Opowiastka o poprawności "politycznej" w korporacjach, tutaj przykład z Wielkiej Brytanii.
Pewnego dnia dostałem pocztą elektroniczną wiadomość rozesłaną przez dział personalny do całego naszego oddziału, że przez kilka dni będą nas wizytować Bardzo Ważni Goście z kraju arabskiego.
W wiadomości również pisało, że obecnie jest okres Ramadanu (rodzaj postu, podczas którego od rana do wieczora nie można przyjmować posiłków ani napojów), wiec nakazuje się: zamykanie drzwi do kantyny, usunięcie dystrybutorów wody, zakrycie wszelkich automatów sprzedających puszki, słodycze i kanapki. Oczywiście również nie można z tej okazji nic jeść ani pić przy biurkach.
Goście przyjechali, łażą sobie po firmie, wszyscy się pilnują. Szykujemy dla nich prezentacje, wszystko gotowe według harmonogramu, ale ich nie ma. Pytamy się gdzie są?
Odpowiedź: Pojechali do hotelu na obiad.
P.S. Ramadan nie obowiązuje podczas podróży.
Korporacja za granicą
Rzygać już mi się chce tą całą poprawnością. Skoro oni przyjeżdżają do "nas", to oni powinni się pilnować żeby nas nie urazić, a nie odwrotnie. My jedziemy do nich - my mamy się pilnować, oni do nas - znowu my mamy się pilnować... :/
OdpowiedzW kontaktach z arabami zawsze my się musimy pilnować - nigdy nie wiadomo kiedy i gdzie coś wysadzą... :P
Odpowiedzsłyszałem że ludność arabska jest bardzo wybuchowa :P
OdpowiedzMyślę, że tutaj bardziej od pochodzenia zagrały pieniądze tudzież wpływy panów Arabów. Gdyby do firmy przeszedł szeregowy pracownik z tamtych rejonów, to nikt by takiego zamieszania nie robił. A tak, to szefostwo starało się dogodzić im w każdy możliwy sposób, nawet przesadzając. Zresztą, do Wielkiej Brytanii, to przyjeżdżają prawie jak do siebie :).
OdpowiedzZmodyfikowano 3 razy. Ostatnia modyfikacja: 3 grudnia 2012 o 22:02
A zabraniają wam jeść mięso w piątek przy katolikach albo wieprzowinę przy żydach?
Odpowiedz...kiedy, jeszcze w USA walnąłem szefowi tekstem, a był on Żydem, czego nie ukrywał i był z tego dumny - "wyszedłbym na tym interesie, jak na szynce w Izraelu...". Szefo mało nie popłakał się ze śmiechu nad moją niewiedzą i sterotypami. Stwierdził, iż najlepsze schabowe w życiu jadł w Hajfie, zaś super goloneczkę w Jerozolimie...
Odpowiedz@KudlatyLysol Schab po żydowsku?
OdpowiedzDobrze, że jeszcze nie kazali kobietom się pozakrywać.
OdpowiedzOstatnio w sklepach pokazał się "boczek po żydowsku".
Odpowiedz@zmywarkaBosch Ciekawe czy koszerny?
OdpowiedzKiedyś w knajpie z kuchnią tak jakby orientalną trafiłam na wołowinę po indyjsku.
Odpowiedz@kudlatylysol bo to był Żyd z metryki a nie z praktyki ;)
OdpowiedzA jak Bardzo Ważni Goście z Europy jadą tam, to nikt od miejscowych nie oczekuje, że się wina napiją. To nie powinno być tak, że tzw "poprawność" tylko w jendą stronę działa.
OdpowiedzPodajesz zły przyklad. Jeśli ktoś całe życie nie pije alkoholu i jest temu przeciw, to jest to zmuszanie tej osoby do złamania swoich zasad, nieważne czy to zasady religijne czy nie. Zmuszasz go żeby zrobił coś czego robić nie chce. A tu autor został poproszony o NIErobienie tego co robi na codzień - w tym wypadku jeden dzień bez jedzenia przy biurku chyba nie złamie jakichstam zasad autora ani nie urazi go w żaden sposob? Historia zwiezla i zabawna :)
Odpowiedz@yolo W takim razie wejdę Ci do domu bez pukania, nas*am na środku mieszkania i wyjdę. W końcu takie zachowanie "nie złamie jakichstam zasad" "ani nie urazi" Cię w żaden sposób prawda?
