Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

O zwierzętach, tym razem na poważnie. Wiem, że najczęściej zwierzak nie jest…

O zwierzętach, tym razem na poważnie.
Wiem, że najczęściej zwierzak nie jest winien swojemu zachowaniu. Że to problem niewłaściwego wychowania, warunków, braku nadzoru i samca alfa...
Wiem, co nie znaczy, że rozumiem.

Do SORu przybiega niewiasta. Wieczorem.
Zapłakana, ale wyglądająca dość dobrze. Na pierwszy rzut gałki ocznej, zdrowa.
Bez słowa wchodzi, siada i zdejmuje rękawiczki.
Takie skórzane, eleganckie. Z których wylewa się krew.
Prawa ręka przegryziona na wylot w kilku miejscach. Widać kości śródręcza.
Lewą najwyraźniej się zasłaniała - brak połowy palców...
Bawiła się, jak co wieczór, ze swoim pieskiem. Dokładniej suczką. Rasy pitbull.
Którą wychowywała od stadium przypominającego skrzyżowanie świńskiego embrionu z krokodylem...
Bawiła się, jak zawsze. Głaskała ukochany gadzi łeb, kiedy jej pupilka, nagle, nie sprowokowana, rzuciła się na nią z głuchym warkotem. I pozbawiła panią możliwości prawidłowego korzystania z kończyn górnych do końca życia.

Innym razem, w karetce.
Wezwanie na wieś. Do pogryzionego dziecka.
Jakkolwiek samo wezwanie brzmi dramatycznie, nigdy nie oddaje obrazu na miejscu.
Pędzimy jak szatani, żeby zdążyć... no właśnie, na co?
Na obejrzenie ślicznej, sześcioletniej dziewczynki bez lewej połowy twarzy.
Dokładnie, to twarz jest na miejscu, ale przez całą jej długość biegnie potworna rana kąsana, oddzielająca tkanki miękkie od kości twarzoczaszki.
Z doświadczenia wiem, że nawet, jeżeli chirurdzy zdecydują się zaszyć ten koszmar (a ran kąsanych się z zasady nie szyje), to i tak wejdzie infekcja.
Rana zropieje, a potem dziecko będzie mogło grać w horrorach bez charakteryzacji.
Dlaczego? Kto zawinił?
Sąsiad. Pijanica i awanturnik iście piekielny.
Jako, że spokojne życie rodziców małej nie dawało mu spokojnie oddawać się upodlaniu (nie wiadomo w sumie czemu), postanowił wnieść swój wkład.
Napił się jak bydlę, którym istotnie był i wrzucił przez płot swojego kundla rasy samoyeb. Wielkiego, wkurzonego i o podobnie, jak pan, radosnym usposobieniu.
Prosto przed bawiącą się w ogrodzie dziewczynkę.
Kundla odciągnął od dziecka ojciec. Siekierą. Skutecznie.
A na miejsce trzeba było po naszym odjeździe wezwać drugą załogę.
Bo mieszkańcy wsi, na wieść o tragedii, walnie przyszli złożyć draniowi wyrazy szacunku. Ręcznie i orężnie.
Tylko co z tego, skoro dziecku urody nikt nie zwróci?

Nie dziwcie się więc, że ratunkowi zazwyczaj boją się czworonogów.
Za dużo widzieliśmy...

służba_zdrowia

by konto usunięte
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar blair
24 54

Dlatego nigdy nie zdecyduję się na tzw rasę niebezpieczną. Co do drugiego przypadku. Brak słów i straszne wk****. Jak można tak okaleczyć małe dziecko?! W imię czego?! Mam nadzieje że medycyna estetyczna tak pójdzie do przodu że da się dziewczynce jakoś pomóc. Szkoda że do tego bydlaka przyjechała ta karetka, ja bym najpierw solidnie mu wpie*****, a potem rzuciła na pożarcie takim rozwścieczonym bestią. Przepraszam za słownictwo, ale się zdenerwowałam.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 9 grudnia 2012 o 13:51

avatar konto usunięte
47 51

Dowiadywałem się potem o stan małej. Niestety, rana wyropiała dokumentnie. Dziecko spędziło wiele miesięcy w klinice. Wyszło zmienione fizycznie i psychicznie.

Odpowiedz
avatar blair
31 39

Najgorsze jest to że ta mała ma już zniszczone życie. Zacznie dorastać i zaczną się problemy z akceptacją. Nie akceptacja siebie doprowadzi ją do trudnych relacji z rówieśnikami. Dziewczynka może mieć problemy z nawiązywaniem przyjaźni i z chłopakami. Na swojej drodze będzie spotykać idiotów którzy będą się dziwić "co to za potwór" nie szczędząc przy tym okropnych komentarzy.

Odpowiedz
avatar paula3mi
10 28

Powiem tylko, że pies doskonale wie w jakiej kondycji psychicznej i fizycznej jesteśmy i na ile może sobie przy nas pozwolić. Mam 4 psy (3 panie i 1 pana). Samiec został wzięty ze schroniska, duży śmieszny kochający piłkę pies. Mnie też kochał poza pięciotygodniowym epizodem kiedy miałam rękę w gipsie (złamałam ją tak niefortunnie, że gips był od szyi do pępka z całą ręką i całym tułowiem) wtedy zdażało mu się na mnie nawarczeć i ze 3 razy ugryzł mnie przy tym lekko w stopę. Jak gips zdjeli, znów mnie szanował.

Odpowiedz
avatar FaceOfInsane
7 21

I do tego hierarchię. Moja spanielka za swojego boga miała mojego tatę. Kiedy byłam młodsza, jak to zbuntowana nastolatka często się z nim kłóciłam. Suka wyczuwała to i potrafiła mnie dziabnąć, kiedy coś się jej nie podobało; sporadycznie, ale jednak. Teraz kiedy żyjemy w zgodzie i pokoju jestem jej drugim guru.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 9 grudnia 2012 o 13:05

avatar whateva
6 28

Mniejsza o słownictwo, ale za "rozwścieczonym bestią" to ja bym łamał kołem.

Odpowiedz
avatar Sine
6 6

Serekwiejski: no, niestety nie bardzo. Moja mama ma skoliozę. Nigdy nie robiła z siebie ofiary, pracuje normalnie i uprzejmie odmawia, kiedy ktoś oferuje jej taryfę ulgową, bo nie uważa się za kalekę. Mimo wszystko są osoby, które robią jej problemy - dla zasady, bo według nich jest "inna". Drugi przykład - niepełnosprawna koleżanka poruszająca się o kulach. Tylko jej siła woli sprawia, że dziewczyna się nie poddała mimo swojej choroby i docinków "dojrzałych" kolegów z gimnazjum i podwórka. Że nie wspomnę o wszystkich, którzy ustawicznie się wgapiają w nią, jakby człowieka nie widzieli. Nie każdy jest to w stanie znieść. Widoczne wady czy blizny to nie pryszcze, które można bagatelizować czy "przeżyć" najgorszy okres pocieszając się mantrami o samoakceptacji. Tu trzeba naprawdę wielkiego hartu ducha i ludzi, którzy wiedzą, jak i kiedy pomagać.

Odpowiedz
avatar yadira
0 2

Amerykańskie Pity są u nas bardzo rzadkie. Zarejestrowana w AKC jest na pewno jedna hodowla w PL, która doskonale wie, że te psy potrzebuję odpowiedzialnego i świadomego właściciela, który pozwoli im wyładować swoje 'gameness' bez uszczerbku na zdrowiu dla kogokolwiek. Jeśli ktoś ma pseudo-amstaffa, czy pseudo-ttb to niech się nie dziwi. Bo na 90% nie wie czego potrzebują psy w typie ttb. W Polsce już w wielu miejscach organizowane są tzw. pit bull show i można sie dowiedzieć czy psy w typie rasy też mogą w tym uczestniczyć. P.S - teoria dominacji została skutecznie obalona już spory czas temu. :)

Odpowiedz
avatar Kamol5555
12 22

Masz racje... jak to czytałem to ręce zaczęły mi się trząść, a kara może być jedna: zero alkoholu:) ten Pa poczuje się tak strasznie, że wystarczy mu to. Po za tym, ciekawe ile osób oskarży za znęcanie się nad nim.

Odpowiedz
avatar Rhantus
8 16

Ciekawe że miłośnicy psów (ci przesadni) z jednej strony chcą traktować zwierzęta prawie na równi z ludźmi, opisując jakie to one mądre, świadome i wgl., a z drugiej strony jak np. są agresywne to w 100% odpowiada właściciel. Gdzie tu logika? Za postępowanie człowieka w dużej mierze odpowiada wychowanie, a jakoś nie słyszałem o karaniu rodziców.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 10 grudnia 2012 o 6:06

avatar konto usunięte
6 10

bo pies nie ma takiego rozumu jak człowiek. natomiast ma takie samo prawo do godnego życia, braku cierpienia, bycia najedzonym itd

Odpowiedz
avatar yadira
5 5

Rhantus, trzylatek też może być mądry, ale gdy wlezie pod samochód to jest wina rodziców. Mniej więcej na tym poziomie są psy.

Odpowiedz
avatar Yori
1 1

@ Rhantus "Bierzesz odpowiedzialność za to,co oswoiłeś" ;)

Odpowiedz
avatar konto usunięte
48 90

A gdyby ktoś załatwił twoje dziecko w taki sposób? Irytują mnie wypowiedzi ludzi, którzy naginają rzeczywistość ,żeby znaleźć wytłumaczenie dla agresji zwierzęcia... Biedny niewinny piesek? Rozumiem, że pogryzł, bo był głodny, a mała do złudzenia przypominała miskę psiej karmy? I takie własnie postawy powodują, że dzieci w szkołach mdleją z głodu... Bo psinki są ważniejsze...

Odpowiedz
avatar konto usunięte
47 57

Proszę bardzo, masz przed sobą agresywnego psa szarpiącego twoje dziecko. Co zrobisz?

Odpowiedz
avatar XombieBast
42 46

Mylisz się, rozalia_xx. Ojciec postąpił w jedyny słuszny sposób. Duży, rozjuszony pies to niemal żywioł i naprawdę nie życzę Ci żebyś musiała się przed takim bronić kiedykolwiek. Przede wszystkim nie powinno dochodzić do sytuacji w których ludzie radośnie produkują te agresywne zwierzęta jak chrzanione meble z Ikei- hodowle powinny być kontrolowane rutynowo, ludzie zajmujący się mnożeniem zwierząt powinni mieć wykształcenie o tym traktujące, bo to nie jest zabawa. Niewiedza i głupota tak hodowców jak i właścicieli doprowadza do takich sytuacji jak powyższe.

Odpowiedz
avatar Miona
66 70

rozalia_xx, ja rozumiem, że pies niewinny w sensie źle wychowany, bo to TYLKO zwierzę. Sama kocham psy (choć obcych się boję), ale jeśli zobaczyłabym człowieka gryzionego przez psa nie zastanawiałbym się nad środkami. Najczęściej najprostszym, instynktownym i najszybszym działaniem jest zabić zwierzę. Przynajmniej dla osoby na co dzień niepracującej z psami. Żal psa, pewnie, ale życie i zdrowie człowieka jest ważniejsze. "gdyby ktoś moje zwierzę zabił, to chyba sama bym zaje*ała.", gdyby bez powodu ktoś zabił moją psinę, też bym się wkurzyła, ale gdyby mój pies zaatakował człowieka, sama nie wachałabym się go zabić. Smutne, ale prawdziwe.

Odpowiedz
avatar Szanta
37 39

Rozalia, jak Twoim zdaniem ojciec miałby odciągnąć tego psa od dziecka? raczej ciężko by było rękami, czy smakołykiem... dziecko było dla niego ważniejsze od psa. a pies i tak zostałby uśpiony po czymś takim.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
36 42

Powiem tak. Jestem zdecydowana zwolenniczka tezy, ze za agresje psa w znacznym stopniu odpowiedzialny jest "drugi koniec smyczy". Psy ras niebezpiecznych sa niebezpieczne w duzej mierze dlatego, ze sa silnie dominujace - wlasciciel swiadomy psychiki psa, niedajacy wejsc sobie na glowe i niewychowujacy kijem jest w stanie pitbulla ulozyc na "potulne bydle" i przyjaciela dzieci. Wiec jesli pies zachowuje sie agresywnie - ja niemal zawsze powiem ,ze zawinil wlasciciel. A co do "niewinnego pieska". Celem obrony jest - jak sama nazwa wskazuje - obronic siebie lub kogos innego przed atakiem. A skoro mam obronic, to uzyje takiego srodka, jaki jest wystarczajacy do osiagniecia celu. Jesli wystarczy chwycic za kark i odciagnac - chwyce i odciagne. Bede musiala np. kopnac - kopne. Kopniak nie wystarcza do odparcia ataku i trzeba rozwalic leb - rozwale leb. A jako drobna i niezbyt silna prawdopodobnie musialabym uzyc do obrony mocnego srodka. Kocham zwierzeta, ale w takiej sytuacji nic zdrowie/zycie moje lub osoby, ktora bronie, ma o wiele wieksza wage.

Odpowiedz
avatar seera
-3 29

A ja nie psa bym tą siekierą załatwiła a sąsiada.Od razu żeby karetka nie miała czasu przyjechać.

Odpowiedz
avatar blair
12 46

Dla mnie to nie pies tylko zwykła bestia. Fakt właściciel zawinił, ale czy można tłumaczyć morderców tym że rodzice ich niewłaściwie wychowali? Nie, tak samo z psami. Pies nie jest niewinny, skrzywdził dziecko. Co miał zrobić ojciec, podejść do psa i poprosić czy może nie przestał by gryźć mu córkę?

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 4 grudnia 2012 o 22:21

avatar Austenityzacja
45 53

Nienawidzę tępych ludzi... To co, ojciec miał czekać aż mu piesek zeżre córkę i wtedy uderzyć go gazetą w nos i powiedzieć "Zły pies!"? Ten komentarz trochę mnie zaniepokoił, bo to znaczy, że ta idiotka gdzieś się szlaja po świecie i będzie pozwalała swojej "psince" na wszystko. Pies to nie człowiek i im prędze to zrozumiesz, tym lepiej dla otoczenia.

