Czasami marzę o sprawiedliwości. Takiej elementarnej. Żebyśmy przestali być traktowani jak niewolnicy, niższa forma życia...
Historia mojego kolegi, całkiem świeża.
Do ambulatorium zgłasza się Pacjent przez baardzo duże P.
Coś spadło mu na kopytność. Uszkadzając mały palec.
Lekarz dyżurny wysłał człowieka na rentgen.
Stwierdzono złamanie paliczka. Dolegliwość bolesna, jednak niegroźna. Wedle standardów, wystarczy zalecić chodzenie w butach na grubej podeszwie i leki przeciwbólowe.
Nie zakłada się unieruchomienia gipsowego, bo i po co? Tak obwodowo położonej kostki nie da się w ten sposób skutecznie unieruchomić. Poza tym, nawet jeżeli się zrośnie nieco krzywo, to w żaden sposób nie przeszkadza w normalnym funkcjonowaniu obrażonego organu.
No chyba, że ktoś zawodowo gra stopami na pianinie...
Ten nie grał.
Za to już od prześwietlenia dawał wszystkim do zrozumienia, jakim jest ważnym Pacjentem!
Zażądał, żeby zdjęcie opisywał lekarz z równym jemu stażem pracy.
Dyżurnego radiologa nazwał uczniem i wyrzucił z gabinetu...
Potem wrócił do ambulatorium. Wszem i wobec rozpowiadając, jak to musiał czekać na prześwietlenie całe 10 minut, bo najpierw fotografowano chorego SOR w ciężkim stanie... No ale ON był pierwszy!
Kolega, słysząc te awantury, nabrał rewolucyjnej czujności.
I, natychmiast po wejściu Jego Nadętości, włączył kamerę.
Pokazał mi potem arcydzieło. Na którym ów Pacjent ŻĄDA unieruchomienia! Jakiegokolwiek! Gipsu, szyny, patyczka...
Po to, żeby zaraz potem powiedzieć, że nie chce gipsu...
Za chwilę znowu żądał unieruchomienia.
Potem twierdził, że został olany, że załoga ambulatorium przez pół godziny wykorzystywała seksualnie pacjentkę.
Cały czas powtarzał, że ma firmę, że budował dom ordynatorowi...
Pytał, czy się dogadają, bo inaczej on pojedzie do innego szpitala. Na to usłyszał, że ma do tego prawo.
Rozjuszony stwierdził, że jeżeli się nie dogadają (niby jak?), załatwi sprawę inaczej.
I załatwił.
Wyszedł i powiadomił Policję, że obsada ambulatorium jest pijana!
Patrol przyjechał. Przedmuchał zainteresowanych. Okazali się trzeźwi, czego Pacjent nie doczekał, bo zaraz po donosie pomaszerował w siną dal.
Pozostawiając po sobie duże rozgoryczenie załogi i nieufne spojrzenia innych pacjentów, wobec których wykrzykiwał swoje brudne insynuacje.
Kolega się zastanawia, co z tym fantem zrobić.
Zostawić? Zapomnieć?
Moim zdaniem nigdy!
Bo ta odrobina godności, która nam pozostaje po dobie zapieprzania w walce o życie i zdrowie innych, to wszystko, co się liczy.
Tego nie da się przeliczyć na pieniądze, które pewnie właściciel firmy zaproponuje kolegom, kiedy zobaczy pozew.
Bo inaczej będzie nadal chodził po tym świecie, nie dostrzegając, że ktoś inny też może mieć rację. I że czasem należy trochę posłuchać, a nie straszyć, grozić i zniesławiać.
To tylko jeden pacjent, na jednym dyżurze...
hellcave
Komentarz może tylko troszkę związany z historią. Też miałem złamany ten najmniejszy paluszek u nogi. Lekarz w przychodni założył mi gips... do kolana. :) Chodziłem w nim 3 tygodnie i w międzyczasie rozpocząłem studia w Warszawie. Kiedy poszedłem na zdjęcie gipsu do przychodni studenckiej to pani doktor mało kolki ze śmiechu nie dostała kiedy się dowiedziała, co miałem złamane.. Komentarz: Masz pan szczęście, że pana po same pachy nie zagipsowali :)
OdpowiedzHistoria jak zwykle u Ciebie na plus :) Swoją drogą zastanawiałam się, kiedy znowu przeczytamy historie o piekielnych pacjentach, bo od jakiegoś czasu nikt z reprezentantów medycznej branży nie publikował wpisów na serwisie.
OdpowiedzTak zabawnie się złożyło, że myślałam o tym iż w tym roku nie czytałam jeszcze żadnej Twojej historii i bum wchodzę na piekielnych i czeka mnie miła niespodzianka. A ten facet to buc z przerośniętym ego i uważam, że należy mu się nauczka.
