Ostatnio opisałam historię piekielnych sytuacji w rejestracji placówki medycznej, teraz dodam kilka kwiatków, które szczególnie wryły mi się w pamięć...
Obsługa telefoniczna, niby łatwa, nieskomplikowana ale jakże czasem potrafi wprowadzić człowieka w stan konsternacji:
1. Dzwoni [p]acjentka, chce się zarejestrować na wizytę, ale nie w tym miesiącu lecz w przyszłym:
[ja]: Przykro mi, rejestracja na przyszły miesiąc zaczyna się od dnia 15, czyli od jutra.
[p]: Ale nie może pani zrobić wyjątku? Przecież to jeden dzień!
[ja]: Nie mogę, bo po pierwsze nie byłoby to w porządku do reszty pacjentów, a po drugie system jest zablokowany.
W tym miejscu zwykle powinny nastąpić formy grzecznościowe i koniec rozmowy, jednakże pacjentka postanowiła po prostu odłożyć słuchawkę, zapominając że zanim się rozłączy, to ją doskonale słyszę, a co usłyszałam?!
[p]: No co za głupia p***, słyszałeś kretynkę j*** no co za ludzie tam pracują same szmaty! (i tu dopiero nastąpiło charakterystyczne trzaśnięcie słuchawką)
Nie ukrywam, zrobiło mi się przykro...
2. Druga sytuacja, [p2]pacjentka umawia córkę na wizytę:
[p2]: No w porządku czyli córka na 8 rano, a czy mogę
przyjść z córką i też się przebadać?
[ja]: Oczywiście, ale w tym dniu nie mam wolnych miejsc pod rząd. Mogę umówić na 8.00, a panią na 9.00 albo zaproponować inny termin...
[p2]: A nie może mnie pani umówić na 7.30, a córkę na 8.00?
[ja]: Pracujemy od 8...
[p2]: Ale ja widziałam, że pani przychodzi wcześniej, doktor też, zresztą kiedyś pani mnie wpuściła już o 7.40 do przychodni. przyjdę o 7.30, doktor na pewno mnie przyjmie.
I tu nastąpił trzask słuchawki...
Tak, przychodziłam wcześniej, bo trzeba przygotować karty pacjentów, listy, odpalić komputery, uzupełnić leki w gabinetach, itp.
Tak, czasem wpuszczałam pacjentów wcześniej, bo żal mi było ludzi jak tam sterczeli na zimnie i deszczu, śniegu i mrozie...
Nasuwa mi się jedna konkluzja... "każdy dobry uczynek musi zostać ukarany..." - dostałam za swoje...
rejestracja placówka medyczna
Co do pierwszej części - jeśli zatrudniłaś się niedawno, to powinnaś była wiedzieć, że aktualnie nie jesteś tam po to, żeby wszystkich pacjentów porejestrować i zorganizować kalendarz przyjęć, tylko po to, by większość pacjentów zrobić w ch*ja w imieniu pracodawcy i NFZ, i tylko kilku szczęśliwcom loteryjki rejestracyjnej dać terminy. Najęłaś się za psa, to szczekaj. A jeśli najęłaś się dawno temu, kiedy jeszcze celem twojej pracy była głównie organizacja, to czas najwyższy przemyśleć, jaką aktualnie pełnisz funkcję i czy ci się to podoba. Bo irytacja pacjenta była obawiam się w 100% uzasadniona. Chciał tą złość pacjent wykrzyczeć w twarz służbie zdrowia. Ty bierzesz pieniądze za bycie jedną z tych twarzy... Wszystko się zgadza.
OdpowiedzTrzeba być kompletnym idiotą żeby myśleć że w publicznej służbie zdrowia da się coś załatwić miło, łatwo i od ręki. Tak więc rozgoryczenie autorki w pełni uzasadnione.
OdpowiedzOliwa, jeśli uważasz że każdy powinien był wiedzieć, że w służbie zdrowia nie da się łatwo i miło, to autorka jako część tej służby jako pierwsza powinna była wiedzieć, że to normalne że nie będzie łatwo i miło - i w takim układzie jej rozgoryczenie nadal absolutnie nie jest uzasadnione.
