Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Wojna trwa! W ostatniej historii pisałem o moim problemie. W skrócie -…

Wojna trwa!

W ostatniej historii pisałem o moim problemie. W skrócie - w wieku 14 lat ważyłem 130kg i rodzice uważali, że to dobre dla mnie.

Obecnie ważę 87kg i zasadniczo moje BMI jest w górnych granicach normy.

Chciałbym opisać techniki w jaki sposób próbowano w rodzinie utrzymać moja pokaźną masę (i przy okazji uprzykrzyć mi życie):

-Zacząłem słodzić (według zaleceń poznanego dietetyka) słodzikiem. Oczywiście nie przeszkadzało to w celowym robieniu mi herbatek gdzie był wrzucone pół słodzika i 1,5 łyżeczki cukru. Od tak, żeby mnie oszukać. 6-7 takich herbatek i kalorii się uzbiera. Dopiero nabrałem podejrzeń o pół roku jak wypiłem zrobioną przez siebie herbatę i tą "mamusiną" pod rząd. Oczywiście nikt nic nie wie, nie przyznaje się. Pomogło dopiero zamontowanie kamery w kuchni i pokazanie pięknego nagrania.

-Wracam do domu po 8 godzinach w szkole i zastaję jedynie białe pieczywo a na obiad naleśniki, miały być schabowe. Nikogo nie ma w domu do 18. Ciężko wytrzymać od godziny 8 bez jedzenia ale trzeba być twardym i domagać się swojego.

-Jeden z moich ostatnich faworytów: ZUPA ZIEMNIACZANA. Nie dałem się nabrać, bo pomysł przyszedł niedawno. Ogólnie: "Zrobię na obiad zupę grzybową/fasolowa/jakby jej nie nazwać". Problem w tym że 90% zawartości to ziemniaki.

-"Gorzka czekolada przecież nie tuczy, możesz jeść ile chcesz". Na pewno.

-Celowe zastawianie stołu słodyczami, innym jedzeniem. "Jak to nie chcesz pistacji o 21?".

-Próbowanie zawstydzenia mnie przy rodzinie/znajomych/i.t.p. "Jak to nie zjesz pysznych ziemniaczków/naleśniczków/czegokolwiek - w skrócie CUKRÓW od babci/cioci i.t.p.?" Szkoda, że tak się nie palą do zrobienia mi zwykłego kotleta czy jarzyn.

-Próba masowania mnie po plecach jak oglądam telewizję z głośnym komentarzem "Toż to sama skóra i kości!". Mięśni rzeczywiście nie za dużo a i skóry nadmiar - ale tłuszczu to trudno nie zauważyć.

-Zostawianie pieniędzy zamiast obiadu żebym zamówił najlepiej pizzę. Większość by się cieszyła, ja nie.

-Kolejny mój faworyt: Próba przekupstwa alkoholem. "Jak zjesz odpowiednią ilość słodyczy to damy ci się napić" Dla 16 letniego gnojka bardzo ciekawa propozycja od rodziców. Nie skorzystałem.

-Ogólnie próby przekupstwa za jedzenie (szczególnie premiowane węglowodany i najlepiej proste). Może byłby potrzebny taryfikator? :-)

-Przyprowadzanie znajomych rodziców którzy potwierdzają moją "skórę i kości" oraz rzekomą anoreksję. Szkoda, że od żadnego trenera czy swojego znajomego tego nie usłyszałem.

Sytuacji ogólnie wiele, niektóre były powtarzane wiele razy przez te 4 lata. Części też nie pamiętam.

I dzisiejsza perełka: "Zrobimy Ci na śniadanie pyszną jajecznicę". Ok, zgodziłem się jako że ciężko zrobić z nią przekręt. W trakcie robienia znalazłem się w kuchni. Wraz z jajkami i boczusiem na patelni smażyło się PÓŁ KOSTKI MASŁA. Ciekawe ile się już rozpuściło w pyszne jajeczka. "No przecież do jajecznicy trzeba dodać masło, bo jest lepsza". Nosz K...wa mać. Ich inwencja twórcza mnie przeraża.

Samemu ciężko jest schudnąć...

dom rodzinny

by konstantinos
Dodaj nowy komentarz
avatar mru
15 15

Wytrwałości i cierpliwości :) A może ty zacząłbyś ich zamęczać? Np zostawiać w różnych miejscach mieszkania artykuły o zdrowym odżywianiu, o chorobach typu miażdżyca, cukrzyca itp.? ;)

Odpowiedz
avatar bypek
13 15

Mnie się ciśnie na klawiaturę jedno pytanie: Dlaczego? Dlaczego zależy im tak bardzo, żeby Cię utuczyć?

Odpowiedz
avatar Bryanka
7 9

Właśnie! Jaki w tym, cholera, cel?! Przecież to chore jest.

Odpowiedz
avatar konto
4 6

Z przykrością stwierdzam że istnieje w tym kraju grupa ludzi na pierwszym miejscu postawiła utuczenie siebie i swoich dzieci. Przykład sprzed paru lat, wyjazd zorganizowany nad morze dla rodzin z dziećmi celem poprawy relacji rodzinnych etc. Wyżywienie na stołówce. Jedna z rodzin po kilku dniach wynajęła mieszkanie obok ośrodka. Powód? Bo ich chłopcy muszą być regularnie karmieni. Chłopcy mieli 8 i 10 lat i ważyli,odpowiednio, 60 i 80 kg-nie tylko nie kryli swej wagi ale i się nią szczycili. Dodam że rodzice nie byli gorsi.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 12 stycznia 2013 o 20:42

avatar mru
5 11

Niektórzy tkwi w przekonaniu że dziecko zdrowe musi wyglądać jak piłka. Do szkoły mojego syna chodzi na oko dziewięciolatek, pulchniutki jak pączuś. Odbiera go babcia. Młodemu CODZIENNIE z kieszeni plecaka wystaje półlitrowa butelka Coli. Nie dość że cukier to jeszcze kofeina. A w łapce drożdżówka. Ciekawe czy rodzice dający dziecku Colę równie łatwo podaliby mu filiżankę kawy? Przecież to na jedno wychodzi. A nie przepraszam kawa zdrowsza..... nie uszkadza tak bardzo zębów.

