Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Historia dość stara, bo działa się parę lat temu. Jechałam w grudniowy,…

Historia dość stara, bo działa się parę lat temu.
Jechałam w grudniowy, mroźny poranek autobusem. Po ponad półgodzinnej podróży nadszedł moment, kiedy autobus dojeżdżał do ostatniego przystanku i chcąc nie chcąc, musiałam zebrać swoje cztery litery i udać się w stronę drzwi. Wstałam i dostrzegłam, że w autobusie zostałam już tylko ja, jakiś nastolatek i mały, na oko pięcioletni chłopczyk.

Myślę sobie - pewnie to rodzina, ale siedzą na innych siedzeniach. W końcu kto normalny pozwoliłby takiemu małemu dziecku jechać samemu autobusem? Autobus staje na przystanku, wysiadam, koło mnie przebiega nastolatek i leci w kierunku pobliskiego gimnazjum. Odwracam się i widzę, że malec dalej stoi w autobusie i patrzy smutnie w podłogę. Wchodzę więc z powrotem do autobusu i zagaduję do chłopczyka:

[Ja]: Heeej, mały. Dlaczego nie wysiadasz?
[Chłopczyk]: Nie wiem...
[J]: Jak to nie wiesz? To już ostatni przystanek. Co Ty tutaj robisz sam?
Chłopczyk nic nie mówi, patrzy ciągle w dół. A kierowca z przodu autobusu krzyczy, żebyśmy wysiadali, bo On ma przerwę i mu się śpieszy. No to co tu robić? Przecież nie zostawię malca samego. Podaję mu rękę i proponuję, że pójdziemy na gorącą czekoladę. Mały od razu się rozpromienił, rękę mi podał i poszliśmy do kawiarni przy dworcu.

Siedzieliśmy przy stoliku czekając na nasze zamówienie, mały bawił się plastikowym wazonikiem, a ja próbowałam się czegoś więcej dowiedzieć, zadając ciągle pytania. I co się okazało? Mały ma na imię Michaś i rano czekał z mamą na autobus, ale drogi zasypało i był strasznie opóźniony. Mama była strasznie zdenerwowana, bo śpieszyli się, żeby odwieźć go do babci. Paliła papierosa jednego za drugim. W końcu przyjechały autobusy, dwa, jeden po drugim. Na przystanku ludzi pełno, wszyscy zaczęli się pchać do drzwi, a Michaś zgubił matkę z oczu. Widział jedynie, że do jednego z autobusu wsiada osoba ubrana tak jak jego mama, to pobiegł i wsiadł za nią. Jak ludzi w autobusie zaczęło być mniej, to Mały dostrzegł, że to nie jego mama, tylko jakaś obca kobieta. Więc stał tak ciągle w autobusie myśląc, że mama po niego wróci.

Byłam w lekkim szoku, ale próbowałam się dowiedzieć czegoś więcej. Gdzie mieszka mama, babcia, ktokolwiek z rodziny? Gdzie chodzi do przedszkola? Nie wiedział nic. Podano nam zamówienie, Michaś zaczął pochłaniać ciastko popijając czekoladą, a ja zdecydowałam się zadzwonić na policję. Bo cóż innego mogłam zrobić? Dzwonię raz, dzwonię drugi raz, dzwonię trzeci. Szlag by to trafił, głucho. No to dzwonię na 112. O dziwo - dodzwoniłam się. Po długich wyjaśnieniach i przełączeniach, miły Pan mnie poinformował, że mam pojechać na najbliższy komisariat policji.

Przyjechaliśmy. Po rozmowie Michasia z Panią Psycholog, zebraniem moich zeznań i sprawdzeniem wszystkich informacji - dodzwonili się do mamy Michasia, która obiecała jak najszybciej na komisariacie się zjawić.

Zjawiła się naprawdę, bardzo szybko. W końcu to tylko trzy godziny, nie śmiałabym narzekać. Pani Mama najpierw poszła złożyć zeznania, a potem została przyprowadzona przez Pana Policjanta do pokoju, gdzie czekałam ja, Pani Psycholog i Michaś. Nie liczyłam na jakieś wielkie podziękowania, ale chociaż na jakieś drobne "dziękuję"? Chyba się przeliczyłam, i to jak..

