Trochę o polskich drogach i ich opłakanym stanie. Tym jednak razem mogło skończyć się śmiercią.
Jechałam z mamą na zakupy do dużego miasta, zgodnie z przepisami oczywiście - nigdzie nam się nie spieszyło. Ruch był prawie zerowy, droga szeroka, wszystko elegancko. Do czasu.
W pewnym momencie przód samochodu gwałtownie spadł, a tył poleciał do góry, co poskutkowało dachowaniem. Auto zrobiło z cztery koziołki (już nie pamiętam) i wylądowało, na szczęście, na kołach.
Moja mama zdążyła zakryć głowę rękami, miała tylko guza i dwa sińce. Ja nie miałam takiego szczęścia - ręka i para żeber złamana, ale przytomności nie straciłam. Rodzicielka dała radę zadzwonić na pogotowie.
Jak się potem okazało, pod cienką warstwą asfaltu była wielka DZIURA, około metra głębokości. My w nią wjechałyśmy.
Chciałabym tylko na koniec zapytać, za co my płacimy te cholerne podatki?
polskie drogi
No jak to na co? Na alkohol dla rodziców biednych dzieci, na pensje setek tysięcy urzędników, na wspaniałe projekty typu "Trzeci Dom Kultury w naszym mieście" i na "budowanie" najdroższych autostrad świata! Aha, byłbym zapomniał. Rodziny posłów też lubią opłacane przez podatników posadki!
OdpowiedzEkrany dźwiękochłonne w szczerym polu też nie są darmowe, a trawa nie lubi hałasu. Największe zagęszczenie znaków drogowych na kilometr w Europie też robi swoje, rekordy kosztują. W ostatecznym rozliczeniu i tak wychodzi taniej postawić 700 znaków z ograniczeniem prędkości do 30km/h i "uwaga! koleiny!" niż wziąć się do roboty. Zwieńczeniem niech będzie ostatnia "aferka", gdzie na obwodnicy Przemyśla, dwujezdniowej, każda jezdnia po dwa pasy, ustawili ograniczenie do 50km/h. Znając kochaną władzę, za miesiąc stanie tam kilka ślicznych masztów z lampami błyskowymi a ja dostanę wezwanie do prokuratury za "mowę nienawiści".
OdpowiedzNie zapominajmy o naszej przewspaniałej służbie zdrowia, a raczej jej zbiurokratyzowaniu, dzięki któremu każdy obywatel ma dostęp na czas do odpowiedniej opieki! Nie zapominajmy o naszej wspaniałej armii, ledwie 10-krotnie mniej liczebnej od armii urzędników. Gdyby te dwie strony na przeciw siebie, cóż to byłaby za walka! Nie zapominajmy o przewspaniałej straży miejskiej, która dzięki swemu bohaterstwu ratuje tysiące młodych ludzi przed wpadnięciem w nałóg alkoholizmu! Nie zapominajmy o Słońcu Peru, które dzięki podatkom może lepiej sprawować swoje funkcje! Bo cóż lepiej wpływa na efekty pracy człowieka, niż częste wizyty w domu? A to, że lata tam samolotem to i lepiej, bo paliwo lotnicze też jest opodatkowane, co jeszcze zwiększa wpływy do budżetu, powodując rumieńce zachwytu na twarzy Jego Ekscelencji Jana Vincenta-Rostowskiego! Cóż przy tych wspaniałościach znaczy jakaś zaledwie metrowa dziura w jezdni? Azaliż nie wspanialej jest podziwiać te cudowne efekty pracy ukochanego przez Polaków Rządu?! Wstydziłabyś się!
OdpowiedzTaka Finlandia - przychód budżetu ponad osiem i pół tysiąca euro na osobę... Ponad 35 tysięcy złotych na osobę, przeliczając. Przychód budżetu w Polsce ok 7800 złotych na osobę. Więc w porównaniu z tzw zachodem twierdzenie, że podatki płacimy, jest optymistyczne. Kwotowo płacimy ich żałośnie mało. A drogi mamy lepsze, niż zadupia Rosji czy Białoruś. Także najpierw to należałoby popracować nad: 1) znalezieniem i opodatkowaniem tych, co podatków nie płacą 2) zwiększeniem kwot od jakich podatki są płacone Potem można będzie z czystym sumieniem wymagać od budżetu, żeby w nim było dość.
OdpowiedzAle ile zarabiają w Finlandii, a ile zarabiamy w Polsce?
OdpowiedzPatrz punkt drugi mojego postu. Poza tym jaki związek ma kwota zarobków kierowcy ze stanem dróg? Żaden. Związek ze stanem dróg ma tylko kwota podatku jaką kierowca zapłacił. Kwota właśnie, nie żadne procenty nawet, mimo że i procent płacimy o ile wiem mniej niż Finowie.
OdpowiedzKasy w budżecie nie jest za mało, jest wręcz za dużo. Podatki są liczne i bardzo wysokie: PIT, VAT, akcyza, składki na ZUS, składki zdrowotne, opłata drogowa, opłaty urzędowe...Problemem jest więc nie jej pieniędzy, ale sposób wykorzystania. Kasa powinna iść wyłącznie na infrastrukturę (drogi właśnie), administrację (która spokojnie mogłaby być kilkunastokrotnie mniejsza niż obecnie), wojsko, policję i służby dyplomatyczne. Cała reszta może być spokojnie finansowana ze środków prywatnych, łącznie z ubezpieczeniami i służbą zdrowia.
