Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Do SORu zgłosił się facet z bólami w klatce piersiowej. Badanie, krew…

Do SORu zgłosił się facet z bólami w klatce piersiowej. Badanie, krew do laboratorium, EKG - zawał jak byk.
Od razu poszły też badania na grupę krwi, bo facet był przygotowywany do zabiegu koronarografii - tzw "balonikowania" tętnic wieńcowych.

Wyniki przyszły, zabieg się udał, pacjent leży sobie na oddziale, zdrowieje. Aż tu nagle telefon z laboratorium. Wprowadzali wyniki grup krwi do archiwum i wyskoczył im już ten pacjent. I ma zupełnie inną grupę niż teraz. Proszą, żeby pobrać krew jeszcze raz, trzeba sprawdzić, bo gdzieś musi być błąd. A może pacjent miał przeszczep? W każdym razie do wyjaśnienia.

Pacjent zapytany o grupę krwi blednie. Po czym zaczyna nieskładnie tłumaczyć, że on nie pamięta, że nie wie... Sprawa śmierdzi, więc lekarz prowadzący przekopuje archiwum w poszukiwaniu jeszcze wcześniejszych badań. I natyka się. Chłop miał wycinany pęcherzyk żółciowy, wtedy grupa była też inna niż teraz. Ej... Pęcherzyk? Przecież ten nie ma blizny po operacji! I w USG brzucha pęcherzyk jest na swoim miejscu!

Lekarz zabiera papiery, bierze pacjenta w krzyżowy ogień pytań. I oto jest rozwiązanie - facet nie miał ubezpieczenia, więc pożyczył dowód od kolegi. Trochę podobni, zdjęcie stare, jakoś przeszło. Nikt się nie przyglądał, bo nikomu do głowy nie przyszło, że można coś takiego wymyślić. Gdyby nie te nieszczęsne badania, pewnie uszłoby na sucho. A tak? Nie dość, że koszty, to jeszcze sprawa na policji.

szpital

by Traszka
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar voytek
19 27

ale zdrowie jest nawazniejsze... nawet za cene wiezienia.. no chyba ze jest bogaty i pokryje wszystkie koszty ale skoro ubezpieczenia nie ma to raczej nie jest... wiec i tak z niego nie sciagna i dostanie odsiadke.. na koszt obywateli...

Odpowiedz
avatar szafa
0 0

prawda prawda

Odpowiedz
avatar filczyca
11 15

matko i córko, czego to ludzie nie wymyślą..

Odpowiedz
avatar konto usunięte
10 32

kretyn, mógł życiem przypłacić!

Odpowiedz
avatar bukimi
13 15

Za co minusy? A jakby miał akurat taki wypadek, że trzeba by mu przetoczyć krew na szybko? Dasz inną grupę i pacjentowi się raczej nie poprawi.

Odpowiedz
avatar czepiator
6 6

Jakie życiem, jaką inną grupę? Przecież nie dzwoni się do laboratorium żeby poszukali archiwalnych wyników, tylko wykonuje nowy test. Co zresztą jest w historii opisane. Tym bardziej w razie wypadku nie szuka się dokumentów i na ich podstawie sprawdza grupę krwi (a co jeżeli akurat odnosiłem portfel koledze który jest z twarzy do mnie podobny?) tylko wykonuje test.

