Kawiarnia samoobsługowa.Przygód z piekielnymi ciąg dalszy..
Obcokrajowcy:
Mowa tu o takich którzy nie mówią po angielsku nic a nic ewentualnie kilka słów.
Zawsze wtedy przy zamówieniu staramy się jakos wybrnąć bo wyjścia nie ma nawet jeśli rozmowa toczy się na poziomie "ja być kali".Zawsze wtedy powtarzamy zamówienie i Klient zawsze potakuje.Gdzie tu piekielność: ano chwile
później przychodzi ten sam gosc i twierdzi że on tego nie zamawiał ale nie potrafi wyjaśnic dokładnie co chciał zamówić.i zonk-trzeba zrobić zwrot i później z tego tytułu są problemy.
Pan i władca:
Człowiek wiecznie rozmawiający przez telefon,obdarzajacy gadzącym spojrzeniem,łaskawie wypowiadający magiczne słowo "kawę" i rzucający karta lub gotówką.Obrazony jesli osmielisz sie przeszkodzic w rozmowie i zapytac o którą kawę mu chodzi;] i oczywiśćie zawsze przy wydawce mający pretensje bo chodziło mu o coś innego a nikt się nie domyślił:)
Kiedyś miałam sytuacje w której jedno polączyło się z drugim jednak: Pani mówiła po polsku.Miedzy nią a koleżanka wywiązał sie taki dialog:
P- proszę tą kanapkę na ciepło i dużą klasyczną latte
K- na miejscu,na wynos?
P- na wynos
K- dobrze,czyli kawa na wynos i kanapka na ciepło również zapakowana na wynos,tak?
P-tak
K-to bedzie (i tu pada kwota)
Minutę poźniej ta sama Pani:
P- a gdzie moja kanapka?
K- grzeje się,będzie za 2 minuty
P- ale ja chciałam na zimno.
Super,trzeba było wydać nową kanapke bo przecież Pani chciała na zimno..
P.S- nie ma sensu kłocić sie z klientami, nie wolno nam nikogo obrazic,pozatym szkoda nerwów.
Osiem przecinków na taki tekst? Nie za mało?
OdpowiedzJest 9 ;)
OdpowiedzNiech klienci podpisują się pod zamówieniem :D
OdpowiedzAlbo filmować ich przy zamawianiu ;D
Odpowiedzco do obcokrajowców byłam wczoraj z chłopakiem w centrum handlowym, byliśmy w 6-7 sklepach i nikt doslownie NIKT z obsługi nie zwrócił się do niego w języku angielskim. Dosłownie nas omijali jakbyśmy byli trędowaci.. A ciężko jest np. kupić buty gdy za każdym razem trzeba szukać sprzedawcy po całym sklepie..
OdpowiedzNarzekasz na to, że nie wiolno ci obrażać klientów?
OdpowiedzTwoje pytanie świadczy o tym, że nigdy nie było Ci dane zasmakować w bezpośredniej obsłudze piekielnego klienta;). Nie raz i nie siedem aż się proszą, żeby wykręcić im jakiś numer, albo powiedzieć kilka ciepłych słów, ale zwykle nie wolno, bo "polityka firmy";) A to boli.
OdpowiedzZaraz, to przecież ty jesteś tym chamskim ochroniarzem. Spłyń misiu i obyśmy się nie spotkali.
Odpowiedz