Odpowiedzver 2.0 [wcięło opcję "edytuj", a w jednym miejscu haniebnie się pogubiłem] Kasy w budżecie nie jest za mało, jest wręcz za dużo. Podatki są liczne i bardzo wysokie: PIT, VAT, akcyza, składki na ZUS, składki zdrowotne, opłata drogowa, opłaty urzędowe...Problemem jest więc nie ilość pieniędzy, ale sposób ich wykorzystania. Kasa powinna iść wyłącznie na infrastrukturę (drogi właśnie), administrację (która spokojnie mogłaby być kilkunastokrotnie mniejsza niż obecnie), wojsko, policję i służby dyplomatyczne. Cała reszta może być spokojnie finansowana ze środków prywatnych, łącznie z ubezpieczeniami i służbą zdrowia.
OdpowiedzA ja się tylko zastanawiam jakim cudem wyszło Ci ponad 35 tysięcy?
Odpowiedz"Przychód budżetu w Polsce ok 7800 złotych na osobę." Pierwszy raz widzę, żeby ktoś powoływał się na przychód budżetu w takiej formie... napisałem długi wywód, ale uznałem, że szkoda tracić czas na tłumaczenie niektórym podstawowych pojęć ekonomicznych. Po prostu minus.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 2 grudnia 2012 o 19:48
W obu przypadkach podzieliłem oficjalne przychody budżetów wg planów na 2012 przez liczbę ludności. Oczywiście nie wszystko to pochodzi z podatków, niemniej obrazuje jakim dochodem na obywatela państwa dysponują.
OdpowiedzTrudno porównywać Polskę do Finlandii. I jeszcze jedno; weź pod uwagę siłę nabywczą, a nie bezpośrednie kwoty. Bo tak to można sobie dywagować. Zamożności państwa z kolei nie oblicza się na podstawie dochodu budżetu, bo ten sprawdza się tylko do pewnego stopnia. Najważniejszym, i dość miarodajnym wskaźnikiem zamożności państwa (powtarzam: zamożności PAŃSTWA, nie obywateli), jest Produkt Krajowy Brutto z uwzględnieniem siły nabywczej, per capita oczywiście. Radzę zerknąć na najświeższe statystyki. Z tego co pamiętam, to wg tych danych, Finlandia jest zaledwie dwukrotnie zamożniejszym państwem, niż Polska. Nie zmienia to jednak faktu, że Polaków jest siedem razy więcej, niż Finów, tak że nawet taki wynik to faktycznie żadne osiągnięcie, jednak do Portugalii ze starej Unii już nam bliżej, niż do biedniejszej od Polski Łotwy, że o Rumunii nie wspomnę.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 3 grudnia 2012 o 17:22
Jesteście wszyscy w błędzie... Podatki płacimy po to by w takich sytuacjach nasze państwo mogło nas wyleczyć ze skutków takich wypadków. O. I tak to się kręci. A teraz autorka powinna leczyć się jak najdłużej i coraz to nowe schorzenia wynajdywać, pozwać do sądu o odszkodowanie wykonawcę i zarządcę tej drogi i nie odpuszczać do wywalczenia stosownego zadośćuczynienia. Trzymam kciuki. Nie dajcie się.
Odpowiedzdokładnie, niech autorka dopilnuje, żeby podatki jej się zwróciły ;)
OdpowiedzGeneralnie nie da się przykryć asfaltem dziury o szerokości min 1,50m (tyle szerokości ma jakikolwiek mały samochód) i długości ok. 1m. Dziura musiała powstać w wyniku odsunięcia się podłoża. Ponadto przy prędkości 50km/h samochód wpadłby do dziury i przewrócił się na dach. Cztery koziołki to ok 75-80 km/h. Wszystko wynika z fizyki
OdpowiedzTeż mi te koziołki nie pasują, prawie jak Bond w Casino Royale, ale tam padł rekord Guinessa (7 koziołków).
OdpowiedzCudowne, ale poza obszarem zabudowanym dopuszczalna prędkość to 90 km/h :)
OdpowiedzCherryPie, o zobacz! Gdyby tak mama przycisnęła gazu do 200 km/h, to może byśmy się do księgi Guinessa załapały!
Odpowiedzchyba do nagrody darwina
OdpowiedzTy za to nie dostaniesz nominacji do nagrody "WIEM, CO TO SARKAZM 2012".
OdpowiedzTy za to nie dostaniesz nagrody za "WIEM CO TO ŻART 2012" ;)
OdpowiedzI dobrze. Ostatnie edycje potwierdziły, że ranga konkursu osiągnęła dno, a i wkopała się ze 3 metry w muł.
OdpowiedzNie wiem czy słyszeliście, że pewien Polak wynalazł urządzenie do przerobu starych opon na asfalt lepszej jakości. Asfalt jest bardziej elastyczny i cichszy. Zastosowano go jedynie we Wrocławiu. Urządzenie do produkcji asfaltu kupili od nas Finowie, Szwedzi, Amerykanie, Australijczycy. Produkcja asfaltu z opon wychodzi taniej niż tradycyjnego. Z drugiej strony w największych tunelach europejskich nawierzchnia asfaltowa pochodzi z Trynidadu.
OdpowiedzNo dosyc ciezko jest naprawic dziure ktorej nie widac. Zreszta w Polsce to i z tymi widocznymi sa problemy
OdpowiedzPodatki płacimy między innymi po to, żeby drogi były równe :) Po prostu miałyście z mamą pecha i wjechałyście... w dziurę budżetową
Odpowiedz