Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Aż mnie krew zalewa. Na same stwierdzania typu "psycholodzy uważają, że...". Ale…

Aż mnie krew zalewa. Na same stwierdzania typu "psycholodzy uważają, że...". Ale do rzeczy.

Moja malutka kuzynka chodzi do przedszkola. Ma fantazję, oj ma, jak na dziecko w jej wieku. Ogólnie jest bardzo pogodna, radosna, wszędzie jej pełno i w ogóle. Nigdy jej się z niczyjej strony krzywda nie działa. Wczoraj przychodzi do mnie roztrzęsiona ciotka, roztrzęsiona z nerwów oczywiście, z pismem od pedagoga szkolnego, skierowanie małej niech będzie Lenki, do psychologa. Powód? W skrócie:

"Dziecko na rysunkach nie rysuje rąk postaciom, ktoś tam jest po tej stronie, a ktoś inny po tej, (nie pamiętam dokładnie o kogo szło), więc uważamy, że w domu jest ignorowane, potrzebuje więcej czułości i matczynej miłości, a ponadto używa tylko kilku kolorów."

Lenka jest oczkiem w głowie mamy. Ba, ciotka nawet z nią śpi, w życiu nie widziałam radośniejszego dziecka.
Żałosne i wręcz śmieszne, moim zdaniem. Że teraz, pedagodzy i nauczyciele trzymają się sztywnych zasad, reguł i szablonów. To, że dla przykładu dziecko rysuje jakiegoś członka rodziny po lewej stronie a nie po prawej (tak jak mają na szablonie), to znaczy, że jest niekochane i odrzucone?

Sama byłam w podobnej sytuacji. To było w nieco innych czasach, ale mama też stale dostawała podobne pisma, gdy byłam w przedszkolu, że rysuję dziwne kształty, brak jakiejś kończyny itp. Mama wypisała mnie wtedy z przedszkola. Obecnie studiuję na ASP.
Niektóre dzieci mają swoją fantazję, a takie sztywne reguły ustalone przez psychologów, mają robić z nich jakieś odosobnione, niekochane przez rodziców "wyrzutki", a z rodziców potworów? Bo ja tak to widzę.

Na pytanie do Lenki, dlaczego używała tylko kilku kolorów, odpowiedziała, że reszta kredek była połamana, a panie nie wiedziały gdzie są temperówki. I kłóć tu się z "mądrzejszymi pedagogami"...

przedszkole

by owca7
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar morgoroth
17 25

Spokojnie-gwarantuje Ci, że jesli psycholog będzie normalny (bo zdarzają się wyjątki niekompetentnych dziwaków-jak wszędzie), to popatrzy się na notatke od pedagoga, uśmieje się w duchu, sprawdzi co ma sprawdzić i opinia będzie taka, że z dzieckiem wszystko ok. Sama kończę psychologię i wykładowcy czasami dzielili się z nami co ciekawszymi opiniami wyskrobanymi przez nauczycieli. Niech Twoja ciocia absolutnie się nie martwi :)

Odpowiedz
avatar kisiel231
13 19

To tak jak z dyskleksją. Nawymyślali, a teraz muszą się z tym babrać. Właśnie przez takich Prof.S.Jonalistów mamy bardzo wysoki odsetek osób z "zaburzeniami".

Odpowiedz
avatar Camparis
19 25

Że co? O_o ...

Odpowiedz
avatar konto usunięte
-2 18

kto powiedział że sie nie rozpoczyna od że? ludzie lubią sie przypier*alać, na ch* wam to? piszta jak chceta i sie odpierd*lta

Odpowiedz
avatar BOReK
5 21

Namnożyło się tych psychologów i jakoś muszą uzasadnić swój byt w zawodzie - ot, choćby takimi kuriozalnymi diagnozami. Jest głośno? Mówią o nich? No mówią...

Odpowiedz
avatar morgoroth
13 13

Z tego co zrozumiałam to opinię wystawił pedagog, a nie psycholog...Do psychologa było jedynie skierowanie.

Odpowiedz
avatar gorzkimem
-5 55

"Ma fantazję, oj ma, jak na dziecko w jej wieku. Ogólnie jest bardzo pogodna, radosna, wszędzie jej pełno i w ogóle. Nigdy jej się z niczyjej strony krzywda nie działa. (...) Ba, ciotka nawet z nią śpi." Nie dziwię się, że w testach projekcyjnych wychodzą niepokojące sygnały.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 28 stycznia 2013 o 20:37

avatar gorzkimem
10 44

Sugeruję zaburzone relacje w rodzinie (dlaczego matka nie śpi z "wujkiem"?) oraz niewłaściwe postawy rodzicielskie (traktowanie dziecka, jako młodszego niż jest). Jeśli próbujesz mi imputować, że wspomniałem coś o molestowaniu dziecka, to widocznie sama masz z tym problem.

