Wiecie czego nie cierpię u niektórych kolegów po fachu? Syndromu Boga. Tego niezmąconego przekonania, że oni są najmądrzejsi i wiedzą lepiej co jest dla pacjenta najlepsze. Wola samego pacjenta nie ma znaczenia, ma robić to co doktor każe.
Jakiś czas temu trafił do SOR facet po próbie samobójczej. Na wstępie wydmuchał 2 promile. Somatycznie nie wymagał leczenia poza obserwacją. Lekarz dyżurny SOR wezwał mnie na konsultację i od progu zaczął na mnie naciskać żebym przyjął pacjenta do siebie do Oddziału. Wyjaśniłem, że przy takiej ilości alkoholu badanie jest niewiarygodne i skoro wymaga on obserwacji to niech poleży w SOR, a przy okazji wytrzeźwieje. A jak będzie się nadawał do badania, to się okaże czy musi iść do oddziału czy nie. Doktor niechętnie przystał na to mrucząc pod nosem, że nie ma się co zastanawiać tylko lepiej do razu na psychiatrię.
Wytrzeźwienie zajęło kilkanaście godzin. Zebrałem wywiad i zbadałem pacjenta. Historia zdarzeń była taka - miał poważny konflikt rodzinny, poszedł się upić, próby samobójczej nie pamięta. Nie miał wcześniej zamiarów ani myśli samobójczych. Był zaskoczony tym co zrobił, żałował tego. Nie miał zamiaru się zabijać. W wywiadzie i badaniu nie było żadnej psychozy, żadnych zaburzeń afektywnych, żadnych zaburzeń świadomości poza upiciem się. Nie był nigdy leczony psychiatrycznie. Odmawiał kategoryczne przyjęcia do Oddziału Psychiatrii, chciał się za to zgłosić do Poradni.
Uzupełniłem kartę konsultacyjną, poszedłem do doktora i powiedziałem, że pacjent się nie zgadza na hospitalizację psychiatryczną a nie ma podstaw prawnych by go przyjąć wbrew woli. I wtedy się zaczęło.
Doktor wyskoczył na mnie, że co to ma znaczyć, że pacjenta się ktoś pyta o zgodę? Przecież on miał próbę samobójczą więc nie ma się zastanawiać tylko do psychiatryka. Powiedziałem, że to nie takie proste. Zasady przyjęcia bez zgody do Oddziału Psychiatrii są ściśle określone w ustawie i bez zaistnienia określonych warunków nie można działać wbrew woli pacjenta. Doktor powiedział, że ma gdzieś takie prawo. Ja, że też mi się nie podoba ale póki co ono obowiązuje. Powiedział, że on i tak, wbrew mojej ocenie, przyjmie swoją decyzja pacjenta na psychiatrię. Wyjaśniłem mu, że w takim razie będzie musiał osobiście napisać zawiadomienie do sądu rodzinnego bo rano przyjdzie na wizytację sędzia z sądu rodzinnego by sprawdzić czy przyjęcie odbyło się zgodnie z prawem i on będzie się tłumaczyć z jego złamania. Ja się pod dowodem przestępstwa jakim jest bezprawne ograniczenie wolności nie podbiję. Stwierdził, że w takim razie on pacjenta ubezwłasnowolni. Zrobiłem wielkie oczy i powiedziałem że przecież on nie ma takich uprawnień. Odrzekł, że w takim razie zrobi to na jego wniosek prokurator dyżurny. Powiedziałem, że ubezwłasnowolnia wyłącznie sąd rodzinny i zajmuje to tygodnie. Dyżurny sędzia może w trybie nagłym podjąć decyzję o leczeniu bez zgody na oddziałach somatycznych jeżeli, jest zagrożenie życia. Na psychiatrię obowiązuje inny tryb z art. 23. i 24. Ustawy o Ochronie Zdrowia Psychicznego.
Doktor poinformował pacjenta, że będzie ubezwłasnowolniony. Facet przerażony zapytał mnie czy rzeczywiście można go ubezwłasnowolnić i umieścić na leczeniu bez zgody. Powiedziałem, zgodnie z prawdą, że nie. Ucieszył się i powiedział, że zaraz się skonsultuje ze swoim adwokatem. Prawnik telefonicznie potwierdził to co ja mówiłem wcześniej.
Zostałem wyproszony z SOR. Wychodząc minąłem się z patrolem policji, który doktor wezwał by doprowadzili siłą pacjenta do Oddziału.
Nie byłem przy dalszej rozmowie. Pacjent jednak nie trafił do Oddziału Psychiatrii. Nie wiem kto przekonał lekarza - adwokat, pacjent czy policjanci. Wiem tylko, że wściekły doktor wypisał pacjenta z SOR na jego żądanie.
szpital
No tak, bo każdy samobójca jest prawdomówny i pewnie tak go podszedłeś, że wszystko wyśpiewał. Jak przy dwóch promilach można stracić świadomość?! Definitywnie coś było z gościem nie tak. Następnym razem wypije dwa piwa i się powiesi.
