Grudzień. Śnieg. Zimno.
Znajoma poprosiła mnie, bym popilnowała przez kilka godzin jej córeczkę. Sama musiała odwieźć rodziców na lotnisko i nie miała z kim zostawić przeziębionego dziecka.
Przyjechałam do znajomej o umówionej godzinie, z racji pośpiechu zostawiłam auto na parkingu, nawet bez przykrycia przedniej szyby matą i pobiegłam do mieszkania znajomej.
Po kilku godzinach mróz wciąż nie odpuszczał (co szczególnie odczułam w czasie skrobania szyb). Samochód ładnie odpalił, jadę. Po jakimś kilometrze Roverek raptownie zgasł, odmawiał też ponownego odpalenia. Rozrusznik kręci, kręci, a mój klekot odpalić nie chce. Gdy już prawie rozładowałam akumulator - odpuściłam sobie dalsze próby odpalenia. No to szukam telefonu, żeby ściągnąć jakąś pomoc. Nie ma. A niech to, pewnie zostawiłam u znajomej. No to maska w górę, patrzę, ręczna pompka paliwa wklęsła. No czyli najpewniej paliwo zamarzło. Wkurzona na siebie, że dodatku do paliwa nie dolałam, ani że denaturatu na czarną godzinę nie wożę, stoję i macham, żeby ktoś się zatrzymał i ściągnął mi auto na najbliższą stację.
Zatrzymał się samochód typu pick-up, wysiada młoda kobieta, blondynka, mówi że hak ma, linę też, to pomoże. Po chwili zatrzymuje się drugie auto. Wysiada facet, opiera się o klapę swojego autka i patrzy.
[facet] - He he he, jestem ciekaw co wy teraz zrobicie.
[ja] - A mógłby nam pan pomóc?
[f] - trzeba było sobie kupić samochód, a nie Rovera, hłe hłe.
[j] - (z lekkim nerwem) Na moje oko mój Rover jest samochodem.
[f] - Jak taka mądra to sobie radź sama, hłe hłe dwie blondynki hłe hłe, tylko jak już uda wam się zawiązać linę to nie wsiadajcie obydwie do pierwszego samochodu.
Po czym pan wsiadł do swojego auta i odjechał.
A my? Poradziłyśmy sobie same. Jak na blondynki to całkiem dobrze nam to wyszło.
Zimowe przygody
Do komentowania, udzielania "rad" i robienia sobie jej z czyichś kłopotów, to co drugi startuje... a do pomocy? Chętnych najczęściej brak.
OdpowiedzJak moja matka kiedyś koło na poboczu zmieniała to wokół niej ustawiło się kilku facetów. Chcieli pomóc? Chyba w teorii gdyż co chwila leciały teksty "to nie tak, tak pani tego nie zrobi.", "nie, nie zaraz zepsuje."...
Odpowiedzzamiast pomóc lepiej wyśmiać. Kiedy w moim R200 na środku skrzyżowania pękła linka sprzęgła jedyną osobą która się zatrzymała do pomocy była drobna blondynka. Faceci omijali nas szeroko. W końcu po co mieli moknąć pchając auto jakiejś baby.
OdpowiedzNieprawda. Zamiast pomoc lepiej narobic zdjec/nagrac filmik i wrzucic na fb/youtube.
OdpowiedzChwali się, że posłuchałaś rady tego pana i nie wsiadłaś do pierwszego samochodu.
OdpowiedzDodatek jak dodatek, ale musiałaś jakieś słabe paliwo zatankować, że ci zamarzło przy tegorocznych "mrozach". Zakładam, że opisujesz niedawną sytuację.
