Jak już wspominałam miałam wypadek, który zmusza mnie do poruszania się tymczasowo o kulach.
Dzisiaj poszłam do przychodni na kontrolę.
Poczekalnia pełna. Ani jednego miejsca do siedzenia. Czy w naszym kraju jest aż tylu poszkodowanych? Skąd! Każdy, przysięgam każdy, pacjent przyszedł z osobą towarzyszącą. Lub dwoma. No sporadycznie trzema. I oczywiście każda osoba towarzysząca siedzi. A że krzeseł w poczekalni liczba ograniczona, to poszkodowani stoją. I tym sposobem stałam 15 minut o kulach i w kołnierzu ortopedycznym póki ordynator nie zrobił rabanu.
Uprzedzając, prosiłam o ustąpienie, ale usłyszałam, że młoda jestem to postoję. A ludzi kulami okładać w zwyczaju nie mam, żeby podnieśli swoje szanowne cztery litery.
Oczywiście rozumiem ludzi mających trudności z poruszaniem się, którzy chcą, aby ktoś z nimi poszedł do szpitala, albo dzieci. Ale blisko trzydziestoletni chłop ze złamaną ręką w eskorcie matki i babki?! Noż...
szpital
Też nigdy nie mogłam zrozumieć tego myślenia że młodość daje immunitet od wszystkich chorób i wypadków. Siedzenia w poczekalni są dla pacjentów nie osób towarzyszących.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 13 lutego 2013 o 13:50
a co to jest immunited?
OdpowiedzGratuluję refleksu grucha.
Odpowiedzzedytowałaś wiadomość po zwróceniu uwagi więc nie wiem... Edytor nie podkreśla ci byków?
OdpowiedzNie, nie chciało mi się doinstalowywać jeszcze wtyczki. Piekielni automatycznie też się nie odświeżają.
OdpowiedzPodobnie sprawa się ma w poczekalniach do ginekologa.Przyszli tatusiowie siedzą,bo muszą pilnować,żeby brzuszkowi partnerki nic się nie stało,a ciężarne stoją.
OdpowiedzCoś w tym jest. Kiedyś z koleżanką miałyśmy ubaw- w poczekalni do ginekologa więcej było panów niż pań :).
OdpowiedzCo zrobić? Żona mówi, że nie da, jak z nią nie pójdę, to idę jak to cielę na rzeź :D I stoję w tej poczekalni jak jakiś osioł, nie wiedząc co ze sobą zrobić...
OdpowiedzAch, Boże, jak ja tę historię dobrze rozumiem! W Centrach Onkologii to jest plaga, ja rozumiem, ze przywieźć i zawieźć ktoś musi, ale czy muszą oboje rodzice? Mąż i mama? Trzy córki? I czy naprawdę musza tam z chorym siedzieć cały dzień? Czy to jest miejsce, w które się zabiera dzieci, a i takie przypadki się zdarzały? Przy czym na chemioterapii dziennej w Gdyni nie było mało miejsca w poczekalni, tam po prostu w ogóle nie było poczekalni, był remont.
