A tymczasem na kolei...
Właśnie dzwonił do mnie prawnik, okazało się, że sąd po zapoznaniu z wnioskiem, dowodami i okolicznościami oddalił pozew o odszkodowanie i pokrycie koszów leczenia wobec mnie. Ale wróćmy do początku...
Luty zeszłego roku był mroźny, nocą temp. spadała do -25 stopni więc wagony, sprzęgi, podesty, a i same lokomotywy były oblodzone. Jechałem tego dnia ET-22 z próżnymi węglarkami. Jazda towarowa to niestety jazda szarpana, od stacji do stacji, co stacja idziemy na bok żeby przepuścić pociągi pasażerskie.
Było gdzieś przed 7 rano, stałem po raz kolejny na boku, semafor wyświetlił wolną drogę, sygnał "Baczność" i ruszamy. Wyjechałem już na szlak, kiedy dyżurna krzyczy: "Mechanik stój, przejechałeś faceta". Znowu? Nic to, standardowa procedura, zabezpieczyć pociąg i czekamy na komisję (nie poszedłem mu pomóc, skład miał 800m, więc chłopak był około 1,5 km za moimi plecami).
Po 3h sytuacja wyjaśniła się: chłopak z klasy maturalnej leciał na pociąg osobowy na stację, chciał skrócić sobie drogę przechodząc po podestach węglarek zamiast iść naokoło, w tym momencie dostałem semafor i ruszyłem, szarpnięcie pozbawiło chłopaka równowagi, wpadł pod wagony tak niefortunnie, że koła obcięły mu nogi...
Tak więc zostałem pozwany, mimo że to chłopak złamał co najmniej kilka przepisów i zasad zdrowego rozsądku.
Widziałem też kiedyś parkę, która przenosiła po podestach wózek z dzieckiem - po co iść naokoło?
kolej wszelkiej maści
Wiadomo, że w takiej sytuacji ludzie od razu wyciągają kasę do firm ubezpieczeniowych i osób, którym się napatoczyły. Wszystko na zasadzie "a może uda się coś wywalczyć". Pewnie firmy ubezpieczeniowe też się na chłopaka wypną. Smutne tylko to, że wszyscy teraz będziemy się pewnie składać na dożywotnią rentę inwalidzką dla kolejnego debila.
Odpowiedzprzypuszczam, że tak będzie. Prawdopodobnie umowa polisy zawiera taką sytuację w dziale "wyłaczenia odpowiedzialności".
OdpowiedzZałożę się, że juz nigdy więcej nie wbiegnie pod pociąg, ani nie będzie łaził po wagonach. P.S. Rozbroiła mnie nonszalancja z jaką opisałeś swoją reakcję: - stój, przejechałeś faceta! - znowu? -
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 12 lutego 2013 o 12:47
Moi rodzice pracowali na kolei i mieli znajomych maszynistów. Każdy w karierze miał co najmniej jednego, a większość kilku samobójców i ludzi w pośpiechu koszących przez tory. Co może zrobić maszynista? Tylko zaciągnąć hamulec. Po wypadku - płatny urlop oraz wizyty u psychologa. I tak kilka razy w karierze. Straszne, ale z drugiej strony gdyby się do tego nie dystansowali, to lądowali by w psychiatryku.
OdpowiedzGratuluje zdrowego podejścia. Tylko nieprzejmowanie się takimi idiotami pozwoli zachować zdrowie psychiczne...
OdpowiedzFomalhaut- Od '82 roku zabiłem 17 osób, nigdy nie poszedłem do psychologa czy na urlop. Radzę sobie właśnie dzięki mojemu podejściu. Dla niektórych może być to brutalne, mogę nie mieć serca czy współczucia ale to jest mój sposób na radzenie sobie z tym.
OdpowiedzMój ojciec jest maszynistą od kilku lat, wcześniej kilkanaście lat jeździł na drezynie jednak jakimś cudem jeszcze nikogo nie zabił. Jedyne co to dobił umierającą na torach sarnę. Za to pracuje z nim taki maszynista, który zabił już kilkadziesiąt osób. Prawie wszystkie wypadki wokół 'naszej' stacji to te, w których on jest maszynistą.
