Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Historia o kupowaniu parówek "dla pieska", przypomniała mi pewną Panią... Pracowałam kiedyś…

Historia o kupowaniu parówek "dla pieska", przypomniała mi pewną Panią...
Pracowałam kiedyś jako ekspedientka w sklepie spożywczym. Znajdował się on na małym osiedlu domków jednorodzinnych, zamieszkałych przez ludzi majętnych, dobrze usytuowanych.
Stałą klientką sklepu była bardzo elegancka, zawsze świetnie wyglądająca Pani(P) w wieku 35-40 lat. Zawsze traktowała nas "z góry", kilka razy podkreśliła nawet, że wstydziłaby się "takiej" pracy.
Pewnego wieczoru przybyła na małe zakupy. Spacerowała po sklepie, wkładając do koszyka potrzebne produkty. Podeszła do kasy, więc rozpoczęłam skanowanie towarów: napój, pieczywo, ketchup, musztarda. Na moje pytanie czy coś jeszcze mogę podać, poprosiła mnie do lady z wędlinami i kiełbasą na wagę oraz rozpoczęła taki monolog:
P: Kilogram parówek. Nie, nie dla mnie, przecież normalni ludzie TAKIEGO CZEGOŚ nie jedzą. Dla mojego pieska, wie pani moja Kinia jada tylko kabanoski, ale widzę że macie samą taniznę. Mam nadzieję, że ich nie zje, bo to wstyd takie dziadostwo podać nawet zwierzątku w chlewku, wie Pani śwince. (?)
Ja: (z głupim uśmiechem) Które podać? Te z Sokołowa po 8,99 czy Morliny po 9,99zł?
P: (bez namysłu) Te tańsze, bo te Morliny są strasznie słone.

Pani zrobiła się baaardzo czerwona i rzuciła mi tylko dziwny uśmiech. Sklep opuściła tak szybko, że zobaczyłam tylko zamykające się drzwi.

Chyba piesek się poskarżył, że parówki są za słone:)

sklepy

by PepperMint
Dodaj nowy komentarz
avatar Mementomoris
12 14

Gdzieś już słyszałem tę historię.

Odpowiedz
avatar Nimfetamina
8 8

Było czy nie było, nie wiem, dlaczego ludzie wstydzą się kupować parówki. Tak ogólnie, bo się spotykałam i z takimi, którzy "majętni oh ah" nie byli, a i tak kupowania parówek unikali (a w gościach jedli, aż im się uszy trzęsły). To jakiś obciach, czy co?

Odpowiedz
avatar konto usunięte
14 14

Sprzedawcę tak obchodzi, czy ktoś kupi parówki, czy nie, jak zeszłoroczny śnieg.

Odpowiedz
avatar virus
2 2

Helmut, właśnie że obchodzi - im więcej sprzeda, tym większy zysk ma ;)

Odpowiedz
avatar Naa
7 7

No, bo do parówek to się nie daje polędwicy, tylko "gorsze" mięso, więc nie wypada ;] Przyznać się, oczywiście. Ja akurat lubię podroby, fakt, że w parówkach są wymiona czy głowizna, zupełnie mi nie przeszkadza. Ale jak ktoś żyje, żeby się nadymać...

Odpowiedz
avatar konto usunięte
6 6

Parówki to przede wszystkim MOM/MDOM - czyli mięso odkostnione (oddzielone) mechanicznie (ciocia wiki dokładniej wyjaśni). Parówki dla psów nieszczególnie się nadają - zawierają dość sporo przypraw.

Odpowiedz
avatar Nemezis2012
2 2

gremlin, gwarantuję Ci, że nie każda parówka to MOM, wystarczy czytać skład, jeśli jest MOM, to jest to napisane, a przynajmniej powinno.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
0 0

@Nemezis2012 - zgadza się, ale to też widać po cenie :) Są i takie parówki, które mają nawet ponad 60% mięsa (bez dodatku MOM)

Odpowiedz
avatar asiek1988
0 0

Czego oczy nie widzą, tego sercu nie żal:)

Odpowiedz
avatar Miryoku
10 10

Pomijając już, że był taki dowcip, to tę historię widzę na piekielnych już któryś raz, tyle że w nieco zmienionej wersji.

Odpowiedz
avatar Dussiolek
9 9

jak w tym kawale: przychodzi facet do weterynarza i mówi poproszę tabletki na potencję u byka te co ostatnio! Wet na to a jak się nazywały czy coś bliżej bo nie pamiętam, a różne są? A wie pan nazwy nie znam, ale w smaku to takie miętowe raczej...