OdpowiedzNo to ja ich proszę o NIE odmawianie alkocholu a oni niech nie proszą o wstrzymywanie się od jedzenia. Lepiej, yolo?
OdpowiedzNaprawdę masz jakiś problem :P Po pierwsze nie widzę nic złego, w tym, że akurat jeden dzień miałabym czegoś nie jeść, po to by goście lepiej się czuli. To tak jakbyś zaprosił wegetarianina na obiad i kazał mu jeść mięso. Raczej wtedy starasz się przygotować posiłek, który zjedzą wszyscy, łącznie z Tobą... A namawianie do picia alkoholu to chyba nie jest odpowiedni przykład. I alkoHolu jak już :P a nie "ch".
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 3 grudnia 2012 o 22:35
popraw tylko "pisalo" na "bylo napisane" i bedzie git.
OdpowiedzZmuszanie pracowników do obchodzenia święta wyznaniowego religii, której nie wyznają, to ograniczenie wolności wyznania. To kierownictwo placówki, czy sama "góra" to wymyśliły? W pierwszym wypadku, możesz zgłosić to wyżej. W drugim wypadku... Lipa, możesz zrobić hałas w mediach, ale Cię za to wyleją.
Odpowiedz@Loras Tylko ta sprawa nie jest medialna. Jakby muzułmanina zmuszano do spożywania alkoholu to był by cyrk dopiero.
OdpowiedzTo nie tak, ze nie mogliśmy jeść. Poproszono, aby robić to w kantynie, przy zamkniętych drzwiach.
OdpowiedzW Polsce wielu muzułmanów pije alkohol i się z tym bardzo nie kryją. Pracowałem swego czasu z takim jednym z Syrii. A u siebie w miejscu publicznym broń Boże. W zaciszu domowym owszem. Nawet jest taka historia o piciu alkoholu wśród muzułmanów. Streszcza się to w tych słowach: alkohol jako używka - zabronione, alkohol jako lekarstwo - wskazane.
Odpowiedz@plokijuty mhm, dokładnie tak. Tam kupując alkohol pakują go do czarnych reklamówek, żeby nie było widać, co to. Ale i tak wiadomo. Albo samochody z przyciemnianymi szybami - jedzie taki - na bank prowadzi go kobieta.
OdpowiedzPewnie chodzi ci o Arabię Saudyjską- tylko tam kobiety nie mogą prowadzić, ale tam samochody z przyciemnianymi szybami są nielegalne. Z moich doświadczeń alkohol pakowany jest w takie siatki, jakie akurat są w sklepie. Swoją drogą zabawne to wyśmiewanie pijących muzułmanów. Polaków uprawiających przedmałżeński seks i używających antykoncepcji, a uważających się za chrześcijan nikt nie wyśmiewa. Dziwi mnie to wielkie oburzenie. Jakby przyjechała delegacja z Izraela, a spotkanie odbywało by się w weekend, to w sobotę też pewnie byście się wokół nikt naskakali. Chodzi o ugoszczenie GOŚCIA. Mnie również starają się jaknajlepiej powitać, to miłe. Kierownictwo słusznie się zachowało informując, jak się wypada zachować, ale usuwanie automatów uważam za przesadę. Szkoda tylko, że szefowie nie wybadali, czy goście poszczą w ogóle. Fakt faktem, w podróży nieobowiązuje, ale utrzymać post można mimo tego. Po drugie nie każdy muzułmanin pości w ramadanie i nie każdy Arab to muzułmanin. W sumie zabawna sytuacja z tego wynikła :)
OdpowiedzCiekawe czy gdyby była to na przykład Środa Popielcowa albo Wielki Piątek to czy by się pilnowali aby podać przybyłym katolikom tylko trzy bezmięsne posiłki dziennie w tym jeden do syta.
Odpowiedz@amish Wiadomo, że nie. Katolicyzm to przecież ostoja ciemnogrództwa i zabobonu, który należy wypalić do gołej ziemi (ot choćby przykład z Nigerii). A tak serio, wiadomo nie od dziś, że poprawność polityczna dotyczy tylko: -kobiet -Żydów -żydów -Arabów -Murzynów -homoseksualistów -Azjatów -muzułmanów -cyganów
OdpowiedzSpotkania gwiazdkowe firma organizowała zawsze w piątki - były wyjścia do restauracji. W menu zawsze był do wyboru posiłek bezmięsny, była także i ryba.