OdpowiedzMoja koleżanka (jest psychologiem) kiedyś bardzo często jeździła pociągami (kilkanaście razy w miesiącu) i zdarzyło się, że w ciągu 2 tygodni "brała udział" w 3 wypadkach kolejowych. Za pierwszym razem, gdy na pytanie "co się stało" padła odpowiedź "przejechaliśmy kogoś", bardzo chciała pomóc, biegała pytać co może zrobić. Za drugim wiedziała, że jej pomoc nic nie da więc czekała spokojnie aż ruszą dalej. Za trzecim razem zdenerwowała się na samobójcę, bo jak chce się zabić, to niech nie utrudnia życia innym. I dopiero wtedy pomyślała: "śmy, śmy... ja nikogo nie przejeżdżałam".
Odpowiedz@Fomalhaut: "Założę się, że juz nigdy więcej nie wbiegnie pod pociąg, ani nie będzie łaził po wagonach.". Wygrałeś zakład, w końcu ucięło mu nogi:) Cholera, nie wiem czy powinno mnie to bawić...
OdpowiedzPeKaPista, nie zabiłeś od '82 roku 17 osób,ich zabiła ich głupota
OdpowiedzMój tata też ma kilka takich sytuacji w roku. Niestety za głupotę ludzi którzy chcą zaoszczędzić czas lecą na skróty płacą maszyniści bo co jak co to jednak jest obciążenie psychiczne.
OdpowiedzPoProstuFreeq - Znam jeden przypadek, kiedy człowieka przejechanego przez pociąg nie zabiła głupota, lecz pech. Facet wracał wieczorem od znajomych z sąsiedniej miejscowości, do wyboru miał zaczekać jakoś dwie godzinki na pociąg albo przespacerować się sześć kilometrów wzdłuż toru leśną ścieżką. Mniej więcej w połowie drogi ścieżka przechodzi na drugą stronę toru i właśnie w tym miejscu facet zasłabł. Pociąg, którym mógłby wracać, przejechał go na pół. W momencie śmierci prawdopodobnie był nadal nieprzytomny. Tragedia jeszcze większa, bo od wielu lat walczył z rakiem i wygrywał, a zginął w takim wypadku.
OdpowiedzIle kosztują kursy i jaką szkołę trzeba skończyć by zostać maszynistą? ;>
OdpowiedzPoecilotheria to co mówisz jest niewątpliwie straszne i jest to wielka tragedia dla rodziny,znajomych itp ale powiedzmy sobie szczerze, jaki odsetek ludzi ginie pod pociągami przez pecha?Niewielki. I prosze nie wymieniac mi tego ze ktos przebiegał 10m przed pociagiem po torach i się potknął
OdpowiedzAleż nie neguję tego co mówisz, chciałam tylko dodać, że od każdej reguły są wyjątki. Sama kiedyś jechałam pociągiem, który obciął człowiekowi nogi - facet narąbany jak %^&^*^%$ włóczył się po polach i postanowił uciąć sobie drzemkę na torach... Utknęłam w szczerym polu, kilkanaście kilometrów od miejsca docelowego na prawie cztery godziny i spóźniłam się na przesiadkę. Myślisz że współczułam wtedy temu gościowi?
OdpowiedzRadzi sobie w ten sposób, przecież i tak nie ma wpływu na to czy jakiś samobójca wlezie mu na tory, czy na skład. Mój wujek prowadząc kiedyś dawno temu towarowy i ktoś mu wbiegł pod lokomotywę. Nigdy się z tego nie otrząsnął, zrezygnował z pracy. A przecież ktoś musi pracować na kolei.
OdpowiedzWiem jak to zabrzmi ale się nie dziwię reakcji autora.A wręcz życzę mu powodzenia w pracy bo tylu idiotów co na torach to nie ma nigdzie .Pozdrawiam.
OdpowiedzPOZWANY??? No to chyba jakies jaja... Rozumiem, ze to tylko formalność...
OdpowiedzPrzecież napisał, że pozew oddalono. Ludzie tacy są, że na wszystkim próbują ugrać kasę.
OdpowiedzTak, racja, przepraszam, nie doczytalem...
