Opowieść należy zacząć od tego, że pracując na kolei, przechodzę kolejne stopnie awansu, docelowo na maszynistę. Pracowałem na warsztacie przy utrzymaniu składów, potem jeździłem jako pomocnik maszynisty (w praktyce to stanowisko wygląda tak, że wykonuje się pracę maszynisty ucząc się jej, tylko pod nadzorem pełnoprawnego maszynisty), a teraz po zdanych już kolejnych egzaminach zacząłem jeździć samodzielnie. Los tak chciał, że zmieniając stanowisko z pomocnika na maszynistę, musiałem zmienić też zakład pracy - nowi ludzie, a przede wszystkim nowe zwyczaje, także wśród warsztatowców.
Ostatnio przekonałem się o tym na własnej skórze podczas jednej z pierwszych służb samodzielnie. Prowadząc pociąg (elektryczny zespół trakcyjny, najpospolitsza osobówka) zadziałało jedno z zabezpieczeń elektrycznych. Nie mogąc go odblokować z pulpitu maszynisty, doturlałem się do najbliższej stacji i poszedłem odblokować "z szafki" (to wiecznie zamknięte WC na środkowym wagonie, jest tam większość aparatury elektrycznej), ale żadna z lampek zabezpieczeń się nie pali. Wycieczka do drugiej identycznej szafki, na kolejnym wagonie. Również żadne zabezpieczenie nie zadziałało. Szybka rewizja informacji z kursów, książek, przekazywanych przez doświadczonych kolegów po fachu... i żadne proste rozwiązanie mi do głowy nie przychodzi, trzeba będzie się jakoś bardziej skomplikowanie naprawić. Już miałem się za to brać, kiedy mnie olśniło, że różne oszołomy mogą naprawiać w moim nowym zakładzie tabor. Przeczucie mnie nie myliło.
Warsztatowcy najwyraźniej wyszli z założenia, że jeśli świeci się lampka, która świecić się nie powinna, a nie możesz zlokalizować usterki, należy... wykręcić lampkę! Zabezpieczenie okazało się zadziałać, tylko przez wykręconą, ale pozostawioną na swoim miejscu żarówkę, nie było to zasygnalizowane maszyniście.
* Historia posiada uproszczenia, które czynią ją łatwiej strawną dla przeciętnego człowieka, więc info dla znawców - tabor EN71, zadziałany różnicowy w drugim silnikowym.
komunikacja_miejska
A potem mamy katastrofy takie, jak pod Szczekocinami
OdpowiedzZabezpieczenia obwodów elektrycznych na taborze nie przekładają się bezpośrednio na bezpieczeństwo ruchu. Ale fakt faktem, w innych dziedzinach, w tym związanych z bezpieczeństwem jest masa niedbalstwa.
OdpowiedzLiberalizacja przepisów na kolei poszła zdecydowanie w złą stronę. Gdyby pod Szczekocinami mechanik jadący po torze przeciwnym do zasadniczego (dawniej niewłaściwym) zmienił sygnał na czole, jadący z naprzeciwka w porę by go dostrzegł i vice versa. Szerzej, acz zrozumiale dla laików: Dawniej istniał obowiązek zmiany sygnału na czole pociągu wyjeżdżającego na tor lewy (nazwijmy dla uproszczenia "po angielsku"). Lewa latarnia na czole miała świecić czerwono. Jadący po polsku zauważyłby z dala sygnał oznaczający "ja jadę po angielsku". Rzut oka i konkluzja: "Urwał nać, ja jadę po polsku, czyli jesteśmy na tym samym torze! - oraz nagłe hamowanie. Tamten analogicznie: Świadom, że jedzie po angielsku, dostrzega z naprzeciwka sygnał na czole pociągu mówiący, że tamten jedzie po polsku. I niezwłocznie daje po hamulcach! Zderzenie minimalne lub wręcz go unikamy! Maszynista ślepy nie jest i widzi, na który tor wyjeżdża! Nawet, jeśli, nie wiedzieć czemu, odpowiednie wskaźniki (W24) nie świecą.
OdpowiedzZmodyfikowano 5 razy. Ostatnia modyfikacja: 18 stycznia 2013 o 1:54
...w podobny sposób warsztatowcy "naprawiają" układy poduszek powietrznych w autkach. Poluzowana żarówka lub jej brak? ...ważna, aby kontrolka nie świeciła :)
OdpowiedzSkąd ja to znam nie działa ci ABS to wykręci żarówkę od kontrolki i będzie działać. Nie działa retarder? Trzeba by jechać na serwis do ASO ale po co, lepiej zakleimy ci kontrolkę czarną taśmą. Świeci się kontrolka że silnik pracuje w trybie awaryjnym? Skasujemy błędy bo nie wiemy co to jest a Ty jedź na drugi koniec Polski i utknij tam. Tak to wygląda w wielu firmach przewozowych.
OdpowiedzSzafki na wagonach, a ty pewnie skaczesz między nimi jak w Mission Impossible? Wiedziałem, że maszynista to wymagający zawód, ale nie sądziłem, że aż tak.
