Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Kilka lat temu dość poważnie chorowałam. Chorobę udało się wyleczyć, lecz od…

Kilka lat temu dość poważnie chorowałam. Chorobę udało się wyleczyć, lecz od tego czasu co pół roku muszę chodzić na kontrolę do poradni.
Ostatni termin wizyty przypadał wczoraj. Zapisałam się do polecanej poradni przyszpitalnej jednego z najlepszych (podobno) szpitali specjalistycznych w województwie.
Dostałam przykaz aby zgłosić się o 8 rano, kiedy otwarte zostaje laboratorium, by jeszcze przed wizytą u lekarza pielęgniarka mogła pobrać krew.
Miałam cichą nadzieję, że uda mi się w miarę szybko sprawę załatwić, by normalnie pójść do pracy na godzinę 12.

1. Pielęgniarki, sztuk dwie. Siedziały w dyżurce popijając kawę i łypiąc z nienawiścią na każdego, kto śmiał w bezczelny sposób wtargnąć do ich przybytku z jakąś kompletnie niewartą uwagi sprawą, np. prośbą o wyjęcie karty czy wydanie numerka.

Poza mną na pobranie krwi czekały jeszcze dwie osoby. Gdy minęła 8:30 odważyłam się zapukać do pokoju pielęgniarek by przypomnieć im o osobach czekających na pobranie.
"ZARA! Prosze usiąźć i czekać, nie rozdwojim sie". Trzask drzwiami.
Czekaliśmy do 9:20. Krew do analizy zaniosły dopiero po 10. Podobno na wyniki analizy trzeba poczekać nawet do dwóch godzin. Ja czekałam pięć.

2. Zapisy i numerki. Lekarz przyjmuje od godziny 9. Po co bawić się w zapisy na godzinę? Dajmy każdemu przykaz pojawienia się o godzinie 9. Niech siedzą i czekają. Numerek odebrać można dopiero gdy przyjdzie się do przychodni. Ja byłam jedną z pierwszych osób, które zawitały - dostałam 26. Wytłumaczyłam sobie to jednak tym, że to dlatego by wyniki badania krwi zdążyły wrócić. Koło mnie jednak przysiadła się starsza Pani, która przyszła zaraz po mnie. Dostała numer 30, nie miała do zrobienia żadnych badań. Koło 11 pod gabinetem pojawiały się nowe osoby z numerkami 1, 5, 8... Czyli jednak wygląda na to, że wydawane są one losowo.

3. Lekarz. Jak mówiłam, powinien przyjmować od godziny 9. Przyszedł o 11:45. Może miał dyżur? Obchód? Operację? Nie... jakoś tak wyszło. Może jakieś przepraszam? Nie.
O 13 godzinna przerwa na obiad.

4. Pacjenci, w znakomitej większości starsi ludzie. Nie, tutaj nie będzie większej piekielności z ich strony. Ludzie mniej lub bardziej schorowani. Szkoda mi ich po prostu - pół dnia bezsensownego siedzenia pod gabinetem i czekanie na swoją kolej. Czy naprawdę tak ciężko zapisywać na godziny?
Wyjątkiem okazała się tylko jedna Pani z syndromem "wszystko mi się należy! Dlaczego? BO TAK". Przez kilka godzin krążyła po korytarzu od pielęgniarki do pielęgniarki, od pacjenta do pacjenta drąc się, że ona nie była zapisana ale jej koleżanka Danusia, pielęgniarka z oddziału załatwiła wizytę i wchodzi pierwsza.

Z poradni wyszłam po 16. Ponad osiem godzin mordowania się, by wejść do gabinetu i usłyszeć "wszystko jest dobrze, widzimy się za pół roku".

Nie twierdzę, że wszędzie jest podobnie, nie chcę generalizować. Ja, nigdy nie miałam większych problemów ze służbą zdrowia, a nasz romans trwa już jakiś czas.
Gdybym jednak mogła zaapelować do wyższych instancji to powiedziałabym, że zmiany trzeba wprowadzać nie tylko na szczeblu najwyższym. Warto zacząć od drobnych zmian wdrążanych w tych najniższych. Bo skoro wiele lat nie narzekałam specjalnie na różne poradnie i przychodnie to znaczy, że jednak można.

Tymczasem chyba poszukam innej poradni...

służba zdrowia

by HardCandy
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar HardCandy
3 17

"pora kolejny dodawaj piekielną historyjkę o służbie zdrowia." Człowieku, nigdy wcześniej nie pisałam niczego o służbie zdrowia. Gdybyś potrafił czytać ze zrozumieniem wyłapałbyś, że jakoś wcześniej nie miałam powodów by narzekać.

Odpowiedz
avatar eRKaZet
0 8

...napisała osoba, która nie dodała ŻADNEJ historii.

