Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Zawód mój gówniany jest, to fakt, ale jeśli chodzi o kontakt z…

Zawód mój gówniany jest, to fakt, ale jeśli chodzi o kontakt z klientem, to nigdzie nie znajdziecie takiej cudownej, odświeżającej wręcz swobody, jak w ochronie;).

Najczęstsze przykłady (dotyczą przypadków, kiedy regulaminowe środki zostały wyczerpane, a robotę wykonać trzeba):

- Wiesz kim dla mnie jesteś? Jesteś śmieciem!!!!
- Oczywiście proszę Pana, ale ten śmieć za 3 sekundy wyp***oli Pana za drzwi (tu dobrze jest przywołać na twarz uśmiech zbliżony do tego, który miał Arnie, w drugim Terminatorze, po znalezieniu miniguna;) )

- Gówno mi możecie zrobić!!!
- To też, ale najpierw otworzyć torbę i nie dyskutować.

- A gdzie to jest napisane?
- W dupie. Idź tam i wróć jak znajdziesz.

- Nie wyjdę i co mi zrobisz?
- Niiic (mina niewiniątka), ale będziemy się kłócić tak długo aż się Panu znudzi.

(podczas kontroli, np. przed meczem)
- Nie będziesz mnie macać pedale!!!
- Będę i to tak długo i dokładnie, aż się Panu spodoba (plus zalotny uśmieszek)

- A kim ty kur... jesteś?
- Najtańszą dziwką w mieście.
- ???
- Za godzinę macania obcych facetów płacą mi ledwie 10 złociszy (czy tam inną, podobną kwotę można wymienić - stawki w tym fachu nigdy nie są wygórowane;) )

Swoją drogą ten tekst zwykle oszałamia klienta na tyle długo, że można go spokojnie sprawdzić i jeszcze życzyć miłego dnia;)

- A jakie Ty masz uprawnienia??
(ma się te kursy, licencje, pozwolenia, zaświadczenia, ale...)
- Ja?? Żadnych, ale cholernie lubię tę robotę:)

(klient "przekonany" do oddalenia się bez potrzeby wzywania policji):
- Wy faszyści zafajdani!!! Hitlerowcy!!!
- Aufviedersehn!!

- Ja wam zdjęcie zrobię. Do gazety napiszę. Na milicję zapodam!!!
Zwykle wystarczy "niechcący" wpaść na takiego pożal się Boże fotoreportera i wytrącić mu telefon (bo to najczęściej aparatami z telefonów robią nam fotki... paparazzi zakichani:) ). Skarga, nawet jeśli zostanie zgłoszona i tak nie zostanie rozpatrzona, bo w mojej notatce i w zeznaniu kolegi z patrolu będzie to wypadek, podczas szamotaniny, sprowokowanej przez fotografa, albo jego kolegę, w którego obronie rzeczony fotograf stanął:)

Czasem też trafiają się stali klienci:

- Cześć Stasiu. Spieprzaj stąd:)
(Stasiu to fikcyjne imię, ale jest to zwykle miglanc, który tyle razy już podpadał, że wszystkim znudziło się tłumaczenie mu zawiłości róznych regulaminów, ustaw czy rozporządzeń, na podstawie których zostaje "wyproszony". W 9 przypadkach na 10 okoliczny żulik, albo gówniarz, złośliwie sprawiający jakies problemy)

Są też nieletni (z naszego punktu widzenia pod kategorię tę podpadają "osoby, których wygląd wskazuje, że mają poniżej 13 lat" - jak mówi ustawa. Wszyscy starsi, albo na takich wyglądający podlegają tym samym przepisom co dorośli - można wobec nich stosować te same środki):

- I tak mi możecie gówno zrobić.
- Hmm... fakt. Dawaj telefon do rodziców. Oni sami ci wpier***

(Czasem taki nie chce podać. Wtedy uprzedzamy lojalnie, że zadzwonimy po policję, a policjanci już sobie ustalą jego dane i kontakt z rodzicami, ale wtedy wpier*** będzie większy)

No i moi ulubieni - pod wpływem (alkohol, albo prochy):

- Spływaj stąd miszczu.
- Jak śmiesz? Ty wiesz kim ja jestem?
- Pijana łajzą, zakłocającą porządek.

- Przykro mi, ale tu nie wolno spożywać alkoholu. Musi pan opuścić obiekt.
- A ja nie pójdę.
- Bierny opór... Do przełamania go mogę użyć rąk, pałki, kajdanek, gazu... którą bramkę szanowny pan wybiera??
(Tu sprawa jest nieco naciągana. Najczęściej jedynym wyposażeniem jest opatrunek osobisty. czasem gaz i kajdanki... rzadko pałka, a broń to już w ogóle rarytas, ale jej i tak wolno użyć tylko w 4 ściśle określonych przypadkach. Dlatego, albo udaje się przestraszyć klienta i przechodzimy do rozmowy o faszystach, albo trzeba jednak ten bierny opór przełamać - najczęściej prostą dźwignią na łokieć).

- Ochroniarze, ch*j wam w twarze!!!
- Twoja stara, daje w barach!!!
(W tym przypadku najczęściej dochodzi do bezpośredniej konfrontacji. Kiedy klient obraża nas to, oczywiście, wszystko jest w porządku, ale kiedy rozmowa przejdzie na karierę zawodową jego krewnych po kądzieli momentalnie staje się taki honorowy, a honor jego poważnie ugodzony. No więc od słowa, do czynu, klient wychodzi w kajdankach do najbliższego radiowozu:). Oczywiście w notatce jak byk stoi, że zachowywał sie prowokacyjnie, ale ani słowa nie ma o ciętej ripoście;) )


Rzecz jasna w normalnych przypadkach wystarczające są środki regulaminowe. Osiem spraw na dziesięć rozwiązuje się krótką rozmową, często z uśmiechem na ustach. Czasem szkoda czasu i nerwów na interweniowanie, więc zostawia się sprawy by biegły swoim torem (np. prawie nigdy nie wtrąca się w kłotnie małżeńskie). ale bywają sytuacje, kiedy trzeba szybko i sprawnie zaprowadzić porządek, a wtedy niestety trzeba być jeszcze bardziej piekielnym niż klienci.

Ochrona

by konto usunięte
Dodaj nowy komentarz
avatar Trooper
36 48

Zdecydowana większość to są niestety teksty na poziomie prowodyra... Już nie mówiąc o tym, że wątpię iż jakiś przypadkowy klient przysłuchujący się waszej ''rozmowie'' będzie miał dobrą opinię o pracy ochroniarza...

Odpowiedz
avatar brechtacz
15 25

Dokladnie Trooper, tez o tym pomyslalam.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
4 40

Jak już powiedziałem, zwykle daje się wszystko załatwić w mniej więcej regulaminowy sposób. Takie gadki zarezerwowane są dla specjalnych klientów i na specjalne okazje. zabrrzmi to może trochę, jak tania gadka Brudnego Harry'ego, ale z niektóymi typami trzeba walczyć ich metodami. A czy to prowokujące? Oczywiście, takie jest założenie. Poza tym ten portal nazywa się "Piekielni", czy jakoś podobnie;). Jaki był by sens pisania o tym jak to prosiłem człowieka, żeby nie palił na terenie obiektu, a on przeprosił i poszedł palić gdzies indziej??:)

Odpowiedz
avatar konto usunięte
10 26

Aha, żeby nie było... Nie lubię stosowania takich metod. Nie, żebym był jakoś szczególnie dobrym człowiekiem, ale wrodzone lenistwo każe mi cieszyć się z załatwienia sprawy w dwóch zdaniach, z użyciem słów "przepraszam", "proszę", "dziękuję". Natomiast świadomość, że w nagłych przypadkach mam do dyspozycji taki arsenał zdecydowanie poprawia komfort pracy.

Odpowiedz
avatar fenirgreyback
14 28

Ehh, obstawiam, że do nikogo się tak nie odzywasz, gdy nie masz przy sobie swojego magicznego munduru. Jeżeli ktoś patrzy na pracę ochroniarza z perspektywy posiadania munduru, pałki i władzy, to jest niebezpiecznym typem, który taką pracę powinien stracić jak najprędzej. A celowe zniszczenie czyjegoś telefonu, gdy próbuje nagrywać, jak łamiesz prawo, jest skończonym sku*****ństwem. Czy ktoś jeszcze ciągle sądzi, że to kibice wywołują 100% burd na stadionach? Takie Walentyny jak autor robią chlew, a potem chowają się za plecami prewencji. Oczywiście cała wina idzie na kibiców...

Odpowiedz
avatar Salemone
8 16

Kurczę, fenir nie myślałam,że to napiszę ale się z Tobą zgadzam.@Rudy_Valentine Z każdym przeczytanym zdaniem umacniało się we mnie przeświadczenie,że nie jesteś ochroniarzem a jakimś zwykłym podburzającym "karczkiem" co używa @#@wa jako przecinka i śmiga w ortalionowych szatach. I jakoś nawet Twoje tłumaczenia nie pozwalają mi się pozbyć tego wrażenia.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
-2 8

Bynajmniej nie jestem "karczkiem". Nie noszę ortalionów (bo szeleszczą;) ) i nie używam wulgaryzmów jako przecinków. Nie prowokuję też ludzi bez potrzeby. Już trzykrotnie napisałem, że nie lubię i nie stosuję takich metod bez wyraźnej potrzeby. Zresztą osobiście miałem w życiu ledwie kilka, może kilkanaście takich sytuacji na prawie siedem lat pracy. Najczęściej wszystko potrafię załatwić spokojnie, nawet jeśli klient jest uparty i agresywny. Zadziwiające ile można załatwić uśmiechem i odrobiną stanowczości. Różnica między mną, a kasjerką, czy innym telemarketerem jest taka, że nie muszę się obawiać zwolnienia z pracy o ile tylko potrafię przekonująco uzasadnić takie zachowanie. Zaś co do munduru, nie liczy się mundur i pałka, tylko dobra gadka i wiarygodny świadek. Idąc sam na interwencję nigdy bym się tak nie zachował, bo w razie problemów nie mam nikogo na potwierdzenie mojej wersji. Natomiast kiedy idziemy we dwóch, czy trzech to łatwiej pewne rzeczy podkoloryzować. I żeby była jasność, nikt nie mówi o łamaniu prawa. Niestety specyfika tej pracy jest taka, że działa się tam gdzie to prawo jest w jakiś sposób naruszane. W takich stuacjach żaden regulamin, żadna ustawa, ani żaden kodeks nie jest wystarczająco szczegółowy i czasem trzeba zdać się na odrobinę improwizacji.

Odpowiedz
avatar fenirgreyback
1 9

Jak idziesz sam, to byś się tak nie zachowywał ze zwykłego strachu. Mam nadzieję, że ktoś, do kogo jesteś tak odważny w grupie ochroniarzy, spotka cię i rozpozna kiedyś po pracy. Wkręciłeś sobie w głowę, że jesteś jakimś Brudnym Harrym za dychę, który stoi ponad prawem-otóż nie, nie jesteś. Tym właśnie powinieneś się różnić od kogoś, kto łamie prawo, że musisz tego prawa przestrzegać. Nie masz nic "koloryzować", tylko działać zgodnie z przepisami. Powiedz mi, co, kozaku, chcesz osiągnąć prócz zadymy, gdy obrażasz czyjąś matkę? Gdy idę na koncert, to nie boję się innych uczestników-boję się, że spotkam jakiegoś Janusza z przerośniętym ego, takiego "prawie policjanta" jak ty.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
-4 10

A ja się obawiam, że poziom inteligencji u dzisiejszej młodzieży drastycznie się obniża. Czytaj sieroto ze zrozumieniem, a dopiero potem będziesz wylewać na mnie swoje żale.

