Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

W związku z moją poprzednią historią i Waszymi komentarzami do niej o…

W związku z moją poprzednią historią i Waszymi komentarzami do niej o "dziczy" ludzi podczas wyprzedaży czy nowego towaru, w sklepach z odzieżą używaną. Postanowiłam opisać podobną sytuację, ale nie dziejącą się w moim sklepie (w moim sklepie nie zdarzają się takie przepychanki, na szczęście;))

Sytuacje mają miejsce w hurtowni, w której się zaopatruję.

Pierwszy raz jak tam byłam nie mogłam uwierzyć własnym oczom, stanęłam jak wryta.

Może pierwsze wytłumaczę jak działa ta hurtownia.
Więc nie jest tak jak w innych, w których się zaopatruje. Czyli kupuję worki nieotwarte prosto z tira. Ta hurtownia działa na zasadzie - masz wielką kupę ubrań i szukaj sobie, i wybieraj co ci odpowiada. Do tej hurtowni chodzę żeby uzupełnić towar, np w workach było dużo sukienek ale mało spódnic, jadę tam i wybieram czego mam mało.

Na pierwszy rzut oka nie wygląda to obiecująco, bo wita cie wielka hałda ubrań leżących na podłodze. Ma to może 6 metrów rozpiętości i 1,5 wysokości. Ja zazwyczaj wchodzę sobie na sam czubek górki ubrań, siadam sobie wygodnie i przeglądam spokojnie towar;) i szczerze mówiąc jest to bardzo przyjemne, bo czasami można naprawdę znaleźć jakąś perełkę w tym stosie.

Siedzę sobie ja na tej górce, a na dole koczują kobiety, za każdym razem, kiedy bym nie przyjechała to są jedne i te same kobiety. Jak je pierwszy raz zobaczyłam siedziały sobie w kółeczku, plotkowały, wcinały nawet jakieś kanapki. Ot grupka koleżanek zrobiła sobie przerwę w "grzebaniu". Nie zwracałam uwagi na nie.

Ale w pewnym momencie panie szybko wstały zwarte i gotowe, ja niewtajemniczona nie wiedziałam jeszcze co się będzie działo.
Do pomieszczenia wszedł pewien czarnoskóry mężczyzna z workiem na ramieniu, i krzyknął - TOWAR DOKŁADAMY!!! Rzucił workiem i się szybko ulotnił. Kobiety, te spokojne, które wcześniej ze sobą plotkowały, jakby coś w nie wstąpiło, rzuciły się (żeby to lepiej zobrazować, to może określę to tak, kojarzycie jak jeździło się do babci na wieś i babcia rzucała kurom ziarno, wtedy nagle się zlatywały i dziobały na ślepo). Dokładnie tak to wyglądało, kobiety rzucały się na worek z ubraniami, biły się, drapały, krzyczały, wyrywały sobie z rąk. Te koleżanki, które pół minuty wcześniej słodko plotkowały i się kanapkami dzieliły.

Czy to ma jakikolwiek sens?? Ja nigdy nawet się nie odważyłam sięgnąć po ten dokładany towar, no raz miły pan chciał rzucić ubraniami w moją stronę, chyba sam miał już dość tych bab, ale niestety ubrania nie zdążyły do mnie dolecieć, panie w locie złapały ubrania. Nie próbowałam się bić o nie, życie mi jeszcze miłe.

Panie gromadziły łupy i dopiero potem przebierały, po czym znowu siadały i stawały się koleżankami i plotkowały dalej.

Ja mimo tego, że nie brałam udziału w walkach zawsze wychodziłam zadowolona z ładnymi ubraniami.

I bez szwanku ;)

sklepy

by Ruda102
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar blackpoli
4 4

Czy to Kraków?? Kiedy tam mieszkałam, chadzałam do bardzo podobnego miejsca;)

Odpowiedz
avatar Ruda102
4 4

tak Kraków;)

Odpowiedz
avatar blackpoli
2 2

I wszystko jasne:) Doskonale znam to miejsce. Nawet czarnoskórego mężczyznę kojarzę:) Potwierdzam - czasem odbywały się tam dantejskie sceny.

