Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Poszłam dzisiaj 10-o letnią córką do sklepu kupić jej spodnie. Takie materiałowe,…

Poszłam dzisiaj 10-o letnią córką do sklepu kupić jej spodnie. Takie materiałowe, z gatunku eleganckich.
Wybrałyśmy kilka par, weszła do przymierzalni. Jest po wypadku, kolana nie dało się do końca wyleczyć i od czasu do czasu odczuwa ból, wtedy musi chodzić w ortezie - coś w rodzaju sztywnej nogawki zapinanej na rzepy. Działa o wiele lepiej niż bandaż.
Jak się domyślacie zdejmowaniu takiej konstrukcji towarzyszy dźwięk dość podobny do rozdzierania materiału.
Zaalarmowana pani ekspedientka podeszła, zaczęła wypytywać córkę, co ona tam wyprawia z tymi rzeczami.
Tłumaczę spokojnie, jaka jest sytuacja, że to tylko odpinane rzepy.
Niby przyjęła do wiadomości, ale kiedy Kasia wyszła z kabiny odebrała od niej ciuchy i zaczęła bardzo wnikliwie oglądać szukając uszkodzeń. Dodam, że orteza była doskonale widoczna spod spódniczki.
Niby nic się nie stało, rozumiem, że ta pani odpowiadała za towar, ale mimo wszystko przykra sytuacja dla dziecka, które od ponad roku może pomarzyć choćby o podbiegnięciu na autobus.

sklepik odzieżowy

by takajakas
Dodaj nowy komentarz
avatar ewilek
0 0

Trzeba było zażądać rozmowy z kierownikiem i przedstawić sytuację. Ja też rozumiem, że pracownica ma obowiązek zwracać uwagę na to co dzieje się z towarem, ale w opisanej tu historii chyba mocno kobieta przesadziła, zwłaszcza że jak napisała takajas orteza była widoczna gołym okiem.

Odpowiedz
Udostępnij