Odpowiedz
avatar fenirgreyback
1 9

Sieroto? Brawo, dosrałeś mi. Opisałeś swoje przygody kozaka, licząc, że będziesz miał tu miano prawdziwego baddasa, sam porównałeś się do Brudnego Harry'ego i do Terminatora, a jak większość userów uznała cię za leszcza, kozaka i bajkopisarza, to nagle zacząłeś się durnie tłumaczyć, że "nie chcem, ale muszem". Podbijam pytanie, co, prócz sprowokowania zadymy, chcesz osiągnąć przez obrażanie czyichś matek? Masz za zadanie UTRZYMYWAĆ spokój, a nie wywoływać zamieszki. Do niedawna nie chciało mi się wierzyć w opowieści znajomych kibiców, gdy mówili o, jak to sami nazywali, "ochroniarkach", które kozaczyły i chowały się za plecami prewencji-po twoim wpisie ich wersje są dużo bardziej wiarygodne. Ponawiam życzenia, mam nadzieję że spotkasz się bez munduru i kumpli z kimś, do kogo tak "kozacko" odezwałeś się w pracy.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
-1 7

Po raz ostatni tłumaczę, że nie jestem żadnym kozakiem. Moje historie zawsze są opisywane bezosobowo. Sam uczestniczyłem w zaledwie ułamku z nich i wcale mi nie spieszno do powtórki. Do Brudnego Harry'ego i Terminatora nie porównywałem siebie, tylko opisywałem sposób myślenia przeciętnego (tak tak, przeciętnego - taki jest u nas poziom szkolenia) ochroniarza. Jestem tchórzem, który woli się wycofać niż wdawać się w niepotrzebne prowokacje. Przyznaję, bez bicia, byłem postawiony przed wyborem albo przepisy, albo skuteczność. Przyznaję też, że zdarzało mi się wybrać drugą opcję. Ale kiedy zapchlony, odurzony denaturatem recydywista grozi mojej rodzinie (przy czym mam świadomość, że przynajmniej część gróźb może spełnić), a policjanci twierdzą, że nie zajmą się tym, bo to za dużo papierologii, to TAK, przyłożę gnojkowi pałą po dupie (w inne miejsca nie, bo ślady zostają) zamiast składać kolejne, wyrzucone do kosza zawiadomienie o groźbach. Oczywiście chciał bym, żeby była jasność. Przez recydywistę nie należy rozumieć seryjnego mordercy, a przez grożenie jakichś nie wiadomo jakich gróźb karalnych. Tym się nasi gliniarze zajmują doskonale i chwała im za to. Mówię o ludziach z kartotekami za drobne kradzieże, pobicia, czasem jakąś dilerkę, czy paserkę. Natomiast groźby to zwykle jakieś niedwuznaczne uwagi pod adresem moich bliskich (oczywiście w ich obecności - bo nie oszukujmy się, świat jest mały, nie tak trudno spotkać na mieście ochroniarza po godzinach, z rodziną) itp. Tak na prawdę gardzę ochroniarzami zachowującymi się w ten sposób, ale... Powiedzmy, że kilka lat w tym zawodzie nauczyły mnie swego rodzaju zrozumienia dla ich zachowania. A co do kibiców... Tu niestety 100% racji... po obu stronach. Wypuszczenie na siebie agresywnych kiboli (bo nie zaprzeczysz chyba, że tacy na trybunach też się pojawiają) z jednej i głupich, agresywnych i odurzonych "władzą" ochroniarzy z drugiej nie ma prawa skończyć się inaczej niż awanturą.

Odpowiedz
avatar fenirgreyback
1 7

Teraz tłumaczysz się jak przedszkolak. Żenada. W historii nigdzie nie powiedziałeś, że to opowieści zebrane, a we wcześniejszych komentarzach zasugerowałeś, że to twoje teksty. Nie tłumacz się, że wcale tak nie było, bo kilkunastu komentujących nie myli się na raz. Teraz, gdy już zrobiłeś z siebie skończonego bałwana, wykręcasz się durnowato, że to opowiastki kolegów, którzy słyszeli od kolegów, a nie twoje. ŻENADA. Wiem, że pewnie mi nie odpowiesz, ale dam sobie rękę uciąć, że albo jesteś wychudzony, albo masz spory brzuchol, nosisz w pracy taktyczną kamizelkę z milionem kieszeni, nosisz w pracy od pierona nikomu niepotrzebnych dupereli, którymi zahaczasz o pasy jak wychodzisz z auta, nosisz "taktyczne" rękawiczki i masz kolegę, który ma kolegę który jest w GROMie czy w BORrze. Do tego przypuszczam, że byłeś na testach do policji, ale się nie dostałeś, bo testy psychologiczne/wada wzroku. Bardzo jestem ciekaw, w ilu punktach trafiłem.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
1 3

Zacznijmy od punktów: Brzuchol może nie wielki, ale większy niż bym chciał, więc zaliczmy pół punktu;). Kamizelkę czasem każą mi zakładać, ale nie lubię jej nosić. Zdecydowanie ulubionym strojem jest polar;). Zamiast rękawic taktycznych mam zwykłe, robocze, z Castoramy. Tanie, wygodne, a po odpruciu kolorowych naszywek całkiem podobne do prawdziwych taktyków. Czasem jednak trzeba coś w rękawiczkach robić więc gdzieś tam się po kieszeniach walają;). Kumpla w BORze, ani w GROMie nie mam. Znam człowieka, który służył w Lublińcu, ale to się nie liczy, bo go nie lubię;). Dupereli unikam. Jeśli jest to absolutnie wymagane to noszę nawet pistolet, ale kiedy tylko można się czegoś pozbyć to wolę chodzić bez obciążenia. Raz, że nie kusi, by go użyć, al dwa, że nie znoszę pozerstwa. Łażenie z pałą, kajdankami, gazem, latarką i innymi klamotami tylko dlatego, że można to zupełnie nie moja liga. Do policji nie dostałem się z powodu wady wzroku, to fakt, ale testy psychologiczne przeszedłem, według słów pani z komendy, jako jeden z lepszych. Nigdzie nie sugerowałem też, że to wszystko moje odzywki. W pierwszej, zamieszczonej historii wyraźnie zaznaczyłem, że nie wszystkie historie, które wrzucam przeżyłem osobiście. Tylko nie chce mi się tego przy każdym kolejnym wpisie powtarzać. Zdaję sobie sprawę, że grozi to mniej lub bardziej krytycznymi komentarzami pod moim adresem, ale... cóż, nie wszyscy muszą mnie lubić.

Odpowiedz
avatar fenirgreyback
3 9

Czyli zgadłem, typowy "ochroniarz"-niespełniony prawie-policjant z brzucholem. To dużo wyjaśnia, łącznie z nawiązaniami do Brudnego Harry'ego i stawianiem się ponad prawem. Dno a w dnie dziura i metr mułu. A osobnik, który twierdzi, że nie nosi broni, bo "kusi", nie powinien mieć dostępu nawet do nożyczek. Lepiej, że tej broni nie nosisz, zdecydowanie lepiej.

Odpowiedz
avatar cebulka33
5 15

Najbardziej to chyba zazdroszcza Ci ludzie pracujacy w sklepie, ktorzy czesto sa traktowani jak smiecie i kazda proba walki o godnosc konczy sie utrata pracy.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
4 6

To był pierwotnie komentarz do opowieści jakiejś kasjerki, ale się tak rozrósł, że wrzuciłem go tu:). Z jednej strony, tak jak napisałem, świadomość, że można się tak zachować i jest spora szansa, że pracodawca przymknie na to oko daje spory komfort. Ale z drugiej, zniżanie się do takiego zachowania tez nie jest dobre.

Odpowiedz
avatar lillith
21 25

no niby rozumiem, ze to teksty zarezerwowane na specjalne okazje, ale mimo wszystko traca mi stuprocentowym buractwem.

Odpowiedz
avatar Dama_Pik
2 26

W sumie jeśli zwracasz się do buraka to musisz mówić jego językiem, inaczej nie zrozumie.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
2 10

Oczywiście, że to buractwo i nigdy nie byłem zadowolony z siebie kiedy musiałem się tak zachować. Ale do niektórych ludzi kulturalne podejście nie odnosi żadnego skutku

Odpowiedz
avatar konto usunięte
22 38

Zacznijmy od tego, że ten zbiór to chyba z książeczki "101 docinków". A idąc dalej... Nie wierze i nie uwierzę, że autor tak odnosi się do klientów. Jego firma traciłaby przez to obiekty jak leci, więc raczej pozbyliby się jego. Przykro mi kolego, nie wyszło.

Odpowiedz
avatar karmel
7 9

pracowałam w jednym z kin połączonych z małą galeryjką w dość "patologicznej dzielnicy" i tego typu teksty do najbardziej piekielnych osobników zdarzały się często... a ochroniarze ciągle ci sami (swoją drogą w większości pasujący do otoczenia ;))

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 7 stycznia 2013 o 15:02

avatar konto usunięte
0 10

Przykro mi kolego - wyszło. Jeśli całą "karierę" ktoś stoi na marketach (nie ujmując niczego takiej pracy) to styka się z nieco mniej piekielnymi elementami niż pracownicy grup interwencyjnych, albo ochrona dworców. Tu niestety elementy typowo kryminalne zdarzają się zdecydowanie częściej, są bardziej otrzaskani w sprawie swoich praw i obowiązków i zdecydowanie bardziej bezwzględni. "101 docinków" powiadasz. Trochę tak. Większość z tych tekstów to przykłady, a nie autentyczne odzywki (poza tą o dziwkach i macaniu;) ). Nie zmienia to faktu, że takie zachowanie, choć moralnie wątpliwe jest czasem wręcz oczekiwane przez zleceniodawcę, więc tracenie obiektów z tego powodu rzadko grozi;)

Odpowiedz
avatar konto usunięte
4 8

@Rudy_Valentine: Troszkę jednak nie wyszło, bo na marketach owszem stałem, ale nie tylko. Na Twoje nieszczęście mam dość bogate doświadczenie i sporo znajomości w branży. Gdybyś był taki jak piszesz, wywalono by Cie tak szybko, że buty służbowe zmieniałbyś w locie. :-) O ile nie pracujesz w Rosji czy na Białorusi przy gnębieniu opozycji, żaden zleceniodawca nie zaryzykuje procesów i problemów z mediami - ergo, nikt by Cie nie chciał. PS Powoływanie się na "Arniego" i Harrego, gdy chce się udawać ochroniarza, to kiepski pomysł. To robią tylko żółtodzioby i tylko do pierwszej poważniejszej sytuacji, potem życie ich weryfikuje, albo nagle okazuje się, że w zasadzie, nie są potrzebni w firmie. M. @karmel: Co innego malutki obiekt płacący grosze i nie oczekujący niczego, a co innego ochroniarz z licencją, za jakiego podaje się nasz rudy Kojak.

Odpowiedz
avatar Bryanka
3 3

Hmm, w centrum stolicy był sobie taki ochroniarz co korzystał z niewybrednych odzywek i sposobów. Przystanęłyśmy kiedyś z koleżanką przy drzwiach w pewnym fast foodzie, zostałyśmy tymi drzwiami przytrzaśnięte przez ochroniarza obiektu. Na nasze protesty stwierdził, że "chętnie by nam wpier...". Za co to wszystko? Bo w tamtym miejscu się nie stoi, rzekomo "drzwi się niszczą". Pan pracował tam jeszcze długo. Od tamtego czasu ja się takich ochroniarzy - kozaków zwyczajnie boję. I takim "kozakiem" zapachniała mi ta historia.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 8 stycznia 2013 o 0:01

avatar konto usunięte
0 2

Znowu pudło misiaczku;). Też mam bogate doświadczenie, na dziesiątkach obiektów, w kilku firmach (z żadnej nie zostałem zwolniony - z różnych przyczyn odchodziłem sam. Czasem to była zmiana miejsca zamieszkania, czasem konflikt z szefem, czasem lepsza oferta), w kilku miastach, w dwóch krajach. Na swej drodze spotkałem zarówno przemiłych ludzi, jak i skubańców wręcz proszących się o solidny masaż pałą. Trafiali mi się kompetentni, doskonale wyszkoleni współpracownicy, jak i osły wychowane na Brudnym Harrym i Terminatorze. Sporo przeżyłem, jeszcze więcej tylko zaobserwowałem, a o historiach zasłyszanych to w ogóle nie ma co wspominać, bo są w dużej ilości nieweryfikowalne;). W związku z tym czuję się kompetentny do opisywania zjawisk, które zaobserwować można w tym zawodzie. Nie ze wszystkimi się zgadzam. Nie wszystkie toleruję. Nie wszystkie lubię. Ale wiem o nich i mimo że wiedzy staram się wykonywać swoje obowiązki najlepiej jak potrafię. Znam pracodawców, którzy wręcz szukają ludzi w typie, jaki opisałem w poście. Pracowałem nawet u takich i szybko mi się znudziło pilnowanie nie tylko siebie, ale i kolegi, żeby nie zrobił czegoś, czego obaj będziemy żałować. Pozostali pracodawcy natomiast są w większości ściślej bądź luźniej powiązani z nieistniejącym już dziś SB i w związku z tym "rozumieją" swoich pracowników, kiedy tym zdarzy się przeholować. Dlatego, choć nie posuwam się zwykle tak daleko, jak to opisałem (nie opisuję wyłącznie swoich przygód w tym zawodzie) to mam niemal stuprocentową pewność, że zwykłe odpyskowanie Piekielnemu klientowi nie spotka się z niczym więcej (ze strony mojego szefa - jakikolwiek by nie był) niż jednorazowym opier***. A to daje mi o wiele większy komfort pracy niż ma telemarketer.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
1 5

