Historia z wojska opowiedziana mi przez mojego ojca, czyli jak zasłużyć na 50 km marszobieg w pełnym oporządzeniu.
Ćwiczenia na strzelnicy. Strzelanie z AK-47 seriami.
Wojskowe strzelnice są duże, cały pluton może strzelać jednocześnie. Tak było i tym razem. Na koniec ćwiczeń wydano komendę "W prawo zwrot", no i niestety jeden frajer z prawego końca szeregu, nie dość że nie opuścił broni, to jeszcze pomylił strony i zwrócił się w kierunku kolegów z bronią podniesioną do ramienia. Cały pluton wykonał "Padnij!" z ogromną szybkością.
Baran dostał jako karę ów marszobieg z całym plutonem i dodatkowo mycie korytarza sznurówką.
Wojsko
Zdarzyło wam się kiedyś przez stres pomylić kierunki? Prawie na pewno. Ile osób zaczynało coś i od razu ogarniało temat? Niewiele. I właśnie dlatego uważam,że zniesienie obowiązkowej służby wojskowej było dobre. Utrudniło zakompleksionym pajacom, będącym ciut dłużej na służbie znęcanie się nad innymi. Bo marszobieg to jedno, ale ta sznurówka to jakaś kpina. Człowiek miał sie w wojsku nauczyć jak bronić kraj czy jak dać robić z siebie ****ke?
OdpowiedzA gdyby ta broń wypaliła, albo ze stresu koleś nacisnął by spust to co wtedy? Jestem przeciwny karze dla całego plutonu, ale temu gościowi ewidentnie się należało.
OdpowiedzDla twojej wiadomości: jakby tylko pomylił kierunki skończyło by się na 50 pompkach, ale że obrócił się z załadowanym karabinem jeszcze przyłożonym do ramienia, to jakaś kara musiała być. I nie były to pierwsze ćwiczenia z AK-47. Wcześniej były ćwiczenia strzelania ogniem pojedyńczym. Swoją drogą to i tak łagodna kara. Mycie latryn swoją szczoteczką do zębów przebija wszystko.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 11 grudnia 2012 o 12:09
Kara to jedno a poniżanie to drugie. A do wojska nie każdy szedł z własnej woli w tamtym czasie prawda?
OdpowiedzOd moich czwartych urodzin NIGDY nie pomyliłem prawej strony z lewą. Wcześniej nie pamiętam, ale zapewne mi się to zdarzało.
OdpowiedzPowiedźcie szczerze, pamiętacie np. dokładnie, wszystko, ładnie i pięknie z poprzedniego roku nauki (jeżeli studiujecie/uczycie się)? Założę się, że wszystkiego z poprzedniego roku na pewno nie. Ktoś pójdzie do wojska, a powiedzmy za 20 lat od tego wybuchnie wojna. I co mu da obowiązkowa służba wojskowa? Założę się, że nic z tego nie będzie pamiętał. Ba, po 5 latach będzie cud, jak będzie cokolwiek pamiętać. Więc jaki jest sens w służbie wojskowej jeżeli pamięta się coś z tego tylko na kilka miesięcy/parę lat (zależy od zdolności umysłowych)? To miałoby efekt tylko wtedy, kiedy byłoby tych służb więcej, co parę lat. A poza tym, państwo nie ma żadnego prawa wyrywać zwykłego, prawego człowieka z życia na parę miesięcy. To jest po prostu jak dla mnie pozbawienie wolności. Nie obchodzi mnie to, że to na wypadek wojny. To po prostu zwykłe "porwanie".
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 11 grudnia 2012 o 18:05
Sens jest taki, że żeby przypomnieć sobie wtedy wystarczy tydzień, góra dwa. Zielonego zaś musisz szkolić przynajmniej 3 miesiące.
OdpowiedzA jaka jest różnica między osobą, która odbyła szkolenie paręnaście lat temu, a osobą, która ani razu go nie odbyła? Wydaje mi się, że to jak z jazdą na rowerze, czy chociażby językami obcymi. Nie używasz umiejętności to zanikają i musisz się od nowa wszystkiego uczyć.
