Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Kolega z pracy znalazł na jednym z głupkowatych portali (mam nadzieje) sfingowany…

Kolega z pracy znalazł na jednym z głupkowatych portali (mam nadzieje) sfingowany screen ogłoszenia o prace. W wielkim skrócie: "zatrudnię feministkę do noszenia węgla".

W związku z powyższym przypomniała mi się historia, która opowiedziała mi moja niepełnosprawna znajoma. Osoba z bardzo dużą nadwagą ze względu na hormony, chodząca o kulach z kolanami wygiętymi w charakterystyczne X. Osoba, która uciekła na studia z wiejskiej chaty bez centralnego ogrzewania, za to z węglową kuchnią na której gotuje się wodę.
Znajoma mieszka w akademiku cały rok na okrągło, ale na święta wypada rodzinę odwiedzić. Jako późne dziecko ma rodziców po 60-tce, ojciec alkoholik, syn kontynuujący tradycje rodzinne, a matka w zasadzie współuzależniona i z mentalnością ofiary.
Na dodatek ojciec zapalony myśliwy kupił do domu trzy zamrażarki, żeby mieć gdzie dziki trzymać, ale żonie pralki już nie kupił, bo niepotrzebna.
No i koleżanka przyjeżdża, a matka w lament jaka ona biedna i w ogóle wstyd, że nienagotowane, że w domu zimno, że rzeczy nie uprane ( ręcznie w takiej dużej metalowej miednicy) a ona siły tego węgla i drzewa tachać nie ma. A ojciec z synem kontynuują tradycje rodzinne i śpią.

No to znajoma- wzorowa córka, kobieta o kulach z trudem wchodząca po schodach, jeśli są bez barierki- dalej wiadrami ten węgiel tachać. No, jednym wiadrem. Przy akompaniamencie matki, jaka ona biedna, poczciwa i pracowita, ta znajoma.

Plusem jest to, że koleżanka zdaje sobie sprawę, że to tak nie powinno wyglądać i już na stałe zaczepiła się w większym mieście.

by takatamtala
Dodaj nowy komentarz
avatar fenirgreyback
8 14

Gościa stać na sprzęt, sztucer i składki, ale nie odczuwa potrzeby kupienia sobie chociażby palnika z butlą? Średnio prawdopodobne.

Odpowiedz
avatar koniecznickiem
-4 8

powiedz mi, czym mężczyzna pijący się przejmuje? to że nie ma gdzie ubranek wyprać albo jedzonka zrobić? no błagam cię! ach, żeby każdy menel spod bloku się przejmował tym, a nie skąd skombinować hajsik na nową wódeczkę.

Odpowiedz
avatar fenirgreyback
5 11

Tyle, że gość nie jest menelem spod bloku. Jego zmartwienia nie ograniczają się do tego, za co kupić wódkę-ma tyle pieniędzy, że może je przeznaczać na cholernie kosztowną pasję.

Odpowiedz
avatar takatamtala
4 14

Żona gotuje nie on. Po co ma kupować skoro ma nagotowane i tak?

Odpowiedz
avatar konto usunięte
14 20

A ja bym chciała z innej strony do tego podejść. W tym ogłoszeniu nie chodziło o taki stosunek do roli kobiety w domu tylko o to ze feministki walczą o równe prawa a tak naprawdę każda po kolei by wymiękła gdyby miała iść na etat do ciężkiej, jakby nie patrzeć typowo męskiej, etatowej pracy. Niemniej jednak te kule to bym w oko włożyła takiemu "tatusiowi".

Odpowiedz
avatar takatamtala
-4 24

Ale kobiety pracują w ciężkich męskich zawodach od zawsze. Kto krzyczy "feministki do kopalni" i rechocze przy tym, niech sobie przeczyta "Germinal" Victora Hugo. Feministki walczą o równy dostęp do zawodów i o to, żeby i mężczyznom i kobietom tak samo płacić za tą samą pracę.

Odpowiedz
avatar Lypa
9 19

Płaci się tak samo za tę samą pracę. Jeśli znasz jakiś kontrprzykład - wal, chętnie posłucham. ;)

Odpowiedz
avatar sylwia
-4 22

hahah, a faceci gdyby mogli to wszyscy fedrowaliby na przodku albo walczyli z talibami, lub gołymi rękami kruszyliby skały w kamieniołomach. I żaden by nie wymiękał :) :) :) Tylko to wredne baby każą im pracować w takich niemęskich zawodach jak lekarze i bankowcy!! Puknij się w łeb i wracaj do kuchni. Kobiety produkują połowe światowoj żywności, pracują ponad siły na malutkich poletkach w Afryce i Azji, pracują w budownictwie i kopalniach, poniewierane, gwałcone, bez prawa do ziemi bo nie mają nawet prawa do dziedziczenia. Chinki uprawiały ryż na kolanach w wodzie, bo nie potrafiły stać na zmasakrowanych stopach itd. To że ty księżniczko nigdy nie pracowałaś fizycznie, bo miałaś wybór, to nie znaczy, że inne też go miały.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 14 grudnia 2012 o 0:06

avatar Lypa
-5 17

@Naa: Moje pytanie było chyba wystarczająco jasno sformułowane, nawet dla kobiety?

Odpowiedz
avatar snapper
13 21

Aleście się oburzyły... Kobiety w Afryce i Azji to, w ciężkich czasach tamto... Ja, również jako kobieta (której zdarza się targać co prawda nie węgiel, a drewno) mam propozycję. Niech się te feministki zabiorą za walczenie o prawa tychże kobiet w Afryce i Azji i łaskawie przestaną robić burdel w Europie. Bo w tym momencie to już nie jest walka o równe prawa, tylko rozmaite debilizmy typu parytety. A jak nie, to chętnie jakąś zatrudnię do wnoszenia mi drewna.

Odpowiedz
avatar bzdrg
-2 16

@Lypa "Kobiety zatrudnione na stanowisku specjalistów w mikro firmach otrzymywały wynagrodzenie w wysokości 2 560 zł. Było to o 340 zł mniej niż wynagrodzenie mężczyzn w firmach tej wielkości (mediana 2 900 zł). Różnica ta wzrastała do 611 zł w przypadku największych firm zatrudniających powyżej 1 000 pracowników. Na stanowisku kierowniczym kobiety zatrudnione w największych firmach zarabiały 5 700 zł, podczas gdy mężczyźni otrzymywali wynagrodzenie w wysokości 7 000 zł." Ale pewnie zaraz się weźmiesz za udowadnianie że wszystko jest w porządku, bo to na pewno jest tak że praca kobiet jest zwyczajnie mniej warta.