OdpowiedzTo chyba ma służyć temu, żeby lekarze widzieli, jaki pacjent chory, i się porządniej zajęli - jedna osoba towarzysząca to dla takiego prawie zdrowego, bardziej chory potrzebuje większej świty, żeby i miał kto pójść załatwiać wszystko, i posiedzieć obok, wspierając duchowo... Może faktycznie należałoby powiększyć te poczekalnie? Edit: Oho, ktoś ironii ie załapał ;] Koniec edycji. A tymczasem życzę szybkiego wyzdrowienia :)
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 13 lutego 2013 o 15:07
Dzięki
OdpowiedzFakt, w szpitalach i przychodniach czesto tak bywa. Sama bylam ofiara takiego '' szacunku''. No coz, skoro tak to tak, nastepym razem nie bede sie krepowac i uzyje swoich dwoch metalowych kul ;) :D
OdpowiedzUważaj, użyjesz swoich kul i nagle nieposzkodowany stanie się poszkodowany i zacznie mu się należeć miejsce w poczekalni. :D
OdpowiedzRównież ciekawie jest w szpitalu dziecięcym, w którym przyjdzie mi się jeszcze leczyć blisko 6 miesięcy (a robię to już od ponad roku przez poważne kłopoty z kolanem). Wiadomo, że jak dziecko idzie do lekarza to musi przyjść z rodzicem, a często towarzyszy też babcia, dziadek, tata, ciocia. Najlepsze jest to, że rodzice/ciocie/dziadkowie/opiekunki dzieci siedzą, a główni zainteresowani stoją opiekunom nad głowami. I nic, że pod ścianą stoi 5- cioro nastolatków z uszkodzonymi nogami, o kulach, młodzi są- postoją, a co! :D
OdpowiedzSesja, podziwiam cierpliwość bo czasem może trzeba zrobić z kuli alternatywne zastosowanie:)
OdpowiedzJutro idę znowu. Przysięgam, że jeśli sytuacja się powtórzy to wprowadzęTwój pomysł w życie :)
OdpowiedzPrzecież ci wszyscy zdrowi są bardziej chorzy od Was, a jakże! A Wy jeszcze macie czelność upominać się o miejsce siedzące. Pfff. W dolnych pleckach się młodzieży poprzewracało. ;)
Odpowiedznast razem zacznij okładać, trzeba walczyć o swoje, nikt chyba nie ruszy osoby o kulach w takiej sytuacji?!
OdpowiedzJako że za młodu byłam niesłychanie utalentowana ;) paskudnie uszkodziłam sobie kolana i tez spotkałam się z tekstem młoda to postoi sytuacja szybko się zmieniła jak za plecami pojawił się mój ojciec(prawie 1,90 m wzrostu 130kg wagi ,były bokser,a na dodatek rozdrażniony)pierwszy raz widziałam żeby ktoś tak szybko się ewakuował ;)pan mało co a osiągnąłby prędkość światła ;)(a byłam z tatą dlatego że nie było opcji stania na własnych nogach)Zaznacze od razu mój ojciec nie rzucał się na nikogo z pięściami nie był wulgarny po prostu poprosił o ustąpienie .Cała ta sytuacja byłaby może zabawne gdyby nie to że taki brak podstawowych odruchów ludzkich (wspólczucie,zrozumienie) jest przerażający . Sesja zdrowia życze.
OdpowiedzFenomenem w naszym kraju (poza samym działaniem NFZ) są osoby towarzyszące u lekarza... chyba wszyscy boja sie lekarza i nie przychodzą sami...
OdpowiedzCzytam te komentarze i się dziwię niesamowicie - czy ta Polska się tak zmieniła, od kiedy ją ostatni raz widziałam, czy też z perspektywy więcej widzę, ale tu, gdzie mieszkam, ludzie az się wyprzedzają w pomocy sobie nawzajem a u lekarza to już wyjątkowo. Nie rozumiem, dlaczego w historii to aż ordynator musiał interweniować. Skąd w ludziach tak mało empatii??
OdpowiedzCO?! Trzydzieści lat, chłop i eskorta mamusi i babuni? Co on, niepełnosprawny inaczej, czy jak? Chyba, że mamusia wpadnie do lekarza, tak na chwilkę, wiecie, na 5 minut, tak się zapytać o co chodzi... Albo się wstydził. Albo mama uważała, że synuś nie da sobie rady. Przecież, w ten sposób, można zrobić z syna kompletną kalekę życiową! Strasznie mnie coś takiego irytuje. Sama czuję się taką kaleką i teraz staram się jak najwięcej spraw załatwiać sama. Chyba, że to syn poprosił. Ale trochę nie potrafię tego zrozumieć. Chłop to chłop, im powinno zależeć na tym, żeby pokazać się każdemu z jak najsamodzielniejszej strony. Znacie tę starą anegdotę o tym, że ,,prawdziwy mężczyzna nigdy o drogę nie zapyta"? To prawda ;).
Odpowiedz