Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Jakieś 2-3 miesiące temu padł i system, podejrzenie było, że i dysk.…

Jakieś 2-3 miesiące temu padł i system, podejrzenie było, że i dysk.
No to się poszło do sklepu (Komputronik) w celu zakupienia nowego.

Ok, dysk wybrany, spłacany miał być ratalnie. Ogólnie łącznie wyniosłyby (łącznie z ubezpieczeniem dysku) jakieś 430 złotych.
Na pytanie czy można w sklepie gdzieś podłączyć i sprawdzić czy działa, odpowiedź brzmi oczywiście nie.
Co się okazuje, w domu? Dysk uszkodzony, kompletnie nie da się z niego korzystać, bo komputer dopiero po kilkugodzinnych bojach wreszcie go wykrył, a nawet wtedy zamiast 1 tera dysk miał, uwaga, 32 mega.

Ok, no to następnego dnia wycieczka do sklepu, dysk oddany (ciekawe, nagle odkryli, że jednak mają możliwość sprawdzić na miejscu czy działa - oczywiście nie działa, tak jak i w domu).
No to przeprosiny, w ciągu tygodnia zadzwonimy.
W międzyczasie na moje pytanie kiedy mogę zacząć spłacać raty odpowiedź brzmi, na 10 dni przed upływem terminu.

Jakieś dwa dni później odbieram nowy dysk, wszystko cacy, dysk działa, teraz tylko pospłacać...
I tu zaczyna się cyrk.

Dwukrotnie próbowałam wysłać ratę, dwukrotnie mi ją odesłano.
Po telefonie do banku oznajmiono mi, że oni takiej umowy ratalnej nie mają i trzeba się skontaktować ze sklepem, ale proszę się nie martwić, oddzwonimy w ciągu dwóch tygodni.
No to telefon do sklepu, tak samo, sprawdzimy, oddzwonimy.
Tak się składało, że akurat wyjeżdżałam na działkę (gdzie za bardzo do internetu etc dostępu nie mam, tylko telefon).
Cały weekend miło spędzony, w międzyczasie telefon, że z umowa było coś nie tak, trzeba przyjechać do salonu podpisać nową.

No to ok, przyjeżdżam, ale coś z nowa umową są problemy, więc na moje pytanie, czy zamiast bawić się kolejne parę tygodni nie można zapłacić gotówką i z tymi ratami dać sobie spokój.
No to tak, umowa ratalna do zniszczenia, zapłata gotówką, potwierdzenie i do domu ze świadomością, że mam już święty spokój.

Tuz przed świętami przychodzi mi SMS od banku, że zalegam z wpłatą raty.

Po telefonie okazuje się, że umowa przyszła dzień, czy dwa po mojej ostatniej próbie wpłaty, sklep jej najwyraźniej wcześniej nie wysłała. Nie, nie da się jej rozwiązać, na to są dwa tygodnie od podpisu, a że podpisywana była miesiąc temu...

Wyobraźcie sobie mój nastrój, gdy się o tym dowiaduje.
Po n czasu spędzonego na telefonach dowiaduje się, że sytuacja wygląda następująco:

Sklep nic nie wie, kierownika nie ma, trzeba zaczekać, on oddzwoni jeszcze dzisiaj.
Bank naliczył już odsetki, muszę wszystko ze sklepem załatwiać, bo z ich strony jest wszystko w porządku, więc albo to sklep spłaca raty, albo oddaje pieniądze.

Cały dzień czekania, telefonu od kierownika brak. Po moim telefonie kiedy będzie odpowiedź brzmi, nie wiedzą, nie mają jego grafiku.

Po kilku kolejnych telefonach w tym do infolinii, udaje się dostać bezpośredni numer do kierownika.
Bardzo grzecznie wyjaśniam mu się sytuację i proszę o rozwiązanie.
Oczywiście, zajmie się tym, musi tylko dostać potwierdzenie od banku, że to faktycznie umowa od nich i zwrócą mi pieniądze, proszę się nie martwić, on do 18 oddzwoni.
Oczywiście telefonu brak.
Ani, że cokolwiek załatwili, ani nawet pocałujcie mnie w d***.

Następnego dnia również głucha cisza. No to kolejny telefon. Tym razem rozmowa z mojej strony przeprowadzona już nie tak grzecznie i z groźbą, wniesienia sprawy do sądu, jeśli do końca dnia nie rozwiąże tej sprawy.

Skutek?

5 minut później telefon, że wszystko załatwione, można przyjechać odebrać pieniądze.

Po przyjeździe co prawda pieniądze odzyskałam, ale usłyszeć "przepraszam" to już oczywiście byłoby za dużo szczęścia na raz.

Wniosek?
Chcesz coś załatwić, gróź sądem, bo po dobroci nic nie załatwisz.

Komputronik

by Mori
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar virus
7 7

Ale jak to odzyskałeś pien.iądze i teraz co, będziesz spłacać ratami wraz z naliczonymi już odsetkami? Chyba nie bardzo Ci się to opłaca...

Odpowiedz
avatar Mori
4 4

Owszem, mogłam wykłócać się z bankiem, ale człowiek zdenerwowany, to głupotę zrobiłam, i żeby odsetki nie rosły wpłaciłam pierwsza ratę po pierwszym telefonie do salonu.

Odpowiedz
avatar Face15372
-5 11

Po co ubezpieczać dysk twardy? Od czego to ubezpieczenie, upadku?

Odpowiedz
avatar Mori
5 7

Uszkodzeń mechanicznych, utraty danych, kradzieży etc.

Odpowiedz
avatar hangarek
1 9

Niepotrzebny wydatek... Potem i tak powiedzą Ci, że to Twoja wina :D

Odpowiedz
avatar PanKlekswKosmosie
3 5

Sytuacja z UK, kolega kupił kilka lat temu jak na owe czasy bardzo fajnego laptopa za ponad Ł900 z ubezpieczeniem prawie od wszystkiego...ano ukradli mu kilka miesięcy po zakupie, był ubezpieczony od wszystkiego oprócz kradzieży...nie dostał kasy z ubezpieczenia.

Odpowiedz
avatar michel87
0 2

Komputronik, raz ze złodzieje to jeszcze krętacze.

Odpowiedz
avatar frantz00
1 1

A bo wiecie te ubezpieczenia są raczej nic nie warte, jedynie dodatkowy dochód do sklepu, a czasem jedyny. Znam firmy w której lepiej nic nie sprzedać niż sprzedać bez ubezpieczenia. Jak będziecie chcieli znać więcej tajników ubezpieczeń od kuchni napiszcie.

Odpowiedz
avatar Borys
-2 2

Kupuj w małych sklepikach. Tam zawsze są fachowcy

Odpowiedz
avatar moskit122
-5 5

jak się nie ma pojęcia o komputerach to się nie kupuje podzespołów osobno, dysk był sprawny, zapewne wystarczyło by zaktualizować firmware...

Odpowiedz
avatar iceman44
0 0

kolega mial podobna sytuacje, kupil dysk i k.graficzna, koszt ok 1500 PLN, tyle ze po probach wplaty przez 3 miesiace raty, telefonie do banku i probie wyjasnienia dlaczego odsylaja mu kase dowiedzial sie, ze nie maja zadnej umowy na jego nazwisko umowy ni nic, podbil do sklepu, ale tam taz nic nie wiedzieli, jest ok. 2 lata od zakupu i wychodzi na to ze sprzet ma za free bo ktos sie walnal :)

Odpowiedz
Udostępnij