OdpowiedzCo do ptk1. Pacjentka wyraziła słuszną opinię, bo nawet w ruskim kołchozie mieli coś takiego jak kartka papieru i k...ewski ołówek! Widocznie umiejętność posługiwania się nimi przekracza to możliwości intelektualne autorki...
OdpowiedzMrSpook, i właśnie o taki brak szacunku i kultury mi chodzi jaki właśnie zaprezentowałaś. Dla wyjaśnienia, jest era komputerów...rejestrujemy w tymże systemie,wszyscy rejestrują się 15 dnia każdego miesiąca, nie uważasz że nieuczciwe by było rejestrowanie kogoś przed tym terminem?Poza tym nie uważam aby był to powód do obrażania mojej osoby...
OdpowiedzDla wyjaśnienia, jestem architektem rozproszonych systemów bazodanowych, i wiem, że czasami z różnych przyczyn mogą zrobić wielkie jebut..., co wtedy siądziesz na du... i będziesz popijać kawusię za kawusią, a poza tym nie zwalniają one z myślenia... i gdybyś powiedziała w korporacji taki tekst do klienta, wyleciałabyś na zbity pysk z dyscyplinarką, ale to jest służba zdrowia w Polszewi. Dążymy z aspiracjami zarobkowymi do zachodu, ale większość ma mentalność radziecką pielęgnowaną z pokolenia na pokolenie. Krajanie też mają talent do przeinaczania nazw tworów na przekór temu czym są naprawdę, mieliśmy Polską Republikę Ludową, która nie była pro-ludowa, Platformę Obywatelska, która jest obywatelska, jak ludowa była ludową, a PiS, prawy i sprawiedliwy... SLD/P-kot lewicowe, że ja... pie... podobnie jest ze "służbą" zdrowia...
OdpowiedzMrSpook, ja nadal nie rozumiem dlaczego do mnie w ten sposób się odnosisz?Co do picia kawy i siedzeniu na d...jak to ujęłaś nie miałam na to czasu bo prócz rejestracji miałam jeszcze całe mnóstwo innych obowiązków....nie skończyłam psychologii więc jeżeli szukasz fachowej pomocy wyładowania swojej frustracji radzę zgłosić się do innego fachowca,ja mogę jedynie pomóc w zakresie optyki;)
OdpowiedzMrSpook a jak budowlańcowi się młot pneumatyczny zepsuje to ma łyżką beton rozpieprzać? jak mi się w pracy zepsuje ploter to mam brać farbki i malowac ręcznie? Jakby jej pasł system to niech sobie siedzi i pije kawę, co, zazdrościsz??? Ty jak ci komputer padnie to co, wyciągasz zeszyt i ołówkiem programujesz??
OdpowiedzKorzystam z systemów redundantnych... jeden pada, drugi się załącza i w trakcie pracy pierwszy się naprawia, firmy budowlane, mają parę w zapasie, albo chociaż kilof, tak bierz, farbki i zapitalaj ręcznie, skoro szefostwo nie ogarnia zarządzania ryzykiem...
OdpowiedzMrSpook,ale o czym ty piszesz?Czy ja napisałam że program się sypnął? Napisałam że mamy blokadę,rejestrujemy wyłącznie na miesiąc w przód...od 15 dnia każdego miesiąca.Co do pisania na karteczce...do życzę powodzenia w takich pomysłach,bo po 1.nie wykonujesz polecenia szefa (rejestracja na m-c w przód) a po drugie niezły byłby bajzel jakby tak sobie na karteczce zapisywała,adresy,pesele,nazwiska,nr tel,każda rejestrująca osoba (w liczbie 3) do 8 lekarzy...pewnie na te same godz w tym samym dn byłoby po 6 osób....O...wtedy by się działo pacjenci roznieśli by gabinety w drobny pył!
OdpowiedzDalsza rozmowa, jest bezcelowa, skoro nie potrafisz ze 2 wyższych postów wywnioskować, że jest to dialog między mną a @ODO.. , poza tym, skoro nie byłabyś w stanie sporządzić ręcznej sensownej notatki, udowadniasz, że nie nadajesz się do tej roboty...