@Rudy_Valentine: Dużo lania wody, ale dowodów na Twoją rzekomą karierę w ochronie nadal ni widu, ni słychu... Może zaszpanujesz czymś konkretnym, a nie tylko ogólnikami i postawą oraz zachowaniami kompletnie nie zgodnymi z tym jacy ochroniarze są faktycznie? :-)

Odpowiedz
avatar konto usunięte
0 4

Autentyczna była moja historia o samuraju (gdzieś się tam po poczekalni pałęta). Autentyczna jest ta o stróżu , który nie miał telefonu (też poczekalnia)... W zdecydowanej większości autentyczne są historyjki z dworca (lekko tylko udramatyzowane, przyznam - dla efektu;) ). Mogę jeszcze wiele historii przytoczyć w stu procentach autentycznych (i stopniowo będę dorzucał, ale pewnie też znikną w otchłaniach poczekalni jeśli wszyscy będziecie je minusować bez przeczytania ze zrozumieniem). Tyle, że moje przygody rzadko nadają się na piekielnych. Zwykle dużo w nich śmiechu, czasem trochę słownej agresji, ale bez ekscesów. A co co zachowania "prawdziwych ochroniarzy". To niestety muszę Cię zmartwić, ale ci prawdziwi, dobrze wyszkoleni, z nerwami na miejscu i głową na karku to rzadkość. Zdecydowanie więcej jest narwańców, leni, oszołomów, dekowników, gamoni i zwyczajnych buraków. Sam nad tym ubolewam, ale moje obserwacje nie pozostawiają mi złudzeń.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
-2 6

@Rudy_Valentine: 01:13 08.01.2013 - dowodów nadal brak. Koniec raportu.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
1 5

@Rudy_Valentine: Po cudach jakich nam tu naopowiadałeś? Chyba tylko skan Twojej licencji z odręczną adnotacją przyłożoną doń z napisem "Dla Ciebie SS :*". Pozwól, że zapytam: gdy ktoś zacznie w sieci opowiadać o tym jak łamie prawo powszechnego ciążenia, a ja mu nie uwierzę, jakiego dowodu mam od niego oczekiwać, by mnie przekonał?

Odpowiedz
avatar konto usunięte
1 7

Ojj... My się chyba nie rozumiemy;). Nie po to zastrzegłem w pierwszym wpisie (przejrzyj moje historie), że zależy mi na pewnej dozie anonimowości, żebym teraz miał rozsyłać skany licencji nieznajomym;). Nie mniej jednak, jeżeli rzeczywiście masz jako takie pojęcie o ochroniarskiej robocie, to powinieneś wiedzieć, że takie zachowania, jak te, które opisałem, zdarzają się o wiele częściej niż powinny oraz, że czasem, w bardzo rzadkich, ale jedna wystepujących przypadkach, są one jedyną skuteczną bronią, jaką dysponuje człowiek (nie tylko ochroniarz) przeciwko głupocie, arogancji i agresji innych. Jeśli w dalszym ciągu będziesz zaprzeczał, to obawiam się, że to Ty powinieneś swoje rzekome "bogate doświadczenie" udowodnić, bo póki co wykazujesz się znajomością tematu na poziomie linii kas;)

Odpowiedz
avatar konto usunięte
0 6

@Rudy_Valentine: Z nas dwóch to nie ja bronie się przed publicznym potępieniem i niedowierzaniem, mnie zaś zweryfikowali ludzie z tego portalu, którzy mnie poznali osobiście, wiec zostańmy przy Tobie. Czy jedyny Twój dowód to "tak jest, jak uważasz inaczej, to się mylisz"?

Odpowiedz
avatar konto usunięte
0 6

W nosie mam publiczne potępienie. W tym wątku rozmawiam z Tobą i to my dwaj musimy bądź przekonać się do swoich racji, bądź uznać, że się nie dogadamy w żaden sposób;)

Odpowiedz
avatar konto usunięte
1 5

@Rudy_Valentine: Ale jakbyś tak odpowiedział na moje pytanie, a nie komentował moje spostrzeżenia...

Odpowiedz
avatar konto usunięte
-1 5

Ale jak brzmi pytanie?? Bo jeśli chodzi o licencję, to odpowiedź brzmi: Nie, nie dostaniesz skanu;) (skana??)

Odpowiedz
avatar konto usunięte
1 5

@Rudy_Valentine: Ech... to akurat była ironia. Pytanie brzmiało: - Pozwól, że zapytam: gdy ktoś zacznie w sieci opowiadać o tym jak łamie prawo powszechnego ciążenia, a ja mu nie uwierzę, jakiego dowodu mam od niego oczekiwać, by mnie przekonał? A potem, przeszło w: - Czy jedyny Twój dowód to "tak jest, jak uważasz inaczej, to się mylisz"?

Odpowiedz
avatar konto usunięte
-2 6

Podejrzewam, że jedynie bezpośrednia konfrontacja w realu mogła by, choć nie musiała, Ciebie przekonać. Na to się jednak w najbliższej przyszłości nie zanosi, więc masz dwa wyjścia: 1. Przyznać, że jednak mam większe doświadczenie niż Ty (wystarczy mi, że przyznasz to przed samym sobą, na forum możesz pisać co Ci się podoba) 2. Uznać mnie za bajkopisarza i żyć dalej w słodkim przeświadczeniu, że na świecie nie ma głupich, chamskich i brutalnych ochroniarzy o jakich pisałem, a jedynie prawdziwi Gwardziści, bez skazy;).

Odpowiedz
avatar konto usunięte
2 6

@Rudy_Valentine: No i dochodzimy do meritum. 1. Nie mam powodu by Ci wierzyć, za to mam wszelkie powody by uważać, że jesteś kimś kto po prostu naoglądał się za dużo "Psów". 2. Ależ ja to wiem! :-) Tylko, w przeciwieństwie do Ciebie, wiem, że w realnym życiu, oni nie pracują zbyt długo i kariery nie robią. :-)

Odpowiedz
avatar konto usunięte
-1 7

Niestety pracują. Choć często bywa tak, że "dyscyplinarnie wylatują", na użytek klienta, a po kilku dniach wracają, tyle, że na inny obiekt. Znam nawet firmę, która specjalizuje się w zatrudnianiu takich miglanców.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
2 8

A Ty dalej swoje, ech... No nic, tkaj dalej swoją rzeczywistość, może jakoś zakrzyczysz głosy rozsądku.

Odpowiedz
avatar bloodcarver
8 22

Połowa tych sytuacji pokazuje, że ochrona to prowokacyjne szuje gotowe kłamać i niszczyć mienie... W tym momencie przestało mi być żal ochroniarzy, którzy stracili w tej robocie zdrowie albo życie. No, chyba że to fake, zobaczymy co inni ochroniarze powiedzą na te metody.

Odpowiedz
avatar Cysioland
4 14

To fake jak stąd na Hel, SS już to potwierdził.

Odpowiedz
avatar babubabu89
0 4

hangarek albo jesteś nowy albo poebany. Po odwiedzeniu Twojego profilu stawiam na to drugie :)

Odpowiedz
avatar konto usunięte
-3 9

Sorry, ale tutejsi ochroniarze to w większości chłopaki z marketów. Nie chcę niczego im ujmować, ale ich opowieści już wielokrotnie pokazały, że klienci, z którymi oni mają do czynienia nawet nie mają startu do ludzi, z którymi zetknąłem się ja i kilku moich znajomych. Mówię tu o ludziach, którzy rzucali się na nas z nożami, jeden groził mojej żonie... Policja i sądy działają u nas tak a nie inaczej. Nawet jeśli dostarczę im takiego gnojka w kajdankach na sam posterunek, to szansa, że za godzinę go znów zobaczę na obiekcie jest całkiem spora. Stąd też konieczność radzenia sobie z nimi metodami... nazwijmy to niekonwencjonalnymi (a mimo to wciąż mieszczącymi się jakoś w granicach prawa)

Odpowiedz
avatar Agnieszka77
10 10

Niewiem jak gdzie indziej, ale u mojego męża w pracy, sprawa z trudnym klientem ma być załatwiana bez użycia środków przymusu. Jeśli się nie da to wzywana jest policja - nadal bez bezposredniego przymusu. Ostatecznie gdy się nie da bo klient rzyca sie z łapami, to mają go tak sprowokować, aby na kamerze ochroniarz był "czysty" - ze wzgledeu na pozniejsze ewentualne oskarżenia

Odpowiedz
avatar konto usunięte
-2 4

Znam takie fuchy. Pracowałem już w miejscach, gdzie jedynym moim wyposażeniem była godność osobista, a jedynym prawem zwrócenie uwagi. Wtedy można liczyć tylko na własny upór i na to, że klient ma go mniej niż ja. Mówiąc szczerze takie właśnie najbardziej lubię, bo są spokojniejsze i BEZPIECZNIEJSZE. Ale czasem się nie da.

Odpowiedz
avatar Agnieszka77
1 1

Rudy_Valentine, to nie jest jego wyposażenie, tylko taka polityka firmy "klient nasz pan" oraz jak pisała późniejsze problemy z policją. Niestety prawo nasze jest takie a nie inne. Jak zapewne sam sie orientujesz w przepisach, to nie musze wiecej pisać :D

Odpowiedz
avatar konto usunięte
0 0

Polityka firmy to jedno. Życzenia klienta to drugie. Zdarzało mi się pracować w miejscach, gdzie jakiekolwiek wyposażenie (poza kajdankami, bo te kilka razy się przydały) było absolutnie niepotrzebne, a mimo to klient życzył sobie widzieć ochroniarzy z pałami, gazem, a gdyby mógł (przepisy zabraniały) to jeszcze z bronią, najlepiej maszynową. Bywało też odwrotnie. Klienci aż prosili się o solidny masaż pleców, ale nie było nawet czym go wykonać;). A co do problemów z policją. Też nie dajmy się zwariować. Nadużycia powinny być ścigane, ale ochroniarz to taki zawód, że czasem trzeba użyć siły i są na to stosowne przepisy. Jeśli się ich przestrzega to jedynym problemem z policją jest znalezienie czasu na złożenie zeznań (bo te niestety czasem składać trzeba;) )

Odpowiedz
avatar Agnieszka77
0 2

Rudy_Valentine no niestety to prawo wariuje. Powiem na faktach Jak sie za "mocno" potrząśnie, gościu poleży 7 dni w szpitalu i jest problem. Napad na konwoj - postrzelenie zlodzieja - tułane sie po sdach przez ponad rok, aby uwierzyli, ze jednak to byla obrona konieczna. Ech szkoda gadac, gdyby nie to ze awansowal na dowodce, to pewnie by myslal o zwolnieniu lub przeniesieniu, bo zaczynalo sie to robic wrecz absurdalne

Odpowiedz
avatar konto usunięte
-1 1

Prawo nigdy nie jest doskonałe. Zresztą specyfika tej roboty jest taka, a nie inna. Działa się tam gdzie to prawo jest w jakiś sposób naruszane, a to niestety wiąże się z większą odpowiedzialnością i większym ryzykiem. Z naszego punktu widzenia to męczące i czasem absurdalne (szczególnie jeśli człowiek jest na 100% przekonany, że postąpił właściwie), ale... No takie przypadki trzeba sprawdzać na wszelkie możliwe sposoby. Wystarczająco dużo jest ochroniarzy i policjantów przekraczajacych soje uprawnienia. Gdyby im odpuścić przekraczali by jej jeszcze mocniej. A niewinni niestety na tym cierpią.