Wchodzi Pan Policjant, otwiera drzwi i zaprasza Panią do środka. Pani Mama wchodzi, a właściwie to czołga się do pokoju. Od progu słyszę krzyk:
[PM]: To Ona, Panie! To Ona! Jestem pewna! To Ona!
Patrzę na Panią Mamę, potem na Pana Policjanta, Potem znów na Panią Mamę i nadal nie wiem, o co chodzi. Pani Mama rzuca mi pogardliwe spojrzenie i podbiega do Michasia, łapie go za rękę, ciągnie do siebie z całej siły i rzecze:
[PM]: Jak dobrze, że jesteś cały. Wiesz, jak się martwiłam? Nic Ci nie zrobiła ta wariatka?! O mój kochany, tititi. Buzi daj mamusi!
Michaś się odsuwa, Pani Mama wstaje, odwraca się i zwraca do Pana Policjanta:
[PM]: Panie, nic Pan nie zrobisz z tą wariatką?!
Zrobiło mi się trochę bardziej gorąco i czułam, że zjeżdżam z krzesła. Mowę mi odjęło.
[Policjant]: Jest Pani pewna, że to ta Pani?
[PM]: Tak! Mówiłam przecież, pewna jestem!
Pan Policjant zaprasza mnie zatem do pokoju przesłuchań.

Nie muszę chyba mówić, że zostałam oskarżona o uprowadzenie dziecka?

Nie wiem, jaką logiką posługiwała się ta Pani (bo w końcu jaki normalny człowiek porywałby dziecko, a potem sam je odwoził na komisariat?), ale jednak.

by xxkaxxmxx
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar scornful
17 21

Jak się zakończyło Twoje przesłuchanie?

Odpowiedz
avatar xxkaxxmxx
69 71

Samo przesłuchanie niczym konkretnym, ale sprawa się w tym dniu nie skończyła. Było jeszcze przesłuchiwanie kelnerki z kawiarni, kierowcy autobusu, szukanie świadków, różne takie pierdoły. Przecież w końcu mogłam być psychicznie chora, mogłam porwać dziecko, a potem mogło mi się odechcieć i tak o, oddałam je policji.

Odpowiedz
avatar lordvictor
89 115

Zatem morał krótki, i niektórym znany. Widzimy na mrozie samotne małe dziecko to sprawę olewamy.

Odpowiedz
avatar Hebi
49 51

Przekochana mamuśka pewno nie chciała się przyznać, że zgubiła swojego malutkiego szkraba :/ Nie ma to jak wdzięczność za dobry uczynek... Edit: W sumie ciesz się, że nie jesteś mężczyzną, chociaż z drugiej strony tobie też mogą spróbować wcisnąć, żeś pedofilka.... Normalnie strach pomagać komukolwiek - nawet małemu dziecku...

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 23 grudnia 2012 o 20:59

avatar xxkaxxmxx
5 13

A zdziwię Cię, nie chodziło o to!

Odpowiedz
avatar Hebi
12 14

A o co? Jesteś jakimś jej starym wrogiem, któremu chciała zaszkodzić? Albo może w ten sposób chciałam wyłudzić odszkodowanie? Albo... nie wiem na ojcu dziecka coś wymusić (potencjalnie innym członku rodziny)? Albo... hm... nauczyć cię abyś nikomu nie pomagała? Brakuje mi innych pomysłów :> Serio - bez złośliwości - jeśli wiesz o co chodziło napisz proszę - ciekawam ;)

Odpowiedz
avatar xxkaxxmxx
47 49

Jak pisałam w komentarzu niżej- Pani lubiła sobie po prostu pobalować. Michaś był dla niej problemem, a że się zgubił, to dla niej idealna okazja - nie musiała odwozić do babci. I sądziła, że mały, niespełna sześcioletni chłopiec trafi sam do babci na drugi koniec miasta. A ja, s*ka musiałam się zająć jej dzieckiem, ściągać ją na komisariat i robić problemy. Więc zasłużyłam na karę :D

Odpowiedz
avatar PiekielnyDiablik
15 19

Jaką logiką? - bezczelną, chciała zrzucić z siebie odpowiedzialność, za brak opieki. W sumie, to nic poważnego jej nie groziło, takie rzeczy się zdarzają. Ciała dali policjanci, powinni jej okazać kilka innych kobiet. A przynajmniej inną najpierw zamiast ciebie. Jeśli odegrała by ten teatrzyk przy nich to sprawa szybka - jesteś wolna, a ona cóż składanie fałszywych zeznań...