OdpowiedzMrSook, dzięki Bogu nie Tobie to oceniać.Z resztą wiesz, masz rację dialog między nami nie ma sensu,ciężko się "rozmawia" z kimś kto jest arogancki i poza "własną racją" innej nie uznaje.Lubię dyskutować,ale na poziomie, bez obrażania i uwłaczania stronie przeciwnej,ale z kolei "TO" przekracza Twoje możliwości.Pozdrawiam i życzę miłych świąt :)
OdpowiedzNo to wprowadź swoje systemy redundantne w NFZ muahahaha! Chyba człowieku nie ogarniasz że w instytucjach publicznych nie ma kasy na takie zabezpieczenia. System pada - pani go obsługująca pije kawkę i czeka na kogoś z IT żeby naprawił. W idealistycznym świecie doprawdy żyjesz. Przykład z popylaniem farbkami - przecudowny.
OdpowiedzJasne, że nie ma kasy... jak np. Sąd Najwyższy, za durną stronę wizytówkę... daje 0,5mln, i każde województwo/ dyrekcja szpitala odzienie ogłasza przetarg na systemy informatyczne dla placówek medycznych, zamiast stworzyć jednolity centralny system połączony z zusem i nfz-tem - by nie było tego biurokratycznego bajzlu... z potwierdzeniem ubezpieczenia, bo szwagier/kuzyn członka organu ogłaszającego przetarg musi załapać się na fuchę... jasne, że nie ma kasy, jak zakupiło się za 14mln sprzętu komputerowego, do wdrożenia ww systemu, a system nie powstał... i zamiast włączyć go do pracy placówek publicznych, płaci się za jego magazynowanie, przeglądy, i konserwacje, aż po 2latach staje się przestarzały , traci na wartości, podobnie jest z sprzętem medycznym... NIK o tym informuje, ale za takie numery i defraudacje nikt jeszcze nie beknął, nikt nie jest winien, a ty pacjencie zdychaj w kolejce... W firmie nie masz awaryjnego plotera, na sytuacje gdy pierwszy siądzie, a zlecenia gonią? Naszą mentalność co do przetargów nadal jeszcze dobrze oddaje "MIŚ"- nie ważne jak, nieważne co, byle było drogo...
OdpowiedzZmodyfikowano 7 razy. Ostatnia modyfikacja: 17 grudnia 2012 o 13:17
rozgoryczenie...? czy ja wiem...chyba bardziej smutek mnie ogarnia,rodzice wychowali mnie z poszanowaniem godności dla innych.Czy sprzątaczki,czy woźnego czy też obsługi klienta, tam pracują ludzie i wykonują zadania,polecenia wyżej postawionych.A kultura moi drodzy obowiązuje każdego i wszędzie.A co do terminów kochani,specjalnie ustawiono je tylko z miesięcznym wyprzedzeniem,bo jak były bez ograniczeń to 40% zarejestrowanych nie przychodziło i tworzyły się tzw sztuczne kolejki sięgające pół roku i wtedy niemożliwe było w ogóle dostanie się do specjalisty.Natomiast drogi bloodcarver nie zatrudniałam się jako niewolnica i istota bezmyślnie wykonująca polecenia,nieraz przymykałam oko,nieraz dopisywałam pacjenta do zamkniętej listy za co obrywało mi się o lekarza,a potem od tego pacjenta bo musi czekać a nie wszedł od razu,mimo iż wiedział że jest dodatkowo.Bardziej moi drodzy mnie niepokoi brak jakiejkolwiek empatii ze str jak i obsługi tak i pacjentów,a może po prostu byłam naiwna?