Odpowiedz
avatar TomX
7 9

Spotkałem się z bardzo staromodnym twierdzeniem, że jak ktoś jest gruby, to znaczy, że bogaty. Pogląd taki prezentowała najstarsza część mieszkańców w wiosce mojej babci, którzy to w czasach swojej młodości ponoć często przymierali głodem, podczas gdy miejscowi post-szlachcianie od uczty do uczty ładnie się tuczyli. Z tego powodu babcia wmuszała we mnie swoje ciasta nie z klasycznym "bo słabo wyglądasz" tylko "jedz, bo co ludzie powiedzą!". Co najlepsze, z podobnym sposobem myślenie spotkałem się niedawno wśród znajomych z liceum w dużym mieście na Śląsku - w pewnym momencie kolega zaczął szybko przybierać na wadze, co skomentował: "ostatnio ojca firma podpisała świetny kontrakt, no to skoro nas stać to dobrze jemy!". Przy czym znając gościa, to "dobre jedzenie" ograniczało się do ciągłego zamawiania pizzy, wizyt w McD i ogromnej ilości słodyczy...

Odpowiedz
avatar konto usunięte
9 17

Ale serio, co to są szlachcianie? Znowu mnie jakieś nieuki minusują :D

Odpowiedz
avatar soraja
4 4

Poczucie władzy. Jest grupa rodziców, którzy starają się maksymalnie utrudnić dzieciom wejście w dorosłe życie - w powyższej historii jest akurat tuczenie, ale równie dobrze może to być chowanie pod kloszem, obniżanie samooceny, wyolbrzymianie problemów zdrowotnych itd. Płaszczyk miłości/troskliwości i akompaniament znajomych ma zadanie czysto propagandowe - dzieciak ma uwierzyć że to rodzice są cacy, a on zły i niewdzięczny, poza tym to idealna szopka do odgrywania przed szkołą/opieką społeczną. Cel jest prozaiczny - sprawić, żeby dziecko się nie usamodzielniło i nigdy nie opuściło "kochających" rodziców, którym "tyle zawdzięcza". Człowiek ze znaczną nadwagą i cukrzycą ma mniejsze szanse na znalezienie pracy i usamodzielnienie się, za to może uda się załatwić rentę, którą wspomoże "kochającą rodzinkę".

Odpowiedz
avatar konstantinos
4 4

Akurat o pieniądze raczej nie chodzi. Nigdy problemu z pieniędzmi nie mieliśmy a rodzice razem zarabiają kwotę pięciocyfrową.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
3 5

@bypek: Może gdzieś tam w rodowodzie sie Babajaga od Jasia i Małgosi ukryła...

Odpowiedz
avatar the
1 7

to brzmi tak, jakby chcieli utuczyć i.. pożreć..

Odpowiedz
avatar konto usunięte
-3 5

ja się z chęcią zamienię. tucze się od ponad 4 lat i nie moge utuczyć! :c

Odpowiedz
avatar quack
12 14

Piekielne, ale co do puenty się nie zgodzę. Właśnie samemu jest najłatwiej schudnąć. Ale naprawdę samemu, wyprowadziwszy się od rodziców/ nie mieszkając z żoną/ dziećmi/ rodziną, robiąc sobie samemu zakupy i samemu gotując/ wybierając jedzenie w restauracji.

Odpowiedz
avatar CzarnaTruskawa
7 9

mam ten sam problem. W dzieciństwie byłam chudym niejadkiem, więc stwierdzono że umrę ;) zaczęło sie od specyfików na apetyt i jest 30+ na liczniku. Muszę trochę zrzucić, chęci są. I kpiące teksty. "Głupota" "A po co" "Nie będę robić dwóch różnych obiadów" "Jak to tylko płatki z mlekiem na śnaidanie?! Nie wypuszcze Cię z domu jak nie zjesz chleba" "Jeden cukierek Ci nie zaszkodzi". Myślę jednak że osoba taka jak żona/mąż prędzej zrozumie niż troskliwe mamy i babcie.

Odpowiedz
avatar ewilek
0 0

Zawsze można zacząć sobie samemu co nieco gotować. Jarzyny, jajecznica, pierś kurczaka na parze itd. to naprawdę żaden problem, nawet dla nastolatka.

Odpowiedz
avatar Notorious_Cat
7 11

Wiem, że to dla Ciebie trudna sytuacja i w ogóle, ale strasznie się uśmiałam (tak w duchu - czyli szczerze) z działań Twoich rodziców i Twoich komentarzy. Po prostu jakbym czytała scenariusz jakiejś komedii omyłek:D I tak podziwiam twoją niezłomność, obyś ją dalej utrzymywał.

Odpowiedz
avatar syrenka
6 12

ponieważ jestem tu nowa to nie bardzo w temacie. Naprawdę to rodzice tak próbują cię utuczyć? Bo sama jestem matką i troszczę się o moje dzieci ale zarazem staram się karmić wszystkich w miarę zdrowo! nie znaczy to że nie jadamy słodyczy czy białego pieczywa - jak najbardziej jemy! tylko że wszystko jest w rozsądnych ilościach. Dlatego to nie jest normalne zachowanie gdy ktoś podstępem próbuje kogoś tuczyć wmawiając mu że grubym być to zdrowe.