Odpowiedz
avatar Pantograf
3 5

Testy projekcyjne są mocno krytykowane przez środowisko psychologów, którym do zastosowania danej metody diagnostycznej potrzebna jest najpierw wiarygodna ocena skuteczności. Tego typu testy jej nie posiadają, mimo to są stosowane bez kontroli przez różnych geniuszy. Też się nie dziwię, że wychodzą jakieś sygnały, ale nie mają one zazwyczaj związku z czymkolwiek. A co do spania z mamusią, to mam nadzieję że to nie jest regularne i zostało podane jedynie jako przykład na zażyłość relacji matki z córką. Też trzeba wiedzieć, kiedy dziecko powinno zacząć spać we własnym łóżeczku.

Odpowiedz
avatar Grubychomik
7 13

Dziwne, ja przez całe dzieciństwo spałam w jednym łóżku z moją matką i jakoś nie uważam żeby wypaczyło to moją psychikę. Nie spała z moim ojcem ponieważ niemiłosiernie chrapał. Zaburzone relacje w rodzinie?

Odpowiedz
avatar konto usunięte
3 11

a kto powiedział że matka z ojcem muszą sie strasznie lubić? może kiedyś coś między nimi było i sie popsuło ale mieszkają z dzieckiem, a mają prawo nie chcieć spać koło siebie w jednym łóżku, jeśli sie popsuło do tego stopnia. to normalka a nie zaburzone relacje. sami nie wiecie czy wasi małżonkowie kiedyś nie sprawią że bedziecie chcieli uciekać z pomieszczenia w którym oni sie znajdują bo tak was bedzie odrzucać na ich widok. ja czasem spałąm z mamą w jednym łóżku jeszcze na studiach i co :P mamy normalne relacje

Odpowiedz
avatar MrMotuk
4 6

Chłopie, testy projekcyjne to idiotyczny zabobon i w wielu badaniach ich wartość została zdyskwalifikowana! Bardzo przypominasz tę właśnie panią pedagog. Kurde, czy u wykształconych ludzi zabobony też się tak dobrze trzymają?

Odpowiedz
avatar konto usunięte
13 23

"Psycholodzy uważają, że...", czyli bliźniaczo podobne zjawisko do "amerykańscy naukowcy udowodnili, że...". Nawymyślali głupot nie z tego świata, to żeby teraz nie wyjść na skończonych debili i przy okazji się utrzymać na powierzchni (a i może coś zarobić), muszą się tee bzdury propagować, nie? Na twoje nieszczęście. Ale wracając- w obu powyższych przypadkach widząc to zdanie kończę czytać artykuł. Po prostu- jeśli faktycznie będzie to jakieś duże osiągnięcie, odkrycie, to wcześniej czy później i tak o nim usłyszę. Jak nie z TV, to z gazety, internetu, radia. A i przy okazji odsieję te wszystkie wsiowe głupoty podawane jako "news dnia", czyli takie typowy filler, żeby podać cokolwiek żądnym "sensacji" ludziom.

Odpowiedz
avatar HelloKitty
23 39

Spanie z dzieckiem w wieku przedszkolnym nie jest normalne.

Odpowiedz
avatar Reira
22 26

Miałam to samo napisać. Nie chodzi to oczywiście o jakiekolwiek podteksty seksualne czy coś, to jest po prostu nie zdrowe dla rozwoju samodzielności u dziecka.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
7 11

ludzie napisałam to wyżej i napisze jeszcze raz - zdarzało mi sie spać z mamą w wieku lat 20. a to patologia. nie boje sie ciemności ani potworów, w życiu sobie radze, ale jak leżymy wieczorem i sobie rozmawiamy to zdarza sie i zasnąć, łóżko jest 2-osobowe, nie jest ciasno, nie musi sie przenosić na drugie łóżko. patologia to są ci, którzy próbują wymyślać jakieś kazirodztwo w zwykłej sytuacji, fu

Odpowiedz

Zmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 7 lutego 2013 o 15:48

avatar nisza
1 3

Serku, ale tu nie chodzi w zadnym wypadku o kazirodztwo czy patologie! Po piewsze - dziecko musi sie uczyc samodzielnosci. Nikt nie mowi,ze nie moze czasem z rodzicami spac, ale jezeli spi codziennie - to chyba nie jest normalne? A dwa - nie wyobrazam sobie, jak musza wygladac relacje miedzy rodzicami, kiedy de facto nie ma mozliwosci na stworzenie intymnego nastroju... Pewnie, ze mozna to jakos zorganizowac, ale wydaje mi sie, ze jednak ciagle spanie z dzieckiem pooduje odsuniecie sie od siebie malzonkow. Owca dopiero w komentarzach dopisala, ze ojciec czesto przebywa poza domem, a dziewczynka nie zawsze spi z matka, przyznam, ze ja na poczatku tez sie zdziwilam ta informacja o spaniu. Bo dla mnie to,ze maluch czasem sie rodzicom do lozka laduje nie jest niczym niezwyklym, co mialoby jakos szczegolnie na nie wplywac, i co warto byloby podkreslac ;)