Odpowiedz
avatar Sardonicus
5 13

@bzdrg - uwielbiam statystyki, a ponadto jestem samozwańczym tępicielem feministycznych bredni. Skoro już się przedstawiłem, to mam prośbę o podanie źródła cytatu o płacach. Z góry uprzedzam, że pytam dlatego, aby udowodnić, że jest to feministyczna brednia. Czekam i pozostaję z patriarchalnym pozdrowieniem.

Odpowiedz
avatar alter90
3 3

@takatamtala- 'germinal' jest emila zoli, nie v.hugo.

Odpowiedz
avatar Lypa
1 11

@bzdrg - a w jaki sposób z tych statystyk wynika, że wykonywały tę samą pracę? Przeciwnie - skoro zarabiały mniej, to istnieje BARDZO silne podejrzenie, że i pracowały gorzej - tak to się dzieje właśnie na wolnym rynku, za co feministki zwykły oskarżać jakiś tajemniczy spisek. ;) Postąpiłem zgodnie (zapewne) z Twoim podejrzeniem - ale zlituj się - przytoczone przez Ciebie fakty po prostu niczego nie udowadniają. ;)

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 14 grudnia 2012 o 8:44

avatar snapper
3 5

@bzgrg - nadmierna biurokracja jest szkodliwa i przeszkadza. Brak parytetów nie.

Odpowiedz
avatar bzdrg
-5 11

@Lypa "skoro zarabiały mniej, to istnieje BARDZO silne podejrzenie, że i pracowały gorzej" No przecież od zawsze wiadomo, że te durne baby do niczego się nie nadają. A tak bardziej serio, to przedstaw może jakieś badania na produktywność, a oczywiste oczywistości zostaw tam gdzie ich miejsce. @snapper - parytety też w niczym nie przeszkadzają (o przepraszam, zgubią nas jak przylecą kosmici igrający w szachmaty)

Odpowiedz
avatar konto usunięte
4 10

@sylwia, a to "ksiezniczko", to do której z nas? Ta cała "walka o równe prawa", wszystko ładnie pięknie aż do czasu. Do czasu kiedy zdany sobie sprawę ze to wszystko zaczął mężczyzna. Kiedyś kobiety nie pchaly sie wszędzie gdzie sie da "bo im sie to należy" tylko podział obowiązków był jasny. Nagle stał sie wiek XX i czar domowego ogniska zaczął wyglądać, bo mama i tata kłócą sie o karierę. JAK PIĘKNIE!

Odpowiedz
avatar Sardonicus
3 11

@bzdrg, Lypa już zaczął prostowanie feministycznych bredni a ja dokończę. #1 Feministyczna brednia pierwsza, temat: STATYSTYKA. Gdybyś miała kiedykolwiek do czynienia ze statystyką matematyczną to wiedziałabyś, że wynik statystyczny nie mówi niczego o przyczynie zjawiska, wskazuje jedynie na układanie się ciągów liczbowych w określone tendencje, z których można wnioskować, z odpowiednim prawdopodobieństwem, czy tendencja dotyczy całego analizowanego zestawu liczb. Wyciąganie z tego jakichkolwiek wniosków o przyczynie danej tendencji jest niczym nie uprawnioną spekulacją. Metoda oszustwa stosowana przez zawodowe feministki (tak, tak, istnieje coś takiego) opiera się na tym, iż one doskonale wiedząc, że z wyniku statystycznego nie wynika wniosek o przyczynie danej statystyki, same "dorabiają" swój ideologiczny, sfałszowany wniosek. Gdyby powszechnie stosować szalbierstwo, którego dopuszczają się feministki, to w zasadzie każdy może "dorabiać" do dowolnej statystyki wnioski według własnego widzimisę. Np. Skoro 55% studentów stanowią kobiety, to: - wniosek szalbierczy nr 1: mężczyźni są dyskryminowani w systemie edukacji. - wniosek szalbierczy nr 2: mężczyźni są głupsi od kobiet, więc nic dziwnego, że jest ich mniej na studiach. Bawmy się dalej: Skoro statystyki pokazują, że kobiety zarabiają mniej od mężczyzn, to: - wniosek szalbierczy nr 3: pracodawcy dyskryminują kobiety pod względem płac. - wniosek szalbierczy nr 4: kobiety są głupsze od mężczyzn, nie potrafią dobrze pracować, więc nic dziwnego, że zarabiają mniej. Wszystkie powyższe wnioski są kompletną bzdurą, ale przecież feministkom to w ogóle nie przeszkadza, wybiorą sobie z tych szalbierstw to, co odpowiada ich ideologii. #2 Feministyczna brednia druga, temat: RÓWNOŚĆ PŁAC. Wyobraźmy sobie przedsiębiorstwo, które zatrudnia dwie osoby zajmujące się sprzedażą produktów tego przedsiębiorstwa, czyli handlem. Osoby te zajmują identyczne stanowiska, z identycznym zakresem obowiązków, są tak samo wykształcone i mają takie samo doświadczenie zawodowe. Nazwijmy te osoby A i B. Po zajrzeniu do statystyki płac za ostatnie 2 lata, widzimy, że osoba A zarabia więcej niż osoba B. Skoro dzieje się tak od 2 lat, to znaczy, że to już nie jest okresowa fluktuacja, ale wyraźna tendencja w niejednakowym wynagradzaniu. Możemy domyślać się przyczyn takiego stanu rzeczy, przypuszczać, że osoba B jest mniej produktywna (może jest skończonym leniem albo ma dużo absencji chorobowych, albo jedno i drugie), lub może szef po prostu tej osoby nie lubi, albo B miał pecha w kontaktach z klientami, itp. Możemy spekulować, ale przecież tak naprawdę nie możemy niczego autorytatywnie stwierdzić, bo nie znamy tego konkretnego przypadku i wydawanie opinii o tych ludziach tylko na podstawie statystyki płac, mogłoby być krzywdzące zarówno dla B, jak i dla A (bo może A faktycznie jest lepszym pracownikiem niż B). Takich skrupułów nie mają feministki. Uczona w piśmie feministka w opisanej sytuacji wyda orzeczenie: płace osób A i B muszą być równe, bo inaczej jest dyskryminacja! Feministki posługując się statystykami jako rzekomym dowodem na ich ideologiczne brednie, z premedytacją dokonują naukowego szalbierstwa.