Odpowiedz
avatar nisza
16 16

Blair, ale pies to zwierze, a czlowiek coz, to czlowiek. Teoretycznie istota myslaca. I dziala i zachowuje sie inaczej niz czlowiek. Dlatego za agresje psa odpowiedzialny jest wlasciciel. Oczywiscie, ze kazdemu psu w jakiejs szczegolnej sytuacji moze odbic, niemniej kwestia wlasciciela jest albo niedopuszczenie do takiej sytuacji, albo zapanowanie nad zwierzeciem, gdy do niej dojdzie. Rozalia - mnie psa tez zal. Kocham psy, u mnie w domu zawsze bylo zwierzze odkad pamietam. Niestety jednak w opisanej sytuacji ojciec dziecka nie mial innej mozliwosci, niz psa zabic. Brutalne i przykre, ale prawdziwe. To nie bajka, to zycie. A on walczyl o zycie swojego dziecka, nie dziw sie wiec, ze nie poglaskal psa po glowie i nie powiedzial "piesku idz sobie"... Tez zawsze mi przykro, ze zycie konczy pies, a nie durny wlasciciel, ktory tak hoduje psa (bo wychowywaniem tego nie nazwe), ze ten staje sie agresywny i niebezpieczny.

Odpowiedz
avatar mitzeh
11 11

@rozalia-xx, w tej sytuacji oczywiście smutne jest to, że samojedy (bo zakładam, że o tę rasę chodziło Autorowi) raczej nie są agresywnymi psami - czyli właściciel musiał naprawdę cuda wyrabiać ze zwierzakiem, żeby stał się on tak agresywny. Smutne, ale nie najsmutniejsze, bo twierdzenie, że ojciec dziewczynki postąpił niewłaściwie wydaje mi się co najmniej oderwane od rzeczywistości. Pewnie, w ostatecznym rachunku pies może i nie był "winien", ale to naprawdę absolutnie niczego nie zmienia - po pierwsze nie zwróci zdrowia ani urody tej małej, po drugie nie mogę zrozumieć, jak można mieć komuś (ojcu) za złe, że bronił własnego dziecka wszystkimi dostępnymi środkami - w takiej sytuacji wszystko sprowadza się do zasady "szybko i skutecznie", nie ma miejsca na moralne dylematy z serii "czy dobrze robię". Zresztą nie sądzę, by i potem ktokolwiek z bezpośrednio zainteresowanych pomyślał o zwierzęciu jako biednym piesku, którego nieszczęśliwe wychowanie doprowadziło do takiego końca. Obiektywizm nie przychodzi łatwo w takich sytuacjach, co jest zresztą zupełnie zrozumiałe. @Hanako, zupełnie oderwane od historii, ale nie mogę się powstrzymać :) Jeśli chodzi o ludzi, to jednak nie zawsze morderców usprawiedliwiamy, nie zawsze zresztą da się to zrobić; zdecydowanie zbyt łatwo wpaść w pułapkę "biedactwo o trudnym dzieciństwie", szczególnie jeżeli nie patrzy się na całokształt sytuacji. Teoretycznie, owszem, daje się szansę na odkupienie win - ale Twoja wypowiedź sugeruje, że każde morderstwo da się usprawiedliwić, co nie jest prawdą, niestety albo stety. Widząc Black Widow w avatarze prawie miałam ochotę wytłumaczyć to na przykładzie Lokiego, ale to chyba nie miejsce na takie dyskusje :)

Odpowiedz
avatar agnieszkaimisial
29 35

Rozalia nie masz dzieci więc nie wiesz jak to jest patrzeć na krzywdę swojego dziecka, nie wiesz do czego człowiek jest wtedy zdolny. Ale możesz posłuchać mnie- matkę. Otóż matka jest w stanie dokonać nawet tak haniebnego czynu, jakim jest rozwalenie łba kundlowi, który zjada właśnie twarzyczkę jej dziecka. Nie ma tu czasu na przemyślenia, szacunek dla zwierzęcia czy inne bzdety. Mój synek wychowuje się z naszą wielką, poczciwą psicą, którą kocham ogromnie. Ale gdyby rzuciła mu się do gardła- nie zastanowiłabym się ani chwili. Aha, małe sprostowanie. Nie piszcie że ktoś ma "agresywnego psa"- każdy pies jest agresywny, to jest ich natura. I każdego należy szkolić i pilnować, niezależnie od wielkości, rasy i koloru sweterka.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
22 28

@up: Głos rozsądku. Fajnie przeczytać wypowiedź, w której dominuje troska o drugiego człowieka i zwykła mądrość. Choć może niezwykła? Niestety, nie podyskutujemy z rozalią - zamknęła konto. Ale, próbując zrozumieć, obejrzałem je przed zamknięciem. Gimnazjalistka. Czyli osoba w wieku, w którym życie ludzkie nie wydaje się być ważne i cenne. Natomiast tłumaczenie postawy względami religijnymi... Pozostawię bez komentarza. Bo nie znam kultu zwierząt negującego priorytet życia człowieka. Za to mam szacunek do tego ostatniego wdrukowany w genom.

Odpowiedz
avatar wadziu
11 11

@rozalia_xx masz racje, ojciec postąpił piekielnie. Przecież wystarczyło psu i sąsiadowi wytłumaczyć, że źle robi. Może się tylko bawił, ojciec powinien jeszcze opieprzyć dziewczynkę, że zblirza się do psa bez kagańca. No a tak na serio, myślę, ze gdyby ktoś zrobił coś takiego mojemu dziecku, zachowałbym się podobnie. @hellraiser nie bardzo wiem, co mają głdne dzieci do psów. Nie uważam, żeby w posiadaniu psa było coś złego.

Odpowiedz
avatar LittleSpitfire
8 10

Tak jak mówi hellraiser, rozalia zamknęła już konto, więc nie podyskutujemy, ale dodam coś od siebie, jakby ktoś był zainteresowany. Miałam sytuację, gdzie rozwścieczony pies rzucił się na mnie. Na szczęście miałam już wtedy ~150cm wzrostu, a pies był mały - nie mógł doskoczyć do mojej twarzy, gryzł głównie nogi. Na szczęście była też zima - grube ubrania pomogły tyle, że, prócz traumy i siniaków (nie dał rady się wbić), nie stało mi się nic poważnego. Ale do sedna. Nie miałam nic ciężkiego, nie miałam nawet siatki, torebki, czy czegokolwiek, żeby się bronić - a więc mogę mniej więcej przedstawić, jak wyglądałaby sytuacja dziewczynki, gdyby jej tata nie zabił psa. Mianowicie - uciec nie było jak, wiadomo, że pies dogoni. Poza tym trzymał (zębami) moją nogę. Jak już udawało mi się wyszarpać, rzucał się znowu. Nie było niczego, na co mogłabym się szybko wspiąć, gdzieś wejść, żeby nie dosięgnął. Co mogłam? Jedynie kopać, ewentualnie próbować jakoś go "zablokować" - niemniej byłam tak przerażona, poza tym kompletnie bez wiedzy, jak "złapać" szczękę psa, żeby nie mógł gryźć (do dziś nie wiem, czy tak można, i czy w ogóle miałabym np. tyle siły), że jedyne co, to krzyczałam i próbowałam się wyszarpać tej, na szczęście małej, bestii. Dążę do tego, żeby powiedzieć, że psa "w furii" nie da się w zasadzie szybko powstrzymać. Tym bardziej, jeśli miałaby to zrobić np. jego ofiara, która została totalnie zaskoczona, jest przerażona, dodatkowo - jeśli jak w historii - jest dzieckiem, a raniona jest twarz... Popieram całkowicie ojca. Może i mógłby psa jakoś odciągnąć, powstrzymać - ale czy naprawdę ktoś myśli, że osoba, której dziecko(!) jest właśnie rozszarpywane, zastanawia się, jakby tu załatwić delikatnie taką sprawę? Nie. Ona nie myśli, ona działa instynktownie, za wszelką cenę chce ratować swoje dziecko. Poza tym, nawet, gdyby ojciec miał czas się zastanawiać - tak naprawdę tu się liczyły sekundy, i to, że jak najszybciej zadziałał, nawet kosztem psa, było w tym wypadku najlepszym wyjściem. I myślę, że mam mocne podstawy dla takich argumentów, jako osoba, która zna ten przerażający lęk, który musiała czuć dziewczynka - a jeszcze raz przypominam, ja oberwałam "tylko" w nogi, i od psa, który nie był w stanie dosięgnąć mojej twarzy czy rąk, a już na pewno nie mnie przewrócić. Gdyby ktoś miał zamiar pytać, jak się w końcu skończyła moja historia - nadeszła w końcu właścicielka, która jakoś go odciągnęła (szczegółów nie pamiętam, tłumaczę to sobie roztrzęsieniem). Wybaczcie, że trochę chaotycznie.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 9 grudnia 2012 o 15:42

avatar LittleSpitfire
8 8

Nie mogę już edytować, dodam więc jeszcze w nowym komentarzu: Zdarzyła mi się też sytuacja, gdzie pies po prostu mnie ugryzł i odbiegł (może dlatego, że jechałam na rowerze, gdy ugryzł, zatrzymałam się, a on przestał być "zainteresowany"). Zupełnie inne odczucia, takie jednorazowe "kąśnięcie" jest niczym, w porównaniu do uczuć, gdy pies wściekle się rzuca, widać, że nie odpuści, wściekle warczy i ponawia ataki. A taki, jak sądzę, był rozjuszony pies z historii. To tak na marginesie, jakby ktoś chciał napisać, że np. ojciec, dziewczynka, czy ja z moim rozbudowanym opisem przerażenia, przesadzaliśmy, bo komentującego też pies kiedyś ugryzł, i to nie było wcale takie straszne. Niby to i to ugryzienie, ale sytuacje drastycznie się różnią.

Odpowiedz
avatar muppet90
9 9

Jak dla mnie to było coś w rodzaju samoobrony. Oczywiście szkoda pieska, bo głównie to wina durnego właściciela, ale co innego mógł zrobić ten ojciec? Gdyby próbował psa odciągnąć, to pewnie ciągnąłby go razem z córką, może by nawet pogorszył sytuację. Nie było niestety innego wyjścia.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
-2 10

często jest tak, że jeśli zwierzę raz kogoś okaleczy to zrobi to drugi. zwierzę może i niczemu winne, ale ma instynkt i samo (chyba?) nie jest w stanie nad sobą zapanować. poczuje krew i ruszy. jeśli to był taki "ruski" włochacz a'la jużak/azjata/kaukaz to mogę powiedzieć iż znam ludzi kochających tę rasę, ale ALE przyznają, że raz w roku MUSZĄ psu spuścić łomot. Inaczej pies chce przejąć władzę nad stadem. Poza tym, te rasy służyły do pilnowania radzieckich magazynów gdzieś tam daleko w kraju. nikt się nimi nie zajmował, co upolowały to miały. takie dzikie bestie miały zabić intruza i nie ustępować. Jedynym sposobem na dostanie się do pilnowanego miejsca było wystrzelanie wszystkich psów, zabranie sprzętu i wprowadzenie nowych piesów.

Odpowiedz
avatar Izura
0 8

Wiesz, jak ktoś ma rozum i się zna to nie musi psu jednego klapsa dać. A tym kretynom życzę, żeby to na nich bity pies się odwinął a nie na kogoś przypadkowego. I nie wypowiadajmy się jako znawcy, skoro na temat wiemy tyle, co ja na temat fizyki kwantowej.

Odpowiedz
avatar deminisia103
8 8

no chyba żartujesz, wiesz co jest w stanie zrobić rodzic dla swojego dziecka?? Mój wuja pojechał z siekiera szukać drania, który zaczął się obnażać przed jego córką i siostrzenicą, a nic się nam (znaczy się fizycznie) nie stało. Pojechał, a policja gdy o tym usłyszała powiedział tylko: Lepiej żeby go nie znalazł, bo będzie miał kłopot. Sami by tak postąpili. Naprawdę nie potrafisz się postawić w sytuacji takiego rodzica??

Odpowiedz
avatar refael72
5 7

Ludziska, dajcie spokój, nie widzicie, że rozalia_xx to kretynka i troll? Z tym się nie rozmawia, to się głaszcze po główce.

Odpowiedz
avatar Kamisha
5 5

Rozalko, wyobraź sobie, że Twojego ukochanego pieska zagryza wlasnie na smierc obcy pies. Pozwolisz mu go zabić, czy w jego obronie chwycisz za siekierę [JEDYNE możliwe narzędzie do zatrzymania agresora]? "gdyby ktoś moje zwierzę zabił, to chyba sama bym zaje*ała. " - więc dlaczego dziwisz się ojcu, który "za*bał" psa, za to, że mało mu córki nie zabił? Plączesz się w zeznaniach.

Odpowiedz
avatar Lenia
4 6

Ku*wa, czy Ty masz dobrze wszystko we łbie poukładane? :/ Co miał pozwolić bestii zagryźć dziecko? ;/ Popieprzyło Cię konkretnie. Sorry ludzie za wyrażenia, ale normalnie aż mnie trzepie po przeczytaniu tego debilnego komentarza.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
1 3

rozalia, ja bym zaje*ała jakby ktoś wrzucił wściekłego psa prosto na moje dziecko. i pewnie że bym zabiła, sama bym sie bała tego psa, a trzeba było natychmiast coś zrobić żeby bardziej dziecka nie uszkodził pies, bałabym sie go ciągnąć żeby sie na mnie nie rzucił, po prostu przywaliłabym z całej siły czym bym miała pod ręką. jak pies usiłuje zamordować kogoś to jak inaczej doprowadzić do tego by zaprzestał natychmiast? akurat dla mnie ludzie nie są ważniejsi od zwierząt, ale chodzi o sytuacje atakujący idiota (pies) kontra niewinna istota (dziecko) - atakujących bez powodu potworów można sie pozbyć

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 11 grudnia 2012 o 4:06

avatar grubasss
13 21

Prawda jest taka że zwierzęta mają swoją naturę, tak jak ludzie i niestety wychowywanie i układanie czasami może zawieść. Sama lubię zwierzaki ale kiedy czytam o tym, że pies pogryzł człowieka nie jest mi żal psa. a co do drugiej opowieści to niestety udowadnia że są ludzie, którzy nie zasługują na szacunek!