OdpowiedzZupełnie rozumiem podejście autora, zwłaszcza, że nawet jasnowidz miałby problem z przewidzeniem, że właśnie w którymś miejscu bardzo długiego składu idiota skraca sobie drogę. Ale i tak tekst "znowu" brzmi jak z czarnej komedii :D
OdpowiedzPeKaPista w sumie stosuje bardzo zdrowe podejście do różnego rodzaju samobójców. Nie obarcza siebie błędami i decyzjami innych na które nie miał wpływu.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 12 lutego 2013 o 14:52
Tzw. selekcja naturalna go dopadła
OdpowiedzSkąd wiesz, że nie tylko nogi...? :)
OdpowiedzPodziwiam Twoją mocną psychikę. Przy okazji: gdzie jest hamulec awaryjny?: http://www.eu07.pl/pliki/cabs/et22_cab.swf
OdpowiedzTo "zawór dodatkowy" po prawej stronie :) Jeśli mnie pamięć nie myli...
OdpowiedzNie, zawór dodatkowy FD1 służy do zahamowania samej lokomotywy, natomiast zawór główny Oerlikona FV4a do hamowania całym składem. Pod zaworem dodatkowym znajduje się klapa Ackermana (nie mam jej tutaj), ona stanowi hamulec bezpieczeństwa. Normalnie i tak hamowanie nagłe wdraża się zaworem głównym ciągnąc go maksymalnie do siebie, klapa jest tylko rezerwą na wypadek uszkodzenia zaworu.
OdpowiedzPowiedzmy sobie szczerze: wielu z nas nigdy nie znalazło się w sytuacji, kiedy na drodze pokonywanej pieszo napotykamy stojący pociąg. Myślę, że wielu przynajmniej przemknęłaby przez głowę myśl, żeby zamiast nadrabiać kilkaset metrów, przejść po podestach (i tak dobrze, że nie pod wagonami). Ale trzeba sobie zdawać sprawę z ryzyka, że pociąg w każdej chwili może ruszyć, więc składanie pozwów o odszkodowanie za konsekwencje własnych działań jest jak najbardziej piekielne. Tak przy okazji: zupełnie nie mam pojęcia, jak szybko przyspiesza taki pociąg towarowy. Czy gdyby chłopak się porządnie trzymał (zakładając, że miałby czego się złapać), to przy założeniu, że wystartowałbyś zaraz po tym, jak wszedł na podest, miałby szansę zeskoczyć z drugiej strony, czy już byłoby zbyt szybko?
OdpowiedzSkład 800m dużego przyśpieszenia nie ma, ale przy starcie lokomotywa może porządnie szarpnąć składem, a jesli chłopakowi było zimno w ręce/nie miał rękawiczek łapiąc za rączki, to tym bardziej spadł
OdpowiedzDodajmy do tego informację z początku tekstu: wszystko wokół było oblodzone. Marne warunki na cyrkowe popisy.
OdpowiedzTu w sumie nie o przyspieszenie chodzi. Skład towarowy w przeciwieństwie do osobowych nie ma ciasno skręconych ze sobą wagonów, zderzaki się nie dotykają. Przy hamowaniu taki skład się skraca, natomiast przy ruszeniu kolejne sprzęgi się rozciągają co daje nawet kilka metrów różnicy przy długim składzie. Szarpnięcia wtedy są bardzo mocne.
OdpowiedzRozumiem, że spadł w wyniku szarpnięcia. Chodziło mi o to, czy gdyby udało mu się nie spaść, to miałby jeszcze szansę bezpiecznie zeskoczyć.
OdpowiedzZakładając, że się utrzymał, powinien zeskoczyć bez problemu. Za dzieciaka nieraz ścigałem się rowerem z ruszającymi składami i w przypadku towarowych z węglem po 20 kilka wagonów zaczynałem przegrywać dopiero po dobrych 1-1,5km (przez nierówny, wybetonowany teren).
OdpowiedzMój ojciec jest emerytowanym maszynistą i nieraz opowiadał o głupocie ludzkiej, która w "najlepszym" razie mogła skończyć się kalectwem. Po 35 latach pracy ma na koncie tylko rower i jakieś ptaszysko; kilka służb z samobójcami go jakimś cudem ominęło-zamiana na służbę z kolegami; takich służb było chyba sześć. W tej pracy trzeba mieć naprawdę mocne nerwy.
OdpowiedzJadąc kiedyś pociągiem usłyszałem jak konduktor woła do maszynisty właśnie Mechanik i w związku z tym mam pytanko: Czy to jakaś standardowa ksywa czy nazwa dla maszynistów a moze mialem przyjemnosc jechac w "twoim" pociagu?