Odpowiedz
avatar ZaglobaOnufry
4 14

W Niemczech, gdzie jest mnostwo cudzoziemcow (najczesciej robiacych takie machlojki), jest ubezpieczenie od chorob, za ktore placi tylko ten ubezpieczony, a cala reszta rodziny (przewaznie zona i kupa dzieci) ma to wszystko za fryko. Kazdy z nich ma karte ubezpieczeniowa, (do niedawna) bez zdjecia i moze sobie lazic do kazdego lekarza, albo leczyc w szpitalu bez oplat i limitu czestotliwosci. Jak taki ktos zgubi karte (albo tak twierdzi), dostaje w blyskawicznym czasie nowa za darmo. Ludzie swoje karty wypozyczaja nieubezpieczonym znajomym, albo krewnym, ktorzy sie na koszta ogolu lecza, oszukujac lekarza, badz szpital. Kasom chorych ten proceder zwisa, gdyz one placa pewna ustalona kwote, do podzialu wedlug nieslychanie skomplikowanego klucza, dla wszystkich lekarzy i szpitali. A jak pacjenci, albo tacy oszusci, wymagaja wiecej (niz myslano) badan, to po prostu kazde z nich obniza sie w cenie, czyli wykonywacz leczenia mniej dostaje za wiecej pracy. To jest powszechnie znane, ze na kazdym wiekszym dworcu mozna nielegalnie kupic cudza, pasujaca, wazna karte ubezpieczeniowa za groszowe pieniadze (mniej niz € 15), umozliwiajaca darmowy dostep do systemu leczniczego na wysokim poziomie. Teraz, po roznych, przez wiele lat niewysluchiwanych protestach, kasy chorych wprowadzily karty ze zdjeciami, utrudniajacymi (troche) oszustwo. Troche tylko, gdyz nikt nie kontroluje, czy przyslane kasom zdjecie rzeczywiscie przedstawia ubezpieczonego, czy ewentualnie jego ciezko chorego krewnego, specjalnie w celu kosztownego leczenia przyjezdzajacego ze swojej ojczyzny do kraju miodem i mlekiem i darmowym dobrobytem na cudze koszta plynacym. Rzadko ujawnia sie takie oszustwo, przewaznie przez glupote, albo bezczelnosc takiego przestepcy. Mialem w mojej prakyce sporo takich wykrytych przypadkow w przebiegu lat.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 10 lutego 2013 o 20:03

avatar kyokushin21
5 17

Mam mieszane uczucia co do tej historii... zawał to w końcu jednak dosyć poważna sprawa, możliwe że gdyby się nie zgłosił na oddział, już by nie żył. Oczywiście nie bronię pacjenta i jak napisał smal: całkowicie rozumiem działanie szpitala.

Odpowiedz
avatar Frezja
9 15

A ja nie rozumiem usprawiedliwiania oszustwa. Państwo nasze daje możliwość ubezpieczenia osobom zarejestrowanym w Powiatowych Urzędach Pracy jako osoby bezrobotne- nic to nie kosztuje (nabija się tylko statystyki), ale każdy ma prawo do leczenia. W czym był więc problem - człowiekowi nie chciało się iść do urzędu czy po prostu nie miał czasu bo pracuje gdzieś na czarno?.

Odpowiedz
avatar czepiator
0 0

Mógł chociażby pracować na umowę o dzieło- bezrobotnym nie jest, ale składek opłaconych też nie ma.

Odpowiedz
avatar EsmeW
2 2

Nie do końca rozumiem tę logikę, skoro teoretycznie każdy ma prawo do bezpłatnej opieki medycznej po zgłoszeniu się do PUP-u, po co właściwie konieczność rejestracji w urzędzie? Twierdzenie, że to "nic nie kosztuje" jakoś do mnie nie przemawia, bo owszem kosztuje i to niemało, koszty administracyjne tej procedury są potężne .

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 21 lutego 2013 o 12:05

avatar ZaglobaOnufry
0 14

Minusy za moj komentarz dostaje mozliwe od wlasnie takich, ktorzy sami wykorzystuja nielegalnie system zdrowotny, bo zapomnialem wam napisac, ze miedzy tymi, opisanymi przeze mnie oszustami byli bardzo czesto Polacy. Starym systemem kombinuja,bo chyba przyzwyczajeni od lat do machlojek. A potem dziwia sie, ze to jednak nie jest na calym swiecie przyjete, a ponad to karalne. Tak samo jak nielegalne wyludzanie zwolnienia z pracy, tak czesto na tym portalu propagowane.