Odpowiedz
avatar jasiobe
3 25

Moje kilkuletnie spostrzeżenia z UK. Dlaczego: 1- psy tutaj przeważnie nie szczekają?? Spotkanie szczekającego psa to wielka rzadkość. 2- psy biegające na spacerze "luzem" np. w parku nie rzucają się sobie do gardeł, tylko radośnie machają ogonami i chcą się bawić razem? 3- często się widuje psy "ras niebezpiecznych" uwiązane na smyczy przed sklepami (znaczy.... tego.... właściciel zakupy robi) i psy są bez kagańca. Podejdziesz... pies "niuch niuch" zrobi i merda ogonem, możesz nawet psa pogłaskać. 4- ..... wiele wiele innych przykładów. Dlaczego tak jest?? Niech mi ktoś sensownie odpowie. Mówi się, że pies przechwytuje cechy psychiczne właściciela. Czyżby ludzie w UK byli mniej agresywnie nastawieni do życia niż ludzie w Polsce?? Powtarzam - podane przykłady widziałem WIELOKROTNIE. To nie są wyjątkowe przypadki.

Odpowiedz
avatar Iselin
14 14

Coś w tym musi być. Też słyszałam, że psy przejmują cechy właściciela. Odnośnie historii: biedne, biedne dziecko!! Odczułam dziką satysfakcję z 'linczu' mieszkańców wsi. Jednak to nie pomoże małej... :(

Odpowiedz
avatar Dussiolek
17 17

na zachodzie większość psów jest sterylizowana, co za tym idzie znacznie spokojniejsza

Odpowiedz
avatar archeoziele
9 13

Punkt 1 to bzdura. Psy tutaj szczekają jak każde inne.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
17 27

Heh uwielbiam wypowiedzi pt.: "w UK to nawet trawa zieleńsza"...Mieszkam w mieście i naprawdę rzadkością jest spotkać psa w kagańcu, nawet t5ypu owczarek, czy pitbull. Fakt, że jakoś nie zawsze merdają ogonami i jakoś nie zawsze chcą się bawić ze sobą (okropne). Ja jakoś w Polsce nie widzę również ludzi "agresywnie nastawionych do życia", cokolwiek to znaczy.

Odpowiedz
avatar Quazar
7 7

"Też słyszałam, że psy przejmują cechy właściciela. " Prosta zależność - z kim przestajesz, takim się stajesz. Jak Cię ktoś wychowa, taka będziesz i dużo pracy trzeba, żeby to zmienić, a nie raz jest awykonalne.

Odpowiedz
avatar Bryanka
8 12

1- byzydura 2- rzadko tutaj można zobaczyć psy latające luzem, bo odpowiednie służby takie psy wyłapują. 3- W UK? rasy niebezpieczne? Przecież tutaj w większości takich psów nie wolno trzymać.

Odpowiedz
avatar jasiobe
-3 15

@bryanka "2- rzadko tutaj można zobaczyć psy latające luzem...." Psa latającego to ja jeszcze w życiu nie widziałem :)))

Odpowiedz
avatar wiewiora
-3 7

Kiedyś czytałam, że na zachodzie bardzo modne jest chirurgiczne pozbawianie psów możliwości szczekania. Może stąd jego brak.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 6 grudnia 2012 o 3:15

avatar Loras
2 10

Bo Polaków nie stać na sesje z treserem czy behawiorystą, a Anglików stać.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 9 grudnia 2012 o 13:09

avatar Ariedale
12 14

Z tego co się orientuję, w Anglii kładzie się spory nacisk na to, żeby szkolić psy. Wydaje mi się, że w związku z tym ludzie tam są bardziej świadomi tego, jak należy z psem postępować, aby je ułożyć (i nie mówię tu o wystawach albo konkursach, raczej o codziennym życiu). W Polsce tresura nie jest zbyt rozpowszechniona, uważa się to raczej za pomoc w razie poważnych kłopotów z wychowaniem albo zbędne "pieszczenie się" z czworonogiem - "bo mój owczarek to ma być owczarek, a nie york z kokardką na łebku", "to jest męczenie zwierzęcia" albo "on jest grzeczny, jemu nie trzeba szkolenia". Psa można w prosty sposób "znarowić": choćby pozwalając mu wchodzić na kanapę zawsze, kiedy tego chce. Polacy najwyraźniej nie bardzo zdają sobie z tego sprawę - moja własna matka krytykuje mnie z powodu uczenia psa "rzeczy zupełnie nieprzydatnych" albo nakładania mu pewnych zakazów, natomiast przechodnie na ulicy na moją odpowiedź na pytanie "jak pani to zrobiła, że on jest taki grzeczny?" reagują oburzeniem. Za to do przyglądania się, jak dobrze mój psiak się zachowuje albo jak wiele rzeczy potrafi, to już wszyscy pierwsi. Naprawdę, jak się od czasu do czasu nauczy psa jakiegoś polecenia albo nie pozwoli mu zrobić tego, na co ma ochotę, nie umrze. Wręcz przeciwnie, uważam, że będzie lepiej przystosowany do życia wśród ludzi. A tresura, na przekór ogólnym przekonaniom, wcale nie polega na zmuszaniu zwierzaka do czegoś, na rażeniu go prądem albo tłuczeniu do nieprzytomności, chyba że dla niektórych jest to równoznaczne z rozdawaniem smakołyków i entuzjastycznym poklepywaniem po łopatce. Cóż.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
4 8

to już Ci odpowiadam: 1-np. w Holandii psom podcina się struny głosowe. mam informację z pierwszej ręki-Holender tłumaczył to tak, że jeśli pies ujada i ktoś się poskarży to może mieć problemy, za którymś tam razem mają wybór-coś z tym zrobią albo tracą psa. co ciekawe nikt nie czepia się psów imigrantów o kolorze skóry innym niż biała... 2-socjalizacja psa? tzn od małego pozwala się na kontakty z innymi psami. ja sama tak robię ze swoim bydlęciem ;) żadnego psa nie skrzywdzi, chyba że przewróci w zabawie. niestety często gęsto spotykam ludzi odciągających swoje psy jak najdalej-dają w ten sposób sygnmał psu, że powinien bac się innych psów. 3-możliwe, że wszczepiają im implanty tak na zaś. taki implant zrobi milusiego króliczka z najgorszego psa-psychopaty. co do 1szego w uk nie wiem. i zanim ktoś mnie zmiesza z błotem na rasistowskim tle-nic na to nie poradzę, napisałam to co usłyszałam od mieszkańca Rotterdamu...

Odpowiedz
avatar konto usunięte
15 17

Pies w domu (w sensie, w ludzkiej rodzinie) jest jak w stadzie. A w zwierzecym stadzie panuje okreslona hierarchia. Odpowiednia tresura polega na tym, ze psu wpaja sie, ze w hierarchii znajduje sie ponizej czlowieka. Skuteczne i w rozsadny sposob wdrozenie psu takiego ukladu moze agresje wyeliminowac. Problem polega na tym, ze wiele osob trzymajacych psy ras uznawanych za niebezpieczne nie zdaje sobie sprawy z tego, jak latwo mozna pozwolic psu wejsc sobie na glowe. Albo zdaja sobie sprawe i probuja oduczyc psa agresji i dominacji przemoca. Efekty - jak w historii.

Odpowiedz
avatar blair
1 13

Zgadzam się z tobą że trzymanie psa rasy agresywnej jest niebezpieczne. Słyszałam o psie rasy pitbull, który by spokojnym, zwykłym psem. W pewnym momencie, bez żadnej przyczyny odezwał się w nim instynkt i rzucił się na dziecko, które dobrze znał.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
15 19

rasa pitbull jest nastawiona na zabijanie i pogrom - ale innych psów, a nie ludzi. to rasy występujące w walkach psów, nigdy obronne i dlatego wcale ich życiowym powołaniem nie jest mordowanie ludzi, wręcz przeciwnie, teriery typu bull wspaniale i bardzo chętnie współpracują z człowiekiem. i to na bardzo pokojowych zasadach. prędzej należałoby się bać psów z natury przeznaczonych do obrony sportowej, czyli dobermanów, owczarków belgijskich może, etc. a i tym rasom zdarza się przejść przez życie i nie zjeść nikogo po drodze (; należy jednak wziąć pod uwagę, że są to rasy o specyficznym temperamencie i specyficznym języku ciała i należy podejmować się zadania wychowania takiego psa odpowiedzialnie, kiedy posiada się w temacie pewną wiedzę. zwierzę to tylko zwierzę, zawsze ma własne instynkty, które mogą zagrać sprowokowane przez splot dziwnych okoliczności (czasami niezrozumiałych dla człowieka) i w związku z tym pies może zaatakować. każdy właściciel psa powinien się z tym zwyczajnie liczyć. dzieci zaś są na tyle specyficznymi istotami, że absolutnie nigdy i pod żadnym pozorem nie powinno pozostawiać się ich z psem bez nadzoru, nie mówiąc o opisanej chorej sytuacji.

Odpowiedz
avatar Ariedale
7 7

Zgodzę się z Hanako i Ereną. Psami kieruje instynkt. Zwierzęta odróżnia od ludzi między innymi fakt, że nie mają one samoświadomości. Nie potrafią kierować własnymi wyborami, biorąc pod uwagę czynniki "wyższe". Jeśli mamy psa rasy myśliwskiej, to na spacerach należy być ostrożnym, aby nie poleciał nam za sarną albo dzikiem. Jeśli natomiast mamy psa, którego pierwotnym przeznaczeniem było pojedynkowanie się lub obrona/stróżowanie, to przy obchodzeniu się z nim zawsze należy brać to pod uwagę i być możliwie najbardziej czujnym, bo podobnie jak ogar na widok bażanta, pitbull na nasz gwałtowny ruch może aktywować swój instynkt. Dzieci są natomiast istotami bardzo nieprzewidywalnymi i trudnymi do rozszyfrowania, poruszają się szybko i wydają głośne dźwięki, które mogą być bodźcem do ataku, dlatego NIGDY nie należy zostawiać ich sam na sam z psami.

Odpowiedz
avatar Hebi
0 8

Nie ma zagrożenia w trzymaniu psa z dowolnej rasy w domu, jeśli wypełnia się 2 podstawowe warunki: 1) tresura 2) uważna obserwacja Wbrew temu co sądzicie, pies nie zaatakuje nigdy właściciela znienacka czy bez powodu. Powód jest oczywisty - walka o miejsce o pozycję w "stadzie", ale taki atak nie następuje z zaskoczenia jeśli jesteśmy uważnymi obserwatorami. Pies wcześniej zacznie się zachowywać trochę inaczej, a to warknie, a to nie wykona polecenia, a to pokaże zęba. Dobrym przykładem jest mój dom rodzinny. Gdy miałam 4 lata do mojego domu trafił doberman. "Przywódcą stada" w domu był oczywiście ojciec, który trzymał psa silną ręką. Często bawił się z psem, ale jeśli ten pod pretekstem zabawy warknął, ojciec podnosił głos, jeśli pies pokazał kła - obrywał po pysku. Krzywda nie działa mu się wielka, a ojciec utwierdzał swoją pozycję. Z drugiej strony była moja matka, "główna karmicielka" i "pocieszycielka", ale jej pozycja była druga w stadzie. Co się stało? Podczas pewnego spaceru pies zaatakował matkę - mogło skończyć się źle, ale szczęściem nie doszło do tego. Wtedy też zrobiła najmądrzejszą rzecz - przywiązała psa do drzewa i sprała go porządnie. Nazwijcie mnie sadystką, czy jak tam chcecie, ale wiecie co? Pies po tym był obolały i lekko kulał, ale więcej nikogo z nas nie zaatakował. Wobec obcych też nie był agresywny jako pierwszy (co więcej, nawet sprowokowany nikogo nie ugryzł - jedynie szczekał). Choć niestety przez uraz z czasów szczenięcych był bardzo agresywny do wszelkich wilczurów, a jako silny samiec jeżył się na widok innych dużych samców, to wobec psów mniejszych, czy po prostu pokornych był łagodny. I jeszcze jedna rzecz - pies widzi różnicę między ludzkim dzieckiem, a dorosłym. Każdy kto miał dobrze wychowanego psa potwierdzi, ze pies pozwoli dziecku na o wiele więcej niż dorosłemu.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
19 19

Samoyeb mogl byc zabiegiem celowym.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 4 grudnia 2012 o 22:56

avatar konto usunięte
5 13

I był zabiegiem celowym. W zasadzie powinienem wstawić "j" zamiast "y", bo tak mówię na kundle.

Odpowiedz
avatar Quazar
12 12

Trzeba mieć nierówno pod kopułą, by hodować psy ras niebezpiecznych, nie mając doświadczenia w wychowaniu psów. Pies działa instynktownie - jeśli właściciel nie może mu przewodzić, sam musi przejąć władzę.

Odpowiedz
avatar ananonda
1 1

Ale, że próbujesz się w ten sposób dowartościować? Bo psy ras typu bull ma sporo "normalnych" osób, przy odpowiednio dobranym psie (nie z pseudohodowli), właściwym wychowaniu i tresurze te psy są świetnymi towarzyszami. Radzę się troszkę doinformować, zamiast rzucać stereotypami. A bezmózgiem widocznie można być nie chodząc w dresie i nie posiadając pitbulla czy jemu podobnego psa ;)

Odpowiedz
avatar misiafaraona
2 6

Nie obrażaj bydła porównaniem do czegos takiego

Odpowiedz
avatar konto usunięte
41 45

psy siedzą cicho bo się boją gangu kotów.