Odpowiedz
avatar Grubychomik
-1 7

Mimo że też już napisałam ale powtórzę :) Spałam z moją matką w jednym łóżku przez całe dzieciństwo, przez przedszkole, do chyba 3 klasy podstawówki. I było cudownie :) uwielbiałam (i uwielbiam) przytulać się do mojej mamy. I nie, nie zrobiło to ze mnie nieprzystosowanej i niezdolnej do samodzielnego funkcjonowania dziewczyny. Jeśli komuś dziecko śpiące z matką w jednym łóżku zalatuje kazirodztwem to ja już nie wiem co się dzieje w umyśle tego kogoś gdy widzi np. 3 letnie dziecko myte (nago!) przez rodzica. Gwałt :P? To nie ma ŻADNEGO ABSOLUTNIE WYPŁYWU NA SAMODZIELNOŚĆ dziecka, skąd Wy to w ogóle wzięliście ._.? Spanie przymusowo w jednym łóżku z współmałżonkiem- to jest nienormalne. Przecież nie na tym polega bycie mężem/żoną? Dziecko trzymane na dystans od rodzica gdy np. chce z nim spać albo się przytulić właśnie będzie miało problemy emocjonalne.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 8 lutego 2013 o 1:30

avatar nisza
-1 5

Ja sie z Grubymchomikiem zgadzam, ze ktos twierdzacy, ze spanie dziecka z rodzicami mozna laczyc z kazirodztwem musi miec nierowno pod sufitem. Ty sie Grubychomik smiejesz z tym gwaltem, ale przy tej paranoi, ktora powoli zaczyna sie takze i u nas, niedlugo naprawde moga sie pojawic ludzie, ktorzy beda tak twierdzic... Niemowlak placze? Toc go rodzice katuja! Siniaka ma 3-5latek? (bo biegajac sie potknelo?) Rodzice katuja! Dowie sie jeden, czy drugi, ze dziecko mama/tata dotykali po pupie (kij, ze w trakcie mycia), to gwalt! Malo to swirow?;/ Paranoja, co? Wydaje mi sie, że ze spaniem z dzieckiem bedzie okej, dopoki oboje rodzice beda pametac, ze nie sa tylko rodzicami, ale i malzonkami, a wiec kobieta i mezczyzna. Kto pisal o spaniu przymusowym? :) Mnie sie wydaje, ze jezeli mezczyzna i kobieta postanawiaja byc razem, czyms naturalnym jest, ze chca ze soba spac. Nie chodzi nawet o kwestie seksu, po prostu ja sobie nie wyobrazam, ze nie moge przez dluzszy czas spac z mezem do niego przytulona. Wiem, ze chlop moj tez to bardzo lubi, ale moze to jeszcze kwestia krotkiego stazu (ledwie 4lata). A raczej zasypiac, bo wiadomo,ze pozniej to czloiek roznie sie uklada w trakcie snu. Jezeli jest to pierwsze dziecko, to zakladam, ze jeszcze nie zdazylo dojsc do ochlodzenia relacji, o ktorych pisze Serekwiejski w odpowiedzi na ktorys z poprzednich kometarzy :) Z drugiej strony kto wie, czy do takiego ochlodzenia nie dochodzi chocby dlatego,ze kobieta cala uwage poswieca dziecku,a o mezu zapomina? Roznie bywa.. Nie twierdze oczywiscie, ze to jest regula, w zadnym wypadku. Ale po prostu wydaje mi sie, ze na tym rzecz polega, ze jesli sie decydujemy na slub, pamietac trzeba, ze malzenstwo to nie same przyjemnosci, ale tez i obustronna praca, aby sobie siebie nawzajem jednak nie obrzydzic :) I wtedy i dziecko bedzie czasem spalo z rodzicami, a i oni znajda chwile dla siebie :)

Odpowiedz

Zmodyfikowano 3 razy. Ostatnia modyfikacja: 8 lutego 2013 o 9:58

avatar osa
-1 1

Spanie z dzieckiem w wieku szkolnym jest normalne ?.

Odpowiedz
avatar owca7
1 37

Dlaczego tak jest, to raczej już nie są sprawy potrzebne dla historii, ale wyjaśnię. "Wujek" pracuje za granicą, więc nie ma go w domu często, a o ile mi wiadomo to normalne, że dzieci w wieku 4-5 lat śpią czasem z rodzicami, bo boją się "potwora" spod łóżka. Sama tak miałam i nie widzę w tym nic dziwnego, a jeśli Wy widzicie w tym jakiś problem, to raczej już nie moja wina. Nigdzie nie napisałam, że NIGDY nie śpi sama ;).