OdpowiedzPacjenci nie mogą się zazwyczaj doczekać empatii ze strony służby zdrowia. Jak ktoś ryzykuje utratę zdrowia (wzroku, możliwości chodzenia bez kul) albo życia (nowotwory) bo ty odmawiasz zarejestrowania go, to nie oczekuj, że będzie go interesowało czy jesteś człowiekiem czy nie. W sytuacjach, w których można zginąć lub zostać kaleką oczekiwanie kultury jest równie głupie, jak głupie jest oczekiwanie że na wojnie żołnierze podejdą do siebie i się sobie przedstawią zanim zaczną do siebie strzelać. Ratownik WOPR całkiem niekulturalnie dający topielcowi w mordę, żeby się przestał rzucać, to też nic dziwnego i nic nagannego, racja? Tak więc nie, w sprawach życia i śmierci, zdrowia lub kalectwa kultura nie obowiazuje, nie obowiązywała, i obowiązywać nei zacznie. Jak pacjent będzie miał pewność, że zostanie przyjęty szybko, to nie będzie problemów. Mówisz, że jak zapisywałaś bez ograniczeń i każdy miał wizytę po maksymalnie tygodniu, to 40% nie przychodziło, a jak zaczęłaś odsyłać problem się rozwiązał? Ciekawe, ciekawe. Bo jeśli zapisywałaś na za dwa miesiace czy za pół roku, to regularnie robiłaś chorych ludzi w ch*ja. Na zlecenie. Ale jednak.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 14 grudnia 2012 o 11:02
bloodycarver,ok masz rację. Ale już się tłumaczę,jest to placówka która absolutnie nie posiada gabinetu zabiegowego więc nie wykonuje żadnych czynności ratujących cokolwiek, tylko działa na zasadzie badań kontrolnych.Jeżeli zaś chodzi o nagłe przypadki (jest to placówka okulistyczna) np.skończyły się leki,albo oczy odmówiły posłuszeństwa i dzieje się coś nie tak to nie spotkałam się z odmową ze str lekarza,taka osoba zawsze zostaje przyjęta bez kolejki,bo ma do tego prawo.A następnie w razie potrzeby jest kierowana na ostry dyżur okulistyczny gdzie gabinet zabiegowy jest.
OdpowiedzOstatnio była tu historia gościa, ktory musiał zrezygnować z Poligrafii (pod koniec nauki zawodu, 3 lata w rzyć) bo placówka okulistyczna miała takie terminy na diagnostykę, że zanim cokolwiek, to oślepł na jedno oko. Tak więc twoje wyjaśnienie nijak mnie nie przekonuje. Chyba, że umiesz chłopakowi zregenerować nerw wzrokowy.
Odpowiedzoj bloodcaver,tak jak powiedziałam wcześniej z wieloma aspektami się z Tobą zgadzam.Nie mówię że wszystko gra i tańczy.Z tego co opisałaś bardzo mnie to dziwi że gość którego historię tu przytaczasz nie został przyjęty bo w Prawach Pacjenta wyraźnie jest napisane że w razie nagłego przypadku lekarz ma obowiązek przyjąć.Tak samo mogę Tobie opowiedzieć historię pacjenta którego "wcisnęłam" do dr bo coś nie tak się z nim działo bo nagle oślepł,w gabinecie okazało się że odkleja mu się siatkówka i jest do odratowania,trafił do szpitala.Wrócił z podziękowaniami bo się udało go wybawić z opresji.Ja nie twierdzę że wszystkie Panie z recepcji to chodząca świętość,ja święta bynajmniej nie jestem,ale wiesz starałam się zawsze podchodzić do ludzi po prostu po ludzku i traktować innych tak jak sama chciałabym być traktowana,więc nie bardzo w tej chwili rozumiem najazd na moją osobę...to jest moja historia nie historia wrednej recepcjonistki X z Twojej miejscowości...dlacego szufladkujesz ludzi i mierzysz tą samą miarą?
OdpowiedzTo nie był nagły przypadek. Bolała go głowa i mu się obraz rozmazywał, ale nie było to nic ostrego, problem w tym że po tygodniu czy dwóch uszkodzenie nerwu było nieodwracalne. Ale zaczęło się łagodnie, nie nagle, a że nikt nie zbadał...
Odpowiedzbloodcaver,nie wiem co mam ci powiedzieć.Mi czasem też witki opadają,takich historii nasłuchałam się od pacjentów że włosy na głowie się jeżą.Przykro mi z tego powodu,a najgorsza jest ta cholerna bezsilność.Może i dlatego nawiałam z tego przybytku smutku jak tylko nadarzyła się okazja?!
Odpowiedzbloodcarver, zejdź już może z dziewczyny, bo to nie ona wymyśliła te kretyńskie limity. Myślę, że nie ma w całej służbie zdrowia jednej osoby, która uważałaby "rozwiązanie" z limitami za uzasadnione. Czy to znaczy, że wszystkie rejestratorki powinny odmówić pracy? Bo z tego, co pisałeś wyżej, wynika, że skoro pracują, to mamy prawo wylewać na nie swoje frustracje wywołane przez ten morderczy system. Otóż moim zdaniem, w sytuacji gdy placówka odmawia rejestracji w rozsądnym terminie, należy zwrócić się do NFZ o wskazanie placówki, która nie wyczerpała kontraktu - i niech oni się martwią, a nie bogu ducha winna rejestratorka.