OdpowiedzKtoś tu chyba nalał syfu a nie ropy. Zgodzę się, że przy -30, -35 ropa zamarza ale przy -25(tej zimy nawet nie było tyle) nie zamarznie. Trzeba lać paliwo z sprawdzonych źródeł a nie z prywatnych stacji. Takie dodatki do paliwa też zamarzają
OdpowiedzPoprzedniego dnia wróciłam z trasy, pół Polski przejechałam. Jak rezerwa zaczęła mnie radośnie pozdrawiać z zegarów to postanowiłam zatankować na najbliższej stacji. Była to stacja typu firma Krzak, chwilę po wyjechaniu z tej stacji autko zaczęło mi poszarpywać od czasu do czasu, co mogło świadczyć o kiepskiej jakości paliwa. Zwykle tankuję na sprawdzonych stacjach, nie szukam najtańszej ropy bo mój Roverek jest niestety bardzo wybredny.
OdpowiedzMMH: no to masz nauczkę na przyszłość. Na dziwnych stacjach tankujesz kilka litrów, żeby dojechać do jakiejś normalnej :)
OdpowiedzSzczurzyca - nie zgodzę się, że chętnych do pomocy brak. Są tacy i to nierzadko. To przykre, że przez jednego ciołka masz takie zdanie o wszystkich.
OdpowiedzCo do pomocy a nawet podwiezienia zarówno ze strony kierowcy a potrzebującego. Mój brat jechał Maluchem. Za nim z tyłu ktoś mercedesem. Autostopowiczki machnęły ręką. Zatrzymał się brat i kierowca mercedesa. Dziewczyny wybrały mercedesa. Wyprzedził brata i pojechał w siną dal. Po kilkunastu kilometrach znów brat widzi te same dziewczyny machające, żeby je wziąć podwieźć. Tym razem brat się nie zatrzymał, bo skoro wybrały wcześniej mercedesa to niech jadą mercedesem. Jak widać ktoś jadący gorszym autem zatrzyma się szybciej do pomocy niż jakąś bogatszą bryką.
OdpowiedzPlokijuty - skad taki wniosek? Sam napisales, ze zatrzymal sie tak Twoj brat, jak i kierowca mercedesa, prawda? Moze wysadzil autostopowiczki nie dlatego, ze nie chcial pomoc, ale po prostu od tamtego miejsca jechal w inna strone, niz dziewczyny?
Odpowiedz@plokijuty Skoro oba samochody się zatrzymały to całkiem rozsądne było pojechanie wygodniejszym. Bo nie udawajmy, ze maluchy to szczyt komfortu. Jestem autostopowiczem i ja bym tak zrobiła. A że później stały oznacza, że najprawdopodobniej kierowca merola nie jechał dalej w ich stronę.
OdpowiedzPrzejechałam stopem kawał Europy. I faktycznie częściej zatrzyma się ktoś w w słabszym samochodzie niż wypasiona bryka. Namiot na podwórku też częściej pozwalali nam rozbić mieszkańcy domów wyglądających na uboższe. Jeden wyjątek- Irlandia. Tam wszyscy garną się do pomocy. W Irlandii zdarzało mi się jednego dnia jechać zdezelowanym volkswagenem z hipisami i wypasionym mercem z zamożną panią chirurg w średnim wieku.
OdpowiedzCzepiasz się, pan pewnie w domu nawet własnego zdania mieć nie może, to na wolności może sobie takie komentarze rzucać. Jeżeli żona nie słyszy.
OdpowiedzTrafne spostrzeżenie :-)
OdpowiedzMi jak pekla chlodnica i woda wyleciala, stalam w korku. Wszyscy trabili, ale tylko jeden gosciu wysiadl i aby rozbujal mi auto abym SAMA je dopchnela do stacji benzynowej. Na szczescie blisko jakies 20 metrow i nie pod gorke
OdpowiedzMiałam bardzo podobną sytuację: złapałam gumę i musiałam zmienić koło. Żadna filozofia, nawet nie przyszło mi do głowy, żeby do kogoś dzwonić po pomoc, ale nie powiem, gdy obok zatrzymał się samochód, z którego wysiadł pan koło 30, to zrobiło mi się miło... dopóki pan nie zaczął mi udzielać rad, jak zmienić koło wyjaśniając, że ja się w ten sposób nauczę, a on nie chce się pobrudzić.