Odpowiedzbardzo dobrze dowódca zrobił, na całe życie sobie zakoduje w którą stronę jest prawo, wojsko to nie piaskownica
OdpowiedzKażdy w internecie jest taki stanowczy i męski :) Wojsko to nie piaskownica? Oj to piaskownica ale dla chłopców którzy muszą udowodnić innym jacy to są lepsi od innych. Powtórzę po raz kolejny, koleś mógł nie pójść z własnej woli do woja, a ukarać go można było na wiele sposobów które by zapamiętał,nie poniżając go.
OdpowiedzXzar twoja argumentacja przypomniała mi demota. http://demotywatory.pl/3542341#comments Ty chyba jesteś jednym z takich chłopców. Ja też jestem zwolennikiem powrotu obowiązkowej służby wojskowej.
OdpowiedzPrzepraszam, ale co ma ta obowiązkowa służba wojskowa dać? Bo koszty widać z daleka: * człowiek wyrwany na pół roku czy rok ze swojej dotychczasowej pracy, więc nie zbiera doświadczenia * człowiek wyrwany na pół roku czy rok ze swojej dotychczasowej pracy, więc jego pracodawca musi znaleźć osobę na zastępstwo, a taka osoba najpierw się będzie musiała wdrożyć, co trwa i kosztuje * człowiek wyrwany na pół roku czy rok z pracy, więc nie płaci podatków, za to jemu trzeba żołd, zakwaterowanie i wyżywienie opłacić Dolicz jeszcze patologie w postaci bezsensownych rozkazów czy znęcania się nad młodymi i uwzględnij, że tego, co odbywający ZSW miałby się nauczyć (choćby strzelanie), nie robiłoby się, bo nie ma funduszy (nie wierzę że by się miały nagle znaleźć, skoro brakuje środków nawet dla zawodowych żołnierzy). Bardzo dobrze, że obowiązek odbywania służby wojskowej zniesiono.
Odpowiedz2 czy 3 miesiące, zaraz po maturze, nikomu by nie zaszkodziły. Można byłoby spokojnie tak to zorganizować, żeby dokumenty na studia "same poszły". W tym czasie dałoby się przeprowadzić podstawowe przeszkolenie. Ale! Skąd na to pieniądze, kto to zorganizuje? Czyli marzenia.
OdpowiedzSkąd czerpać fundusze? peeYie4o przeznaczyłbym fundusze z jednej armii na drugą. W PRL-u było 80 tys. urzędników, teraz sześciokrotnie więcej. A na co nam armia urzędników? Bardzo źle, że obowiązek odbywania służby wojskowej zniesiono.
Odpowiedz@Xzar Pomyślałem to samo co @OSP gdy przeczytałem Twój wpis. Jak go mieli ukarać? Dać po łapkach i skrzyczeć jaki on jest niedobry? @peeYie4o Mamy zniesioną obowiązkową służbę wojskową i co? Ilu mężczyzn w wieku 18-25 lat potrafi obsłużyć broń? W wypadku wybuchu wojny (a mimo wszystko wojna w Europie nadal jest możliwa) jakie możliwości mobilizacji posiada Wojsko Polskie? No ale cieszmy się w końcu w NATO jesteśmy. Zlikwidujmy całkiem armię. PS. Chciałbym przypomnieć, że podobne postulaty pojawiały się w Polsce tuż po układzie monachijskim.