Odpowiedz
avatar EsmeW
0 0

No faktycznie, aż mnie boki bolą od zrywania.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
0 8

Ano właśnie. Pomijam kwestię oszukiwania- pomysł głupi. A co gdyby gościowi podano krew taką, jak w karcie? Co z uczuleniami, które trzeba brać pod uwagę? Co jeśli zgłosi się kiedyś właściciel dowodu i ze względu na poprzedni zabieg nie będzie można wykonać jakiegoś badania, albo operacji? To przecież było niebezpieczne. Nie ogarniam.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
-3 9

Tysenna - śmiem twierdzić, że w momencie zawału nie za bardzo przejmował się grupą krwi. I tak jak wielu powyżej - mam mieszane uczucia. Z drugiej strony, jakby nie miał ubezpieczenia, nie wyrzucilibyście go ze szpitala. Wszelkich żuli i menelików, którzy generalnie dokumentów już dawno nie posiadają, też się leczy. Głupio z tym oszustwem, ale przynajmniej facet przeżył.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
3 5

Z zaznaczeniem, że na procedurach szpitalnych się nie znam: gdyby podali krew zgodną z tą w karcie, gość mógłby tego nie przeżyć. Więc chyba powinien.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 11 lutego 2013 o 10:48

avatar konto usunięte
1 3

Myślę, że gdy dostał zawału, to pewnie nawet nie pamiętał, jaką grupę miał.

Odpowiedz
avatar sharpy
0 6

Jesteś pewna, że by go nie wyrzucili? Dowód ubezpieczenia poproszę... i kłóć się tu z biurwą kiedy masz zawał. Bywa. Swoją drogą sprawę z policją zakładać gościowi w stanie świeżo po zawale to też takie... na pewno mu na zdrowie wyjdzie. Dobro pacjenta przede wszystkim. Teoria teorią, wiem dobrze jak moją matkę w szpitalu obsługiwano. Jej dowód osobisty biurwy władowały do torebki innej pacjentce a następnie szły w zaparte że to nie one. Miesiąc później dowód znalazł syn pacjentki, jak ją wypisano ze szpitala. A w międzyczasie matka po duplikat z zapaleniem nerek (na które wtedy dali jej nospę) miała po mrozie po urzędach biegać?

Odpowiedz
avatar Loin
0 14

A gdyby podano mu złą grupę krwi i facet by zmarł, to rozpętało by się piekło medialne. Że znów " te konowały" gdzieś mają pacjenta i nawet badań nie robią. Pokaźne odszkodowanie byłoby kolejną cegiełką budującą zadłużenie szpitala..Nienawidzę takich ludzi, którzy całe życie ciągną na " jakoś przejdzie, bo przecież Waldkowi spod czwórki się udało".

Odpowiedz
avatar Bedrana
9 11

@Loin: Krew bada się ZAWSZE przed jakimkolwiek zabiegiem w szpitalu. Nikt nie przetoczy nawet grama "na słowo honoru" - przynajmniej nie powinien. Badanie MUSI być "świeże", a jak są wątpliwości, to się je powtarza. Więc gdyby "rozpętało się piekło medialne. Że znów " te konowały" gdzieś mają pacjenta i nawet badań nie robią." - to rozpętałoby się słuszne piekło - to po pierwsze. Po drugie. Od razu widać, że ze "służbą zdrowia" masz do czynienia tyle, co nic. Po trzecie. Raczej nie oczekiwałabym od człowieka przerażonego chorobą, pełnego obaw o własne życie, że położy się grzecznie na ławce w parku i powie: "Och, kochani, nie wzywajcie karetki, nie mam ubezpieczenia, jestem chu*em, zasługuję na śmierć, zostawcie mnie, idźcie do domu w pokoju, a ja tu sobie spokojnie zdechnę." Po czwarte, najważniejsze. Póki co, w sytuacji zagrożenia życia lekarz ma obowiązek ratować pacjenta bez względu na ubezpieczenie. Zawał takim zagrożeniem jest.

Odpowiedz
avatar bukimi
4 6

Zapytaliście go o grupę krwi to prawie kolejnego zawału przez Was dostał :P

Odpowiedz
avatar doktorek
3 7

Nie baliście się denerwować zawałowca? Z drugiej strony rozumiem, że nie ładnie ze strony pacjenta, że chciał bez płacenia dostać świadczenie, ale równie nie w porzadku jest, że człowiek całe życie płaci ubezpieczenie, a potem w szpitalu musi dokładać się do zakupu np. opatrunków.