Odpowiedz
avatar miramakota
5 11

Zgadzam się, że to nie rasa wykazuje agresję, tylko konkretne zwierzę, jednakowoż... Mój mąż ma znajomego, który miał rottweilera - grzecznego, nigdy nic nikomu - do czasu, jak się okazało. Znajomy miał też pięcioletniego synka, no właśnie, MIAŁ. Rodzice wyszli z domu do ogrodu dosłownie na dwadzieścia minut.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
12 24

Odpowiadam. Wielokrotnie spotykałem się z kynofilami, którzy twierdzili, że należy zaprzestać akcji zbierania funduszy na ludzi w potrzebie, bo pieski są ważniejsze. Choćby u mnie w mieście. A takie wypowiedzi, jak powyższa skomentowana przeze mnie, świadczą o niedostosowaniu autorki do obowiązujących norm społecznych. Zabiłaby ojca broniącego swojego dziecka... Bo ważniejszy jest agresywny pies. Boję się takich osób. I takich psów. Bo sądzę, że jeżeli rasa została stworzona do walki, to nie da się wyeliminować agresji i tendencji do atakowania. Tak, jak nie da się przewidzieć zachowania "oswojonego" niedźwiedzia czy tygrysa. Nie wierzysz? Polecam "Oblicza śmierci"

Odpowiedz
avatar AsiR
15 15

Cieszymy się z Twojego małego zoo jednak ilu jest idiotów prowadzących psa którego nie są w stanie utrzymać? Mam w bloku dziadka z jakimś kundlem pi razy drzwi rasa nieokreślona duża. Pies jest bardzo przyjazny ale dziadek ma pary w łapie co młode kocię więc pies widząc otwierane drzwi bloku wyrywa się ze smyczy. Trzy razy dziennie! Leci się przywitać z każdym kogo napotka. Jeżeli skacze na mnie, osobe która boi się psów to dostaję świra, jeżeli skacze na mojego siostrzeńca który ma 7 lat i pies go przewraca to też dostaję świra a dziadek nie widzi problemu piesek się tylko bawi. Nawet nie ma jak w morde dać...

Odpowiedz
avatar SailorV
9 11

@miramakota, dzieciak mógł w tym czasie nieźle zdenerwować zwierzę. Rotweiller to nie golden retriver, że wytrzyma szarpanie, kopanie i tym podobne, co pięcioletnim chłopcom często do głowy przychodzi. Małych dzieci po prostu NIE ZOSTAWIA się sam na sam z psami. Choćby nie wiadomo jak łagodnymi. Zaczepianie psa to dla niego wyraz agresji i nic dziwnego że się bronią, w taki a nie inny sposób. Znajomy sam jest sobie winny.

Odpowiedz
avatar mg1987
10 12

"Czy nie powinno postepowac sie w mysl zasady, jestes odpowiedzialny za to co oswoiles ? W tym przypadku takze za dziecko powolane na swiat?" "Dzikie dziecko niepewnie podchodzi do ogniska pierwotnego myśliwego. Ten zdziwiony jego zachowaniem nie próbuje go zabić, tylko rzuca mu ochłap mięsa z dzisiejszego polowania. Dziecko, widzące człowieka pierwszy raz, nieufnie łapie ochłap mięsa, odchodzi na skraj kręgu światła i zaczyna konsumpcję. Tak mógł wyglądać pierwszy w historii ludzkości przypadek próby oswojenia dzikiego dziecka. Czytała Krystyna Czubówna."

Odpowiedz
avatar McAbra
5 5

@Hebi - a znasz powiedzenie "nigdy nie mów nigdy"? Pełne zaufanie do zwierząt to czysta głupota.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 10 grudnia 2012 o 15:42

avatar ananonda
2 2

@hellraiser, wg mnie nie masz racji. Psy typu bull słabo się "dogadują" z innymi psami, ale nie przenosi się to na ich stosunek do ludzi. Nie mówię tu już o specjalnych hodowlach, gdzie dobiera się jak najbardziej agresywne osobniki, czy szprycuje się zwierzaki sterydami. Warto sobie poczytać o historii tych zwierząt i ich charakterze. Żeby nie było niedomówień- kocham psy, sama miałam cudownego amstaffa (to nie ja się zdecydowałam na tę rasę i nie ja wychowywałam psiaka- nie byłabym w stanie dobrze wychować zwierzęcia o tak silnym charakterze, za to ja się nim opiekowałam przez ostatnie lata jego życia), ale zgadzam się z Tobą, że ratowanie ofiary przed napastnikiem jest najważniejsze i to, co zrobił ojciec dziecka było jedynym możliwym rozwiązaniem. Niesamowicie mi szkoda tej dziewczynki... Sama znam osobę, która ma mnóstwo blizn na ciele spowodowanych pogryzieniem przez psa, ale nie jest to dziewczynka (wiem, że to brzmi seksistowsko) i blizny tylko troszkę zahaczają o twarz, a po latach nie rzucają się już tak w oczy. Mam nadzieję, że nie będziesz już miał powodów do opisywania takich strasznych historii. A wdawanie się w dyskusje z dziewczęciem, któremu się wydaje, że wie, co powinien zrobić ojciec w chwili zagrożenia życia dziecka, jest wg mnie totalnie bezsensowne ;)

Odpowiedz
avatar elda24
22 28

Nie zapedzajcie się tak z ocenami ras agresywnych, one różnią się od pinczerkow i innych Yorków tym, ze jak juz zaatakują to ze względu na swoja wielkość i sile zrobią wieksza krzywdę, jednak z moich obserwacji wynika, że częściej to te małe rasy gryzą i atakujaa, zresztą mam znajoma której jej kochany chilala odgryzł policzek w niewinnej zabawie. I tak- posiadam amstaffa, ułożonego i szkolonego. I mam też dziecko roczne, jednak z czystej mojej przezorności nie pozwalam im się bawić razem, choc psa chowam od 12 lat prawie nigdy nie przewidzi człowiek jak zwierzę zareaguje na jakiś bodziec. A to ze facet psa ukatrupil- dobrze zrobił, też bym tak postąpiła, e końcu bronił swojego dziecka.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
11 17

w niewinnej zabawie? szczerze mówiąc, dałabym sobie pewne części ciała odciąć, że absolutnie nie był traktowany z szacunkiem i jak pies, koleżanka próbowała go do czegoś zmusić, ograniczyła mu na przykład przestrzeń życiową i nie pozwalała się oddalić, pies poczuł się niekomfortowo, wysyłał sygnały uspokajające, które nie podziałały - i zaatakował. a koleżanka uznała to za niewinną zabawę, bo pieseczek taki mały. jakoś w przypadku dogów niemieckich ludzie nie wpadają na pomysł trzymania ich kurczowo i nie pozwalania im odchodzić, czy coś w ten deseń. jakoś wtedy ta futrzasta kulka staje się psem... i jakoś tak więcej szacunku wywołuje, jak pomrukuje basowo ostrzegającym tonem, niż piszcząca cieniutko cziłka. oczywiście, to pochopna i pobieżna diagnoza, mogąca się różnić od faktycznego problemu, ale próbuję naświetlić podłoże zachowań agresywnych większości ras małych. traktuje się je jak barbie, tylko żywe. i to są efekty.

Odpowiedz
avatar nisza
13 13

Hanako u mnie sasiad pare domow dalej lubuje sie w malych "pieseczkach". Wredne sa, szczekaja na wszystkich i na wszystko, a kiedy tylko uda im sie wydostac za ogrodzenie, jak glupie rzucaja sie na ludzi. Tyle, ze obronic mozna sie kopniakiem, wiec problem teoretycznie jest znacznie mniejszy, niz gdyby te psy byly wieksze. Ale male psy tez nieraz sa bardzo agresywne, kwestia jedynie skali problemu - malego psa latwiej zalatwic chocby z buta, duzy czlowieka moze na dobra sprawe zezrec, kiedy sie wscieknie...

Odpowiedz
avatar elda24
4 4

Hanako - nie wiem, nie było mnie przy tym :) zakładam jednak, że jej się wydawało, że się bawią a jej psu się tak nie wydawało, do tego jej chilala jest wyjątkowo złośliwym i delikatnie mówiąc głupim psem, więc może i tak było, że się bawili a nagle mu coś odwaliło i ją dziabnął. Ona i tak twierdziła, że to jej wina i piesek sobie dalej egzystuje gryząc i atakując wszystko co się rusza. śmieszne to dla mnie, bo gdyby mój pies się tak zachowywał, to by ludzie mówili, że bestia i trzeba go uśpić...

Odpowiedz
avatar nazira
3 7

Hihi psy ras agresywnych i te inne yorki maja jedna podstawowa ceche wspolna - pochodza z grupy terierow Pitbull Terier, Amercian Staffordshire Terier, Bullterier i Yorkshire Terier. Co do popadania w przesade, nie wyobrazam sobie stawiania zwierzecia ponad czlowiekiem,nigdy! Nie zastanawialabym sie dwa razy gdyby moj pies atakowal dziecko.

Odpowiedz
avatar AsiR
3 3

Te małe psy mam na kopniak ja i ty a małe dziecko?

Odpowiedz
avatar margo6
0 0

masz rację, faktycznie jest tak, że często małe psiaki są bardziej agresywne od tych dużych, tak samo często psy uważane za agresywne są mniej agresywne od popularnych ras uznawanych za wspaniałe psiaki rodzinne. Ja sądzę, że powód tego jest prosty - ktoś, kto bierze sobie yorka albo pudelka często odpuszcza sobie jakiekolwiek szkolenie psa, no bo jest mały i nawet jak się rzuci, to najczęściej skończy się na podziurawieniu nogawki spodni. Tak samo z wszelkiej maści goldenami i labladorami, tak popularnymi w Polsce - przyjęło sie, że to duże maskotki, psiaki do kochania co to nikomu krzywdy nie zrobią, więc ktoś kto bierze takiego psa myśli, że nie musi go wychowywać. Jeśli normalny, zdrowy psychicznie i odpowiedzialny człowiek bierze sobie psa o trudnym charakterze, to dokłada wszelkich starań, żeby go ułożyć, wychować, wyszkolić, nie puszcza psa samopas i dobrze o niego dba. Problem jest, kiedy 16-letni osiedlowy dresik zechce zaszpanować amstafem...

Odpowiedz
avatar Irashiyama
8 8

W UK jest chyba obowiązek szkolenia zwierząt. Wiem natomiast, że przypadki ataków psa na ludzi/inne zwierzęta skutkują odebraniem takowego właścicielowi i umieszczeniem w schronisku.

Odpowiedz
avatar garga_mel
6 8

Jeżeli faktycznie prawo w UK stanowi tak jak piszesz to jest bardzo dobre rozwiązanie. Szkolimy bo bierzemy odpowiedzialność. Nie skutkuje - nie mamy prawa do posiadania zwierzaka.

Odpowiedz
avatar jasiobe
-3 5

Z tego co wiem, prawo stanowi uśpienie psa w przypadku ataku na ludzi. (Ale może się, jak zwykle, mylę)

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 5 grudnia 2012 o 17:23

avatar nazira
6 6

W UK oraz wielu innych kraja UE stosowane sa obostrzenia jesli chodzi o chow psow z listy ras agresywnych. W niektorych krajach takich psow posiadac nei wolno, w innych mozna miec max dwa ale wlasciciel i pies musza odbyc szkolenie i uzyskac dokument ( tzw prawo jazdy na psa). Nie wiem jak w UK , w schronisku, w ktorym bylam wolontariuszka i w kraju, w ktorym mieszkam za atak na czlowieka jest morbital.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 5 grudnia 2012 o 19:35

avatar ross13
4 20

Historię numer dwa dedykowałbym do przemyślenia co może zrobić pies, wszystkim tępakom puszczającym na spacerze swoje psy luzem.

Odpowiedz
avatar mg1987
8 12

Mhm, zwłaszcza tym którzy wychodzą na takie spacery po pijaku. I przerzucają swojego, agresywnego, psa przez płot sąsiadom w czasie tego spaceru. Wtedy to tak - takim ludziom można to dedykować. Tylko czy pijacy to zrozumieją?

Odpowiedz

Zmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 9 grudnia 2012 o 18:36

avatar AsiR
8 14

Potem powiedz, żeby psa na smycz wzięli i kaganiec założyli bo pies lata jak po****dolony to spojrzą jak na wariata i powiedzą, że nie gryzie.

Odpowiedz
avatar mg1987
5 13

Zamiast łapać osoby pijące po piwko w miejscach publicznych, i siedzieć z radarem po krzakach, policja mogła by od czasu do czasu powlepiać parę mandatów za brak kagańca. Ale gdzie tam, przecież pies bez kagańca może ugryźć.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 9 grudnia 2012 o 18:38

avatar Mikaz
0 16

Tak też jestem za tym, żeby karać ludzi nie zakładających swoim psom kagańców. Już pod kilkoma historiami pisałam o puszczaniu psów wolno. Gdyby to ode mnie zależało, wlepiłabym po 500 zł każdemu, kto puszcza psa luzem. I nie obchodzi mnie jakiej pies jest wielkości ani jakiej rasy. Każdy pies może zaatakować.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
-1 5

mnie wnerwiają psy bez kagańca i smyczy w pociągach. czuje sie niekomfortowo jak mi taki koło mnie drepcze, od razu bierze mnie strach, a potęguje go jeszcze świadomość że pies jak wyczuje strach to może być niebezpieczny

Odpowiedz
avatar Notorious_Cat
2 14

Niektórym tzw obrońcom zwierząt nie przychodzi do głów to, że piesek też może mieć nierówno pod sufitem. Nie jest zawsze tak, że to wina złego wychowania, jeśli pies ugryzie jakieś dziecko. Miałam w życiu wiele psów i wiem, że jeżeli najedzony pies zagryza np kury - to jest to głupi pies. Nie mówię już o tym, jeśli atakuje bez potrzeby ludzi. Mieliśmy kiedyś psa, który podczas zabawy zaczął gryźć mnie i moje siostry. Na szczęście mój ojciec pozbył się tego psychola.

Odpowiedz
avatar kwik
3 3

Kura -> potencjalna ofiara dla psa, który pochodzi od ras myśliwskich ;) Ciekawi mnie, czy te psy były w ogóle układane w jakikolwiek sposób, czy biegały sobie,aby pobiegać po podwórku.

Odpowiedz
avatar Notorious_Cat
-1 7

Tak, ale jest różnica między ganianiem kur, a polowaniem na nie. Od niedawna moi rodzice mają kury. I nie było sytuacji, w której nasz pies zagryzłby którąś; mój drugi pies ma zapędy myśliwskie i on wyżywa się zaganiajac kury z miejsca na miejsce:) Co więcej: gdy kurki były małe, to nawet kot nie na nie polował, choć wiadomym było, że był amatorem innych wróbelków:)

Odpowiedz
avatar m00dy
5 15

Najbardziej mi się podoba gdy właściciel prowadzi +50kg psa bez kagańca i smyczy bo przecież Pimpuś w życiu nikogo nie ugryzł i on bardzo spokojny jest. Jak widać w historii kiedyś musi być ten pierwszy raz kiedy to nasz kochany łagodny Pimpuś odgryzie komuś palce.

