Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Wieczór dzisiejszy. Poznań. Piesi na drodze a droga hamowania...na szczęście (dla nich)…

Wieczór dzisiejszy. Poznań.

Piesi na drodze a droga hamowania...na szczęście (dla nich) dałem radę, ale po kolei.

Jadąc pewną drogą i słuchają audycji w pewnym radiu, co serwuje tylko "złote piosenki", słyszę jak pewien Pan wypowiada się o systemach hamowania i ich zastosowaniu ich zimą i w momencie, gdy pada mniej więcej takie zdanie:

"... korzystając z ABS-u musimy pamiętać, że należy silnie kopnąć w pedał hamulca i starać się ominąć przeszkodę, ponieważ mamy kontrolę nad pojazdem..."

widzę jak na drogę, zza zaparkowanego na chodniku samochodu, wychodzą 2 osoby przed maskę mojego samochodu! Wcześniej kompletnie nie widoczne, z uwagi właśnie na zaparkowane wzdłuż drogi samochody, w miejscu gdzie nie ma oznakowanego przejścia dla pieszych.

Zgodnie z powyższą instrukcją kopie ten pedał, ABS-y działają po czym zjeżdżam na przeciwległy pas i omijam tych DEBILI o centymetry! Moja prędkość w momencie hamowania to ok. 40 km/h a dystans do tych osób to ok. 30 metrów, a i tak zatrzymałem się dopiero ok. 10 metrów za nimi!

Zjechałem na swój pas, wysiadłem chcąc wytłumaczyć "ręcznie" lub "nożnie", ostatecznie słownie to, co właśnie się stało, ale nie było już nikogo.

Mając na względzie bezpieczeństwo tych DEBILI drugi raz też bym zjechał na przeciwny pas ruchu nawet kosztem wypadku.

by ChR
Dodaj nowy komentarz
avatar Agness92
9 15

Czyli mam jechać 1km/h bo w każdej chwili jakiś debil może wyskoczyć mi pod koła?

Odpowiedz
avatar babubabu89
4 10

Agness92 ty piracie drogowy wcale masz nie jeździć bo jakiś głąb może wyskoczyć :3

Odpowiedz
avatar Quazar
1 7

@babubabu89 no nie bądźmy tak drastyczni - autko pchać sobie może :)

Odpowiedz
avatar babubabu89
-1 5

@Quazar no nie może bo albo pcha albo kieruje i to już raczej na poważnie.

Odpowiedz
avatar dik
3 3

Zmywarko, a gdzie autor napisał, że stracił panowanie nad pojazdem? Po prostu ominął debili, którzy bezmyślnie wyleźli mu na drogę. Wzorowa reakcja.

Odpowiedz
avatar komoda_z_drewna
4 6

zmywarka, jak już rzucasz paragrafami: Art. 14. Zabrania się: 1) wchodzenia na jezdnię: a) bezpośrednio przed jadący pojazd, w tym również na przejściu dla pieszych, b) spoza pojazdu lub innej przeszkody ograniczającej widoczność drogi; Widać, że pojazd to ty widziałaś najwyżej na zdjęciu, droga zmywarko. Zostań w kuchni, gdzie twoje miejsce.

Odpowiedz
avatar babubabu89
-1 5

Jak zwykle nikt nie wyczuł sarkazmu.

Odpowiedz
avatar Voima
8 8

Poznań. No tak. Typowa zasada przechodzenia na światłach: wciśnij przycisk, zobacz czy nie stoi policja, biegnij dalej. A ostatnio dziewczynę tramwaj potrącił... Nie wiem co ci piesi sobie myślą, ja nigdzie nie biegam, nie przechodzę na czerwonym, a jakoś wszędzie trafiam na czas, ba, ludzie biegną jak poparzeni na przystanek, a ja zdążę poczekać na zielone, dojść spokojnie i jadę tym samym tramwajem co oni.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 8 grudnia 2012 o 23:39

avatar Monomotapa
2 2

Dziewczyna lazła na szagę przez tory Pestki. To był kretynizm do kwadratu.

Odpowiedz
avatar Voima
1 1

A to jeszcze inna historia, bo dziewczynę o której wspomniałam we wtorek tramwaj na Głogowskiej najpierw potrącił, a później rozciął. Paskudna śmierć...

Odpowiedz
avatar Bastet
6 8

Jadnak osoba nadjeżdżająca z przeciwka wolałaby pewnie, abyś wjechał w debili.

Odpowiedz
avatar Katkaa
1 1

W takich przypadkach trzeba wybrać mniejsze zło. Każdy pewnie wybrałby inaczej. Tutaj na szczęście drugi pas był wolny.

Odpowiedz
avatar Quazar
6 6

Mniejsze zło to mniej debili na świecie - co by się geny ukróciły.