OdpowiedzFachowa nazwa to: maszynista-mechanik.
OdpowiedzTak się mówiło od czasów parowozów i tak mówią do dzisiaj na maszynistów.
Odpowiedzhttp://youtu.be/bHx7I70H8Hs :D
OdpowiedzJako dziecko skracałam tak sobie drogę do szkoły (czyli codziennie x 2), czasem się zdarzały puste tory, częściej stał pociąg, ponieważ to był teren stacji. Mała wiejska stacyjka, przejazd z przejściem dla pieszych za jakieś pół km i drugie tyle z powrotem. Przełażenie POD pociągiem, nawet (a właściwie tym bardziej)w momencie robienie wielkich puff przez gotową do jazdy lokomotywę, to było bardzo pożądane działanie w ówczesnym moim wieku lat ok 10, rozumiecie, prestiż, kto górą ten łajza ostatnia i oferma. Gdybym była wtedy kimkolwiek dorosłym kto by to zobaczył to bym sama siebie stłukła na kwaśne jabłko i doniosła rodzicom, którzy poprawiliby tak, że pewnie na śmierć. Na szczęście dla nich do dziś o tym nie wiedzą, a mi się jakoś upiekło. Sama nie wiem jak. Nie powinno.
Odpowiedzchyba każdy w dzieciństwie popełniał takie głupoty, za które teraz sam sobie zrobiłby z tyłka kajzerkę. Ja np. przełaziłem po wąskiej belce nad kilkumetrowym wykopem.
OdpowiedzJa np. czekałam, aż autobus podjedzie blisko mnie i przebiegałam tuż przed jadącą górą żelastwa. Na moje szczęście przyuważył to znajomy rodziców. Nie, nie zabili mnie jak widać:) Ale na tyłku nie siadłam chyba przez tydzień. Wybili mi z głowy taki zabawy już na całe życie. Cóż dzieciństwo rządzi się własnymi prawami. Ten chłopak jednak dzieckiem już nie był. Mimo współczucia dla tego co go spotkało (zapłacił bardzo, bardzo wysoką cenę za swoją głupotę) potępiam jego próby wyciągnięcia pieniędzy od bogu ducha winnego maszynisty.
OdpowiedzStał się kaleką na własne życzenie więc nie rozumiem jego roszczeń. A prokuratura postąpiła tak jak powinna. Chociaż stresu to było co niemiara.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 12 lutego 2013 o 18:53
Metoda na Amerykana. Oblałem się gorącą kawą, to oskarżę o to, że kawa była za gorąca.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 12 lutego 2013 o 19:14
Tak sobie myślę: Ciekawe co by było, gdyby Maszyniści zaczęli takich debili łażących przez tory i pociągi pozywać do sądu, bo-> szkody moralne, strata czasu pracy=pieniędzy(?), blokada torów itp.?
OdpowiedzNie mówiąc o stresie jaki się pojawia w takiej chwili i myśl 'kur*wa! Zdąży? Nie, nie zdaży, pociąg się nie zatrzyma! Uciekaj człowieku do jasnej cholery!" maszynista w takiej chwili robi wszystko co może, ale nie jest supermanem ani Edwarde Cullenem. Kilkunasto (kilkudziesięcio) tonowego potwora nie zatrzyma, to tylko sprzęt, nawet jakby przy depnięciu na hamulce połamał nogi bo z taką siłą je wciskał. A potem wyrzuty sumienia jak coś się stanie. Nieraz myś, że się kogoś zabiło, że jakby zaczął hamowac wcześniej, jakby jechał troche wolniej etc.
Odpowiedz@Sarah: "Kilkunasto (kilkudziesięcio) tonowego"? Sam elektrowóz ET22 ma masę służbową ~120 ton, puste węglarki ważą po ~20 ton każda, a jest ich zwykle około 40, więc pociąg towarowy na pusto to prawie 1000 ton, a z ładunkiem ~2500 ton. Z tego co wiem, niech mnie bardziej zorientowani (których jak widzę nie brakuje) poprawią jeśli się mylę, maksymalna masa składu w Polsce to 3200 ton.