Odpowiedzbezmięsny musi być bo są wegetarianie
Odpowiedz@amish praktykujący katolik pości w piątek. Praktykujący kapłan katolicki wcina mięso aż mu się uszy trzęsą.
OdpowiedzTutaj inteligencją popisało się szefostwo. Zapewne "postępowe" i "nowoczesne", a wiec i za tym "poprawne politycznie" i zidiociałe. To miły gest by uszanować tradycje i religię drugiej osoby, zwłaszcza, jeżeli to nasz potencjalny partner handlowy. Ale nie popadajmy w jakieś chore opcje. Zwłaszcza, że ludzie z krajów islamskich, nie wymagają tego od ludzi z Europy. Oni się przygotowują do opcji różnicy kulturowej i nie robią z tego jakiejś wielkiej afery. Widać, że kierownictwo, ani ktokolwiek inny, nie zadał sobie trudu, żeby dowiedzieć się jakie są zasady Ramadanu. Po pierwsze jest on całkowicie dobrowolny - nie czujesz się na siłach - nie pościsz. Kolejne to to, co już napisał autor - gdy podróżują nie muszą pościć.
OdpowiedzA u mnie w firmie była zupełnie inna sytuacja. Pracuję w dużej korporacji i w moim oddziale pracował przez jakiś czas muzułmanin. Mówił po polsku, był mega sympatyczny i bardzo fajnie ze wszystkimi się dogadywał. No i pewnego razu firma zorganizowała wigilię firmową - w trakcie dnia poszliśmy wszyscy do dużej sali konferencyjnej, były świąteczne życzenia, wyżerka, pogadaliśmy trochę, super. I dopiero jak wróciliśmy do biura to nasz kolega zapytał nas co to była za impreza i czemu nie został zaproszony. Okazało się, że osoby, które wysyłały zaproszenia - przyjęły, że on na wigilię nie przyjdzie bo jest muzułmaninem. Jemu było bardzo przykro, bo nikt go nawet o to nie zapytał a miał ochotę poznać trochę naszych tradycji...
OdpowiedzKurde, rzeczywiście nie fajnie wyszło. Naprawdę powinni go zapytać, czy nie chciałby wziąć udziału...
OdpowiedzNie chciałem się rozpisywać w historii, ale w tym przypadku firma sama sobie w stopę strzeliła. Kiedy ważni goście przyjeżdżają to wtedy firma dba o nich jak może a zwłaszcza zabiera gości na lunch, podczas których można sobie czasem fajnie pogadać. W tym przypadku goście byli głodni, a żeby nikogo nie urazić nikt ich się nawet nie zapytał czy obchodzą ten Ramadan czy też nie. Więc rozumiecie chyba co musiała czuć osoba za nich odpowiedzialna, kiedy się dowiedziała że sobie wezwali taryfę i pojechali do hotelu. Tego dnia już nie wrócili. A i nam juz nikt nigdy takich cyrków nie kazał robić.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 3 grudnia 2012 o 13:58
Ale Ramadan zawsze obowiązuje, nawet podczas podróży... Poza tym ich wcale nie obraża widok automatu z napojami czy dystrybutorów z wodą, jak już chcą być tacy poprawni politycznie to mogliby się zorientować w temacie najpierw. Byłam w Libanie podczas Ramadanu i są nawet kluby czynne, niektórzy w ogóle tego nie praktykują. Strasznie głupie zachowanie. To tak jakby oni na przyjazd delegacji z Polski sobie krzyże powiesili na scianach, równie idiotyczne.
OdpowiedzOd Ramadanu jest szereg zwolnień. W czasie podróży mogą jeść i pić w dzień, a nie tylko po zmroku. To jest bardzo stary przepis, z czasów, gdy podróż to był duży wysiłek fizyczny. No i to co napisałem wcześniej, Ramadan jest dobrowolny. To jest traktowane jak wyzwanie na silną wolę i ukazanie swojej wytrwałości w imię wiary.
Odpowiedz@BlackMoon Co innego nastawiony na turystykę Liban czy Egipt a co innego konserwatywny Iran czy Arabia Saudyjska. Z resztą coś czuję, że po za centrami turystycznymi nie było tak różowo jak piszesz.
