Był sobie sklep z biżuterią i innymi świecuszkami.
A w sklepie, przy oknie, akwarium, bo sklep w nazwie miał podwodne żyjątko.
A w akwarium rybki, plastikowe.
Czemu plastikowe?
A bo z porażającą regularnością lądowały w nim chrupki, przeżute gumy, papierki po cukierkach, paragony, monety, frytki z okolicznego KFC, wyciućkane landrusy, kawałki batoników, itp.
Pomyślano, uradzono, zamontowano pokrywę, bo w końcu wiadomo że małego dzieciaka pewnie kusi żeby zwierzątka pokarmić, a jak dorośli nie widzą, to coś im tam podrzuca.
Siedzi sobie pracowniczka sklepu przy kasie, a tu podchodzi klientka z fochem:
- Proszę nam otworzyć rybki, bo wnusio specjalnie przyszedł nakarmić.
Wnusio w pulchnych łapkach dzierży żelki kwaśne.
Na takie dictum pokrywę zdjęto, rybki wymieniono na gumowe, karteczkę zawieszono z propozycją podarowania im grosika na szczęście. Od razu mniej wrzutek.
sklepy
Ja tam bardzo lubię te kwaśne żelki
OdpowiedzRybki pewno tez lubily. Szkoda tylko, ze sie po nich nie czuly zbyt dobrze.. Albo w ogole przestawaly czuc cokolwiek.
Odpowiedzjak w ogóle ma sens wstawiania otwartego akwarium?
OdpowiedzBo to akwarium było dość "designerskie" czyli miało specyficzny, ozdobny kształt który wpisywał się w dekorację witryna a do którego pokrywa nie pasowała.
Odpowiedz