Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Przez jakieś trzy miesiące pracowałam w weekendy jako kelnerka. Knajpa nie cieszyła…

Przez jakieś trzy miesiące pracowałam w weekendy jako kelnerka. Knajpa nie cieszyła się specjalnie dobrą sławą, właściwie schodził się do niej cały kwiat okolicznych dresów. Trzy sale, pozostałe trzy zamurowane z powodu cięcia kosztów, techniawa całe dziesięć godzin, wieczne bijatyki.

W jedną sobotę moja szefowa nakazała przenieść klientów z największej loży do mniejszej, bo idą „ważni goście" - jak się okazało, piekielni. Przyszło jakichś sześciu facetów, lat 40–60, w garniturach, z teczkami, białe koszule, krawaty – naprawdę bardzo rzadki widok u nas, szykuje się dobra kasa. Zaniosłam im karty, podałam popielniczki i za chwilę poszłam odebrać zamówienie. I wtedy się zaczęło.

Jestem osobą dosyć rzucającą się w oczy przez swoją fryzurę, więc do pytań „jak to się robi?” czy „jak się to myje?” zdążyłam się przyzwyczaić. Podchodzę do gości z uśmiechem numer siedem, zapisuję sześć piw, odwracam się i słyszę stałe pytanie – jak to się robi. Tłumaczę. Czy mogłaby pani zrobić mi takie same? Wyjaśniam, że potrzeba około sześciu centymetrów włosów, więc raczej nie, ale jak pan zapuści – polecam się na przyszłość. Wtrąca się drugi klient, że zrobi sobie poniżej pasa, zapuścił wystarczająco – wyrafinowany żart. Trzeci na to, że ja bym mu mogła zrobić coś innego i o której kończę pracę. Odpowiedziałam grzecznie, że to poniżej moich kompetencji i nie moja branża.

Zanoszę piwo, zmieniam popielniczki – siłą rzeczy słyszę, o czym rozmawiają; dokonania łóżkowe, agencje towarzyskie, prostytutki i tym podobne kwestie. Co się tylko pojawiam, lecą głupie hasła w moją stronę i parszywe propozycje. Jestem jedyna na sali, nic nie mogę zrobić, bo to „ważni goście”, szefowa każe ignorować – „głupia, tacy dają największe napiwki!” Generalnie kilka godzin użerania się z podstarzałymi, napalonymi ramolami. Tylko jeden siedzi cicho, najstarszy, koło sześćdziesiątki - jeden porządny.

W końcu zaczynają się zbierać, podchodzę posprzątać stolik. Najstarszy facet nachyla się do mnie i pyta, czy może dostać mój numer.
- Nie, nie może pan.
- Dlaczego?
- Nie widzę potrzeby, by go panu podawać. Poza tym mój chłopak nie będzie tym zachwycony. – Tekst o chłopaku zazwyczaj działa na natrętów. Zazwyczaj.
- Może by pani chciała zmienić chłopaka?
Zamieram.
- Wie pani, ja mam bardzo dużo pieniędzy i bardzo duże potrzeby...
Moja mina chyba była wystarczającą odpowiedzią, bo ubrał się i poszedł do wszystkich diabłów.

Najzabawniejsze, że po bogaczach została flaszka po wódce, wniesiona ukradkiem do lokalu – stały element programu w przypadku spłukanych klientów. I znowu się przekonałam, że nie należy oceniać książki po okładce.

music club

by jazzdwatrzy
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar Tarija
10 30

- A o której kończysz pracę? - NIGDY.

Odpowiedz
avatar mrkjad
14 18

High five! Jakbym dostawała kasę za każde pytanie "Jak to się myje?", "Jak to się robi?" i "Czy z mojej łysiny się da zrobić?" to byłabym bogata jak król. :)

Odpowiedz
avatar konto usunięte
0 2

Miałam podobną sytuację, z tą różnicą, że działo się to na myjni i dreadów było wtedy tylko 12 ;)

Odpowiedz
avatar Palring
2 4

Pamiętam czasy, kiedy chodziło się do baru z własnym piwem ;-) Ale to była wiocha! Teraz tacy ludzie wydają mi się żałośni, ale wówczas z kolegami robiliśmy tak ze względu na brak kasiory po prostu. NIe jestem z pokolenia gimbazy. Za moich czasów dzieciaki nie miały tyle pieniędzy, ile mają obecnie.

Odpowiedz
avatar CytrynowaTrawa
3 3

Gdy na studiach dorabiałam jako kelnerka miałam podobną sytuację: facet wiek tak 50+ rozbił szklankę więc kilkakrotnie musiałam podchodzić do stolika (a to pościerać, a to pozamiatać, a to nowe piwo przynieść), pan kontynuował opowieść, że pracuje tu i tu i, że zarabia tyle i tyle, bo ja to pewnie słabo i że jeśli chcę mogę sobie dorobić w wiadomy sposób. Zdębiałam, nie byłam wtedy aż tak wygadana jak teraz więc tylko powiedziałam głupie "no nie, dziękuję" (jakby było za co :P) i uciekłam. Resztę wieczoru kto inny obsługiwał stolik. I albo to tacy faceci mają siano w głowie skoro myślą, ze się któraś zgodzi, albo to ja jestem w błędzie i może na 10 zapytanych 1 się zgodzi?

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 11 grudnia 2012 o 11:45

avatar marianow100
3 3

dla mnie najbardziej piekielna w tej historii jest szefowa, która pozwala na takie traktowanie swojego personelu. i czy za napiwki nalezy znosic wszystko?

Odpowiedz
avatar Mikaz
0 2

Kasa, widocznie zależy jej tylko na kasie.

Odpowiedz
avatar Sewera
3 3

Doświadczoną kelnerkę można poznać po tym, że potrafi odpowiadać politycznie poprawnie na takie konwersacje.

Odpowiedz
Udostępnij