OdpowiedzSmokku akurat w Libanie to mogło tak być, bo to taka "Holandia świata arabskiego". Tam bardzo daleko zabrnęła laicyzacja życia i prowadzanie zachodniego stylu życia - oczywiście jak na islamskie standardy. Byłem w kilku krajach islamskich i bardzo lubiłem (zresztą robię to wszędzie, gdziekolwiek jestem za granicą) przechadzać się rano w części nieturystyczne. Zobaczyć jak tam wygląda normalne życie. Ciekawie było posłuchać nawoływania na modlitwy, zobaczyć jak się ludzie modlą na ulicy, jak ciekawie i ładnie wyglądają takie małe meczety osiedlowe, jak wyglądają sklepy i kramy. Fajnie było potargować się o świeże owoce, czy napoje, które były i tak dużo tańsze niż w sklepach dla turystów. Zobaczyłem jak wygląda ich świat, jest inny, ale nie gorszy. Oczywiście nie narażałem swojego bezpieczeństwa na tych spacerach, a przed pierwszym wyjazdem sporo poczytałem o kulturze krajów do których jechałem. I taka rada dla wszystkich jadących do Egiptu, kupujcie u miejscowych chrześcijan - Koptów. Oni dość poważnie podchodzą do nakazów Pisma i handlują uczciwie. Czyli nie zrobią nas w ch... to znaczy w bambuko ;) A ceny w ich sklepach nie są sztucznie podnoszone dla "głupich turystów" (jak to robią ich islamscy koledzy (ale jak ktoś potrafi się targować to i tak zejdzie do odpowiedniej ceny)). Łatwo rozpoznać ich sklepy - znajdują się tam krzyże, albo jakieś święte obrazy (lub np. kalendarz z Matką Boską), oraz ich samych, ponieważ noszą wytatuowane krzyżyki na dłoniach/nadgarstkach.
OdpowiedzMy akurat na początku nie byłysmy w dzielnicy turystycznej, tylko muzułmańskiej- swiadczy o tym chociażby fakt, że zostałysmy wyproszone z hotelu za "nieodpowiedni strój" czyli krótkie spodenki i topy :) Mimo wszystko w klubach nie bawili się tylko turysci, ale też Libańczycy. Więc zależy gdzie się trafi. Tak czy inaczej już nigdy w życiu nie pojechałabym do kraju arabskiego, na pewno to był pierwszy i ostatni raz, nigdzie się tak dziwnie nie czułam jak własnie tam.
Odpowiedz@Draco Spierał się nie będę. Moje kontakty z muzułmanami ograniczają się do znajomości z kilkoma Tatarami. Po prawdzie po za nakazami wynikającymi z religii nie różnią się tak wiele od Polaków. Co do Koptów to trzeba jednak trochę uważać. Nie na ich samych ale na Egipcjan. Podobno lubią spuścić łomot turystom kupującym w koptyjskich sklepach. @BlackMoon Co kraj to obyczaj.
OdpowiedzSmokku powiem to tak, w Egipcie w miastach turystycznych, większej części Kairu i innych cywilizowanych rejonach turysta to "święta krowa". Po rewolucji mają tam taką biedę, że ho ho, a gospodarka zjechała im na ryj bo turyści się bali jechać, a turystyka to duża część ichniego PKB. Oczywiście ostrzegano nas, w które rejony się mamy nie zapuszczać bo jest ryzyko, że tam mogą nas okraść, albo porwać. I jak już, to raczej Egipcjanie kombinują jak z turystów zdzierać, ale na handlu. Oczywiście można i trzeba się targować o wszystko, ale człowieka szlag trafia, gdy musi się targować w sklepie o każdy produkt z zakupów oddzielnie.
OdpowiedzMam nadzieję, że bombowo spędzili czas i załatwili wszystkie sprawy za jednym zamachem. A trochę poważniej. Takie sytuacje to naturalna konsekwencja niesłychanej tolerancji, która wykształciła się w Europie. Tolerancji coraz częściej przekraczającej granice absurdu. W tym konkretnym przypadku sporym nietaktem byłoby posadzenie gości przy stole, przy którym ktoś pożera golonkę, ale zakrywanie dystrybutorów z napojami to przegięcie w drugą stronę. Bardzo łatwo ośmieszyć się chcąc być bardziej papieskim od papieża.