OdpowiedzJakoś mało prawdopodobne to zamarznięcie paliwa. Po pierwsze nie było w tym roku takich mrozów, po drugie samochód w ogóle by nie odpalił, a po przejechaniu kilometra byłby już na tyle rozgrzany, że ewentualne korki z lodu już by się roztopiły.
OdpowiedzGorzkimen- specjalista od wszystkiego. Od motoryzacji przez prawo kanoniczne aż po psychiatrię.
OdpowiedzRozumiem, że ty stawiasz na wąską specjalizację: tipsy i solarium.
OdpowiedzTipsów nigdy nie nosiłam. Niewygodnie się w nich pracuje. Na solarium byłam raz. Jakoś mnie nie wciągnęło. Jak to mawiała moja babcia. Jak coś jest do wszystkiego, jest do niczego. Nie znam się na motoryzacji- nie wypowiadam się. Żeby przypadkiem nie zrobić z siebie idiotki. Ale jak widać, Ty wolisz się ośmieszać.
OdpowiedzNie znasz się, ale potrafisz ocenić mój wpis... BTW - opowiedz mi jeszcze raz, jak to NIK kontrolowała WOŚP, pliiiiz.
OdpowiedzAleż proszę- w 2011 NIK skontrolował przygotowania do finału WOŚP w Białostockim Ośrodku Kultury. NIK kontrolował też organizację Przystanku Woodstock w 2012. Kontroluje też każdorazowy zakup i przekazywanie sprzętu do szpitali.
OdpowiedzOwszem - NIK skontrolowała MOK na wniosek... lokalnego sztabu WOŚP, czyli Radio Erewań (to tak a propos nierobienia z siebie idiotki).
OdpowiedzAkurat zakupy sprzętu do szpitali zawsze były pod okiem NIK-u. Nie ważne, czy kupującym jest NFZ, WOŚP czy Caritas (chociaż z tym ostatnim pewna nie jestem- Caritas cieszy się u władzy specjalnymi względami).
OdpowiedzGłupota twojej wypowiedzi o kontrolach NIK w WOŚP polega na tym, że NIK jest instytucją powołaną do kontroli jednostek administracji publicznej. Prywatna Fundacja, jaką jest WOŚP, może być kontrolowana przez NIK w zakresie dotacji otrzymywanych z budżetu państwa, a wysokość tych dotacji w sprawozdaniu WOŚP wynosi 0,00 PLN. Są jeszcze 1% odpisy od podatku - tych WOŚP wykazuje 3 mln PLN czyli 5% dochodu = w takim zakresie NIK może kontrolować WOŚP, ale nie słyszałem, żeby to robiła. Tak - NIK kontroluje: szpitale, które dostały sprzęt, samorządy, które organizują finały lub festiwale, ale nie WOŚP. A ty tego nie wiesz i nie wiesz, że nie wiesz.
Odpowiedz@gorzkimem- Wystarczyło około 13-15 stopni na minusie. Samochód odpalil, jednak przez ten kilometr jechałam powoli, przy niskich obrotach, tak więc samochód dużo paliwa nie potrzebował. Między filtrem paliwa a "gruchą" mam zamontowany zaworek (ten w gruszcze był niesprawny bo przed zamontowaniem zaworka paliwo się cofało uniemożliwiając odpalenie), tak więc zakładając że auto pali 6L/100km to na 1km potrzebował 0,06L. Tyle w przewodach od zaworka do silnika mogłoby być. Nie mogąc zaciągnąć kolejnej dawki paliwa z baku zaczęła się zasysać grucha, w efekcie auto się zdusiło i zgasło. Poza tym mój diesel rozgrzewa się dość długo, potrzeba jakieś 6-7km spokojnej lub 3-4km bardzo dynamicznej jazdy, by wskazówka na zegarach pokazała +/- 90stopni. Paliwo najwidoczniej było bardzo niskiej jakości, dość mocno musiało zamarznąć - nie doszło do zapchania filtra paliwa parafiną, więc najprawdopodobniej paliwo nawet z baku się nie wydostało. Po dolaniu butelki denaturatu i dłuższym kręceniu auto odpaliło i dojechałam do domu.
OdpowiedzZmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 14 stycznia 2013 o 11:58
13-15 stopni? toż to sama woda chyba była
OdpowiedzJuż po tankowaniu autko zaczęło sie dziwnie zachowywać, ale byłam tak zmęczona, że chciałam już tylko do domu dojechać
OdpowiedzCo za baran z tego mężczyzny... Żałosny typek. W sumie mnie dziwią te historie, bo kiedyś oglądałam w jakimś programie eksperyment, w którym popsuł się rower atrakcyjnej dziewczynie i nieatrakcyjnej. I mężczyźni zatrzymywali się o wiele częściej, żeby naprawić rower atrakcyjnej pannie:) Co może prowadzić do wniosku, że nie spodobałyście się temu panu. Ale nie ma czego żałować;) W każdym razie poradziłyście sobie i nie trzeba patrzeć za jakimś burakiem i licząc na jego pomoc.
OdpowiedzPrzypomniało mi to historię mojej koleżanki z pracy. Dziewczyna aktywnie działa na rzecz równouprawnienia płci, a w rozmowach prezentuje poglądy skrajnie anty-męskie. Kilka razy osłuchałem się uwag na temat: 1) nie ustępuj przejścia w drzwiach/miejsca w windzie/krzesła na konferencji bo to dyskryminacja 2) nie wyręczaj przy przeniesieniu pudła bo poradzi sobie sama 3) nie wkręcaj za nią żarówki, ona zrobi sobie piramidę z krzeseł i poradzi bez męskiej pomocy (skończyło się na wezwaniu elektryków z drabiną) itp. itd. Pewnego poranka zjawiła się w pracy ubłocona i umorusana jak straszydło wyciągnięte z komina. Okazało się, że w drodze do pracy złapała gumę i próbowała samodzielnie zmieniać koło. Była też dodatkowo wściekła na cały "męski ród", bo nikt nie chciał się zatrzymać i jej pomóc w tej kryzysowej sytuacji. Więcej informacji usłyszeliśmy później od kolegi z innego departamentu, który opisał nam zdarzenie. Otóż koleżanka po zauważeniu kapcia próbowała zmienić koło, a kolega zatrzymał się i zaoferował pomoc. W odpowiedzi usłyszał wiązankę na temat równouprawnienia i to, że ona poradzi sobie sama. Po takim przywitaniu kolega nie był już tak skory do współpracy, ale z dobroci serca zaoferował ją ponownie widząc jak dziewczyna siłuje się ze śrubami. Wtedy dziewczę zaatakowało go z furią godną ataku na bagnety i zbombardowało tekstami o braku kultury i poszanowania jej godności oraz chamstwie i prostactwie takich ofert. Kolega zrezygnował więc z pomagania i pojechał do pracy, a koleżanka męczyła się z tym kołem przez półtorej godziny. Ciekawie wyglądało za to ich spotkanie, bo gdy opowiadał weszła nasza dyżurna "feministka" i spiekła takiego raka, że plamy na słońcu nie powstydziłyby się tej czerwieni.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 15 stycznia 2013 o 8:38
Po tym zdaniu "trzeba było kupić samochód a nie Rovera" koleś dostałby prawdopodobnie mocnego sierpa ode mnie. Ale **uj to kogo, że rovery np. 75 miały epickie V6, że miały wiele innowacyjnych rzeczy, że były bardzo wygodne. Nie wiem jak inne modele, ale opinie są podobne jak o 75tce Dziwne że pick-up, takie zachowanie pasuje do jakiegoś wieśniaka w tdi, nie klepanego, od dziadka, z niemiec, przebieg oczywiscie max. 180kkm (bo wiadomo, jak ktos kupuje diesla, jeszcze w niemczech, to po to zeby przez 15 lat zrobić 180kkm ;) Ale taka mentalnosć polaczków. Sorka za off-topic, ale zirytowało mnie zachowanie tego wieśniaka z pickupa..