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 28 stycznia 2013 o 21:07

avatar gorzkimem
3 43

No widzisz owieczko - dziecko wychowuje się bez ojca, co powoduje zaburzenia emocjonalne (lęki nocne), które matka zamiast wygaszać - wzmacnia (śpi z dzieckiem). Wszystko to "wychodzi" w rysunkach. Zatem nie ma co psioczyć na "durnych psychologów", tylko raczej być wdzięcznym, że ktoś zwrócił na to uwagę i postarać się temu zaradzić? PS. Żeby uprzedzić ewentualne tłumaczenia: to że coś jest "powszechne", nie znaczy, że jest "normalne", więc nie powołuj się na to, że ty "też tak miałaś", ani że wielu "wujków" pracuje za granicą.

Odpowiedz
avatar Goszka
11 21

a moim zdaniem przedszkolanki powinny reagować na zmiany w rysunkach albo na rysunki nieprawidłowe. Zgoda, czasem się pomylą. Ale nie mamy wiedzy psychologa - znamy podstawy, dlatego w niepewnych przypadkach do tegoż psychologa kierujemy. Pracuję w przedszkolu, i wiem, że kiedy jest jakaś niejasność, dziecko kieruje sie do poradni. Nie po to, żeby skrytykować pośrednio rodziców. Nie po to, żeby coś komuś zarzucić. Po prostu dla dobra dziecka. Co prawda to, że mała używała kilku kolorów, bo reszta kredek była połamana, a z tego powodu podniesiono takie larum, zakrawa na absurd, ale byc może obrazki inteprpretował ktoś inny? ktoś, kto nie zna dziecka i z jakichś przyczyn nie spytał przedszolanki, czemu to tak wyglądaa? tak, ktos pokazał swoją nadgorliwość. Ale czasem ta nadgorliwość, gdy w grę wchodzi mały człowiek, jest potrzebna. Ps. regularne spanie z dzieckiem w tym wieku nie powinno się zdarzać, według większości specjalistów.

Odpowiedz
avatar Jorn
2 4

Owca, ignorancją, to właśnie ty się wykazałaś.

Odpowiedz
avatar Goszka
13 19

Owca7: ja, pedagog, NIE MAM WIEDZY PSYCHOLOGA. Znam podstawy, owszem, uczyłam się psychologii rozwojowej, psychologii ogólnej, pedagogiki i tym podobnych, dokształcałam się we własnym zakresie, długo pracowałam z dziećmi, zanim podjęłam etat, ale nie mam wiedzy psychologa, więc w razie wątpliwości wysyłam dziecko do poradni, tak jak lekarz ogólny wysyła pacjenta do specjalisty. Lublin jest mały, więc nie będę pisać o mamach, które nie chcą widzieć ewidentnych problemów, zaburzeń u dziecka (np. pięciolatka w pieluszce) i bronią się rękami i nogami przed poradnią. Nie śmiem do takowych zaliczać Twojej znajomej, jesli problem nie istnieje. Ale zrozum: musimy reagować. Może nie pisząc: uważamy, że dzieko jest ignorowane (swoją drogą, aż nie mogę uwierzyć, że pedagog po studiach wystosował taki list, sądzę, że nie padł czasownik "uważamy", ale raczej "domyślamy się", "sądzimy", "mamy obawę"), ale skierowania do lekarza nie uważam za piekielność. Przedszkolanki mogły popełnic bład, interpretując rysunki, mogły, bo to nie ich "działka".

Odpowiedz

Zmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 28 stycznia 2013 o 22:05

avatar morgoroth
8 16

Moim zdaniem pedagog powienien dać skierowanie do psychologa ew. z dołączonym rysunkiem i swoimi wątpliwościami, a nie wydawać od razu diagnozę i denerwować rodziców. Fajnie że pedagog reaguje, ale interpretacje trzeba zostawić już innemu specjaliście

Odpowiedz
avatar mlecznamyszka
3 5

Pedagog dał skierowanie, na którym jest napisana opinia pedagoga... jak psycholog ma rozpocząć diagnozę dziecka nie znając go w ogóle?:) źródłem wiedzy o dziecku nie jest rodzina, matka, tylko właśnie pedagog, przedszkolanka itd. Bo to oni zwrócili uwagę na dziecko itd.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
0 2

to wy pedagodzy w ogóle zaszalejcie i nie tylko z rysunków oceniajcie psychike dziecko ale też ile razy mruga na minute albo jak często sika. żeby chociaż rysowała jakieś gołe dupy czy jakieś inne podteksty, ale nie to co zostało opisane w tej historii, normalny nic by z tego nie wyczytał żadnych zaburzeń. takie rysunki mogło rysować dziecko szczęśliwe jak i nieszczęśliwe, to wszystkich od razu wyślijcie do psychologa w razie czego

