Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Być może to nie takie piekielne,chociaż jakby się głębiej zastanowić.. ale ja…

Być może to nie takie piekielne,chociaż jakby się głębiej zastanowić.. ale ja już dosłownie apeluję wszędzie gdzie się da. Znowu będzie o tym, jak ludzie jadąc na stok zapominają rozumu i kultury. I teraz już nie będę dzielić na "snowboardzistów i narciarzy", nie po dzisiejszym zdarzeniu.

Dzisiaj wieczorem na zatłoczonym stoku zginął 5-letni chłopiec. Jakiś narciarz tak niefortunnie w niego wjechał,że przebił chłopcu jedną z nart plecy, przez brzuch. Na wylot. Nie zdziwię się, jeśli powiedzą o tym wkrótce w tv. Chłopczyk się wykrwawił zanim dotarła pomoc, w kilka minut. I nie, to nie wina narciarza, ani chłopczyka. Po prostu młody siedział tuż przed hopką, tyłem do niej, zasłaniała go. Narciarz zbyt rozpędzony, nie widział go i skoczył, dopiero w locie go zauważył, a nie było możliwości żeby się zatrzymał. I teraz drodzy rodzice, którzy zabieracie na stok swoje dziecko! Po pierwsze, proszę Was, nauczcie pociechę zachowania na stoku, (i co się tyczy również starszych miłośników nart/deski), LUDZIE jeśli upadniecie/coś wam się stanie z wiązaniem czy z czymś innym, zejdźcie na bok, od razu! W chwilę przed tą sytuacją z chłopcem, wjechałam w plecy jakiegoś snowboardzisty, który siedział sobie ze stoickim spokojem na środku stoku, pod hopką. Trzeba było wzywać pogotowie, facet miał duże szczęście, bo mógł stracić kręgosłup.

Po drugie, nie wiem jakim trzeba być osłem i debilem, żeby zostawiać dziecko, ledwo odstające od ziemi, na wielkim, oblodzonym stoku, wśród tylu ludzi, albo UCZENIA jazdy takiego brzdąca. To jest zagrożenie dla innych i dla niego samego, od nauki są specjalnie do tego przystosowane stoki! Wielka góra, tłum ludzi i jedzie taki "wyrostek" na strzałę, zagradzając drogę innym, którzy się produkują jak tylko mogą, żeby nie wjechać w to dziecko. Narciarze, snowboardziści, używajmy mózgu, żeby jazda była przyjemna, a nie żeby była katorgą!

I to tyle, bo już mam dość wrażeń na dziś, weźcie sobie te słowa do serca.

stok

by konto usunięte
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar konto usunięte
44 54

Co ja miałam mówić, jestem początkującą instruktorką, moim psim obowiązkiem było siedzenie przy tym chłopczyku i próby jakiekolwiek odratowania go do czasu przyjazdu karetki, można powiedzieć że praktycznie umarł mi na rękach i nadal cała się trzęsę.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 30 grudnia 2012 o 22:34

avatar krzyssp
14 20

@hangarek niby w jakim sensie? Czego Ty oczekujesz od 5letniego dziecka? o.O

Odpowiedz
avatar manna_z_nieba
30 32

Jeżeli dalej jedynym wymogiem związanym z bezpieczeństwem dzieciaków na stoku będzie obowiązkowy kask to możemy się spodziewać jeszcze wielu takich sytuacji...

Odpowiedz
avatar konto usunięte
12 20

Dodam,że obowiązkowy do ukończenia lat 15....