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 15 stycznia 2013 o 18:11
Oj jak się uśmiałam:) facet podjechał akurat passatem klekotem:D Pick-up należał do przemiłej blondyneczki, która mi pomogła. Rovery uważam za wspaniałe samochody, piękne, dobrze wyposażone, z charakterem. 75 akurat wielu uważa za tanią podróbę Jaguara... Ale mi się podoba. Nie każdy też wie że istnieje taka marka jak MG - czyli sportowe odpowiedniki Roverów, mające pod maską nawet 260 kucy. No ale cóż, w Polsce TDI+kombi rządzi... Daję ogromnego plusa za "sierpa":)
OdpowiedzZłościsz się na kogoś, kto kpi z jakiejś marki a sam robisz to samo...
OdpowiedzOd dawien dawna wiadomo, że VałWe z TDI po pojazd prawdziwych polaczków... Nie preferuje jakoś specjalnie Roverów (choć nie ma nic lepszego, niż Roverowe 103 kuce w Polonezie), to jednak marka może się pochwalić wyjątkowo udanymi autami (jak choćby właśnie 75). Ja osobiście preferuje starsze Mercedesy (W123, W124, W201) i starsze Subaru (chcę wejść w posiadanie Imprezy GCA 1.6i AWD ) oraz Toyoty (np. Corolla E11)
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 24 stycznia 2013 o 19:07
Z 260-konnymi Roverami 75 oraz MG ZT jest taka ciekawostka, że ich silniki pochodzą z Forda Mustanga (4,6-litrowe V8) i, co jeszcze ciekawsze, te modele mają napęd na tylne koła... podczas gdy pozostałe wersje silnikowe mają napęd na koła przednie :) Ależ bym takim MG ZT jeździł! ^^
Odpowiedz@Kompocik - 4,6L w Roverze 75 nie było, wyłącznie w MG ZT ;) Reszta się zgadza. Też bym pojeździła takim 260 KM ;) póki co muszę się zadowolić połową tej mocy
OdpowiedzBył w Roverze 75. Jestem tego całkowicie pewien, a dowód masz tutaj: http://www.netcarshow.com/rover/2004-75_v8/ ;)
OdpowiedzFaktycznie, mój błąd. Jednak wiele źródeł nawet nie wspomina o istnieniu takiego Rovera - http://www.autocentrum.pl/rover/75/ , inne źródła nie lepiej. Jednak po przejrzeniu zasobów galerii Klubu ROVERki.pl muszę przyznać Ci rację ;)
OdpowiedzA mnie zastanawia jedna rzecz - po co niektórzy przykrywają szyby matami? Latem to niby żeby auto się nie nagrzało i żeby można było do niego wsiąść i się nie ugotować od razu, ale zimą? Żeby nie przymarzało? Żeby nie było nie czepiam się. Pytam, bo nie wiem, a często widzę przykryte szyby w samochodach na parkingu.
OdpowiedzJak przykryjesz szybę to nie musisz rano jej skrobać.
Odpowiedznie chciało mi się czytać wszystkich komentarzy ale to fake, "...wsiadłyśmy obie do pierwszego samochodu.."
Odpowiedz@south - ty chyba gorszy dzień miałeś, nigdzie w tekście nie jest napisane, że "wsiadlysmy obie do pierwszego samochodu" ;]
OdpowiedzAle dupek. Brunetka.
Odpowiedz