Odpowiedz
avatar yannika
6 10

Składanie fałszywych zeznań to dalej jest sprawa otwarta... Znaczy, nie w tej chwili jeśli historia sprzed paru lat, ale ja bym nie odpuściła po takiej akcji.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 23 grudnia 2012 o 21:05

avatar ewilek
15 17

Składanie fałszywych zeznań to jedno, a fałszywe oskarżenie innej osoby to drugie. Co prawda łączą się w tym wypadku, jednak konsekwencje prawne mamusia mogłaby mieć nieco inne. Mam nadzieję , że autorka tej historii nie odpuściła tak łatwo i mamuśce nie uszło sucho to całe krętactwo

Odpowiedz
avatar xxkaxxmxx
23 27

PiekielnyDiablik- tej Pani nie chodziło tylko o zrzucanie odpowiedzialności na mnie, ale też o.. ZEMSTĘ! Ona chciała mnie ukarać. Krótko mówiąc - Pani Mama była miłośniczką wyskokowych napoi, a tego dnia miała w planach wcisnąć synka babci, a potem pojechać na balangę za miasto. Oczywiście ja, zła i niedobra, zabrałam dziecko z mrozu i zaprowadziłam na policję, przez co Ona musiała wrócić do miasta i tłumaczyć się policji. Cała impreza zepsuta, jak ja mogłam?!

Odpowiedz
avatar xxkaxxmxx
31 37

yannika- Oczywiście, że nie odpuściłam. Były sprawy w sądzie, były też sprawy o zabranie opieki nad dzieckiem, było po prostu dużo spraw. Mogłabym z tego napisać kilka historii z mamusią w roli głównej, ale szkoda mi już nerwów.

Odpowiedz
avatar slawcio99
-3 13

" Pani Mama najpierw poszła złożyć zeznania" Hm... pytanie co zeznawała ??? Porwanie ??? a widziała sprawcę nie ? czyli nie wie jak wygląda (tak hipotetycznie). "a potem została przyprowadzona przez Pana Policjanta do pokoju, gdzie czekałam ja, Pani Psycholog i Michaś --> To Ona, Panie! To Ona! Jestem pewna! To Ona! " Nie wiem co wcześniej powiedziała, ale (przyjmując moją hipotetyczną wersję zdarzeń na komisariacie) skoro ją wzięli najpierw na zeznania, to chyba po to by mieć 2 wersje zdarzeń. Jeżeli twierdziłaby, że nie widziała sprawcy to sorry, ale w takim układzie nie mogła by oskarżyć ciebie o dokonanie porwania. Po przyciśnięciu paniusi, to musiała by się w końcu przyznać.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 23 grudnia 2012 o 21:19

avatar xxkaxxmxx
20 20

Zeznawała tam, dlaczego jej syn był sam w autobusie o siódmej rano, przy ośmiu stopniach na minusie. A mnie rzekomo widziała, ale nie pamiętała dokładnie. Dokładnie pamiętała tylko jak byłam ubrana, bo moja twarz jej "mignęła". A z ubiorem to akurat chyba trafiła, bo ubieram się dość pospolicie, jak większość polaków o tej porze roku.

Odpowiedz
avatar ekstramocne
5 5

a dziecka nie przesłuchano?

Odpowiedz
avatar xxkaxxmxx
24 26

Oczywiście, że przesłuchano. Najpierw, zanim zostałam oskarżona - dziecko zostało przesłuchane pod okiem Pani psycholog policyjnej. Potem oczywiście też, ale nie powiedział nic nowego. Matka twierdziła, że przekupiłam go gorącą czekoladą.

Odpowiedz
avatar PiekielnyDiablik
12 18

to do dopisałaś w komentarzach mogłoby się spokojnie znaleźć w następnym akapicie historii, mimo że przydługa - czy musieliśmy się dopytywać?

Odpowiedz
avatar xxkaxxmxx
0 14

Masz rację, mogłam w historii napisać co działo się dalej, razem z końcowym wynikiem sprawy. Ale pisałam historię kilka razy, bo każda poprzednia próba dodania historii kończyła się albo błędami internetu, albo moim zagapieniem i wykasowaniem całego tekstu, albo odłączeniem komputera od prądu przez mojego męża. Po prostu nie miałam siły pisać więcej i stwierdziłam, że tyle wystarczy.

Odpowiedz
avatar yannika
-2 6

Yyy... mąż Ci komputer od prądu odłącza? O.o

Odpowiedz
avatar xxkaxxmxx
9 17

Zupełnym przypadkiem, ale odłącza. Chciał przełączyć kable z gniazdka, żeby podłączyć choinkę i tak wyszło, że pomylił kable i odłączył komputer. Nie widzę w tym nic dziwnego.

Odpowiedz
avatar xxkaxxmxx
1 5

chyba nie bardzo cię jon rozumiem:))

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 4 stycznia 2013 o 1:33

avatar Jorn
0 12

Już wyjaśniam: w historii napisałaś w zasadzie tylko połowę historii, a wiele bardzo istotnych faktów dodałaś dopiero w odpowiedziach na komentarze czytelników. Tak istotnych, że nie wyobrażam sobie niezamieszczenia ich w tekście głównym. Aż się narzuca wrażenie, że te dodatkowe szczegóły powstały później, gdy w komentarzach wyszły nieścisłości tekstu właściwego.