Odpowiedz
avatar glan
5 9

Wielki szacun dla autora za samozaparcie i dążenie do swojego pomimo uporu rodziców. Powodzenia!

Odpowiedz
avatar Fomalhaut
11 13

Ej, bez jaj. Przecież to wygląda jak wprowadzenie w życie bajki o Jasiu i Małgosi - tuczenie dziecka, by je potem zjeść. Może to być też jakaś odmiana zespołu Munchhausena proxy. Chyba, że na patologiczne tuczenie swojego dziecka jest odrębna nazwa.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
14 16

Czy tylko ja odnoszę wrażenie że Twoi rodzice zachowują się jak psychopaci? Wybacz, jeśli Cie tym obraziłem, ale osobiście spróbowałbym zapoznać ich z psychologiem, aby im wyjaśnił do czego mogą doprowadzić.

Odpowiedz
avatar soraja
3 5

W efekcie rodzice przyprowadzą dyplomowanego psychologa po wyższej szkole lansu i bansu który poprze ich teorie :)

Odpowiedz
avatar Kyu
5 5

Prawie jakbym swoją matkę widziała... Tyle że nie o tuczenie (bo non stop wypomina mi, że przytyłam, chociaż wchodzę w spodnie z liceum), a o zalecenia lekarskie szło. Mam chory żołądek więc jeść mało, lekko, często, zdrowo, unikać smażonego. A co tam! Kotlet smażony w chyba litrze oleju, sałatka z majonezem... I dziwota, że leki nie pomagają :) Życzę powodzenia i wytrwałości! Nie daj się :) A, i kilka kostek gorzkiej czekolady spokojnie możesz zjeść, ale takiej z wysoką zawartością kakao. Ziemniaki tuczą tylko w pewnych konkretnych zestawieniach. Doczytaj sobie, łatwiej Ci będzie układać jakieś sensowne posiłki.

Odpowiedz
avatar Crowman
5 9

"Mam tak samo jak Ty..."

Odpowiedz
avatar babubabu89
5 11

"miasto moje a w nim..." :D

Odpowiedz
avatar mira2510
-1 7

"najpiękniejszy mój świat..."

Odpowiedz
avatar RudaOna
0 0

Za pierwszym razem to było fajne. :P Bo było spontaniczne.

Odpowiedz
avatar PreceleQ
6 10

Nie wiem, dlaczego Twoi rodzice próbowali Cie utuczyć, ale wiem coś o tym... W wieku 14/15 lat przy wzroście 170 ważyłam 42 kilogramy, czyli trochę za mało... ( Nie, nie odchudzałam się, miałam jakąś ekstremalną przemianę materii i dużo grałam w tenisa).Tak więc rodzice za wszelką cenę chcieli mnie utuczyć, tylko w trochę dziwny sposób... Zamiast np. zrobić mi kolację ( której nigdy nie jadłam z lenistwa) to kładli mi ogromną paczkę chipsów na biurko, którą oczywiście zjadałam. Skończyło się to tym, że przytyłam kilogram ( przez rok....)ale miałam fatalną cerę i skórę, bo jak wiadomo chipsy i żelki raczej temu nie służą...

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 12 stycznia 2013 o 20:50

avatar artie92
26 30

a ja nie rozumiem dlaczego autor nie zacznie sobie sam gotować zamiast mieć pretensje do rodziny, co nie zmienia faktu że rodzinka rzeczywiście piekielna

Odpowiedz
avatar anaszka
21 25

O tym samym pomyślałam - przecież duży chłopak, chyba jajecznicę czy jakąś zupkę na obiad mógłby sobie sam przygotować - internet jest wielki, przepisów dietetycznych tysiące...

Odpowiedz
avatar Reszka
20 22

Mialam to samo napisac, dobrze ze przeczytalam komentarze. Skoro zostawiali ci pieniadze zamiast obiadu (pizza tania nie jest), to przeciez mogles skoczyc do sklepu i kupic sobie pare warzyw i owocow, cos zdrowego i sprobowac cos ugotowac. Troche praktyki i wyszloby dobre. Rozumiem, ze rodzina piekielna, ale pokazujesz tez swoje lenistwo, poniewaz czekales na gotowe, zamiast zaczac dzialac sam.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
6 8

A nawet jesli nie umiesz sobie czegos ugotowac (sama wpasnie pomagam schudnac kumplowi, ktorego umiejetnosci kulinarne ograniczaja sie do odgrzania gotowca, wiec na dzien dobry zafundowalam mu garsc informacji o technikach przyrzadzania potraw innych niz mikrofalowka czy odsmazenie czegos), to czy musisz zamawiac pizze? Nie wiem jakie sa mozliwosci zamowienia zarcia na wynos w Twojej miejscowosci, ale podejrzewam, ze nawet w pizzerii znajda sie chocby jakies salatki.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 12 stycznia 2013 o 21:51

avatar soraja
3 5

Obstawiam: "sam gotować?! Jeszcze czego, wogóle byś z głodu umarł!!" Innymi słowy: nie pozwoliliby mu. Nie twierdzę, że wygoniliby go z kuchni, po prostu nie daliby kasy na jedzenie. A przeciętny 18latek w Polsce jeszcze się uczy, więc nie zarabia.

