Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Znacie taki dowcip? Jak zrobić czerwony barszcz? Wrzucić granat do BMW. Suchy,…

Znacie taki dowcip?
Jak zrobić czerwony barszcz?
Wrzucić granat do BMW.

Suchy, propagujący stereotyp dowcip, kołacze się w kółko po mojej głowie po dzisiejszym dniu.

Jako, że samochodu nie posiadam (choć prawo jazdy mam), a lubię poruszać się nieco szybciej, niż przeciętny spacerowicz, zazwyczaj dosiadam swojej granatowej bestii w postaci dwudziestoletniego roweru górskiego. Poruszam się zawsze po ścieżce rowerowej, którą mam praktycznie od swojego miejsca zamieszkania aż do samej pracy. Wiadomo, że ścieżka rowerowa jest również doskonałym chodnikiem, a także trawnikiem dla piesków, ale to, co spotkało mnie dzisiaj, przeszło moje ludzkie pojęcie.
Jadę sobie spokojnie, zbliżając się do przejścia dla pieszych i przejazdu dla rowerów. Na pasach stanął jakiś, za przeproszeniem, pieprzony muł, który bał się podjechać te dwa metry do przodu, by stanąć przed linią wyznaczającą miejsce zatrzymania się. Ale, że pasy szerokie, to i ja się jeszcze zmieszczę, i zmieści się również pan jadący sobie koło mnie. A raczej, zmieścilibyśmy się.
Z parkingu (przejście przechodziło przez wyjazd z parkingu połączony ze zjazdem na stację benzynową) wyjeżdża sobie ślimaczym tempem BMW. Błyszczące, czarniutkie, aż miło popatrzeć. Zatrzymuje się przed pasami, więc razem z Panem dzielnie pedałujemy, aby przejechać na drugą stronę.
A co robi Burak z BMW?
Kiedy już dojechaliśmy do krawężnika, byliśmy na samym brzeżku ścieżki, gość nagle ruszył i dojechał do samochodu stojącego przed nim, kompletnie blokując przejście. Za mało miejsca, żeby przecisnąć się na pieszo, więc dwa rowery tym bardziej się nie zmieszczą. Na wyminięcie czasu już nie ma, więc co robić - dajemy po hamulcach.
Pan wyhamował.
Ja też. Z tym, że mój rower miał o wiele lepsze hamulce (staruszek, ale dbam o niego jak mogę, więc działa jak nówka). Efekt?
Wyrżnęłam jak długa, lecąc przez kierownicę i na bok. Nie jestem w stanie tego opisać - po pierwsze, mam zbyt ubogie słownictwo, by jednocześnie opisać cały komizm sytuacji, a nie uszczuplić nic z emocji, które mną wtedy targały, a po drugie - to działo się tak szybko, że pamiętam tylko "HAMUJ! O, ziemia." W każdym razie musiałam nie dość, że wyfrunąć przez kierownicę, to jeszcze wylądować na boku, a potem zbierać się na kolanach, jak karaluch.
Pan okazał się być bardzo miły, pozbierał mnie z ziemi, trochę otrzepał i upewnił się, że jestem tylko wściekła i upieprzona.

Facet z BMW gapił się na nas z rozdziawioną gębą. Wyglądał, jakby miał się za chwilę uślinić. Nie wysiadł, nie przeprosił, tylko stał. Ominęliśmy go, a on nadal stał i się gapił, jak niedorozwinięty.

Następnym razem, uju, nie będę hamowała. Pewnie zarysowanie Ci idealnie lśniącego lakieru bardziej przemówi Ci do rozsądku.

P.S. Wiem, że marka samochodu nie ma tu nic do rzeczy. Jak kierowca jest idiotą, to będzie nim i w Maluchu.
P.S.2. Tak, w takich przypadkach popieram wydawanie prawka na czas określony.

ulica

by Zanate
Dodaj nowy komentarz
avatar bloodcarver
1 9

Marka nie definiuje typu kierowcy, ale pewne typy ludzi grawitują do pewnych marek. Nic innego nie wyjaśnia zagęszczenia Apple w Starbucks. Tak więc używanie marki do potępienia z góry kierowcy jest niedopuszczalne, ale do wzmożenia uwagi i nieufności - może pomóc. A hamulce załatwiające lot przez kierownicę są źle ustawione. Przedni nawet zaciśnięty na maksa nie powinien blokować koła, a przy ściskaniu równoczesnym tylny powinien łapać wcześniej. Przy takim samym ustawieniu dźwigni tylny powinien zawsze działać mocniej. Wtedy nie bujnie na bok aż tak, i łatwiej się utrzymać. Ew coś, co zrobiłem raz, nie wiem jak dokładnie, to można depnąć na pedał, przednie koło do góry, i ty zostajesz tyłkiem na jezdni a tylko rower leci dalej. Adrenalina i czas zatarły detale, ale straciłem wtedy tylko koło, a nie życie (i ja, i kierowca widzieliśmy zielone...)

Odpowiedz

Zmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 17 grudnia 2012 o 8:58

avatar kiniaas007
1 1

BMW - Barczyste Meksykańskie Wieśniaczki BMW - Będziesz Miał Wydatki BMW - Bezlitosne Miętoszenie Wora BMW - Bryka Młodego Wieśniaka

Odpowiedz
avatar konto usunięte
1 1

Co do trzeciej pozycji - widziałam jak facet jadący samochodem obok "jechał na ręcznym". Być może gdybym jechała obok samochodem pewnie bym tego nie zobaczyła, ale autobus ma siedzenie wyżej więc sporo osób pod światłami miało tę wątpliwą przyjemność oglądania jak facet oddawał się "innej czynności seksualnej".

Odpowiedz
avatar konto usunięte
10 10

Nie czerwony barszcz, tylko sałatkę z buraków

Odpowiedz
avatar zaszczurzony
8 8

Dokładnie, spaliłaś dowcip. Miało był sałatka z buraków, a nie barszcz. Wiem, bo kiedyś ktoś mi taki "zabawny" żart opowiedział kiedy podjechałem swoim czarnym mordercą. ;)

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 17 grudnia 2012 o 9:24

avatar KudlatyLysol
1 3

Nie sałatka, nie barszcz, tylko SIEKANE BURAKI!!!

Odpowiedz
avatar BOReK
2 2

Zależy o jakie BMW chodzi. Jak jedzie siódemka albo nowsza piątka to raczej nie ma strachu, za to z innymi modelami już jest różnie. Chociaż ostatnio trafił mi się Rosjanin (wnosząc z tablic) w nowiutkiej piątce, który wszędzie musiał przede mną. Nie wyszło mu o tyle, że może i mam odrapanego i ciężkawego sedana, ale z duża mocą... no i lepiej znam to miasto, w szczególności które pasy których ulic mają większe szanse na bycie zablokowanymi. :P

Odpowiedz
avatar BlackHawk
2 2

Faktycznie suchy dowcip, bo powinno być "jak zrobić sałatkę z buraków?"

Odpowiedz
avatar Fuu
2 2

Mojemu mężowi jakiś burak podobnie zrobił. Mąż wyhamował, ale nie do końca, ponieważ hamując obrócił rower bokiem do auta i przyfasolił nogą w drzwi. Kierowca wysiadł i się pieklił. Pieklił się też do policjantów, za co dostał dodatkowy mandat ;-)

Odpowiedz
Udostępnij