Odpowiedz
avatar Lypa
6 8

@bzdrg: Dokładnie tak jak @Sardonicus napisał. A parytety przeszkadzają, oczywiście, bo likwidują kolejną część wolności prowadzenia WŁASNEGO w końcu przedsiębiorstwa. I przynoszą (przez to właśnie...) negatywne skutki ekonomiczne. Naprawdę dziwi mnie ta wszędobylska chęć do wtrącania się w cudze życie, cudze decyzje, cudze biznesy itd. PS Popierasz przedwojenny numerus clausus dla Żydów na uniwersytetach?

Odpowiedz
avatar bzdrg
-5 9

@Sardonicus, "Wyciąganie z tego jakichkolwiek wniosków o przyczynie danej tendencji jest niczym nie uprawnioną spekulacją." Po pierwsze, gratuluję, właśnie zniknąłeś współczesną naukę. Z tego, że korelacja nie oznacza wynikania nie należy wyciągać wniosku że korelacja nigdy nie oznacza wynikania, chyba że należy się do osób które są w stanie uwierzyć w sześć niemożliwych rzeczy przed śniadaniem. Bo przecież nie jest istotne na przykład że statystyka nie potwierdza jakoby homeopatia była skuteczniejsza od placebo, przecież na pewno takie badania nie uwzględniały wszystkich czynników. Po drugie, gratuluję spostrzegawczości. Przy nickach są takie śmieszne znaczki, wiesz.

Odpowiedz
avatar Lypa
4 6

Zlituj się, aby wyciągnąć naukowy wniosek statystyka nigdy nie wystarczy. :) Pytanie: Jaki jest u Ciebie stopień zaawansowania z następujących przedmiotów: - matematyka - metodologia? Pytam, bo Twoja odpowiedź na te pytania może mi ułatwić zrozumienie Twoich postów. ;))

Odpowiedz
avatar bzdrg
-3 11

@Lypa "Naprawdę dziwi mnie ta wszędobylska chęć do wtrącania się w cudze życie, cudze decyzje, cudze biznesy itd." Jak już zostaniesz pustelnikiem w samym środku niczego, to społeczeństwo może ci się w nic nie wtrącać. Jak żyjesz w społeczeństwie, to musisz się przystosować, randroidyzm jest szkodliwy. A numerus clausus nie ma nic wspólnego z parytetami, bo działa nie w tę stronę. To już prędzej peerelowskie punkty za pochodzenie.

Odpowiedz
avatar Lypa
4 6

Jak to "nie w tę stronę"? Zastanówmy się - uwaga, trudne słowo - logicznie: parytet: "Kobiety MUSZĄ stanowić co najmniej 50% (czy ile tam...) zarządów spółek". Czyli inaczej: "Mężczyźni NIE MOGĄ stanowić więcej niż 50% zarządów spółek". Te dwa zdania znaczą dokładnie to samo. Dla porównania numerus clausus: "Żydzi NIE MOGĄ stanowić więcej niż 10% studentów na uniwersytetach". Czujesz to? ;) I ja doskonale wiem, że żyjemy w społeczeństwie, ale zlituj się - jakieś mechanizmy "indywidualistyczne" powinny w nim istnieć, możliwie dużo zresztą, bo takowe są bardzo opłacalne - i sprawiedliwe.

Odpowiedz
avatar Lypa
5 5

No spoko, ale te zdania NAPRAWDĘ oznaczają dokładnie to samo. ;) Możesz mi wierzyć, że jeśli zatrudnisz co najmniej 50% kobiet w zarządzie, to mężczyzn będzie tam co najwyżej 50%. ;))) Pytanie: W szkole miałeś logikę? Na studiach może? Wiesz w ogóle, co to jest indukcja? ;) Zdajesz się nie mieć którymkolwiek z wymienionych pojęcia. ;)

Odpowiedz
avatar Lypa
6 6

Czyli ustaliliśmy, że te dwa zdania znaczą dokładnie to samo, tak? ;) Bo niby czym innym jest "dyskryminacja pozytywna" od dyskryminacji zupełnie zwyczajnej, ale dotykającej akurat "niepopieraną", czy też "nadreprezentowaną" (ciekawe, jak to stwierdzić ;)) grupę społeczną? Logicznej różnicy między tymi typami dyskryminacji nie ma, jedyna różnica jest taka, że dyskryminacja Żydów jest obecnie passe, a dyskryminacja mężczyzn - bynajmniej. ;) PS: Jakie są przyczyny postulatu wprowadzenia parytetu? ;) PS2: Ktoś, kto Cię uczył logiki, naprawdę spieprzył sprawę. Serio, upieranie się przy różnicy między tymi zdaniami, których znaczenie jest zupełnie identyczne, to jakieś curiosum. ;)

Odpowiedz
avatar Sardonicus
5 5

1. Po pierwsze nie zlikwidowałem współczesnej nauki, a wręcz przeciwnie udzielam ci lekcji na temat tego co nauka mówi o statystyce. 2. Po drugie, kolejna lekcja, tym razem z logiki. Skoro, jak sam napisałeś, korelacja nie oznacza wynikania, to znaczy że posługiwanie się przez feministki statystkami jako dowodem wynikania czegoś ze statystyki jest nienaukowe (c.b.d.u.). 3. Po trzecie, istotnie nie zwróciłem uwagi na "ten śmieszny znaczek" przy nicku, ale chyba po prostu czytając twoje teksty, tak bardzo zalatywały ortodoksyjnym feminizmem, że podświadomie odniosłem się do kobiecej części twojej natury. Pardon! Bardzo mi się podoba twój sposób argumentacji, nie tylko, że nie obaliłeś żadnej tezy postawionej w moim poście, ale wręcz potwierdziłeś moje słowa, swoimi wywodami o korelacji. Brawo! Tylko tak dalej. Podsumowując, argumentacja feministek to brednie oparte na naukowym szalbierstwie.