Odpowiedz
avatar nikt
11 17

Trafisz kiedyś na lepszego kozaka, oblatanego w prawie i jeszcze z koneksjami, to potem będziesz mocno żałował zabawy w "Brudnego Harry'ego". Zgodzę się z przedmówcami, że poziom buractwa, jaki prezentują opisane przez Autora zachowania i teksty przekracza dopuszczalne granice.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
0 6

Właśnie konieczność ryzykowania takiego obrotu spraw skłoniła mnie do podjęcia pracy na monitoringu... Tam jest spokojnie, ciepło, klienci bywają upierdliwi, ale nie przekraczają normy, więc nie ma co się denerwować;)

Odpowiedz
avatar yannika
11 19

Jak na mój gust pisane przez chłopaczka, który licencji w życiu na oczy nie widział, ewentualnie przez typowego klubowego buca z bramki z rozrośniętym od sterydów ego (który, również, licencji na oczy nie widział). Szczekać wolno, ale jak mi taki brudny Harry spróbuje uszkodzić telefon czy aparat to pozna zupełnie nowe znaczenie słowa apokalipsa... nie po to wydaje ciężkie pieniądze, żeby sobie jakiś debil frustracje wyładowywał.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
-2 6

Licencję mam od lat. Jestem zawodowcem, który w tym zawodzie przerobił już wszystko. Nie wiem, po raz który już wyjaśniam, że nienawidzę takiego zachowania i... za cienki w uszach jestem (wydusiłem to w końcu;) ), żeby ryzykować dostanie po zębach bez WYRAŹNEJ konieczności. Przesłanie tego posta było takie, że szefostwo firm ochroniarskich baaaardzo często przymyka oczy na takie zachowania w związku z czym pracownicy czują się o wiele bezpieczniej niż dajmy na to kasjerzy, czy telemarketerzy zwalniani nawet za spojrzenie krzywo na klienta. Natomiast osoby nadużywające tego (wątpliwego dość) przywileju sam piętnuję, bo psują opinię porządnym, wykwalifikowanym ochroniarzom.

Odpowiedz
avatar yannika
2 2

Powiedz w jakiej firmie tak kierownictwo przymyka oko, będę wiedziała przed czym ludzi ostrzegać.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 8 stycznia 2013 o 8:51

avatar konto usunięte
-1 5

Właściwie w większości firm tak to wygląda. Dużo zależy od tego skąd "pochodzi" szefostwo. Jeśli jest to stary gliniarz to jest spora szansa, że ma pojęcie o prawie i porządku wobec czego będzie wymagał od swoich podwładnych ich przestrzegania. Zawodowy żołnierz to trochę trudniejsza kategoria. Jeśli był to oficer to można liczyć na podobne podejście jak u gliniarzy. Jeśli sierżant... no cóż, ci bywają bardziej "tolerancyjni". Najgorsi są byli SB-cy. Nie dość, że lubią "ten styl", to jeszcze mają hopla na punkcie utajniania wszystkiego, preparowana dokumentów i w dodatku władza uderzyła im do głów. Oczywiście od każdej reguły są wyjątki. Poza tym żaden szef nie wie tak do końca jakiego ma pracownika, dopóki nie postawi go na obiekcie i nie sprawdzi. A wtedy, niestety bywa już za późno, bo osioł wywinie już jakiś numer.

Odpowiedz
avatar snow
3 15

Panie autorze, Pan się nie przejmuj. Niby piekielni ale wszyscy tu święci. Wszystko ładnie i pięknie ale jedna rzecz nie daje mi spokoju. "- Bierny opór... Do przełamania go mogę użyć rąk, pałki, kajdanek, gazu... którą bramkę szanowny pan wybiera?? " Biernego oporu w taki sposób nie można "przełamać". Trzeba czekać na ruch i wtedy z karata go:)

Odpowiedz
avatar konto usunięte
0 2

Nie wolno przy użyciu pałki, co wyraźnie stwierdza stosowne rozporządzenie. Wolno natomiast użyć siły fizycznej. Jak powiedziałem już w poście, ten tekst jest naciągany i to mocno. Ludzie jdnak zwykle nie mają pojęcia co wolno ochroniarzowi, więc czasem takie postraszenie uchodzi na sucho;)

Odpowiedz
avatar BOReK
1 19

Kompletnie nie rozumiem, czemu nikt nie wytyka buractwa klientów, tylko wszyscy zgodnie wsiedli na ochroniarza. Mentalność narodowa i tu się ujawnia? Czy to może ten sam mechanizm, w wyniku którego ludzie się odwracają, żeby nie widzieć awantury? Gdyby każdy ochroniarz był milczącym Terminatorem to dopiero byłoby nieciekawie. Problematyczny klient będzie na takiego napierał aż komuś się stanie realna krzywda i wtedy dopiero będzie problem. Jak się ochroniarz odezwie w stylu klienta, to zostanie przynajmniej uznany za trochę "swojego" i klientela z czasem zmienia nastawienie. A teraz założę się, że w ciągu 3 dni nad tym komentarzem zawiśnie przynajmniej 8 minusów (realnie 15, bo skoro już to napisałem to musi być więcej :D).

Odpowiedz
avatar nikt
7 15

Z prostej przyczyny - osoba "funkcyjna" nie może zniżać się do poziomu buraka, bo jest właśnie "osobą funkcyjną", od której wymaga się więcej. Interwencja ma być skuteczna, ale w miarę możliwości uprzejma, a nie zmierzać do tego, by komuś, kto zgodnie z prawem robi zdjęcia ochroniarzowi w pracy, uszkodzić telefon, a potem poświadczyć nieprawdę w notatce służbowej. Niestety, niektórym odrobina "waaadzy", jak widać po opowiastce, rzuca się na mózgownicę i blokuje umiejętność logicznego myślenia, całą energię neuronów kierując na chęć pokazania "kto tu rządzi". Ostatnie zdanie Twojego posta mnie urzekło. I dlatego masz minusa.

Odpowiedz
avatar nikt
5 11

Za brak zrozumienia czego? Pojąłeś w ogóle o czym piszę?

Odpowiedz
avatar nikt
8 14

Jak nie potrafisz trzymać nerwów na wodzy, to po prostu nie pracujesz jako policjant, ochroniarz, telemarketer czy inna osoba, która ma kontakt z ludźmi w pracy, i która musi się liczyć z tym, że spotka na swojej drodze buraka. I nie, nie zrozumiem "ochroniarza", który zachowuje się jak burak albo dąży do eskalacji konfliktu (bo ma kolegę, który skłamie w zeznaniach). Nie umiesz sprawy załatwić uprzejmie, acz stanowczo? Nie dla ciebie praca w ochronie - proste i klarowne. Paradoksalnie to właśnie trzymanie nerwów na wodzy oraz bycie uprzejmym i stanowczym jednocześnie pokaże klientowi, że nie warto zaczynać. Bo jeśli dajesz się burakowi sprowokować, to on wygrał - jego celem jest sprowokowanie ochroniarza/policjanta/telemerketera do burackich zachowań.

Odpowiedz
avatar Jabbersmok
11 15

Odszczekanie takiemu w jedynym, zrozumiałym dla niego językiem to jedno, ale kłamanie w papierach i niszczenie cudzej własności to spore nadużycie. A już kozaczenie tym to, przykro mi, poziom niemal gimbazalny. I tylko zastanawiam się, co by było jakby telefoniczny paparazzi poprosił o nagranie z monitoringu... (Minusika oczywiście dostaniesz, cobyś się nie zawiódł, Borku)

Odpowiedz
avatar virus
3 5

Czasami nie ma innych metod, jak te najprostsze. I dopóki skutkują nie robiąc nikomu krzywdy - jestem na tak.

Odpowiedz
avatar BOReK
0 0

Cholera... Raz, że przegapiłem dzień zliczania głosów, a dwa - czy przy 19 oddanych i sumie 1 mogę uznać, że post otrzymał 9 minusów i 10 plusów? :D

Odpowiedz
avatar snow
-3 5

ależ oczywiście! masz rację! Niestety życie czasem płata figle i ktoś kto nie potrafi trzymać nerwów na wodzy zostaje policjantem, strażnikiem miejskim, ochroniarzem, ba! nawet politykiem. I tu własnie opowieść z takiej perspektywy. ( nie pracuje w żadnej z wymienionych profesji jakby co ) Jeśli ochroniarz ma taką gadkę na buractwo to cóż, sam ryzykuje ale to jego zmartwienie, a jak chcesz sądzić bo Ci tak wygodnie w ciepełku to potem wychodzą takie górnolotne kwiatki gdzie wszystko jest poukładane i na miejscu. Muszę Cię zmartwić, czasami zdarzają się kłótnie, groźby, pobicia ( czyt. przekroczenie uprawnień ) i nic nie poradzisz. A tu ot historyjka jak sobie radzi Pan ochroniarz wyłącznie werbalnie, za co mu chwała.

Odpowiedz
avatar nikt
2 8

Ta, werbalnie, napierając na fotografującego i wytrącając mu telefon tak, by go uszkodzić. No zaiste, silne "werbalne" argumenty. Jeśli zaś ktoś, kto do danej pracy się nie nadaje, mimo wszystko do niej trafi i puszczą mu nerwy, to cóż, musi się liczyć z konsekwencjami. Trafi na lepszego od siebie i będzie potem mógł się jedynie wypłakać na Piekielnych albo gdzieś indziej, że mu zły burak życie złamał, bo był lepszym cwaniakiem, jak "pan ochroniarz". I tak, wygodnie mi siedzieć w ciepełku i pisać górnolotne kwiatki. Niczego innego wszak w życiu nie robiłem, masz mnie tutaj, Sherlocku.

Odpowiedz
avatar snow
-5 5

Kończąc temat, dodam tylko że warto czasem z ciepełka wyjść :) i zobaczyć że nie wszyscy są święci. A że aż tak drogi Watsonie Cię to bulwersuje, jak to mawiają kto ma miękkie serce...

Odpowiedz
avatar nikt
1 5

Ironii, Sherlocku, nie zauważyłbyś, nawet gdyby walnęła Cię w czoło. To pisałem ja, Watson z ciepełka.

Odpowiedz
avatar snow
-4 4

a gdzie dałem się złapać na tym że ironii nie zrozumiałem? "werbalnie, napierając (...)" Ha bingo! zrozumiałem już wcześniej ale po co drogi Watsonie chcesz mi tu wmówić brak zrozumienia? Czyżbyś nie potrafił przyjąć do wiadomości że gdzieś w świecie jest ktoś kto myśli inaczej niż Ty?

Odpowiedz
avatar nikt
1 3

Podobno skończyłeś temat... Nie wyłapałeś ironii z tym ciepełkiem i nierobieniem w życiu niczego innego, zaś faktu istnienia osób myślących inaczej, nie potrafisz przyjąć do wiadomości właśnie Ty, czemu wyraz dajesz pisząc choćby to: "do nikt@ za brak zrozumienia Tobie też minusik, a co tam :) (...) za brak zrozumienia sprawy z drugiej strony - strony ochroniarza. (...)"

Odpowiedz

Zmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 7 stycznia 2013 o 12:49

avatar snow
-5 5

fascynująca jest dyskusja z Tobą, przyznaję! zwyczajnie nie da się tematu skończyć :) Jak mogłem nie wyłapać ironii z ciepełkiem skoro sam o tym wspomniałem ( jako pierwszy w formie ironii właśnie ;) Przedstawiasz jeden punk widzenia, ja Ci przedstawiam inny, ja Twój punkt widzenia rozumiem ale wydaje mi się mało życiowy, Ty natomiast całkowicie potępiasz osoby takie jak ochroniarz z historii bez jakiejkolwiek chęci zrozumienia ich. PS. przeczytaj swoją wypowiedź i zastanów się czy faktycznie zacytowałeś odpowiedni fragment Watsonie z ciepełka :)

Odpowiedz
avatar nikt
3 3

Tak, zacytowałem odpowiedni fragment - dajesz mi minusa za to, że "nie mogę zrozumieć drugiej strony", ergo - karzesz mnie za posiadanie zdania odmiennego od Twojego. Mój punkt widzenia jest życiowy, bo PROFESJONALISTA nie pozwoli sobie na zniżanie się do poziomu buraka i dawanie wszystkim dookoła do zrozumienia, kto tutaj jest "waadza". W ironicznej formie to ja Tobie, jako pierwszy, dałem do zrozumienia, że nie wiesz o mnie nic - co robię, robiłem, z czym się zetknąłem, więc pisanie o tym, że "wygodnie jest siedzieć w ciepełku i wydawać opinie" jest dość ryzykowne. A Ty w odpowiedzi, "ironicznie" każesz mi z tego ciepełka wychodzić... Skoro zaś rozmowa jest fascynująca (dopiero teraz zauważyłeś?), to nie deklaruj, że temat kończysz, bo potem wygląda to cokolwiek śmiesznie.