OdpowiedzVividienne - dokładnie. A najciekawsze, że nieraz są placówki, gdzie kolejki nie są koszmarne. Ale jak widać bloodcarver jest osobą, która z powodu jednej kobiety - wystrzelałby wszystkie, a jak trafi na wrednego kierowcę autobusu, to pewnie otruł by wszystkich posiadających prawo jazdy - no chyba że on też je ma, to tylko kierujących autobusami.
OdpowiedzDo dyskutantów po "obydwu stronach barykady" Rację, jak dupę, każdy ma - swoją. Niestety. Niestety, niewydolny jest cały system, od samej góry. A wystarczy kilka "drobnych" błędów na górze, żeby na dole to się nawarstwiło i odbijało czkawką przez lata. Pacjenci będą psioczyć na rejestratorki i lekarzy, rejestratorki i lekarze na pacjentów. A "winowajcy" siedzą na "górze" i się śmieją. Czy coś możemy? A i owszem - wszystkich "urzędasów" jest tylko (AŻ) pół miliona, a nas, pracujących kilkanaście milionów. Kto jest dla kogo?
OdpowiedzWcale nie tak bardzo na górze ten problem. Gdyby szpitale i przychodnie zbiorowo odmówiły podpisywania kontraktów zawierajacych limity przyjęć, nie byłoby kłopotu. Gdyby załogi solidarnie złożyły wypowiedzenia zmieniające, w których byłby zapis "nasza jedostka nie ma limitów, albo ja mam rok wypowiedzenia bez obowiązku świadczenia pracy", to dyrekcja albo nigdy więcej by takiego kontraktu nie podpisała, albo zakład by upadł po miesiącu z braku załogi. Można, naprawdę można to załatwić oddolnie, niestety tylko od strony lekarzy, pielęgniarek i rejestratorek, a nie od strony pacjentów.
Odpowiedzo Matko,bloodcarver na jakim świecie żyjesz?O czym ty mówisz...Wypowiedzenie zmieniające ma prawo złożyć jedynie pracodawca i składa się je tylko w ramach zmiany zasad płacy,zmiany wynagrodzenia,godzin pracy i stanowiska. Proponuję zajrzeć do Kodeksu Pracy.Poza tym w dzisiejszych czasach rezygnacja jest zwykle gwoździem do trumny,bynajmniej dla młodych którzy "tyrają" na kredyt hipoteczny.Znalezienie pracownika na miejsce tych zwolnionych to nie problem przy tak wysokim bezrobociu,natomiast znalezienie nowej pracy graniczy z cudem, wiem bo na bezrobociu tkwię już 2 m-c,bo tak jak pisałam we wcześniejszych historiach i w komentarzach nie wytrzymałam i się zwolniłam...
OdpowiedzNo jasne, bloodcarver - a ty siedziałbyś z boku, podjadał popcorn, i patrzył jak inni walczą o twoje "wygodne pójście do lekarza".
OdpowiedzCo do punktu I miło byłoby jakbyś wzieła ołówek i karteczke i łaskawie panią zapisała.
OdpowiedzPhysko....no było by miło,a reszta pacjentów rozumiem może zadzwonić, przyjść 15-ego i zarejestrować się w terminie....powiedz mi...są lepsi i gorsi pacjenci?Czy sprawiedliwie jest traktowanie wszystkich na równi?
OdpowiedzZgodne z art 68 pkt 1 konstytucji odmawianie komukolwiek wizyty w placówce będącej częścią / wykonawcą w państwowej służbie zdrowia nie jest dopuszczalne. Punkt drugi niestety nieco to rozmydla.
Odpowiedztak,zgadza się,dać ci nr telefonu do mojego Szefa?Bo moje argumenty do niego nie trafiały,a widzę że z ciebie ostry zawodnik z rozsądnymi argumentami,może do niego dotrzesz bo ja nie potrafiłam.
OdpowiedzOdmawianie wizyty nie jest dopuszczalne - zapisanie pacjenta na 2020r. już tak. Tylko, że jak się zapisuje za daleko naprzód, to pacjenci zapominają o wizycie / umierają w międzyczasie, i nie przychodzą.