Odpowiedz
avatar Sardonicus
4 4

@Bzdrg P.S. "A to że statystyka nie wystarczy to jest doskonale wiadome, ale niestety większość narzędzi w takich omałoconaukach jak społeczne czy ekonomiczne się na niej opiera, bo..." Myślisz tak, ponieważ nadal nie rozumiesz statystyki. To co napisałeś, to kolejna brednia. Nauki społeczne i ekonomiczne korzystają ze statystyki, ale w odwrotnym kierunku niż byś chciał, czyli w prawidłowym. Statystyka służy w tych naukach do ilościowego pomiaru danego zjawiska (definiowanie stanu faktycznego) i określania skutków jakie to zjawisko powoduje np. dla gospodarki. Jest to rozumowanie a posteriori, w sensie takim, że przyjmując dany stan faktyczny, bada się jakie są następstwa tego stanu. Natomiast feministki dokonują rozumowania wstecznego, używają statystyk do rzekomego udowadniania co było przyczyną tej statystyki. Jest to rozumowanie a priori, czyli z góry zakładają co było przyczyną zjawiska, a dowodem na to jest ... samo zjawisko. To jest naukowy fałsz. Albo masz poważny problem z pojmowaniem statystyki matematycznej albo celowo ściemniasz, ale to nie ważne, proszę o jeszcze.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 14 grudnia 2012 o 14:21

avatar bzdrg
-5 5

@Lypa - możemy to nazwać Susan, jeśli tylko uczyni nas to szczęsliwymi. Jak już wspominałem, przy okolicach 50% różnica jest w etykietce, a etykietka zależy od ideologii. Tyle tylko że typki od negatywnej raczej nie zadowalają się jakimiś marnymi 50%. A "dyskryminacja mężczyzn" bez zawężenia jakiegoś pola (do np. pracowników wychowania przedszkolnego) to się nadaje wyłącznie do kabaretu. :) @Sardonicus - możesz dostać więcej, tylko pewnie będziesz musiał poczekać do poniedziałku. Do twoich tez się nie odniosłem, bo zwyczajnie umierają jak się weźmie do ręki brzytew Ockhama.

Odpowiedz
avatar Lypa
5 5

Abstrahując od tego, że chyba nie zrozumiałeś do końca mojego wpisu - ok, czyli to jest numerus clausus. W takim razie czy popierasz numerus clausus na uczelniach dla Żydów? Proste pytanie. ;) Kolejne pytanie: Wiesz, co to jest brzytwa Ockhama? Serio, koleś, skąd żeś ty się urwał? Posługujesz się pojęciami, co do których nie wiesz nawet, co oznaczają. Popełniasz gimnazjalne wręcz błędy w rozumowaniu. I jeszcze chcesz toczyć tę dziwaczną dyskusję. WTF?!

Odpowiedz
avatar Sardonicus
2 2

@Bzdrg, nie jesteś w stanie odeprzeć moich argumentów, ponieważ to feminizm wykreował sztuczny byt, który pada martwy po zderzeniu z racjonalną argumentacją. Ale ja mam do ciebie wielką prośbę, w imieniu nas wszystkich nieoświeconych prostaczków, aby światło twoich mądrości zstąpiło na nas i abyś w swej łaskawości pokazał nam jak się rozprawiasz z moją argumentacją za pomocą rzeczonej brzytwy. Czekając niecierpliwie na twą łaskę, pozostaję jak zawsze, z patriarchalnym pozdrowieniem.

Odpowiedz
avatar znmd
1 3

Nie nazywajmy tego feminizmem. To zwyczajny żeński szowinizm.

Odpowiedz
avatar Lypa
5 5

W takim razie dlaczego nie popierasz numerus clausus, a popierasz parytet, skoro to logicznie dokładnie to samo, a nawet wprowadzone zostało DOKŁADNIE z tych samych powodów (nadreprezentacja pewnej "grupy społecznej" wśród studentów/pracowników zarządów firm)? ;) Odpowiedź na to pytanie będzie dla Ciebie chyba bardzo kłopotliwa - przykro mi to mówić, ale Twoje stanowisko jest po prostu wewnętrznie sprzeczne. ;)

Odpowiedz
avatar bloodcarver
-2 16

No co do samego ogłoszenia, to wg mnie parytety powinny się zaczynać od szeregowych w Iraku i od górników dołowych, a nie od ciepłych, świetnie płatnych posadek. Albo niech każdą robotę robią ci, co to ich do niej chcą, bez parytetów w ogóle.

Odpowiedz
avatar snapper
5 9

@sylwia: chyba kompletnie do ciebie nie dociera sens tego, co napisał Bloodcarver...

Odpowiedz
avatar bloodcarver
5 11

@sylwia - jaki związek twój wpis ma niby mieć z moim? Bo nie ogarniam.

Odpowiedz
avatar bzdrg
-3 13

A właściwie dlaczego ciepłe, świetnie płatne posadki które są obsadzane "z klucza" nie mają być objęte parytetem? Bo nie?

Odpowiedz
avatar sylwia
-3 13

Jeezu! sarkazm ludzie! Przecież nie napisałam tego poważnie! Co nie zmienia faktu, że do roboty gdzie jest dużo pieniążków to kolesie chcą kolesiów z którymi mogą iść na wódke i żadne inne kwalifikacje się nie liczą.

Odpowiedz
avatar fenirgreyback
6 16

bzdrg-wyobraź sobie, że na Ziemię przybywają kosmici, którzy stawiają Ziemianom warunek-pojedynek w szachy, 100 kosmitów vs 100 facetów, lub vs 100 kobiet, lub vs 50 facetów, 50 kobiet. Co wybierasz? Jeżeli wybrałeś parytet, to właśnie obniżyłeś drastycznie szanse Ziemi-wśród najlepszych 100 szachistów jest bodajże 1 kobieta. Jeżeli w radzie nadzorczej jakiejś spółki zasiada 10 mężczyzn, to co trzeba z nimi zrobić? Zatrudnić kompletnie niepotrzebne trzy kobiety? Czy może zwolnić dwóch dobrych pracowników, którzy mają doświadczenie i przyjąć na ich miejsce 2 kobiety? Huknij się w beret z takimi mądrymi jak parytety pomysłami. Za 200 lat ludzie będą się nad tym zastanawiać tak, jak my dziś nad liberum veto-idee były słuszne, ale jakim cudem nikt nie zauważył, że to jest zwyczajnie głupie?

Odpowiedz
avatar sylwia
0 16

@ fenirgreyback: a dlaczego by nie 100 Eskimosów, albo 100 Nigeryjczyków, płci męskiej oczywiście :) ? Ile jest wśród nich mistrzów szachowych? Czy jeżeli jeden Rosjanin jest mistrzem, to znaczy, że Rosjanie są lepszymi szachistami? Maria Curie była genialnym chemikiem, to znaczy, że ja jestem lepszą chemiczką od Ciebie? Przypisujesz sobie sukcesy innych mężczyzn. Czy przypisałbyś sobie sukcesy rudych ? Albo pijących kawe z mlekiem ? Mają dokładni tyle z Tobą wspólnego co Kasparov - nic.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 3 razy. Ostatnia modyfikacja: 14 grudnia 2012 o 1:08

avatar Sardonicus
3 13

@bzdrg, nie istnieje coś takiego jak "problem patriarchatu".