Odpowiedz@Nie_masz_pana_nad_ulana: > 2 czy 3 miesiące, zaraz po maturze, nikomu by nie zaszkodziły. Można byłoby spokojnie tak to zorganizować, żeby dokumenty na studia "same poszły". Pewnie by nie zaszkodziły, ale co by miały dać? A ze studiami się tak nie rozpędzaj. Potem jest armia pożal się Boże inżynierów, którzy nie wiedzą, że wymiary wewnętrzne muszą być mniejsze niż gabaryty elementu, a brakuje za to hydraulików i elektryków. @OSP: > peeYie4o przeznaczyłbym fundusze z jednej armii na drugą. W PRL-u było 80 tys. urzędników, teraz sześciokrotnie więcej. > A na co nam armia urzędników? A na nic. Podobnie zresztą jak siły zbrojne we współczesnym świecie, gdzie taniej jest wykupić wrogie państwo niż je zaatakować. Lepiej by było likwidując armię urzędników zmniejszyć podatki. @smokk: > @peeYie4o Mamy zniesioną obowiązkową służbę wojskową i co? Ilu mężczyzn w wieku 18-25 lat potrafi obsłużyć broń? > W wypadku wybuchu wojny (a mimo wszystko wojna w Europie nadal jest możliwa) A jakie są przewidywane scenariusze wybuchu wojny? Znaczy kto by miał nas zaatakować? > jakie możliwości mobilizacji posiada Wojsko Polskie? A jakie posiadało dziesięć lat temu? Równie kiepskie. Gwardia narodowa (NSR) jest znacznie lepszym pomysłem niż obowiązek służby wojskowej.
Odpowiedz@peeYie4o Człowiek siedzący w koszarach niezbyt będzie miał czas, żeby zanieść je na uczelnię. Jako, że służba miałaby być realizowana w ramach 3 miesięcy: czerwiec, lipiec, sierpień, trzeba byłoby zmienić terminarz rekrutacji albo np. przesyłać wyniki matur do odpowiednich jednostek, gdzie ci, którzy chcą iść na studia po prostu wypełnialiby deklaracje i oddawali je d-cy. Następnie jednostka zajmowałaby się dostarczeniem dokumentów do uczelni.
Odpowiedz@peeYie4o "Znaczy kto by miał nas zaatakować?" Z państw sąsiednich jawnie wroga jest nam Białoruś. Ewentualnie Rosja. "A jakie są przewidywane scenariusze wybuchu wojny?" Mógłbym się rozpisać o dysproporcjach jakościowych między Wojskiem Polskim a jego białoruskim odpowiednikiem, o logistyce takiego konfliktu, reakcjach międzynarodowych ale po co. Już ktoś zrobił to za mnie, mianowicie Vladimir Wolff w "Stalowej kurtynie". Może to i książka sensacyjna ale ogólny zarys konfliktu jest naszkicowany. "Gwardia narodowa (NSR) jest znacznie lepszym pomysłem niż obowiązek służby wojskowej." A to ciekawe. Większość specjalistów z dziedziny wojskowości twierdzi wręcz przeciwnie.
Odpowiedz@OHP widzę,że mam do czynienia z kolejnym internetowym psychologiem. Dziękuje ci za tą wnikliwą ocenę która mi wystawiłeś opierając się na +3 komentarzach :)
Odpowiedz@peeYie4o Zapomniałem dopisać: Skoro twierdzisz, że armia to zbędny wydatek wytłumacz mi czemu taka Szwajcaria, kraj neutralny ma własne siły zbrojne. Do tego, o zgrozo w 99%, składającą się z poboru.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 11 grudnia 2012 o 15:13
@smokk: > @peeYie4o "Znaczy kto by miał nas zaatakować?" > Z państw sąsiednich jawnie wroga jest nam Białoruś. Ewentualnie Rosja. Przeciw Rosji dużo zwojujemy. Fajnie. A przeciw Białorusi? Obecnie obie armie są porównywalne. Jak duża przewaga jest potrzebna do powstrzymania ataku, że miałoby to uzasadniać rozbudowę naszej armii? >> "Gwardia narodowa (NSR) jest znacznie lepszym pomysłem niż obowiązek służby wojskowej." > A to ciekawe. Większość specjalistów z dziedziny wojskowości twierdzi wręcz przeciwnie. A amerykańscy naukowcy ostatnio odkryli istnienie amerykańskich naukowców. Jak się powołujesz na cudze opinie, to wypadałoby podać, kto, kiedy i co konkretnie powiedział. Link do artykułu powinien wystarczyć. > Skoro twierdzisz, że armia to zbędny wydatek wytłumacz mi czemu taka Szwajcaria, kraj neutralny ma własne siły zbrojne. Do tego, o zgrozo w 99%, składającą się z poboru. Dlaczego jednostkowy przypadek ma własne poborowe siły zbrojne? Nie wiem, może fanaberia? Bo chyba nie chcesz z tego konkretnego przypadku produkować uniwersalnej reguły?