Odpowiedz
avatar Pelococta
13 23

"swojego kundla rasy samoyeb".... heh. Do tego agresor. Olaboga, pies bestia sam z siebie przeskoczył płot i pomyślał: trzeba zagryźć tą małą. Tą sytuację chcecie tłumaczyć tym, że pies agresywny? Właściciel to tępak bez odrobiny wyobraźni. Część komentujących tutaj nagle stają się znawcami, bo ten pies agresywny, ten nie... a co, psy same się ładują ludziom do mieszkań i domów? Trzeba być debilem, żeby bez doświadczenia (albo - na łańcuch) brać rasy domunijące - DOMINUJĄCE, nie agresywne! Do pewnych ras trzeba mieć siłę psychiczną i zdecydowany charakter. Wtedy nawet pitbull czy inny wg. niektórych szatan-bestia będzie wspaniałym towarzyszem człowieka. I tak, pies to nie człowiek - jak to ktoś wcześniej napisał w komentarzu, zwierzę wyczuwa nasz stan emocjonalny, przejmuje go. Chyba więc nietrudno sobie zobrazować reakcje zwierzęcia w niektórych sytuacjach - agresja rodzi agresję. Szkoda tych wszystkich biednych psów, które są bezmyślnie brane jako "obrońca" albo po prostu straszak - bez odpowiedniego wychowania niestety faktycznie stają się bestiami. Sfrustrowanymi, nie wiedzącymi co mają robić. I jedynyn rozwiązaniem jest uśpienie psa - albo po tym, jak kogoś pogryzie, albo po tym, gdy właściciel uzna "Eeee, Pimpek jednak nie jest fajny, na daje mi się nawet zbliżyć do budy, żebym sk***** dał jeść" Eh... cokolwiek byście nie mówili, to jednak wina człowieka. Pani z odgryzionymi palcami - zapewne bawiła się w szarpanie jakiejś zabaweczki ze swoim piesiuniem. Pies to zwierzę, nie ułoży się samo! :/ Należałoby po prostu odbierać debilom zwierzęta. Zarówno pimpusie ze spódniczkami pod kolor torebek właścicielek, jak i dominujące egzemplarze wzięte bo "ma zaj*** pysk i budowę, będzie szacun na dzielni.".

Odpowiedz
avatar Dejv
-1 17

Mam uwierzyć w to, że paniusia tak po prostu ubrała rękawiczki do i udała się do szpitala? Tak po prostu, wciągnęła je na jedną rękę, u której brakowało palców i na drugą poranioną na wylot? Później wsiadła do auta/autobusu/tramwaju i tak po prostu przyjechała do lekarza? po drodze może jeszcze kupiła gazete i poczytała w autobusie? I ten gość przerzucający psa przez płot? Przecież to brzmi jak usiłowanie morderstwa... Nie znam sie na psach, ale jak patrzę na swoją rudo-białą sukę w typie husky, leżącą leniwie na dywanie i czekającą kiedy tylko wezme ją na spacer, to nagle mam pewność, że za zachowanie psa odpowiada tylko człowiek. Mój pies nigdy nie był bity(nie mówię oczywiście o jakiś lekkim klapsie na przykarcenie, gdy była szczenięciem), zawsze była nastawiana do ludzi pozytywnie, nigdy nie była szczuta, terroryzowana, zawsze jej się pokazywało co można, a czego nie i co? przyjechała 6-letnia kuzynka w wakacje na pare dni - mogłem na 10 godzin zostawić psa z kuzynką na podwórku i sie nie martwić. Wieczorem nie miałem problemu ani z psem, ani z kuzynką - takie wymęczone po całym dniu zabawy, że tylko spać by poszły :) A jak przyjdzie do mnie spore grono ludzi na imprezę to też sie nie musze psem przejmować - z każdym się przywita, każdemu da pogłaskać. Nie szczeknie, ani nie warknie. To samo jak idę na spacerze, też w życiu nie widziałem agresji w stosnku do ludzi, a sunia ładna i wielu chce pogłaskać. Sąsiad ma amstafa i też pies podobnie wychowany. Wszystko zależy od człowieka jak psa ułoży.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 10 grudnia 2012 o 10:05

avatar garga_mel
8 12

I czego Twój wywód dowodzi? Historia stała się nieprawdopodobna, bo nie zetknąłeś/zetknęłaś się z agresją wychowanych psów, które miały nie gryźć do końca życia i nagle im coś strzeliło do łba? Znasz się na psach i ta wiedza sprowadza się do tego że jak pies nigdy nie szczeknął, nie warknął to jest pewne że nigdy tego nie zrobi. Wiecie co Niektórzy Właściciele? Wypieranie z własnej świadomości faktu że nawet ułożony pies może się zachować inaczej niż zwykle, niekoniecznie źle czy groźnie, po prostu inaczej - jest NAIWNE. Odpowiedzialność polega nie tylko na wychowaniu czworonoga, ale też na posiadaniu wyobraźni i dystansu do swojej nieomylności. Bo Wasz błąd może kogoś kosztować więcej niż tylko zdziwienie.

Odpowiedz
avatar tosemja
3 11

no...nie zgodzę się z Tobą...znasz powiedzenie.."psu i dziecku się nie wierzy.."?.Moi rodzice 2 lata temu przygarnęli młodą suczkę ze schroniska.Nie będę dokładnie opisywać co się wydarzyło, opiszę rezultat...moje dziecko: rany kąsane twarzy,tydzień w szpitalu i majątek wydany na maści gojące blizny!O tyle dobrze się skończyło że rany były nadające się do szycia, bo w miarę płytkie i nieliczne, a wszystko dzięki temu iż syn nie był sam na podwórku i reakcja na atak była szybka!

Odpowiedz
avatar tosemja
3 11

nie, dziecko rzuciło pieskowi patyczka, a piesek zamiast pobiec za patyczkiem rzucił się na syna, zaczynając od buzi! dziecko ma blizny na twarzy,a babcia dzięki Bogu stała obok więc od razu odciągnęła psa.Dziwię się takiej bezduszności i płytkiej wypowiedzi.

Odpowiedz
avatar Dejv
-2 6

Mój wywód dowodzi tego, że zwierzę nie jest niczemu winne - winni są ludzie. Napisałem wyraźnie, że na psach się średnio znam - mam aż jednego czworonoga, pierwszego w życiu, ale nie narzekam na niego, bo jest super ułożonym psem. I nie wypieram z własnej świadomości faktu, że mój pies nigdy nie zachowa się inaczej niż tego przewiduję :) mam świadomość, że to też tylko zwierzę, mam zaufanie, ale w pewien sposób ograniczone.

Odpowiedz
avatar mitzeh
1 3

"Mam uwierzyć w to, że paniusia tak po prostu ubrała rękawiczki do i udała się do szpitala? Tak po prostu, wciągnęła je na jedną rękę, u której brakowało palców i na drugą poranioną na wylot?" - dlaczego nie? Ludzie w kompletnym szoku funkcjonują na zupełnie innym poziomie niż normalnie - w całej historii akurat ten fragment najmniej mnie zszokował. Całkiem możliwe, że "paniusia" z początku nawet nie czuła bólu, chociaż wydaje się to nieprawdopodobne po przeczytaniu opisu obrażeń. Zupełnie też nie rozumiem, jak ten wstęp ma się do dalszej części Twojego komentarza.

Odpowiedz
avatar Dejv
-5 5

Jeżeli nie rozumiesz to już Twój problem, nie mój :) Nie jest to niestety rozprawka na temat autentyczności tej historii, nie ma trójpodziału w niej, ot jest to zwykła wypowiedź. Najpierw zastanowiłem się nad realnością tej historii a później nad naturą zwierzęcia. Jakiś problem? Mam pomysł, poproś kumpla by wziął siekierę, odciął kilka palców u jednej ręki, a drugą podziurawił na wylot. Spróbuj ubrać rękawiczki. Wykonalne? Nie masz kilku palców u lewej ręki, jak ubierzesz prawą? W dodatku pamiętaj, że prawa dłoń jest podziurawiona. Szok? No ok, jak długo? W którym momencie mdleje się z bólu? A przecież to dłonie, dobrze ukrwione. Czy to nie dziwne, że nie wykrwawiła się po drodze do szpitala? Nikt po drodze nie zwrócił na to uwagi, nie zatrzymał, nie wezwał karetki? Co byś pomyślał widząc osobę w takim stanie? A druga historia? Brzmi jak usiłowanie zabójstwa dziewczynki. Jak jakiś horror, trochę łatwiej sobie to wyobrazić niż pierwszą historię, ale dalej brzmi niewiarygodnie. Reasumując, nie wierzę w te historie i tyle. A co do psów - bo o nich tutaj mowa, może teraz zrozumiesz dlaczego też do nich nawiązałem - dalej twierdze, że to człowiek odpowiada za zwierze. Pies nie jest niczemu winny, jeśli za opiekuna ma debila, który wiąże na łańcuchu i uczy agresji.

Odpowiedz
avatar Sine
1 1

Dejv: owszem, w szoku się da zrobić wiele dziwnych rzeczy. Poślizgnęłam się w brodziku odkażającym na basenie. Po chwilowym zaćmieniu, z małym palcem prawej (dominującej) dłoni odstającym od reszty pod katem dziewięćdziesięciu stopni umyłam się pod prysznicem włącznie z głową, wysuszyłam włosy, samodzielnie ubrałam, zamknęłam szafkę, zdałam sprzęt i dopiero zapytałam ratownika, czy nie miałby czegoś, czym mogłabym to nieco usztywnić, nim pójdę z tym do lekarza. Prześwietlenie wykazało, że nie dość, że palec jest wybity ze stawu, to jeszcze złamany u nasady paliczka i jakiś odprysk się przemieścił. Ból? Coś tam pobolewało, kiedy próbowałam zapiąć spodnie. Natomiast nauczyciel PO opowiadał kiedyś, jak po wypadku, w którym uczestniczył, pomagał innym poszkodowanym do czasu przyjazdu karetki. Dopiero parę godzin później, już w domu, kiedy odpuściły nerwy poczuł, że coś go klatka piersiowa pobolewa. Trzy złamane żebra dały znać o sobie dopiero, gdy cała adrenalina opadła. Podobnie w przypadku tej kobiety mogło być tak, że organizm w trybie szoku przestawił się z opcji "wyjemy i mdlejemy" na "ratować, co jeszcze zostało, nim jeszcze jest co ratować".

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 12 grudnia 2012 o 16:02

avatar mysio_pysio
5 7

jakkolwiek lubię zwierzęta i szlag mnie trafia jak czytam o znęcaniu się nad nimi, tak ojciec małej dobrze zrobił- powinien jeszcze sąsiada z siekierą odwiedzić. A sąsiedzi z wioski zdążyli "wyrazy szacunku" awanturnikowi złożyć?

Odpowiedz
avatar alicjamic18
5 9

Jakkolwiek jestem dorosłą osobą, zwyczajnie się poryczałam. Z bezsilności na to, że bywają takie sytuacje jak ta, która spotkała to niczemu niewinne dziecko...

Odpowiedz
avatar Bedrana
0 12

Najpierw się długo zastanawiałam, jak tak pogryziona kobieta założyła sobie rękawiczki, ale potem uznałam, że mogła się z psem bawić na spacerze. Ale czytam powtórnie: "Bez słowa wchodzi, siada i zdejmuje rękawiczki." Hellraiser, na boga-ojca. Te rękawiczki to musiałby jej zdejmować chirurg i to w poważnym miejscowym znieczuleniu, a najprawdopodobniej musiałby je ktoś po prostu przeciąć. Już nie będę dociekać, jak to się stało, że nikt nie zauważył ataku, nie wezwał pomocy, a kobieta przyszła sobie na SOR nawet niezakrwawiona, zostawiwszy rozwścieczonego psa ganiającego po okolicy.

Odpowiedz
avatar mg1987
2 4

Mogła być w szoku, i mieszkać niedaleko szpitala.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
10 16

Dociekaj. Odpowiem. W szoku pourazowym ludzie robią różne rzeczy. Zaopatrywałem kobietę, która spacerowała po domu ze złamaniem kostek do czasu, aż kości przebiły skórę i stopa się zwichnęła. Toteż nie dziwi mnie ubranie rękawiczek, których nie musiałem zdejmować ani w poważnym, ani w żartobliwym znieczuleniu. BTW, chirurg to ja. Podobno nawet urazowy... I nie napisałem, że pies biegał po okolicy. Rzecz działa się w domu ofiary. Więc nie szukaj dziury w całym i nie zarzucaj mi nierzetelności. Raczej czytaj, proszę , ze zrozumieniem. A jeżeli jesteś żądna dowodów, wpadnij kiedyś na dyżur. Zobaczysz rzeczy, przy których twój talent wykrywacza kłamstw zblednie nieco...

Odpowiedz
avatar Bedrana
-5 7

@hellraiser: Chętnie wpadnę. "Wstrząs pourazowy – zespół zaburzeń pracy organizmu pod wpływem silnego urazu. Objawia się poważnym spadkiem ciśnienia tętniczego, co prowadzi do niedotlenienia tkanek i ogólnego załamania sił życiowych całego organizmu. Wstrząs jest najczęściej spowodowany silnym urazem połączonym z utratą dużej ilości krwi i osocza (krwotoki, zmiażdżenia, duże złamania, oparzenia). Wstrząs jest zawsze bardzo niebezpieczny, a występowanie takich okoliczności, jak wychłodzenie organizmu, czy duża odległość od pomocy medycznej, jeszcze to zagrożenie zwiększają. Wstrząs objawia się najpierw wstępnym podnieceniem (bezpośrednio po urazie), po którym chory staje się otępiały i obojętny wobec otoczenia. Tętno jest przyspieszone, słabo wyczuwalne. Dochodzi do zmniejszenia reakcji źrenic światło. Skóra blednie i sinieje. Temperatura ciała obniża się, chory może pokryć się tzw. "zimnym potem". Szczególnie brak reakcji na światło, rozszerzenie źrenic może świadczyć o niedokrwieniu mózgu. Istotne jest zapobieganie możliwości powstania wstrząsu, który jest poważnym zagrożeniem życia dla ofiary wypadku. Dlatego w każdej sytuacji silnego urazu (szczególnie po silnych krwotokach i oparzeniach), należy zadbać o zapewnienie choremu poczucia bezpieczeństwa (nie zostawiać go samego!), spokoju, ciepła i opieki. Chorego w takim stanie należy ułożyć możliwie płasko, ewentualnie z uniesionymi do góry nogami. Należy zapewnić mu spokój, ciepło (okrycie), ew. ciepłe napoje (wyłącznie jeżeli poszkodowany jest przytomny!)[1]. Absolutnie nie podawać alkoholu! Należy wezwać karetkę – najlepiej reanimacyjną, lub jak najszybciej starać się dostarczyć chorego do szpitala."

