Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Pewna persona z mojej dalszej rodziny, nazwijmy ją Baśką, i jej podejście…

Pewna persona z mojej dalszej rodziny, nazwijmy ją Baśką, i jej podejście do pieniądza.

Baśka pojawiła się w mojej rodzinie jakieś 13-15 lat temu. Ponieważ jej matka rozwiodła się z członkiem mojej rodziny i odseparowała dzieci od ojca, nikt nie miał o niej praktycznie żadnych wiadomości do czasu nieoczekiwanego spotkania z jedną z moich ciotek - siostrą ojca Baśki. Nagle kontakt odżył i Baśka stanowczo wkroczyła ze swoim mężem i kilkuletnim dzieckiem do rodziny, potem zaszła w kolejną ciążę i szczęśliwie urodziła.

Przez ten cały czas Baśka i jej mąż zawsze podkreślali na jakim to oni wysokim poziomie żyją, jaki kolejny samochód planują bez względu na wszystko kupić, jak to starszy syn jada tylko w McDonaldzie, do którego jeżdżą nawet dwa razy dziennie (te kilkanaście lat temu miało to inny wydźwięk niż obecnie), jak to wszystko kupują w sklepach bo domowe jedzenie i przetwory konsumują czas a ich stać na luksus kupowania. Mąż Baśki chętnie wszędzie jeździł, nawet 20km w jedną stronę po ciastka bo gdzieś tam są najlepsze. Najlepsze też oczywiście mieli wszystko. Tylko mieszkania na własność nie mieli, bo to przywiązuje. I także nader chętnie przyjmowali wszystkie drobne i drobniaki aż w końcu uderzyli do mojej ciotki.

Bo oni chcą pożyczkę, a bank nie chce udzielić. Ciotka nie będzie o niczym wiedziała, przyjdzie 1-szy i pieniążki będą bez problemu, oni się odwdzięczą i w ogóle. Ciotka uległa. Pożyczka wzięta, raty spłacane do czasu. Potem pieniądze były po tygodniu, po dwóch, trzech, potem były telefony, że Baśka pieniędzy teraz nie ma i ciocia wie - pieniądze raz są a raz ich nie ma. Był też miesiąc, iż Baśka poinformowała ciotkę, że od tego jest rodzina żeby spłacać innych członków w potrzebie. W wielkich trudach dobrnięto do końca spłaty, Baśka do chwili obecnej nie uregulowała ciotce wszystkich należności.

O Baśce ucichło na kilka lat dopóki nie spotkałam jej z mamą na zajęciach fitness. Opowieści o cudownym mężu, prywatnym przedszkolu, wyjazdach, zakupach, przyjemnościach i o tym, że Baśka nie musi pracować nie było końca. Aż w końcu mąż Baśki zadzwonił do mamy z prośbą o pożyczkę. Zgody brak. Po kilku dniach szopka na kolanach odstawiona w miejsc pracy mamy. Pożyczka (500zł) udzielona. Spłata za miesiąc. Mija 1,5 miesiąca. Telefon, pieniądze będą jutro. I tak się mama bujała od telefonu do telefonu aż natknęła się na mieście na Baśkę i poprosiła o zwrot pożyczki. Została wyzwana od wielu ciekawych istot, przecież mąż Baśki nic od nikogo nie pożyczał. Po tygodniu skruszony mąż przyniósł mojej mamie pieniądze. Uderzył za to do mojej babci z prośbą o kolejną pożyczkę, został jednak z miejsca spławiony.

I znowu słuch o Baście zaginął. Aż do zeszłego roku kiedy to zadzwoniła do ciotki od pierwszej pożyczki, że jej mąż gra w kasynie, przepuścił wszystkie pieniądze, ona potrzebuje pożyczki i rozwiedzie się z nim. A ten mąż to w ogóle się ukrywa przed wierzycielami. Ciotka odłożyła słuchawkę.

Jak na razie po Baśce ani śladu.

rodzina

by cashianna
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar PiekielnaOla
15 19

Skoro raz nie spłacona ... TO po co drugi raz dostałą pożyczkę ... ? Bo ludzie sie zmieniają ? Matko ...i córko ....

Odpowiedz
avatar Palring
11 13

Jest takie powiedzenie: "Oszukałeś mnie raz - wstydź się; Oszukasz mnie drugi raz - będę wstydzić się ja" Ludzie się nie zmieniają. Jeżeli nie szanują pieniędzy innych, to nigdy się tego nie nauczą. Skoro są tacy bogaci, to ich stać. Jeśli nie, to niech żrą gruz.