OdpowiedzTrzeba było mu założyć gips biodrowy jako wyraz najwyższej możliwej czułości i opieki. Miałam kiedyś taki i powiem, że daje on bardzo dobre poczucie unieruchomienia. :P
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 7 stycznia 2013 o 23:28
Nie prościej amputować?
Odpowiedz:) Ja byłabym za amputacją właśnie... ale głowy. ;)
OdpowiedzMnie zastanawia ten fragment o kamerze. To macie w gabinetach kamery i włączacie je tak wedle własnego uznania nie informując o tym pacjentów? Jak dla mnie to spore przegięcie.
OdpowiedzMamy. W całym sorze. Bo już kilka razy uratowały nam dupska. A informacja o tym, że szpital jest monitorowany wisi przy każdym wejściu. W tym obrazkowa, dla słabszych w czytaniu. Przegięcie? Dlaczego? Bo nie można wtedy zaszaleć? nawyzywać? Czy, jak kiedyś w moim wypadku, na odmowę przyjęcia w trybie poradnianym, zagrozić oskarżeniem o gwałt? Ale tym razem rzeczywiście kolega włączył kamerę w komórce. Na szczęście.
Odpowiedztaa, kamery w gabinetach :D prędzej w komórce :p
OdpowiedzNiektórzy po prostu nie umieją docenić czyjeś pracy. Nic, że ktoś walczy o czyjeś życie.. Ja mam pieniądze, znajomości i wiem co mi się należy. A później z czystej złośliwości mści się, bo ktoś raczył się z nim nie zgodzić. Profilaktycznie można było mu założyć gips po szyję, albo przypadkiem drugiego palca złamać.
OdpowiedzZmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 8 stycznia 2013 o 11:04
Kiedyś koleżanka mojej mamy miała upierdliwego pacjenta. Starszy mężczyzna z ciężką odmianą hipochondrii. Narzekał na wszystko, tu boli, tam swędzi, gdzie indziej drętwieje. W końcu poskarżył się pielęgniarce, że boli go członek. Co zrobiła pielęgniarka? Usztywniła szpatułką i przywiązała do szyi. Pomogło.
OdpowiedzUhh, ludzie-buce są wokół nas:) Zagipsować? A po ch... Albo i po szyję:P
OdpowiedzStwierdzenie, że załoga ambulatorium jest nietrzeźwa to dość poważny zarzut, nieuzasadnione wezwanie policji, poza tym awanturowanie się... Czy to mało, by narobić temu bucowi problemów? Swoją drogą... :) Skoro 'pacjent' z nadentym ego zna się lepiej na medycynie, to czego on właściwie u Was szukał? Pozdrawiam! :)
OdpowiedzNa medycynie i polityce oraz samochodach zna się każdy Polak. Takich gości mamy bardzo często w swoich progach. "Proszę pana, ja we wojsku byłem sanitariuszem i siem znam"... I to nie jest problem. Kłopotliwi są pieniacze, przeświadczeni o swej wszechmocy.
OdpowiedzPozew sądowy? Bardzo pochwalam! Literalnie rzecz biorąc, pomówienie o przestępstwo jest przestępstwem. Ciekawy jestem finału.
Odpowiedz@hellraiser: "Na medycynie i polityce oraz samochodach zna się każdy Polak." ORAZ NA PIŁCE NOŻNEJ!
Odpowiedzhellraiser czasem jednak zdarza się i tak, że kompletny laik zauważy coś co pięciu lekarzy zupełnie przeoczyło a mianowicie przerośnięty trzeci migdał u dziecka! Jeździłam z chorującym dzieckiem od pediatry do pediatry, bo łapało katar za katarem infekcję za infekcją i jedyne co miał przepisywane to jakieś syropki i antybiotyk. Diagnoza najczęściej brzmiała: jakieś takie infekcje wirusowe , tudzież przeziębienie, a dziecko średnio co dwa tygodnie chore, a do tego w nocy charczało, mlaskało i dusiło się. Początkowo myślałam ,że to przez zapchany nos, aż któregoś dnia siedziałam tak jakoś na przeciwko mojego bzdyla a ten sobie tak szeeeeroko ziewnął i w tym momencie zobaczyłam ,że jego gardło jest jakieś dziwne i wywnioskowałam ,że mogą to być przerośnięte migdały. W czasie prywatnej już wizyty u laryngologa potwierdziły się moje przypuszczenia, trzeci migdał przerośnięty i zajmuje 2/3 gardła, czyli dziecku do oddychania została 1/3 i coś tam było jeszcze zasiniałe nie znam się. Laryngolog sam zachodził w głowę jak pediatrzy mogli to przegapić. Pozdrawiam :)
OdpowiedzZmodyfikowano 4 razy. Ostatnia modyfikacja: 18 stycznia 2013 o 20:04
Zamiast się z nim użerać, trzeba było go uśpić, zaszyć d... i dać na przeczyszczenie. Jakby mu zawartość jelita grubego podeszła do gardła to od razu by się zamknął.
Odpowiedz