Jakiś czas temu pisałem o gościu, który próbował terroryzować załogę ambulatorium chirurgicznego. Podawał sprzeczne żądania, pytał, czy się dogadają. A na koniec wezwał policję, oskarżył kolegów o picie w pracy i zniknął.
Minęły dwa tygodnie.
Mój dyżur w SORze.
Koło południa przychodzi na własnych kończynach gość. Bez skierowania. Teatralnie słania się na nogach i od wejścia rozgłośnie lamentuje, że dostał po głowie spadającymi w piwnicy cegłami.
Śladów urazu jakoś nie ma, ale dramat w trzech aktach odgrywa jak mistrz Szekspira.
Jako, że nie mam nic lepszego do roboty, postanawiam pomóc przytłoczonemu swoim nieszczęściem obywatelowi.
Kieruję go na tomografię.
Gość staje się pobudzony.
Nie pozwala sobie założyć kołnierza szyjnego. Krzyczy, że on ma firmę budowlaną, że nie chce do szpitala... Brzmi cokolwiek znajomo.
Tłumaczę, że taki jest schemat postępowania, że to dla jego bezpieczeństwa.
Jak grochem o ścianę.
Wydziera się jak dziewica na orgii, najwyraźniej uwielbia swój głos. I cały czas powtarza, że jest właścicielem firmy!
Jakby mnie to obchodziło...
W końcu tracę cierpliwość.
W krótkich, żołnierskich słowach objaśniam facetowi, że albo idziemy moim tokiem diagnostyki i leczenia, albo może skorzystać z drzwi, które ma za plecami.
Pokornieje natychmiast.
Jedzie na badanie. A ja polecam pobrać mu krew na zawartość alkoholu.
Bo, po pierwsze, ma to znaczenie dla ewentualnych zaburzeń świadomości, po drugie zaś, jego oddechem można dezynfekować pole operacyjne...
Do tego, zapytany wprost, jęczy, że wypił niecałą setkę, on w zasadzie w ogóle nie pije, ale dzisiaj, wyjątkowo, bo on jest właścicielem firmy...
Tu już warknąłem, że albo ma poważny uraz mózgu, albo jest palantem stulecia, do tego głuchym, bo już kilkakrotnie dostał informację zwrotną, jak bardzo mnie to interesuje...
Pojechał.
Ja w tym czasie zająłem się kolejnym poszkodowanym w wypadku. Dość absorbującym i rzeczywiście chorym.
Telefon z drugiej części SORu.
Pielęgniarki proszą, żebym przyszedł i coś z pacjentem zrobił.
Bo zmusił je żeby wpuściły jego żonę, a potem urządził popisową awanturę, z wyzwiskami.
Dlaczego?
Bo za długo czeka, bo ratowniczka śmiała zapytać ile wypił... Takie tam.
Idę.
W tomografii żadnych zmian. Co, w połączeniu z brakiem śladów urazu, upewnia mnie, że facet zawodowo robi nas w konia.
Do tego miód na moje serce.
Po setce wódki, ponad trzy promille we krwi.
Robię wypis. Wchodzę do izolatki, gdzie stroskana żona trzyma rękę swego ciężko rannego małżonka.
I mówię. Głośno, spokojnie. Że nie ma śladów urazu. Za to są nieludzkie ilości alkoholu, przeczące jego słowom.
Próbuje na mnie wrzeszczeć. Z tym, że krótko. Mam sporą wprawę w opanowywaniu takich agresorów.
Informuję go, że powinien rozpocząć leczenie odwykowe, jako patentowany alkoholik. I uzasadniam, dbając o to, żeby żona zrozumiała każde słowo. W końcu awanturą zmusił personel do wpuszczenia jej i posadzenia przy sobie...
Wychodzą.
Z korytarza słychać warkot samicy, zapowiadającej ciężkie uszkodzenia ciała kretyna, którego poślubiła.
Byłbym zapomniał: przed wyjściem dostał polecenie służbowe przeproszenia zbesztanych dziewczyn, wykonał z miłą dla oka pokorą.
A wiecie, co jest w tym wszystkim najbardziej piekielne?
Po pierwsze, tak, tak: to ten sam młot pneumatyczny, który dwa tygodnie wcześniej rzucił pomówienia pod adresem kolegów.
Po drugie, zgodnie z obowiązującym prawem, jako, że jedynym powodem jego pobytu u nas było upojenie, został oficjalnym sponsorem szpitala.
Dostanie rachuneczek za każdą procedurę, którą wykonaliśmy. A było tego na ładną kwotę.
No ale w końcu jest właścicielem firmy...
Najwyższy nierychliwy, ale...
tuż obok noszy
Ślicznie :) A na podstawie czego i w jakich okolicznościach może w ogóle dostać taki rachunek?
OdpowiedzI jaka jest przykładowa kwota do uregulowania.
Odpowiedz@theg: Wrzuć w google "tomografia głowy cena" i będziesz miał przykładowe koszta tylko jednej procedury. A nie wiadomo ile ich tam więcej było.