Odpowiedz
avatar snow
-4 4

Przyznam że nie sądziłem że uraczysz mnie jeszcze kilkoma wersami po tym jak "zakończyłem" :) Przede wszystkim, wydaje mi się że błędnie postrzegasz głównego bohatera jako PROFESJONALISTĘ. Nigdzie nie napisałem, że wiem cokolwiek o Tobie, a to że opinie wydawane z ciepełka odebrałeś jako atak, no cóż. Widziałem już wiele sytuacji których być nie powinno ale się zdarzyły, i co? Sytuacja kiedy policjant (zagranica) oddaje kobiecie liścia też była dość głośna. Ty powiesz brak profesjonalizmu, a ja powiem że puściły mu nerwy. To się nie wyklucza ale poza chęcią zakwalifikowania tego jako zdarzenie dobre / złe ja próbuję jeszcze zrozumieć tego co "zawinił". Czasem można.

Odpowiedz
avatar nikt
3 3

A niby dlaczego nie sądziłeś? To Ty kończysz temat, a nie ja, więc raczej zdziwienie powinien budzić fakt, że osoba deklarująca zakończenie tematu nadal coś odpisuje. Co zabawniejsze - winę za niedotrzymanie słowa próbuje radośnie zwalać na interlokutora. Doprawdy, paradne. Główny bohater nie jest profesjonalistą? I to ma go tłumaczyć? Jak lekarz (co nie daj Bóg) spaprze Ci operację, to co, też powiesz, że błędnie postrzegałeś go jako profesjonalistę, ale okazał się nim nie być, więc nie ma sprawy? No tak, tekst o opiniach wydawanych z ciepełka nie był atakiem, ani sugestią, że nic nie wiem o czymkolwiek, co wykracza poza cztery ściany mojego ciepłego pokoju. Jasna sprawa, był komplementem, a ja głupi tego nie zauważyłem. Niniejszym - kajam się. Sytuacja, w której policjant oddaje osobie, która go zaatakowała "z liścia" świadczy o tym, że mamy do czynienia z osobą nieprofesjonalną - profesjonalista po prostu zatrzymuje delikwenta za atak na umundurowanego funkcjonariusza i po sprawie. Niestety, nie potrafię zrozumieć takiego gościa, bo wymierzanie sprawiedliwości na ulicy nie leży w jego kompetencjach.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 7 stycznia 2013 o 13:36

avatar snow
-3 3

Widzisz! A ja potrafię takiego gościa zrozumieć. I tu wychodzi że faktycznie siedzisz w ciepełku. Jeśli ciężko Ci zrozumieć że policjant może być po ciężkim dniu, użeraniu się z bandytami, pijakami, ćpunami itd. Nerwy puszczają, ale z tego co zrozumiałem to uczucie jest Ci obce. Zalecam więc opuszczenie swoich czterech ścian i wyjście do ludzi. Temat wydawał mi za zakończony bo zwyczajnie nie sądziłem że pogląd który przedstawiłem może wywołać jeszcze większą dyskusję, tym niemniej nie mogę wycofać się z twierdzenia że z ciepełka najlepiej oceniać :)

Odpowiedz
avatar nikt
4 4

A ja nie potrafię, bo jest to zachowanie nieprofesjonalne i niezgodne z prawem. I tym się właśnie różnimy. I nie ma tu znaczenia, jak ciężki czy lekki dzień miał policjant. Bo jest POLICJANTEM i obowiązują go przepisy i standardy zachowań. Jak ich nie przestrzega, to kończy się to dla niego wydaleniem ze służby. Swoją drogą, to ciekawe, czy wykazałbyś zrozumienie dla policjanta po ciężkim dniu (użeraniu się i takim tam), który po tym, jak spowodowałbyś stłuczkę z radiowozem wyszedłby z auta i przestrzelił Ci kolano, bo się chłopina był zdenerwował. No ciężki dzień miał, nerwy mu puściły, to se wysiadł i walnął dla odprężenia. A co, wolno mu w końcu, nie? Wtręty o ciepełku pominę litościwym milczeniem, bo widzę, że z braku argumentów wróciłeś do bajania na mój temat. Skoro tak uważasz, to uważaj sobie - niespecjalnie interesuje mnie, co na mój temat myśli jakiś internetowy byt, któremu zdaje się, że jest bardzo doświadczony życiowo. Nadmienię tylko, że prowadzenie dyskusji "ad personam" jest postrzegane jako przejaw kompletnego braku możliwości poparcia argumentami swoich tez, z którego to powodu rozmówca stara się zdyskredytować interlokutora. Numer starszy od węgla i - na szczęście - coraz częściej zauważany i piętnowany. :) Zresztą - podobnej klasy jest zagranie w stylu "napiszę, że kończę rozmowę, to może mi nie odpisze". Niestety, to nie działa.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 3 razy. Ostatnia modyfikacja: 7 stycznia 2013 o 14:12

avatar nikt
1 3

Zieeeew. Argumenty ad personam - nihil novi sub sole. Mnie naprawdę nie interesuje, co tam sobie o mnie myślisz. Mnie interesują ARGUMENTY w dyskusji, a takich po prostu nie masz, stąd pisanie, że jestem hejterem (cokolwiek to oznacza), nie znam życia, siedzę w cieple, mam same złe dni i co tam sobie jeszcze stryjenka wymyśli. Mam nadzieję, że tym razem dotrzymasz słowa i przestaniesz wypisywać nic niewnoszące bzdety. :) PS. Jak już sprawdzasz profile, to zobacz, ile osób zgodziło się z moimi komentarzami, a ile NIE zgodziło się z twoimi.

Odpowiedz
avatar Fomalhaut
1 3

A może autor obejrzał najnowsze arcydzieło polskiej kinematografii i tak go po seansie fantazja ponosi?

Odpowiedz
avatar konto usunięte
5 5

Jesteś zwykłym prostakiem i niedługo narobisz sobie przez to poważnych kłopotów. I dobrze.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 7 stycznia 2013 o 16:21

avatar nikt
-1 7

Oj, przestań. Po prostu nie rozumiesz, że komuś po ciężkim dniu mogą puścić nerwy. Ale spoko, ja też tego nie rozumiem. ;)

Odpowiedz
avatar konto usunięte
-3 5

Nie narobię;). Prysnąłem jak najdalej od roboty prowokującej do takich zachowań. Zresztą, poza rozmową o dziwkach i macaniu wszystkie te przykłady są właściwie takim uśrednieniem sytuacji, które widziałem, o których słyszałem i, o których czytałem (między innymi na tym portalu;) )

Odpowiedz
avatar konto usunięte
4 4

Mogłeś od razu napisać, że sobie to po prostu wymyśliłeś.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
-4 4

Nie do końca wymyśliłem. Takie sytuacje niestety się zdarzają, niestety są tolerowane przez zwierzchników takich ochroniarzy i niestety ludzie za mało wiedzą o swoich prawach, żeby właściwie zareagować na takie zachowanie. Konkretne dialogi są w większości parafrazami oryginalnych "rozmów" w autentycznych stuacjach wywoływanych przez autentyczne osoby, reprezentujące autentyczne postawy. I to jest w tym najsmutniejsze.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
4 4

Smutne jest to, że napisałeś historię na 80+ komentarzy, którą sobie, jak to ująłeś, sparafrazowałeś.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
-2 2

Jeśli zarzucasz mi fantazjowanie, to się mylisz. To nie są dosłowne dialogi, ale takie właśnie sceny rozgrywają się codziennie i to w dodatku bezkarnie. To, że padło tu tyle głosów oburzenia świadczy jak najlepiej o.. nazwijmy to "moralnej kondycji" naszego społeczeństwa. Szkoda, że spora część komentatorów uznała właśnie mnie za sprawcę, a nie świadka (choćby pośredniego), bo to z kolei nie najlepiej świadczy o umiejętności czytania ze zrozumieniem... No ale cóż. Aż tak mi nie zależy na nieposzlakowanej opinii wśród obcych;)

Odpowiedz
avatar fenirgreyback
1 5

Zacytuj, gdzie napisałeś, że to nie twoje gadki. Każdej durnej odzywki broniłeś jak niepodległości, nazywając to "jedynym sposobem", do tego wtrącając teksty o grożeniu TWOJEJ rodzinie, co wystarczająco mocno dało do zrozumienia, że to ty jesteś gwiazdą tych wszystkich wypowiedzi. Przyznaj się, że gdy to, co ty uznajesz za "zaj*****ość" okazało się zwykłym buractwem i prostactwem, ty próbujesz po prostu głupio się wykręcić.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
-4 4

Tego niestety przyznać nie mogę. O ile, w dalszym ciągu, uważam, że jest to historia zajebiście pasująca do portalu o nazwie "Piekielni", o tyle w prawdziwym życiu takie zachowania są skandaliczne i już kilkakrotnie, choć być może nie na tej stronie (nie pamiętam dokładnie) sam je tępiłem. Pisałem o rodzinie, żeby pokazać, że w pewnych sytuacjach jest to jednak choćby odrobinę uzasadnione zachowanie. To właśnie w takich sytuacjach kilkakrotnie zdarzyło mi się, co muszę przyznać ze wstydem i bólem serca, zachować w podobny sposób, jak opisane powyżej. A co do cytatów, to w pierwszej historii jest coś o tym, że nei wszystkie moje historie są opisem moich własnych przeżyć. Czasem są to historyjki zasłyszane lub zaobserwowane.

Odpowiedz
avatar nikt
3 3

I kolejna linia obrony padła. Próbowałeś nam wcisnąć, że nie czytamy ze zrozumieniem (najbardziej oklepany tekst w Internecie, jak już przy tym jesteśmy), a kiedy fenirgreyback zrobił to, co ja chciałem uczynić - poprosił Cię o wskazanie, gdzie w tej historii jest choć słowo o tym, że to teksty zasłyszane, a sama historia napisana jest z pozycji świadka, to nagle okazuje się, że jednak (z bólem i wstydem) w takich akcjach uczestniczyłeś i takimi tekstami sam rzucałeś. Czyli to nie brak umiejętności czytania ze zrozumieniem u bywalców Piekielnych (odesłania do pierwszej historii, w której coś tam jest nawet nie skomentuję, bo to wykręt nader żałosny - piszemy o KONKRETNEJ historii, a nie o jakiejś innej), na który radośnie próbujesz wszystko zrzucić. Wybacz, ale po pierwsze - nie mam obowiązku czytania KAŻDEJ Twojej historyjki, by w pierwszej wyczytać, że wszystko, co piszesz to zasłyszane (albo zmyślone - nagle dowiadujemy się, że TYLKO JEDNA scenka to autentyk, a reszta to "uśrednienie", czyli - mówiąc wprost - bajeczki) opisy wydarzeń, a po drugie - czytam, co piszesz w tej historii i ni cholery nie widzę tam niczego, co świadczyłoby o tym, że piszesz z pozycji świadka/słuchacza, a nie pierwszoplanowego uczestnika wydarzeń (więcej - sporo elementów, choćby wspomniane grożenie rodzinie czy pisanie "w MOJEJ notatce" lub "zadzwonimy", "uprzedzamy", "podchodzimy", "robią NAM fotki", wskazuje na to, że to jednak Ty byłeś głównym aktorem owych scenek). A co najbardziej zabawne - najpierw zarzucasz nam brak umiejętności czytania ze zrozumieniem, by chwilę potem napisać, że nie chce Ci się powtarzać wpisu z pierwszej historii i masz świadomość, że komentarze mogą być z tego powodu negatywne. Początki rozdwojenia jaźni czy wyjątkowa niekonsekwencja? Odnoszę wrażenie, że pisałeś to, by pokazać, jaki jesteś Harry Callahan, ale po powszechnej krytyce i potępieniu buractwa próbujesz wcisnąć nam teraz, że to nie Ty, to koledzy, ktoś inny, szefostwo pozwala, a tak w ogóle, to to wszystko jest zasłyszane, a Ty się tym brzydzisz. Mnie nie przekonałeś. Paru innych, jak widzę, również nie. No ale zawsze możesz napisać, że nie umiemy czytać ze zrozumieniem. Czym na pewno każdy z nas strasznie się przejmie.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 11 razy. Ostatnia modyfikacja: 8 stycznia 2013 o 11:44