OdpowiedzRozumiem, że ty jesteś doświadczonym psychiatrą, Kuntakinte, że z pobieżnego opisu stanu pacjenta potrafisz na odległość stawiać diagnozę? Mogę prosić o twój numer prawa do wykonywania zawodu?
OdpowiedzSorry, ale jeśli ktoś przy dwóch promilach twierdzi, że nie pamięta co robił, to chyba troszkę mija się z prawdą. Nie trzeba mieć dyplomu lekarza, żeby to stwierdzić.
OdpowiedzA gdzie w historii jest napisane że peeYie4o zbierał wywiad w momencie gdy pacjent był pijany?
OdpowiedzKuntakinte, po jakiej dawce alkoholu człowiek ma prawo nic nie pamiętać? Jedna osoba przy kiepskim humorze na pusty żołądek wypije 2 piwa i urwie jej się film. Inny wypije dwie flaszki i będzie "funkcjonował".
OdpowiedzZnalazł się psychiatra i biolog specjalizujący się w katabolizmie ludzkiego organizmu. Jak takiś mądry to wyjaśnij w jaki sposób jest możliwe istnienie ludzi upijających się w sztok nawet po dwóch piwach? Bo ja Ci mogę takie osoby nawet z własnego otoczenia pokazać.
Odpowiedz@Mycha wydaje mi się,że peeYie4o raczej nie zbierał żadnego wywiadu..Sprawdź autora może lepiej.
OdpowiedzKoledze kraje się pomyliły. Już od jakiegoś czasu żyjemy w trochę normalniejszym świecie a zamykanie w "psychuszce" to raczej domena wschodnich lekarzy.
OdpowiedzWielu lekarzy w placówkach szpitalnych i medycznych uważa się za Boga, tylko sami nie wiedzą jakie zapatrywanie ma Bóg na leczenie. Np. chirurdzy nie wiedzą kto przeprowadził pierwszą operację i w jaki sposób.
OdpowiedzCi "lekarze" może uważają się za bogów, z tym, że jest to ich wyłączna opinia. A ich wiedza czy raczej niewiedza temu przeczy.
OdpowiedzO ile się nie mylę to ubezwłasnowolnienie może nastąpić tylko przez Sąd Okręgowy. Nawet sądy rejonowe (wydziały rodzinne) nie mają takiego prawa. Każdy lekarz powinien mieć choćby elementarną wiedzę z zakresu prawa (a przynajmniej w tym zakresie w którym może to jego lub jego pacjenta dotyczyć) Żenujący jest stan wiedzy w tej dziedzinie tego lekarza z SOR-u. Dla mnie nie do pomyślenia jest by lekarz nie znał podstawowych procedur prawnych w takich przypadkach.
OdpowiedzKoleś się teraz dwa razy zastanowi zanim się napije...
OdpowiedzFak_dak wyslalam Ci prywatna wiadomosc, nie wiem czy to sie jakos wyswietla. Bede wdzieczna za informacje. Pozdrawiam
OdpowiedzNo zdecydowanie nadgorliwy lekarz. Chociaz z drugiej strony ja kłamałam w podobnej sytuacji. Ale to dlatego, ze ze mną nie rozmawiał psychiatra, tylko jakaś inna lekarka (nawet nie wiem jaką ona miała specjalizacje, tylko mi powiedzieli ze psychiatra na urlopie i nie bedzie konsultacji xX). W każdym bądź razie jak próbowałam jej wyjaśnić zaraz po obudzeniu się to usłyszałam "taka młoda, to jakie ty możesz mieć problemy" no więc następnego dnia powiedziałam, że już nic mi nie jest, żałuje, przepraszam za kłopot i wracam do swojego cudownego życia. Wypuścili mnie pod warunkiem, że ktoś mnie odbierze ;] Ty jako psychiatra pewnie byłbyś w stanie powiedzieć, czy chłopak ściemnia, czy nie i czy są przesłanki, że znowu to zrobi. Przy okazji takie zamknięcie w psychiatryku na siłę i ubezwłasnowolnienie przypomniało mi o American Horror Story Asylum, chyba sobie obejrzę jeszcze raz :D
OdpowiedzTak się zastanawiam i myślę, że wolę takiego nadgorliwego niż olewającego. U wielu lekarzy byłam i niestety 9 na 10 miało mnie w d... - uroczo się pacjent czuje kiedy mówi co mu jest a lekarz ma reakcję godną ściany, albo mówi że nie ma uprawnień do przepisania danego leku (chociaż ma!), albo sam mówi że jest niekompetentny i odsyła do innego lekarza, który odsyła do jeszcze innego, który... No i tak w kółko. Tym sposobem do dziś nie mam recepty na jedyne leki, które mi pomagają (za zawrotne 10zł za opakowanie) a które dla trwałego efektu wymagają kilkumiesięcznego zażywania. Nic tylko iść się powiesić, może wtedy potraktują człowieka poważnie :/
Odpowiedz@fak_dak A doktor się przypadkiem nie kwalifikował do przyjęcia na Twój oddział? :)
Odpowiedz