Odpowiedz
avatar Yennefer_
2 2

hahah od razu przed oczami mi artus stanął z 29 listopada ;D "towalll dokładann" a kobity rzucają się jak gołębie na chleb :D

Odpowiedz
avatar karrrma
3 3

jest jeszcze jedna rzecz, która zwróciła moją uwagę. pracuje tam pani (z kręgu tych co to zapomniały w którym miejscu w solarium znajduje się przycisk off) i zadaniem tej oto pani jest wycena towarów. wszystko fajnie dopóki zrobi to zanim zechcesz ciuch kupić. biada ci jeśli podejdziesz do niej z ciuchem bez metki, bo najpierw zmierzy cię z góry na dół, następnie zadecyduje NA ILE CIĘ STAĆ i ostatecznie przyklei karteczkę :) od razu podnosi samoocenę ;)

Odpowiedz
avatar m00dy
7 9

Nagraj nastepnym razem filmik :)

Odpowiedz
avatar Naa
2 4

Oj, tak!

Odpowiedz
avatar plokijuty
0 6

Bardzo proszę o filmik ;)

Odpowiedz
avatar Naa
3 3

Zdradź, w jakim to mieście?

Odpowiedz
avatar karrrma
6 6

Obstawiam Kraków, konkretnie hurtownię przy 29 listopada! Gratuluję odwagi i samozaparcia, Ruda! Osobiście uwielbiam grzebać w ciuchach i w bojach zaprawiona jestem ;) ale to miejsce mnie przerosło. O ile jestem w stanie wejść na pierwszą halę, w której też się dzieją cuda, o tyle na drugiej hali byłam raz i więcej nie wejdę. Jestem w stanie zrozumieć że ciuchów tam miliony, ale forma w jakiej te rzeczy są "wystawiane" do oglądania i kupowania (czyli hałdy jak w kopalni) wywołuje we mnie paniczny wręcz lęk ;) Kobiety z kanapkami też widziałam, spędzają tam całe dnie, ale nie weszła bym tam nawet w skafandrze, jakiego używają naukowcy przy pracy nad wirusem AH1N1 ;)

Odpowiedz
avatar Dama_Pik
6 8

Jak czytałam to jak opisałaś działania tych kobiet to przed oczami stanęły mi sceny rodem z filmu o ludziach pierwotnych, jak wyrywają sobie co lepsze kawałki mięsa i biją się maczugami po głowach :)

Odpowiedz
avatar Ruda102
8 8

bo dokładnie to tak wygląda;)

Odpowiedz
avatar voytek
-1 5

fajny sklep... a wystawiają paragony i faktury?

Odpowiedz
avatar Mikaz
0 2

Hej, ale mam nadzieję, że te ubrania są prane przed sprzedażą?

Odpowiedz
avatar Ruda102
6 6

Tak są prane;) ale wcale nie są one w tej hurtowni w takim tragicznym stanie;) Ale wiadomo że jak się wypierze do ładniej wyglądają i się ładniej prezentują i chętniej ludzie kupią;) często ludzie wchodząc do mojego sklepu pytają się czy to aby na pewno używana odzież bo jest w tak dobrym stanie, i ogólnie wystrój sklepu i zapach nie przypomina szmateksu :D

Odpowiedz
avatar Ines
1 1

Ruda, czy Twój sklep również znajduje się w Krakowie? Chętnie bym go odwiedziła... :)

Odpowiedz
avatar Duerth
0 0

Tak jakoś mi się skojarzyło: "1st RULE: You do not talk about FIGHT CLUB. 2nd RULE: You DO NOT talk about FIGHT CLUB. 3rd RULE: If someone says "stop" or goes limp, taps out the fight is over. 4th RULE: Only two guys to a fight. 5th RULE: One fight at a time. 6th RULE: No shirts, no shoes. 7th RULE: Fights will go on as long as they have to. 8th RULE: If this is your first night at FIGHT CLUB, you HAVE to fight."

Odpowiedz
avatar kropelka
0 0

Miejsce niesamowite- jak pierwszy raz tam trafiłam to stałam jak wryta i oglądałam te akcje jak w cyrku. Tylko zastanawiałam się gdzie jest ukryta kamera. To niemożliwe, że ludzie robią takie rzeczy dla kilku ciuszków:) Nie mniej jednak ubrania są tam warte uwagi a i wchodzenie na hałdę można oswoić:)

Odpowiedz
Udostępnij