Odpowiedz
avatar nisza
6 8

Przyznam, ze byla to takze i moja pierwsza mysl. Prawie dorosly facet, a nie potrafi gotowac nic? I to w sytuacji, gdy chce sie odchudzic? Soraja - wyraznie pisal w historii, ze byl sam w domu, a skoro rodzice zostawiaja mu pieniadze na jedzenie, znaczy, ze nie byla to sytuacja jednorazowa. Zatem moze sobie spokojnie sam cos przygotowac. Nie trzeba byc mistrzem kuchni. A juz na pewno nie w dobie internetu, gdzie w kilka sekund mozna wyszukac opis przygotowania ogromnej ilosci potraw...

Odpowiedz
avatar Izura
17 21

Jak przechodziłam na wegetarianizm zaczęłam sobie sama gotować, miałam internet, książki kucharskie, wyobraźnie, od nikogo nie wymagałam robienia mi żarcia. Miałam 14 lat. Serio 16nastoletni chłopak nie zrobi sobie obiadu? Co za problem tego schabowego zrobić czy tą głupią jajecznice? Tuczenie i podtykanie swoją drogą a zwalanie na otoczenie własnej decyzji to co innego. Aspartam (słodzik) jest rakotwórczy, jest jakaś roślina (stewia się nazywa albo jakoś podobnie) która działa jak cukier a nie ma kcal.

Odpowiedz
avatar babubabu89
10 10

Prawdziwy mężczyzna powinien umieć zrobić jajecznicę na 1000 sposobów

Odpowiedz
avatar konto usunięte
4 6

Wiem, ze to tez cukier prosty, ale jesli nie jestes w stanie wytrzymac bez slodzenia herbaty, moze sprobuj slodzic fruktoza? Slodycz jest wyrazniej wyczuwalna, wiec trzeby poslodzic mniej dla takiego samego efektu. A masz przykrywke przed rodzina, ze uzywasz cukru :)

Odpowiedz
avatar jelonek
4 6

a) Aspartam może być rakotwórczy gdy się go na tony wpiernicza z tego co mi wiadomo. b) Istnieją słodziki nie oparte na aspartamie. c) W dzisiejszych czasach powietrze i inne rzeczy niezbędne do przeżycia mogą być uznane za rakotwórcze. =nie dajmy się zwariować.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 13 stycznia 2013 o 0:19

avatar PsychoCat
0 0

A na jakiej podstawie twierdzisz że słodzik jest rakotwórczy? Oprócz aspartamu (którego nie można podgrzewać bo wtedy jest szkodliwy) są tez inne związki więc nie każdy słodzik to aspartam. Jedyne wiarygodne badania jakie ja widziałam wykazały że po zjedzeniu całej paczki słodziku można dostać... rozwolnienia :P jeśli znasz inne badania to daj namiar, chętnie poczytam :)

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 13 stycznia 2013 o 0:45

avatar SailorV
2 2

Na stewię polecam uważać. Pudry dostępne w sklepach pod nazwą "stewia" to w 90% maltodekstryna, kalorii to-to ma prawie tyle samo co cukier. Najlepiej kupować liście, albo hodować własną stewię w domu.

Odpowiedz
avatar Bada
3 7

Sorry, ale Twoi rodzice sa beznadziejni, wrecz ( tu przepraszam za wyrazenie ) ale wg mnie chorzy na leb, spieprzyli dziecku dziecinstwo, w tak mlodym wieku pewnie wygladales jak paczek z dzemem. Podziwiam Za to Twoja wytrwalosc i wiare w dazeniu do upragnioneo celu. O silnej woli nie wspominajac. Tez bym tak chciala. Ale niestety. Moj tylek slodkiego nie odmawia, ciezko sie oprzec a pozniej placz ze dupa duza. A co najlepsze cieeezkozmusic sie do cwiczen :P zycze trwania w upartosci i dalszych rezultatow! P.s. zacznij przerabiac tluszcz na miesnie, napewno nic na tym nie stracisz :)

Odpowiedz
avatar konstantinos
12 16

Oczywiście, że staram sobie sam przyrządzać posiłki. Ale spotykam się z kolejnym oporem z ich strony, bo przecież dwa razy się nie gotuje. Nie wiem, może to tylko ja tak mam - po 8 godzinach w szkole nie mam absolutnie na nic ochoty. Jak jednego dnia przeszedłem z Morskiego Oka do doliny Pięciu Stawów a potem na Zawrat i do Kuźnic to byłem mniej zmęczony niż po szkole. I wtedy próbują mnie podejść, bo przecież leżącego najłatwiej się kopie.

Odpowiedz
avatar Izura
12 12

Ja po 8h szkoły mam ochotę właśnie na gotowanie- jak gotuje to i jem mniej i mogę się poznęcać nad produktami, np. ciasto drożdżowe zawsze ma dla mnie twarz pewnej nauczycielki;) Możesz sobie przygotowywać wcześniej część rzeczy, ja np. jak wiem, że ciężki tydzień idzie robię sobie zapas domowych tortilli, surówkę w ilości hurtowej, sos z jogutru naturalnego (czosnkowy i taki czerwony, z ketchupu i odrobiny majonezu) a potem tylko odgrzewam placki i zawijam. Trwa to 5 minut i jest sycące, a kcal nie ma tak dużo. Można też ugotować wcześniej jakąś zupę, taka pomidorowa czy barszcz czerwony nie są bardzo tłuste a i człowiek się naje i ciepełko w brzuchu jest:) I jest jeszcze jeden plus gotowania- laski na to lecą;) Facet w kuchni jest seksi i wiadomo, że dobre śniadanko do łóżka rano zaserwuje:)

Odpowiedz
avatar soraja
6 6

@Izura I serio wierzysz, że jak chłopak sobie wcześniej przygotuje żarcie, to nie zastanie po powrocie swojego sosu przerobionego na majonez o smaku sosowym, surówki o smaku oliwy itp.?