Odpowiedz
avatar bzdrg
-4 14

@Sardonicus - ta, i pewnie problem przemocy w rodzinie też nie.

Odpowiedz
avatar Sardonicus
7 11

@bzdrg, Problem przemocy w rodzinie istnieje, tak jak problem dyskryminacji mężczyzn w wielu dziedzinach życia, ale "problem patriarchatu" to wydumana ideologiczna brednia.

Odpowiedz
avatar Sardonicus
6 8

Dziękuję za tę wypowiedź - doskonale oddaje ona stosunek feminizmu do problemu dyskryminacji.

Odpowiedz
avatar fenirgreyback
4 10

sylwia-wszedłem na waszą płaszczyznę myślenia. Czemu jakiś ogół kobiet ma dostawać zagwarantowane miejsca? Jeżeli jakaś kobieta/mężczyzna jest jednostką wybitną, to się wybije w każdej branży. Są branże, do których lepiej nadają się faceci-np. szachy- i takie, gdzie lepiej nadają się kobiety-dajmy na to opieka nad dziećmi, czy nad chorymi. A to, że kobiety statystycznie mniej tam zarabiają, to kolejny dowód na to, że się do niektórych rzeczy STATYSTYCZNIE nadają mniej. Nie wierzę w to, że szef olbrzymiej, obracającej miliardami firmy, mając do wyboru zatrudnienie lepszego analityka-kobiety, albo gorszego-faceta, wybierze to drugie, bo jednak wolałby faceta... Tak nie działa wolny rynek. Ponadto nic SOBIE nie przypisuję, bo nie twierdzę, że tych 100 powinno się wybrać drogą losowania spośród mężczyzn. To przykład tak wyraźnie wypukły, że uświadamia istnienie kwestii, w których parytety są zwyczajnie durne, co pozwala wyprowadzić wniosek, że parytety są durne jako takie-ot wnioskowanie z analogii. bzdrg-uwielbiam takie myślenie prostaczka w gumofilcach. Jeżeli naprawdę myślisz, że jako członek rady nadzorczej dużej firmy możesz nic nie robić i nic nie wiedzieć, to się naprawdę grubo mylisz i obnażasz swoją niewiedzę. Sam zauważasz, że na listach wyborczych występują ludzie, z któych nie wszyscy są kompetentni. Myślisz więc, że gdy odsunie się kilku polityków z pierwszego partyjnego garnituru, tych znanych, którzy mieli okazję się już niejednokrotnie wypowiadać publicznie, a ich poglądy są znane, a na ich miejsce da się kilka kobiet z trzeciego szeregu, o których nikt nie słyszał, to będzie zmiana na plus? Kobiety, które chcą się zajmować polityką, nie potrzebują parytetów-po prostu się nią zajmują. PS. bzdrg-tak sobie ciebie wyobraziłem: http://i.ytimg.com/vi/weQKA5R-F6M/0.jpg bez spiny

Odpowiedz
avatar Sardonicus
6 6

@Bzdrg, Piszesz o swoim poglądzie: "Feminizmu jak feminizmu, mój." Skoro jesteś aż tak niezorientowany, to zawiadamiam cię, że twoje poglądy są kalką najbardziej ortodoksyjnego feminizmu. To teraz już będziesz wiedział. Poza tym widzę, że dyskutuję z mistrzem demagogii. Czego my tu nie mamy: szczepienie psów, heteroseksualistów w Ugandzie, narzucanie ex cathedra, że "dyskryminacja jest" - cały repertuar zawodowej feministycznej ściemy. Zapomniałeś jeszcze o szklanym suficie, lepkiej podłodze, zmowie patriarchalnej, itp. feministycznym slangu oraz podczepieniu pod wasz ruch walki z dyskryminacją gejów i niepełnosprawnych. Albo taka demagogia: "A właściwie dlaczego ciepłe, świetnie płatne posadki które są obsadzane "z klucza" nie mają być objęte parytetem? Bo nie?". Pomijając najbardziej naturalną odpowiedź, która nasuwa się każdemu normalnie myślącemu, że stanowiska powinny być obsadzane według kompetencji a nie zawartości rozporka, to ja odpowiem w twoim demagogicznym stylu: a dlaczego miałaby być obsadzane z parytetu? Bo tak? Pobawmy się jeszcze w to, to fajne jest :)

Odpowiedz
avatar fenirgreyback
4 6

Sardonicus-beka z leminga zawsze dzień umili. Uwielbiam ludzi, którzy pod pozorem walki o równość i tolerancję najchętniej wprowadziliby najbardziej totalitarne i ograniczające wolność rządy-bo, parafrazując pewnego pana, "sprawiedliwość to MY". Nikt tak jeszcze nie podsumował męskiego feministy jak Al Bundy. Żyj w swoim świecie, bzdrg. Nieudacznicy uwielbiają wmawiać sobie, że mogliby wszystko, tylko nie mają znajomości. Najprostszą radą byłoby wprowadzenie okręgów jednomandatowych-wtedy ludzie w DEMOKRACJI wybieraliby tego, kogo by chcieli, nie tego, kogo im podrzucą wg. proporcjonalnej listy. Ale wtedy kobiet w parlamencie byłoby jeszcze mniej... Oczywiście, demokracja jest nietolerancyjna, a fakty są głupie. Kobiety zwyczajnie rzadziej interesują się polityką, niż mężczyźni, co przekłada się na ich ilość w rządzie. Jednak Angeli Merkel w zostaniu jedną z najważniejszych osób w Europie i na świecie nie przeszkadzała płeć. To feministki przedstawiają pogląd nie do przyjęcia-one twierdzą, że kobiety są zbyt słabe/głupie, żeby móc coś osiągnąć na drodze własnej aktywności, dlatego potrzebują dodatkowych ułatwień. To kłamstwo, podłe, niesprawiedliwe KŁAMSTWO! Kobiety i mężczyźni są równi, dlatego powinni mieć dokładnie takie same prawa. W przypadku parytetów kobiety otrzymują specjalne przywileje, tak, jakby bycie kobietą było formą niepełnosprawności-ja pytam, czemu godzimy się na takie poniżanie kobiet?