Odpowiedz
avatar MakeMeHappy
0 0

Akurat w takim momencie bym się nie zastanawiała, co sobie myśli kierowca drugiego auta. prędkości wielkie nie były, więc wolałabym rozbić auto swoje i jego ( swoje bym najwyżej naprawiła, jego i tak by było robione z mojego OC), niż wjechać w grupę ludzi, których nic nie chroni w momencie uderzenia. Ktoś może mi zarzucić, że nie wiem co bym zrobiła w takiej sytuacji.... Otóż wiem. Sama kiedyś musiałam wybrać, czyje życie zaryzykować. Jadę sobie przepisowe 90km/h, przede mną łuk drogi (las tuż przy drodze, nie widać jaka jest sytuacja za łukiem), a zaraz za łukiem pół mojego pasa zajmuje auto na awaryjkach. Za późno na hamowanie. Z bagażnika facet wyciąga trójkąt, na prawym poboczu stoi kobieta z dwójką dzieci. Przeciwnym pasem jedzie samochód. I teraz pytanie: wjechać w faceta i go zabić na miejscu, uciekać na pobocze zabijając kobietę i dwójkę dzieci czy wjechać na czołówkę? Wpakowałam się na środek jezdni. I do dziś dziękuję Bogu, że kierowca auta jadącego z naprzeciwka miał dobry refleks. Kierowca zjechał maksymalnie do krawędzi jezdni i cudem się wszyscy zmieściliśmy. Uważam, że podjęłam najlepszą decyzję, bo tylko przy takim manewrze wszyscy mieli szansę na przeżycie. Nikomu nic się nie stało.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 9 grudnia 2012 o 20:28

avatar Quazar
2 2

@MakeMeHappy - ale w Twojej historii nie było "debili". Oni mogli iść poboczem, facet mógł mieć awarię i miał obowiązek wyciągnąć trójkąt. A w tej historii jednak debile sobie wlazły na ulicę od tak.

Odpowiedz
avatar MakeMeHappy
0 0

@Quazar - ale ja nigdzie nie napisałam, że ktokolwiek w mojej historii był "debilem". Mężczyzna owszem miał obowiązek wyciągnąć trójkąt, a jego pasażerowie (kobieta i dzieci) wysiedli z auta i dlatego znajdowali się na poboczu. Przeczytaj ostatnie zdanie historii ChR , następnie komentarz Bastet i moją wypowiedź, a zobaczysz, ze nie odniosłam się do występowania debili na drodze, tylko do konieczności podjęcia decyzji w chwili zagrożenia, gdy mamy tylko dwa wyjścia: wjechać w ludzi (nie ważne, czy debili, czy nie) czy wyjechać na zderzenie czołowe i liczyć na refleks drugiego kierowcy. Sytuacja, w której znalazł się ChR była spowodowana debilami, u mnie - przypadek, złośliwość rzeczy martwych, pech, że do awarii doszło bezpośrednio za łukiem drogi, w miejscu o dość mocno ograniczonej widoczności. Jednak i ChR i ja musieliśmy podjąć decyzję w ułamkach sekundy. Na szczęście, w obydwu przypadkach były to decyzje właściwe.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 5 razy. Ostatnia modyfikacja: 10 grudnia 2012 o 11:10

avatar ChR
1 1

W tym konkretnym przypadku przy prędkościach 30-40 km/h oraz ewentualnym hamowaniu mam gdzieś samochód. To tylko kawał blachy, który przy takiej prędkości trochę by się pogiął, a ubezpieczenie zwróciło by mi jego wartość pewnie w ok. 90-100%. Gorsze w tym wszystkim jest to, że potrącając debila odpowiadasz za człowieka i nawet jeśli to nie jest twoja wina to wolę martwić się o prostowanie blachy niż o to czy ktoś będzie chodził albo żył, mimo, że oleju w głowie nie ma.

Odpowiedz
avatar MakeMeHappy
0 0

ChR - zgadzam się w 100 %. Wpieniła mnie tylko wypowiedź Bastet. Mnie nie interesuje, co pomyśli kierowca nadjeżdżający z przeciwka. Zwłaszcza przy 40km/h, bo przy tej prędkości ryzyko ogromne nie jest. Ja miałam 90 na budziku, a i tak zjechałam (częściowo) na drugi pas. Tylko, że przy mojej prędkości (i takiej samej drugiego auta) pewnie by wycinali z wraku to, co by ze mnie zostało.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 10 grudnia 2012 o 12:36

avatar Bastet
0 0

Wiesz, ja też mam w tyłku samochód przy wypadku. Ale dlaczego przez pieszego, któremu się wydaje, że wszystko mu na drodze wolno, mam ryzykować życiem moich dzieci na przykład? Bo nawet przy prędkości 30 km może się coś stać.