Odpowiedz
avatar PsychoCat
-1 1

serkuwiejski nie mogę wręcz powstrzymać się przed komentarzem że i owszem z mrugania (np jeśli dziecko mruga nerwowo, dużo szybciej niż jest to normalne albo przy gwałtowniejszych gestach innych osób to już można coś na tej podstawie wnioskować) a już sikanie jest wybitnym wskaźnikiem (gdy dziecko się moczy, chodzi do toalety co 5 minut lub wręcz przeciwnie, niezwykle rzadko to przyznasz może być to niepokojące i wskazywać np na problemy urologiczne). Podsumowując chodzi mi o to że wszystko może być sygnałem że coś się z dzieckiem dzieje niepokojącego, jak również tak różne zachowania mogą być spowodowane zupełnie normalnym procesem rozwoju i przejawem co najwyżej indywidualizmu jednostki. I zgadzam się z Goszką, że moim zdaniem, w przypadku dzieci mniejszą szkoda jest nadgorliwość i wysłanie normalnego dziecka na badanie, niż przymykanie oka na patologie czy zaburzenia, bo badanie raczej mu dużej krzywdy nie zrobi, a samotne borykanie się dziecka z problemami je przerastającymi jak najbardziej może skrzywdzić je na całe życie. Jedynym ale jest tutaj sposób informowania matki dziecka, zdecydowanie nie w takich słowach powinny jej to powiedzieć, bo takim informowaniem raz że krzywdzą matkę (niezależnie do tego czy ich podrzenia są słuszne czy nie) i raczej zniechęcają do badania i możliwe że jedynym skutkiem będzie zmiana przedszkola, a nie o to przecież chodzi.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 9 lutego 2013 o 0:54

avatar Delicious
4 10

moja mama miała podobny problem z panią pedagog w przedszkolu. Akurat były to czasy kiedy psychologia szła bardzo do przodu więc pani była bardzo ambitna (bardzo młoda i zaraz po szkole). Kiedy się okazało, że nie rysuje rąk postaciom na obrazkach odbyła się bardzo długa pogadanka, najpierw z rodzicami, ja dołączyłam potem. Była bardzo zawiedziona kiedy okazało się, ze to nie przez patologie w domu. Po prostu w wieku 3-4 lat ZAPOMINAŁAM o rękach... do dziś mam w domu kupę obrazków na których znajdują się postacie wyglądające jak głowa i brzuch połączone kreską i dwie nogi w kształcie litery L.

Odpowiedz
avatar Goszka
8 12

Owca7: widać, że masz niewielkie doświadczenie w pracy w przedszkolu albo w ogóle z dziecmi. Czasem relacja rodzic-dziecko "z daleka" (czyli np. podczas jednorazowej rozmowy) wygląda jak najbardziej prawidlowo, ale kiedy przyjrzeć sie czemus z bliska... bywa różnie. Pewnie dlatego mamy małej nie wezwano. Dziwi mnie, naprawdę, ten jej opór przed lekarzem. Czy to, że ona twierdzi, że dziecko idealnie zdrowe, ma być wyznacznikiem? czy nie lepiej naprawdę pójść na tę wizytę? Przypomina mi to nieco sytuację z mojego przedszkola: pięciolatka nie umie skorzystac z nocnika, nosi pieluchę, a nikt z otoczenia nie widzi problemu ("przecież kiedyś wyrośnie"). Taaak...

Odpowiedz
avatar konto usunięte
1 3

co innego pielucha u 5latka, co innego uproszczony ludzik. u mnie też pewnie by wyczytali jakieś schizy z rysunków i nawet być może wg was jestem czubkiem, ale zapewniam że nikomu krzywdy nie robie i jestem miła dla otoczenia.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
4 10

Celem dzisiejszych "pedagogów"(mówię tu o "świeżych" nauczycielach, a nie "starej daty") nie jest edukacja, tylko wkucie na pamięć określonych szablonów i potem systematyczne sprawdzanie norm dzieci. Które się nie dostosuje, jest szykanowane, tępione przez pedagogów "z Bożej łaski" o wykształceniu poniżej normy (spójrzmy prawdzie w oczy, dobry psycholog pracuje w przychodni, a nie "pracuje za karę" w roli szkolnego pedagoga). Dziecko myślące inaczej (czyt. nieszablonowo, a więc i źle) ma doklejane różne łatki, od "dziecka z urazem psychicznym" na "degeneracie" nieraz kończąc. Wszystko po to, aby otrzymać społeczeństwo o intelekcie Wielkich Hamerykanów-Naszych Kochanych Sojuszników zza Oceanu. Ogłupionemu społeczeństwu łatwiej jest wcisnąć jakikolwiek kit. To jest właśnie celem naszej "nowej podstawy programowej", której nikt przed wypuszczeniem w eter nie sprawdza, bo i po co.