Odpowiedz
avatar elda24
30 32

rodzice powinni pilnować swoich dzieci do co najmniej 12 roku zycia, a nie puszczać samopas, a od nauki jazdy są ośle łączki, gdzie można dzieciaczka zostawić pod opieką instruktora. Historia straszna, jako rodzic nie potrafię sobie wyobrazić tego, co przezywają rodzice, bo ten wypadek to ich najwieksza wina. Do tego narciarz również będzie miał traumę na długo

Odpowiedz
avatar cebulka33
7 13

po prostu brak mi słów, tragedia ogromna

Odpowiedz
avatar konto usunięte
17 23

elda 24, ja zawsze narzekałam i wściekałam się jeszcze nie tak dawno, że mama dzwoni do mnie często kiedy jestem na desce. Teraz już wiem dlaczego, a dzisiaj dobitnie się o tym przekonałam, przecież to mogło spotkać każdego. Może telefony na stoku to też materiały na osobną historię, ale ja uważam, że każdy nastolatek powinien go przy sobie mieć, w razie czego, jak nie po to by pomóc sobie, to może komuś innemu, albo żeby uspokoić zdenerwowanego rodzica, który załóżmy jeździ na innej kolejce i nagle widzi ten skuter śnieżny, na syrenie, z lampami. To był straszny widok, myślę że o wiele więcej osób będzie miało traumę.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 30 grudnia 2012 o 22:44

avatar BlackMoon
8 26

Nie czepiaj się, wiadomo o co chodzi :) Rodzice roku... Nie wiem jakim debilem trzeba być aby małe dziecko same zostawić gdziekolwiek (a już zwłaszcza w takich niebezpiecznych warunkach). Nie wyobrażam sobie co musi czuć ten narciarz.

Odpowiedz
avatar MyCha
18 18

Są Rodzice i rodzice, tylko dziecka szkoda, całe życie było przed nim. Tak z ciekawości, czy zaplątał się może na piekielnych prawnik, który mógłby odpowiedzieć, czy czasem narciarzowi nie grozi jakaś odpowiedzialność karna związku ze śmiercią chłopca? Czy można mieć z takiego powodu jakieś nieprzyjemności ze strony policji/sądu itp?

Odpowiedz
avatar mrhaxior
4 4

Przecież to ewidentnie nie była wina narciarza jeśli dzieciak schował się za górką.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
4 6

Wiesz, w Polsce z sądami nigdy nic nie wiadomo. Napadnie Cię ktoś, uda Ci się obronić przed zbirem, a następnie najpierw prokuratura, a potem sąd stwierdzą że przekroczyłeś granice obrony koniecznej...

Odpowiedz
avatar kredkaaa
4 4

Ciężko stwierdzić czy narciarzowi grozi odpowiedzialność karna - w najgorszym wypadku może odpowiedzieć za nieumyślne spowodowane śmierci. ,,Czyn zabroniony popełniony jest nieumyślnie, jeżeli sprawca nie mając zamiaru jego popełnienia, popełnia go jednak na skutek niezachowania ostrożności wymaganej w danych okolicznościach, mimo że możliwość popełnienia tego czynu przewidywał albo mógł przewidzieć." Przekładając na język polski : jeżeli prokurator wykaże, że narciarz nie zachował wymaganej ostrożności ( przykładowo jechał za szybko albo był pod wpływem alkoholu ) to sprawa zostanie skierowana do sadu. Jednak normalnie rzecz biorąc jeżeli facet faktycznie nie miał możliwości zobaczenia dziecka odpowiednio wcześniej, nie jeździł jak szalony ( chociaż na stokach nie widziałam ograniczeń prędkości) ani nie był pod wpływem alkoholu to nie można przypisać mu winy. Ponadto organy ścigania powinny pochylić się nad rodzicami, ponieważ to oni są odpowiedzialni w dużej mierze za bezpieczeństwo dziecka. Ja też osobiście uważam( i nie chcę tutaj nikogo urazić ani dyskryminować), że nie powinno się wpuszczać takich małych dzieci na czarne czy czerwone trasy, ponieważ z założenia są to stoki przeznaczone dla doświadczonych narciarzy, którzy wiadomo, że jeżdżą dość szybko. Może limity wiekowe?

Odpowiedz
avatar BlueBellee
2 12

Czemu tyle zminusowanych komentarzy?