OdpowiedzNa podstawie, którą opisałem. Upojenie jako jedyny powód pobytu w szpitalu. Co do kosztów, to tomo głowy i szyi jakieś 1000 do tego porada, opieka pielęgniarska, badania... Trochę wyjdzie.
OdpowiedzByłem przypadkowym świadkiem sceny opadu szczęki w chirurgicznej izbie przyjęć: Pacjent nieubezpieczony, bo na co dzień pracował za granicą, wrócił do Polski na weekend i uczestniczył w jakieść popijawie z bijatyką. Potłuczona glowa i okolice plus jakiś uraz ręki. Mówił, że zapłaci bo go stać. Mina mu nieco zrzedła gdy zobaczył rachunek. Tomografia + badania + konsultacje specjalistyczne + pobyt w Izbie Przyjeć uzbierały się na ładną sumkę a on pewnie spodziewał się, że kwota zamknie się w jakichś 500zł.
Odpowiedz@hellraiser: > Na podstawie, którą opisałem. Pytałem o podstawę prawną.
Odpowiedzna żadnej. opłata w przypadku gdy jedyną przyczyną hosp. jest stan upojenia alkoholowego umarł razem z Ustawą o zoz. żadnego rachunku nie będzie.
OdpowiedzSyberyjski, napisz to jeszcze raz po polsku, nie chce mi się odcyfrowywać.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 2 lutego 2013 o 4:26
uh. faktury nie będzie bo nie ma żadnego przepisu pozwalającego na cos takiego. ustawa o zakładach opieki zdrowotnej nie obowiązuje już od dawna a ta o działalności leczniczej nie przewiduje furtki dla szpitala. faktycznie ciężkie musi być wyrzucenie w Google zwrotu ustawa o zoz. kolejny gramar nazi. oprócz jednego wyrazu nie pasującego (słownik tabletu) całość jest czytelna.
OdpowiedzCzy dopuszczasz możliwość, że facet ma zespół Munchausena?
OdpowiedzRaczej zespół buca.
OdpowiedzZespół Zdebilenia Nowobogackiego. Objawia często się u ludzi, którzy nagle dostali do ręki pieniądze, o jakich w młodości nawet nie śnili i powoduje nieodwracalne zmiany w psychice, wskutek których taka osoba zaczyna się uważać za nowe wcielenie Onassisa, Króla Salomona i (niekiedy) Casanovy w jednym. Jedynym znanym leczeniem jest w zasadzie wyłącznie zachowawcza (dla otoczenia) terapia BDD (but-dupa-drzwi).
OdpowiedzA wiesz, to nawet śmieszne by było. :) Znalezione w Wikipedii pod frazą 'zespół Munchausena': 'Typ neurologiczny Neurologiczny zespół diabelski (Syndroma neurologicum diabolicum). Symulowane objawy to napady bólów głowy, utraty świadomości i padaczkopodobne.' Diabelski... w sumie piekielny ;) i przy okazji ból głowy... :)))
OdpowiedzNazwierz go czlowiekiem z Munhausenem a może on jest zwykłym zje.bem?
OdpowiedzFajnie, że na ciebie trafił. Może nie fajnie dla ciebie (dodatkowe nerwy przez debila), ale fajnie dla ludzkości;) Ktoś młodszy, z mniejszą wprawą nie załatwiłby go tak pięknie. Dodatkowo taka historia o poranku powoduje, że w tej trudnej naszej codzienności, chce się zaczynać dzień, bo sprawiedliwości stało się zadość.
OdpowiedzNie wiem jak bardzo się awanturował ale w moim SOR gdy "szyita" zbytnio się unosi i robi awantury dostaje informację, że zakłóca spokój i ład publiczny co jest wskazaniem do umieszczenia go Centrum Profilaktyki Wtórnej Uzależnień zwanym popularnie Izbą Wytrzeźwień. A jest to bardzo drogi hotel bo za dobę zapłaci 300zł. Pouczenie działa skutecznie, zwłaszcza u pacjentów o bogatym życiowym doświadczeniu.
OdpowiedzA już miałem nadzieję że jednak lewatywa :D Ale ... co się dowlecze ....
OdpowiedzZ tą lewatywą bym nie przesadzała, niektórym się może spodobać ;)
OdpowiedzNo ale taka z gazowanej mineralnej mogłaby być dla tego pana skuteczna ;)
OdpowiedzTak na marginesie jak sie dowiedziales ze to on to na odchodnym nie mogliscie mu jakiejs lewatywki zasadzic?
OdpowiedzJa pierd*ole, gorszego stylu pisania na tym portalu jeszcze nie widziałem ... :S
OdpowiedzKonkrety poproszę. Cały czas pracuję nad stylem :)
OdpowiedzNo i się nie doczekam chyba konstruktywnej krytyki... Z drugiej strony, czego chcieć od gościa, który używa zwrotu "mnie osobiście" ? Mnie w zastępstwie to trochę bawi :)
Odpowiedzdobre też jest "zaczęła prosić, żeby dzieciaki przestaLI" - to jest z pewnością poprawny styl pisania :) Hell, ucz się w pokornym milczeniu...
Odpowiedz