Odpowiedz
avatar yannika
2 2

Szok i adrenalina i naprawdę dziwne rzeczy człowiek jest w stanie zrobić. Ja kiedyś po potrąceniu przez samochód (zerwane więzadła boczne w kolanie i pęknięta rzepka) byłam w stanie wstać, dokuśtykać na przystanek, pojechać do domu i dopiero stamtąd mnie matka na pogotowie zawiozła. Boleć zaczęło dopiero w karetce, plus minus godzinę później. A teoretycznie nie powinnam była być w stanie wstać...

Odpowiedz
avatar Bedrana
-5 7

@yannika: No, to miałaś farta, że nie pękł ci kręgosłup. I co to za kierowca, co potrąconą dziewczynę zostawia na ulicy i jedzie sobie? Nikt nie wezwał karetki, ani policji?

Odpowiedz
avatar konto usunięte
7 7

@Bedrana: nie do końca pojmuję sens cytowania definicji i postępowania we wstrząsie... Definicję dość dobrze znam, z postępowaniem też jakoś sobie radzę. Za to po raz kolejny polecam czytanie ZE ZROZUMIENIEM... Szok pourazowy odnosi się do stanu psychicznego poszkodowanej. Który nie był najlepszy, co wyeliminowało barierę bólową. Nie wspomniałem nawet raz o WSTRZĄSIE, który jest zjawiskiem zgoła innym. Toteż, cały post, rozbudowany niemożebnie, traci sens chyba.

Odpowiedz
avatar yannika
3 3

Co za kierowca? Polski. Biorąc pod uwagę, że było to o 9 rano w niedzielę (szkoła miała wynajęte lodowisko od 9 do 12, szłam sobie pojeździć), podejrzewam, że pan sobie wracał na podwójnym gazie. Co do kręgosłupa - tyle co zdążyłam się w tył szarpnąć, że uderzył w jedną nogę a nie podciął obie, w tym drugim przypadku raczej byśmy ze sobą nie pisały...

Odpowiedz
avatar Lenia
4 4

A propo bólu. Moja babcia niedawno złamała rękę, w dwóch miejscach. Dwa dni nie brała żadnych tabletek przeciw bólowych, bo ją zwyczajnie nie bolało. Więc nie dziwię się, że kobieta założyła rękawiczki... Może ktoś jej pomógł, może ktoś ją nawet podwiózł. Szukacie dziury w całym.

Odpowiedz
avatar gilbert
2 4

Kocham zwierzęta, w życiu zawsze były gdzieś w około, ale wiem, że dobry pies to wyszkolony pies. Większość na nie szczęście tego nie potrafi, i traktują psa jak człowieka, chociażby znajoma na psychologii stosuje "bezstresowe wychowanie" wobec amstaffa. Efekt można sobie wyobrazić, czart nie słucha absolutnie nikogo. A to nie o to chodzi! Jak się wzięło zwierza to i dbać trzeba o niego, dać poczucie bycia częścią "stada" ale w jego najniższej pozycji a każdy przejaw agresji czy dominacji tłumić w zarodku

Odpowiedz
avatar m00dy
10 12

Uważasz że ojciec ratujący swojej córce życie jest skuwrielem? I dobrze że jego córka będzie cierpieć bardziej lub mniej przez resztę życia bo zabił psa w celu ratowania dziecka?

Odpowiedz
avatar DarkAnthem
8 8

Jakby to na ciebie rzucił się pies, błagałabyś każdego żeby ci pomógł. Nawet w ten sposób. A może jednak wolisz stracić twarz... ewentualnie życie?

Odpowiedz
avatar Ropuszka
9 9

No chyba dziewczynko masz coś z głową. Nazywasz ojca, który ratował swoją córkę przed rozszalałym psem, skuwrielem? Czy ty nie upadłaś przypadkiem z dywanu na podłogę i nie uderzyłaś się w głowę? Rozumiem, że jesteś poruszona tym, że pies został zabity, no ale nie przesadzaj! Jaka karma? Dobrze,że dziecko zostało okaleczone zarówno fizycznie i psychicznie? Ta dziewczynka pewnie nigdy nie pozbiera się z tego. Próbowałaś postawić się w sytuacji tego rodzica? Myślisz, że wybierałabyś między psem a własnym dzieckiem?

Odpowiedz
avatar fiefiurka
6 10

nie karmić trolla! P.S. karma wraca... więc żebyś się nie zdziwiła:)

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 10 grudnia 2012 o 20:32

avatar konto usunięte
3 5

ojtam trola, ona naprawde może mieć takie poglądy zwłaszcza jak nie ma dzieci. ludzie mają różnie skrzywienia :)

Odpowiedz
avatar Miaq
8 8

ZuoWcielone Niech ciebie kiedys zaatakuje pies ;) nie zapomnij wrzeszczec do ludzi, aby przypadkiem go nie odciagali bo bardzo chcesz mniec mielone zamiast ryja ^^

Odpowiedz
avatar makabresque
1 7

W drugim przypadku winny jest ewidentnie człowiek. Pies był pewnie męczony, źle socjalizowany a na koniec wrzucony przez płot na dziecko. Nic dziwnego, że ugryzł. Zresztą w pierwszym przypadku też coś musiało być na rzeczy. Dobrze wychowany pies nie gryzie własnej opiekunki - pewnie baba coś mu zrobiła, a na pogotowiu sprzedała łzawą historyjkę jak to zły pies się znienacka rzucił.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
1 7

Pies to tylko pies-bezmyślny kawałek mięsa. Często robi coś bez powodu-szczekanie, gryzienie innych psów, gonienie za samochodami czy gryzienie ludzi. "pewnie baba coś mu zrobiła, a na pogotowiu sprzedała łzawą historyjkę" Tak samo np. gwałciciel może się tłumaczyć-sama chciała, nie stawiała oporu, a na koniec sprzedała policji łzawą historyjkę.

Odpowiedz
avatar Plastelina
2 6

@nanab Nie bezmyślny, działają instynktownie. Więc jeśli działają instynktem, to za każdym działaniem stoi instynkt. Dlatego niektóre rasy trzeba umieć prowadzić.

Odpowiedz
avatar Hebi
2 4

W przypadku pierwszej historyjki - nie bezmyślny pies, nawet nie instynkt - raczej próba podniesienia swojej pozycji w stadzie. Paniusia pewnie nigdy nie huknęła na psa, ani nie okazała mu fizycznej dominacji - więc psiak postanowił spróbować swoich sił. Prawdopodobnie gdyby z podobną siłą ugryzł innego psa to nie stałaby się mu większa krzywda. Naprawdę wątpię, aby ten pies chciał skrzywdzić swoją panią - w takim wypadku rzuciłby się jej do gardła, a nie ukąsił w dłoń. Dodatkowo skoro rany były tylko na dłoniach to znaczy, że psiak nie kontynuował ataku, choć jeśli babka nie postara się ustawić psa to następnym razem może być gorzej - pies uzna że jest najważniejszy i wtedy on będzie oczekiwać szacunku i posłuchu.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
-4 10

akurat uroda jest nieważna, ale sam fakt że sie dziecko nacierpi

Odpowiedz
avatar aleksandra_k
6 8

Uroda jest ważna dlatego, że dziecko dodatkowo się nacierpi przez głupie komentarze i spojrzenia ludzi... Ból fizyczny to nie jedyny rodzaj cierpienia ;)

Odpowiedz
avatar yannika
0 2

O ile sama nie masz twarzy zmasakrowanej w podobny sposób to sugeruję, że powinnaś zamknąć twarz i skupić się, istoto duchowa, na wyhodowaniu czegoś takiego jak empatia.

Odpowiedz
avatar Plastelina
3 13

Rasa agresywna? Gówno prawda. Są psy które możesz tłuc i będą ci posłuszne, ale są też psy które trzeba umieć prowadzić. Pitbull to nie pies dla jakiejś babeczki. A pies tego alkoholika? Myślicie, że nie miał zniszczonej psychiki przez jakiegoś pijaka?

Odpowiedz
avatar aleksandra_k
3 5

Tak, czy inaczej: psychika psa <<< psychika dziecka.

Odpowiedz
avatar elda24
1 1

to dla kogo wg ciebie Plastelina są psy rasy pitbull, bullterier czy amstaff? :|

Odpowiedz
avatar schroniskowa
3 3

elda24, te rasy są dla osób, które potrafią zapanować nad tak silnymi charakterami, jakie prezentują te rasy. Dla człowieka, który ma czas, żeby poświęcić go na zajęcie się tym zwierzakiem, nauczeniem go funkcjonowania w społeczeństwie (zwierzęcym i ludzkim). Znam właściciela trzech amstafów, z czego tylko jednego miał od szczeniaka, pozostałe dwa od nas, ze schroniska, tak zwane "po przejściach". Ale gość kocha tą rasę. Poświęca im cały swój czas. Ma sześcioletniego syna. Dzieciak ma różne pomysły, ale psy znoszą wszystkie tortury w milczeniu, jak któremuś coś się nie podoba - odchodzi. Jak ktoś wcześniej pisał, branie takiego psa, żeby mieć "szacun na dzielni" to czysta głupota. Dresik, który wypije piwo z kumplami w oczach psa staje się słaby i traci autoryrtet, raz drugi i piętnasty i koksik staje się bezmózgim przeciwnikiem, z którym zwierzak będzie konkurować o teren, ale że gość (żeby rispektu ziomków swoich nie stracić) psa będzie próbował ogarnąć, często przemocą. W czworonogu narastać będzie frustracja i agresja. Pies nie będzie szanować właściciela, co najwyżej będzie się go bać. Widzicie na pewno jak dresiki chodzą z tymi psami - to raczej one wyprowadzają człowieka na spacer, pies jest na dominującej pozycji, przewodzi stadu i dresik nie będzie w stanie zapanować nad atakującym psem, który rzuci się do gardła komukolwiek, bo dresio się tak łatwo nie daje jak kilkuletnia dziewczynka.

Odpowiedz
avatar elda24
-2 2

schroniskowa - dla mnie Plastelina dała do zrozumienia, że te psy są wyłącznie dla mężczyn i że kobieta nie da sobie z nimi rady :)

Odpowiedz
avatar schroniskowa
2 2

Myślę, że Plastelinie chodziło o taką słodziutką babeczkę, która psa by chciała nosić w torebce ;) normalne kobiety jak najbardziej mogą mieć takie psy Sama socjalizowałam kilka przypadków, chociaż wiele osób zarzucało mi, że do normalnych nie należę ;)

Odpowiedz
avatar Autre
4 4

nie ma argumentów będących w stanie udowodnić, że to psy były winne zaistniałej sytuacji wyłącznie winni są ich właściciele - żal mi psa, który musiał zginąć, aczkolwiek rozumiem reakcję ojca w tej sytuacji ale jedynym winnym był właściciel, któremu zabrakło odpowiedzialności i wyobraźni - jak można wrzucić agresywnego psa przed dziecko ?! to właściciel powinien za to odpowiedzieć, zastanawiam się czy wcześniej nie znęcał się nad tym psem - bo stąd często bierze się agresja u zwierząt i to tylko domniemania - ale może sąsiadom było wygodniej tego nie widzieć ? a warto wiedzieć, że znęcanie się nad zwierzętami jest niezgodne z prawem nie bez przyczyny wszyscy potencjalni właściciele psów ras niebezpiecznych powinni być poddawani badaniom psychologicznym - ponieważ nie każdy człowiek nadaje się na właściciela takiego psa - nawet jeśli ma jak najlepsze intencje w przypadku takich psów właściciel powinien bezwzględnie przestrzegać pewnych zasad, które sprawią, że pies będzie znał swoje miejsce w domu - i nie wpadnie na pomysł, żeby zostać "przywódcą stada" ja np. absolutnie nie nadaję się do posiadania takiego zwierzęcia - więc mam przesympatycznego kundla niewiele wyższego niż moje kostki - więc nawet gdyby chciał mi krzywdy nie zrobi a takiej świadomości najwyraźniej zabrakło pani z pierwszego przypadku - może myślała, że z pitbula da się zrobić maskotkę - i w bardzo przykry sposób przekonała się, że to nie prawda

Odpowiedz
avatar Hebi
3 3

Zgadzam się z tylko jednym wyjątkiem - kundle powinny być zaliczane do ras niebezpiecznych w takim wypadku. Już śpieszę tłumaczyć czemu. Masz pieska, który przypomina przytulaczkowego Goldena? Świetnie! Tyle, że nie wiesz z jakiej mieszanki ras powstał i może okazać się bardziej agresywny i dominujący od takiego amstaffa. Ogólnie rzecz biorąc według mnie powinien być zapis nakazujący właścicielom (szczególnie dużych ras) chodzenie z psem na tresurę. Bez wyjątków. Bo jak już wcześniej wiele osób napisało - pies to tylko pies, nie jest maszyną do zabijania, jest myślącą istotą, ale ludzie w większości nie rozumieją ich toku myślenia i potem jest tragedia.

