Będzie o tym jak należy przeprowadzać reformy.
Ileś lat temu w ZOZ-ie w pewnym małym miasteczku powiatowym zapadła decyzja - musimy iść z duchem czasu, będziemy się komputeryzować. Informatyzacja oznacza wzrost wydajności więc będzie można oszczędzić na pracownikach biurowych.
Na pierwszy ogień poszła administracja. Serwer został postawiony, komputery kupione i od razu pojawił się kłopot. Panie księgowe, kadrowe, sekretarki i inne (przeważnie kobiety w wieku średnim+) nie umiały obsługiwać komputerów, w dodatku wykazywały solidarną i zatwardziałą niechęć do przestawienia się na nowości. Skończyło się to koniecznością zatrudniania dodatkowych, biegłych w komputerach, pracowników by te w ogóle się do czegoś przydały.
Do zwolnień w administracji nie doszło go jak się okazało staroście powiatowemu (czyli przełożonemu dyrektora) bardziej zależało na tym, by dobrze żyć ze związkami zawodowymi niż na rentowności ZOZu.
małe miasteczko
W takiej sytuacji nowi, biegli w komputerach pracownicy powinni być nie dodatkowi, tylko na zamianę, za te baby. Rozumiem, że jak ktoś ma 50 lat i nigdy nie używał komputera, to nie siądzie i nie będzie umiał po 15 minutach, ale jeżeli na prawdę zostało im zaoferowane przeszkolenie, a one się wykręcały wszelkimi sposobami, to się kwalifikują do zwolnienia. Z drugiej strony pewnie jednak kodeks pracy powie, że się nie da, bo wiek przedemerytalny, trwałość zatrudnienia, blabla... i dziw się człowieku, że zatrudniają na umowach cywilnoprawnych. Umowa o pracę jest śmieciowa dla pracodawcy, który nawet jeśli jest kryształowo uczciwy, to w gospodarce rynkowej nie działa charytatywnie i też na swoje musi wyjść...
OdpowiedzW jakiej gospodarce? RYNKOWEJ? W sytuacji, w której pracodawca woli, żeby zarządzana przez niego firma była nierentowna, niż popaść w konflikt ze związkami zawodowymi ty mówisz o gospodarce RYNKOWEJ?
Odpowiedz@fenirgreyback Nie chcę tu usprawiedliwiać starosty, ale istnieją inne wartości, niż pieniądz, o które należy dbać. Tu starosta wycenił wyżej wartość niematerialną (spokój ze związkami), niż materialną (etaty). Można spierać się co do słuszności wyceny, ale nie zmieni to faktu, że wszystko dzieje się w gospodarce rynkowej. Weź pod uwagę, że starosta ma pod sobą nie tylko ZOZ, więc te kilka etatów więcej tu mogło przełożyć się na znacznie większe oszczędności gdzie indziej. Jeszcze raz podkreślę, że nie bronię i nie oskarżam starosty. Nie chcę się wypowiadać na temat słuszności jego decyzji. Ja tylko zwracam uwagę, że prawa rynku jak najbardziej działają w takiej sytuacji.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 9 stycznia 2013 o 15:41
Wycena wartości między pieniądzem, a spokojem ze związkami nie dzieje się w gospodarce rynkowej, bo to jak wycena wartości pomiędzy pieniądzem, a spokojem ze strony bandytów wymuszających haracz - też wielu zapłaci zamiast się użerać.
Odpowiedz@Zunrin Jeśli czegoś nie rozumiesz, to pytaj, a nie wyśmiewaj... A jeśli nie przyjmujesz rozumowania, bo "mamy wspaniałą demokrację i nie może być lepiej", to wiedz, że to nie ludzie powinni się dostosowywać do systemu, tylko system powinien być taki, żeby nie było możliwości żadnych przekrętów i innego złodziejstwa. I to na pewno nie jest system w którym żyjemy.