Odpowiedz
avatar nisza
5 5

A przepraszam, rodzice nie pracuja? Jezeli ktos siedzi caly czas w domu - to faktycznie, ma kiedy gotowac. Ale prawda jest taka, ze wiele osob 8h w pracy siedzi i tez musi potem ugotowac. Ba! nie tylko sobie, ale calej rodzinie. Wiec przepraszam, ale o ile argument o bezsensie podwojnego gotowania ma jakis sens (choc chora logika w calosci), to juz "po szkole mi sie nie chce" wcale nie jest taki dobry. Niektorzy i studiuja i pracuja, a jeszcze sobie przygotowuja posilki. Kwestia to mobilizacja i organizacja czasu. Do dziela!

Odpowiedz
avatar Reszka
5 5

Przepraszam bardzo, a co maja powiedziec inni. Pracuje, siedze na uczelni, a mimo wszystko znajdzie sie czas na cos innego. W tym wypadku szukasz wymowki dla swojego lenistwa. Wydaje mi sie, ze z twoim podejsciem 'bo mi sie nalezy' mozesz miec problem z utrzymaniem wagi, jesli twoja rodzina chce cie utuczyc, a ty wymagasz wysilku od nich, sam oczekujac, ze beda za ciebie robic wszystko.

Odpowiedz
avatar konstantinos
8 8

Mnie najbardziej przytłacza fakt posiadania nadmiaru skóry, rozstępów i szerokich bioder (mam tyle samo w klatce piersiowej co w biodrach) - czyli tak naprawdę nigdy dobrze wyglądać nie będę. To demotywuje strasznie szczególnie przy kontaktach z płcią przeciwną...

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 12 stycznia 2013 o 23:47

avatar Finlandia
1 1

Jak nazbierasz kasy to możesz wyciąć nadmiar skóry, po 18stce, bo teraz pewnie rodzice nie dadzą zgody na operację.

Odpowiedz
avatar konstantinos
3 5

Już jestem po 18. Najgorzej bolą mnie te biodra, przecież kości mi nie wytną...

Odpowiedz
avatar Finlandia
3 3

No ale to chyba nie kości masz szerokie w biodrach, tylko tłuszcz Ci się tam osadza? Czy też tusza u dziecka powoduje jakiś inny rozwój kości?

Odpowiedz
avatar mlecznamyszka
2 4

Odpowiednio dobrane ubranie pozwoli Ci nabrać pewności siebie, poszukaj w internecie, są archiwalne odcinki "jak się nie ubierać" popatrz, poszukaj swojego własnego stylu i stopniowo wraz ze spadkiem wagi zmienisz garderobę. a jeżeli chodzi o płeć przeciwną, nic jej tak nie pociąga jak pewność siebie!

Odpowiedz
avatar konto usunięte
2 2

@Finlandia, tluszcz produkuje estrogeny - kobiece hormony. A te z kolei sa odpowiedzialne za spora garsc cech kobiecych i moga wplywac na to, ze sylwetka (w tym kosciec) bedzie bardziej "babska", a wiec np. na szerokosc miednicy. Osobiscie nie przypominam sobie, zebym kiedykolwiek oceniala faceta na podstawie jego "siedzenia", wiec spokojnie :) Zreszta akurat ten problem mozna zniwelowac nie tylko garderoba, ale i odpowiednio ulozonym treningiem na rozwoj miesni grzbietu i ramion, co tez nieco Cie poszerzy w bardziej pozadanych partiach.

Odpowiedz
avatar Finlandia
1 1

A to nie wiedziałam, że ten hormonalny wpływ tuszy jest aż taki duży, no ale to w sumie logiczne zwłaszcza u młodych chłopców. Popieram panie powyżej, kobiety raczej u facetów nie zwracają uwagi na takie drobnostki jak rozstępy (zresztą wiele kobiet też je ma, więc przynajmniej Twojej przyszłej dziewczynie będzie raźniej) a sprawę bioder rozwiąże rozwój mięśni grzbietu i dobiór stroju.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
0 0

to może siłownia i robić bice?:D tak serio to nie mam zielonego pojęcia o rzeźbieniu sylwetki, ale myślę że trener lub ktoś inny kto się na tym zna mogą ułożyć Ci jakiś plan treningowy. może pomoże, przynajmniej będziesz miał satysfakcje że coś robisz ze swoimi zmartwieniami :)

Odpowiedz
avatar konstantinos
1 3

Też inaczej dziewczyny w wieku powiedzmy 15-18 lat postrzegają chłopaków, niestety w większości na podstawie wyglądu. Inną sprawą jest to, że to raczej we mnie jest opór. Żadna dziewczyna mi że tak powiem "nie odmówiła". Za bardzo się stresuję z obawy na mój wygląd. Ogólnie mam strasznie niską samoocenę i mam wrażenie że nikt mnie nie docenia...

Odpowiedz
avatar konto usunięte
2 2

eee to chyba lepiej że z automatu nie będziesz miał dziewczyny dla której liczy się tylko wygląd? PS jak masz niską samoocenę i to fru do psychologa, żalenia się na portalu internetowym nie da Ci wzamierzonych efektów

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 12 stycznia 2013 o 23:58

avatar konto usunięte
4 4

Jakby nie bylo - szacun za wytrwalosc. Taki spadek wagi to nie byle co. Mam pytanie nieco z innej beczki - radzisz sobie na wlasna reke, czy jestes nadal pod opieka dietetyka?