Odpowiedz
avatar Goszka
-1 11

Sasori, na jakiej podstawie wysnuwasz takie opinie, że "wkuwamy szablony" i "tepimy niedostosowane dzieci"? Co masz na mysli przez stwierdzenie, że dziecko myśli inaczej i przez to dokleja mu się "łatki"? To dość poważne oskarżenia (choć na tym portalu można opluć wszystkich profesjlonalistów, od lekarzy do hydraulików), dlatego jestem ciekawa jakichś podstaw.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
-2 14

Po 1-sze najważniejsze: jest taka opcja jak odpowiedź, miło by było gdybyś z niej korzystała. Po 2-gie: Jeśli jest dziecko, które zachowuje się inaczej niż inne, na siłę jest "prostowane" do normy innych, jest o tym wiele historii na tym portalu, sam znam także parę takich perełek z drugiej i pierwszej ręki. Poza tym, wystarczy w szkole pokazać swoje zdanie, do którego ma się prawo (patrz: Pierwsze Prawo Ucznia), żeby mieć przerąbane u prawie wszystkich nauczycieli, bo "ten Iksigrekowski ważył się myśleć inaczej niż Pani XYZ". Po 3-cie:Interpretacja zachowań dziecka rozwijającego się jest bezcelowa, ponieważ jest to okres zmian. Jeśli maluję obraz, nie mogę ocenić czy robię to dobrze, czy źle póki nie skończę danego fragmentu. Dopiero wtedy przychodzi czas na poprawki.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
0 6

Sasori święta racja. jest trochę dzieci, które np. z powodu ponadprzeciętnej inteligencji mają troche inne spojrzenie na otoczenie, przez co są inne więc "odbiegają od normy" i mają przekichane, choć z dorosłym życiu im to na dobre wyjdzie. walić normy, póki dzieciak nie robi krzywdy sobie i innym, pozwólcie mu być sobą i nie doszukujcie się. tak to wszystkie dzieci lub ich rodziny powinny być przesłuchane czy wszystko w porządku, bo nie zawsze to odczytasz, a już na pewno nie z takich pierdół jak brak rąk na rysunku

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 7 lutego 2013 o 16:00

avatar Goszka
2 8

ad. 1.Opcja "odpowiedź" nie wyświetliła mi sie - czasem tak mam, że wyświetla się dopiero po jakimś czasie, podobnie jak np. zmiany w komentarzu. Gdyby owa opcja sie pojawiła, pewnie bym z niej skorzystała. ad.2.Obawiam się, że mówisz w drugim komentarzu o części pedagogów, natomiast pierwszy odnosił się najwyraźniej do wszystkich z tej grupy. Przy czym można by postawić Ci pytanie, czym jest "norma innych", na które byś prawdopodobnie nie odpowiedziała. Zarzut, że "wystarczy pokazać swoje zdanie, by mieć ", nie zawsze ma rację bytu. Wciąż są szkoły, gdzie własne zdanie jest cenione. Po prostu czasem brak możliwości, by inne opinie wcielić w życie lub nawet ich wysłuchać. Takie są, niestety, realia. A czasem, w celu utrzymania dyscypliny, należy dyskusje zwyczajnie ukrócić. Mądry nauczyciel wie, kiedy to zrobic i jak. Uczeń, pozbawiony tej wiedzy, może poczuć się niesprawiedliwie potraktowany. Jego prawo. Może kiedyś zrozumie, a może wyolbrzymi sytuację i będzie czuł sie ofiarą pedagoga. ad.3 - cały ten paragraf jest stworzony przez człowieka, który nie ma żadnej wiedzy z zakresu psychologii i pedagogiki. Żadnej. I z tym, daruj, nie mam sił dyskutować... czemu ludzie wypowiadają się na tematy, na których się nie znają? to tak, jakby pierwszy lepszy użytkownik portalu zaczął np. radzić Zaszczurzonemu, jak udzielać pierwszej pomocy... bo on w telewizji widział... bo od znajomych słyszał...