Odpowiedz
avatar plokijuty
2 8

Do punktu 3: Lekarz mógł pracować na kilku etatach. Polski rekordzista pracował jednocześnie na 25. Według przepisów prawa może pracować wyłącznie na jednym.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 9 stycznia 2013 o 8:48

avatar sparxx
3 15

Teraz już nie może pracować na 3 etatach, ale jak przychodzi spóźniony 2 godziny, to... przecież lekarz też człowiek, może się spóźnić. Nie na to studiował 6 lat, robił staże i specjalizacje, żeby się byle komu tłumaczyć. A pacjent jest od tego żeby czekać i d*** nie zawracać. Chciałabym dożyć czasów, kiedy to się zmieni.

Odpowiedz
avatar Bedrana
1 3

@sparxx: @plokijuty: Czy aby ta informacja o zakazie pracy lekarzy na kilku etatach jest na pewno prawdziwa? Bo pani doktór "Traszka", chyba rekordzistka w publikowaniu tu mrożących krew w żyłach historyjek o piekielnych pacjentach, przyjmuje w poradni POZ (codziennie), jeździ karetką do wypadków (pogotowie), dyżuruje w ratunkowym (SOR), a także konsultuje na zwykłym oddziale szpitalnym. I o tym wszystkim pisze. No to jak to jest?

Odpowiedz
avatar sasa666
2 6

U mnie to norma, że lekarz rodzinny się spóźnia godzinę czy dwie. Jak rpzyjeżdża to jeszcze kawka, pogadać z kimś przez telefon i można wkońcu ludzi przyjmować ;)

Odpowiedz
avatar konto usunięte
1 1

A więc należy to zgłosić - on ma pensje za Twoje pieniądze. Jeśli wykluczy się takie patologie, to już będą pieniądze na inne rzeczy(choćby większe limity dla szpitali), albo będzie można obniżyć podatki.

Odpowiedz
avatar matias_lok
5 5

hmm. Wydaje mi się, że nfz powinien tą kwestię przyjmować odgórnie. W sensie sposób zapisywania pacjentów jakim jest rejestracja telefoniczna oraz umawianie na konkretną godzinę. Jak dla mnie tego typu rozwiązania od wstępu świadczą o jakości placówki.

Odpowiedz
avatar Gruba
2 2

Tylko, że NFZ jest państwowym monopolistą, więc zupełnie nie zależy mu na pozamedycznych aspektach jakości usług. Według NFZ pacjent powinien się cieszyć, że ktoś go w ogóle leczy.

Odpowiedz
avatar clubber84
1 1

I właśnie dlatego jestem zdania, aby to pracodawca podpisywał umowę na świadczenia zdrowotne dla swoich pracowników z konkretnym ośrodkiem zdrowia, a nie płacił haracz dla NFZ (przykład - MEDICUS w Szczecinie). W ten sposób od razu polepszy się jakość usług, bo lekarzom będzie się chciało pracować, a nie jak teraz - "a przyjdę na 12, zamiast na 8, kto mi zabroni...". Pozdrawiam

Odpowiedz
avatar Yoshike
-5 9

Narzekasz, że byłaś tam 8h i dowiedziałaś się, że wszystko w porządku. Wolałabyś czekać 15 minut i dowiedzieć się, że jest źle?

Odpowiedz
avatar Gruba
1 1

Wolałaby czekać 15 minut i dowiedzieć się, że wszystko w porządku. Jedno z drugim nie ma nic wspólnego. Stan zdrowia nie zależy od łaski lekarza i nie trzeba okazywać wobec niego uniżenia i pokory.

Odpowiedz
avatar HardCandy
0 0

Yoshike, chodzi mi o to, że sama wizyta w gabinecie trwała niecałe 5 minut a w poczekalni spędziłam ponad 8 godzin...

Odpowiedz
avatar El_Limon
2 2

Wiecie co zabawnego jest w służbie zdrowie. Otóż mineło już parę dobrych latków od czasów gdy do lekarza trzeba było jechać do wielkiego miasta. Teraz przychodznie w których można zrobić podstawowe badania a czasem i bardziej zaawansowane są wszędzie. Ale kolejki dalej te same. Dwa ludzie dalej traktują lekarza jak Boga (Nie wszyscy ale niestety dużo osób). Dokładnie tak samo jak kiedy gdy na kilka mniejszych miast i wsi przypadał jeden lekarz.

Odpowiedz
avatar Bedrana
1 1

Opowiadanie na plus. Jedna uwaga. Mówi się WDROŻYĆ zmiany, a nie WDRĄŻYĆ. To poważny błąd.

Odpowiedz
avatar HardCandy
0 0

Masz rację! Dopiero teraz zobaczyłam, że zrobiłam tak głupi błąd =.=

Odpowiedz
avatar Lypa
2 2

O tak, trzeba zacząć od szczebla najwyższego. Zlikwidować NFZ, sprzedać szpitale w ręce prywatne. Efekt murowany.

Odpowiedz
Udostępnij