Odpowiedz
avatar EsmeW
-2 2

Jako że medyczna tematyka jest mi bliska, z niejaką przyjemnością czytam wpisy Traszki i przyznam, że ten ostatni trochę mnie zdziwił. Długo już nie mieszkam w Polsce, ale doskonale pamiętam system medyczny zarówno "od środka" jak i z perspektywy "końcowego odbiorcy". Nawet z ubezpieczeniem nie jest łatwo, a bez- to dopiero musi być zabawa. Dlatego nasunęło mi się pytanie, czy ten pacjent, był paskudnym małym wyłudzaczem z zamiłowania, czy raczej po prostu nie miał wyboru? (Uprzedzam lojalnie, że nie wiem jakie warunki trzeba spełniać, żeby uzyskać ubezpieczenie zdrowotne) Nie wiem jak wy, ale ja płacę potwornie wysoką składkę ubezpieczeniową, a z usług medycznych korzystam sporadycznie i nie mam nic przeciwko temu, że od czasu do czasu, ktoś "wyłudzi" sobie pomoc medyczną, martwi mnie tylko, że lekarzy, którzy są skłonni takowej pomocy udzielać nieubezpieczonym, będzie się niebawem kamienować.

Odpowiedz
avatar zendra
-2 2

Nikt nie twierdzi, że facet nie powinien skorzystać z usług medycznych skoro miał zawał. Chodzi o to, że próbował oszukać, że ma ubezpieczenie. Osoba ubezpieczona otrzyma pomoc bezpłatnie, nieubezpieczona powinna zwrócić koszty z własnej kieszeni. Nikt nie każe facetowi umierać na ulicy, natomiast ma obowiązek zapłacić. Przy czym płaci się po zakończeniu pobytu w szpitalu, a nie zgóry.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 19 lutego 2013 o 21:38

avatar EsmeW
-1 3

...a co się robi jeśli nie ma się ani pieniędzy, ani ubezpieczenia, za to ból zamostkowy i obawę, że szpital odmówi przyjęcia? Nie twierdzę, że faktycznie pacjent zostałby odesłany z kwitkiem, ale Bóg wie, że pacjenci miewają różne pomysły, zwłaszcza jeśli wpadną w panikę. Nie chcę człowieka usprawiedliwiać, ale moim zdaniem są gorsze przestępstwa niż próba leczenia się za darmo czy też, jak kto woli, na koszt społeczeństwa.

Odpowiedz
avatar zendra
0 0

Tak, są gorsze przestępstwa, np. morderstwo, tylko co z tego wynika dla tej sprawy?

Odpowiedz
avatar EsmeW
-1 1

Posiłkując się dość oklepaną (przyznaje) frazą "gorsze przestępstwa" miałam na myśli li i jedynie to, że nasza służba zdrowia boryka się z poważniejszymi problemami, a pieniądze ze składek wyciekają z systemu innymi drogami i na zdecydowanie większą skalę.

Odpowiedz
avatar zendra
0 0

To prawda, ale mimo to, nie zmienia to oceny zachowania tego pacjenta. Zwłaszcza, że w praktyce nie ma możliwości aby ktoś był nieubezpieczony, jeżeli tylko zadba o te sprawy. Nawet osoba bezrobotna, która zarejestruje się w Urzędzie Pracy, jest ubezpieczona. Jeżeli ktoś zaniedbał takich elementarnych spraw, albo nie stawiał się do UP na wyznaczone spotkania, i przez to został skreślony z listy ubezpieczonych, to trudno winić tu kogokolwiek, oprócz samego zainteresowanego. A nawet utrata ubezpieczenia z UP, nie oznacza jeszcze tragedii, ponieważ osoby bezrobotne mogą wówczas starać się o ubezpieczenie pokrywane przez lokalny Ośrodek Pomocy Społecznej. Trzeba naprawdę mocno się starać, aby nie mieć ubezpieczenia zdrowotnego.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 21 lutego 2013 o 19:37