Odpowiedz
avatar SaszaGrigoriewna
-2 20

Ponieważ głównie snowboardziści uważają, że stok jest dla nich i pewnie nie podoba im się wydźwięk historii oraz komentarzy. To jest to, co mnie odstręcza od jeżdżenia na dużych stokach: całe grupy siedzące na środku trasy z deskami przy nogach. Pamiętam, że kiedyś dodatkowo popijali piwko, dzisiaj chyba już się nie zdarza, bo są patrole.

Odpowiedz
avatar mrhaxior
6 10

SaszaGrigoriewna co ma wspólnego sprzęt jakiego ktoś używa do jego zachowania ?

Odpowiedz
avatar jerzanka
-1 17

Chciałabym dorzucić do tego 2-3 słowa na temat picia na stokach. Osobiście spożywania alkoholu ani na stoku ani na wodzie nie uskuteczniam, jednak nie przekona się do swoich racji znajomych. Dopóki coś się nie stanie. W polskich górach (czy to Białka czy inne mniej znane miejscowości) w domkach na dole stoku sprzedaje się jedzenie i napoje. W tym, niestety, procentowe (przynajmniej tak było jeszcze parę lat temu, mam obecnie przerwę od nart). Nie potrafię pojąć dlaczego, przecież to prowokowanie niebezpiecznych sytuacji. Grzaniec, piwo, i człowieka fantazja zaczyna ponosić a bezpieczeństwo staje się tylko nudnym dodatkiem. A na stoku o wypadek łatwo jak nigdzie indziej. Raz to się skończy złamaną ręką, innym razem obitym tyłkiem, ale jak widać może się skończyć bardziej tragicznie.

Odpowiedz
avatar goodfather
16 20

Wszystko jest dla ludzi, tylko trzeba umieć z tego korzystać, a nie tylko zakazywać. Nie ma nic złego w tym że można w karczmie pod stokiem napić się grzańca czy piwa pod warunkiem że robisz to po skończonej jeździe. Jeżeli schodzisz ze stoku wiesz że już dziś nie będziesz zjeżdżał to chyba nie ma nic złego w tym że się napijesz grzańca w karczmie pod stokiem.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
7 11

Biorąc pod uwagę to, ilu w Polsce zatrzymuje się co miesiąc pijanych kierowców, nawet całkowita prohibicja w barach pod stokami nie byłaby skuteczna.

Odpowiedz
avatar jerzanka
7 7

@goodfather: nie widzę nic złego w tym, że po skończonej jeździe wszyscy ruszą na grzańca, chodzi mi głównie o to, że bardzo dużo ludzi nie potrafi poczekać. Pewnie, jak ktoś chce to przemyci w kurtce butelkę z cytrynówką, żeby się na wyciągu rozgrzać.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
15 15

Dzisiaj Sylwester, również go spędzam na stoku i podejrzewam, że piekielnych historii będzie na pęczki. Mam nadzieję, że nie aż takich tragicznych jak ta. A co do narciarza to raczej nie mogą go wsadzić nigdzie ani nawet żądać odszkodowania, bo jechał zgodnie z przepisami, miał prawo skoczyć z tej hopki. Zawinili tutaj najbardziej i TYLKO rodzice dziecka.

Odpowiedz
avatar jasami
19 19

Gdzie miał miejsce ten wypadek? Szukałam informacji w internecie, ale takowych brak, a nie chce mi się wierzyć, aby media milczały na tak makabryczny temat.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
-5 15

Wczoraj od razu prawie pojawiło się kilku przedstawicieli mediów, ale rodzice nie życzyli sobie żeby to przedostało się do tv/prasy, nie teraz. Powiem tylko tyle, że stok w województwie dolnośląskim, w miejscowości kojarzącej się z zielenią. Podejrzewam jednak, że niedługo i tak coś o tym powiedzą. Wczoraj była krótka wzmianka na pasku informacyjnym w tv sudety,ale nic więcej.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 31 grudnia 2012 o 17:19

avatar 8eska88
10 10

Gdy byłam w górach, 3-4 letnia dziewczynka sama jeździła po czerwonej trasie i na wyciągu(krzesełkowym) też sama. Podejrzewam, że miała te 3-4 lata, bo pod bramką przechodziła nie schylając się:P ot zaoszczędzimy na bilecie dziecka i będziemy mieli czas dla siebie, a co.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
14 18