avatar konto usunięte
-3 3

Cóż, rzeczywiście tak to może wyglądać. Nie ma co ukrywać, że talentu pisarskiego Bozia mi poskąpiła, ale: 1. Czytanie ze zrozumieniem - o ile pamiętam, na początku uwaga ta dotyczyła zastrzeżenia, które umieściłem pod koniec posta. A mówiło ono, że takie sytuacje zdarzają się i wtedy radzimy sobie jak możemy. Z czego wynik druga sprawa: 2. Tak, zdarzyło mi się zachować w podobny sposób, w sytuacjach takich, jak ta z groźbami pod adresem mojej rodziny. Kiedy groźby kierowane są wyłącznie w moją stronę uznaję to za "uroki pracy" i jakoś niespecjalnie mnie ruszają (groźby karalne zgłaszam policji, a zwykłe ignoruję). Ale kiedy jakiś gnojek grozi moim bliskim za to, że Ja wykonuję swoje obowiązki to sorry - reaguję. 3. Być moze faktycznie trochę poplątałem się w mojej argumentacji. Ale, jak, być moze zauważyłeś dyskusja obejmuje już prawie setkę postów, z czego znaczna część to ataki na mnie, jako ochroniarza, a nie jako pisarza. Odpowiadając kilku, czy nawet kilkunastu osobom prawdopodobnie kilka razy sam sobie zaprzeczyłem, a kilka razy napisałem jakieś farmazony. Wszystko możliwe. Pisząc takiego posta sam się postawiłem w trudniejszej sytuacji niż jesteście Wy, którzy powtarzacie w kółko, że jestem chamem, prostakiem, idiotą oraz kilka innych, wciąż, uparcie powtarzających się komplementów. Ataki są prostsze niż obrona. 4. Odsyłanie do poprzednich historii. Czytając i komentując ten konkretny wpis nie musiałeś znać wcześniejszych. Nikt tego od Ciebie nie wymaga. Ale kiedy w dyskusji wskazałem pierwszego posta, jako jeden z agrumentów to juz nie moja wina, jesli go zignorowałeś. 5. Harry Callahan to świetna postać - FILMOWA. Uwielbiam filmy z nim, tak samo jak inne filmy akcji. Stąd takie a nie inne porównania. Ale w życiu za cienki jestem trochę, żeby zachowywać się jak Harry, czy jak Bruce Willis w Szklanej pułapce. Wolę spokojną robotę. 6. Zwroty w pierwszej osobie, czy to liczby pojedynczej, czy mnogiej, to, nietrafiona jak się okazuje, figura stylistyczna. Wyszło to idiotycznie - przepraszam, mogłem się bardziej postarać;).

Odpowiedz
avatar nikt
3 3

O, zdecydowanie „Bozia Ci poskąpiła talentu pisarskiego”. Szczególnie w kwestii klarowności wypowiedzi... 1. Czytanie ze zrozumieniem – radośnie zarzucasz czytającym, że nie posiadają tej umiejętności, a potem równie radośnie dodajesz, że po prostu nie chce Ci się pisać w każdej historii, że to zasłyszane/amyślone. Do kogo więc masz pretensje? 2. Niejeden policjant na co dzień słyszy zapewne takie groźby parę razy (i podobne, w stylu „już nie pracujesz”) i co? Ma chamsko się odszczekiwać? Lać pałą? Strzelać? A może zachować się profesjonalnie i zignorować lub sporządzić doniesienie do prokuratury o groźbach karalnych? Którą bramkę pan wybiera? 3. Nie „być może”, ale „na pewno”. I nie, nie wynika to z mnogości odpowiedzi, ale z faktu, że spotkałeś się z falą krytyki, której się nie spodziewałeś i trzeba było zmienić front. No cóż, miało być pięknie, fanfary i uznanie, a tymczasem ludzie odbierają te zachowania jako szczyt buractwa, to i trzeba jakoś próbować wyjść z twarzą. Jak? Ano, pisząc, że to już nie „jedyne wyjście z sytuacji”, ale że to koledzy, bardzo rzadko i Ciebie to mierzi, choć sam (z bólem) to robiłeś. Przy okazji – skoro piszesz (cyt.) „Wy, którzy powtarzacie w kółko, że jestem chamem, prostakiem, idiotą oraz kilka innych, wciąż, uparcie powtarzających się komplementów”, to mam prośbę – wskaż, proszę, w moich wypowiedziach fragmenty, w których nazywam Cię chamem, prostakiem lub idiotą. Tylko nie pisz teraz, że nie pisałeś o wszystkich, albo że akurat mnie nie miałeś na myśli – napisałeś WY, więc i ja się do tej grupy zaliczam, bo z Tobą dyskutuję. Zatem – czas start, czekam na te przykłady. Aha, nie podawaj tutaj fragmentu mojego posta, w którym piszę o tym, że „poziom buractwa, jaki prezentują opisane przez Autora zachowania i teksty przekracza dopuszczalne granice”. Mam nadzieję, że wiesz czemu, prawda? 4. Ty, robisz sobie ze mnie jaja, czy co? Piszesz, że nie chce Ci się pisać w każdej historii czy to zasłyszane/zmyślone/z własnego doświadczenia, a mnie ma się chcieć szukać jakiejś Twojej historii, w której ponoć napisałeś, że to, co piszesz jest zasłyszane? A niby z jakiej racji? 5. Uhm, jasne. Wybacz, ale nadal nie przekonałeś mnie, że napisałeś tę historię ku przestrodze i by pokazać, jak to ochroniarze potrafią się „zachować”, bo ja nadal odnoszę wrażenie, że chciałeś ujść za Callahana polskiego ochroniarstwa, ale po fali krytyki zorientowałeś się, że nie wyszło i teraz próbujesz z tego jakoś wyjść z twarzą. 6. Jak wyżej – mam wrażenie, że było to napisane celowo, by pokazać, jakie to wy nie jesteście McClane'y ochrony. Niestety, Twoje tłumaczenie ponownie mnie nie przekonuje.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
-2 2

Nie chce mi się już udowadniać, że nie jestem wielbłądem, więc ustosunkuję się tylko do punktu czwartego: Nie robię w każdym poście zastrzeżenia, że nie w każdej z opisywanych sytuacji uczestniczyłem. Z tego powodu spotkała mnie zasłużona krytyka. Wszystko ok. Zasłużyłem i nie mam pretensji. Ale, kiedy przeszliśmy do dyskusji, powiedziałem, że poczyniłem takie zastrzeżenie w jednym z postów. Jeśli chcesz dalej dyskutować to powinieneś jednak się z nim zapoznać. Jeśli ci się nie chce, to przepraszam, ale nie mam innego sposobu, żeby cię przekonać do tego iż takie zastrzeżenie poczyniłem.

Odpowiedz
avatar nikt
2 2

Weź się przez chwilę zastanów - jeśli Tobie się nie chce pisać, czy dana historia jest zmyślona/zasłyszana/Twoim doświadczeniem, to z jakiego powodu mnie ma się chcieć szukać czegoś w Twoich poprzednich historiach? Ale dobrze, sprawdziłem. I co znalazłem? Ano, jedynie wyjaśnienie, że "Dlatego też niezależnie od tego czy byłem uczestnikiem, świadkiem, czy tylko słyszałem o opowiadanej historii postaram się trzymać zasady pisania o wszystkich uczestnikach w trzeciej osobie.". Niestety, nie dodałeś, czy chodzi o liczbę pojedynczą czy mnogą, a w historii powyżej użyłeś na przykład zwrotu "w MOJEJ notatce", co - ale pech - jest akurat pierwszą osobą liczby pojedynczej. Więc, bardzo Cię proszę, nie ściemniaj już więcej, dobrze? PS. Oczywiście przykładów tego, że miałem nazwać Cię chamem, prostakiem albo idiotą nie podałeś. Dlaczego? A, no tak - nie będziesz udowadniał, że nie jesteś wielbłądem. Daruj, ale jest to dla mnie zwyczajnie żałosne.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 8 stycznia 2013 o 18:32

avatar BlackMoon
6 8

Biorąc pod uwagę charakter mojej pracy i styl życia spotykam na swej drodze bardzo wielu ochroniarzy i jeszcze nigdy nie widziałam, aby którys się tak zachowywał. Może dlatego, że w UK potrzebna jest licencja a nie biorą pierwszych lepszych dresów spod sklepu. "Twoja stara, daje w barach!!!"... "Oczywiście w notatce jak byk stoi, że zachowywał sie prowokacyjnie, ale ani słowa nie ma o ciętej ripoście;)" Chłopcze, według Ciebie to jest cięta riposta? Poważnie? Może i jest, ale w pierwszych klasach szkoły podstawowej.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
0 2

Fachu uczyłem się w Irlandii. tam przepisy są zbliżone do waszych, brytyjskich. Poza tym u nas też, do wykonywania pewnych czynności potrzebna jest licencja, a kurs uprawniający do ubiegania się o nią nie trwa, jak w UK dwa dni, tylko trzy do sześciu miesięcy, podczas których całkiem sporo jest mowy o przepisach, standardach, regulaminach i algorytmach zachowań. Są zajęcia z psychologii, z podstaw prawa, zasad prowadzenia działań ochronnych w różnych sytuacjach. To wszystko teoria. A życie pokazuje, że nie każdy jest w stanie ją sobie przyswoić. Co do ciętych ripost - Tez mi się takie nie podobają. Wolę bardziej finezyjne. No ale nie każdy je zrozumie, więc do niektórych trzeba mówić prosciej i bardziej dosadnie.

Odpowiedz
avatar RobertWroc
2 2

cyt"Zwykle wystarczy "niechcący" wpaść na takiego pożal się Boże fotoreportera i wytrącić mu telefon" Czyli zwykła napaść, cyt"- "Bierny opór... Do przełamania go mogę użyć rąk, pałki, kajdanek, gazu... którą bramkę szanowny pan wybiera??" Ty masz licencje? Pałka do przełamania biernego oporu? gaz? Mógłbym to określić ale już przedmówcy napisali swoje zdanie. Nie masz pojęcia o tym co Ci wolno a co nie. To jest żałosne po prostu...

Odpowiedz
avatar konto usunięte
0 0

Po pierwsze, już na samym początku zaznaczyłem, że ta gadka jest naciągana. Jeśli masz pojęcie o przepisach, to wiesz, że nawet dość mocno naciągana. Rozporządzenie z dnia 30.06.1998 wyraźnie wręcz zabrania używania do tego celu pałki. Zezwala jednak na stosowanie siły fizycznej. I teraz ciekawostka: na 38 milionów ludzi mieszkających w tym kraju może kilka tysięcy wie o tym fakcie. Dlatego użycie pały w takiej sytuacji było by poważnym nadużyciem, a wręcz przestępstwem. Natomiast zasugerowanie możliwości jej użycia jest tylko drobnym podkoloryzowaniem mającym zrobić wrażenie np na menelu, którego policja nie chce usnąć z obiektu "no bo panowie, za co niby", a ja go usunąć muszę, bo klient nie życzy sobie jego obecności.

Odpowiedz
avatar szczurzyca
4 4

*auf wiedersehen-popraw sobie, bo oczy bolą... zachowujesz się jak ostatni cham i tyle...