avatar EsmeW
-2 2

No nie wiem, jak sobie pomyślę o urzędowych wizytach, to po dziś dzień mi się smutno robi... Przyznam bez bicia, że ani z Urzędem Pracy, ani z Ośrodkiem Pomocy Społecznej nigdy nic wspólnego nie miałam, ale moja pokrętna logika pozwala mi wnioskować, że skoro nawet wyrobienie dowodu osobistego bywa związane z przykrościami, to "proszenie" o pracę, ubezpieczenie, czy pomoc finansową, może być nieco nieprzyjemne, żeby nie powiedzieć poniżające.( Nie chcę wywoływać "shit storm'u", wiem, że istnieją mili, uczynni i kompetentni urzędnicy, tylko ja jakoś nie mam do nich szczęścia) W prostocie swojego rozumowania, doszłam tylko do wniosku, że ubezpieczenie, "na dowód osobisty" oszczędziłoby wszystkim zachodu, że o kosztach administracyjnych nie wspomnę... fama głosi, że w Norwegii taki system istnieje od lat i można wierzyć lub nie: działa! :) A usprawiedliwianie pacjenta nie było moją intencją, nie znam człowieka i nie wiem co nim kierowało, ale zaintrygowała mnie ta historia i jakoś nie mogę chwycić za widły i pochodnię i przyłączyć się do wirtualnego linczu.

Odpowiedz
avatar zendra
0 2

Myślę, że prosta konstatacja, iż facet dokonał oszustwa, nie zasługuje na miano linczu. Ja również byłabym daleka od potępiania osoby, która dokonałaby oszustwa, w systuacji bez wyjścia i z obawy o życie. Problem polega na tym, że w tej historii tak nie było - bo, co prawda istniało zagrożenie życia, ale to, że pacjent stanął w obliczu takiej sytuacji nie wynika z obiektywnych okoliczności, z wad "systemu", wobec których przeciętny człowiek jest bezradny. Sytuacja pacjenta wynika z jego osobistych zaniedbań, żeby nie powiedzieć, z karygodnej lekkomyślności, lub może czegoś gorszego: pijaństwa? Narkomanii? A może ze zwykłego lenistwa, dojutrkowości? Nie znamy powodów braku ubezpieczenia bohatera historii, ale dlatego opisałam zasady przyznawania prawa do ubezpieczenia zdrowotnego, aby pokazać, że trzeba złej woli aby nie mieć tego ubezpieczenia. Poza tym, wizyta w Urzędzie Pracy lub MOPS nie wiąże się z żadną ujmą, nie trzeba tam o nic prosić. Świadczenia na rzecz bezrobotnych wynikają z przepisów prawa. W UP wystarczy zgłosić się i oświadczyć, że jest się bez pracy, a cała procedura rejestracji i nabycia uprawnień do świadczeń zdrowotnych odbywa się automatycznie, z mocy prawa. Podobnie jest w MOPS-sie. Myślę, że bohaterowi historii nie chodziło o ujmę na honorze w związku z wizytą w UP, bo gdyby był taki honorowy, to nie dokonywałby oszustwa.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 22 lutego 2013 o 11:26

avatar EsmeW
-2 2

Wcześniej wspomniana wymiana dowodu osobistego zapewne też ma swoje podstawy prawne i na pewno nie jest ujmą, co nie zmienia faktu, była raczej nieprzyjemna. Z uporem maniaka posiłkuję się tym przykładem, bo wiem że różnica pomiędzy tym jak powinno być, a jak jest, przyprawia o mdłości. Nie wiem czy facet był oszustem, pijakiem, narkomanem, naciągaczem, leniuchem, lekkomyślnym ćwierćinteligentem, czy po prostu kimś niedopasowanym, kto nie radzi sobie z "systemem" gdyby chciał wyłudzić zwykłe badania, albo wyjazd do sanatorium, byłabym może skłonna podzielić opinię większości, ale ten zawał...