OdpowiedzA różnicowy puszczał po przekroczeniu określonej szybkości? Czy też w czasie jazdy w określonym kierunku? Jazda z owalnym kolektorem do bezpiecznych nie należy. Nie ma to jak powozić nawet 30-letnią jednostką brytyjską, byle tyrystorową. Bywa, że silniki drą się niemiłosiernie, ale mechanik tego nie słyszy zbytnio i jedzie. A w motorowych jaki spokój.
OdpowiedzZmodyfikowano 3 razy. Ostatnia modyfikacja: 20 stycznia 2013 o 1:38
EN71 ma rozruch oporowy, w Polsce bardzo niewiele jest EZT z rozruchem tyrystorowym. Różnicowy puścił w momencie, kiedy po daniu III stopnia osłabienia pola wzbudzenia silników drugi silnikowy zarolował (zabuksował), o czym nie mogłem wiedzieć - amperomierz nie pokazuje wskazań z drugiego członu napędowego. Nasze poczciwe, choć leciwe jednostki mają rodowód niemiecki, a nie brytyjski.
OdpowiedzTo wiem, że Polska kolej jeszcze jest przeważnie jednym wielkim oporowym skansenem, z którego nawiałem i tylko niegrzecznym dzieciom opowiadam o oporach, wybijających różnicowych, utykającym wale kułakowym itp. - a superhorror to ogień dookólny i pożar bandaży. Zdziwisz się też, bo sprężarki brytyjskich klas 314 i 318 brzmią podobnie, jak w naszych wahadłach. Właśnie wspomniany ogień obstawiam w Twoim przypadku - całe szczęście, że różnicowy puścił. PS: Dzwonek w szafie NN nie dzwonił?
OdpowiedzObserwator, takie kwiatki można wyliczać w nieskończoność;p Puszczające WS, nadmiarowe, palące się opory, nietrzymające liniowe, blokujący się wał, nieszczelne silniki trakcyjne... Wpadało się w zaspę i człowiek się modlił, żeby silniki były dobrze uszczelnione, na towarach kiedyś się jeździło na jednej grupie, żeby mieć drugą w rezerwie. Zielonych koledze życzę.
Odpowiedz@PeKaPista - to wiem, dlatego nawiałem z tego skansenu. O ile motory były jeszcze w miarę (z wyjątkiem nieudanej modernizacji M62), to najwięcej śmiechu wydawały opowieści o ET22-2000. Teraz zasuwam sobie na motorach lub motorówkach lewostronnie i mam spokój. Jedyny minus brytyjskich klas 170 to automatyka drzwi przejść międzywagonowych. Jak się nie zamkną, to słychać wycie silników (a czasami ryczą one jak te lotnicze - to w końcu MTU).
Odpowiedz@Mocu - ile trzeba się uczyć, żeby zostać krawaciarzem? Tak mnie to zawsze interesowało. Pozdrawiam serdecznie :)))
Odpowiedz- Mechaniku, proszę numer jednostki i powód postoju. ;)
OdpowiedzMocu wybacz mi proszę, nie chcę być niemiła, ale..." na warsztacie, na wagonie"- codziennie musisz się wdrapywać? Bo tak na moje to " w warsztacie, w wagonie", ale może się mylę, bo może faktycznie znajduje się to na dachu wagonu, a pracowałeś na dachu warsztatu. Nie miej mi za złe, po prostu irytuje mnie to zawsze, jak czytam " na ochronie, na sklepie".
OdpowiedzTrzeba myśleć ponad przeciętnie. Pracuję w ochronie - pracuje ogólnie w jakiejś firmie, pracuje na ochronie (nazwa obiektu) - ochraniam dany obiekt. Co do pracy na sklepie bądź w sklepie nie mam podobnego wytłumaczenia, bo może nie istnieje ;p
Odpowiedzbo wszystko pochodzi najprawdopodobniej od wyrażenia przyimkowego "Na stacji".
OdpowiedzMnie bardziej razi to "Prowadząc pociąg zadziałało jedno z zabezpieczeń ..." Zabezpieczenie prowadziło pociąg czy maszynista?
OdpowiedzCzytanie ze zrozumieniem się kłania -.- Wy tylko o tej poprawnej gramatyce. Czego wymagacie od ludzi jak prezydent dyslektyk i ch*j wie co jeszcze? ;D
OdpowiedzZnaczki, Cobrad, zapewne kupujesz w poczcie?
OdpowiedzZdumiewająca logika. Jakby usunięcie ostrzeżenia o usterce miało zniwelować problem. A w rzeczywistości - tylko pogarsza sytuację.
OdpowiedzTakie jest typowe rozumowanie mechaników za dychę. Ile razy słyszałem jak ktoś dał auto do blacharza i np. dziurawe progi wypełnił pianką montażową, na to szpachle i pomalował. Lub inny wariant, łatki z maty szklanej -.- No ale tak to jest jak chce się coś naprawić po najniższych kosztach
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 23 stycznia 2013 o 20:41