Odpowiedz
avatar babubabu89
2 6

wstydzić się kupić parówki?? Debile. Ja lubię parówki szczególnie berlinki :) a Jak mam ochotę sobie zjeść coś strasznie tuczącego to przecinam 2 sztuki na pół po długości podsmażam przekładam na talerz posypuję tartym żółtym serem i na minutkę do mikrofali :) Do tego ketchup :) tuczące jak cholera na wątrobę działa lepiej niż 0,5 ale lubię bardzo :D

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 5 grudnia 2012 o 0:50

avatar blackpoli
1 1

Pomijając to, że to dowcip z brodą, to są "parówki" i parówki. Najlepiej (jeśli już ktoś musi) kupować paczkowane i patrzeć na skład.

Odpowiedz
avatar gjoaa
0 4

Pancia okropna, ale parówek nie tykam, nie ze snobizmu, po prostu przeczytałam kiedyś artykuł o tym, co jest w parówkach (m.in. papier toaletowy) i od tej pory takie jedzenie "rośnie mi w ustach".

Odpowiedz
avatar PepperMint
2 4

Kurcze, nie zdajecie sobie sprawy co ludzie potrafią powiedzieć/zrobić w sklepie. Owszem był taki żart, owszem podobna historia pojawiła się już na Piekielnych, ALE TO NIE ŚWIADCZY O TYM, ŻE TA HISTORIA NIE MIAŁA MIEJSCA. Zrozumcie w końcu, że nie jesteście Sherlockiem Holmesem(z wyjątkiem użytkownika o tym nicku:)), i dajcie sobie spokój z szukaniem na siłę fejka w każdej historii, bo naprawdę się odechciewa odwiedzania Piekielnych.

Odpowiedz
avatar ZaglobaOnufry
0 2

Kaszanke z cebulka i chrzanem, albo musztarda uwielbiam. Niestety nie jest ona produkowana w Niemczech, gdzie zyje, z powodow ograniczen jakiegos prawa spozywczego, zabraniajacego ponoc zawartosc kaszy w kielbasach, a do pokatnych importow z Polski, badz produktow tutejszych polskich rzeznikow nie mam zaufania, a nie chce sie ewentualnie zatruc. Zgadzam sie, ze jest absolutnie smieszne, informowac sprzedawce, ze jakies kupowane wyroby miesne sa dla psa, badz kota, bo informacja sluzy tylko wlasnemu dowartosciowaniu, a sluchaczom to absolutnie zwisa.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 5 grudnia 2012 o 11:07

avatar Draco
0 0

Chwila, chwila. Paniusia kupiła pieczywo, keczup i musztardę. Kolejnym zakupem były parówki. Zestaw raczej oczywisty przy konsumpcji parówek/kiełbas/kaszanki. No cóż, w takim razie psiaczek o imieniu Kinia jest bardzo ucywilizowany, skoro będzie jeść paróweczki z musztardą i keczupem zagryzając pieczywem :P No chyba, że paniusia używa tak "plebejskich przypraw" i zajada np. kawior z keczupem ;)

Odpowiedz
avatar RudaMaupa
1 1

Są parówki, które potrafię na surowo wcinać, tak mi smakują (pakowane, ze składem:P), ba, dzięki polskim parówkom na obczyźnie udało mi się przetrwać, ale większości w życiu bym psu nie dała, prędzej sama bym zjadła, żeby się zwierzę nie pochorowało, ja przeżyję... Swoją drogą nie wiem, co się tak na parówki zawzięły ludziska (wnioskuję z piekielnych), całe dzieciństwo jadłam, jakieś 15-20 lat temu, to wiadomo jakie były, i co? Dziewczyna jak dąb, nic nie jest, a teraz to same pieski pańskie.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 5 grudnia 2012 o 19:26

avatar RozmiarS
1 1

ja tam parówki jadłam ze smakiem jak byłam młodsza, przestałam jak mi powiedziano z czego są i nie jem do dziś :) czyli kilka lat, ale moim bracia to je bardzo lubią,i tam żadnej lipy nie ma w kupowaniu xD nie rozumiem takich ludzi , a dla psa to u mnie w domu garnek zupy na kościach, wątrobie , płucach lub skórze [np z jakiegoś tłustszego mięsa] się gotuje ;) + kasza lub ziemniaki ;) [oczywiście sucha karma oddzielnie w misce, ale to jako przekąska raczej

Odpowiedz
Udostępnij