Jak się u nas drogi buduje.
Za studenckich lat wybraliśmy się we wrześniu z D., natenczas moją dziewczyną, w Bieszczady. Potrzebowaliśmy dotrzeć z Ustrzyk Górnych do Wołosatego. Jako, że nie zawsze miło jest maszerować po dziurawej drodze, złapaliśmy stopa - samochód ciężarowy wiozący asfalt.
Okazało się, że naprawiają drogę. Dni były deszczowe i gdy zbliżyliśmy się do remontowanego odcinka zobaczyliśmy, że drogowcy kładą nową warstwę asfaltu prosto na mokrą drogę, nie osuszali nawet dziur. Zapytałem kierowcę ciężarówki czy to ma sens pracować przy takiej pogodzie, bo już pierwszej zimy woda uwięziona między warstwami asfaltu rozsadzi nawierzchnię i za rok będą dziury, a za dwa nikt nie pozna, że tu był remont. Facet odpowiedział, że owszem, tak się stanie ale mają pieniądze do wydania do końca roku i jak się nie wyrobią to trzeba będzie je oddać do centrali. A żal dać się dobru zmarnować.
Bieszczady
No nie wiem czy ta woda tam zostanie. Asfalt jak się kładzie to jest gorący i raczej wszystko wyparuje
OdpowiedzTam naprawdę było mokro a droga była tak dziurawa, że więcej było dziur niż starego asfaltu. Nie wiem czy ciepły asfalt wystarczy by osuszyć drogę. Niech się wypowie jakiś spec od budownictwa drogowego. W każdym razie kierowca potwierdził moje obawy.
Odpowiedz...:D To ja już wiem, że nie kładzie się asfaltu na mokrą drogę, a co dopiero na dziurę z kałużą. Dlatego np nie kładzie się asfaltu zimą, bo śnieg nie wyparuje spod asfaltu:)
OdpowiedzNie chodzi o osuszenie drogi PO nałożeniu. Chodzi o to, by ona była sucha PRZED nałożeniem, bo inaczej asfalt nie przylgnie. To jak z wypełnieniem dentystycznym, osusza się ząb przed nałożeniem cementu, bo inaczej nie "chwyci" się powierzchni zęba... Khem niezbyt pospolity przykład, cóż poradzić, ojciec drogowiec, matka stomatolog :D Co do samego meritum historii - Fak_dak, napotkałeś partaczy, to raz, bo dla przyzwoitości powinni zrobić to porządnie. Na wiele by się to nie zdało - to była zapewne kolejna droga po "dacie ważności", łatana co roku, niemniej jednak robić trzeba porządnie. Dwa, to normalna praktyka, odpowiadają za to samorządy i chory system finansowania - jeśli nie wydasz pozostałych pieniędzy przydzielonych gminie/czemuśtam, to w przyszłym roku dostaniesz mniej. Więc władze pod koniec okresu rozliczeniowego realizują czasem naprawdę bezsensowne inwestycje, jak coroczne łatanie dróg, zamiast zebrać kwotę na nową, bo najzwyczajniej nie mogą tych pieniędzy skumulować przez kilka lat, muszą oddać resztki. A drogowcy co roku mają co robić.
OdpowiedzZawsze takie akcje są pod koniec roku. Czy oni te pieniądze dostają w listopadzie i mają tylko 2 miesiące żeby je wydać? (pytanie było retoryczne) Aż żal patrzeć jak się tyle dobra marnuje.
OdpowiedzRondo na wjeździe do Zamościa, przez ostatni tydzień roku robili przez okrągłą dobę, tak, żeby nie musieli zwracać kasy. Wcześniej przy tej robocie to było ślimacze tempo.
OdpowiedzJuż tłumaczę. Idiotyczny mechanizm wygląda następująco. Jednostki budżetowe od początku roku zgłaszają zapotrzebowanie na środki. Mniej więcej w okolicach sierpnia jednostki nadrzędne niekiedy orientują się, że mają nadwyżki (wcześniej "oszczędzają" bo nie wiadomo co przyniesie rok). Zaczynają procedury przekazywania pieniędzy. Już w okolicach przełomu września i października zgłaszający zapotrzebowanie dowiaduje się, że dostanie pieniądze. Jeszcze tylko przetarg (marne szanse zdążenia) lub szukanie sposobu na jego ominięcie (procedury uproszczone itp.). W ten sposób w listopadzie/grudniu mamy najwięcej remontów obiektów budżetowych. Co ciekawe, beneficjent może oczywiście odmówić przyjęcia środków, twierdząc że nie zdąży ich wykorzystać. Jednak w takim przypadku w kolejnym roku nie ma nawet po co składać zapotrzebowania (przecież dopiero co odmówił przyjęcia środków). Podobnie jeśli nie zdąży ich wykorzystać do końca roku - musi zwrócić i nieprędko dostanie następne. Chore procedury,
OdpowiedzDawniej dosyć często jeździłem tamtymi drogami i w pełni potwierdzam słowa fak_daka. Do dzisiaj jest tam dziura na dziurze.