OdpowiedzJeżeli twierdzicie, że mamy w Polsce gospodarkę wolnorynkową, to się grubo mylicie! Zobaczcie, co robi rząd, aby załatać dziurę budżetową: - podwyższa podatki - wprowadza różnorakie (płatne oczywiście) pozwolenia na prowadzenie jakiejśtam działalności lub sprzedaż wyprodukowanych towarów. W gospodarce wolnorynkowej rząd wprowadza tylko JEDEN jednolity podatek dla wszystkich gałęzi gospodarki i kontroluje, czy przedsiębiorca odprowadza ten podatek (żadnych pozwoleń, licencji itp. bzdur). I teraz, co do tych pracowników - jeśli w prywatnej spółce pracownik odmawia szkoleń i podnoszenia kwalifikacji ze względu na profil przedsiębiorstwa, to taki pracownik żegna się z pracą. Tutaj starosta powinien pożegnać się z pełnioną funkcją za przeinwestowanie (bo zatrudnianie nowych pracowników to też inwestycja) oraz doprowadzenie tym sposobem do zadłużenia spółki (państwowej oczywiście), a "panie z administracji" zwolnione w trybie pilnym. Tylko, że jeszcze są "związki zawodowe", które skutecznie potrafią doprowadzić do upadku dobrze prosperujące przedsiębiorstwa (w tym przypadku związki doprowadzają poprzez swoje decyzje do jeszcze większego zadłużenia szpitala), bo przecież "wielki Pan starosta boi się "związków zawodowych", czyli już kiedyś im uległ. Jeśli ktoś z Was ma jeszcze coś do dodania, to nie ograniczajcie się. Pozdrawiam
OdpowiedzZmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 13 stycznia 2013 o 15:27
W gospodarce wolnorynkowej rząd nie utrzymuje 600 tys. urzędników, ZUSu, NFZu, i pomocy socjalnej (bo ta wędruje często tam gdzie nie powinna, czyt. do kasy monopolowego za pośrednictwem pana menela). Nie ma państwowych przedsiębiorstw, podatków progresywnych, skarbówki (w takiej formie jak dzisiaj), tony papierów i pozwoleń. Do tego przydałyby się sądy jak w Ameryce, albo i lepsze, czyt. rozprawa toczy się nie 5 lat tylko rozpoczyna się raz, i trwa aż się nie skończy, codziennie po na przykład 8 godzin. A wyrok trafia tam gdzie boli, czyli często po kieszeni (bardziej mówię tu o rzeczach nie wymagających izolacji, w przypadku morderstw, napadów, gwałtów etc. delikwenta za kratki albo na stryczek (morderstwo)). Od siebie polecam nt. sądów i prawa: http://www.youtube.com/watch?v=tHXFCWviwx4
OdpowiedzAle, w takiej gospodarce nie ma pomocy społecznej jaką mamy dzisiaj, nie ma urzędów pracy jakie znamy dzisiaj, nie ma takiej nieudolnej służby zdrowia jaką mamy dzisiaj, można by tak wymieniać bez końca, a to tylko część tego, co powinno działać, a tak nie jest. No, może poza rejestracją działalności w tzw. jednym okienku z jednym dokumentem oraz rejestracji pojazdu w wydziałach komunikacji - tutaj wina za wydłużanie kolejek jest po stronie petentów, którzy dopiero przy okienku wypełniają potrzebne dokumenty - tak, byłem świadkiem takiej sytuacji nie raz, kiedy to petent przychodził rejestrować pojazd, a przy sobie żadnego potrzebnego i wypełnionego dokumentu, którego przyjęcie przez urzędnika trwa dosłownie minutę, dwie.
OdpowiedzOJP... Najazd idealistów, kolejny wysyp korwinistów czy co?
Odpowiedz@Zunrin: Po prostu dwie osoby o poglądach wolnorynkowych, gatunek niestety w Polsce (i w sumie całej Europie) niemal wymarły.
Odpowiedz@Zunrin Jeśli czegoś nie rozumiesz, to pytaj, a nie wyśmiewaj... A jeśli nie przyjmujesz rozumowania, bo "mamy wspaniałą demokrację i nie może być lepiej", to wiedz, że to nie ludzie powinni się dostosowywać do systemu, tylko system powinien być taki, żeby nie było możliwości żadnych przekrętów i innego złodziejstwa. I to na pewno nie jest system w którym żyjemy.
OdpowiedzAle odeszliśmy od dyskusji nt. co zrobić w takich sytuacjach?
OdpowiedzA zależy gdzie. Tutaj przy dobrym pomyśle zabrakło konsekwencji, bo starosta wolał mieć spokój ze związkami i pewnie zatrudnienie dodatkowych osób widział jako kupno głosów w następnych wyborach. Co można zrobić inaczej? Powiem to na przykładzie zmiany dawno temu w pewnym dziekanacie. Nowy dziekan miał dosyć kolejek i tłumów studentów pod gabinetem. Nakazał przejrzenie oraz uproszczenie procedur i postępowań, najbardziej oporne pracownice zwolnił/wyrzucił na emeryturę, a reszcie dał podwyżki/dodatki. Kolejki zniknęły.
OdpowiedzI bardzo dobrze. Ważne zeby ludzie mieli prace a nie jakas zasrana rentowność.
OdpowiedzA Balcerowicz musi odejść.
Odpowiedzumrzeć
OdpowiedzU mnie w pracy jest bardzo podobnie: oddział dostał komputery, w które wprowadzamy dane o pacjentach, o lekach i sprzęcie, jakie zużywamy, wprowadzamy zlecane badanie lekarskie itp. Oczywiście są na to specjalne programy, których obsługi trzeba było się nauczyć. Przyszedł pan informatyk, pokazał kilka razy, zostawił instrukcję i to wszystko. No i mówiąc wprost to te młodsze dziewczyny, które już z komputerami i systemem operacyjnym miały do czynienia, dość szybko wszystko załapały, bo to naprawdę nie są jakieś trudne rzeczy. A starsze ani w ząb. Tłumaczę więc, że będzie po południu chwila czasu, to wam pokażę, pouczę, na co one, że absolutnie nie będą się tego uczyły, bo "ja mam dwa lata do emerytury i nie będę sobie głowy zawracać, bo ja mam ważniejsze sprawy". To samo się tyczy nowej aparatury, obsługi respiratorów, pomp, urządzeń dializacyjnych itp. Ona nie będzie się uczyć, bo jej to niepotrzebne, ty jesteś młoda, to bierz i rób wszystko. Walka z wiatrakami.
Odpowiedz