Odpowiedz
avatar Sardonicus
5 5

@Fenirgreyback, masz zupełną rację, feminizm jest pełen wewnętrznych sprzeczności, ale jest jeszcze gorzej. Feminizm nie jest tylko nieszkodliwą idee fixe grupki lesbijek, jak mogłoby się wydawać. To ideologia niezwykle niebezpieczna dla demokracji i społeczeństwa. Można sobie żartować z idiotyzmów feminizmu dopóki nie słyszy się enuncjacji jakiejś feministki afiliowanej przy ONZ, że w niektórych krajach "trzeba będzie wprowadzić czasową dyskryminację mężczyzn". Ona mówiła śmiertelnie poważnie. A są jeszcze gorsze przypadki, zupełnej aberracji, np. takie, jak zmarła na raka w 1988 r. Valerie Solanas, która postulowała wymordowanie wszystkich mężczyzn na świecie. Istnieją blogi, na których feministki dyskutują jak zrealizowałyby jej plan: oprócz klasycznej eksterminacji, także okaleczanie męskich narządów płciowych i aborcja męskich płodów. Feministki to banda psychopatek a w najlepszym przypadku, cynicznych karierowiczek. Należy z tymi współczesnym jakobinami fałszywej ideologii walczyć nieustannie, pokazywać aberracje prominentnych przedstawicielek, piętnować antagonizowanie płci, punktować kłamstwa jakimi się posługują. Co prawda ta zaraza powoli traci społeczny rezonans, ale feministki zdają sobie z tego sprawę, dlatego zrezygnowały już z prania mózgów przeciętnemu Kowalskiemu i Kowalskiej, teraz ich celem są ośrodki władzy, uniwersytety i media. Wiedzą, że feminizm zdycha, dlatego chcą wymusić takie zmiany w prawie, które pozwolą przeczekać ich przedstawicielkom (z czegoś trzeba żyć) w krętych korytarzach władzy i na intratnych posadach w zarządach firm. Niczym pasożyty, szukają żywiciela, który pozwoli im przetrwać, w ich mniemaniu, chwilowy kryzys. Dlatego potrzebne im są parytety - im, feministkom, bo żadnej przeciętnej kobiecie nic one nie dadzą. Natomiast feministki będą mogły umieścić w strukturach władzy swoje formy przetrwalnikowe, które będą zatruwały społeczeństwo przez lata. Ogół kobiet powinien zastanowić się nad tym, co u licha będą miały z tego, że jakaś Patrycja Czartoryska zasiądzie jako członek zarządu w Cementowni Górażdże? Patrycja z pewnością kupi sobie za sutą pensję nowy dom, samochód i całoroczny karnet w spa, ale co Wy będziecie z tego miały?? Czy po to jest ten cały zamęt w społeczeństwie, cała ideologia, zmiany w prawie, aby kilkaset prominentnych działaczek dostało posady? W Polsce jest 15.000.000 dorosłych kobiet, czy nie macie poczucia, że w tej całej cynicznej rozgrywce feministek, pełnicie rolę błędnych rycerzy (rycerek?) zręcznie popychanych na nie swoją wojnę, przez te, które później zbiorą splendory?

Odpowiedz
avatar fenirgreyback
3 5

Co za bełkot. Z całym szacunkiem, ale ciężko mi się zebrać na JAKIKOLWIEK komentarz do tekstu tak pełnego logicznych sprzeczności. "kobieta to człowiek jest. Od mężczyzny różni się szczegółami anatomicznymi"-to czemu należy dawać im fory i ułatwiać cokolwiek kosztem mężczyzn? Albo uznajemy, że kobiety potrzebują specjalnych ułatwień, żeby brać udział w życiu politycznym, co znaczy, że są gorsze i nie nadają się do polityki-więc po co je tam na siłę wsadzać-albo uznajemy, że są równe i konkurują jak człowiek z człowiekiem, nie jak kobieta z mężczyzną. Ja uważam, że kobiety nie są gorsze i powinny startować na równych prawach-ty uważasz coś wręcz przeciwnego. Ty musisz się zdecydować. "Bo należy wyrównywać szanse"-czyli kobieta nie może stawać z mężczyzną jak równy z równym? Ma mniejsze szanse=jest gorsza. To debilny pogląd. " bo społeczeństwo mało rozwarstwione działa lepiej niż bardzo rozwarstwione"-jeżeli dajmy na to pani Ania, pomimo tego, że jest gorszym i mniej znanym politykiem od pana Andrzeja, zostanie posłanką, bo parytety, to faktycznie-społeczeństwo zadziała lepiej. Masz jakieś argumenty na potwierdzenie tej tezy? Na czym polega "rozwarstwienie"? Że więcej mężczyzn pracuje w zawodzie X, ale za to mniej w zawodzie Y? "No nie tego kogo by chcieli, tylko tego kto akurat wystartował w okręgu z poparciem partii ogólnopolskiej, nie czaruj się"-ależ pieprzysz. Załóżmy, że gdzieś w rejonie, gdzie PiS cieszy się olbrzymim poparciem, przeciwko jakiemuś mało znanemu politykowi PiS startuje dajmy na to Gowin-jak myślisz, to będzie głosowanie na partię, czy na człowieka? Jeżeli będziesz się mógł wraz z kilkoma tysiącami ludzi zwrócić do posła ze swojego okręgu z petycją, że jeżeli zagłosuje tak a tak, to w następnych wyborach ty na niego nie zagłosujesz, to nic nie zmieni? Odjeżdżasz. Dla twoich śmiesznych parytetów JOW byłoby katastrofą-bo społeczeństwo, 50% kobiet i 50% mężczyzn, zwyczajnie rzadziej chce w polityce kobietę. Nie wnikając z czego to wynika-to po prostu fakt. Jeżeli wierzysz w to, że do bycia członkiem rady nadzorczej nie potrzeba umiejętności, to powtarzam raz jeszcze-prezentujesz logikę pijaczka spod sklepu. Nie wiem, jak połączyłeś neokonserwatyzm z teorią o umiejętnościach członków rad nadzorczych-musisz być w naprawdę odległej galaktyce. Feministki to garstka oszołomów/oszołomek która uznaje się za reprezentację wszystkich kobiet, a tak na prawdę lwia większość pań ma te wąsate piewczynie niesprawiedliwości w dupie. Wystarczy porównać liczbę członkiń Partii Kobiet i liczbę kobiet w Rodzinie Radia Maryja, żeby dojść do wniosku, kto bardziej reprezentuje kobiety, a kto grupkę frustratów.