OdpowiedzNie no bez przesady - Wołosate UG to całkiem ładny kawałek asfaltu jest - chyba, że się coś od wczoraj zmieniło
OdpowiedzJa byłem ostatni raz w 2005 lub 2006 bodajże i wtedy to jeszcze było pole minowe. Więcej dziur niż asfaltu, może coś od tamtej pory zrobili. Wtedy to była makabra, a że szliśmy raz na piechotę, to dokładnie mielismy szansę się przyjrzeć.
OdpowiedzNie tylko takie numery dzieją się w budownictwie drogowym. Generalnie jak słyszę o różnych sposobach "przyspieszania prac", to odnoszę wrażenie, że tu chodzi o strategię stałego wzrostu - czyli żeby mieć robotę na następny sezon.
OdpowiedzOj to prawda. U nas na koniec roku remotują dobre (bez żadnych pęknięć i dziur) drogi. Bo kasę trzeba wydać. A że po remoncie droga jest gorsza, to już cicho sza.
OdpowiedzW pewnej instytucji publicznej,codziennie wypowiadającej się w mediach,faktury za niezrealizowane remonty rozliczono w grudniu.Remonty będą........no kiedyś:))
OdpowiedzNajgłupsze podejście jakie może być. "Co z tego, że zrobienie tego jest głupie i nieprzydatne.Jeśli nie wydamy tych pieniędzy, choćby bezsensownie, to ktoś inny to zrobi". ... "Kosz z darmowymi pomarańczami? Wezmę wszystkie. I co z tego, że zdążę zjeść tylko 3 zanim się zepsują i że ktoś inny też mógłby się najeść?"
OdpowiedzTak, tylko że jeśli np. gmina odmówi przyjęcia i zmarnowania pieniędzy (bo ich nie wykorzysta) to w przyszłym roku na pewno nic nie dostanie. Taka jest idiotyczna rzeczywistość. Dlatego w jednostkach budżetowych oszczędza się na ołówkach od początku roku a potem kupuje mnóstwo niepotrzebnego sprzętu w grudniu. Byle wydać pieniądze. Tak działa nasze kochane państwo.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 8 stycznia 2013 o 11:35
Mieszkam w Bieszczadach i tutaj takie "naprawianie" dróg jest normalką, a najlepsze w tym wszystkim jest to, że takie coś potrafią odpieprzyć nawet dwa razy w roku na jednym odcinku.
OdpowiedzTez mieszkal w Bieszczadach i jeszcznie widzialam, żeby drogi były remontowane dwa razy w roku.
Odpowiedzhehe, w Ełku kiedyś na nowym skrzyżowaniu pasy malowali podczas zimy. Mokry asfalt pewnie by nie przeszkadzał, ale robotnicy i ze śniegu zupełnie nic sobie nie robili :D. A na wiosnę była poprawka ;)
OdpowiedzWitam To nie jedyny absurd/fuszerka (właściwe podkreślić).Parę lat temu jadąc przez wspaniałą wioskę nazywaną u nas miastem wojewódzkim,słuchałem w radiu eksperta od dróg. Tłumaczył,że obecnie drogowcy używają sprzątu na miarę XXI wieku do naprawy dróg. Przjeżdżałem własnie obok odcinka remontowanego.I ujrzałem ten "sprzęt"-miotły i łopaty... Druga sytuacja-obecnie po wielu mękach i trudach ruszyła budowa drogi S3. Piasku na podsypkę idzie masa.Tyle,że piasek ten nie odpowiada normom.Za jakeiś 5-7 lat od oddania (co ma nastąpić w 2014 roku) piasek zacznie się obsuwać.I droga do remontu... Dlaczego nie stosują odpowiedniego piasku?Bo tańszy.Skąd to wiem?Właścicielem wszystkiech w okolicy żwirowni jest osoba znana dobrze przez mojego Ojca. Takie nasze paranoje.....
Odpowiedz