Odpowiedz
avatar zendra
-1 1

Ja załatwiałam wiele spraw w urzędach, i tak jak w każdym miejscu pracy, można natrafić na osoby uprzejme i kompetentne albo na znudzonych "popijaczy herbaty". Sytuacje nieprzyjemne w kontaktach z ludźmi, nie są przypisane urzędom, tylko konkretnym osobom. Te same przyjemne lub nieprzyjemne sytuacje mogą się wydarzyć w kolejce do lekarza, w autobusie, czy przy kasie w kinie - to nie ma związku z urzędami jako takimi. Latem pomagałam załatwiać pewnej starszej osobie paszport,byłyśmy razem w Urzędzie Wojewódzkim, gdzie zostałyśmy załatwione dosłownie w 5 minut , przez młodą uśmiechniętą urzędniczkę. Domniemanie, że pacjent nie załatwił sobie ubezpieczenia tylko dlatego, że przypuszczał, iż być może, hipotetycznie, trafi na oschłego urzędnika, jest mało przekonujące. Czy uważasz, że nic się nie stało, wszystko jest w porządku? Inni pacjenci powinni robić tak samo?

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 23 lutego 2013 o 10:16

avatar EsmeW
0 0

oj, coś mi się posterowało i odpisałam dwa razy- niepotrzebne skreślić :)

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 24 lutego 2013 o 14:31

avatar EsmeW
-2 2

Widzę, że się nie rozumiemy. Nigdy nie twierdziłam, że człowiek opisany w tej historii, nie miał ubezpieczenia, bo obawiał się złego traktowania w urzędzie (choć osobiście znam 3 osoby, które z tego powodu nie są ubezpieczone, tyle że nigdy nie wpadłyby na pomysł posługiwania się cudzym dowodem osobistym, ale mniejsza o to), chciałam tylko zaznaczyć, że nie każdy nieubezpieczony jest automatycznie narkomanem,pijakiem lub idiotą. Pytania postawione na koniec zdają się być nieco sugestywne, ba, prawie retoryczne i właściwie już na nie odpowiadałam, ale odpowiem raz jeszcze: Nie, nie wszystko jest w porządku, facet podszywał się pod kogoś innego, a to brzydko i inni nie powinni brać z niego przykładu. Tyle w teorii. A teraz praktyka: Udzielałam kiedyś pierwszej pomocy młodej kobiecie, wychodząc z metra upadła doznając przy tym paskudnego urazu kolana. Płakała jak małe dziecko, krew się lała, staw kolanowy można było sobie zobaczyć od środka, jednym słowem dramat. Po co o to opisuję? Otóż dziewczę było ze Stanów i przez łzy prosiło, żeby nie wzywać pogotowia, bo nie jest ubezpieczona, a nie ma pieniędzy na pokrycie kosztów leczenia. Pogotowie wezwałam, bo z takimi urazami nie ma żartów, ale żałuję, że nie wpadłam na pomysł udostępnienia jej mojej karty ubezpieczeniowej. Tak, też mam skłonności przestępcze.