OdpowiedzJa w sprawie technicznej. Nie ma takiego czegoś jak karabin AK-47 ;) To była nazwa nadana tej broni przez NATO w dodatku z błędną datą roczną. Rosjanie i my określali to jako "kałasz", albo bardziej oficjalnie "awtomat Kałasznikowa". Niestety zachodnie gry i filmy spopularyzowały błędną nazwę.
OdpowiedzAleż jest. 47 to oznaczenie podwersji w czasach, kiedy jeszcze nie do końca pewne było, jak ten cały AK będzie złożony. Co prawda nie sądzę, żeby ZSW strzelało z prototypów sprzed n-dziesięciu lat, ale bodaj kilkaset sztuk AK-47 powstało. Jeśli już czepiamy się terminologii, to warto się dowiedzieć, czy był to AK, czy AKM. Mam przedziwne wrażenie, że to drugie było u nas bardziej rozpowszechnione.
OdpowiedzA jaka data roczna jest właściwa dla modelu, który wszedł do użycia w 1947 roku? I w jaki sposób ten "kałasz" ma być odróżniany od AKM czy AK-74, które są zasilane amunicją innego kalibru, ale również są "kałaszami"?
Odpowiedz@peeYie4o W roku 1947 to zamówiono próbną partię AK-47. Po AK-47 powstawały jeszcze kolejne modyfikacje. W dokumentach jest kbk AK i kbk AKM. AKM i AK używają tej samej amunicji, dopiero AK-74 wniósł w tej kwestii zmiany. Swoją drogą, nie zdziwiłbym się, gdyby "74" w AK-74 pochodziło od numeru fabryki, w której go opracowano, a nie roku. Zatem już na koniec, chronologicznie: AK, AKM, AK-74, AK-74M.
Odpowiedz> AKM i AK używają tej samej amunicji Wydawało mi się, że AK-47 był zasilany amunicją kalibru 7.92mm (tego samego co Mauser), ale jednak źle pamiętałem. Z tego się muszę wycofać.
OdpowiedzA i bym zapomniał, Sowieci do lat 60, albo 70 nie stosowali w nazwach nowej broni dat. Ot taki mieli pomysł na siebie. Używali za to powszechnie opisów karabinu i nazwisk konstruktorów: np. Awtomat Kałasznikowa - AK, Snajperska Wintówka Dragonowa - SWD itd. Rosjanie uwielbiają skróty, więc takie nazwy to typowy ichniejszy styl. A daty roczne i dziwne nazwy jak np. "Tantal", oraz nazwy kodowe np. M-14, M-16 to styl zachodu.
OdpowiedzZa głupotę trzeba płacić,a sądzę że po odbyciu takiej kary delikwent nie miał już problemu z rozróżnianiem kierunków.