@Massai, narciarz jechał zgodnie z przepisami, nie pędził, jechał. Wszystko dało się potem i tak zobaczyć na nagraniach z monitoringu. Hopka była duża, pod nią od razu mały spad na dół, a dziecko siedziało w takiej odległości, że zauważył je dopiero w locie i choćby nie wiem co robił to i tak by w nie wjechał. I dodam,że była mgła.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 31 grudnia 2012 o 17:18

avatar konto usunięte
5 11

Przepraszam, ale czy nieszczęsny Pan Narciarz miał narty specjalnie ostrzone? Jakoś nie umiem sobie wyobrazic, dośc grubych nart, specjalnie zaokrąglonych, które przebijają się przez skórę, ścięgna, mięśnie, żebra i co tam jeszcze. Może jest tu ktoś bardziej uświadomiony niż ja, i mnie oświeci?

Odpowiedz
avatar konto usunięte
2 16

Te z czubkami ostrzejszymi, takie dłuższe niż zwyczajne. I wiem, że przy takiej dość dużej prędkości potrafią, bo rok temu miałam nartą przebite na wylot kolano, od strony ścięgien. Właśnie z takim zaostrzonym czubkiem narta,przebiła się przez moje spodnie snowboardowe,skórę i całą resztę,a weszła, że tak to ujmę "jak w masło".

Odpowiedz
avatar konto usunięte
4 12

Przepraszam Cię, gdzie napisałam że narciarz MIAŁ PRAWO w niego wjechać? Mówię, po raz x zgodnie z przepisami jechał i dlatego nie mogą mu niczego zarzucić. Mogli by,gdyby facet pędził na łeb na szyję. Gdyby zamiast dziecka LEŻAŁ tam ktoś ze złamaną nogą to prawdopodobnie ten narciarz upadłby na niego i też nie byłaby to jego wina, ale nie byłaby to też wina osoby leżącej tam. Jeśli sam będziesz kiedyś w takiej sytuacji, że nie będziesz miał wyjścia żadnego poza wpadnięciem na osobę, której nie widzisz to może zrozumiesz. Tak, narta weszła mi pod kolano,a dokładniej sam jej malutki czubek do tego stopnia, że więzadła "pękły",ale nie wszystkie. I zapewniam Cię, że wystarczą dobre rehabilitacje i wstawki w nodze, by w bardzo niedługim czasie iść do toalety,a potem NAWET na stok. Zresztą snowboardziści bardzo często mają kontuzje właśnie w tych miejscach.

Odpowiedz
avatar Jorn
12 12

Trudno mi tylko uwierzyć, że o takim wypadku ani słowa w mediach.

Odpowiedz
avatar SoSilly
5 5

Dokładnie, tez nic nie słyszałam, a przecież takie sprawy trzeba nagłaśniać. Rodzice często bywaja pozbawieni wyobraźni a taki artykuł mógłby chociaż trochę ich otrzeźwić i dzieki temu udałoby się uniknąć kolejnej tragedii.

Odpowiedz
avatar natalia
5 5

Ja w tamtym roku wjechałam w grupkę nastolatków uważających się za perfekcyjnych narciarzy. Usiedli tuż za garbem, tak że zauważyłam ich jak już z tego garba zeskakiwałam. O tyle dobrze, że udało mi się chociaż troszkę wyhamować. Oczywiście oberwało mi się, że jeździć nie umiem, że nie uważam, że nie powinnam w ogóle być na stoku. Powiedziałam, że jak się nie umie bezpiecznie zachowywać na stoku, to tym bardziej się nie powinno pchać na stok. Stwierdzili, że oni jeżdżą na pewno dłużej ode mnie i że co ja tam mogę wiedzieć o nartach, jeżdżeniu stokach, śniegu itp. Potem patrzyłam jak owi rewelacyjni narciarze z jakiejś super szkółki śmigali na nartach. Tylko jeden nie jeździł pługiem.