Odpowiedz
avatar Sardonicus
3 3

@Bzdrg, mój ty mały demagogu (pozwól, że tak cię czule nazwę). W jednych postach potwierdzasz, że z punktu widzenia nauki coś jest niedopuszczalne, aby w następnych robić to co niedopuszczalne. Zapuśćmy się więc ponownie w tę krainę schizofrenii. A) "Teraz z tych danych możemy wyciągnąć wnioski" - Nie, nie możemy, ponieważ (cytuję twoje słowa): "korelacja nie oznacza wynikania" oraz "to że statystyka nie wystarczy to jest doskonale wiadome". Wszelkie wnioski wyciągane na podstawie statystyki są spekulacjami. B) Demagogia, poziom ekspert: "badania produktywności nie potwierdzają niższej produktywności kobiet - jeżeli ktoś ma inne, niech okaże kwity". Zawsze sądziłem, że to ten kto stawia tezę musi okazać kwity na jej prawdziwość (nie mnożyć bytów nad potrzebę, któż to powiedział?). Ale ponieważ pasjami uwielbiam dyskusje z demagogami, to postawię tezę godną ciebie: "kobiety są mniej produktywne od mężczyzn, kto twierdzi inaczej, niech okaże kwity". C) Teraz zademonstruję ci, dlaczego posługiwanie się demagogią do niczego cię nie doprowadzi, a posłużę się twoim argumentem-wytrychem pod postacią sformułowania: "jest to wiedza powszechnie dostępna". Proszę bardzo: "Mniejsza dyspozycyjność kobiet obniża ich produktywność - jest to wiedza powszechnie dostępna". D) Demagogia niski lotów: "Ja tylko wyznaję taki radykalny pogląd, że kobieta to człowiek jest." - czyli pogląd wspólny całemu naszemu kręgowi kulturowemu, no może z wyjątkiem pewnego odsetka tych którzy uważają, że należy się wzajemnie wymordować, tak jak np. Valerie Solanas. E) Parytety jako odpowiedź na mój postulat, aby "stanowiska były obsadzane według kompetencji a nie zawartości rozporka", to iście kafkowski dowcip. Jako rozwiązanie problemu kompetencji proponujesz preferencje ze względu na zawartość rozporka. Tak zakręconej demagogii nie wymyśliłoby Radio Erewań. F) I dalej na temat parytetów: "Bo tak. Bo należy wyrównywać szansę". Widzisz, zaczynasz łapać: szanse są równe. Szanse dla wszystkich są równe, przy czym każdy obiera drogę życiową, której sam chce. Cały twój tok rozumowania zaprezentowany w tej dyskusji zamyka się w następującym kręgu: Wiadomo, że dyskryminacja jest ---> Dowód? Proszę bardzo: statystyki ---> Potem przyznanie, że jednak korelacja w statystykach nie oznacza wynikania ---> Potem przyznanie, że każda teza o przyczynach statystyki będzie spekulacją ---> Mimo to, przypisanie statystykom jako ich przyczyny, tezy dobranej ideologicznie ---> Na pytanie o dowód takiego doboru tezy, odpowiedź: powszechnie wiadomo, że tak jest -- > A więc powrót to tezy pierwszej. Twoja logia zatoczyła koło - po domknięciu cyklu rozumowania, okazuje się, że teza dowodzi samej siebie. Klasyczna tautologia. No i znowu jesteśmy z tą feministyczną ideologią w czarnej dupie. Cała pseudo-nauka feministyczna to tylko spekulacje, domniemania i pół-prawdy objawione przez inne siostry. Feministki to banda zawodowych oszustów, cynicznych graczy o posady, stanowiska, o kasę - które to splendory i apanaże dostaną się wyłącznie tym zawodowym hochsztaplerkom. To zawodowe feministki będą w zarządach firm, to one będą na listach partyjnych a nie przeciętna Polka. Feministki dosłownie niczego nie robią dla statystycznej Polki, natomiast robią wszystko dla swojej niszowej sekty. Na szczęście kobiety już to rozumieją, wiedzą, że feministki to uzurpatorzy, nikogo nie reprezentują oprócz samych siebie. Widzisz, pogroziłeś mi ostrym narzędziem i co teraz? Wszystkie twoje tezy to spekulacje, sztuczne byty wykreowane tylko dlatego, że feminizm nie jest w stanie udowodnić swoich tez. Zatem wszystkie twoje domniemania kwalifikują się do zaszlachtowania brzytwą Ockhama. Tak to się kończy, gdy ktoś grozi ostrym narzędziem, którym nie umie się posługiwać - najczęściej sam się kaleczy.

Odpowiedz
avatar Loras
7 19

Śśśświetnie. Czekamy na kolejne sprytne, seksistowskie żarciki facetów na temat kopalni i cięte, jadowite riposty kobiet. Tak jakby o to chodziło w historii. Pozwólcie, że was wyręczę: "Hauhehaheshahe, baby do kopalni, jak takie równouprawnione, hahafprrrfdfpss." "A Ty nie jesteś facetem i na bank masz małego, hyhyryhy. I żadna cie nie chce, i ci nie staje. Hihihyhy." Już? Koniec? Wystarczy wam?

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 14 grudnia 2012 o 0:17

avatar konto usunięte
8 18

Nie wiem, po co kobiety chcą równouprawnienia, skoro i tak my mamy o wiele więcej praw;) Uwielbiam otwieranie drzwi, noszenie nam zakupów, wszystkie konwenanse mówiące, że mężczyzna musi się starać;) I że wypada nam pomagać, bo kobiety są słabsze, idealny układ;) Nielogiczne;)

Odpowiedz
avatar Naa
-2 10

Mężczyzna nie musi, i robi to wszystko, co opisujesz - jeśli uzna, że ma do czynienia nie z kobietą, a z kobietką: ładną, kruchą, najlepiej młodą i na szpileczkach... Słowem, gdy kieruje nim najbardziej wystająca część ciała (nie chodzi mi o nos ;) ). Byłoby idealnie, gdyby wszystkie kobiety do tego wizerunku pasowały, niestety zdarzają się także nieładne czy niemłode, i one już tak dobrze nie mają. A może wcale nie tak idealnie, bo niektóre z nas chciałyby być zauważane jako osoby, nie tylko ładne ciała.