Odpowiedz
avatar konstantinos
5 7

Pod opieką dietetyka nigdy nie byłem. Poznałem wspaniałego człowieka, który za darmo postanowił mi pomóc i udzielić kilku rad :-)

Odpowiedz
avatar konstantinos
4 6

I żeby nie było :-) Wbrew temu co można myśleć - kolegów zawsze miałem i większość nie miała problemów z moją tuszą. Bić się też zawsze umiałem, od 2 klasy podstawówki zostawałem w szkole na zajęciach z Judo wciskając kit rodzicom o dodatkowym angielskim. Starałem się jak mogłem, ale nie rozumiałem dlaczego nie mogę zrobić tego, co większość rówieśników robiło bez problemu. Z WFu także mnie nie oceniano, bo rodzice zanieśli lewe zwolnienie z oceniania i np. byłem oceniany za przebycie 600m biegiem - a nie za wynik. Ciężko tak wyglądając przetrwać podstawówkę, potem już tylko lepiej było. Ale wszyscy przeciwnicy zazwyczaj byli przygnieceni porządnie moją tuszą i zwykle na jednym ataku się kończyło.

Odpowiedz
avatar oreksygen
0 8

Jaki widzisz problem w zupie ziemniaczanej? Te warzywa mają mało kalorii, a dodatkowo wiele cennych makro i mikroelementów - jedyny problem tkwi np. w tłuszczu, którym mogą być polane, ale w zupie, gotowane są jak najbardziej zdrowe.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
-2 4

Niby tak. Ale - byc moze tylko mnie - zupa z duza iloscia ziemniakow kojarzy mi sie z zupa-kremem. A w takowy mozna wladowac wszystko.

Odpowiedz
avatar 8eska88
-2 4

Wszystko zalezy od twojej diety, dla mnie ziemniaki sa kaloryczne. Ogolnie ziemniaki nie sa polecane na diete.(wybacz brak polskich znakow, wcisnelam cos i nie wiem jak zmienic)

Odpowiedz

Zmodyfikowano 3 razy. Ostatnia modyfikacja: 12 stycznia 2013 o 23:49

avatar konto usunięte
2 4

A ja sie zgodze z oreksygen. Ziemniaki kaloryczne nie sa (70-80 kcal w 100g w wersji surowej). Dopoki nie dostana do towarzystwa zawiesistego sosu czy innej bomby kalorycznej - sa kompletnie niegrozne, a wrecz zdrowe :)

Odpowiedz
avatar oreksygen
1 1

Być może. Ale z tego co napisał konstantinos zrozumiałam, że raczej nie chodzi o konsystencję samej zupy, ale o kwestię ziemniaków.

Odpowiedz
avatar konstantinos
-3 5

Chodzi o to, że ziemniaki nie dostarczają tak naprawdę nic innego jak węglowodanów - których to ilość pomaga przytyć. Co do diety to raczej spożywam dużą ilość mięsa i czuję się tym dobrze. Postawiłem sobię jedną granicę - do ust słodyczy nie wezmę. Zresztą na ich widok czuję już raczej obrzydzenie...

Odpowiedz
avatar oreksygen
1 7

Skład ziemniaka: - woda ~77-85% - skrobia 15-22% - główny składnik suchej masy - niewielkie ilości: białka (1,7 g) - niewielkie ilości: tłuszczu (0,1 g) - błonnik pokarmowy od 0,5 do ok. 2% - ziemniak produkt niskokaloryczny – wartość energetyczna:

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 13 stycznia 2013 o 0:34

avatar gotohell
2 4

Zgadzam się , rodzinkę masz piekielną. Proponuje jednak przestać narzekać jakie to kaloryczne jedzenie Ci ktoś przygotowuje i zacząć je sobie robić samemu. Wiesz co jesz i problem znika.

Odpowiedz
avatar cashianna
5 5

zastanawia mnie jedno - dlaczego rodzice utrudniaja Ci walke z waga? rozmawiales z nimi kiedys o tym? ilekroc ja rzucalam, ze bede chudla to zawsze mialam pelne poparcie rodzicow i pomoc, mama chetnie robila mi odpowiednie jedzenie, kiedys nawet obie zaczelysmy chodzic na fitness zeby bylo mi razniej, ba nawet babcia poszla ze mna na basen. dlatego nie rozumiem Twoich rodzicow i rodziny bo Twoja postawa i wola walki z kilogramami jest naprawde godna podziwu, szczegolnie, ze decyzje o wzieciu sie za siebie podjales w bardzo mlodym wieku. a wiadomo, ze im dzieciak mlodszy tym slodycze bardziej kusza. dlatego z calego serca zycze powodzenia i osiagniecia upragnionej wagi! a biodrami sie nie przejmuj. swiat bylby nudny gdyby wszyscy wygladali tak samo ;)

Odpowiedz
avatar PsychoCat
1 1

Nie znam Twoich rodziców i nie wiem dlaczego tak postępują ale jednym z częstych motywów nadmiernego karmienia dzieci jest złudzenie że dziecko pulchne jest zdrowe, a rodzic, który nie może nakarmić swojego dziecka jest złym rodzicem (czasami rodzice maja wrażenie że skoro ich dziecko rośnie i tyje to wszystko jest ok i są świetnymi rodzicami). Może zdecydowalibyście się na terapie rodzinną? Trzymam kciuki za Twoja dietę i może zdecyduj się a jakieś ćwiczenia? Bieganie jest np. za darmo :) Dobrze, że masz poczucie humoru, potrafisz się śmiać i ironizować choć sytuacja jest raczej nie zabawna.

Odpowiedz
avatar mijanou
3 5

Hm...a może zamiast z nimi wojować to sam sobie gotuj, co chcesz? I nikt do nikogo nie bedzie mieć żalu.

