracuje na czarno, bierze zasiłek bo np. musi miesiąc z czegoś wyżyć z rodziną a potem rezygnuje jak ma już swoją kasę - odpuszczamy. Ludzie! nie dajcie się wyzyskiwać! Donos a do donos to różnica. Co innego jak facet robi na czarno, ma na utrzymaniu rodzinę i jakoś sobie dają radę, ale nie biorą zasiłków. Wtedy spoko. To rozumiem. Ale jak facet robi na czarno, dzieci noszą markowe ciuchy, w domu każdy ma ipod, laptop, w garażu nowiutki samochód a żonka zapier*** po zasiłek bo "mi się należy" tego ludzie nie tolerujcie! przecież to WY legalnie harujący płacicie podatki na zasiłki tych sukin****. nie, nie przeszkadza mi to ,że on ma wszystko a ja nie mam nic. przeszkadza mi to, że ma wszystko a idzie po zasiłek który mu się nie należy.
OdpowiedzTen twój kolega to zwykły biedny fi@tek, który nie potrafi docenić wykonanej pracy i to dlatego ma taką rotację. Gdyby płacił dobrze to by miał od dawna solidną i zgraną ekipę.
OdpowiedzPłaci dobrze, i ma kilka stałych osób zadowolonych, ale one szanują prace i firmę. A są i tacy co jak patrzysz pracują, odwrócisz wzrok pija kradną śpią itd.
OdpowiedzZasiłek ma się krótko, większość takich przypadków to ludzie, którzy potrzebują ubezpieczenia zdrowotnego bo pracują na czarno. IMHO to co robił było nie w porządku.
OdpowiedzMam 2 dzieci . Mąż pracuje za granicą . Mam pieniądze . mogę ubezpieczyć dzieci tylko przez urząd pracy bo opłacając ubezpieczenie w angli mam prawo iść z dziećmi do lekarza tylko w nagłym wypadku ,więc potrzebna mi tylko ta pieczątka żeby nie płacić za ubezpieczenie w polsce. A dziecko młodsze ma tylko 2 lata i nie mam możliwości iść do pracy teraz, tylko za rok. Jak pójdzie do przedszkola. Więc co mam płacić po 100 zł za wizytę u lekarza jak dziecko ma katar?? to jest tylko przykład;))
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 27 lutego 2013 o 2:31