OdpowiedzNie wiem co to za strzelanie, kto to prowadził i jaką metodą, ale fejkiem zalatuje na 1000 kilometrów. Żołnierz na strzelnicy nie manewruje z nabitą bronią. Nigdy. Broń ładuje się na stanowisku, strzela, wyjmuje magazynek, dowódca sprawdza każdego żołnierza czy ma broń rozładowaną, dopiero wtedy można stanowisko opuścić. Nie ma inaczej. Dalej. Do wojska brali jak leci. Żeby nie iść trzeba było trochę się powysilać. Jak ktoś nie dał rady to szedł. Czasem, w ewidentnych przypadkach już w jednostce lekarz stwierdzał że jeden z drugim się nie nadaje i odsyłali. Ale rzadko. Dlatego pełno było oferm różnorakich, ludzików nie rozumiejących że łóżko trzeba posłać, zjeść co dają, o maszerowaniu równo w nogę nie wspomnę. Męczył się taki, męczyli się jego dowódcy. Tacy byli najlepszymi kandydatami na ofermy kompanijne. Tacy byli nieustannie gonieni przez starszych, itd. Tyle że to działo się w ustroju minionym i niesłusznym. Znaczy dawno. Mycie korytarza sznurówka... banał, znam lepsze numery, jeszcze pamiętam, choć minęło już prawie 30 lat... kapral rezerwy tatapsychopata
OdpowiedzOjciec mi tak opowiadał. Nie wiem, może trochę podkoloryzował, zmienił okoliczności żeby było ciekawiej.
Odpowiedz@tatapsychopata Na każdej strzelnicy panują takie zasady jak opisałeś powyżej. Widziałem raz jak instruktor złamał facetowi rękę. Ot biedak ze stresu odwrócił się do instruktora i wycelował mu w brzuch.
OdpowiedzNie zdajecie sobie sprawy co to jest strzelać z kbkAK. Jakie to jest przeżycie. Jaki to jest stres dla prowadzącego strzelanie. Pół biedy jak mamy do czynienia ze strzelaniem komercyjnym, z jakichś śmiesznych pistolecików, wiatrówek czy z czego tam się teraz strzela. Taki oklepany kałach to zupełnie inna bajka. Strzelając ślepakiem z wyciora przebija się dość grubą sosnę na wylot. Z metra. A ślepaki słabe są... Ja miałem "szczęście" w wojsku strzelać bardzo dużo. Naprawdę. Do tego stopnia że do dziś mam w prawym uchu ubytek słuchu. Nieduży, ale jest. Strzelałem jeszcze z km PK. To takie bydlę z taśmą. W pudełku jest taśma, a w taśmie 100 sztuk. Fajnie się z tego wali bo to duże i ciężkie bydlę prawie nie ma odrzutu. Wystarczy mocno trzymać i można jak Rambo z ręki pruć. Ślepakami na poligonie. Bo ostrej nikt nikomu nie da na takie wygłupy. Za to huku robi sporo. Fajne jest też SWD. To cholerstwo z kolei potrafi złamać obojczyk jak ktoś źle podejdzie. Taki ma kop. Było jeszcze trochę krótkiej broni, PM-63 raz, taki sobie, mało celny, za to gęsto siał. W pomieszczeniach zabójczy. Za moich wojskowych czasów tylko raz ktoś w MON-ie wpadł na pomysł żeby studentów na strzelanie zabrać. Niech zobaczą. Przypadł mi w udziale obowiązek pilnowania tych oszołomów. Wpadłem na pomysł żeby pierwsza strzelała jakaś laska, w dodatku z kmPK. Na leżąco oczywiście, nowe materacyki im daliśmy i w ogóle cud miód. Załadowałem w taśmę pięć sztuk, laseczka się kładzie, ja tuż obok w spięciu. Wiem że nie podniesie giwery bo ciężka, ale... Objaśnienie jeszcze raz co i jak i strzelamy. Pociągnęła za spust. Króciutko. Pięć poszło. HUK. Ona w pisk. I chodu. Reszta w tył zwrot i za nią. Koniec strzelania... Każdemu kto będzie miał możliwość polecam spróbować strzelania z kałacha. Naprawdę. Tylko proszę mieć świadomość że każde głupie zachowanie na strzelnicy może skutkować złamaną ręką tak jak smokk napisał. Lub czymś podobnym. Bo to nie jest zabawa! Pocisk z kałacha z bliska likwiduje głowę. Całkiem. Przechodzi przez brzuchy trzech ludzi bez problemu. Dlatego instruktor czasem łamie ręce...