OdpowiedzTimo - nie wiem ile waży pociąg, nie mam pojęcia. Myślałam o kilkuset tonach, ale nie chciałam zaszaleć czasem. Pociąg jest duży to widać, wagi wagonów i lokomotywy nie znam. W takim razie jest to dużo większa waga niż sądziłam
OdpowiedzSpoko, przecież nie mam do Ciebie pretensji :P Chyba mało która kobieta zna się na takich rzeczach ;) Tak tylko informacyjnie napisałem, zresztą myślę, że taka wiedza przyda się każdemu, kto przechodzi lub przejeżdża przez tory. Jak ktoś sobie uświadomi, że taki pociąg (pełny towarowy) waży tyle, co wszyscy mieszkańcy 35-tysięcznego miasta albo tyle, co 2000 samochodów osobowych (licząc wagę przeciętnego kompakta), to może będzie miał trochę więcej respektu i - zamiast przechodzić/przejeżdżać w ostatniej chwili - poczeka i pozwoli pociągowi przejechać.
OdpowiedzOdrobinkę zabrzmiała to jak pretensja. Tak ciut, ciut :P :P Jasne, taka świadomość ile faktycznie w przybliżeniu waży pociąg się przyda. Skoro taki mały autek jak Fiat Panda waży tonę, to co dopiero taki kolos. Czy ludzie sobie uświadomią? Albo czy włączą myślenie? Nie sądze. Bo dużo ludzi uważa, że skoro kierowca/maszynista go widzi to ma (cyt) " zasrany obowiązek się zatrzymać" a niejednokrotne argumenty z mojej strony w stylu " pociąg/samochód to maszyna. Nie zatrzyma się ot tak dla czyjegoś widzimisię" to zazwyczaj druga przemądrzała strona milczy, burczy pod nosem lub słyszę (głownie od osób starszych) " przestań pyskować, nic się nie stanie". I taka dyskusja :)
OdpowiedzPolecam: http://www.youtube.com/watch?v=aKYlN0XeGnU i oczywiście: http://www.youtube.com/watch?v=65dvWoysvTQ
OdpowiedzWszystko opisales ciekawie i lobuz sam sobie winien. Mimo wszystko dziwi mnie twoje postepowanie, ze nie udales sie na miejsce wypadku tylko dlatego, ze ono lezalo 1,5km za toba. A moze jednak moglbys jako jedyny pomoc ofiarze jej wlasnej glupoty? Czy aby nie bylo to twoim obowiazkiem, nakazanym przez prawo jako obecnego przy wypadku. Moim zdaniem, nieudzielenie pierwszej pomocy jest zawsze nieprawidlowe i karalne, niezaleznie od tego, ze nie byles winny spowodowania uszkodzenia ciala.
OdpowiedzMiał zawrócić tym pociągiem czy jak? Pieszo nie mógł iść, bo to opuszczenie miejsca pracy i "narzędzi" zostawionych pod jego opieką.
OdpowiedzWłaśnie jako maszynista jestem zwolniony z obowiązku zejścia z loka i sprawdzenia co z ofiarą. Muszą to zrobić konduktor i kierownik, ja mogę być w szoku. Taki niuans prawny.
OdpowiedzMaszynista zostawia pociąg i idzie na spacer 1,5 km? Jak ty to sobie wyobrażasz? Jak samolot kogoś przeleci, to pilot też powinien zatrzymać maszynę, wysiąść i lecieć ratować ofiarę?
Odpowiedz@PeKaPista ale ty jechałeś towarowym, ile ty masz tam tego towarzystwa? Konduktor węglowi bilety kasuje?
OdpowiedzSharpy, mówię o przepisach a nie o rzeczywistości. Kiedyś każdy pociąg towarowy obsługiwało kilka osób: maszynista, pomocnik, kierownik pociągu towarowego (!)... dzisiaj jest się samemu ale przepis nie uległ zmianie.