Odpowiedz
avatar Ariedale
5 5

Dokładnie, problemy zazwyczaj biorą się stąd, że ludzie zwyczajnie nie rozumieją tego, co komunikuje im pies. Zwierzę to nie człowiek, nie posługuje się mową, a jego język ciała jest zupełnie odmienny od naszego. Bardzo prawdopodobne, że pitbull pani z pierwszej historii dawał jej wyraźne sygnały, że ma np. przestać ciągnąć go za ucho. Dla niej to była zabawa, natomiast jemu podobało się to mniej i wysłał jej odpowiednie komunikaty. Pani nie reagowała, toteż pies posunął się do użycia siły. Niewykluczone, że tak właśnie było, chociaż trudno powiedzieć, nie znając dokładnego przebiegu sytuacji.

Odpowiedz
avatar Currie
6 10

Zostawię kwestię tego, że wina nigdy nie leży tylko i wyłącznie po stronie psa. Martwi mnie natomiast, że wielu ludzi po przeczytaniu kilku podobnych historyjek wyobrażają sobie psy, jako buchające nienawiścią stwory, nastawione tylko na zabijanie, a po nocach obmyślające plan zabicia dziecka sąsiada. Otóż nie, wcale tak nie jest. Ale jednocześnie napawają mnie strachem ludzie, którzy uważają, że mogą osądzać cały gatunek na podstawie swojego pupila. Mam w domu cielę, które przez 8 lat swojego życia ani razu nie warknęło na człowieka. Wszyscy, którzy ją znają są w niej zakochani, a ja kocham ją bezgranicznie. Mimo to, nie mogę być jej pewna - nie jest bezmyślną bestią, ale nie jest również człowiekiem. Ja - i moja rodzina - jesteśmy jej przewodnikami i to my ponosimy za nią odpowiedzialność. Każdy właściciel zwierzęcia powinien o tym pamiętać. Drugą stroną medalu jest to, że zdrowe psychicznie i fizycznie zwierzę nie zaatakuje bez ostrzeżenia. Nie, po prostu nie. Tylko że te ostrzeżenia to nie tylko warknięcie - czasami są subtelniejsze i niedoświadczeni opiekunowie mogą ich nie zauważyć. Osoba pracująca ze zwierzętami (jakimikolwiek) musi być zawsze "otwarta" - bo, niestety, porozumiewanie się z psami czy kotami nie jest tak proste jak z ludźmi. One nie powiedzą ci, jeśli im coś nie podoba. Ale, jak najbardziej, pokażą.

Odpowiedz
avatar lukiluki
2 4

"Ale jednocześnie napawają mnie strachem ludzie, którzy uważają, że mogą osądzać cały gatunek na podstawie swojego pupila." Dokładnie, święte słowa. Sama kocham psy, od dziecka zawsze jakiś w domu był. Ale jestem również ofiarą takiego przysłowiowego Fafika co nigdy by muchy nie skrzywdził. Muchy może nie przez 10lat ale roku 11 skrzywdził człowieka. Szczęście w nieszczęściu bo choć u mnie padło na twarz i ręce to pies został szybko odciągnięty i skończyło się na niegroźnych ranach. No i strachu przed obcymi psami przez większość dzieciństwa... A jak doszło do ataku? Pies się rzucił na mnie gdy go głaskałam, nie pierwszy raz zresztą i nie od razu, pieszczoty trwały już dłuższą chwilę i nagle stało co się stało. Do dziś nie wiem co sprowokowało "Fafika" (było to naprawdę delikatne głaskanie a nie dziecięce tarmoszenie, na zamkniętym podwórku więc ani obcych zwierząt ani ludzi na horyzoncie).

Odpowiedz
avatar Currie
0 0

Nie jestem behawiorystką, nie uważam się też za specjalistkę w sprawach psiej psychiki i to jest tylko taki luźny dopisek na marginesie - 11 lat to już (niestety) pokaźny pies dla psa. Podobnie jak u ludzi, u psów wraz z wiekiem mogą pojawiać się nieodwracalne zmiany psychiczne. Czworonogi mogą też się bardziej się bać, np. z powodu niedowidzenia lub tym podobnych. To mogła być jedna z przyczyn ataku psa. Ale, jak mówiłam, to są tylko moje luźne przypuszczenia. Nigdy nie byłam pogryziona przez psa, ale zdarzyło się, że agresywny czworonóg zaatakował moją goldenkę. Pies szedł luzem, moja była na smyczy. Podbiegł i zaatakował. Spanikowałam - po raz pierwszy(i jak dotąd ostatni) spotkała mnie taka sytuacja. Jak już wspominałam, moja sunia to kompletne cielę, tak więc nawet nie próbowała atakować. Pierwszy impuls - ratować psa (swoją drogą - kopanie agresywnego zwierzaka stanowczo nie jest dobrym pomysłem). Po wszystkim nie usłyszałam nawet przepraszam, a pies nadal biegał bez smyczy.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 10 grudnia 2012 o 20:37

avatar lukiluki
1 1

Currie teraz pozostaje gdybać... A co do do psów luzem to są moją zmorą. Obecnie do rodziny należy pies z agresją lękową. Co prawda jest już duuuuużo lepiej z jego zachowaniem (wciąż pracujemy) ale początki z masą latających bez smyczy(a czasem nawet bez właściciela na horyzoncie) Fafików to była tragedia. Takich starć miałam ho ho i jeszcze trochę a tylko RAZ zdarzyło się, że właściciel przeprosił. Za to kilka razy zdarzyło mi się usłyszeć, że to uwaga: wina moja i psa bo Fafik chciał się tylko bawić...(serio? bo z każdej takie walki to mój pies wychodził gorzej, na szczęście nigdy nic poważnego). A przy pierwszej też spanikowałam jak Ty i wzięłam psa na ręce i zostałam ugryziona...drugi raz tego błędu nie zrobiłam :)

Odpowiedz
avatar schroniskowa
1 1

lukiluki, Fafiki, które chcą się bawić to masakra. Szłam z moim, sięgającym mi do pół łydki psem. Błonia nad rzeką, spuściłam go ze smyczy - niech sobie pobiega, bo ludzi w okolicy żadnych nie widać. Ale gdzieś tam od strony wału w pełnej prędkości zbliża się szara plama, zapięłam mojego, bo lepiej losu nie kusić. Szarą plamą okazał się sznaucer miniaturowy, obróżka na szyi, sierść idealnie wyczesana. Szukam pańci, no stoi, ze 200 metrów od nas i patrzy, powoli podchodzi. Sznaucer zwolnił, ale cały czas idzie prosto do mnie, a raczej mojego kudłacza. Zatrzymał się i nastąpiło wstępne obwąchanie. Efekt: mój merda ogonem, a sznaucer wyszczerzył kły. Kilka lat w schornisku zrobiło swoje, wiedziałam, że kolorowo nie będzie. Kiedy bydle chciało się rzucić cofnęłam mojego nogą, a sznaucera złapałam za skórę (dzięki ci, szefuniu, za kilka godzin wałkowania rozdzielania walczących psów) i rzuciłam w krzaki. Dopiero teraz pańcia przyspieszyła. "co pani robi z Maksiem?! on się tylko bawić chciał! on nie gryzie!" taa.. właśnie widziałam Jestem za spuszczaniem psów ze smyczy, ale tylko jeżeli się nad tym psem potrafi zapanować!

Odpowiedz
avatar talman
-4 4

kto jakiego psa wybiera taki ma znim problem;/ ja osobiście mam sukę huskiego(lub coś na wzór huskiego bo troche drobna jest może przez to że przez szanownego weterynarza i jego znakomite szczepienia mało się nie wykręciła i do teraz wygląda jak niedożywiona, ale to inna historia) ale jednego czego jestem pewien to to że psy tej rasy nie mają skłonności do agresji (oczywiście przy minimum dobrego wychowania) oczywiście pies jest piekielny w kwestii tresury ale to też inna historia. Tak wiec podsumowując moje wywody, w uj dużo zalezy od rasy psa później liczy się wychowanie

Odpowiedz
avatar Currie
5 5

Kto jak sobie psa wychowa, taki ma z nim problem.*

Odpowiedz
avatar mad__kate
5 9

Ja mam w domu tosa inu (japoński pies bojowy). Cielaczek ważący 75kg. Chodząca oaza spokoju. Jeśli ktoś decyduje się na psa określanego mianem rasy agresywnej, to powinien umieć postępować z takim zwierzęciem. Mój to wielka, chodząca ciapa. Opiekuńczy względem małego, starego pekińczyka, usłuchany i spokojny. Moja mała bratanica nieraz śpi obok niego. Ale nigdy nie zostawiam jej z nim sam na sam, bo nie wiadomo co się może stać. Na ogrodzie zawsze biega bez kagańca i smyczy. W końcu jest u siebie. Ale, gdy zabieram go na spacer to obowiązkowo kolczatka, smycz i kaganiec, albo puzdro. Bo taki pies nawet niechcący może zrobić komuś krzywdę, np skacząc na kogoś i go przewracając. Ale denerwuje mnie jedna rzecz. A mianowicie tępi ludzie. Już nieraz zdarzyło się, że ludzie zafascynowani psem podchodzili do niego i próbowali go pogłaskać nie zwracając uwagi na pomruki niezadowolonego psa, ani na moje usilne prośby o zaprzestanie prób. Zawsze, ZAWSZE słyszę: "o jaki śliczny piesek! A jaka to rasa?" i pchają ręce pod pysk. Dodatkowo ludzie z innymi psami bez wyobraźni. Idzie taka paniusia z ujadającym yorkiem czy innym niskopodłogowcem, zaraz przed nosem psa, który pańci sięga do pasa... Ludzie trochę wyobraźni! Ale faktem jest, że to nie zawsze jest wina psów, ale ich właścicieli...

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 9 grudnia 2012 o 23:20

avatar garga_mel
4 4

Tylko gdzie mad_kate napisała, że wymaga by sąsiedzi omijali Ją gdy wyprowadza psa, szerokim łukiem? Z Jej wypowiedzi wnioskuję, iż nie jest bezmyślnym posiadaczem czworonoga, wręcz przeciwnie, zachowuje akurat odpowiednią dozę rozsądku. W przeciwieństwie do osób z którymi się styka - po co drażnią psa, czy poczuli się upoważnieni do tego bo widzą że ma kaganiec? Albo dlaczego mad_kate może swojego psa upilnować a właściciele yorków już nie? Nie wiem skąd wiesz że sobie uzurpuje prawo do windy. Napiszę tylko że skoro pies jest wyprowadzany w kagańcu to bez problemu może się obca osoba "dosiąść". Ja bym może akurat poszła schodami, bo MOJA fobia nie pozwoliłaby mi chyba jeszcze inaczej, ale to już MÓJ problem. Przecież nie będę wymagać by ludzie ekspediowali swoich czworonogów helikopterami.

Odpowiedz
avatar mad__kate
4 4

@anika1983 Sąsiedzi są przyzwyczajeni do mojego psa. Zresztą nie mam ich zbyt wielu, bo mieszkam w mało zaludnionym miejscu. Pies biega po ogrodzie, który jest integralną częścią domu. Dodatkowo to pies, który bardzo rzadko szczeka. Jak napisałam moje "bydlę", jak go określasz wychowuje się z pekińczykiem, a jak wiadomo one wielkie nie są. Akceptuje inne psy, ale jeśli czekając np. w kolejce do weta stoję na zewnątrz budynku, bo w poczekalni jest więcej pacjentów różnej maści, to wole wyjść, bo rozumiem, że niektórzy nie czują się swobodnie w obecności dużego, bądź co bądź psa. I właśnie w takich chwilach najczęściej przytrafiają mi się sytuacje, w których podbiega jakiś mały pies bez smyczy i zaczyna przeraźliwie ujadać zaraz pod łapami mojego psa. A nieraz zdarzało się, że go kąsały. Ja widząc, gdy ktoś idzie z psem nie zachodzę mu drogi, ani nie przechodzę z cielaczkiem zaraz przed jego nosem, bo nie wiem, jak inny pies na niego zareaguje. Proste prawda? I nie, nie wożę psa windą. Bo nie mam takiej potrzeby. Jedyne wycieczki jakie mu urządzam, to te do weterynarza. I tylko wtedy spotyka obce psy. I nigdzie nie napisałam, że mój pies jest agresywny.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 10 grudnia 2012 o 16:25

avatar konto usunięte
1 1

szok, mi sie nigdy nie zdarzyło głaskać jakiegokolwiek obcego psa, wyjątek to może na rynku gdzie siedzą sobie tacy sprzedawcy piesków a spacerujący ludzie głaszczą, to normalka, ale to szczeniaczki zazwyczaj

Odpowiedz
avatar szarri
2 6

Kocham zwierzęta - wszystkie - ale nigdy nie zdecydowałabym się na teriera (ani psa którejkolwiek z ras pierwotnych). Nigdy. Ani na bullka, ani na staffika, ani na westa czy yorka. Jasne, że wiele zależy od ułożenia psa i podejścia do niego, ale - ludzie! - zanim przyszła moda na te rasy przez długi czas (czasami wieki) psy do dalszej hodowli były selekcjonowane według klucza. Mój lawerak od wieków miał przeczesywać pole i zastygać bez ruchu na widok bażanta - robi to bez mrugnięcia okiem, choć nigdy nikt nie szkolił go do tego celu ani nie miał na kim się wzorować. Po prostu, dzięki wieloletniej selekcji przodków, ma to wdrukowane w geny. Inne rasy też mają, stosowne do dotychczasowych oczekiwań wobec nich, predyspozycje. Każdy pies ma swój indywidualny charakter, ale decydując się na daną rasę można chyba przewidzieć, że będzie się zachowywał tak a nie inaczej... Nigdy nie zrozumiem ludzi decydujących się na rasę, której pierwotne przeznaczenie predysponuje ją do agresji, waleczności i nieustępliwości. Niech by sobie był najmodniejszy, najpiękniejszy i najsłodszy na świecie - jeśli ktoś lubi wyzwania i jest miłośnikiem rasy, to niech spieprza gdzieś w bieszczadzkie lasy i tam sobie z nimi siedzi. Po co na siłę robić baranka z wilka, skoro można mieć prawdziwego baranka? Bo ma słodszy pyszczek czy dlatego, że sąsiad z klatki obok sobie kupił? Jasne, znam dobermankę, która jest uosobieniem słodyczy, ale jestem absolutnie pewna, że jej próg cierpliwości leży o wieeeeeeeele niżej niż mojej seterki czy buldoga mojego taty. Po prostu. Dałabym się posiekać za psa o charakterze nowofundlanda i wyglądzie czechosłowackiego wilczaka, ale coś za coś - jestem za rozsądna. I wszystkim tego rozsądku życzę...