Odpowiedz
avatar wiewiora
-5 7

Błagam, Baśki wcale nie są takie złe :)

Odpowiedz
avatar kasiatomka
-3 9

Mój mąż jest uzależniony od hazardu. Wiem jaki to duży problem, ile pomocy ze strony rodziny wymaga wyjście z takiego dołu. Baśki przechwalanie się jak to mają dobrze było oczywistą oznaką wstydu, że ich warunki życia znacznie się pogorszyły. Pierwsza pożyczka od ciotki mogę się założyć była wzięta na spłatę innych zadłużeń, nie mogli nigdzie dostać kredytu, bo niestety mieli już zadłużenia, może nawet komornika. Na początku sobie radzili, potem mąż Baśki zaczął przegrywać pieniądze przeznaczone na raty. Jakby tego było mało nadal grał i był uzależniony do takiego stopnia, że w desperacji pożyczył od Twojej mamy te 500 zł, których Baśka nie zobaczyła na oczy, bo on je od razu przegrał. Możliwe, że ostatni telefon do cioci był od samej Basi i był jej ostatnią szansą. Nie chcę tu popierać, lub bronić Basi, ale jak wspomniałam mam taki sam problem. Mąż zadłużył nas na około 60-tu tysięcy. Wiedziałam tylko o 30-tu, o reszcie kredytów branych bez mojej zgody dowiedziałam się dopiero gdy doszło do windykacji i wejścia komornika na moje jak i na jego konto. Z 60-tu tysięcy po doliczeniu kosztów sprawy, kosztów komorniczych, odsetek itp wyszło lekko 100 tyś zł. Oczywiście był też zadłużony u rodziny, znajomych, kolegów z pracy, także w sklepie, bo brał na kreskę zakupy po to bym nie dowiedziała się, że pieniądze przegrał. Wychodzimy już z dołku, mąż nie grał od lutego, jednak tuż przed świętami znów przegrał 1200 zł. To straszna choroba nie tak łatwa do pokonania (mąż w tym roku zakończył terapię). Od stycznia chce iść znów na zajęcia. Możesz na Basię wyzywać, opisywać ją jako piekielną w necie, ale nie życzę Ci, żebyś kiedykolwiek była na jej miejscu. Pewnie stwierdzisz, że jesteś inteligentna, masz dobrego chłopaka, lub nigdy nie związałabyś się z hazardzistą. Ja także. Mąż zaczął grać po 7-miu latach związku. Walczę teraz o to, żeby to małżeństwo wytrwało, lecz nie wiem na ile starczy mi sił. Mam nadzieję, że Basi chociaż się poszczęści i weźmie z nim rozwód, co zakończy jej dramat.

Odpowiedz
avatar cashianna
5 7

Twoj scenariusz jest prawdopodobny ale nie w tym przypadku. pozyczka numer 1 byla dla nich brana jakies 10 lat temu. historia o hazardzie pojawila sie jakis rok temu. 9 lat czystego hazardu wygnerowaloby kolosalne dlugi. poza tym wiemy z innych zrodel, ze problemem tutaj jest po prostu zycie grubo ponad stan.

Odpowiedz
avatar Lampart
1 1

@kasiatomka, Zawsze zastanawiało mnie jak to jest z chorobą hazardową. Ja sam raz w miesiącu grywam z kumplami w pokera i prawie codziennie w necie - zawsze na pieniądze i nie dość, że nigdy nie przegrałem więcej niż 100 zł w miesiącu (taki z góry założony budżet miesięczny na tę zabawę) to dzisiaj pokerstars odpaliłem po raz pierwszy od 23 grudnia i nawet specjalnie mi go nie brakowało, bardziej z braku chęci niż czasu nie siadałem do stołu. Czy można nazwać mnie hazardzistą? Oczywiście. Chorym? No nie. Wiesz może jak to zaczęło się u Twojego męża? Od razu wypłynął na głęboką wodę czy z początku też nie było problemu?

Odpowiedz
avatar MhL
1 1

@Lampart widzisz, ty masz założone - góra 100zł miesięcznie do wydania na to. Z kolei osoba uzależniona takiego limitu nie ma, po każdej przegranej chce się odgryźć i liczy, że tym razem się uda. @kasiatomka Basi nie szkoda, bo jeśli miałaby taki problem to trzeba od razu powiedzieć, a nie pieprzyć smuty i strugać nie wiadomo kogo.

Odpowiedz
Udostępnij