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 28 stycznia 2013 o 23:26

avatar konto usunięte
-1 11

ad2. : tak, rzeczywiście w przypadku tekstu "uważać to ty se możesz wiesz gdzie, Iksigrekowski" uczeń może wielce wyolbrzymić zachowanie nauczyciela. Przestań bronić za wszelką cenę wszystkich nauczycieli, bo zapewne wiesz jak to wygląda. Jeśli udajesz ze nie, to albo pracujesz w "renomowanej szkole najbardziej renomowanej z renomowanych, które były renomowane", albo po prostu najzwyczajniej masz klapki na oczach.(przepraszam, jeśli to brutalnie zabrzmiało, ale tak wygląda rzeczywistość) Rozumiem że zdarzają się piekielni uczniowie, ale wielu nauczycieli traktuje uczniów jak "mentalne worki treningowe" gdzie nauczyciel może się wyżyć na uczniu, poczuć władzę i się dowartościować.(Uwaga, następna brutalna prawda) Niektórzy z nich nawet nie mają większego pojęcia na temat przedmiotu którego uczą(idealny przykład moja kochana pani magister z angielskiego o wykształceniu lingwistycznym FC, którą zamierzam opisać w historii w najbliższym czasie-jej argument na wszystko to "bo tak jest w książce") ad.3:"cały ten paragraf jest stworzony przez człowieka, który nie ma żadnej wiedzy z zakresu psychologii i pedagogiki. Żadnej. I z tym, daruj, nie mam sił dyskutować... " a wcześniej pisałaś "NIE MAM WIEDZY PSYCHOLOGA. Znam podstawy, owszem, uczyłam się psychologii rozwojowej, psychologii ogólnej, pedagogiki i tym podobnych, dokształcałam się we własnym zakresie, długo pracowałam z dziećmi, zanim podjęłam etat, ale nie mam wiedzy psychologa" Więc na jakiej podstawie wypowiadasz się o czymś, o czym nie masz zielonego pojęcia? A co najważniejsze: na jakiej podstawie określasz moją znajomość psychologii, jak jeszcze nawet nie zdążyłem jej zaprezentować? PS:Proponuję skorzystać z propozycji autorki i przejście na PW, także nienawidzę wielopostowego spamu pod historiami.

Odpowiedz
avatar Goszka
4 6

Oczywiscie, nie neguję faktu istnienia pedagogow zle sie zachowujacych i zle uczacych. Po prostu Twoj pierwszy komentarz wrzucal do jednego worka wszystkich mlodych nauczycieli. Nie, nie mam klapek na oczach, niestety. Choc to pewnie ulatwiloby mi zycie. Po prostu próbuje Ci przedstawić rzecz "z drugiego końca biurka", gdzie nie wszystko jest łatwe, gdzie nie można wiecznie odpowiadać na pytania, nie można na lekcji wysłuchać wszystkich. Próbuję, dlatego że sama, będąc uczniem, zwyczajnie tego nie rozumiałam. Nie mam wiedzy psychologa - widzisz, to odnosiło się do tego, że nie odbyłam studiów na kierunku psychologia, a, co za tym idzie, nie mam kompetencji, jakie ma ktoś po tym kierunku. Moja znajomosc psychologii opiera sie na wiedzy zdobytej na studiach i calkiem sporej ilosci przeczytanych książek. Ale mimo to NIE UMIEM POSTAWIĆ DIAGNOZY TAKIEJ, JAKĄ BY POSTAWIŁ PSYCHOLOG, nie mam jego kompetencji. I to chciałam podkreślic, a nie fakt, że nie mam żadnej wiedzy, gdyż bez takowej nikt by nie pozwolił uczyć nawet przedszkolaków. na jakiej podstawie określam brak Twojej znajomości psychologii i pedagogiki? Ano choćby po tym: "Interpretacja zachowań dziecka rozwijającego się jest bezcelowa, ponieważ jest to okres zmian. Jeśli maluję obraz, nie mogę ocenić czy robię to dobrze, czy źle póki nie skończę danego fragmentu. Dopiero wtedy przychodzi czas na poprawki". Tu sie mocno mylisz, gdyz interpretuje sie zachowanie nawet noworodka i są dość jasne przekazy, jak noworodka traktować. To samo jest z dziećmi: są ustalone normy, a dziecko, które ich nie spełnia, np. maluch z pieluchą w wieku pięciu lat, budzi zrozumiały niepokój otoczenia. Podobnie jak fakt, że trzylatek np. płacze, bo nie chce wyjść z przedszkola, że rysuje mocno uproszczone figury (np. to może być zapowiedź istnienia ryzyka dysleksji), że nie ma odpowiedniej dla wieku sprawności manualnej, i tak dalej, i tak dalej. Co do PW - coś mi mówi, że Ty masz swoją opinię i jej nie zmienisz, ja równiez od swojej nie odejdę, gdyż jest ona wynikiem paroletniej pracy i paroletnich studiów. Jedak, jeśli wyrażasz taką potrzebę, zapraszam. Chetnie polecę odpowiednią lieraturę, ew. linki, dla poparcia moich teorii.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
8 10

Chciałbym podziękować, że wreszcie znalazłem na tym portalu rozmówczynie na poziomie, nie biorącej stanowiska "moja racja jest najmojsza" i rozmawiającej w sposób cywilizowany. Z chęcią wezmę udział w dyskusji.

Odpowiedz
avatar Goszka
5 5

zapraszam więc.