Odpowiedz
avatar pb9219
2 4

to może parę groszy dorzucę: - do przełamania biernego oporu zazwyczaj stosuje się siłę fizyczną, potem ewentualnie inne środki przymusu bezpośredniego jak chwyty okażą się nieskuteczne, konkretniej chemiczne ŚPB czyli gaz, możemy również użyć pałki ale tylko i wyłącznie w taki sposób, że pałkę trzymamy oburącz i naciskajac na umięśnione części ciała przesuwamy delikwenta z pkt A do pkt B ewentualnie dźwignia, możemy również użyć kajdanek (prowadnic dla nieletnich), bo działamy według zasady minimalizacji skutków i zasady celowości użycia ŚPB. Nie wspominając już o tym, że sam bierny opór nie jest ani przestępstwem ani wykroczeniem w myśl KK i KW. - co do złego humoru nastroju etc. będąc funkcjonariuszem publicznym nie mamy prawa do demonstrowania naszego złego nastroju i humoru, albo jesteśmy profesjonalistami albo bandą parchów naprzeciw, której stoimy. Najważniejsza zasada to nie dać się sprowokować i dążyć do tego aby nie dopuścić do eskalacji konfliktu, szczególnie na meczach i imprezach masowych, bo dostać krzesełkiem w ryło fajnie nie jest. - świadczenie nieprawdy w raportach, dobra rada na przyszłość, nie chwal się tym na forum bo to jest debilizm najczystszej postaci. -"wytrącanie" z ręki aparatu itp. to przekroczenie uprawnień, zniszczenie mienia,gdybym takie coś odwalił na służbie to dawno pożegnałbym się z mundurem, nie mówiąc już o tym, że będąc funkcjonariuszem publicznym taki "reporter" ma prawo nas filmować, koniec kropka. - wspominanie o broni palnej wzbudziło mój szczery śmiech, bo użycie jej naprawdę wymaga nadzwyczajnych okoliczności ( w Policji jest 9 przypadków, art.17 Ustawy o Policji) a i tak zawsze nie dość, że papierologii na miesiąc to jeszcze przełożony j*bie Cię jak psa za to, a szczerze wątpie by w ochronie było inaczej. - o prowokowaniu pisałem, szkoda tylko, że jak taki sprowokuje drecha, to jak tylko zaczyna sie burda to pozostaje po nim tylko kontur jego pleców jak ucieka aż się mu podeszwy rolują, a z urażoną dumą drecha najczęściej musi zmagać się Bogu ducha winny policjant. Pozdrawiam serdecznie :)

Odpowiedz
avatar konto usunięte
-2 2

Gdzieś tam już pisałem, że ochroniarz ma prawo wymusić posłuszeństwo WYŁĄCZNIE siłą fizyczną. Gadka o płace to tylko straszak na mniej obeznanych klientów. Co do prowokowania, to zgadzam się z całej rozciągłości. Ale, jeśli siedzi mi na obiekcie żulik i w zasadzie nic nie robi, ale nie powinno go tam być, to co się robi?? Szepcze mu się do ucha jakiś "komplemencik", on się oburza, a wtedy można go wyprosić za zakłócanie porządku. Takie numery z o wiele liczniejszymi i bardziej agresywnymi kibicami zwyczajnie nie przejdą. Tu się stosuje kamienną gębę i tępe powtarzanie poleceń, aż do skutku:). Broń palna - policjant może jej użyć w 9 przypadkach. Ochroniarz w czterech. W dodatku nie oszukujmy się, pracujących z bronią ochroniarzy jest o wiele mniej niż policjantów. O broni wspomniałem tak dla porządku, ale nigdy nawet do głowy mi nie przyszło, żeby chcieć jej używać. Na szczęście nie miałem nawet teoretycznej sposobności po temu. Świadczenie nieprawdy w raportach to też tajemnica poliszynela. Robią to policjanci, ochroniarze i wszystkie inne służby porządkowe. Służby to jednak nie to samo co ludzie. Nie chwalę się robieniem tego, bo nigdy i podkreślam to NIGDY tego nie zrobiłem. Ale wiem, że taki proceder ma miejsce, wiem, że przymyka się na niego oko i wiem, na ile można sobie pozwolić, żeby było to w miarę bezpieczne. Mam nadzieję, że dzięki mojej opowieści inni też się tego dowiedzą i będą bardziej uważać na takie zachowania ze strony takich ochroniarzy z bożej łaski. Jeżeli rzeczywiście jesteś policjantem, to zapewne też wiesz, jak się układa współpraca pomiędzy wami, a nami;). Odzywki w stylu "załatwcie to sobie jakoś, ja nie mam kogo do was przysłać" nie są może regułą, ale zdarzają się częściej niż powinny, a to niestety prowokuje co bardziej narwanych i słabiej radzących sobie z myśleniem ochroniarzy do przejmowania inicjatywy. Również pozdrawiam:)

Odpowiedz
avatar konto usunięte
0 4

No dobra. Poczytałem komentarze, na niektóre odpowiedziałem bezpośrednio. Teraz czas na publiczne sypanie głowy popiołem. Po pierwsze: Zostałem źle zrozumiany. Wypowiedź moja nie była pisana z zamiarem pochwalenia się jaki to ze mnie kozak. Miała ona na celu pokazanie różnicy w podejściu do łamania nie tylko standardów ale też regulaminów a czasem wręcz prawa, jaka istnieje pomiędzy szefami firm ochroniarskich, a dajmy na to kierownikami marketów. O ile stojąc na kasie można wylecieć za każde uchybienie. O ile będąc telemarketerem można wylecieć za jakąkolwiek uwagę pod adresem klienta. O tyle w zawodzie ochroniarza takie zachowania, jak te opisane są tolerowane, a przez niektórych pracodawców wręcz premiowane. Po drugie: Kilkakrotnie (zaledwie) zostałem zmuszony okolicznościami do zachowania nie do końca zgodnego z zasadami etyki zawodowej. Nigdy jednak nie przekroczyłem granic prawa (czego niestety nie mogę powiedzieć o niektórych kolegach po fachu). Nie oznacza to jednak, że popieram tego typu zachowanie, a wręcz przeciwnie. Potępiam je w większości przypadków. Po trzecie: Przyznaję to otwarcie, jestem raczej tchórzliwy. Z tego powodu obce mi są popędy kierujące ludźmi zachowującymi się w opisany w poście sposób. W tych kilku przypadkach, kiedy, zachowałem się w podobny sposób, zawsze miałem pełne gacie, że coś się jednak rypnie i źle na tym wyjdę. Po czwarte: Jak już wyżej napisałem, takie zachowania są naganne, ale... Świadomość, że nawet tak skończone chamstwo może mi ujść płazem pozwala z o wiele mniejszymi obawami postawić się w sposób bardziej zrównoważony i kulturalny, a mimo to skuteczny piekielnemu klientowi (vide rozmowa o macaniu - zero agresji, sporo autoironii, skutek o wiele lepszy, bo szybszy i, przede wszystkim, cichszy niż agresja fizyczna, bądź słowna, a jest to jedyna w tej historii sytuacja w 100% autentyczna, pozostałe to takie uśrednienie setek podobnych historyjek) Mam nadzieję, że teraz zastanowicie się dwa razy zanim oskarżycie mnie ponownie o noszenie dresu. Reszta zarzutów mnie nie obchodzi;), ale żeby dres??;)

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 7 stycznia 2013 o 19:09

avatar pb9219
-2 2

Jestem policjantem uwielbianego przez wszystkich Oddziału Prewencji tzw. "białe kaski" :) wiem jak się układa współpraca między Ochroną a Policją i nie jest to idealna współpraca, ale parę razy interwencyjni wzywali nas do wylegitymowania osób bo podobno nie mogli czy coś i wtedy ładna współpraca i czytanie na głos danych delikwenta.

Odpowiedz
avatar fenirgreyback
2 2

No faktycznie, masz za co chwalić. Znajdzie się i Walentyna na meczu, który będzie krzyczeć do kibiców, że ich matki dają w barach, kibice się wk***ią, a po głowach obrywacie jak zwykle wy. Nie ma co, konkretna współpraca, pogratulować.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
-3 3

pb9219: Współpraca bywa rzeczywiście idealna. Kiedy pracowałem na dworcu mieliśmy całkiem fajną ekipę na tamtejszym komisariacie i praktycznie na wszystkich (da wyjątki tylko potwierdzające regułę się trafiły;) ) można było zawsze liczyć. Wzajemnie sobie pomagaliśmy (fakt, częściej oni nam, ale bywało odwrotnie;) ). Ale tu wszystko zależy od ludzi. Przepisy o współpracy niby jakieś są, ale jak się trafi na opornego glinę, to najlepszy ochroniarz nie zdziała nic. Wy macie trochę łatwiej, bo durnego ciecia można zawsze przymknąć;). Zdarzało mi się trafiać na mur niechęci do współpracy i wtedy niestety trzeba było radzić sobie domowymi sposobami.

Odpowiedz
avatar AyatiSajani
1 3

A na piekielnych, jak to ktoś wcześniej juz zauważył, same aniołki, stróże prawa, mistrzowie ciętych, natychmiastowych ripost, postępujący zawsze według kodeksu. Ehhh... To skąd tyle tych historii? Niestety czasami trzeba zachować się ostrzej, bardziej agresywnie czy na granicy uprawnień. Jeśli ma się do czynienia z ludźmi, którzy rozumieją tylko argument siły, a polszczyznę tylko bogato okraszoną przekleństwami, to nie ma innego wyjścia, bo zamęczą. Zarzucacie autorowi, że to zmyslone, tamto ubarwione, a inne to wcale nie była cięta riposta lub, że Rudy_V nie ma licencji, bo by się tak nie zachował.. Ja uważam, że historia nie tylko miała miejsce, ale dzieje się codziennie w niektórych miejscach. Też bym wolała, żeby tak nie było, ale co zrobić. Współczuję ochroniarzom, którzy muszą użerać się z baranami, ale współczuję też osobie, która niezasłużenie z marszu została potraktowana źle przez ochronę. Bo nie dostrzegli, że tym razem mają do czynienia z normalnym obywatelem, a nie obywatelem piekielnym. Zresztą autor sam napisał, że takie reakcje nie są standardem tylko są stosowane w wyjątkowych sytuacjach. Nie wiem skąd takie czepialstwo. Ja przykładowo wchodzę na ten portal, żeby się rozerwać i czasami pouczyć na błędach innych, nie żeby prowadzić krucjaty ortograficzno- semantyczne, tudzież przeciwko użytkownikom lub prawdziwości ich słów. Pozdrawiam :)

Odpowiedz
avatar nikt
2 2

Niszczenie mienia albo prowokowanie awantur to nie są "zachowania na granicy uprawnień".

Odpowiedz
avatar fenirgreyback
2 2

Gość nie jest policjantem, ani sędzią. Nie ma łapać złych ludzi, ani karać kogokolwiek-ma ochraniać mienie i strzec porządku. Pomyśl przez kilka sekund logicznie-gdy ochroniarz krzyczy do grupy kibiców "twoja stara daje w barach" to co ma to na celu-ochronę mienia, czy zachowanie porządku? Jeżeli ochroniarz łamie prawo, po czym niszczy telefon, którym nagrywane jest jego bezprawne zachowanie, to jest normalne twoim zdaniem? User nikt w postach powyżej rozjechał naszego forumowego Rutkowskiego jak walec. Poczytaj tamte posty a dowiesz się o co chodzi.

Odpowiedz
avatar AyatiSajani
-2 4

Powołam się na poniższy komentarz użytkownika GreenIsBlueNow. Zgadzam się z nim w 100%. Ja w historii nie bardzo widzę prowokowanie awantur. Niszczenie mienia- ok, tu mogę oddać Ci słuszność. Fenirgreyback- zauważ, że Rudy_V mówi w historii o odpowiedziach i reakcjach. Nikt z ochroniarzy nie prowokuje ludzi pierwszy tylko odpowiada na ich zachowanie.

Odpowiedz
avatar fenirgreyback
1 3

Jeżeli ochroniarz nie jest w stanie się opanować, tylko prowokuje, nie powinien być ochroniarzem. Życzę mu z serca, żeby raz trafił ze swoim buractwem i kozactwem na a)chłopaka z miasta albo b)kogoś obeznanego z prawem-prawnika, policjanta po cywilu, gościa ze "służb"...