Odpowiedz
avatar ogarnijsie
16 20

szmata nie matka

Odpowiedz
avatar Dama_Pik
13 15

Strach myśleć co by się stało gdyby ten mały trafił na jakieś zboczeńca. Biedne dziecko, co do matki to szkoda słów ekhhh

Odpowiedz
avatar BlueBellee
7 9

A w ogóle skoro twierdziła, że jej dziecko ktoś porwał, to czemu tego nie zgłosiła wcześniej?

Odpowiedz
avatar ciocia_wiedzma
8 12

Jak można być tak bezmyślnym? Gdyby moja 5-letnia córka zniknęła mi z oczu na 2 min już bym zawału dostała. Dlatego jest nauczona, że jeśli kiedykolwiek wsiądzie do autobusu beze mnie, to na następnym przystanku ma wysiadać i się nie ruszać. Tak samo jeśli ja wsiądę do autobusu a ona na przystanku zostanie. Ma się nie ruszać, bo ja natychmiast po nią wracam. Całe szczęście z autobusem jeszcze nie testowaliśmy, ale zadziałało jak się siostrze męża w centrum handlowym zgubiła. Szwagierka ją w 3 min. znalazła

Odpowiedz
avatar pingwin
-2 12

Pierwszą rzeczą jaką się robi, gdy znajdzie się dziecko jest zadzwonienie na POLICJĘ a nie pójście z nim na gorącą czekoladę. Moim zdaniem cała ta opowieść jest zmyślona.

Odpowiedz
avatar demonix
5 11

Zmyślona może niekoniecznie, ale to pierwsze popieram.

Odpowiedz
avatar Alicja_01
7 11

Może nie chciała angażować od razu w to policji tylko przy tej czekoladzie wypytać o to czy wie gdzie mieszka matka albo babka i tam go odtransportować

Odpowiedz
avatar Notorious_Cat
6 6

Babka ma głowę na karku: nie chciała, żeby wyszło że ch*jowa z niej matka - bo przecież to poniżające; lepsza jest wersja, że to ktoś zły porwał jej dziecko, bo przecież ona jest dobrą matką. Mam nadzieję, że jakoś się wywiniesz z tej sytuacji. I masz lekcję, że tak też się zdarza: komuś pomożesz, a on zrobi z Ciebie wroga. Były historie na Piekielnych,w których osoby znajdowały porfele/telefony i zwracali je właścicielom, a oni jeszcze na nich z mordą, że są złodziejami. Czy historie o tym, jak chłopak bronił dziewczynę przed napastnikami, a następnie bandziory wniesli przeciwko niemu pozew o napaść. Skurczysyństwo krąży i trzeba utwardzić sobie tyłek.

Odpowiedz
avatar Notorious_Cat
5 5

Znalezione-niekradzione? Może i tak, ale ja wolałabym oddać znaleziony telefon na policję, a portfel odesłać na adres podany w dowodzie.

Odpowiedz
avatar nisza
8 8

Kolego szanowny, to ja Ci serdecznie zycze, zebys tak calkiem przypadkiem zgubil cos naprawde waznego i cennego. Ciekawe, co wtedy powiesz...

Odpowiedz
avatar syberyjska
10 16

Taa może jeszcze postaw ją pod ścianą i rozstrzelaj za to że ośmieliła się zabrać wystraszone i pewnie zmarznięte dziecko na coś ciepłego. Każdy z nas na nietypowe sytuacje reaguje inaczej być może autorka jest z tych co to najpierw sprawę muszą przemyśleć a potem działają. Może i kolejność działań była nieodpowiednia ale ona przynajmniej COŚ zrobiła a wielu innych przeszło by na jej miejscu obok udając że nic nie widzą. Więc może następnym razem powstrzymaj się od takich komentarzy bo nie wiadomo jak ty byś się w takiej sytuacji zachował.

Odpowiedz
avatar DeMeo
0 2

Szkoda że ludzi nie stać na prywatne sprawy sądowe, oskarżyć ją o krzywoprzysięstwo. Szkoda że nie ma kamer w autobusach miałabyś wszystko na taśmie.

Odpowiedz
avatar nighty
2 6

Mądre angielskie przysłowie mówi "No good deed goes unpunished" - dobre uczynki jeszcze nikomu nie uszły na sucho...

Odpowiedz
Udostępnij