Odpowiedz
avatar zendra
-1 1

W takim razie doszliśmy do tego samego wniosku: facet postąpił niewłaściwie, nie należy brać z niego przykładu, ergo jego krytyka jest uzasadniona. Ja również mam historię do opowiedzenia. Moja mama opisała mi wizytę, jaką moi rodzice złożyli w Niemczech u dalekiej rodziny mojego ojca. Działo się to jeszcze przed wstąpieniem Polski do UE, w związku z czym nie istniał system rozliczeń ubezpieczeniowych pomiędzy Polską a Niemcami. Wtedy nie byliśmy zbyt zamożni i opłacało się jechać autokarem, bilety kupował ojciec, któremu zaproponowano od razu wykupienie polisy ubezpieczeniowej od kosztów leczenia zagranicą. Ojciec chciał zaoszczędzić i wtedy zrezygnował z tej polisy. Niestety w Niemczech uległ wypadkowi, jechał na rowerze polną drogą, wpadł w jakąś dziurę i upadł tak nieszczęśliwie, że uderzył prawą stroną tułowia o duży kamień, pękły mu dwa żebra. Oczywiście rodzina zawiozła go do szpitala. Ojciec przebywał w niemieckim szpitalu 7 dni, ponieważ okazało się, że pojawił obrzęk w okolicy płuc, co groziło odmą, i dopóki obrzęk nie zaczął się zmniejszać, lekarze zaordynowali pobyt w szpitalu. A teraz konkluzja: w momencie przyjmowania ojca do szpitala, padło pytanie czy ma ubezpieczenie, ponieważ koszt pobytu w szpitalu wynosi ok. 300 marek dziennie (wtedy jeszcze były marki niemieckie). To był koszt samego pobytu, nie licząc ewentualnych zabiegów lub lekarstw. Sytuacja trochę podobna do tej, którą opisałaś z dziewczyną z USA. Wiesz jak się skończyła afera z wypadkiem mojego ojca? Skończyła się świetnie, bo okazało się, że moja mama, nie mogąc dogadać się z ojcem w sprawie polisy ubezpieczeniowej, sama, po cichu wykupiła tą polisę dla nich obojga. Ta polisa turystyczna pokryła wszystkie koszty leczenia.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 3 razy. Ostatnia modyfikacja: 24 lutego 2013 o 10:55

avatar EsmeW
-1 1

Moja historia, też miała miejsce w Niemczech :)System tutaj, jest podobny do naszego, tylko napędzany większymi pieniędzmi, dlatego często działa sprawniej, ubezpieczenie może dostać każdy, kto ma prawo pobytu (i dzieci, bezwzględnie)ale dłuższy pobyt w szpitalu bez ubezpieczenia, może wpędzić w ruinę, w Polsce nie jest inaczej. Mamy już tak mają- zwykle są bardziej pragmatyczne, żeby nie powiedzieć rozsądniejsze, na szczęście Twoja zdaje się potwierdzać tę regułę, ale pomyśl, co by było gdyby tata ją przekonał, że polisa nie jest konieczna, jakie konsekwencje dla całej rodziny pociągnęłoby to za sobą z pominięciem stresu, bólu i strachu? Czysta kalkulacja: 300 marek x 7 dni + leki czyli około 2,5 tysiąca marek x 2 =5 tysięcy złotych przy przeciętnych polskich zarobkach oznacza to finansowe kłopoty na dłuuugi czas. Wiem, że to trochę naiwne z mojej strony, ale po przeczytaniu wpisu Traszki, odruchowo pomyślałam, o sytuacji podobnej do tych, które opisałyśmy, a nie o naciągactwie, pomyślałam, że może facet, postąpił lekkomyślnie zaniedbując ubezpieczenie, przestraszył się, że go nie przyjmą, albo nie będzie miał pieniędzy na pokrycie kosztów leczenia, a bał się wpędzić rodzinę w długi, a teraz pójdzie za to siedzieć, a wszyscy uznają, że, jak śpiewał Kazik, "dobrze tak świni" :) Tak na prawdę nie chodzi o ten konkretny przypadek, ale o całokształt, jestem fizjoterapeutką, pracuję za granicą i nie narzekam, ale z przerażeniem patrzę na to, co dzieje się w polskiej służbie zdrowia, system ubezpieczeń jest skomplikowany i kosztowny, a jak przyjdzie co do czego, to i tak trzeba iść do lekarza prywatnie, powoli robi nam się "druga Ameryka", i to nie ta z Manhattanem i Hollywoodem, ale ta druga, z bezdomnymi przepaścią społeczną głęboką jak Grand Canyon, cały czas myślę o powrocie i otworzeniu własnej działalności, ale nie chcę być częścią tej machiny dla nadzianych. Może to głupie i dziecinne, ale nic nie poradzę.