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 10 grudnia 2012 o 3:11

avatar ZaglobaOnufry
1 5

W Niemczech, gdzie mieszkam, jest obowiazek posiadania "prawa jazdy" na psa niebezpiecznej rasy, czyli dokumentu przeszkolenia zwierzecia i potwierdzenia nieagresywnosci. Gminy wprowadzily tez prohibitywny podatek na takie rasy dochodzacy do € 1000/rok (czyli do ca. 20-krotnie wysoki w porownaniu do normalnego). Takie rasy trzymaja sobie czesto sutenerzy z dzielnicy dworcowej w celu szpanowania. Moja pacjentka (przypadkowo Polka) byla ugryziona silnie w twarz prze niesprowokowanego niczym psa husky. Co jej z tego, ze teraz jej lico niezle wyglada (po paru operacjach) i ona pomalu dochodzi do siebie (po leczeniu psychologicznym) i ze dostala (na niemieckie stosunki nieslychanie wysokie) odzkodowanie w wysokosci € 70.000. Co z huskym zrobiono - nie wiem, przypuszczalnie nic. Z wlascicielem agresora - tez. Ciekawe, skad ojciec dziewczynki mial na raz siekiere, moja lezy ukryta w piwnicy i w naglym wypadku - nieosiagalna.

Odpowiedz
avatar Hebi
3 5

Skąd miał siekierę pod ręką? Wyjaśniłabym to prostym stwierdzeniem - akcja działa się na wsi w ogródku poszkodowanej. Może narzędzie leżało sobie grzecznie koło pniaczka czekając na rąbanie drewna, albo jedną z licznych innych czynności jakie można nią wykonywać (ewentualnie właśnie była w użyciu przez rzeczonego ojca).

Odpowiedz
avatar szarri
-1 1

W Polsce chyba też trzeba mieć pozwolenie na psy niektórych ras, ale to dotyczy tylko psów rasowych - z pseudohodowli "w typie rasy" można już wziąć pieska bez pozwolenia...

Odpowiedz
avatar zaszczurzony
9 9

Temat szczególnie bliski mojemu sercu. Dosłownie bo prawie cała długość mojej lewej ręki i klatka piersiowa pokryte są głębokimi bliznami. Za dzieciaka pogryzł mnnie labrador. Po prostu biegał sobie. A mama była ze mną i moim bratem na spacerze. Pies nie był nasz, był takiej jednej pani, którą znaliśmy z widzenia. Zawsze chwaliła go jaki spokojny, jaki dobry, jaki kochany... A że taki wspaniały pies puszczała bez smyczy. Ja nabawiłem się mnóstwa blizn i kilku operacji, a także silnej fobii (teraz podleczonej). Ale czasem myślę, że moja matka miała tego dnia większą tarumę... Nawet teraz, po tylu latach, wciąż nie potrafi pomyśleć o tym bez łez. Pies nie został sprowokowany. Po prostu... To tylko pies. Teraz myślę, że to ni jego wina, zachowania zwierzaka nikt nie przewidzi... Ale to jest właśnie straszne w bezmyślności właścicieli psów, którzy swoje kochane, bezpieczne, łagodne potworki puszcają luzem i bez kagańców. Oczywiście inna historia jak pies pogryzie właściciela...

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 10 grudnia 2012 o 12:33

avatar McAbra
6 10

no już nie trolluj.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
1 3

fakt, mógł skoczyć do domu po pigułki nasenne żeby bezboleśnie psa uśpić tylko że już by nie miał dziecka

Odpowiedz
avatar margo6
1 9

Historie piekielne, zgadza się.Tylko proszę, nigdy, NIGDY n ie wydawaj sądów, tak jak w historii pierwszej, że pies rzucił się niczym nie sprowokowany. O ile nie było Cię przy ataku i nie obserwowałeś dokładnie zachowań zarówno kobiety jak i psa, nie masz prawa tego powiedzieć, choćby kobieta na życie własne przysięgała, że tak było. Po pierwsze - zasada ograniczonego zaufania. Kobieta może najzwyczajniej kłamać. Mogła wcale się z psem nie bawić, a w nerwach, bo miała gorszy dzień, walnęła go w głowę. Po drugie - nawet jeśli mówi prawdę, to pies to nie człowiek - coś, co człowiekowi wyda się niewinną zabawą, dla psa może być albo atakiem na niego, albo prowokowaniem go do walki. Po trzecie - psy czasami, jak ludzie, zapadają na różne choroby. Niektóre z nich, oddziałując na hormony takiego psa, powodują u niego agresję. I jeśli taki pies nie jest zdiagnozowany i leczony, może być agresywny, ale to nigdy nie jest jego wina, to nigdy nie jest tak, że mu "odwaliło" - to jest po prostu choroba, tak jak schizofrenia u człowieka. Pracuję często z psami, które pogryzły ludzi. Pracuję często z rasami agresywnymi, z psami, które tocza pianę z pyska jak tylko ktoś próbuję do nich podejść. Nigdy, nigdy w całym moim życiu żaden pies mnie nie ugryzł. Tylko dla tego, że traktuje je z szacunkiem, obchodzę się z nimi ostrożnie, ale bez lęku, stanowczo, ale nie agresywnie, a przede wszystkim, w każdym, największym "psie mordercy" dostrzegam słodkiego, kochanego pieseczka, którego pocałuję w nos i pogłaskam za uchem. Pies zawsze będzie traktował człowieka tak jak sam był traktowany.

Odpowiedz
avatar margo6
0 4

I jeszcze krótkie wyjaśnienie, bo widze, że wielu komentarzach przewija się motyw amstaffa czy pitbulla jako psów, które mają w genach agresję. Jest to ogromny i krzywdzący mit, bowiem owszem, rasy te były wykorzystywane do walk psów, gdzie ich jedynym celem było jak najszybsze pozbawienie życia drugiego psa. Ale każdy, kto wykazałby odrobinę zainteresowania tematem, a nie tylko bezmyślnie powtarzał jakieś pierdoły, wiedziałby, że podczas takich walk obecni byli właściciele psów, którzy takie walczące na śmierć i życie zwierzeta rozdzielali własnymi rękami. Każdy pies, który wykazał choćby odrobinę agresji w stosunku do właściciela, był na miejscu zabijany. I tak, owszem, psy takie jak amstaff mogą przejawiać agresję w stosunku do innych zwierząt, dlatego tak wazna jest jak najwcześniejsza socjalizacja. Natomiast agresja wobec ludzi jest wypaczeniem charakteru spowodowanym wzrostem ilości pseudohodowlii w ciągu ostatnich kilku lat i u zdrowego, dobrze prowadzonego psa z renomowanej hodowlii nie ma miejsca. Jeśli ktoś decyduje się wziąć jakiegokolwiek psa od "zanjomych znajomego, bo im się suczka oszczeniła", to sam się prosi o kłopoty.

Odpowiedz
avatar zaszczurzony
9 11

Przeczytałem prawie wszystkie komentarze, jako, że temat dla mnie ciekawy. Bawią mnie (i irytują/denerwują/wku...) komentarze typu "(ich) PIES NIGDY". A skąd wiecie, że NIGDY? Przecież nie powiedział... Najniebezpieczniejsze w wychowaniu psa, wcale nie jest sam pies ani sam właściciel - konkretniej przesadne zaufanie do, w końcu, zwierzaka...

Odpowiedz
avatar garga_mel
6 8

Nic dodać, nic ująć. Stwierdzenia typu "pies nigdy", "pies zawsze" najlepiej świadczą o odpowiedzialności tego kto je wygłasza. Ja bym to nazwała przesadnym zaufaniem do własnych przekonań. Trudno tym osobom zarzucić posiadanie MINIMALNEGO nawet marginesu błędu.

Odpowiedz
avatar McAbra
3 5

Dokładnie. "Mój pies nigdy", "to wina właścicieli", tyle że zwierzę to zwierzę. Udomowione czy nie swój instynkt pierwotny ma. A to, że nikomu nic nie zrobił przez 9 czy 12 lat, nie znaczy, że nie zrobi jutro. Jak tu niektórzy tłumaczyli o byciu alfą w stadzie itd. Ok - ty pokażesz kto rządzi, ciebie będzie słuchał, ale w stosunku co do kogoś innego będzie chciał pokazać swoją pozycję i scenariusz ciężki do przewidzenia nie będzie. Jak widzę (a yt ostatnio) jak jakaś matka pozwala swojemu 1,5rocznemu dziecku skakać i wieszać się na pitbullu to mnie jedynie zastanawia KIEDY jego cierpliwość się skończy. Pies to Tylko zwierzę i nigdy nie można być go pewnym. W życiu nie zrozumiem osób, które są tyle pewne siebie (głupio, ale to swoją drogą), że zgarniają psy rasy agresywnej do domu, gdzie już urzędują dzieciaki.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
2 6

nie chodzi że zwierzaka, żadnemu człowiekowi też nie zaufałabym w 100%, dosłownie żadnemu, kto wie czy sobie można ufać, że w danej sytuacji sie zachowasz w ten sposób jak myślisz

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 11 grudnia 2012 o 4:41

avatar logray
1 3

Zastanawiam się nad sytuacją dziewczynki. W prasie można sporo poczytać o przeszczepach. Można też przeczytać o klonowaniu mięśni do nich. Może to byłby jakiś ratunek dla małej? Zajmuje się ktoś tym w Polsce?

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 10 grudnia 2012 o 13:55

avatar Lenia
5 5

Ja nie kompletnie nie rozumiem stwierdzeń niektórych ludzi, którzy mówią, że mają całkowite zaufanie do swoich psów. Ja do swojego burka nie mam. Mimo, że sunia ledwo sięga mi do kolan, nie zje skórki z boczku, jak jej się jej nie pokroi, bo zwyczajnie jej nie pogryzie i nawet koty dają jej radę, więc dla dorosłego człowieka raczej jest niegroźna, to jak moja siostrzenica była raczkującym dzieckiem nigdy jej samej z psem nie zostawialiśmy. Pies próbował ustalić swoją hierarchię w stadzie przed Młodą, co staraliśmy się stłumić w zarodku. Teraz traktuje Młodą wyżej od siebie, ale Młoda też jest uczona, że pewnych rzeczy psu robić nie wolno.

Odpowiedz
avatar Miaq
1 3

I slusznie. Pies to tylko pies. Cale zycie moze byc kochany i nie gryzc, a raz cos mu strzeli do glowy i zaatakuje. Winny w tej historii jest wlasciciel. Szkoda psa, ale mysle, ze ne miejscu ojca tej malej, 3/4 normalnych ludzi zrobilo by tak samo.

Odpowiedz
avatar Lenia
2 4

Ja myślę, że 100% normalnych ludzi zrobiłoby to samo.

Odpowiedz
avatar Miaq
1 1

Lenia sa i tacy "normalni" co by stali obok i piszczeli z przerazenia

Odpowiedz
avatar matias_lok
3 3

Ja bym zabiła psa. A potem właściciela. Za taką akcję. I poszła siedzieć z czystym sumieniem. Psa trzeba kochać i szanować, ale jednak to zwierze i nie można mu ufać bezgranicznie. Kieruje się instynktem i nie można przewidzieć do końca co zrobi, jednak nie zawsze jest winne wychowanie - pamiętajmy, że zwierzęta tak jak ludzie mają swoje charaktery, lęki i jakieś odpały, każdy pojedynczy różni się "inteligencją". Ja naszczęście mam kota, który wiem, że nie będzie w stanie nikogo dotkliwie skrzywdzić bo jest za mały i ma zbyt mało siły, żeby to zrobić.

Odpowiedz
avatar we_RE29
0 2

Może to trochę dziwne, ale ja swojemu psu rasy amstaff zawdzięczam życie. Spadłam ze schodów i straciłam przytomność. Pies był pierwszy przy mnie a potem szybko pobiegł po córkę, która była w innej części domu i nie słyszała tego, że spadłam. Pies dotąd ją ciągnął i szczekał, aby za nim szła aż dopiął swego i zaprowadził ją na miejsce wypadku. Ona wzywała karetkę a w tym czasie pies na swój sposób próbował mnie cucić. Żeby nie jego szybka i trafna reakcja mogło to się dla mnie źle skończyć. Zachowania psów są nie do przewidzenia, ale oprócz tego, że potrafią dotkliwie pogryźć, potrafią też ratować, gdy jest taka potrzeba. Mimo, że o amstaffach krążą legendy to ja albo trafiłam na wyjątkowo ułożony egzemplarz albo opinie o tej rasie wydają ludzie, którzy mało znają te psy. Ta rasa to świetny opiekun dzieci, ale pod warunkiem, że ma spokojny charakter i nie jest wychowany na agresora, bo tak często wychowują te psy. Zdecydowanie lepiej się sprawdza niż owczarek niemiecki czy chichuachua, bo te rasy też miałam.

Odpowiedz
avatar bukaxo
-2 2

To naprawdę okropne... Ratownikiem nie jestem (co prawda chciałabym być w przyszłości), a psów nie lubię, jak cholera. I wcale mi nie szkoda tego psa, gdybym była w podobnej sytuacji nie zawahałabym się... Choć może bałabym się skrzywdzić przy tym dziewczynkę, ale i tak wolałabym odrąbać mu łeb niż przyglądać się jak bestia zabija dziecko. Ludzie, jak czytam jak bronicie tego kundla, to aż mnie na wymioty zbiera. No kutja, jakby to był niedźwiedź czy wilk to byście przyklasnęli, ale piesek... O nie pieski są zbyt piękne i milusie. "Najlepszy przyjaciel człowieka"? Pfy, też mi przyjaciel! Ja tam wole mieć kota, który nie da mi się dotknąć, podrapie i zasika mi buty, ale mieć pewność, że nie wygryzie mi połowy szyi jak będę spała. Tak, bezsensowne zwierząt jest kuestwem, ale bestie, jak opisane powyżej, nie mają prawa życia wśród ludzi. To nie dzicz, wbrew pozorom.

Odpowiedz
Udostępnij