OdpowiedzWyobraziłam sobie właśnie tą sytuację: Ofiara 1,5 kilometra "za", pod kołami pociągu. Maszynista się zatrzymuje, wali mu serce i co? Woła konduktorów, by mu pomogli podnieść pociąg i przestawić na drugi tor by mógł zawrócić? Czy ma radośnie wrzucić wsteczny? A może niech jedzie do ronda i tam zawraca? Kierowcę obowiązuje udzielenie ofierze wypadków pierwszej pomocy oraz osobom najbliżym ( w okolicy wypadku. Byś mi nie zarzucił, że trzeba by czekać na żonę/męża ofiary) Może to głupie ale ta scena z wrzucaniem wstecznego, albo "przenoszenia" pociągu na drugi tor, jadaący w przeciwną stronę mnie bawi. @grupaorkow "jak samolot kogoś przeleci (...)" to 'ofiara' chyba musi być zadowolona :D
OdpowiedzZmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 14 lutego 2013 o 8:22
Poza tym maszynista nie jest jedyną osobą obsługującą tego typu transport. W dodatku jak sam autor napisał było to na (w okolicy) stacji. W końcu skoro obsługa ostrzegła go, że idiotę przejechał to nie był jedynym świadkiem.
Odpowiedzzakładasz, że gdy obsługa stacji zauważyła chłopaka nie pofatygowała się do niego tylko dała znać maszyniście?
OdpowiedzNo chyba musieli mu powiedzieć, prawda? Co mieli zawołać " stój i czekaj? Zaraz wracamy"? Idą na akcję ratunkową a maszynista nie wie czemu stoi, ale jemu to pasi, bo zje śniadanie?
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 14 lutego 2013 o 8:25
Kolejna odsłona cyklu "idioci kontra pociągi". Bo idiotą trzeba być nieziemskim, aby nie umieć pojąć, że jeśli coś jest duże, ciężkie i się porusza, to może zrobić kuku.
OdpowiedzA przy okazji - wiesz może, czy nogi idiocie dało się przyszyć, czy przerobiło je na gulasz angielski?
OdpowiedzPrzecież koło pociągu to nie nóż, ma kilka centymetrów szerokości, i dość specyficzny kształt. Z pewnością zmiażdżone były spore części każdej nogi, a następne kawałki, te w pobliżu, bardzo uszkodzone, ze strzaskanymi kośćmi. A gdyby nawet udało się (cudem chyba), i zostały nieuszkodzone kawałki, to raczej "dół" już by nie pasował do "góry"...
Odpowiedz@Naa: Nowoczesna medycyna daje radę takim przypadkom. Nogi i owszem są wtedy krótsze, i są z nimi różne problemy ale da się. Gorzej, że z dwóch przeciętych tętnic na wysokości łydki będzie taki krwotok, że jak się w kilka minut go nie zatamuje to nie ma co ratować. (na korzyść idioty tutaj, -25 stopni to trochę mniej krwawi)
Odpowiedzale co ma pozew o odszkodowanie do ciebie? ciebie oskarzanoby przeciez o nieumyslne spowodowanie wypadku, itp... ale oto cie nie oskarzono? a nawet jesli - to jaki sad wydal taki wyrok? pierwszy wyrok nie jet przeciez wiazacy... zawsze jest jakis sad wyzszy np. apelacyjny, itd
OdpowiedzAle ty jesteś głupi...
Odpowiedz@eRKaZet Aj tam, od razu "głupi". Po prostu inteligentny inaczej. :)
OdpowiedzAlbo "alternatywnie inteligentny" ;) .
OdpowiedzNieumyślne spowodowanie wypadku (nie ma zastosowania do opowiedzianej historii) to sprawa dla sądu KARNEGO. Roszczenia odszkodowawcze rozpatruje sąd CYWILNY. Sprawa cywilna toczy się NIEZALEŻNIE od karnej. Wynik sprawy karnej MOŻE ale NIE MUSI wpływać na wyrok cywilnej. Przykład: znajomy dostał po gębie i w sądzie karnym napastnik dostał pół roku w zawiasach plus miał zapłacić znajomemu 5 tysi. Niezależnie od tego znajomy założył mu sprawę cywilną, jak się skończyła nie wiem, bo zmieniłem pracę i kontakt ze znajomym się urwał. Pytania voytek'a są pięknym dowodem, że w szkołach uczą głupot, a nie rzeczy potrzebnych.
OdpowiedzEwa Kieryk - znana sprawa. Tylko ja nie rozumiem czemu z tej dziewczyny robi się "ofiarę strasznego wypadku, bo kładki nie położyli" zamiast 'ofiary własnej głupoty'...
OdpowiedzSprawa wręcz identyczna, tylko w jej przypadku nie pozwano maszynisty.
Odpowiedz