Odpowiedz
avatar EsmeW
0 0

Moja historia, też miała miejsce w Niemczech :)System tutaj, jest podobny do naszego, tylko napędzany większymi pieniędzmi, dlatego często działa sprawniej, ubezpieczenie może dostać każdy, kto ma prawo pobytu (i dzieci, bezwzględnie)ale dłuższy pobyt w szpitalu bez ubezpieczenia, może wpędzić w ruinę, w Polsce nie jest inaczej. Mamy już tak mają- zwykle są bardziej pragmatyczne, żeby nie powiedzieć rozsądniejsze, na szczęście Twoja zdaje się potwierdzać tę regułę, ale pomyśl, co by było gdyby tata ją przekonał, że polisa nie jest konieczna, jakie konsekwencje dla całej rodziny pociągnęłoby to za sobą z pominięciem stresu, bólu i strachu? Czysta kalkulacja: 300 marek x 7 dni + leki czyli około 2,5 tysiąca marek x 2 =5 tysięcy złotych przy przeciętnych polskich zarobkach oznacza to finansowe kłopoty na dłuuugi czas. Wiem, że to trochę naiwne z mojej strony, ale po przeczytaniu wpisu Traszki, odruchowo pomyślałam, o sytuacji podobnej do tych, które opisałyśmy, a nie o naciągactwie, pomyślałam, że może facet, postąpił lekkomyślnie zaniedbując ubezpieczenie, przestraszył się, że go nie przyjmą, albo nie będzie miał pieniędzy na pokrycie kosztów leczenia, bał się wpędzić rodzinę w długi, a teraz pójdzie za to siedzieć i wszyscy uznają, że, jak śpiewał Kazik, "dobrze tak świni" :) Tak na prawdę nie chodzi o ten konkretny przypadek, ale o całokształt, jestem fizjoterapeutką, pracuję za granicą i nie narzekam, ale z przerażeniem patrzę na to, co dzieje się w polskiej służbie zdrowia, system ubezpieczeń jest skomplikowany i kosztowny, a jak przyjdzie co do czego, to i tak trzeba iść do lekarza prywatnie, powoli robi nam się "druga Ameryka", i to nie ta z Manhattanem i Hollywoodem, ale ta druga, z bezdomnymi i przepaścią społeczną głęboką jak Grand Canyon, cały czas myślę o powrocie i otworzeniu własnej działalności, ale nie chcę być częścią tej machiny dla nadzianych. Może to głupie i dziecinne, ale nic nie poradzę.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 24 lutego 2013 o 13:39

avatar zendra
0 0

Jeśli masz dobrą pracę zagranicą, to moja rada: nie wracaj. W mojej rodzinie wszyscy prowadzą jakieś prywatne biznesy, i powiem ci, że koniunktura wcale nie poprawia się, a w końcówce ubiegłego roku wyraźnie się pogorszyła, i my to odczuwamy. Początek tego roku jest równie kiepski, generalnie odczuwa się, że ludzie mają coraz mniej pieniędzy lub są coraz bardziej ostrożni z wydawaniem, chomikują pieniądze. Oczywiście zależy wszystko od rodzaju biznesu, bo mamy też w rodzinie osoby dostarczające usług "z wyższej półki" i tu nie jest tak źle, tylko terminy płatności wydłużają się niemiłosiernie. Nie wiem jaki jest popyt na ryku fizjoterapii, ale wiem, że system NFZ-tu dusi się z braku pieniędzy, więc tutaj należy się raczej spodziewać cięcia wydatków na wszystko. Jeżeli nastawiasz się na prywatne usługi fizjoterapeutyczne, w dużym mieście, dla osób z zasobnym portfelem, to może być interes. Życzę powodzenia.

Odpowiedz
avatar EsmeW
0 0

Nie jesteś pierwszą osobą, która odradza powrót, nasłuchałam się historii moich znajomych prowadzących własne działalności, zatrudnieni w placówkach współpracujących z NFZ-em, też nie tarzają się w pieniądzach. Ostatnio miałam okazję być nieco dłużej w Polsce i przyznam, że jestem w lekkim szoku, ceny żywności są porównywalne z niemieckimi, a z tego co się dowiedziałam, mieszkania w dużych miastach są nawet droższe. Na nadskakiwanie nowobogackim raczej się nie piszę, więc wrócić będę mogła chyba dopiero na emeryturze ;)Pozdrawiam

Odpowiedz
Udostępnij