Odpowiedz
avatar nikt
1 1

@AyatiSajani Nie widzisz w historii prowokowania awantur? Polecam zatem pilną wizytę u okulisty lub też podszkolenie się w umiejętności, której brak zarzuca (częściowo słusznie, jak widać) czytającym Autor. Ten tekst: - Ochroniarze, ch*j wam w twarze!!! - Twoja stara, daje w barach!!! (W tym przypadku najczęściej dochodzi do bezpośredniej konfrontacji. Kiedy klient obraża nas to, oczywiście, wszystko jest w porządku, ale kiedy rozmowa przejdzie na karierę zawodową jego krewnych po kądzieli momentalnie staje się taki honorowy, a honor jego poważnie ugodzony. No więc od słowa, do czynu, klient wychodzi w kajdankach do najbliższego radiowozu:). Oczywiście w notatce jak byk stoi, że zachowywał sie prowokacyjnie, ale ani słowa nie ma o ciętej ripoście;) ) to czym jest, jak nie opisem prowokowania awantury, by móc skuć kolesia, który nerwowo zareagował na "ciętą ripostę"? Nie, żebym popierał bluzganie na ochroniarzy/policjantów/sokistów/żołnierzy/kogokolwiek, ale - jak pisałem, to właśnie "osoby funkcyjne" mają się wykazać opanowaniem, a nie wdawać w gówniarskie słowne przepychanki, by na końcu udowodnić delikwentowi kto tu jest "waadza".

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 8 stycznia 2013 o 17:50

avatar AyatiSajani
-2 2

Wzrok mam bardzo słaby, ale to nie powód, żeby mi to w dyskusji wypominać :) Zupełnie nie rozumiem czemu akurat ta historia spowodowała taką lawinę komentarzy. Zamiast się z Wami kłócić przeczytałam wszystko jeszcze raz i pozwólcie, że zrobię swoje podsumowanie: autor opisał historie z ochrony. Jak mówił w komentarzach, nie wszystkie były jego, mimo, że sporo osób upierało się, że jednak jego. Część zarzucała, że w ogóle nie jest ochroniarzem, a część, że jest, ale bez licencji, potem, że te sytuacje nie mogły mieć miejsca. Autor się bronił z mniejszym lub większym skutkiem. Ja wierzę w prawdziwość tych opowieści, bo słyszałam od mojego kuzyna znacznie gorsze, wręcz bandyckie, a dotyczące nie ochrony, ale właśnie naszych kochanych służb. Przykra sprawa, ale rzeczywistość, zwłaszcza właśnie interwencji jest bardzo brutalna, dlatego przytoczone wyżej potyczki słowne (nie uwzględniając tej z telefonem) nie bardzo robią na mnie wrażenie. Zwłaszcza, że niektórzy ludzie inaczej by nie zrozumieli co się do nich mówi. Z jednej strony macie racje, że oburzacie się na takie zachowania tak jakbyśmy faktycznie żyli w świecie prawości i dobra. Z drugiej strony trzeba jednak przyznać, że nie żyjemy w najlepszym świecie i czasami trzeba być przygotowanym, że druga osoba nie ma dobrych intencji. Nie zapominajmy, że przeważnie z takimi ma do czynienia na co dzień policja czy ochrona (ta druga oczywiście w mniejszym procencie). I założyłam, że o reakcjach na zachowania takich osób opowiadają te historie powyżej.

Odpowiedz
avatar fenirgreyback
1 1

WSZYSCY praktycznie userzy odebrali opowiastkę jako historię o przeżyciach autora. Gdy gość pisze " Kiedy klient obraża NAS", to chyba nie ma wątpliwości, że pisze o sobie. Jeżeli o przypadkach, które sam nazywa wybrykami "głupich, chamskich i brutalnych ochroniarzy" pisze, że "nigdzie nie znajdziecie takiej cudownej, odświeżającej wręcz swobody, jak w ochronie;)" z durnowatym uśmieszkiem na końcu, to z niemożliwością graniczy udowodnienie, że chodziło mu o przypadki, które szczerze potępia. Gość chciał napisać bajeczkę o tym, jak wielkim jest kozakiem i cwaniakiem, a gdy wyszedł na buraka to tłumaczy się jak dziecko. Głupie.

Odpowiedz
avatar AyatiSajani
-2 2

Może i głupie ale bardzo ludzkie :) Zauważ jednak, że zobaczył jakie emocje wywołało takie opowiedzenie tych historii i starał się to naprostować, a to już coś i uważam, że nie należy go za to dodatkowo krytykować.

Odpowiedz
avatar GreenIsBlueNow
0 6

Wow. Rzadko się tu udzielam, ale pod tą historią po prostu muszę. Drogi autorze jak najbardziej popieram Twoje metody, może i kontrowersyjne, ale odpowiednie w opisanych sytuacjach. Jeśli to faktycznie zdarza się rzadko i tylko w konieczności, to nie wiem jaki problem mają ci wszyscy oburzeni komentujący. Może według nich miałbyś takiego delikwenta jeszcze przeprosić za to, że śmiałeś interweniować? Poza tym uparliście się na to niszczenie mienia, no kurcze, a co to ma być, jakiś szczyl będzie kręcił, a potem wrzuci na youtube dla zwały. Przez to, że wszelkie służby mundurowe palcem nie mogą kiwnąć, bo zaraz wielka afera, tvn i pozwy do sądu, totalnie zanikł szacunek i obawa przed mundurem. Oczywiście przesada w drugą stronę również jest zła, ale ja tu tej przesady nie widzę. Amen.

Odpowiedz
avatar savri
2 2

green is red now :D

Odpowiedz
avatar fenirgreyback
3 3

Obywatelu, paszport ChRL czeka na ciebie! Autor wcale nie jest członkiem "służb mundurowych", to po pierwsze. A gdyby był, to każdy "szczyl" ma pełne prawo filmować go przy pracy, to drugie. Służby mundurowe i ochrona tym się różnią od przestępców, że działają w granicach prawa. Jak kiedyś będziesz na tyle dorosły, że mama pozwoli ci iść na jakiś koncert, imprezę masową czy do klubu, a tam spotkasz się ze zburaczałą i kozaczącą ochroną, to zmienisz zdanie. A pomijając wszystkie inne kwestie-autor w komentarzach próbuje durnie się wykręcać, że opisuje właśnie patologie i złe zachowania ochrony, a nie jego własne akcje-zaliczyłeś wiec podwójną wpadkę.

Odpowiedz
avatar AyatiSajani
0 4

W rzeczy samej. Ja tutaj przesady również nie widzę, trzeba reagować odpowiednio do sytuacji.

Odpowiedz
avatar Tretogor
-1 5

@ Fenir Ty chyba nigdy nie miałeś kontaktu z policją, strażą graniczną itd Posługują się prawem to fakt. Taki KPK np jest bardzo skuteczny w waleniu zatrzymanego po głowie.

Odpowiedz
avatar fenirgreyback
-1 3

Tretogor-ze strażą graniczną nie miałem. Mówię o tym, jak być powinno, nie jak jest. Jeżeli dla Avati bluzganie na czyjąś matkę to reagowanie "odpowiednie", to znak, że Avati nie ma pojęcia o czym mówi. Ponadto, jeżeli by wierzyć słowom autora(który kłamie w komentarzach, ale to pomińmy), to są tu opisane przypadki "głupich, chamskich i brutalnych ochroniarzy o jakich pisałem"-więc wszelakie słowa wsparcia to debilizm.

Odpowiedz
avatar nikt
0 2

Obawa przed mundurem? Marzy Ci się powtórka z końcówki lat 40. XXw. i początku 50.? Mundur ma wzbudzać szacunek, ale przede wszystkim ZAUFANIE, a nie obawę. Nie bez kozery na drzwiach radiowozów w USA widnieje napis (w różnych formach, ale treść podobna) "To serve and protect". Wiesz, co to znaczy "serve"?

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 8 stycznia 2013 o 17:55

avatar AyatiSajani
1 1

Nie twierdzę, że każda opisywana po kolei historia jest godna pochwały, ale w większości jest to normalna reakcja na chamskie zachowanie drugiej strony. Sam mówisz, że piszesz jak powinno być. A autor opisał to jak jest. Sytuacje są piekielne same w sobie. Przeczytaj mój pierwszy komentarz. Bardziej bronię nie zagadnienia, czy są słuszne czy nie, takie zachowania, a faktu, że są prawdziwe, bo o tym była między innymi dyskusja.

Odpowiedz
avatar GreenIsBlueNow
1 3

@fenirgreyback po pierwsze jestem dziewczyną, po drugie dorosłą i byłam na wielu imprezach masowych. Szczerze wolę, żeby ochroniarz tak postępował z bucem, który mnie wgniata w bariery na koncercie niż go bezskutecznie ładnie prosił. A autor wiele razy pisał, że on też się tak zachowuje, ALE w wyjątkowych sytuacjach i ja też to powiepram w WYJĄTKOWYCH sytuacjach. Wyjątkowe znaczy zdarzające się niezbyt często i wymagające niestandardowych środków @nikt napisałam szacunek i obawa, a nie strach w pewnym celu, bo te słowa też się różnią. Wiesz co to znaczy obawa ;> Chodzi mi o to, że teraz nawet dzieci z podstawówki biegają i krzyczą "co mi zrobią psy", bo nikt się już policji, a tymbardziej ochrony nie obawia i ich nie szanuje. Serio myślałeś/łaś, że chodzi mi o jakieś pałowanie bez powodu?

Odpowiedz
avatar nikt
0 2

@GreenIsBlueNow Za "Słownikiem języka polskiego": ► obawa stan niepokoju, niepewności co do następstw czegoś; STRACH, LĘK. Masz jeszcze coś do dodania, czy może po prostu zaczniesz zastanawiać się nad tym, co piszesz i jakich słów używasz? Nawet już nie spytam, gdzie pisałem coś o "pałowaniu bez powodu".

Odpowiedz
avatar savri
1 3

burak nie burak, skoro skuteczny to może się cieszyć choćby z tego, że się wyżył, a nadto z tego, że piekielnych jakby mniej wokół niego

Odpowiedz
avatar GreenIsBlueNow
1 1

@nikt, a gdzie ja napisałam, że ty tak napisałeś :) Pytam tylko, czy myślisz, że o to mi chodzi? Dalej uważam, że obawa to coś mniejszego niż strach w tej kwestii. I owszem, to co pisze jest przemyślane. Tak, czy siak pozwól, że zakończę to dysputę, bo idzie coraz bardziej w stronę wykłócania się czyja racja jest bardziej "czyjsza". Pozdrawiam

Odpowiedz
avatar nikt
0 0

Możesz sobie uważać, co Ci się żywnie podoba, co jednak nie zmieni faktu, że słowo "obawa" jest SYNONIMEM słowa "strach" oraz "lęk". A jeśli mundur policjanta ma wzbudzać "strach" lub "lęk", to ja dziękuję za takie coś. Dlatego wydaje mi się, że nie do końca przemyślałaś to, co piszesz lub też, że używasz słów, których znaczenia nie rozumiesz/nie znasz. I tak, napisałaś, pozwól, że zacytuję: "Serio myślałeś/łaś, że chodzi mi o jakieś pałowanie bez powodu?". Ciekawe, jak będziesz się gimnastykować, żeby przekonać mnie, że nie napisałaś tego, co napisałaś. Z miłą chęcią poczytam.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 8 stycznia 2013 o 20:47

avatar AyatiSajani
0 2

@ Nikt jest też coś takiego jak zabarwienie emocjonalne wyrazów, którego słownik nie odda.

Odpowiedz
avatar nikt
-2 4

Ta, jasne, i to powoduje, że wyraz nie oznacza tego, co oznacza. Niezły żart.

Odpowiedz
avatar AyatiSajani
-1 1

Wyraz ciągle oznacza to samo, ale ze słabszym zabarwieniem emocjonalnym niż inny wyraz bliskoznaczny. Nie wiem co w tym takiego ciężkiego do zrozumienia. Nasz język jest na szczęście na tyle bogaty, że pozwala na wyrażanie szerokiego wachlarza emocji za pomocą odpowiedniego doboru słów.

Odpowiedz
avatar nikt
-2 4

Ten nie jest odpowiedni.

Odpowiedz
avatar pb9219
0 2

Najbardziej denerwujące jest reakcja ludzi na działania wszelkich służb mundurowych jak Policja nic nie robi to źle, po co w ogóle jest a jak już coś zrobi to Milicja, ZOMO jak można tak robić, więc tak źle i tak niedobrze... Autor historii w pewnych momentach przegina co wygarnąłem parę postów temu, ale czasami inaczej się nie da- vide marsz niepodległości i wiele innych.

Odpowiedz
Udostępnij