Odpowiedz
avatar Arn
-1 1

Ja mam za to sytuację zgoła odwrotną - nie potrafię przytyć. Mam jakieś 63 kg wagi przy wzroście 175 cm. Obojętnie, co jem, kiedy i w jakich ilościach - nic nie tyję. Szlag mnie trafia, jak widzę wszędzie tę modę na odchudzanie, podczas gdy ja nie potrafię przytyć. I dziwi mnie, jak ktoś mówi, że zje pączka i tyje zaraz 5 kg. Kiedyś zjadałem z 3 czekolady tygodniowo, mnóstwo fast-foodów, słodyczy, mięsa, oczywiście białe pieczywo (nienawidzę ciemnego), do tego różne pory posiłków, jedzenie w nocy. Może to głupie, ale naprawdę zazdroszczę ludziom, po których widać, że przybierają na masie. Ja choćbym przez tydzień jadł bez przerwy, to przytyję maks 1-2 kg. Jakieś rady, pomysły...?

Odpowiedz
avatar mijanou
3 5

Człowiek to jednak dziwne stworzenie jest, wiecznie niezadowolone z własnego wyglądu. Jak ktoś ma kręcone włosy to je prostuje, jak proste-kręci. Dziewczyny z małym biustem chcą mieć większy- te z dużym biustem chciałyby mniejszy. Zimą narzekamy na cho..erme zimno, latem na upał. No nie dogodzisz człowiekowi! Arn, Ty się ciesz, że masz dobrą przemianę materii i nie faszeruj się na siłe śmieciowym jedzeniem. Po prostu masz taką budowę ciała i jeśli waga nie jest spowodowana chorobą a jedynie taka Twoja uroda to postaraj się polubić siebie.

Odpowiedz
avatar Flecik
1 1

Arn, jesli jestes jeszcze nastolatka, to normalne. Nastolatki maja czesto swietna przemiane materii. Jesli jestes juz dwudziestce, sugerowalabym pojscie do endokrynologa i sprawdzenie tarczycy, bo hormony tarczycy odpowiadaja za metabolizm.

Odpowiedz
avatar Arn
1 1

@mijanou, ale chłopu to jednak nie przystoi być chudzielcem. :) @Flecik, mam 20 lat. :) Co do tarczycy - podejrzewałem taką możliwość, w najbliższym czasie będę chyba musiał się przebadać.

Odpowiedz
avatar maslankowa
2 6

Pozdrawiam autora! Witam w klubie! Ja mam 23 lata, przez 14 lat swojego życia byłam toczącą się kulą. W wieku 13 lat przy przyjęciu do szpitala ryczałam jak bóbr, jak mnie zmierzono i zważono (163cm/77kg). Później się trochę wzięłam za siebie. Przez ostatnie kilka lat przy wzroście 167 moja waga oscylowała w granicach 63-65 kg. Teraz czas na zmiany w ciągu ostatniego roku: zmieniłam fryzurę na blond, kończę leczenie ortodontyczne, co w sumie dało mi zauważalną zmianę rysów twarzy (wygląda szczuplej), a przez ostatnie 2 miesiące schudłam do 58 kg. Na razie waga stanęła, bo mam ważne egzaminy i siedzę na tyłku i też dieta zeszła na 2 plan lekko, ale za 2 tygodnie jedziemy dalej. I myślisz, że ktoś to docenia? Jak pojechałam do domu na święta to rodzice lamentu narobili, że na darmo ich męczarnie z moim wychowaniem, bo i tak umrę na pewno niedługo na anoreksję, krzyki, spazmy i groźby, że nie chcę jeść. No tak, 3 obiadów, dajmy na to pierogów, schabowego z ziemniakami i kiełbas i kanapek mi ciężko w 1 dzień zjeść.

Odpowiedz
avatar nuclear82
1 1

A oni też tacy upasieni są? 130 kilo w wieku 14 lat, tego jeszcze nigdy na oczy nie widziałem i chyba widzieć nie chcę. Najwięcej ile ważyłem to 87 przy wzroście 178, jak miałem 15 czy 16 lat i manię na żarcie wszystkiego hurtem, na rekord. Większość chłopaków 12-15 lat to przechodzi. Potem podrosłem jeszcze te 3 cm i ważę 72 kg, +/- 3. Nie tyję bardziej mimo że od słodyczy się nie migam, piję 2 litry coca-coli na dzień a i pizzę czasami zamówimy jak się z dziewczyną nie chce obiadu robić. Tylko co kieruje ludzmi którzy ze swojego dziecka na siłę robią kalekę? Taka nadwaga to nic innego jak kalectwo, problemy ze zdrowiem od samego początku dorosłego życia, brak akceptacji w społeczeństwie itd itd.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 13 stycznia 2013 o 12:58

avatar tabris
2 2

Patologia XXI wieku. Rozumiem o co chodzi, ja też byłam utuczona przez rodziców, w sumie przez mamę. Może nie było to aż tak straszne i nachalne, ale w gimnazjum (15 lat) ważyłam ok. 80kg. Co zabawne, miałam z tego tytułu masę nieprzyjemności właśnie w domu ;) Mamie łatwo było mówić, że "niczego na ciebie nie można kupić, wszystkie ubrania za małe!" bo sama była dość szczupła, ojciec podobnie. A zaraz po tym na stole pojawiały się cukierki. Pojawiają się do dziś zresztą. Ale teraz to ja pławię się w glorii, bo przez ostatnie 1,5 roku schudłam 26kg, a mama przestała mieścić się w swoje ubrania ;) A na każdy mój przytyk reaguje jeszcze bardziej nerwowo niż ja w przeszłości. Z tym, że ja nie poszłam do dietetyka, a dość spontanicznie spróbowałam diety Dukana... Chociaż nie mogę powiedzieć, żebym żałowała decyzji. Przeprowadziłam ją z głową, więc obeszło się bez problemów zdrowotnych.