Odpowiedz
avatar mejoza
6 6

U mnie raz na zajęciach Pani profesor stwierdziła, że jeśli dziecko rysuje drzewo a w nim dziurę to znak, że jest molestowane seksualnie. A dla mnie w dzieciństwie oczywistym było, że dziura w drzewie musi być bo wiewiórki musza gdzieś spać :) I nie nie byłam molestowana :D

Odpowiedz
avatar konto usunięte
6 6

dziupla to podstawa, jeszcze sówke w niej rysowałam :D

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 7 lutego 2013 o 16:07

avatar lady0morphine
3 5

Dobrze wiedzieć. Moje drzewa miały po kilka dziupli, bo wkoło rysowałam masę zwierzątek. Chyba musiałam mieć ciężkie dzieciństwo...

Odpowiedz
avatar Felcia
2 4

Nie wiem jak na innych uczelniach, ale na Uniwersytecie Gdańskim uczą nas, że rysunek jest tylko dopełnieniem ewentualnej analizy. Nigdy przenigdy nie bazuje się na samym rysunku! Zresztą analiza rysunku to subiektywna ocena psychologa. Nie ma jakiś zasad, które mówią co oznacza poszczególny element obrazka. Owszem, często prosi się dzieci o narysowanie czegoś podczas obserwacji, ale rysunek to tylko naprawdę niewielki procent "dokładający się" do końcowego wyniku. Wkurza mnie niemiłosiernie doszukiwanie się problemów/zaburzeń tam, gdzie ich nie ma. Przy rysunkach to jest tak, że bardzo często jakieś odstępstwa od normy da się wytłumaczyć w błahy sposób, np. to, że dziecko użyło małej ilości kolorów nie oznacza wcale, że ma problemy rodzinne czy depresję, tylko (tak jak np. w tej historii) nie miało zaostrzonych pozostałych kredek. Mój kuzyn z kolei nie używał kredek tylko rysował ołówkiem, bo jak coś mu nie wyszło to ołówek łatwiej było zgumkować :)

Odpowiedz
avatar PsychoCat
0 0

W większości się z Tobą zgodzę Felcia, ale w tym zdaniu "Zresztą analiza rysunku to subiektywna ocena psychologa. Nie ma jakiś zasad, które mówią co oznacza poszczególny element obrazka." albo się mylisz, albo zbyt mocno uogólniasz, jeśli nie podali wam odpowiedniej literatury, w której znajdziesz wyznaczniki w miarę obiektywnej oceny rysunku (choć oczywiście zgadam się, że rysunek jak każda metoda projekcyjna ma wiele wad i trzeba, oprócz tego co mówiłaś, jeszcze wiele doświadczenia by je interpretować)to ja z chęcią podam Ci taką literaturę na pw.

Odpowiedz
avatar lady0morphine
1 1

Kiedy byłam w przedszkolu to rysowałam ludziom różne ilości palców u rąk (w jednej na przykład 3, w drugiej 8- ile mi wyszło, tyle było) i stopy wygięte każda w inną stronę. Całe szczęście, że okres mojego przedszkola przypadł na lata 90, bo prawdopodobnie okazałoby się, że jestem bita, molestowana i wkładana do piekarnika przez babcię, a mama wyłamuje mi paluszki.

Odpowiedz
avatar Vixuuu
4 4

Każda kompetentna osoba wie, że sama analiza rysunku jest niewiele warta. Jako uzupełnienie diagnozy - w porządku, jako jej podstawa - ni chu chu... Już na pierwszym roku było to wielokrotnie podkreślane.

Odpowiedz
avatar fecalmatter
1 1

- Chcesz usłyszeć dowcip o psychologach? - Tak. - A dlaczego?

Odpowiedz
avatar jukatan
0 0

Tez mi sie wydawalo, ze wyczytywanie informacji z dzieciecych rysunkow to jakas szarlataneria, poki moja wykladowczyni nie powiedziala, ze pracowala iles lat w domu dziecka i tam naprawde pokrzywdzone dzieci rysuja wszystko na czarno.

Odpowiedz
avatar KrzychoZord
0 2

Interpretacja rysunków dzieci, diagnozowania na ich podstawie stopnia rozwoju intelektualnego czy stanu psychiki lub relacji z najbliższym otoczeniem NIE JEST wyssana z palca. Ale... Jedną z podstawowych zasad jestże NIE WOLNO podejmować analizy na podstawie pojedynczego rysunku. Potrzebnych jest co najmniej kilka-kilkanaście zebranych na przestrzeni czasu bo zawsze może się okazać że dane barwy zostały użyte bo właśnie ze względu na to że innych nie było albo na CHWILOWY gorszy humor. Po drugie pierwszym działaniem zawsze powinna być rozmowa z rodzicami... A co do postaci bez rąk. Ktoś chyba spał na metodyce plastyki i psychologii rozwojowej... Głowonogi głowotułowia są naturalnym etapem w rozwoju rysunku dziecka...

Odpowiedz
Udostępnij