Odpowiedz
avatar Bastet
0 0

I jeszcze jedno, nie wygłosiłam żadnej moralnej oceny, ani nie twierdzę, że tak czy inaczej powinno się postąpić. Podejrzewam, że gdybym jechała z dziećmi, zrobiłabym wszystko, aby ich nie narazić, kosztem czegokolwiek, nawet pieszych wyskakujących zza samochodów a potem ciągania po sądach. Ale tylko PODEJRZEWAM. Nie mam pojęcia jak bym naprawdę zareagowała. Siostra mówi, że jak przyjdzie co do czego, to nawet gołębia człowiek automatycznie próbuje nie rozjechać.

Odpowiedz
avatar MakeMeHappy
0 0

Przy prędkości 30 km/h przypiętym pasami dzieciom raczej nic nie grozi. Pieszemu już tak. Życiem Twoich dzieci nikt Ci nie każe ryzykować, ja przy 90km/h zaryzykowałam, ale tylko dlatego że podróżowałam wtedy sama. Nie odbieraj moich wypowiedzi zbyt osobiście, nie neguję tego, że chcesz za wszelką cenę chronić swoje dzieci. Jednak w Twojej poprzedniej wypowiedzi nie chodziło o dzieci czy o pieszych tylko o kierowcę nadjeżdżającego samochodu. To nie on w takiej chwili podejmuje decyzje, może co najwyżej próbować zjechać i tyle w tym jego udziału. Tak jak ktoś już prędzej napisał - trzeba wybrać mniejsze zło, ocenić w ułamku sekundy kto jest "ważniejszy". Ja jeżdżę przeważnie sama, dzieci nie mam, więc nie wiem jak bym zareagowała mając małych pasażerów. A co do gołębi - racja ;)

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 12 grudnia 2012 o 19:51

avatar Bastet
0 0

Wiesz, pracowałam w szpitalu i naoglądałam się rzeczy, które "nie powinny się wydarzyć" jak na przykład 5 letnia dziewczynka w śpiączce. Przy manewrowaniu na stacji benzynowej, ktoś w nich stuknoł z boku. Dziecko było przypięte pasami, uderzyło głową w bok, nie wiem w szybę czy drzwi auta. Wystarczyło do krwiaka wewnątrz czaszki.

Odpowiedz
avatar soraja
1 1

Czy w pobliżu było przejście dla pieszych i jaki to był chodnik? Bo jeśli wąski, a w pobliżu nie było przejścia to debilem był kierowca samochodu zaparkowanego na chodniku, ograniczając widoczność obu stronom - możliwe że delikwenci chcieli po prostu obejść samochód bo po chodniku nie dało się przejść. Jeśli tamten samochód stał prawidłowo a w pobliżu było przejście dla pieszych - racja jest po twojej stronie.

Odpowiedz
avatar BOReK
3 3

Co nie zwalnia pieszych z zakazu wychodzenia na jezdnię zza przeszkody. Pieszy jest o wiele bardziej zwrotny i ma wielokrotnie lepszą zdolność obserwacji niż kierowca, a do tego bardziej się naraża. W jego interesie leży rozglądanie się na wszystkie strony ile razy opuszcza chodnik z jakiegokolwiek powodu.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 9 grudnia 2012 o 10:58

avatar ChR
0 0

Nie było przejścia dla pieszych ani żadnego innego oznaczonego miejsca dla pieszych zarówno znakami poziomymi jak i pionowymi. To było po prostu wtargnięcie na jezdnię bez jakiegokolwiek spojrzenia czy czegokolwiek innego. A samochody nie wiem czy stały prawidłowo czy nie. Był ich sznur zaparkowanych wzdłuż jezdni.

Odpowiedz
avatar KudlatyLysol
1 3

Droga przelotowa przez osiedle. Ograniczenie do 40km/h, częste kontrole, więc kierowcy istotnie jeżdżą 40km/h. Przejście dla pieszych - tzw. moherowe, czyli działające na przycisk i prowadzące do bazarku. Jadę całe 40km/h, mając ostrzeżenie z CB o "misiaczkach z suszareczką", zbliżam się do "moherowego" przejścia, mam zielone, czyli piesi mają czerwone. W tejże chwili na pasy wbiega dwóch zakapturzonych gimbusików. Gdyby nie refleks, ABS i wolny pas obok, to byłyby to kolejne dwie ofiary "drogowego pirata". Aha. Policja istotnie stała - około 40m dalej - widzieli całe zdarzenie, ale zajęci byli wypisywaniem mandatu dla mobilka, który zapewne przekroczył prędkość, jadąc całe 50km/h, przy jednoczesnym omijaniu drogowych kraterów... Dwa lata temu, na tym samym przejściu, o mały włos nie potrąciłem mohera - w podobnej sytuacji. Co prawda poruszał się znacznie wolniej, ale wylazło mi toto pod koła na swoim czerwonym, gdy byłem jakieś 8-10 metrów przed pasami... PS. Nie sposób nie zauważyć mojego auta - to busik, model Vito...

Odpowiedz

Zmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 9 grudnia 2012 o 20:00

Udostępnij