Odpowiedz
avatar Izura
2 2

Moja matula miała wielką radoche jak najpierw z babcią mnie utuczyły jak indyka (a zjedz obiadek, bo będzie mi przykro, bo będę płakać itd) a potem przy kupowaniu ubrań przy ludziach nazywała mnie spaślakiem, świnią, grubasem. Kochana mamusia...

Odpowiedz
avatar thewhip
2 2

"Wracam do domu po 8 godzinach w szkole i zastaję jedynie białe pieczywo a na obiad naleśniki, miały być schabowe." "Zrobimy Ci na śniadanie pyszną jajecznicę" A może sam byś zrobił sobie jedzenie, a nie czekał na podane? Z tego co piszesz to nawet herbaty sobie sam nie możesz zrobić.. Na otyłość to jest komu narzekać, ale na oderwanie tyłka z krzesła to już chętnych nie ma.. Gdybyś sam robił sobie jedzenie to by żadnych przekrętów nie było. Rodzina - owszem, piekielna, ale skoro ty wymagasz robienia specjalnych potraw dla siebie, a oni jedzą co innego to też się im trochę nie dziwie. Weź sprawy w swoje ręce, a nie tylko narzekasz.

Odpowiedz
avatar czapi
0 0

Mnie nigdy nie utrudniano schudnięcia tak celowo jak Tobie, ale... Podejście mojej mamy: - jedna kanapka nie zaszkodzi - na patelni zawsze musi być trochę oleju (teflonowej...) - to, że ty się odchudzasz nie znaczy, ze mam nie kupować słodyczy - i cukierki, czekolady w widocznych miejscach - przy mnie proponowanie mojemu chłopakowi kalorycznego obiadu, podczas gdy ja jestem na diecie, dodatkowo moich ulubionych potraw. Moja mama często mi gotuje, głównie w tygodniu (w weekend mam więcej czasu), ale walka o to, żeby na "mojej" patelni nie lądowała szklanka oleju była długa. Zwłaszcza, że moja mama potrafi smażyć karkówkę jeszcze na dodatkowym tłuszczu. Tak samo długo walczyłam z robieniem przez nią mojemu chłopakowi obiadu, kiedy do nas przychodził. Nie docierało, że on już jadł w pracy ("O 14, przecież będzie głodny, kiedy to było!") i że doskonale da sobie radę bez DRUGIEGO obiadku (a sam na dużą nadwagę i nie potrafi odmawiać jedzenia, dlatego tym bardziej zależało mi na tym, żeby mu nie proponować kalorycznych rzeczy). Musze jednak pochwalić moją mamę, w dużej mierze wygrałam walkę. Chociaż nadal uważa, ze "wydzielam jedzenie" chłopakowi i że "są Święta, kawałek ciasta nie zaszkodzi". A z drugiej strony, smażąc wszystko na smalcu, podając ziemniaki co niedziela i biały chleb codziennie o każdej porze dnia i nocy, też wypominała mi tuszę. Teraz kiedy schudłam ponad 20 kg (na przestrzeni ok. 2 lat) potrafi z kolei z jakimś takim złośliwym zdziwieniem powiedzieć "ooo, jesz CUKIERKA, to ty TERAZ jesz czekoladę? ja ci nie wypominam, ale ciuchy!". Najlepsze, że nie robi tego specjalnie, ona nie widzi nic złego w swoim podejściu. Wydaje mi się, że po prostu tak mają te starsze pokolenia, niechętne zmianom w dodatku. Przynajmniej w Polsce.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 13 stycznia 2013 o 17:44

avatar konto usunięte
1 1

Ile ja sie nasluchalam, ze mojego Malzona glodze i mu jedzenie wydzielam! Wszystko przez to, ze Malzon przy pierwszej wizycie u mojej rodziny, nie chcac sprawic babci przykrosci, radosnie przyjmowal wszelkie propozycje dokladek - potrafil spokojnie pochlonac 2 schabowe z pelnym okladem i poprawic spora porcja deseru D: Po takiej uczcie obiadowej czesto nie mial juz miejsca na kolacje. Kiedy tlumaczylam, ze nie robie mu kolacji, bo nie jest glodny (wtedy jeszcze nie czul sie u nas na tyle swobodnie, by samemu buszowac po kuchni) nieodmiennie slyszalam, ze "siebie moge morzyc glodem jesli chce, ale gosciowi od ust odejmowac nie mozna". Dobra, to jakos przetrwalismy, a i Malzon nauczyl sie troche asertywnosci przy stole :P Ale zeby nie bylo zbyt rozowo - jakis czas temu przytylo mu sie nieco ponad miare. Wiec wiadomo - "Maria ratuj!" Maria poratowala, pomogla ulozyc diete, Malzon zgubil nadbagaz i trzyma wage. I teraz kiedy bysmy sie nie pojawili u moich dziadkow, slyszymy, ze jest chudy (nie jest, ma gabaryty podobne jak konstantinos po schudnieciu) i ze ja go glodze. Nosz cholera jasna!

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 13 stycznia 2013 o 18:13

avatar obserwator
0 0

Zamieść ogłoszenie, że szukasz dziewczyny, która zdenerwowana piszczy i miota się nieziemsko. Następnie niech napiszczy na Twoich rodziców "co oni robią z jej misiaczkiem".

Odpowiedz
Udostępnij