Odpowiedz@tatapsychopata W życiu strzelałem tylko z pistoletu PM, Glauberytu (Glauberyta?) i ze strzelby Mossberga. Najbardziej mi do gustu przypadł właśnie Mossberg, pewnie dlatego, że strzelałem brenekami. Nieźle bydle kopie :D Chętnie bym postrzelał z tych zabawek, które wymieniłeś (szczególnie SWD). Co do pocisku z AK. Z tego co pamiętam one były tak konstruowane żeby po trafieniu w cel zacząć koziołkować w celu zwiększenia obrażeń (czytaj zrobić mielonkę z wnętrzności).
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 11 grudnia 2012 o 15:05
Z SWD to chyba teraz tylko na wschodzie... Nie wiem czy u nas by gdzieś znalazł. Ale szukaj... A jak znajdziesz daj znać, ja też chętnie sobie wspomnę to i owo... Tylko pamiętaj że ostrzegałem. Kopie. Mocno. Bardzo mocno. Czy pociski do kbkAK były specjalnie tak skonstruowane to nie wiem, raczej nie. Nie rozpadały się w człowieku, a to robi największe spustoszenie. Każdy pocisk jakoś tam zmienia tor lotu w celu. Myślę że przypadkiem ruskim wyszło tak że ten od AK bardziej...
Odpowiedz@tatapsychopata Z tego co mi się po głowie kołacze to nadal SWD jest obecny w inwentarzach WP ale na potwierdzenie tej tezy nic sobie nie obetnę. PS. Przypomniała mi się sytuacja jaką miałem w sklepie, mianowicie szef został poproszony przez pracownika żeby przewiedź paczkę z jednego sklepu do drugiego. W paczce była obecna replika Beryla. Szef chciał jednak sprawdzić czy aby nie przewozi prawdziwej broni. Poprzez zajrzenie do lufy. Jak to zobaczyłem myślałem, że padnę ze śmiechu. A najlepsze jest to, że szef jest myśliwym.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 11 grudnia 2012 o 15:44
Pewnie jest. W latach 80-tych na stanie w magazynach widziałem PPSz. Tak - pepeszkę. Sztuk - całe trzy regały skrzynek. A to był mały magazyn. Trzymałem to w ręku, rozbierałem, składałem, ale nie strzelałem. Z bębnowym magazynkiem, z dwoma spustami... fajna. A SWD jest o wiele lepszą bronią os pepeszy i myślę że jeśli ktoś w tym wojsku myśli (taaa, myśli) to się tego nie pozbędą. Dla dobrze zgranego strzelca z giwerką nie ma podejścia na 1000 metrów... Trzeba mu tylko dać lepsze szkła niż te seryjne.
Odpowiedz@tatapsychopata Pepeszkę? Ale hardcore :D Może jak dobrze poszukać to i jakaś armata z cekhauzu kamienieckiego by się znalazła? Albo dwa nagie miecze spod Grunwaldu? Co do myślenia wojskowych. Cóż w wojsku nie byłem ale patrząc na fakt, że teraz zaczynają coraz bardziej wspierać polski przemysł (MSBS, Alex, Tor) chyba idzie ku lepszemu. A może tylko się łudzę, że ten kraj nie jest aż tak bardzo chory?
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 11 grudnia 2012 o 16:16
W tej chwili głównie SWDM, nie SWD, dalej bez problemów dałoby się wygrzebać. Obojczyk niby można złamać, ale o wiele powszechniejsze jest podbite oko. Chociaż widziałem specjalistę, który strzelając pojedynczym z PM-84 wybił sobie ząb. @smokk MSBS został z miejsca przemianowany na MSBDSM. Nie chciałbym nic mówić, ale wspieranie naszego rodzimego przemysłu będzie miało sens dopiero, kiedy wyprodukuje coś naprawdę udanego.