OdpowiedzProblemem z pojęciem tolerancji jest pomylenie tego pojęcia z przyzwoleniem na wszystko niezależnie od sytuacji w imię fałszywej akceptacji dla innych kultur. Moja tolerancja kończy się tam gdzie zaczyna się krzywda mojej społeczności, w Europie nie koniecznie. Często kopiujemy obce wzorce nie mając pojęcia czemu służą i skąd się wzięły. Np. Słynna wolna miłość była wyrazem buntu wobec purytańskiego gorsetu obyczajowego w krajach, w których szalał kiedyś protestantyzm, a często jest/był to wzorzec kopiowany przez kraje, które nie przeszły przez ten etap. Generalnie ludzkość ma problemy z myśleniem i chłonie każdą "nowość" bezrefleksyjnie i bezkrytycznie. Zasada jest wg. mnie prosta - czyjakolwiek wolność kończy się tam gdzie zaczyna się moja szkoda, łamanie prawa i dodatkowe koszta społeczne i finansowe dla społeczeństwa żyjącego na danym terenie. To większość ustala zasady i prawa, a prawa z samej swojej natury są ponad jednostką i do kontrolowania tejże stworzone. Jeśli jadę do kraju gdzie większość to muzułmanie, nie domagam się by szanowano mój katolicyzm i by kobiety zdjęły burki, ale i kiedy muzułmanie odwiedzają kraj laicki niech nie wymagają ustawicznego naginania się większości do ich wymogów. Ich wolność polega na możliwości wyboru czy chcą przyjechać czy nie. Kiedy idę w gości do kolegi to nie zaczynam wizyty od rozstawiania mu rodziny po kątach i przemodelowywaniu mieszkania, bo uważam, że tak będzie ładniej. Mój komentarz dotyczy multi-kulturalizmu jako takiego. Muzułmanie są tylko przykładem.
OdpowiedzKulturoznawstwo tak bardzo niepotrzebne i tępione. Niektórzy sobie chyba nie zdają sprawy z tego, jak często tego typu wiedza się przydaje :)
OdpowiedzJest kulturoznawstwo i kulturoznawstwo. Jak podejrzewam zarzuty wobec tej dziedziny nie wynikają z jej przydatności tylko raczej z jakości kształcenia na tych kierunkach oraz perspektyw zawodowych po ich ukończeniu.
OdpowiedzJa też uważam, że to bez sensu. Oczywiście, uprzejmie by było nie jeść na ich oczach, bo pewnie byliby supergłodni, gdyby nie ten obiad, ale zmuszanie pracowników do ukrywania jedzenia? Przecież to nie zwierzeta, nie obrabowaliby automatu z jedzeniem na sam jego widok! To ich wola czy chcą przestrzegać zasad swojej własnej religii. Jeśli chcą - trzymetrowy stół bufetowy ich nie skusi, jeśli nie chcą - ukrywanie jedzenia ich nie powstrzyma.
OdpowiedzTaka ciekawostka: tak naprawdę ten post nazywa się Saum, a ramadan to nazwa miesiąca, w którym się Saum odbywa. Poza tym proszę, popraw "pisało" na "było napisane", bo przez to miałam przez moment ochotę przestać czytać na tym słowie Twoją historię :)
OdpowiedzChciałbym, ale historii na głównej edytować już nie można. Wszystko zależy od Admina.
OdpowiedzPracuje z 4 muzulmanami. Jeden z Libii (40l), nie pije alkoholu (na imprezach tylko piwo bezalkoholowe), przestrzega Ramadanu, Ma zone (juz ex) z Hiszpanii, do ktorej "wpada" w ramach "odwiedzin" dosc czesto-sa "przyjaciolmi"-nie wnikam, w zartach przyznaje sie do doswiadczen homo. Drugi (ok. 50-ki) jest tylko Muzulmaninem z nazwy-nie przestrzega niczego, ale przyznaje sie do wyznania-jego rodzice pochodza ze Skandynawii (sic!). Trzeci z Syrii (l.30) nie pije alkoholu, przestrzega ramadanu, dusza czlowiek, adoruje kobiety, rozdaje prezenty z byle okazji, przesympatyczny, bzyka wszystkie co ladniejsze "chetne" i to "rownolegle", wszystkie "kocha" :), zony szuka dziewicy z wlasnej kultury. Czwarty stara sie przestrzegac ramadanu, ma problem alkoholowy, ale nie ma problemu z kobietami :D PS. Relacja z UK
Odpowiedz