OdpowiedzAle się z was jad leje. W obu sytuacjach autorka postąpiła prawidłowo a za NFZ i kończące się limity nie ona jest odpowiedzialna. Na panią na poczcie też krzyczycie, że dostaliście paczkę w szarym papierze a nie w zielonym?
Odpowiedzok,żeby uciąć wszelkie dysputy....Tak,jestem winna pracowałam w placówce medycznej a to w dzisiejszych czasach powód do nienawiści...prawda?Nooo...muszę dodać że jak studiowałam to żeby dorobić pracowałam w fastfood-zie,to też był powód do wyśmiewania się,wyzywania od głąbów co się uczyć nie chciały,do obrażania i poniżania...Kochani nie liczę na wasze współczucie czy pogłaskanie po główce,wiem że czasami są sytuacje które was bardzo dotykają i wam się obrywa,ja tylko chcę wam pokazać jak to wygląda z drugiej strony,gdzie stoi się po środku tej dziwnej bitwy i gdzie najbardziej się obrywa zarówno z jednej strony (pacjentów) ja i drugiej (szefostwa,NFZ i lekarzy).
Odpowiedztosemja - rozumiem o co Ci chodzi w tej całej historii, ale ja mam tylko jedną odpowiedź: nic z tym nie możesz zrobić, ani ty, ani ktokolwiek. Tak już jest, że ludzie będą Ci utożsamiać z całą służbą zdrowia i też jest tak, że pewnie usłyszysz wiele przekleństw na swój temat - tak samo jak telemarketerzy. Po prostu trzeba robić swoje.:) Jak napisałaś - nie chciałaś dzielić pacjentów na 'lepszych i gorszych' ale akurat część z nich pewnie doświadczyło dzielenia pacjentów (niekoniecznie przez panie z okienka - np. przez lekarzy) i było niestety tymi gorszymi. Ty jak mówisz chciałaś 'sprawiedliwie' a dla takiego człowieka to oznacza "mnie nie chciała zapisać, bo pewnie mają już swoich którzy i tak wcześniej już mają zapewnione miejsce". Tak się niemiło w Polsce dzieje, że ludzie są pesymistycznie i bardziej bojowo nastawieni. I chyba nie ma sensu się dziwić, bo nic się w tej kwestii nie zmieni..
Odpowiedzmasz rację,z resztą nie ma chyba sensu zawracać Wisły patykiem.Ale wiesz...jestem naiwną osóbką i wierzę że kiedyś będzie tak jak być powinno.Lekarze będą od tego żeby leczyć,a pacjenci w końcu będą mogli się leczyć tak jak należy!
OdpowiedzNie za bardzo rozumiem skąd ten cały jad w kierunku autorki? Co do historii I - autorka zachowała się tak jak musi - nie, zapisanie na karteczce jest wykluczone, bo może stracić za takie wyskoki posadę, a pacjentowi korona z głowy nie spadnie jeśli zadzwoni kolejnego dnia. Pacjent zachował się po chamsku, piekielnie to prawda. Prawdą też jest, niestety, że zachował się zrozumiale w naszej sytuacji. Nie sądzę jednak by słuszność czy nie miała tu jakiekolwiek znaczenie... zachował się piekielnie i basta, a autorce mogło zrobić się przykro. Ogólnie rzecz biorąc współczuję ludziom uczciwym pracującym dla służby zdrowia... Chcecie dobrze, ale macie związane ręce więc stajecie się celem ataków pacjentów... Pozostaje tylko życzyć wytrwałości.
OdpowiedzWitam koleżankę po fachu... w sumie już nie do końca, bo się z przychodni zwolniłam, nie dawałam rady psychicznie. Bardzo dobrze znam sprawy o których piszesz, najbardziej przykre jest to, że większość osób do publicznej placówki przychodzi z nastawieniem negatywnym i chęcią wyżycia swoich frustracji ("na pewno nie załatwię bo tam same k*** siedzą"), więc jakkolwiek nie będziesz się starać i tak usłyszysz, że możesz zdychać, bo żresz za czyjeś pieniądze, o. Ot, uroki społeczeństwa i systemu.
Odpowiedz