OdpowiedzŻebyś ty się kiedy nie zdziwił... Magazyny wojskowe są nieprzewidywalne. Magazynami kiedyś zarządzali chorążowie. Taki chorąży miał przerąbane. Bo to zawodowy żołnierz, a nie oficer... Najczęściej dostawali podporucznika przy przejściu do rezerwy. Więc jak już taki dostał magazyn to się w nim tak okopywał że był nie do ruszenia. I chomikował. A oni umieli chomikować, oj umieli. Wszystko było. A jak nie w tym to u kolegi. Może nie armaty z cekhauzu ani dwa nagie miecze, ale wierz mi, całą resztę spoko. Jak nie w jednym magazynie to w drugim, trzecim...
OdpowiedzNie zdziwiłbym się, gdyby nagle objawiła się "zbroja husarska wz. 1653". Mi osobiście udało się wykryć całą stertę opatrunków osobistych sprzed bodaj 50 lat.
OdpowiedzA ja zapytam wszystkich wielkich fanów powrotu obowiązkowej służby wojskowej: niech sobie ci fani wyobrażą, że parafrazując: wybucha wojna i twojego miasta bronią przymusowi poborowi Kuna Wojewódzki, Michał Piróg, Tomasz Jacyków. Niestety, ale jedyne co w wypadku takiego typu osób dałoby przymusowe szkolenie to ich nienawiść skierowana na wojsko, które przez rok ich gnoiło jako "oddziałowych frajerów". ( źródło: http://www.youtube.com/watch?feature=player_embedded&v=wHtw8U9iN_Q )
OdpowiedzSą ludzie nadający się do wojska, są i takie pirogi i pajacykowy. Pobór prowadzony rozsądnie nie byłby taki zły. Ale jednak lepszą metodą jest zachęcić ludzi do wojska przez stworzenie im warunków w tym wojsku ciekawych. A u nas pobór był głupi, a warunki do dupy... Jak jest teraz nie wiem, ale rewelacji nie przewiduję. A swoją drogą dziwisz się że takiego pajacykowa czy innego powiatowego ganiali? Jakby mi się taki trafił... Chociaż z drugiej strony wcale ta wojna nie musiałaby się tak skończyć jak w tym linku. Przeciwnik prawdopodobnie umarłby ze śmiechu, a reszta naszych zajęłaby ich pozycje i nasza wiktoria. ;-)
OdpowiedzO tak, podobna strategię testuje chyba nasza reprezentacja piłkarska: przeciwnik umiera ze śmiechu, a my dobijamy leżącego. ;p I pobór obowiązkowy niestety skończyłby się tym, że braliby jak leci byle polepszyć statystyku. Nie wierzę w rzetelne testy psychologiczne i to, że takich pacyfistów czy wegetarian by odsyłano do domu. Takie osoby się właśnie nie nadają, a i tyk byłyby rekrutowany, by miasto pochwaliło się statystyką. Pajacykowa natomiast sama bym przegoniła po poligonie. xD
OdpowiedzNawet w najlepszej armii nie każdy chce walczyć, a na dodatek może się przyplątać mafia. http://www.youtube.com/watch?v=cNZKUozrBl4
OdpowiedzBawią mnie takie "urban legend" @tatapsychopata opisał choć częściowo zasady strzelania z kbkAK (karabinek)i wersje rozwojowe kbkAKS oraz licencyjne kbkAKM i kbkAKMN na nabój pośredni 7,62x39 wz 43 (na pewno nie karabinowy). Procedury bezpieczeństwa zawarte w instrukcji strzelania są wielokrotnie ćwiczone "na sucho" Czy ktokolwiek z Was przeszedł choć raz 50km ? Marszobieg z bronią to max 5km.
OdpowiedzNo bo co będę się rozpisywał... Jak bym chciał i miał duuużą motywację to znalazłbym w domu regulamin buchnięty z wojska. Tam chyba mam szczegółowo napisane co i jak przy strzelaniu trzeba. Ale... Masz rację z ćwiczeniem "na sucho". tych ćwiczeń jest sporo przed ostrym strzelaniem. Nie wiem jak jest teraz z tymi marszami i biegami. Za moich czasów był bieg na 1500 metrów, w stroju sportowym, z bronią w pełnym oporządzeniu maszerowało się raz do roku na 25 kilometrów. Ja zaliczyłem oba marsze.