Odpowiedz
avatar Naa
0 2

Wiem, istnieje na świecie paru mężczyzn, którzy nie patrzą na kobiety aż tak jednostronnie. Powyżej pozwoliłam sobie na paskudne generalizowanie ;|

Odpowiedz
avatar Sardonicus
6 8

@Naa, wybacz, ale przemawia przez ciebie jakaś gorycz. Ja robię to co opisuje Jot, niezależnie od tego, czy chodzi o "młodą i na szpileczkach", czy starą lub tęgą w tenisówkach - to kwestia wpojonego wychowania. Nie sądzisz, że myślisz o mężczyznach zbyt stereotypowo? Paradoksalnie, im starsze pokolenia, te bardziej "patriarchalne", tym większa szarmanckość wobec kobiet, a współczesna gimbaza wyrasta na pokolenie tych, dla których kobieta, to po prostu kolejny "koleś", wobec którego nie praktykuje się nawet najmniejszych gestów rewerencji. Cóż, feministki ciężko pracowały na dekonstrukcję ról społecznych kobiet i mężczyzn, czego skutkiem ubocznym stało się zdjęcie z kobiet nimbu, którym je kiedyś otaczano.

Odpowiedz
avatar Naa
-2 4

Sardonikcus, och jakie to przenikliwe, ja rzeczywiście... Nie, nic z tych rzeczy. Po prostu jestem starsza, niż Jot, i doskonale pamiętam, jak mając lat 18 nie mogłam uwierzyć zaprzyjaźnionej sąsiadce, że mężczyźni nie zawsze są szarmanccy wobec kobiet. Bo przy mnie byli, nawet ci spotkani przelotnie i wobec innych kobiet. Wyobraź sobie, wystarczyło parę lat i parę kilo różnicy (takie "fajne" lekarstwo mi kiedyś przepisano), i nagle przekonałam się, że sąsiadka miała rację. Nadwagę zgubiłam, tylko w biust mi zaczął pasować do miseczek DD - zgadnij, co się stało? Tak, magia znów zaczęła działać ;P No więc, jeśli faktycznie należysz do tych nielicznych, którzy nie uzależniają uprzejmości od wyglądu, to gratuluję. Jak pisałam: paru takich istnieje. Czy się ich choćby raz spotka, inne zagadnienie.

Odpowiedz
avatar Sardonicus
6 6

Nadwaga, wiek, potem powrót zainteresowania mężczyzn - a więc jednak osad goryczy.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 14 grudnia 2012 o 15:10

avatar Naa
-2 4

Jasne, jak przekroczyłam 23, to już mi była pora do trumny, czego ja się mogłam spodziewać??... Wiesz, że stosujesz teraz argumentum ad personam? Czyli, zjeżdżając z łaciny, zamiast zająć się treścią wypowiedzi, oceniasz jej autora :P A treść jest, jaka jest - i wiem, co mówię, tylko Ty wolałbyś, żebym mówiła co innego. Niemiło poznać prawdę o własnej płci? ;]

Odpowiedz
avatar Sardonicus
2 4

W mojej pierwszej odpowiedzi, argument ad personam składał się z jednego zdania, cała reszta dotyczyła tez, które wyartykułowała Jot i z którymi się zgadzam. Jeżeli w ogóle poruszyłem taki temat, to dlatego, że ty sama stosujesz argumenty ad personam a może bardziej właściwie byłoby napisać ad genus, ponieważ krytykujesz wszystkich mężczyzn, do których i ja się zaliczam (pomijając zabawny wybieg o "paru mężczyznach", którzy są inni). Cała reszta, którą o tobie napisałem (trzywyrazowa) jest powtórzeniem twoich własnych słów. Twoje ostatnie słowa potwierdzają moje spostrzeżenie. Tylko rozgoryczona dziewczyna może napisać, że "niektóre z nas chciałyby być zauważane jako osoby, nie tylko ładne ciała", a dalej pytasz: "niemiło poznać prawdę o własnej płci?". Nie wiem co się wydarzyło w twoim życiu, czy rzucił cię chłopak, ale to nie ważne, cokolwiek się wydarzyło, to nie powód aby mierzyć jedną miarą wszystkich mężczyzn. To co napisałaś o mężczyznach nie jest prawdą, a poza tym, czy rzeczywiście uważasz, że jesteś depozytariuszką prawdy na temat dowolnej płci?

Odpowiedz

Zmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 14 grudnia 2012 o 16:47

avatar Naa
-3 3

Hmm... Ale jak Jot zmierzyła wszystkich jedną miarą, tylko tak, że dobrze wypadli, to już Ci nie przeszkadzało? Co do tej próby przypięcia mi motywów osobistych typu "chłopak cię rzucił" (i dlatego...) - idziesz w zupełnie złym kierunku, naprawdę nie podziała :P

Odpowiedz
avatar Sardonicus
3 5

Jot wcale nie zmierzyła wszystkich jedną miarą, napisała co jej odpowiada, napisała o konwenansach, ale nie że wszyscy mężczyźni tak postępują. Jeżeli z chłopakiem nie trafiłem, to bardzo się cieszę, ale swoją drogą masz jakiś uraz, bo od razu przypisujesz mi chęć wyrządzenia ci krzywdy - to co napisałem miało charakter swobodnej dyskusji, bez zamiaru "podziałania" na ciebie. Nie doszukuj się wszędzie złych intencji.

Odpowiedz
avatar AyatiSajani
6 6

Ja również zgadzam się z Jot. Jeśli w związku każdy robi to w czym jest najlepszy i do czego ma naturalne i wynikające z charakterystyki płci predyspozycje to wówczas mamy sytuację "win-win". Przy wzajemnym szacunku do siebie każdy jest zadowolony. Symplifikując- kobieta jest stawiana na piedestale, a mężczyzna ma ciepło domowego ogniska. Niestety kultura zachodu sprowadziła kobiety i mężczyzn do roli obojnaczych "partnerów" i nastąpiło generalne skonfundowanie :) Co niestety nie wychodzi kobietom na dobre. A faceci np w Norwegii wolą wiązać się z kobietami z innych kultur, przy których mogą spokojnie wypełniać swoją rolę.. Wiem, wiem.. trochę upraszczam, ale nie mieszkam w Polsce i mam okazję obserwować do czego taki dzisiejszy źle pojęty feminizm prowadzi..

Odpowiedz
avatar AyatiSajani
4 6

A na miejscu feministek bardziej bym się, np u nas, zajęła zmianą mentalności facetów. Chodzi mi między innymi o niedwuznaczne teksty kierowane do kobiet. Kretyńskie żarty w ich kierunku. Wgapianie się w tyłek bez cienia zażenowania. Klepanie po tyłkach itd.. całe to buractwo przydałoby się wyplenić.. Akurat za tym nie tęsknię. I trzeba przyznać, że na zachodzie np wprawdzie w drzwiach nie przepuszczą ale za tyłek też nie złapią. Także jak chcemy być ambitni to weźmy to co najlepsze z naszej kultury i postarajmy się czerpać to co dobre z innych.

Odpowiedz
Udostępnij