Odpowiedz
avatar cashianna
-3 5

prawda. amatorzy zjazdow powinni takze bardziej sie rozgladac. kiedy bylam jeszcze poczatkujaca w temacie nart wywrocilam sie na boku stoku, probowalam podniesc i w tym momencie wpadl na mnie rozpedzony narciarz. efektem byla pieknie rozcieta warga i zakrwawiona broda. czasem nie wiem gdzie ludzie maja oczy.

Odpowiedz
avatar andrus
1 1

DEKALOG FIS OBOWIĄZKOWO. Przecież to wisi przy prawie każdym wyciągu, wystarczy podejść, przeczytać, przekazać dziecku.

Odpowiedz
avatar mrhaxior
-2 2

Są idioci którzy chcąc pokazać jak to oni (nie)potrafią świetnie jeździć mijają innych w odległości 30 cm nie zostawiając miejsca na jakąkolwiek reakcję. Takich nie powinno się wpuszczać na stok...

Odpowiedz
avatar InnyInaczej
21 23

Poczatkujaca instruktorka i zaawansowany klamczuch ;-) 1. Dziennikarze, ktorzy na ladna prosbe kiwaja glowami i nie robia z tego newsa dnia - jaaasne. 2. W Tv Sudety pokazuja kotlety ;-) Alez oczywiscie, mala wzmianke musiala puscic telewizja, ktorej na 100% nikt o zdrowych zmyslach nie ogladal. Bezpieczenstwo klamczuchy ponad wszystko. 3. Przylapana na klamaniu - najpierw narta rozwala kolano na wylot a potem "lekko" wchodzi. 4. Nie wiem jaka odleglosc od skoku do uderzenia mialaby byc - ale nie uwierze ze ktos trafilby narta 5 letniego chlopca centralnie w plecy. Pomijajac juz zupelnie fakt szybkosci z jaka musialby jechac zeby tak kogos przebic (a wspomnialas iz jechal "normalnie" - co najwyzej bylby siniak), to 5 letni chlopiec jest dosc "maly" i nawet lekkie odchylenie buta w ulamku sekundy juz zmieniloby trajektorie uderzenia. Choc wciaz nie uwierze iz jadac z "normalna, niezbyt szybka" predkoscia - byl w stanie przebic komus skore, kosci, narzady itd. To sie nawet broni palnej nie udaje czasem, a co dopiero lekko zaookraglonej narcie. ;-) I punkt 5: Tak, to naturalne - kazdy komu w dany dzien umiera 5 letnie dziecko na rekach - pierwsze co robi po powrocie do domu to wchodzi na piekielnych i to opisuje - i to tak spokojnie ;) Ludzie, po co wy wymyslacie te bzdury? Zeby wiecej paranoi wsrod innych wprowadzic? P.S. Grzaniec, snieg, gory i narty to sa bardzo piekne, bardzo polaczone rzeczy dajace duzo "magii". Kretynem, to bedzie ktos - kto postanowi "magie" zabic, w imie kretynskich idealow i wpychania wszystkich do jednego worka.

Odpowiedz
avatar t1410
6 6

Też o tym pomyślałem, wszedłem w komentarze, bo liczyłem, że być może ktoś już znalazł jakąś wzmiankę w mediach i wstawi tutaj linka. Chciałbym przeczytać jakiś bardziej rzetelny opis tej sytuacji, bo póki co historia mało wiarygodna, nie wierzę szczególnie w tą nartę przebijającą kogoś - to już prędzej przewróciłaby dziecko, mocno je przy tym obijając...

Odpowiedz
avatar mackowiak1991
5 5

gilberta66, podaj jakiś link do onetu, wp, cokolwiek, na pewno ta historia była tam opisana, oczywiście, jeśli mówisz prawdę, bo jest ciekawa, ale coś mi się nie chce wierzyć w "przebicie" kogoś nartą...

Odpowiedz
Udostępnij