OdpowiedzZgadza się, bywały marsze kwartalne , no właśnie - marsze. Na pewno nie po zajęciach na strzelnicy. Forsowny marsz to ok 5km/h czyli impreza na cały dzień. Plan zajęć, konspekt i pkt w rozkazie i do tego zabezpieczenie logistyczne czyli sanitarka i kocioł. A co do przepisów to nie regulamin tylko instrukcja strzelań wojsk (różne dla różnych rodzajów, osobno piechota , saperzy i inne pododdziały) ale instrukcje w dziale bezpieczeństwo nie różniły się. Marszobieg w umundurowaniu polowym z bronią.maską i OP-1 na dystansie 3000 m czas na zaliczenie 15 min. O dziwo młodzieńcy w latach mojej służby dawali radę, co do dzisiejszej młodzieży miałbym obawy i to duże.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 11 grudnia 2012 o 17:10
@kambodia Zdarzało się nawet więcej. Po 40 km człowiek sam zaczyna podbiegać, zupełnie nieświadomie. 5 km/h można by nazwać forsownym marszem w terenie, ale po drogach takich, jak są w Wędrzynie nie ma większych problemów z poprawianiem prędkości.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 11 grudnia 2012 o 17:42
"Marszobieg w umundurowaniu polowym z bronią.maską i OP-1 na dystansie 3000 m czas na zaliczenie 15 min. O dziwo młodzieńcy w latach mojej służby dawali radę, co do dzisiejszej młodzieży miałbym obawy i to duże." Dzisiaj to przebiegnięcia 1000 m to spory wysiłek, u mnie jest taki jeden kapral co to biegać dobrze nie potrafi...
OdpowiedzPanowie (i Panie), procedury na strzelnicy są takie same we wojsku jak i w cywilu. Broń ładuje i rozładowuje się na stanowisku ogniowym w obecności instruktora/dowódcy na sygnał przez niego dany (w innym przypadku kończy się to we wojsku karą jak w historii, a w cywilu odpowiedzialnością karną). Do tego, jak tu już wspominali nie jedni (co na pewno w wojsku byli), w wojsku ćwiczy się strzelanie (na strzelnicy) na sucho jeszcze na długo przed otrzymaniem ostrej amunicji - i nie mówię tutaj o samym dniu strzelania, ale strzelać ostrą amunicją można w wojsku dopiero po kilku dniach szkolenia na sucho (to jeśli chodzi o poborowych). Wojsko opuściłem kilka lat temu i procedury na strzelnicach nie zmieniły się od kilkudziesięciu lat (chorąży, który wtedy przechodził na emeryturę po 30 latach służby, wiedział coś na ten temat). Jeśli chodzi o obowiązkową zasadniczą służbę wojskową to ja w tym problemu nie widziałem, dopóki nie trafiłem na pobór (zimowy, ja byłem jesienny), na którym do wojska zostali wcieleni tzw. "jednodniowi" (przyszli do wojska i od momentu przysięgi do końca służby siedzieli na izbie chorych - często trwało to max. 3 miesiące i wypisywali ich do cywila). Zatem pobór przeprowadzany z głową przez komisje rekrutacyjne, przyniósłby naprawdę wiele zalet dla samego faktu istnienia obronności kraju przez poborową armię. I naprostuję informację odnośnie NSR - jednym słowem: PORAŻKA. Z tych wszystkich niby specjalności, jakie reprezentują powołani tylko garstka... GARSTKA nadawałaby się do czynnej służby wojskowej. Dziękuje za uwagę i pozdrawia: były czołgista 12 BZ w Szczecinie (starszy szeregowy - dowódca załogi przeniesiony do rezerwy).
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 15 grudnia 2012 o 23:59